piątek, 25 czerwca 2010

Ono właśnie wstaje i… wita się z Tobą…!

Budzisz się o piątej nad ranem. Mimo, że nie chcesz wstawać, sen nie powraca. Próbujesz…bez skutku. Właściwie nie wiesz dlaczego się budzisz. Przecież wczoraj poszłaś spać bardzo późno i dziś nie chciałaś nastawiać budzika. Otwierasz oczy, oglądasz swój pokój, przyglądasz się obrazom, widzisz, że niewyraźne grzbiety książek jeszcze śpią. Przecierasz oczy. Decydujesz, że wstajesz, chociaż… co Ty właściwie będziesz robiła?… Pomyślisz, pomyślisz za chwilę… Zatem wstajesz. Okna masz odsłonięte. Przed snem zawsze je takimi zostawiasz, bo tak naprawdę nigdy nie chcesz spać długo, chcesz, aby jasność dnia sama Cię budziła. Choć dzisiaj zbyt wcześnie. Wstajesz i stajesz… zdumiona, bo na oknach i na balkonach sąsiadów tańczy słońce…! Tak, tańczy słońce – tańczy ferią barw pomarańczu i czerwieni. Czy oni o tym wiedzą…? Masz wrażenie, że ono właśnie wstaje i… wita się z Tobą…! Taki cudowny poranny prezent. Coś wspaniałego…! Już nie przeciągasz się leniwie, już poranna ociężałość zniknęła… Jaka ociężałość…? Przecież możesz fruwać, góry przenosić… Jeszcze się przyglądasz ciągle zdumiona i wychodzisz na balkon jakbyś chciała… dotknąć choć jeden promień, jak byś chciała uczestniczyć w tym tańcu… Tańczysz wzrokiem, tańczysz sercem… Chociaż czerwiec, to chłodno, właśnie poczułaś jak ten chwilowy chłód prostuje Twoje plecy, ściąga łopatki…Uśmiechasz się i biegniesz do łazienki…

IMG_1722

Jak zawsze zrobisz swój sok z grapefruitów z cytryną. I jak, zawsze, jak każdego ranka zachwycisz się nim na nowo. “Hm…, wyjątkowo słodkie tym razem…”. Od razu zaparzysz zieloną herbatę i będziesz krzątać się, jak zawsze, porannie. Skoro tyle czasu rano, to może zrobisz... Hm... sama nie wiesz co zrobisz... Może..., a nie, owsianka w taaki dzień - banalne... Może zrobisz..., może…, placki....! Placuszki na śniadanie:) Wieki placków nie robiłaś. Wieki placków nie jadłaś. W domu, u mamy były placki. Dużo placków i placuszków. Z jabłkami, z rabarbarem, na drożdżach, na sodzie… Ale Ty zrobisz słoneczne, takie , jak to słońce tańczące. Przynajmniej takie chcesz zrobić.

Placuszki liski 002


Placuszki piernikowe z karmelizowanymi pomarańczami(whiteplate)
260 g mąki
1,5 - 2,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki przyprawy do piernika
20 g drobnego cukru
1 jajko
320 ml mleka (jeśli ciasto jest zbyt gęste, można dolać nieco więcej)
75 g masła, stopionego i ostudzonego
1 duża pomarańcza i 3 łyżki cukru plus łyżka masła
Mąkę przesiać i połączyć z proszkiem do pieczenia i cukrem.
W drugiej misce zmiksować jajko, mleko i masło. Powoli wsypywać suche składniki, miksować do całkowitego połączenia się wszystkich składników.
Patelnię z powlekanym dnem (na stalowej mogą się przypalać) rozgrzać z odrobiną oleju. Łyżką wlewać porcje ciasta i smażyć na złoto z obu stron (ok. 1 minutę na stronę).
Najlepiej smażyć placuszki na prawie suchej patelni, bez tłuszczu.
Ułożyć na talerzu, przykryć folią aluminiową, żeby za szybko nie stygły i dokończyć smażenie.
Pomarańczę obrać ze skóry, pokroić na cienkie plastry.
Na patelni rozgrzać łyżkę masła i trzy łyżki cukru - kiedy się skarmelizuje, włożyć plastry pomarańczy i smażyć je ok. pół minuty z każdej strony.
Podawać z placuszkami.
Smacznego!

Placuszki liski 001

2 komentarze:

  1. ech... jak pięknie opisane poranne wstawanie... pozdrawiam i chętnie będę tu zaglądać :)
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu dziękuję, że Ci się spodobało, bo ten poranek był taki naprawdę - cudowny do szpiku...i będę go długo pamiętać... Zatem zaglądaj do woli - zapraszam z radością:)

    OdpowiedzUsuń