czwartek, 24 lutego 2011

Na północy ściął mróz…


IMG_3315

Choć mróz nieziemski, to od niedzieli ( tej czekoladowej ) świeci słońce. Prosto w oczy…! Nawet klapkę w samochodzie zostawiam na swoim miejscu – to nic, że w oczy – nareszcie…! Chce się żyć…! Tańczyć i biegać…! Na plaże też się chce:). Założę się, że zimowa plaża to coś , co znają nieliczni. Anna zna zimową plaże, Lo , Ania Truskawkowa zna, ale większość – raczej tylko latem. Poza tym, każda z tych plaż jest inna. Czasem Bałtyk zamarza niemal po horyzont, czasem wygląda jak łaciate pole z plamami różnej wielkości kry. Teraz lód nad samym brzegiem, piasek pokryty białym puszkiem, a o zamarznięty brzeg rozbijają się gęste od drobinek lodu fale. Trochę jak zupa lodowa…

A mewy… mewy kreśląc ósemki i skrzecząc tak samo niezależnie od pogody, dzień budzą swoim krzykiem i całkiem dobrze nad morzem miewa się jedna z drugą taka…mewa:)


morze... 025


IMG_3316

- Część…:)

- Cześć:), ale cię nie widziałam…

- Uhm… spróbuję ci to wynagrodzić.

- ???…

- Mam małą niespodziankę… Mam trochę czasu... Co powiesz na spacer nad morze? Jest tak pięknie i słońce wreszcie świeci…

-…!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ale jest minus osiem…

- Przeszkadza ci to…? To może coś innego wymyślimy…

- Nie…, może być, morze, może być…:)


IMG_3319 IMG_3317

I było morze. I było rześko, energetycznie i niezmiernie słonecznie!


IMG_3322 IMG_3329

IMG_3321 IMG_3364


IMG_3320

I zdziwienie, kiedy z torby wyjęłam termos a po nim pudełko… Była gorąca kawa z termosu i wciąż pyszne brownie czekoladowe.


Kopia IMG_3337

Do tego radość i śmiech… Ciepło w sercu i czekoladowy smak na podniebieniu…

IMG_3368 IMG_3340 IMG_3339

Co z tego, że kawa stygła z prędkością światła, co z tego…:)


IMG_3343 IMG_3357

IMG_3366 IMG_3373

Tak miłych dni, jak mój Wam życzę, Drodzy moi!

niedziela, 20 lutego 2011

Brownie z kajmakiem i deser czekoladowy z jabłuszkiem

W dzisiejszej domowej, leniwie sączącej się niedzieli znajduję wielką przyjemność. Dużo dobrych myśli o przeszłości… Dużo wspomnień… Wczorajszy dzień też trochę w dzisiejszym… Za oknem grube płatki powiewającego śniegu naprzemiennie z niebieskimi prześwitami, a w radiu muzyka “Sjesty” i słodki głos Kydryna z charakterystycznym miękkim “r”, na talerzyku zaś pyszne ciasto. Też kiedyś nie wymawiałam “r”. Do drugiej klasy szk. podst. Ale zawzięłam się i chciałam się nauczyć. Sama…! Chodziłam więc po domu, dzień po dniu, wciąż mówiąc “trrrampek…, trrrawa…, trrramwaj…, Rrrobert” . To ostatnie było najtrrrudniejsze. Ile to wszystko trwało, nie pamiętam, ale efekt wyśmienity – nie ma śladu…! Poza tym, że już od dawna nie mam problemu z “r” kocham takie niedziele jak ta dzisiejsza…! Od czasu do czasu ma się rozumieć, ponieważ homo viator ze mnie lub cygan – jak ktoś kiedyś o mnie powiedział. Dla niewtajemniczonych człowiek w drodze…, który cały czas gdzieś pędzi, gdzieś gna i tak naprawdę wciąż szuka swojego miejsca… Ale równowaga w życiu musi być, zatem dziś domowo. Domowo i bardzo czekoladowo.


IMG_3287

Na Czekoladowy Weekend Bei, którym w tym roku zajęła się Atina mam dwie propozycje. Ciasto i deser. Może któraś z nich trafi w Wasze smaki.


image

Najpierw przedstawiam propozycję pierwszą: ciasto, które od dziś staje się moim ulubionym:). Słodki i delikatnie słony smak – obłędne połączenie. Do tego robi się je niezwykle szybko, (10 – 15 min.) czy potrzeba czegoś więcej…?


IMG_3257 IMG_3273

Brownie z kajmakiem, czekoladą i orzechami laskowymi (inspiracja: Tasty Kitchen)

wymiary blaszki 27x20 cm

1 szklanka mąki
1/4 filiżanki kakao
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
1 i 1/2 szklanki cukru
200 g masła ( temp.pokojowa)
4 całe duże jaja
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
400 g masy krówkowej ( ja użyłam Bakallandu)
1 stopiona czekolada z rodzynkami i orzechami laskowymi( lub więcej w razie potrzeby…)
200 g (opakowanie) orzechów laskowych

1. Rozgrzej piekarnik do 170stopni. W jednej misce wymieszaj mąkę, proszek do pieczenia, sól i kakao. Odstaw.

2. Mikserem utrzyj masło z cukrem. Pojedynczo dodawaj jajka – połącz wszystko dobrze. Dodaj w wanilię. Stopniowo dodawaj mieszankę mąki. Ciasto powinno być gęste i lepkie.

3. Połowę ciasta wyłóż na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Wygładź powierzchnię ciasta.

4. Najpierw delikatnie wyłóż masę krówkową ( nie kładź zbyt blisko krawędzi), a następnie pozostałe ciasto

5. Wstaw do piekarnika i piecz około 30-40 minut (do momentu, kiedy środek nie będzie już płynny).

6. Zostaw ciasto do całkowitego ostygnięcia.

7.W kąpieli wodnej rozpuść czekoladę( jeśli nie udaje się, dodaj odrobinę mleka lub śmietanki) i polej nią ciasto.

8. Orzechy laskowe posiekaj i posyp nimi ciasto.

Smacznego!


IMG_3268

Propozycję drugą przygotowałam w sobotę. Jest bardziej czasochłonna, ponieważ wymaga chłodzenia, chociaż mnie smakuje jeszcze przed chłodzeniem, ale aby tworzyła całość, powinna zgęstnieć w lodówce.


IMG_3203

Deser czekoladowy o smaku kokosowo – waniliowym ze smażonym jabłuszkiem (źródło: La Tartine Gourmande) – 5-6 porcji

Na krem:
2 żółtka
1 jajko
1/4 szklanki cukru trzcinowego
80 g czekolady
1 szkl. mleka kokosowego
1 szkl. mleka
4 ziarenka kardamonu
ziarenka z 1/2 strąka wanilii

Na wierzch:
1 jabłko obrane i pokrojone w kostkę
1 łyżka masła
1 łyżka cukru trzcinowego
ziarenka z 1/2 strąka wanilii

1.Masło rozpuść na średnim ogniu. Dodaj pokrojone jabłko, wanilię i cukier. Smaż mieszając od czasu do czas, aż jabłka zmiękną – ok.5 min. Odstaw.

2.W garnczku wymieszaj mleczko kokosowe, mleko, kardamon i wanilię. Doprowadź do wrzenia (nie gotuj), a następnie odstaw, przykryj i pozwól aby mleko przyjęło aromat przypraw( ok.30 min.). Po tym czasie przecedź mleko i jeszcze raz podgrzej.

3. Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej.

4. Ubij jajka z cukrem na puszysta masę, następnie, nie przerywając ubijania, wąskim strumieniem wlewaj mleko. Dodaj wcześniej rozpuszczoną czekoladę.

5.Podziel krem czekoladowy do 6 słoiczków lub kubeczków i wstaw je do naczynia do pieczenia( brytfanna bądź wysoka blaszka). Do połowy wysokości słoiczków wlej wodę. Piecz 30 min.

6. Wyjmij i całkowicie ostudź. Następnie przykryj folią i wstaw do lodówki na kilka godzin lub na noc. Po tym czasie wyjmij z lodówki i wyłóż na wierzch wcześniej usmażone jabłuszka.

Smacznego!


IMG_3216


Mam nadzieję, że Wasz Czekoweekend był równie smaczny i może tak bardzo czekoladowy, jak mój.

Dobrego tygodnia, Kochani!

sobota, 19 lutego 2011

Zupa z selera naciowego z orzechami włoskimi z dodatkiem... smutku


IMG_3074

Miałam się zaangażować w dzisiejszy obiad, miało być inaczej niż w tygodniu… Zamiast tego tylko zupa. Zupa, która robię bardzo często, więc prawie zamkniętymi oczami. Kroję cebulę, a ta jakby więcej niż zwykle gazu łzawiącego miała… Dużo smutnych wiadomości w od wczorajszego wieczora, bo Marek ( i tu…) był moim kolegą… Był pięknym człowiekiem… W internecie pozostanie po nim kilka tekstów, w tym także te pisane z Tunezji. Pierwszy pochodzi z 2008 roku i nosi tytuł „Czasami tracę kontakt z rzeczywistością”. Dwa kolejne napisał w ostatnich tygodniach: „Jestem dumny, że tu jestem” oraz „Dusza tunezyjska”.

Ryba, pięknego biegania po ogrodach niebieskich…:). I niech Ci tam świeci słońce, bo u nas niebo płacze za Tobą… i natchnij nas czasem Twoją energią...


IMG_3076

A dla Was i dla mnie zupa. Pyszna. Przyziemnie, bo my zostajemy i jeść trzeba.

Zupa z selerem naciowym i orzechami włoskimi

3 łyżki masła

dwie niewielkie cebule

1 pęczek selera naciowego

odrobina białego pieprzu, szczypta kurkumy

2 łyżki mąki gryczanej, bądź pszennej razowej

2 – 2,5 litra wody

szklanka orzechów włoskich

1 lub dwie łyżki soku z cytryny

Na patelni rozpuść 3 łyżki masła. Następnie wrzuć pokrojoną w kostkę cebulę i zrumień ją. Chwilę później dodaj pokrojonego w plasterki selera naciowego, łyżeczkę soli i pieprz. Zamieszaj i duś kilka minut pod przykryciem. Przełóż wszystko do garnczka. Dodaj dwie łyżki mąki rozmieszane z odrobiną wody i wlej 2- 2,5 litra wody (w zależności od pożądanej gęstości, ja daję dwa). Po chwili dodaj orzechy i wrzuć kurkumę. Gotuj 10 min., aby orzechy zmiękły. Następnie dodaj sok z cytryny. Całość, jeszcze w garnku, możesz doprawić 1 szklanką śmietany 30%, bądź dodać ją bezpośrednio do zupy w miseczce. Posyp posiekanymi liśćmi selera lub pietruszki.

Smacznego!


IMG_3086

Pozdrawiam Was ciepło, Kochani!

poniedziałek, 14 lutego 2011

Eklery Nadjeżdy

IMG_2897

Były pierwszą rzeczą, o której pomyślałam w niedzielny poranek. Upieczone w sobotę w wieczorem rzuciły na mnie urok… Zaraz po wstaniu nie myślałam o niczym innym i chwilę później, w różowym, miękkim szlafroku mojej siostry pomaszerowałam do kuchni, aby przekroić sobie tylko jednego… Tak przepysznego, że po nim wciągnęłam jeszcze dwa. Dopiero po nich wstawiłam wodę na kawę, przy której delektowałam się smakiem czwartego…W tak słodkim stanie ciała i ducha mogłam z radością kontynuować niedzielę od rana słoneczną i pełną życia. W ogrodzie znalazłam bazie i pierwsze pączki bzów. Był też zmęczony rokitnik i róże, które niesamowicie tęsknią za słońcem, a na stole mojej mamy wesołe prymulki. Jeszcze w sobotę, świeży śnieg przywoływał zimę, w niedzielę już, ten sam w połączeniu ze słońcem jest zapowiedzią obiecanej wiosny. Zatem delektując się myślą, że wiosna przyjdzie, bo taka jest kolej rzeczy, zostawiam Wam przepis na przepyszne eklery. Może komuś dziś jeszcze zdążą się przysłużyć…

IMG_2861 IMG_2988
IMG_2816 IMG_2792

Są one moim najsłodszym i najbardziej ulubionym ciastem dzieciństwa. Pamiętam ciasta drożdżowe, które piekła moja mama, pamiętam bułeczki i rolady, ale najbardziej pamiętam eklery( i karpatkę!). Ich smak, wygląd i zapach. Nieporównywalny do niczego innego. Do tego sekretem tego smaku jest nie tylko smak ciasta ptysiowego, zresztą robionego bardzo szybko (ot, parę energicznych ruchów ręką), ale przede wszystkim smak masy. Nie budyniu, czy bitej śmietany, ale słodkiego mleka skondensowanego z masłem. Obłędny smak…! Smak, który moja mam dostała od Nadjeżdy, naszej, swego czasu, sąsiadki, która teraz mieszka w Kaliningradzie. Nadjeżda robiła pyszne mięsa, placki i naleśniki, a ze słodkości tylko eklery. Ale jakie eklery…! Najlepsze...!!! Moja mama kładła je łyżką na blachę i robiła okrągłe, ja też tak wcześniej robiłam, ale tym razem pokusiłam się o wyciśnięcie ich przez rękaw cukierniczy i z efektu jestem zadowolona.

IMG_2883 IMG_2957

Eklery Nadjeżdy

Na ciasto:

2 szkl wody ( 500g)

1 margaryna palma (250g)

2 szkl. mąki ( 500g)

6 jajek

Na masę:

250g mleka słodzonego skondensowanego

250g najlepszego masła

Ciasto: wodę zagotować z margaryną, jak się rozpuści, odstawić i dodać mąkę, energicznie mieszając drewnianą łyżką. Zostawić do ostygnięcia (wystawić na balkon – mój najlepszy zimowy sposób).

Piekarnik nagrzać do 180 stopni.

W tym czasie ubić jaka na puszysta masę( ok. 10 min.). Po ubiciu jajek zacząć ubijać wcześniej przygotowana masę, wlewając do niej wąskim strumieniem masę jajeczną. Całość dokładnie połączyć.

Łyżką, maczaną w ciepłej wodzie, nakładać porcje ciasta na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Można użyć rękawa cukierniczego i formować dowolne kształty – moje miały długość 5-6 cm; nie mogą być zbyt niskie.

Masa: w wysokim naczyniu ubij masło na gładką masę; następnie powoli cienkim strumieniem wlewaj mleko skondensowane. Nie ubijaj zbyt długo, bo masa może się zważyć.

Ciastka po upieczeniu i wystygnięciu przekrajać wzdłuż i nakładać dowolną ilość masy. Najlepiej zrobić to tuż przed podaniem, gdyż ciasto chłonie wilgoć z masy i eklery staną się miękkie.

Smacznego!


IMG_3010

I miłego dnia jeśli…

piątek, 11 lutego 2011

Momo i tiramisu

IMG_2020

Bo jak macie oczy, żeby widzieć światło i uszy, żeby słyszeć dźwięki, tak macie również serce, żeby postrzegać nim czas.

(Mistrz Hora)

Zatem pozostając w klimacie myślenia jak to jest z tym czasem, kilka dni temu skończyłam czytać niezwykłą książkę. Bo na nic nie mam czasu, ale na książki zawsze… Skąd? Sama nie wiem… Może jakoś go oszczędzam… Taka historia mogła się wydarzyć tylko wśród pięknych włoskich krajobrazów! Mała, tajemnicza dziewczynka pojawiła się znikąd, postanowiła zamieszkać w ruinach amfiteatru i szybko zdobyła przyjaciół. Była drobniutka i dosyć chuda i mimo najlepszych chęci nie dało się stwierdzić, czy ma lat osiem, czy już dwanaście. “Rozwichrzone czarne jak smoła loki na głowie wyglądały tak, jakby nigdy nie zetknęły się z grzebieniem ani nożyczkami. Miała także bardzo duże, prześliczne i również czarne jak smoła oczy i stopy w tym samym kolorze, gdyż prawie zawsze chodziła boso”. Momo, bo tak miała na imię, została obdarzona niezwykłym darem – dzięki niej ludzie stawali się lepsi. Nigdy nie myślała o sobie, a potrafiła słuchać jak nikt inny. “Naprawdę słuchać potrafi bardzo niewielu ludzi. A sposób, w jaki Momo to robiła, był absolutnie jedyny w swoim rodzaju”( “Jeśli ktoś uważa, że słuchanie to nic szczególnego, to niech spróbuje i przekona się czy też tak dobrze potrafi”…).

Dzieci w jej towarzystwie nie nudziły się nigdy, a najzwyklejsze zabawy stawały się wyjątkowe. Sama Momo była dla wszystkich szczególna i bardzo potrzebna, gdyż w jej towarzystwie “ludzie bezradni albo niezdecydowani nagle dobrze wiedzieli czego chcą. Nieśmiali czuli się swobodni i odważni a nieszczęśliwi i przygnębieni stawali się ufni radośni”…

Niestety piękny świat Momo zostaje zagrożony przez tajemniczych Szarych Panów, którzy podstępnie kradną ludziom wolny czas i radość. Są agentami Kasy Oszczędności Czasu. Ich pierwszą ofiarą staje się fryzjer Fusi.Fryzjer, którego trochę już nudzi jego praca i marzy o tym, aby mieć czas na “prawdziwe życie” . Tak naprawdę lubi to swoje życie i pracę taką, jaka sobie wybrał, ale tak, jak momenty zwątpienia zdarzają się każdemu, tak samo panu Fusi. Agenci wiedzą, że to właśnie jest Ten Moment i potrafią go doskonale wykorzystać… Nie chcielibyśmy nigdy doświadczyć tego, co mu się później zdarzyło…

Tylko Momo jest odporna na działanie agentów. I tylko ona z pomocą tajemniczego Mistrza Hora i żółwicy Kasjopei, może uratować świat przed szarością i wiecznym smutkiem.


image

" Momo, czyli osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony im czas " - tak brzmiał pierwotny tytuł. Książka naprawdę niezwykła, bo Momo to opowieść nie tylko z duszą, ale i przesłaniem. Jest tu przyjaźń, umiejętność słuchania, jest szacunek i otwartości na innych, ale także mowa o tym, jak posiadanie przedmiotów zamiast służyć zaspokajaniu ludzkich potrzeb, staje się potrzebą samą w sobie (i to najpilniejszą ze wszystkich). Najistotniejszym jednak jest pytanie: czy można oszczędzać czas? I co się dzieje z tym tak usilnie oszczędzanym czasem? Czym procentuje? Czy ludzie, którzy oszczędzają czas wytrwalej od innych, są szczęśliwsi?

Momo to jedna z najpiękniejszych opowieści, jakie kiedykolwiek czytałam.To książka dla tych, którzy zapomnieli, że CZAS jest jednym z najcenniejszych i najłatwiej trwonionych DARÓW. Pokazuje, że nasze największe bogactwo to czas i Przyjaciele .

Książka niby dla dzieci, ale sami ją przeczytajcie – to będzie dla nich największy prezent… Dzieci przecież nie rozumieją, czym jest marnowanie czasu. Ja czytałam ja z przyjemnością, bo nie trzeba być rodzicem, aby dzięki tej treści zyskać nowy wymiar czasu… Nowe TU i TERAZ , bo czasu w żaden sposób nie da się zaoszczędzić. Choćbyśmy nie wiem jak się starali. Tak, jak nie da się wyspać na zapas, nie da się ani jednej książki przeczytać na zapas i nie da się pracować na zapas. Dlatego ja zostaję ze swoim czasem takim, jaki jest próbując robić wszystko tak, aby było mi w nim dobrze, próbując przyjmować go takim, jaki jest, a Wam zostawiam moje tiramisu, które też wydarzyło się we Włoszech… tak, jak historia Momo. I robi się je bardzo szybko – nie stracicie na nie zbyt dużo czasu…;)

IMG_2402 IMG_2408

Tiramisu (przepis od Mamy Moni)

400 g biszkoptów (najlepiej Vicenzowo)

2 serki mascarpone po 250 g (albo jeden 500g)

4 łyżki cukru pudru

2 białka

3 żółtka

4 łyżki amaretto

kubek zimnej mocnej kawy

Żółtka i cukier wymieszać łyżką( nie mieszaj zbyt długo, tak aby połączyć składniki), dodać mascarpone. Białka ubić na sztywną pianą i dodać do wcześniej wymieszanej masy. Kawę połączyć z amaretto. Biszkopty szybko(chodzi o to aby nie były zbytnio nasączone, bo całość wyjdzie za mokra) namaczać w kawie amaretto i ułożyć w szklanym naczyniu. Na ciasteczka wyłożyć połowę kremu. Następnie kolejna warstwę biszkoptów nasączoną kawą amaretto. Zakończyć warstwą kremu. Całość posypać kakao. Schłodzić – podawać z uśmiechem:)

IMG_2410

Pięknego weekendu, Moim Mili!


"Momo" Michael Ende

Wyd. Znak
Kraków 2010