wtorek, 30 sierpnia 2011

Znajdź różnice…

jeden dzień końca sierpnia2jeden dzień końca sierpnia5

Ciekawa jestem czy doświadczyliście kiedyś letniej mgły nad morzem? Czasem bywa tak, że w mieście upał i piekące słońce, a na plaży gęsta mgła. Ludzie ciągną z parawanami i leżaczkami, targają termosy i piłki plażowe marząc, że za chwilę znajdą się w pozycji horyzontalnej, a lekki wiaterek będzie owiewał ich w pół ubrane talie, albo miejsca po taliach…, ale zderzają się ze ścianą mgły, która panoszy się na całej plaży i muszą zrobić bolesny odwrót. Z powrotem więc, ociekając potem, bo przecież skwar nieziemski i mając nerwy bardzo wyczulone na cokolwiek nieprzewidzianego na swoje drodze, z leżaczkami, parawanami i dziecięcą piką plażową i jęczącym dzieckiem za rękę drepczą do hotelu, czy wynajętego pokoju, aby po obiedzie spróbować znowu i… czasem się to udaje:). Nawet ja kiedyś tak dreptałam… Bez zbędnych akcesoriów jednak…;)

Dziś chciałam Wam pokazać jak różnie w ciągu jednego dnia może wyglądać to nasze morze. A nawet jak może się zmienić w ciągu kilku godzin. Zdjęcia po lewej są robione o godzinie 7.00 w piątek 26.08, zdjęcia po prawej, tego samego dnia o godz. 10.30.

jeden dzień końca sierpnia1jeden dzień końca sierpnia3

Dzień nie zapowiadał się ciekawie, jak widać, ale już wczesnym przedpołudniem rozjaśniło się na tyle, że amatorzy kąpieli wodnych mogli ucieszyć się na widok spokojnego niebieskiego morza, a ci, którym tylko słońce w głowie mogli nadal trwać w bezruchu na swoich leżakach czy materacach. Albo grac w piłkę:).

jeden dzień końca sierpnia

I takie piękne słońce było aż do wieczora, kiedy i ja po pracy mogłam doświadczyć tej przyjemności . Rozgościło się na moim spokojnym balkonie oddając swoje cudowne ciepło ostatnim kwiatom i delikatnie muskając mój dekolt.

jeden dzień końca sierpnia4

A ja słuchając koncertu sąsiada po sześćdziesiątce(...!!!), który uczy się grać na gitarze elektrycznej, z radością mogłam się oddawać mojej ostatniej lekturze, która aż żal, że się kończy… I żal, ze kończy się lato… Zawsze jednak jest nadzieja na ciepły wrzesień i październik – choć trochę, proszę… Czego Wam i sobie najgoręcej życzę!

IMG_5481

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Placek śliwkowo-migdałowy – mój faworyt u schyłku sierpnia.


IMG_5397-1

Od pewnej Dobrej Duszy wiaderko śliwek dostałam. Pysznych i soczystych z obietnicą… robaków. Zajęły jednak tylko pięć “lokali”, zatem cała zawartość wiadereczka była moja.

Dziękuję Miłeczko♥


IMG_5422

Pierwszymi śliwkami nie sposób się nacieszyć. Sama nie wiedziałam, czy najpierw do ciasta, czy do słoiczków, czy ot tak, opłukane prosto do buzi.

I zrobiłam ciasto. Kruche i pyszne. Z lekko kwaskowymi śliwkami zatopionymi w miękkiej kołderce migdałowej masy frangipange. Nie sposób pozostać przy jednym kawałku. Ciasto znikało w oka mgnieniu… Już po raz trzeci w tym tygodniu.

maślany placek ze śliwkami1

Inspiracją był placek malinowo-migdałowy Nigelli, który wcześniej piekłam tak, jak sama Pani Lowson przykazała, ale ograniczałam ilość cukru. Tym razem ograniczyłam też masło - aż o 125 gram (…!). To było bardzo dobre posunięcie. Zrobisz, jak zechcesz, jednak ilość masła, której używa Nigella na frangipange, czyli górną masę, powoduje,że nie zostaje ona upieczona do końca, a ciasto jest zbyt płynne, aby mogło zachować formę na talerzyku. Jest dobre, nawet bardzo, ale zbyt maślane, zbyt tłuste – jak dla mnie.

maślany placek ze śliwkami3 maślany placek ze śliwkami5

Placek śliwkowo – migdałowy (inspiracja: Nigella Lowson “Kuchnia”)

Na spód:
225 g mąki pszennej
60g cukru pudru (u mnie 45g)
szczypta soli
225g masła (u mnie 200) plus trochę do wysmarowania formy

Na wypełnienie:
150g masła (u mnie 50g)
4 jajka
150g miałkiego cukru ( u mnie 120g)
150 g mielonych migdałów
250 g powideł śliwkowych albo śliwki w czekoladzie (obiecuję, że następnym razem podam przepis)
50g płatków migdałowych
250-300 g śliwek wypestkowanych przekrojonych na ćwiartki

foremka o wymiarach 30-20cm ( u mnie 19-30 cm plus dwie kokilki o średnicy 10,5 cm)

♥ Rozgrzej piekarnik do 180°C. Wyłóż blaszkę papierem, albo posmaruj masłem.

♥ Wymieszaj mąkę, cukier puder, sól i masło w malakserze, aż powstanie zwarte ciasto. Wyłóż nim blaszkę dociskając do dna( ja najpierw wypełniam kokilki tworząc centymetrową warstwę) i wyrównaj jego powierzchnię.

♥ Podpiecz ciasto przez 20 min. i odstaw w w foremce do przestygnięcia.

♥ Kiedy ciasto jest w piekarniku, roztop w rondelku masło( 150 albo 50g- patrz składniki powyżej) do wypełnienia i zdejmij z ognia aby trochę przestygło, powiedzmy na 5 min, kiedy będzie stygło ciasto.

♥ Połącz jajka, miałki cukier i mielone migdały i zmiksuj na gładką pastę ( użyj malaksera, albo miksera). Nie przerywając ubijania, cienką strużka dodaj masło i wyłącz kiedy masa frangipange będzie jednolita.

♥ Powidła (lub śliwkę w czekoladzie) wyłóż na ciasto, następnie ułóż śliwki wnętrzem do góry. Na warstwę śliwek wylej frangipange.

♥Cała powierzchnię ciasta pokryj płatkami migdałowymi i piecz przez 45 min sprawdzając po 35: placek będzie gotowy, kiedy delikatnie urośnie i zezłoci się w cieple piekarnika (jeśli rumieni się zbyt szybko przykryj folią aluminiową).

♥ Odstaw placek do ostygnięcia przed pokrojeniem – albo nie, jeśli nie możesz się doczekać (uważaj jednak na gorące śliwki)

~ ~ ♥ ~ ~ Polecam z wielką radością i smakiem! ~ ~ ♥ ~ ~


IMG_5475

~ ~ ♥ ~ ~ Pięknego końca sierpnia , Kochani! ~ ~ ♥ ~ ~

wtorek, 23 sierpnia 2011

Ciasto czekoladowe na maślance z budyniem cytrynowym i idealna polewa czekoladowa

Czekoladowe z budyniem4

Ciasto czekoladowe już dawno mnie kusiło, ale nie wypadało tak w środku lata (???) pozwalać sobie na takie fanaberie. Wszak świeżych owoców pod dostatkiem. Jak by to wyglądało… Ale teraz już, kiedy sierpień dobiega końca (tak, tak…, taka kolej rzeczy…) pozwoliłam sobie na ten wybryk. Zrównoważyłam jednak smak czekolady, który pochodzi z kakao, owocami. I to świeżymi (dyby ktoś twierdził, że porzeczek już nie ma, to w piątek jeszcze były).

Najpierw jednak nasze szybkie domowe maślankowe z kakao (wiele przepisów mama przynosiła z pracy) połączyłam z cytrynowym budyniem wymyślanym przeze mnie na potrzebę chwili. I to było pyszne rozwiązanie. Ciasto jest zwarte i intensywne w smaku, cytrynowy budyń równoważy czekoladową słodycz. Ciasto z budyniem jest bardzo zwykłym ciastem, ale kiedy wystroimy je w jedwabny frak, którym jest idealna polewa (którą znalazłam na Art Kulinaria) nabiera wyglądu i klasy. W polewie zakochałam się od pierwszych wymieszań, później kolejny raz od pierwszego spróbowania, a smarowanie nią ciasta i oglądanie efektów było czystą przyjemnością. To mercedes wśród polew. Ciasto polecam najlepiej w dobrym towarzystwie przy wyśmienitej kawie albo świeżo zaparzonej herbacie Earl Grey.

Czekoladowe z budyniem Czekoladowe z budyniem2 Czekoladowe z budyniem5

Ciasto czekoladowe na maślance z budyniem cytrynowym

1/2 szkl. kakao
1/2 szkl. wrzącej wody
160g miękkiego masła
1,1/2 szklanki cukru pudru
3 jajka
1, 1/4 szkl. mąki
1/2 łyżeczki sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 szkl. maślanki
szklanka borówki amerykańskiej, porzeczki (albo malin) do dekoracji

1. Rozgrzej piekarnik do 180 °C.
2. Blaszkę o wymiarach 19x30cm posmaruj masłem (bądź wyłóż papierem do pieczenia).
3. Kakao wymieszaj dokładnie z wrzącą wodą w małej misce. Jak chwilę przestygnie dodaj do tego maślankę.
4. Masło i cukier utrzyj na puszystą masę. Pojedynczo dodawaj jaja. Następnie mąkę, proszek i sodę, a maślankę w dwóch partiach wymieszaną z kakao
5. Przelej wszystko do formy i piecz 30 min. Wyłącz piekarnik i zostaw w nim ciasto jeszcze przez 20 min. Ostudź.
6. Po ostudzeniu przekrój ciasto na dwie części.

Budyń cytrynowy

1 opakowanie budyniu śmietankowego
1/2 litra mleka
50g cukru
1 żółtko
2 płaskie łyżki mąki pszennej
1/4 kostki masła
łyżka likieru limoncello
4-5 łyżek soku z cytryny- do smaku

Żółtka utrzyj z cukrem. Dodaj 100 ml mleka i proszek budyniowy, ucieraj w dalszym ciągu, następnie dodaj mąkę.
Pozostałe mleko zagotuj. Do gotującego się mleka wlej masę budyniową i gotuj mieszając. Kiedy budyń się zgęstnieje, dodaj do niego starte zimne masło. Wymieszaj. Budyniem przełóż ciasto.

Idealna polewa czekoladowa (ArtKulinaria)

Ilość składników dostosowałam do wielkości mojego ciasta, w oryginale wszystkie składniki x3; autor zapewnia, że całość wystarczy na pokrycie w pełni ciasta upieczonego w foremce o średnicy 24-26 cm.

130g cukru kryształu
50 g kakao
83 g śmietany 30%-36%
83g wody
5 g żelatyny

Do rondelka wsyp cukier i kakao, wlej śmietanę i wodę. Podgrzej na małym ogniu ciągle mieszając do momentu uzyskania jednolitej masy. Kiedy będzie gorąca, rozpuść w niej żelatynę. Ostudź i schłodź. Włóż do lodówki, aby zaczęła tężeć, ale kontroluj, żeby zachowała płynną konsystencję.

Ciasto przed polaniem schłodź. Polej równomiernie glazurą czekoladową. Ewentualnie wyrównaj wierzch szerokim nożem, choć glazura samoczynnie rozpływa się po cieście. Odstaw do zastygnięcia w lodówce.

Po wyjęciu udekoruj owocami. Polecam!

IMG_7694

niedziela, 21 sierpnia 2011

Smażone morele z miodem faceliowym


IMG_7942

Gdybym otworzyła swoją szafkę z miodami zdziwilibyście się ile tam jego rodzajów. Z każdego wyjazdu w inny rejon Polski, czy świata przywożę miód. W zeszłym roku wspominałam o miodzie nawłociowym, a wiosną jadałam owsiankę z miodem z żurawiną.
Mam koleżankę, którą co jakiś czas robimy sobie degustację miodów. I obdarowujemy się nimi. Mam właśnie dla niej miód leśny, akacjowy i górski:). Zatem najbliższa degustacja już wkrótce.

Jest wiele miodów z których istnienia nie zdajemy sobie sprawy. I nie mam tu na myśli miodu morelowego, pokazując zdjęcie moreli, bo takiego nie ma. Jest co najwyżej miód o smaku moreli, gdzie podstawą jest miód wielokwiatowy (97%) a pozostałość to pasta morelowa. W smaku ciekawy orzeźwiający dzięki dodatkowi, ale to tylko wielokwiat.
Miodem, którym zachwycam się do jakiegoś czasu jest miód faceliowy. Miód o delikatnym aromatycznym zapachu i przyjemnym, lekko kwaskowym smaku. Mogłabym go postawić na jednej półce z miodem akacjowym i ogórecznikowym (o ten wręcz uwielbiam…). Ten właśnie miód połączyłam ostatnio z morelami, które aż żal, że się kończą…

Pamiętacie odwrócony placek z morelami? Smażyłam do niego morele, a smak jaki miały, był naprawdę wyjątkowy. Zastanawiałam się wtedy, czy na pewno robić ciasto, czy jednak zjeść te morele ot tak, zaraz z patelni, bo kusiły niezmiernie. Nie mogłam się doczekać, aby powtórzyć ten smak. Usmażyłam je teraz tak, jak wówczas, ale nie dawałam aż tyle cukru. Choć tamta ilość dodawała morelom cudownej słodyczy. Teraz tylko dwie łyżki na patelnię (smażyłam w dwóch partiach). Do tego tym razem był to cukier brązowy. Po wyjęciu na talerzyk, jeszcze gorące, polewałam łyżeczką miodu faceliowego. Mmm… wyśmienite…

pieczone morele z miodem faceliowympieczone morele z miodem faceliowym1

Pewnie nie raz zdarzyło Ci się widzieć piękne fioletowe pola. To właśnie facelia. Jednoroczna, miododajna, roślina, którą uprawia się na paszę zieloną i kiszonkę oraz jako poplon. Kwitnie w czerwcu i lipcu. W pobliżu pól facelii zazwyczaj stawiane są pasieki wędrowne. Zdjęcie poniżej jest z okolic domu mojego dziadka. Pasieka stała daleko pod lasem i nie została ujęta. Wyobraź sobie teraz jak cudownie jest wiosną w moich okolicach.

Facelia jest wyjątkową rośliną miododajną dlatego, że pszczoły bardzo licznie oblatują facelię zbierając z niej nektar i pyłek od wczesnego ranka do późnego wieczora (nawet po 23.00 można zobaczyć, że jeszcze pracują; dla porównania grykę oblatują tylko do południa, później nie ma już nektaru). Czyli nie dość, że piękna, to jeszcze przez cały dzień gościnnie i szczodrze pozwala pszczołom zapełniać koszyczki.

Miód faceliowy krystalizuje na jasno-kremowo lub prawie biało. Doskonale wzmacnia organizm. Może być stosowany w zapobieganiu przeziębieniom oraz stanom zapalnym górnych dróg oddechowych z równym skutkiem jak miód rzepakowy.

Oprócz tego wskazany jest po ciężkiej pracy fizycznej i wzmożonym wysiłku intelektualnym. Można nim wspomagać leczenie chorób układu pokarmowego: nieżyt żołądka, wrzody żołądka i dwunastnicy, problemy z wątrobą, trzustką i woreczkiem żółciowym. Podobnie jak inne jasne miody nektarowe może pomóc przy leczeniu niewydolności mięśnia sercowego, miażdżycy, a także nadciśnieniu tętniczym. Pomaga przy leczeniu astmy oskrzelowej.

Czyż nie fantastyczny ten miód? W towarzystwie moreli - niebo...

IMG_9149pieczone morele z miodem faceliowym2

Morele z miodem faceliowym

morele( kilogram, pól…)
brązowy cukier (albo biały)
2 łyżki masła
miód (u mnie faceliowy)

1.Morele umyć, osuszyć i przepołowić. Pestek nie wyrzucać…*
2. Na patelni roztopić mało, dodać 2 łyżki cukru (na całą 1 patelnię wypełnioną owocami, kiedy będziesz smażyć druga partię, nie dodawaj masła, dodaj tylko cukier).
3. Morele ułożyć na patelni brzuszkami do góry. Smażyć aż się zarumienią.
4. Wyłożyć na talerzyk i polewać łyżeczką miodu.

* Można do tego pogryzać pestki z moreli (rozłupane dziadkiem do orzechów), czyli gorzkie migdały, którymi od jakiegoś czasu jestem zafascynowana, ale o tym przeczytajcie już sami TUTAJ.


IMG_8002

Przyjemnej niedzieli, moi Drodzy!

czwartek, 18 sierpnia 2011

Tarta kurkowa z cheddarem, pietruszką, żurawiną i suszonymi pomidorami i… znowu się nie udało…:(

IMG_8944

Sierpniowe słońce powoli dogasa w moich źrenicach. Siedzę na balkonie wciąż jeszcze w krótkich spodenkach i z wyciągniętymi na balustradzie nogami oddaję się lekturze. I choć ciekawa, co rusz odrywam wzrok i zastygam w niemym zachwycie, bo chmury dziś po mojej lewej, południowej, stronie niczym zorza polarna. I tańczą tak, jakby wiedziały, że tylko tego wieczora mogę się cieszyć ciepłem, spokojem i ich niegroźnym widokiem. Bo i jest czym. Kolejny (drugi z kolei) ciepły dzień po wcześniejszej mokrej egzystencji okazał się esencją dotychczasowego sierpnia.
Choć nogi odkryte to pod brodę podciągam suwak w moim niebieskim polarku, tak dobrze wpasowującym się w kolory wieczoru i odkładając książkę sięgam po kolejny kawałek wyśmienitej tarty grzybowej. Tak dobrej, że mam ochotę na całą. Powstrzymuję jednak swoje łakomstwo i zdecydowanym jednak ruchem noża wyznaczam granicę – odkrajam połowę, czyli ten trzeci kawałek i mówię dość. Jutro w pracy, na zimno, też będzie dobra. Zresztą nie mam zwyczaju najadać się na noc.
Na moich policzkach powoli siada brzoskwiniowy rumieniec prawej, zachodniej strony nieba. A chmury w tym miejscu niczym młode owieczki dokańczające kolację. Zatem nie jestem sama…Całe stadko moim towarzystwem.

Oglądając tę ucztę wspominam kolejny sobotni wypad do lasu, z którego przyniosłyśmy grzybów tyle co… kot napłakał. Tyle co na niewielką tartę. Bo znowu się nie udało… A wszystko przez to, że chciałyśmy z mamą spróbować “drogą na skróty” dojechać do tego lasu. Wtedy właśnie “skracając” drogę jechałyśmy przez piękną i rozległą łąkę:

IMG_8120

Widziałyśmy bociany bociany (w gnieździe ludzką ręką uczynionym) patrzące w tym samym kierunku… :

IMG_8118

Później tą samą droga wracałyśmy, śmiejąc się z siebie i swoich pomysłów. A w lesie, na samym początku, widziałyśmy żabę wyglądającą tak, jakby wiedziała…:

IMG_8139

…wiedziała, że za chwilę lunie siarczyście. Najpierw jednak miałyśmy swoje 15 minut. Bo tyle czasu zabrało nam zbieranie 200g kurek (po oczyszczeniu).

I lunęło. Najpierw powoli, kilka kropli na krzyż, a później potężnie, z łomotem… Uciekałyśmy szybko do samochodu mając nadzieję, że to tylko przelotne burze, jak zapowiadali, ale półgodzinne oczekiwanie na przejaśnienie w samochodzie, w potężnej ulewie nie zapowiadało rychłego końca opadów. Więc wyruszyłyśmy po tym czasie ogromnie niezadowolone. Bo jak to tak, wybrać się wreszcie na te grzyby, zobaczyć, że są (i to tak dużo…!) i po raz kolejny nie mieć nic. No, prawie. I co tu począć z taką ilością? Ano właśnie tartę. Inspiracją był ostatni nr Kuchni, ale według niej zrobiłam tylko ciasto, które podpiekłam( w Kuchni farsz jest kładziony na surowe ciasto) co mu wyszło tylko na dobre:). Reszta jest moja.

Ciasto chrupiące, a farsz rozpływający się w ustach…


Tarta z kurkami, pietruszką, cheddarem, żurawiną i suszonymi pomidorami

Ciasto:
11/4 szkl. mąki
1/4 łyżeczki soli
1/8 łyżeczki proszku do piecz.
4 łyżki gęstej kwaśniej śmietany
1 żółtko
1 łyżka bardzo zimnej wody
1,5 łyżeczki białego octu winnego

Nadzienie:
200g kurek( a nawet 300)
3 łyżki pomidorów suszonych z zalewy osączonych
150 g sera cheddar startego na tarce o dużych oczkach
3 łyżki porto
duża garść suszonych żurawin
łyżka świeżego tymianku
pół pęczka pietruszki
dwie łyżki masła
dwie średnie cebule pokrojone w piórka
drobno pokrojony ząbek czosnku
sól, pieprz
na sos: szklanka śmietany 36% i jajko

1. Połącz wszystkie składniki ciasta ręcznie, bądź w blenderze. Ulep kulę, zawiń w folię i na pół godziny włóż ciasto do lodówki.
W tym czasie robisz nadzienie:
2. Roztop masło i chwilę smaż czosnek, dodaj cebulę smaż cebulę i smaż aż zmięknie. Po chwili dodaj grzyby. Po 6-7 minutach dodaj porto, tymianek i pomidory. Pod koniec smażenia dodaj żurawinę. Posól do smaku. Odstaw.
3. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni C.
4. Wyjmij i rozwałkuj ciasto (najlepiej używając do tego dwóch kawałków folii) na placek o średnicy 30 cm.
5. Placek wyłóż na papier do pieczenia, spróbuj uformować go na kształt miseczki, wyłóż papierem do pieczenia, nakłuj widelcem i wysyp fasolą bądź kulkami ceramicznymi. Piecz 15 min.
6. Wyjmij placek z piekarnika (zabierz papier i fasolę) i wyłóż na niego połowę sera, później farsz.
7. Zrób sos: w małej miseczce roztrzep jajko i dodaj śmietanę, delikatnie dodaj sól i pieprz. Wylej sos na ciasto i posyp resztą sera.
7. Piecz 15-20 minut, aż sos się zetnie. Wyjmij, po 10 minutach kosztuj z radością:)

IMG_8956

*wybaczcie jakość zdjęć, ale godziny wieczorne nie najlepsze do fotografowania jedzenia…

wtorek, 16 sierpnia 2011

Dżem morelowy z migdałami i… pistacjami ewentualnie.

IMG_9547

Jak tylko się pojawiają mam na nie ogromną ochotę. Najpierw kupuję po kilka, bo na początku takie drogie.. Badam czy “watowate”, czy soczyste szukając najlepszego źródła. Co kilka dni kupuję choć kilogram do pojedzenia. Dopiero kiedy cena stabilizuje się, coś z nimi piekę, jak choćby tę łatwą odwróconą tartę, albo pyszne drożdżowe z morelami. Po jednym czy dwóch ciastach, znów zaczynam tęsknić do ich naturalnego smaku i tak, jak wcześniej zaczynam zjadać prosto z.. torebki.

Teraz już, w połowie sierpnia, mam świadomość, że jeszcze moment (bo przecież wrzesień tuż tuż…) i nie będzie moreli, dlatego choć odrobinę próbuję zamknąć w słoiczkach.

Zazwyczaj gotuję morele tylko z cukrem, tym razem skorzystałam z przepisu Bei zachwyconej przetworami Christine Ferber. I zachwyciłam się zachwytem Bei:).

W tym dżemie morele występują w towarzystwie płatków migdałowych i pistacji. Dżemik jest pyszny - mi bardziej smakuje jako deser wyjadany łyżeczką prosto ze słoiczka, niż na chlebie chociażby. I tutaj muszę być szczera - choć dałam tylko połowę pistacji, to wolałabym, aby ich tam wcale nie było, bo mi zaburzały czysty smak moreli. Poza tym pycha:). Zatem zrobisz jak zechcesz.., bo wszystko jest kwestią smaku…:). Pistacje nie muszą pasować każdemu. Tak samo jak nie każdy pewnie przepada za dżemem morelowym…

konfitura brzoskwiniowa  i dżem z moreli z pistacjąpo raz drugi Dzem morelowy z pistacjami i migdałami od Bei1

‘Nugatowe’ morele, czyli dżem morelowy z migdałami i pistacjami (Bea w kuchni)

na ok. 700 ml dżemu

1 kg moreli (waga po wypestkowaniu)
ok. 250-300 g cukru (więcej, jeśli lubicie słodsze dżemy)
sok z 1 małej cytryny
sok z 1 pomarańczy
100 g płatków migdałowych
100 g pistacji (niesolonych)
otarta skórka z ¼ pomarańczy (ewentualnie więcej)
2-3 łyżki miodu (użyłam miodu z ostropestu)*
*(można pominąć, dodając nieco więcej cukru lub miodu o innym smaku)

1.Morele umyj i osusz, wypestkuj i pokrój na połówki lub na ćwiartki. Owoce zasyp cukrem, dodaj sok z cytryny i pomarańczy oraz skórkę pomarańczową. Odstaw w chłodne miejsce na ok. 1-2 godziny.
2. Po tym czasie zagotuj (od zagotowania pozostaw owoce na ogniu przez ok. 3 minuty), po czym odstaw do całkowitego wystygnięcia (najlepiej na całą noc, wstawiając do lodówki).
3. Następnego dnia owoce zagotuj, po czym osącz je na gazie lub sicie (ewentualnie ściągnąć odchodzące z moreli skórki – ja je zostawiłam). Syrop zagotuj i gotuj do momentu, gdy zacznie gęstnieć (dolewając również skapujący z owoców sok); regularnie zdejmuj z powierzchni ewentualne szumowiny (trwa to ok. 20-40 minut; im mniej użyjesz cukru, tym dłużej gotuje się sok).
4. Pod koniec smażenia dodaj owoce, migdały, pistacje (ewentualnie) oraz miód. Zagotuj i po kilku minutach (gdy konsystencja dżemu jest już odpowiednia) przełóż dżem do gorących, wypieczonych w piekarniku słoików. Szczelnie zakręć i pozostaw do całkowitego wystygnięcia. Dżem możesz dodatkowo pasteryzować tak, jak wcześniejszą konfiturę brzoskwiniową.

IMG_7580

I jeszcze jedna miła sprawa .Całkiem niedawno kilka Fajnych Babeczek przyznało mi wyróżnienie,

image

a były to :

mikimama (Czerwień i Błękit), Kasia (Kate’s Pie Hole), zauberi (Niebieska Pistacja), basiaP (On The Baking Stone), Cooking Jo( Good Cooking J), Ewam (Mój kuchenny Świat), Usagi (W kuchni Usagi) i Ania (Codziennik mamy)

Bardzo Wam za to dziękuję i ogromnie się cieszę!

Idę jednak “na łatwiznę”, i wszystkich odsyłam do moich “Lubię…”. Tam znajdziecie trochę o mnie… I zobaczycie jak niewiele się zmieniło, choć w kwestii technicznej bloggera trochę się “podciągnęłam” . Właściwie pierwszym punktem mogłoby być:

Umiem już dodać do bloga blogi Ulubione…:)

A wyróżnienie przyznaję Wszystkim moim Ulubionym i Tym, którzy zaglądają do moje kuchni. Wszystkim życzę wielu inspiracji!


Przepis dołączam do akcji Morelkowo Brzoskwiniowo 3




piątek, 12 sierpnia 2011

CHYBA NA PEWNO polskich brzoskwiń nie będzie… i konfitura brzoskwiniowa


IMG_7852

- Dzień dobry!
- A…, dzień dobry!
- To ja poproszę… O, a powie mi pan kiedy te brzoskwinie będą wreszcie tańsze (w zeszłym tygodniu 9,50 za kg…!!!)
- CHYBA NA PEWNO za dwa tygodnie.
- Chyba…??? Czy na pewno…?
- Chyba CHYBA…
- Hmmm…………… Ale te tutaj to polskie?
- Eee…, polskie byłyby tańsze…Hiszpańskie.
- A będzie pan miał polskie?
- Nie będę miał.
- …???
- Ale…, hmm…, wie pani…, że mogę spróbować przywieźć specjalnie dla pani, bo polskich zazwyczaj nikt nie chce, wolą te duże zagraniczne, bo kolor lepszy i zawsze twardsze… Na tamte nawet nie spojrzą… To co przywozić?
- Naprawdę…????
- To ile pani potrzebuje?
- yyy… tylko 4 kg, a może pięć…
- Weźmie pani pięć, a ja te pozostałe pięć postaram się jakoś sprzedać.

brzoskwinie

I tak udało i się kupić 5 kg niezbyt doskonałych, ale polskich brzoskwiń po 4 zł. A później jeszcze 2 kilo dokupiłam. I cieszę się jak… nie wiem co! Dobre, bo polskie!

Teraz przerabiam na moją najlepszą i najulubieńszą konfiturę brzoskwiniową, którą pokazywałam w zeszłym roku. Każdy, kto poznał jej smak nie pozostaje obojętny, wszyscy zawsze proszą o przepis, a czasem dostają jeszcze słoiczek. Na urodziny, albo “pod choinkę”.
Przepis w tym roku został wzbogacony i laskę wanilii. Dałam jedną laskę na 2 kilo. Możesz dodać dwie jeśli zechcesz, albo wcale, konfitura i tak pozostanie wyśmienita. Gotowałam tak, jak w przepisie po dwa kilo na raz w trzech partiach(wszystko uzależnione od wielkości garnka...). Jedną przygotowałam bez użycia porto, smak i tak pozostał obłędny:). A zapach jaki roznoś się po domu podczas smażenia… Ech… jak ja się cieszę, że te smaki można zamknąć w słoiczkach.

konfitura brzoskwiniowa po raz drugi

Konfitura brzoskwiniowa

2 kg brzoskwiń
500 g cukru
sok z 2 cytryn
4-6 lasek cynamonu
100 ml porto

1 laska wanilii

1. Brzoskwinie włóż do garnka, miski i zalej wrzątkiem. Pozwól im tam zostać przez 30 sek. do 1 min. Jeśli będą krócej – konfitura będzie ze skórką, jeśli dłużej – łatwo zdejmiesz a nich skórkę (robiłam obie wersje i obie są smaczne).
2. Oddziel pestki i pokrój owoce w małą kostkę. Włóż do dużego garnka. Dodaj cukier, sok z cytryny i cynamon, porto i zeskrobane ziarenka wanilii wraz ze strąkiem(ewentualnie). Doprowadź do wrzenia. Ostudzone przelej do miski, przykryj i wstaw na noc do lodówki.

Następnego dnia:

1. przecedź
2. sok wlej do garnka i zagotuj (sam sok)
3. dodaj owoce
4. gotuj aż uznasz, że już dosyć (ok.2 godzin, ale konfitura nie może być zbyt rzadka)…
5. …wlewając syrop na lodowaty talerzyk
6. wyjmij cynamon oraz strąk wanilii i nakładaj do gorących słoiczków.

Ja swoje najpierw myję i wlewam w nie wrzątek, za chwilę wodę wylewam, napełniam słoiczki konfiturą, a po napełnieniu, wstawiam do piekarnika nagrzanego do 100 stopni C na 20 minut.

Albo napełniam słoiczki wyparzone w 100 stopniach(przez 20 minut), wycieram ranty najpierw na mokro, później na sucho. Mocno zakręcam i stawiam do góry dnem. Dla pewności wstawiam słoiczki do piekarnika, który wciąż jest ciepły i tam pozwalam im wystygnąć.

IMG_7890

Przepis dodaję do akcji kabamaigi: Morelkowo Brzoskwiniowo3

 

środa, 10 sierpnia 2011

Kurki w sosie śmietanowo-pietruszkowym i miejsce gdzie nie pada… Nigdy.


IMG_7803

Pogoda jaka jest każdy widzi… Po dosyć słonecznej sobocie, niedziela od rana zapowiadała się całkiem przyjemnie, jednak już o 9 lunęło. Jak z cebra, jak z wanny, jak z wielkiej kadzi… Każdy z nas w swoim domu wypatrywał przejaśnień… Konsultując się co jakiś czas – no, to jak jedziemy, czy nie jedziemy…? Ale w deszczu? Przecież nic nie będzie widać… Przecież w deszczu tam będzie ciemno… No przestań…, mamy latarki…

Kwiatków przesadzanie

Jeszcze przed południem troszkę się poprawiło, więc wyruszyliśmy na eksplorację kolejnego jeziora. Srebrnego. Nazwanego tak ze względu na czystość wód. Albo Żerdno – jak kto woli. Sprzęt rozkładaliśmy w kurtkach przeciwdeszczowych mając świadomość, że pod wodą przecież nie pada:). I nie padało, ale było ciemno jak… wiadomo gdzie. Ja wiedziałam, że tak będzie… Bo to tak jest. Kiedy kobiety wybierają się pod wodę w deszczu, wiedzą, że tam nic nie będzie. Panowie natomiast zawsze oczekują czegoś wyjątkowego, skoro poczynili taki wysiłek i wbili się w pianki, tudzież “suchacze”… Do tego kiepska widoczność. Bardzo kiepska. Na dwa metry jedynie… A na dziewięciu zimnica jak na Alasce – wszystkim “twarz odpadała” - czułam się jakby stado maleńkich rybek wypełnionych ciekłym azotem przyssało się do powierzchni skóry i nagle cały ten lodowaty azot wypuściło do każdej z moich komórek w skórze… Brrr…!!!Poza tym nic ciekawego. Jedna stara butelka, wiosło kajakowe à la łopata, ogromne przedszkole rybek i jakaś niewielka płotka… Tak właściwie czterdzieści minut oczekiwania na… coś.

Za to po wszystkim miła niespodzianka – przestało padać. Po uporaniu się ze sprzętem rozpaliliśmy ognisko i piekliśmy kiełbaski. Do tego kawka herbatka, i rozmowy o tym jak było, mnóstwo żartów i przytyków…, i plany gdzie i kiedy następnym razem… Do żadnych ustaleń nie doszło - zdzwonimy się, jak zawsze. Bo zazwyczaj jest trochę spontanicznie. Tak właściwie to ognisko było najprzyjemniejszym elementem nurkowania podczas tej niesprzyjającej pogody. Można się ogrzać, spotkać, pogadać... Powiem Wam jednak, że było miło, ale dla mnie kiełbaski “ogniskowe” były tylko preludium, bo na wieczór miałam coś pyszniejszego…

Kurki w wyśmienitym śmietanowym sosie z aromatyczną pietruszką. Można je podawać z makaronem albo pieczywem. Żadnych z nich nie znalazłam w moich niedzielnych szafkach, więc przygotowałam marchewką na parze polewając ja delikatnie masłem.

Kurki w sosie śmietanowo-pietruszkowym1 Kurki w sosie śmietanowo-pietruszkowym

Kurki w sosie śmietanowo-pietruszkowym

2 porcje, albo jedna dla ogromnie głodnej osoby

500g kurek
2 łyżki masła
2 średnie cebule
pęczek pietruszki
szklanka śmietany 30-36%

sól do smaku

1. Oczyść, umyj dokładnie i osusz kurki.
2. Na patelni rozpuść masło.
3. Pokrój i przesmaż cebulę.
4. Wrzuć kurki, posól i smaż aż odparuje z nich woda.
5. Dodaj pietruszkę i smaż jeszcze trochę.
6. Pod koniec wlej śmietanę i pozwól jej się trochę zredukować tak, aby sos był bardziej gęsty.

Wyłóż na talerz i podawaj z uśmiechem!


IMG_7824

Słonecznej pogody jak najprędzej, Kochani!

niedziela, 7 sierpnia 2011

Sałatka z pszenicy, cieciorki, czerwonej soczewicy z rzodkiewką, tymiankiem i sosem cytrynowym


IMG_1113

Bardzo często wtedy, kiedy nie mogę przygotować obiadu do pracy, zabieram ze sobą puszkę. Najczęściej jest w niej cieciorka, albo fasola. W pracy po prostu otwieram tę puszkę, wylewam zalewę, opłukuję ziarna, wykładam je na miseczkę i… widelec w dłoń! Może nie jest to najlepsza forma obiadu, ale zawsze dostarcza mi wyjątkowych składników takich jak białko (lekkostrawne i łatwo przyswajalne), żelazo, potas, fosfor, magnez i wit. z grupy B. Poza tym pozostaję najedzona na długo. A wszytko za sprawą tego, iż strączki są naturalnym regulatorem poziomu cukru we krwi. Ich rozpuszczalne włókna wiążą insulinę na powierzchni komórek i w ten sposób – zmniejszając jej stężenie we krwi – sprawiają, że po ich zjedzeniu długo utrzymuje się uczucie sytości.

Ostatnio, kiedy miałam więcej czasu połączyłam cieciorkę z pszenicą i soczewicą wzbogacając ich smak rzodkiewką z domowego ogródka. Sos zrobiłam z oliwy z oliwek, dodając tymianek i cytrynę ze skórką. Smak, jaki powstał z połączenia wszystkich tych ziaren i przypraw, zadowoli każdego miłośnika roślin strączkowych. Sałatka była słodkawa, a nie kwaśna, jak można przypuszczać czytając o cytrynie. Ja byłam zachwycona. Tym bardziej, że miałam coś lepszego niż monotonną (acz smaczną) puszkę, do tego przez 3 dni:).

Pszenica w sałatcePszenica w sałatce5

Sałatka z pszenicy, cieciorki i czerwonej soczewicy z rzodkiewką, tymiankiem i sosem cytrynowym
3-4 porcje

1 puszka cieciorki (400g Bonduelle)
1szklanka pszenicy
pół szklanki czerwonej soczewicy
1 cytryna - skórka i sok
pęczek świeżego tymianku
pęczek pietruszki
15 (lub więcej) rzodkiewek
sól
oliwa z oliwek
parmezanem (opcjonalnie)

1. Pszenicę namocz na noc (albo wcześnie rano)
2. Następnego dnia (albo wieczorem) wylej wodę, a ziarna zalej 3 szklankami wody.Gotuj na wolnym ogniu przez 1,5 - 2 godziny z dodatkiem garstki tymianku.
3. W tym czasie przygotuj sos: wyszoruj i osusz cytrynę. Do małej miseczki otrzyj z niej skórkę, a później wyciśnij sok. Dodaj pozostałe listki tymianku i 5-6 łyżek oliwy.
4. Pod koniec gotowania pszenicy przygotuj soczewicę: zalej ja taką ilością wody, aby ziarenka zostały przykryte. Gotuj jakieś 8-10 min, pilnując, tak aby się nie rozgotowała; soczewica lekko straci kolor pomarańczowy, ale wchłonie wodę.
5. Pokrój rzodkiewkę i pietruszkę.
6. Do miseczki wrzuć odcedzoną cieciorkę. Dodaj ciepłą pszenicę i soczewicę, następnie rzodkiewki i pietruszkę. Wszystko delikatnie wymieszaj i dodaj sos cytrynowy. Spróbuj czy “kwaśność” i smak sosu Ci odpowiada. Ewentualnie dodaj cytryny… Zostaw sałatkę na około godzinę, aby smaki się połączyły.

Sałatkę możesz zostawić w tej formie, ale możesz ją wzbogacić parmezanem dosypując go według upodobań i smaku.

Pszenica w sałatce6Pszenica w sałatce7

Dobrej niedzieli! Nawet z tą ulewą, która za oknem…

IMG_0044