środa, 29 grudnia 2010

Muffinki z żurawiną na… Bornholmie

Skończyłam “ Listy na wyczerpanym papierze”, które znalazłam pod choinką. Piękne listy. Jakoś tak szybko, za szybko się wyczerpały… Wewnętrznie czekam na ciąg dalszy…

Leniwa jestem jak kot i jak kot długo i dokładnie się przeciągam. Próbuję znaleźć sobie miejsce koło swojego kręgosłupa, albo też swojemu kręgosłupowi koło siebie. I nie wiem już która część zdania jest prawdziwsza. Słucham o tym jak to mieszkańcy Bornholmu (przepięknej wyspy oddalonej ode mnie zaledwie 100km) zostali odcięci od świata. Śnieg*, zaspy na kilka metrów i zamieć uniemożliwiają bezpieczne poruszanie się. Trochę pewnie liczyli się z tym mieszkając na wyspie. Zastanawiam się jak oni tam żyli dawniej. Zimy niewątpliwie były sroższe, a dostęp do produktów żywnościowych taki, jaki sami sobie zapewnili robiąc wcześniej zapasy. Teraz płynie do nich niemiecki statek wioząc żywność oraz ogromną ilość maszyn, którymi będą mogli odśnieżyć drogi. Ciężko się przedrzeć przez te całe zwały śniegu, ale na świat przychodzą “śnieżne dzieci”, do których położne dotarły … na nartach:). Zdaje mi się, że w obecnym stanie ducha (i ciała…) mogłabym mieszkać na Bornholmie. Odśnieżyłabym swoje okno, aby choć trochę widzieć niebo, odśnieżyłabym dojście do furtki i napaliłabym w kominku (bo przecież miałabym tam kominek i zapasy drewna) - tyle ruchu to jeszcze wykrzesałabym z siebie nawet z niekłamana radością. Jak już bym tak pięknie wszystko (!!!) odśnieżyła to dalej mogłabym oddawać się błogiemu wyciąganiu i przeciąganiu jak …kot. A później upiekłabym muffinki i wzięła do ręki kolejną podchoinkową propozycję…

Tymczasem zostawiam Wam, Drodzy moi, muffinki ze zdrową żurawiną, które robi się właściwie… jedną ręką, a ja “biegnę”do pracy…

IMG_4656

Muffiny z żurawinami (źródło: Moje wypieki)

Składniki na 12 muffinek:
2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta soli
1 szklanka świeżej, mrożonej lub suszonej żurawiny
3/4 szklanki maślanki
1/3 szklanki mleka
60 g roztopionego masła
1 duże jajko
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżeczka przyprawy korzennej

W jednym naczyniu wymieszać składniki sypkie, w drugim mokre. Połączyć zawartość obu naczyń i wymieszać, ciasto powinno być grudkowate, nie wymieszane na gładką masę. Nałożyć do foremek na muffinki do 3/4 ich wysokości.

Piec około 25 minut w temperaturze 190ºC. Wystudzić.

IMG_4655 IMG_4661

* Mimo niecodziennej sytuacji Bornholmczycy nie tracą humoru. Żartują, że od tej zimy wprowadzają zdecydowany zakaz życzenia sobie "białych świąt". W ankiecie robionej na początku grudnia większość mieszkańców powiedziała, że na Boże Narodzenie życzy sobie… śniegu.

piątek, 24 grudnia 2010

Boże Narodzenie i życzenia

Na Boże Narodzenie, które już tuż, tuż… mam dla Was i dla siebie opowiadanie.

Cztery świece spokojnie płonęły. Było tak cicho, że słychać było jak ze sobą rozmawiały.

Pierwsza powiedziała: - Ja jestem POKÓJ. Niestety, ludzie nie potrafią mnie chronić. Myślę, że nie pozostaje mi nic innego jak tylko zgasnąć.

I płomień tej świecy zgasł.

Druga: Ja jestem WIARA. Niestety nie jestem nikomu potrzebna. Ludzie nie chcą o mnie wiedzieć, nie ma sensu, żebym dalej płonęła.

Ledwie to powiedziała, lekki powiew wiatru zgasił ją.

Trzecia: Ja jestem MIŁOŚĆ. Nie mam już siły płonąć. Ludziom nie zależy na mnie i nie chcą mnie rozumieć. Nienawidzą najbardziej tych, których kochają - swoich bliskich.

Nie czekając długo i ta świeca zgasła.

Nagle do pokoju weszło dziecko i zobaczyło trzy zgasłe świece. Przestraszone zawołało: Hej! Co robicie? Musicie płonąć! Boję się ciemności!

I zapłakało.

Wzruszona czwarta świeca powiedziała: Nie bój się! Dopóki ja płonę zawsze możemy zapalić tamte świece. Ja jestem NADZIEJA.

Z błyszczącymi i pełnymi łez oczyma, dziecko wzięło świecę i zapaliło pozostałe świece.

Niech nigdy w naszych sercach nie gaśnie Nadzieja i każdy z nas jak to dziecko, niech będzie narzędziem, gotowym swoją Nadzieją zawsze rozpalić Wiarę, Pokój i Miłość.

Autor nieznany

90674

Wszystkim moim Przyjaciołom Kochanym,

Wszystkim Tym, których poznałam i polubiłam w tym świecie blogowym,

Wszystkim , którzy mnie polubili i zaglądają , ale robią to “po cichutku”

życzę naprawdę pięknych Świąt Bożego Narodzenia!

Niech nadzieja zawsze gości w Waszych domach i sercach, bo kiedy ona płonie, wtedy wszystko jest możliwe… Kochajcie się i przytulajcie. Znajdujcie swoje miejsce na ziemi i cieszcie się tym, co macie. Odpoczywajcie wśród Najbliższych, marzcie bo… marzyć trzeba:) a później realizujcie te marzenia:). I jeszcze spokojni bądźcie w sercach, bo to wszystko dzieje się dlatego, że Maleńka przyszła Miłość…

Radości Bożego Narodzenia CODZIENNIE, Kochani!

czwartek, 23 grudnia 2010

Ja jeszcze w lesie…

IMG_1297

Ja jeszcze w lesie… Na szczęście życzenia już dawno wysłane. Teraz pakuję i piekę:). Do mnie należy słodka część przygotowań do Wigilii. Früchtebrot zawinięty w folię już jest:). Niezmiernie się nim cieszę:). Do tego tort egipski w trakcie – blaty się pieką, masa się studzi. Reszta słodkości: tort makowy i sernik gotowany to moja mama.

IMG_1436 IMG_1276
IMG_1267 IMG_1442

Do prezentów dodaję swoją słodką twórczość: Nalewkę Bożonarodzeniową( o niej po świętach…), pierniczki pomarańczowe i wszystko słodkie co jesienią włożyłam do słoiczków.

IMG_1441

Życzenia jeszcze będą:). Tylko wszystko ogarnę...

Niech Wasze ostatnie przygotowania będą, w miarę możliwości, spokojne…

środa, 22 grudnia 2010

CAŁUSKI i pełna optymizmu opowieść o miłości

IMG_1378

Ilekroć w okolicach Bożego Narodzenia oglądam “To właśnie miłość, tylekroć kolejny raz przekonuję się, że ludzie nie dzielą się po prostu na dobrych i złych. Dzielą się na tych, którzy miłość odnaleźli i potrafią się nią cieszyć i dzielić oraz na tych, którzy tej miłości jeszcze nie odnaleźli… Czuję też wtedy, że miłość jest wszędzie… Nie ma lepszego okresu na odświeżenie tego filmu, niż Boże Narodzenie.

„To właśnie miłość” - znakomita, ciepła, angielska komedia romantyczna - pokazuje historie kilkorga ludzi, w których życiu w okresie przedświątecznym pojawiają się przeróżne odcienie miłości. Jedni doświadczają zdrady ze strony kogoś, kogo kochali, inni przeżywają nieszczęście miłości nieodwzajemnionej. Widzimy też dziecięcy, czysty wizerunek miłości, jak również miłość braterską pełną poświęcenia i oddania. Idealizm, cynizm i niemalże naskórkowe odczuwanie pojęcia miłości. Miłość w życiu naszych bohaterów wywołuje chaos, który swoje apogeum osiąga w Boże Narodzenie. Ten najbardziej wyjątkowy z dni w roku dodaje im odwagi oraz uświadamia co w życiu najważniejsze.

Cały film od początku do końca kocham, a niektóre ze scen mogłabym odtwarzać po wielekroć. Bo choćby taki moment kiedy śliczna Keira ogląda kasetę wideo ze swojego ślubu, w tle słyszymy Dido, a …, albo kiedy Mark przychodzi w Wigilę do Juliett(ta sama Keira), a z magnetofonu słyszymy Cichą Noc po prostu uwielbiam… - coś pięknego..., albo pogłębiający nasze zmarszczki śmiechowe taniec Hugh Granta, jak też scenę kiedy Jamie prosi o rękę uroczą Portugalkę Aurelię… Sceny zabawne w cudowny sposób spajają się z tymi, które wywołują wzruszenie sięgające końcówek naszych palców...

Oglądając ten film, przekonuję się, że miłość jest wszędzie. Często jest trudno dostrzegalna, ale otacza nas każdego dnia. Widzimy ją w relacjach rodzinnych, przyjacielskich, w relacjach znajomych i nieznajomych. W relacjach znajomych-nieznajomych, których znamy tylko ze słów, niekiedy tylko pisanych… Miłość jest wszędzie.... i jest zdecydowanie głównym bohaterem tej komedii, widać ją niemal w każdym ujęciu, w każdym spojrzeniu, geście, uśmiechu. Zmienia bohaterów najpierw wywracając ich życie do góry nogami, później prostując i ułatwiając. Dodatkowo, akcja dziejąca się w czasie przedświątecznym, ociepla film jeszcze bardziej. Pokazuje nam, że miłość to nasza siła, która naprawdę pozwala góry przenosić, a bez niej człowiek jest niczym. A życie bez niej życie jest szare, pozbawione blasku, radości, uśmiechu. Dlatego szukajmy jej i dostrzegajmy we wszystkich maleńkich sprawach i barwach jakie nas otaczają. Czego Wam i sobie życzę :) choć nie są to jeszcze życzenia świąteczne.

Kino ambitne, pomysłowe i… życiowe. Kino na czasie, bo my właśnie czekamy na Miłość…

Zatem będąc “na czasie” pozostawiam Wam całuski, które ostatnio tak mnie urzekły, że stały się jeszcze jednym słodkim prezentem przedświątecznym. Może i Wam się spodobają.

IMG_1379

Baci di dama - Lady's Kisses – Pocałunki Pani albo po prostu CAŁUSKI – tak, jak mi się najbardziej podoba i bardzo do nich pasuje.
około 60 sztuk


Składniki:
200 g miękkiego masła
150 g cukru pudru
200 g orzechów laskowych prażonych
200 g mąki s
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
szczypta soli
150 g gorzkiej czekolady

1. Dużą formę do pieczenia wyłożyć papierem.

2. Zmielić orzechy laskowe (najlepiej wcześniej mrożone- nie mroziłam – E.) z cukrem – najlepiej w młynku i dość szybko, aby nie zrobić z tego słodkiego oleju.

3. Do orzechowo cukrowej mieszanki dodać mąkę i sól. Odstawić.

4. Masło utrzeć na gładką masę, dodać ekstrakt waniliowy. Następnie połączyć z wcześniej przygotowana mieszanką. Składniki dokładnie połączyć. Przykryć ciasto folią i pozostawić w lodówce przez około 2 godziny.

5. włączyć piekarnik – temp. 170 stopni C.

6. Wyjąć ciasto i lepić małe kuleczki (mniej więcej o wadze około 6 g). Ponownie wstawić do lodówki (ja nie wstawiałam-E.) ,po pół godzinie rozłożyć na blachy i wstawić do piekarnika na 15 minut lub do momentu kiedy krawędzie są lekko rumiane. Pozostawić do schłodzenia na papierze, albo kratce.

7. Przełożyć swoją ulubiona czekoladą wcześniej rozpuszczona w kąpieli parowej(pamiętaj aby miska, w której rozpuszczasz czekoladę nie dotykała wody, bo czekolada nie będzie płynna, tylko grudkowata- E.), albo twarda marmoladą. Ja przekładałam gorzką czekoladą z jagodami – pyszna…! i czekoladą piernikową. Przechowywać w blaszanej puszce.

Smacznego!

IMG_1392 IMG_1397

niedziela, 19 grudnia 2010

Zimowy plakacik i tarta makowo - serowa

IMG_2921

Niedziela. Spoglądam za okno. Na mojej ulicy której patronuje jeden z bajkopisarzy śnieg. Tyle śniegu..!. Sroga zima się kroi... Bajkowo zatem, proszę Państwa:). To tak samo jak u Was? Ale u Was pada, powiadacie? U mnie też, z przerwami. Jak okiem sięgnąć śnieg… Na całej połaci śnieg… Na sanki bym poszła. Gdybym miała. Dlatego idę tylko (aż przecież) na spacer obejrzeć z bliska tę białą czystą bajkowość, która leży, skrzy i dech zapiera, a Was tu zostawiam z pyszna tartą, której skład jest iście świąteczny. Jestem pewna, że przypadnie Wam do gustu. Oczywiście tym, którzy lubią i makowce i serniki. Zatem dwa w jednym.

Przepis na nią dostałam z jednego z zacnych hoteli ****, gdzie tartę smakowałam po raz pierwszy na jednym ze szkoleń pracowniczych. Długo się zbierałam aby zapytać panią cukiernik o szczegóły. Aż wreszcie, całkiem niedawno dostałam “przepis”. Zbyt duże słowo, bo raczej podstawę dostałam podaną bardzo lakonicznie.” Jak długo piec?” – pytałam. “No, tak aby się upiekło”, “A co z twarogiem?, jakieś dodatki?”, “No, tak aby było smaczne…”, “A mak? Jak pani robi?” – “ Z Bakallandu biorę”. Ot i cała filozofia jeśli chodzi o mak. To akurat było dla mnie “zbawienne”, bo maszynki do mielenia nie posiadam. A mak całkiem smaczny. Nie takich odpowiedzi spodziewałam się po pani cukiernik z takiego hotelu, ale cóż… I wiem, że na pewno nie mówiła tego aby mnie zbyć, ona tak po prostu robi i… wychodzi pyszne:). Może na tym właśnie cała sztuka polega…? Zrobiłam zatem według tego co miałam. A resztę improwizowałam:). A co miałam? Przepis na spód! I to nie byle jaki.

IMG_0891

Dla tych, którzy lubią i makowce i serniki.

Tarta makowo – serowa

Ciasto:

5 żółtek

4 łyżki cukru pudru

3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

200 g masła

ok. 500 g mąki

wanilia, albo cukier waniliowy

Warstwa makowa:

400g -pół puszki maku - z Bakallandu:), albo własny ukręcony z bakaliami

Warstwa serowa:

500 - 600 g twarogu( ja używam firmy President w wiaderku)

2 żółtka

4 czubate łyżki cukru pudru

Wykonanie:

1. Włącz piekarnik na 180 stopni.

2.Masło ukręcić (można mikserem)z cukrem pudrem i cukrem waniliowym na puszysta masę. Żółtka dodawać pojedynczo do masy maślanej. Do masy maślano – żółtkowej dodać przesianą mąkę i pr. do pieczenia.

3. Cienko, rozwałkować i , albo po prostu wylepić, formę do tarty.

*mi wyszła forrma do tarty o śr. 25 cm i 3 tartaletki – śr. 8 cm. Jeśli rozwałkujesz bardzo cienko z tego ciasta mogą wyjść dwie tarty, ale wtedy też musisz zużyć całą puszkę masy makowej i całe wiaderko sera…

4. Wyłóż masę makową na ciasto.

5. Zrób twaróg: Za pomocą miksera utrzyj żółtka z cukrem. Łyżką dodaj twaróg, nie miksuj go. Wyłóż na warstwę makową. Wyrównaj

6. Wstaw do piekarnika i piecz 40 min.

7. Jak ostygnie możesz zetrzeć skórkę pomarańczową, albo zostawić czysty ser.

Smacznego!

Najlepsza w dniu wykonania, więc można ją zrobić dosłownie w ostatniej chwili przed Wigilią…


IMG_0863

piątek, 17 grudnia 2010

Pierniczki imbirowo- pomarańczowe, czyli rodzinnego pieczenia ciąg dalszy

IMG_1223

Pierniczki “Alpejskie” już stygły na kratce, a wyjęłam z lodówki drugie, wcześniej przygotowane ciasto na ciasteczka imbirowe.

Zaczęłyśmy wałkować, wykrawać, kłaść na blachę i dalej wspominać… Podstawówka przed samymi świętami. Pamiętacie? Apel na dużej przerwie – wierszyki, kolędy, życzenia…? Duża choinka na głównym korytarzu? Białe, odświętne bluzki tego dnia…? Wstążki na kitkach te “niedzielne”? I pani Antonina taka uroczysta w białej bluzce i w spódnicy w piękną kratkę…Tak, jakby to było w zeszłym roku… I opłatek, którym dzieliliśmy się przy kolędach płynących z głośnika… Taki wyjątkowy dzień w szkole.

I powrót do domu - w zaspach - dłuższy niż należało. Wojna na śnieżki, zawsze suche walonki siostry i moje zawsze (…!!!) mokre, bo wcześniej nie wspomniałam, że kaloszków nie miały… Zakładałam je tylko na mróz, ale jak śniegu nawpadało to już… klops:(. Policzki różowe od mrozu i mama zdejmująca te wszystkie nasze mokre ubrania i podająca obiad. Mama, która już zaczynała przygotowania do świąt. Czuło się, że Boże Narodzenie coraz bliżej. Było czuć tę wyjątkowość… I jeszcze szyby w kuchni na których zimą malowałyśmy nasze marzenia…

IMG_1208 IMG_1189
IMG_1203 IMG_1179
Trochę je pozmieniałam z braku cukru musującego. Dodałam Multivitaminy:). Dzięki moim zmianom ciasteczka mają orzeźwiający pomarańczowy smak. Smak imbiru niewyczuwalny. Jeśli chcecie mieć ostrzejsze, imbiru musi być więcej, albo zrezygnujcie z Multivitaminy. Część ozdobiłam cukrem, część zostawiłam bez ozdób.

Ciasteczka imbirowe ( źródło: Southern Living, z moimi zmianami…)

Składniki
1 1 / 2 szklanki mąki
1 / 2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 / 2 łyżeczki soli
2 łyżeczki mielonego imbiru
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 / 4 łyżeczki mielonych goździków
1 / 4 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej


1 / 2 szklanki miękkiego masła
1 / 2 szklanki ciemnego brązowego cukru
1 / 4 szklanki melasy
1 żółtko
1 łyżka startej skórki cytryny
1 łyżka startego świeżego imbiru
1 / 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
1 duże jajko
2 łyżki śmietany
4 tabletki musującej Multivitaminy ( mój dodatek – E. zamiast musującego cukru do posypania, którego nie ma w Polsce)


Przygotowanie:

1. 7 pierwszych składników wymieszaj ( w misce) do uzyskania jednolitej konsystencji.

2. Używając miksera, ubij masło na kremową masę; stopniowo dodawaj cukier, później melasę, żółtka, skórkę z cytryny, starty imbir, wanilię.

3. Masło połączone z cukrem i przyprawami połącz z wcześniej wymieszanymi pierwszymi 7 składnikami.

4. Weź miseczkę i w niej, w śmietanie rozpuść Multivitaminę. Poczekaj, bo to chwilę potrwa - śmietana zwiększy swoją objętość. Dodaj do ciasta.

5. Z ciasta uformuj kulę i podzielić na pół. Każdą kulę spłaszcz i zawiń w folię – włóż do lodówki na 2 1 / 2 godziny.

6. Dwie duże blachy wyłóż papierem do pieczenia.

7. Rozwałkuj ciasto na 4 – 5 mm i wycinaj dowolne kształty. Układaj w odległości 1,5 cm od siebie.

8. Ciasteczka posmaruj białkiem i posyp cukrem przed , albo po upieczeniu (ja zrobiłam to po, jak już ostygły – E.)

9. Piecz w temperaturze 180 stopni Celsjusza - 17 minut lub do momentu kiedy ciasteczka będą lekko ciemniejsze na krawędziach. Zostaw je 2-3 min. na blasze i zsuń na kratkę.

10. Ozdabiaj jakkolwiek Ci przyjdzie do głowy:) lub zostaw czyste.

Smacznego!

IMG_1224

Czujecie, że to naprawdę tuż, tuż..?

A teraz już radości z zimowego weekendu!

czwartek, 16 grudnia 2010

Pierniczki na cztery ręce – jak Alpejskie, a może jeszcze lepsze…

IMG_1034

“Słońce już gasło,

niebo zdawało się zniżać, ścieśniać

I coraz bardziej do ziemi przybliżać.

Aż naprzeciw księżyca gwiazda jedna,

druga błysnęła, już ich tysiąc, już milion mruga…” a my w ten jeden wieczór, 11 lat temu, razem z siostrą i młodszym z braci piekliśmy pierniki. Kuchenne światło, ciepło piekarnika, muzyka z “Kasprzaka” i mnóstwo foremek, z których uparcie wybieraliśmy grzybki, gwiazdki i serduszka. Był to czas, kiedy trochę wcześniej, w październiku na ekrany kin wszedł “Pan Tadeusz”. Moja siostra zakochana była w muzyce z tego filmu, a ściślej mówiąc na kasecie (!) pięć, albo sześć razy miała nagrane “Wspomnienie” Michała Żebrowskiego śpiewającego z Anną Marią Jopek(a raczej śpiewającej Ani z recytującym Michałem…). Zatem chcąc, nie chcąc słuchaliśmy razem z nią. Zaczęło nam się podobać i zaczęliśmy podśpiewywać pod nosem. Przerodziło się to w trio kuchenne odgrywające swego rodzaju teatr przed sobą. Bo wyobraźcie sobie mnie śpiewająca w kierunku brata: “

"Niewdzięczny, Szukałeś wzroku mego, teraz go unikasz,
Niewdzięczny...”

Albo 11 – letniego chłopaczka recytującego: “Czym kochał? Krótkie z sobą spędziliśmy chwile, I choć one mnie przeszły tak słodko, tak mile…”

Do tego moją siostrę (6 razy w kółko ta sama piosenka…): “Jesteś mężczyzną, znajdziesz kochankę godniejszą, znajdziesz bogatszą, piękniejszą... I tylko dla mej pociechy, niech wiem przed rozstaniem, że twoja skłonność była prawdziwym kochaniem…”

A na koniec wszyscy razem:

"Ale niech słowo "kocham" jeszcze raz usłyszę,
Niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę…!!!”

A później jeszcze raz od początku…!

Nie zapomnimy tego czasu nigdy! Myślę, że nasi rodzice i sąsiedzi również…;) Cudny, wspaniały, rewelacyjny wieczór…!!!

IMG_1016 IMG_1014
IMG_1019 IMG_1006

Tym razem spotkałyśmy się tylko z siostrą na wspólnym pieczeniu pierników. Królowały serduszka i gwiazdki, był też jeden łoś, którego łaskawie dołączyłyśmy do grona tych wdzięcznych wzorów.

Pierwszymi były pierniczki alpejskie. Zrobiłam z połowy porcji. Jedną część wypełniłam dżemem wiśniowym, drugą moją konfiturą brzoskwiniową. Część oblałam tez rozpuszczoną czekoladą mleczną( całkowicie alpejski smak...). Wyszły pyszne ciasteczka, których część siostra zawiozła mamie, a część poszła do niespodzianek świątecznych… A dziś przez telefon usłyszałam od mamy: “ Ty wiesz jakie smaczne? Ja jeszcze w życiu takich dobrych ciastek nie jadłam…” - miód na serca dwa…:). Bardzo polecam. Jeszcze zdążycie…

Pierniczki jak Alpejskie (źródło: Moje wypieki)

Składniki:
1 kg mąki pszennej
8 żółtek
3 białka
1,5 szklanki cukru (dałam mniej)
3 łyżki kakao
200 ml gęstej, kwaśnej śmietany
3 łyżeczki sody
4 łyżeczki przypraw (2 cynamonu, 1 goździków, 1/2 kawy rozpuszczalnej, 1/2 pieprzu), można dodać przyprawę do pierników
1 kostka masła/margaryny (250 g)
1 słoik miodu (400 g)

Dzień przed pieczeniem:

Kakao wymieszać z mąką w dużej misce, odstawić. Miód zagotować z przyprawami, odstawić, włożyć masło, poczekać aż się rozpuści, a potem wystygnie. W śmietanie rozpuścić sodę, odstawić - śmietana zwiększy swą objętość (powinna mieć temperaturę pokojową). Białka ubić na pianę, dodać cukier, ubijając, dodawać żółtka. Ubite jaja wlewać do mąki i delikatnie wymieszać, wlać miód i dalej mieszać. Na koniec dodać śmietanę z sodą. Ciasto będzie dość rzadkie. Odstawić je przykryte w chłodne miejsce, w ciągu 24 godzin zgęstnieje.

W dniu pieczenia:

Ciasto podsypać mąką, rozwałkować na grubość 3 mm (nie cienko, najsmaczniejsze są te grubsze pierniczki) i wykrawać pierniczki. Mocno podsypywać mąką.

Blachę wyłożyć papierem lub folią aluminiową, pierniczki ułożyć w pewnej odległości od siebie.

Piec w temperaturze 180ºC przez 7-12 minut (w zależności od grubości i wielkości, ja piekłam 7 minut). Studzić na kratce. Można pierniczki polukrować lub ozdobić. Jeśli mają być błyszczące, przed pieczeniem posmarować roztrzepanym białkiem.

Smacznego :)

* pierniczki są mięciutkie jak są ciepłe, przechowywane w puszce przez tydzień nadal pozostają miękkie, potem lekko twardnieją, są mięciutkie znowu po 2 tygodniach (czyli piec minimum 2 tygodnie przed świętami); przechowywać w szczelnym pojemniku

IMG_1140

Z radia płynęła Trójkowa Lista a my wspominałyśmy różne swoje minione Boże Narodzenia… Później z lodówki wyjęłam drugie, wcześniej przygotowane ciasto na ciasteczka imbirowe. Ale o tym następnym razem…

czwartek, 9 grudnia 2010

Jagody, biała czekolada i mleko w proszku- ciasteczka na prezenty

IMG_0031

Przyszła. Ze ślizgawką na drogach w Polsce. Przyszła. Pewnie nie tylko dla mnie całkiem niespodziewanie. U niektórych już się zadomowiła, u mnie na chwile się wycofała, ale dziś znów dmuchnęła białym puchem. Zima. Zima i Święta. Ale najpierw zima i czas Adwentu – Czas Oczekiwania. Zatem oczekujemy, każdy na swój sposób. Jedni gonitwą i zakupami inni… sercem. Czasem pokrzywionym i pobałaganionym. Nic to, najważniejsze, że oczekujemy. Lubię te tęsknoty Adwentowe i wiem, że nie jestem odosobniona.

IMG_0229 IMG_0212

Kiedyś w grudniu najpierw była droga na autobus za tatą, bo tak było łatwiej – moje walonki w jego ślady… Czapka i szalik z kolorowej wełny robione na drutach przez mamę. Beacie, koleżance z ulicy i klasy jej mama zrobiła prawie takie same… Ile radości w tym było. Później autobus z Bornego Sulinowa pełen Rosjanek w wielkich lisich czapach(nasze mamy też takie nosiły), Rosjanek, które w uśmiechu błyskały czerwonymi szminkami i złotymi zębami, Rosjanek, które zmierzały do miasta. Czego one tam szukały… nie wiem, skoro u nich było wszystko… Później była choinka rysowana na polskim, na plastyce też choinka tylko większa, dalej łańcuchy, aniołki i inne koszyczki. Śpiewaliśmy kolędy, uczyliśmy się je grać na flecie (pamiętam jak ćwiczyłyśmy z siostrą na oficjalny wigilijny rodzinny występ – ile emocji…). Były też prezenty pod choinkę wykonane własnoręcznie. Co chcieliby dostać Babcia i Dziadek? Może wazonik oklejony kolorowymi nitkami albo ramkę na zdjęcia? A Mama specjalną poduszeczkę na igły? Tata może szkatułę na skarby? A co dla B., Ł., M.?

IMG_0205

Tyle wspomnień i tyle klimatu. Każdy ma swoje... A ja do tej pory staram się zrobić coś własnoręcznie. Jeśli tylko czas pozwala – a najczęściej pozwala - są to kartki, których robienie dostarcza mi tyle samo emocji co kiedyś (jeszcze nie zaczęłam), choć brzegi bardziej lub mniej równe niż dawniej… Piekę też ciastka. Nie jest to łatwy wybór, bo obdarowany niekoniecznie musi lubić np. cynamon, czy wiórki kokosowe. Na początek wybieram takie trochę mniej świąteczne, ale bardzo smaczne i przede wszystkim sprawdzone(4x!). Starszy z moich młodszych braci kiedy dostał je na Rocznice Ślubu, zadzwonił i powiedział: “Myślałem, że to będą takie ciastka jak wszystkie, twarde i trzeba je będzie popijać mlekiem, a tu … słuchaj one są pyszne! Prześlesz mi przepis?”. Czy potrzeba coś więcej?

W lekko słonym smaku przypominają krówkę, a kwaśne suszone owoce są przełamaniem słodkości. Pozostają delikatnie wilgotne. Najlepsze z jagodami, ale robiłam tez z czerwoną i czarną suszoną porzeczką, z wiśnią suszoną ( na słońcu, na moim balkonie!) i z wiśnią suszoną ze sklepu (za słodka), której nie polecam. Można dodać też orzechy, których smak pasuje do krówkowego smaku ciasteczek. Tym razem zrobiłam z dwóch porcji: ciasto podzieliłam na trzy i do kążdej dałam inne owoce.

IMG_0218

JAGODOWO MLECZNE CIASTECZKA (źródło: Marta Steward)

2 1/2 szklanki mąki
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/8 łyżeczki sody
2 łyżeczki soli
220 g masła
1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki jasnego cukru brązowego
1/4 szklanki glukozy
1 duże jajko
3/4 szklanki suszonych jagód*
mleczne okruszki (przepis poniżej)

MLECZNE OKRUSZKI:
1/4 szklanki + 1 łyżka odtłuszczonego mleka w proszku(dawałam też sojowe i było bardzo dobrze:)- E.)
2 łyżki mąki
1 łyżka skrobii kukurydzianej(można zastąpić mąką ziemniaczaną)
1 1/2 łyżeczki cukru
1/8 łyżeczki soli
20 g masła
100 g białej czekolady

Przygotować "mleczne okruszki":

1. Masło rozpuść, pozostaw do przestygnięcia.
2. Piekarnik rozgrzej do temp. 110 °C. Blachę do pieczenia ciastek wyłóż papierem do pieczenia.
3. W miseczce wymieszaj 3 i 1/2 łyżki mleka w proszku, mąkę, skrobię kukurydzianą, cukier oraz sól. Dodaj rozpuszczone masło, wymieszaj do połączenia się składników.
4. Masę rozłóż na wyłożonej papierem blasze, piecz 8 do 10 minut, do czasu, aż okruszki wyschną.
5. Wyjmij okruszki z piekarnika i pozostaw na blasze do całkowitego wystygnięcia. Jeśli połączyły się w całość, rozdrobnij je pomagając sobie tłuczkiem(vel pałką)
6. Białą czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej **
7. Wystudzone okruszki przełóż do miski, dodaj do nich pozostałe mleko w proszku oraz rozpuszczoną czekoladę. Wykorzystaj od razu lub zamknij w szczelnym pojemniku i przechowuj w lodówce.

CIASTECZKA:
1. Dwie duże blachy wyłóż papierem do pieczenia.
2. Mąkę wymieszaj z proszkiem do pieczenia, sodą oraz solą. Odstaw.
3. Masło umieść w misce od miksera. Dodać oba rodzaje cukru oraz glukozę. Miksuj przy pomocy miksera do czasu, aż składniki dobrze się połączą.
4. Nie przerywając ubijania wbij jajko. Ubijaj do czasu, aż powstanie jednolita masa.
5. Do masy dodaj mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i sodą. Dokładnie wymieszaj.
6. Dodaj suszone jagody lub orzechy oraz uprzednio przygotowane "mleczne okruszki". Dokładnie wymieszaj (mieszałam rękoma- E.).
7. Używając łyżki do lodów, nabieraj masę i rozkładaj na blasze w odstępach ok. 5 cm.
8. Blachy z ciastkami umieść na 15 minut w lodówce. W tym czasie rozgrzej piekarnik do temp. 190 °C.
9. Blachy z ciastkami umieść w rozgrzanym piekarniku (ja każdą partię piekę osobno-E.). Piecz około 15 minut, do czasu aż ciastka zarumienią się i zaczną pękać.
10. Pozostaw do całkowitego wystygnięcia.


* jagody można zastąpić suszoną porzeczką czarną i czerwoną, suszonymi wiśniami, bądź orzechami.

** ustawiamy naczynie z połamaną na kostki czekoladą nad garnkiem z gorącą wodą. Pozostawiamy do czasu, aż czekolada się rozpuści. Dno naczynia z czekoladą nie powinno dotykać wrzącej wody.

# - aby czekolada się rozpuściła dodaję odrobinę mleka – takie go jakie akurat mam pod ręką, może być nawet śmietanka do kawy. Jeśli ktoś zna czekoladę, której nie potrzeba tego “wspomagacza”, proszę o “namiary”.

# – pierwsze zdjęcie z roku 2007, “tyle” wtedy mieliśmy śniegu na Boże Narodzenie

# – wyszłam z “łoża boleści”, co prawda nadal pozostaję odziana w śniegowe gwiazdki…, ale robię coś pożytecznego i niezmiernie satysfakcjonującego:). Czego i Wam Mili moi Życzę!

IMG_0226 IMG_0221

wtorek, 7 grudnia 2010

Konfitura gruszkowo – cytrynowa z tęsknotą w tle…

Konfitura gruszkowo - cytrynowa

Kanapa, piżama w czerwone śniegowe gwiazdki, szlafrok tego samego koloru i chusteczki, których zużywam tony. Do tego kaszel, który ciągle przede mną… Przyjaciółmi moimi herbata (z cytryną, imbirem i miodem) i książki – cały stos w niecierpliwym oczekiwaniu…

Wracając z kolejnym kubkiem znów sięgam po “Trzy filiżanki herbaty”. Zaglądam w serca sąsiadów Karakorum pijących paiju ca – herbatę z masłem, która stanowi podstawę lokalnej diety.

“Najpierw zaparzył zieloną herbatę w poczerniałym blaszanym garnuszku, a potem dodał sól, sodę oczyszczoną i kozie mleko. Na koniec zaś delikatnie odkroił cienki kawałek mar – odleżałego zjełczałego masła z mleka jaków, które lud Balti wynosi ponad wszystkie możliwe przysmaki – i rozpuścił je w naparze, mieszając niezbyt czystym palcem. Greg przyglądał się temu nerwowo. Odkąd przyjechał do Baltistanu, czuł wszechobecny zapach paiju ca, który opisywał jako “bardziej smrodliwy, od najpaskudniejszego sera jaki zdołali wymyślić Francuzi”. Dotąd zawsze udawało mu się znaleźć jakąś wymówkę, żeby uniknąć degustacji tego napoju. Teraz zaś Muzafer podał mu parujący kubek. Greg początkowo się wzdrygnął, ale był tak spragniony sodu i ciepła, że szybko wszystko wypił. Muzafer ponownie napełnił kubek. A potem jeszcze raz”.

Czytam z wielką ciekawością, ale bez najmniejszej chęci spróbowania tego “przysmaku”. Na stoliku mam mój ostatni prawdziwy przysmak: konfiturka, którą zrobiłam dwa tyg. temu. Pierwsza łyżeczka, druga, trzecia… Z każdą dochodzę do przekonania, że muszę zrobić jej więcej, bo przecież miałam cztery słoiczki, a teraz są tylko dwa…:).

Konfitura gruszkowo - cytrynowa (3)

Konfitura gruszkowo- cytrynowa

1 kg gruszek

200 g cukru + 300 gram cukru

2 cytryny

sok z jednej cytryny

600 ml wody

1. Cytryny wyszorować pod zimna wodą i pokroić w kostkę 3mm x 3mm;

2. Wodę wlać do garnka, dosypać 200 g cukru. Doprowadzić do wrzenia i wrzucić cytrynę pokrojoną w kostkę;

3.Gotuj do całkowitego odparowania soku;

4. W tym czasie obierz gruszki i pokrój na małe kawałki; w trakcie krojenia polej je przygotowanym sokiem z cytryny; następnie wrzuć do garnka i dodaj pozostały cukier; doprowadź do wrzenia;

MIESZAJ CZĘSTO ABY CUKIER SIĘ NIE SKARMELIZOWAŁ (ale nie aż tak często, aby stać wciąż przy kuchence…)

5. Ostudź, wlej do miski, ale zostaw w tym samym garnku i wstaw do lodówki(przykryj szczelnie folią);

6. NASTĘPNEGO DNIA: gotuj 10 min, jeśli pojawiły się szumowiny – zdejmij je.

7. I gorące do słoiczków:). Jak zawsze czystych, wyparzonych (i osuszonych) lub wypieczonych w piekarniku(100 stopni C - 20 min.).

Pyszne!


Konfitura gruszkowo - cytrynowa (1)


Niby jestem, ale trochę jakby mnie nie było… Odrzucając ciepły koc i wstając po kolejny uzdrawiający napój, z adwentową tęsknotą… spoglądam w ciepłe okna sąsiadów, którzy (już) dziś ubierają choinkę… Prawie zaczynam nucić kolędę…