poniedziałek, 24 grudnia 2012

To właśnie tego wieczoru…


pepparkakor-pierniczki gwiazdki (6)

Niech Boże Narodzenie przyniesie nam wszystkim TO, co ze sobą niesie. Wszystko to, o czym myślimy kiedy zamykamy oczy..., to czego najbardziej potrzebujemy, o czym marzymy, o co prosimy...

Błękitu w górze i błękitu w sercach.

Pięknych Świąt, Kochani!

pierniczki gwiazdki

TO WŁAŚNIE TEGO WIECZORU

To właśnie tego wieczoru,
gdy mróz lśni, jak gwiazda
na dworze, przy stołach są
miejsca dla obcych, bo nikt
być samotny nie może.
To właśnie tego wieczoru,
gdy wiatr zimny śniegiem
dmucha, w serca złamane
i smutne po cichu
wstępuje otucha.
To właśnie tego wieczoru
zło ze wstydu umiera,
widząc, jak silna i
piękna jest Miłość,
gdy pięści rozwiera.
To właśnie tego wieczoru,
od bardzo wielu wieków,
pod dachem tkliwej kolędy
Bóg rodzi się w człowieku.
Emilia Waśniowska

pepparkakor-pierniczki gwiazdki (5)

Ciasteczka imbirowe- pepparkakor
 
100 g brązowego cukru
100 g cukier biały
100 g  złocistego syropu (golden syrup)lub miodu
75 ml wody
150g masła
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 łyżka mielonego imbiru
1 łyżeczka kardamonu mielonego
1 łyżeczka proszku do pieczenia lub sody
500g mąki

1. Wlej do garnka wodę, wlej miód (lub golden syrup), wsyp brązowy i biały cukier i gotuj na średnim ogniu aż cukier się rozpuści. Dodaj masło i roztop. Wymieszaj i troszkę ostudź. Następnie dodaj w przyprawy i sodę. Teraz dodaj mąkę i mieszaj do uzyskania gładkiej konsystencji. Posyp odrobiną mąki i odstaw. Kiedy ostygnie włóż ciasto do lodówki, najlepiej na noc.
2. Następnego dnia wyjmij ciasto i ugnieć je na gładko dodając mąkę w razie potrzeby. Ciasto będzie twarde więc daj mu pół godz. na “odtajanie”. Podziel ciasto na dwie części. Jedną rozwałkuj teraz, drugą jak już “zużyjesz” pierwszą. Rozwałkuj cisto najcieniej jak możesz i wykrawaj foremkami dowolne kształty. Układaj na papierze położonym na blasze.
3. Piecz w piekarniku na grzanym do 180 przez 8-10 minut.
 przepis na ciasteczka stąd, a znalazłam go tutaj

pepparkakor-pierniczki gwiazdki (3)

czwartek, 20 grudnia 2012

Czekoladowy piernik Davida – albo Pain d’epices au chocolat


pain d'epices au chocolat -piernik David Lebovitz (1)

Poranna kawa z ekspresu pachnie tak apetycznie, że życie od razu wydaje się przyjemniejsze. Rzeczywistość za oknem nie nastraja optymistycznie, ale młody mężczyzna w ogniście czerwonej kurtce z misiem prowadzący przed sobą wózek z maluchem już tak. Przeszedł, a na chodniku i okolicznych trawnikach została wesoła “plama” po tym optymistycznym widoku. Przynajmniej w moich oczach, a na pewno w moim uśmiechu… Bo ja też szarą rzeczywistość załatwiam kolorem. Różowa kurtka ( nie..., nie majtkowy róż, FUKSJA), a jak ta czarna, to różowa, tfu... fuksjowa czapka, i szalik , do tego zielone oczy… Zawartość filiżanki kojąco rozlewa się po podniebieniu. Kroję kawałek czterodniowego davidowego piernika i nakładam na niego obfitą porcję borówki, a jak się skończy (bo, szybko się skończy..) to żurawiny (tutaj), które robię tak samo (choć nie zawsze z dodatkiem gruszki).
Właściwie nie robię nic. Rozkoszuję się chwilami przesuwanymi wskazówkami dużego okrągłego zegara nad stołem, które cykając dają mi czas. Czas na ciszę, czas na siebie, czas na zastanowienie nad tym z jakiego powodu obchodzimy te Święta… Ciekawe jaką minę ma Jezus jak tak ogląda te nasze gonitwy po centrach handlowych (ja nie latam, bo nawet nosa nie wyściubiam przez drzwi)…?  A czas, a bliskość, a wspólne pieczenie pierniczków…, wspólna kwa herbata, gra czy film, a nawet wspólne czytanie książki? Pamiętam taką parę, kiedyś w pociągu. Oboje czytali “Kubusia Puchatka” i oboje co chwila, jedno drugiemu mówili: “Słuchaj, słuchaj, a posłuchaj tego…!” i po fragmencie wybuchali śmiechem. Chociaż... chyba się zagalopowałam, bo Ci, którzy tu zaglądają na pewno nie ganiają, tylko pieką te pierniczki i zapalają świeczki tworząc klimat... Można…?

Kolejny raz czytam o choince u Muminków, jak to Paszczak obudził je którejś zimy, a one nie wiedziały co to Wigilia. Dziwiły się jak to wszyscy ganiają i krzyczą, że nie zdążą… Jak niektórzy teraz, a przecież opowiadania wydane były na początku 60 roku…, czyli ponad 60 lat temu… A później Tatuś Muminka wyciął choinkę, którą wszyscy ozdobili tym, czym mieli i położyli pod choinką to, co  mieli najcenniejszego… Zaległa zupełna cisza, wszyscy patrzyli na nieruchome płomienie świec wśród łagodnej nocy, czuć było  jak wszyscy podziwiają i tęsknią…
Jednym tchem pochłaniam “Od Astrid do Lindgren”, później “Księzniczkę z lodu”. Każda na swój sposób mówi, ze najważniejsza jest miłość.

Biorę do ręki kolorowe gazety, które przynieśli zatroskani moją choroba i z przykrością odkładam, bo nachalne reklamy sieją mi mętlik w głowie. Z jednej strony myślę:”później poczytam”, a z drugiej czuję ulgę zamykając kolorowy kulinarny magazyn.

Zostawiam w pół obraną, ostatnią mandarynkę, których worek przyniosła mi wczoraj Miłeczka i idę otworzyć drzwi listonoszowi. Przynosi mi życzenia od Pralinki, książkę “Poszukiwany, poszukiwana” od kochanej Oli i “Dobry wiatr “od Mimi i Zorkiego, gdzie znajduje siebie na jednej z fotografii w książce. Najpierw gładzę, później rozrywam papiery, przeglądam wszystko z radosnym sercem, czytam pierwsze rozdziały to jednej to drugiej… Tyle radości z jedną wizytą listonosza.

pain d'epices au chocolat -piernik David Lebovitz (2)

Między drugą a trzecią po południu niebo zaczyna tracić swój delikatny niebieski odcień – szarzeje -a ja przynoszę z piwnicy pudło z zabawkami na moją choinkę, która już niebawem. Czas na kolejny kawałek piernika. Zapalam lampki. Jak dziecko bawię się światełkami, jak dziecku świecą mi się oczy… Jest cicho i spokojnie, a ja nigdzie się nie śpieszę…I dalej czytam…A później zapakuje prezenty.

lampki choinkowe

Piernik nie jest typowy, jak choćby wersja, którą bardzo lubię, a pokazywałam w zeszłym roku TUTAJ, bo David, jak to on…, nie mógł się powstrzymać od dodania sporej ilości czekolady. Zatem przez jej obecność nie można spodziewać się ciasta lekkiego jak puch. Wersja Davida to zbita konsystencja i niezwykle intensywny smak czekolady. Czyli bardziej czekoladownik niż piernik, choć jak piernik pachnie. Najlepszy zaraz po wyjęciu z piekarnika... Moja babcia Helenka piekła taki, tylko oblewała go jeszcze polewą czekoladową. W każdym razie ten, bardzo przypomina tamten. A ja chciałam mieć go jeszcze więcej więc podwoiłam ilość składników i czas pieczenia. Jeśli nie masz osobno przypraw, dodaj gotową przyprawę do piernika. Ciasto do podjadania z kwaśnymi smakami, ciasto do kawy dla wielbicieli ciast czekoladowych.

Piernik czekoladowy
PAIN D’EPICES AU CHOCOLAT – D. Lebovitz “Słodkie życie w Paryżu” 
 składniki na okrągłą blachę o śr. 23 cm.

100g (7łyżek) masła pokrojonego na kawałki + odrobina do wysmarowania blaszki
200g gorzkiej czekolady połamanej na kawałki
160g (1 i 1/4szklanki) mąki
25g (3 łyżki) niesłodzonego kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki cynamonu
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
1/2 łyżeczki mielonych goździków
1/4 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki ziaren anyżu (w całości)
2 duże jajka w temperaturze pokojowej
2 duże żółtka
80g miodu (1/4 szklanki)
130g (2/3 szklanki) cukru (dałam 100g)

1. Rozgrzej piekarnik do 180°C. Wyłóż blachę posmarowanym masłem papierem do pieczenia.
2. W garnku, postawionym na średni ogień rozpuść czekoladę i masło( David proponuje podwójny garnek, lub żaroodporną miskę postawiona na garnku z gotującą wodą, według mnie, średni ogień i mieszanie wystarczą). Odstaw i zostaw do ostygnięcia w temp. pokojowej.
3. Do drugiej miski przesiej mąkę, kakao, proszek do piecz., cynamon, imbir, goździki i sól. Dodaj ziarenka anyżu).
4. W innej misce zmiksuj jajka, żółtka i cukier na najwyższych obrotach jak na biszkopt, później delikatnie dodaj miód.
5. Dodaj połowę ubitych jajek do czekolady z masłem, a następnie wymieszaj z resztą.
6. Dodawaj po jednej trzeciej suchych składników do ciasta. Mieszaj dopóki się nie połączą.
7. Wlej ciasto do blachy i piecz przez 30-35 min., aż ciasto pośrodku zetnie się, lecz pozostanie wciąż wilgotne.

PRZECHOWYWANIE: porządnie zapakowane ciasto można przechowywać przez około tydzień w temperaturze pokojowej lub miesiąc w lodówce. 

pain d'epices au chocolat -piernik David Lebovitz


wtorek, 18 grudnia 2012

Pyszny pasztet i chrzan jabłkowy na święta


         pasztet z krlika (2)

Ten pasztet i chrzan zrobiłam wtedy, kiedy byłam jeszcze “na chodzie”, teraz pozostaje dziękować za czas, który mi został “dany”, aby go opublikować. To kolejna zaleta chorowania, zaraz po możliwości bezkarnego picia gorącej czekolady, jak pisałam ostatnio.
Zrobiłam go bo dostałam… królika od Kasi. W poniedziałek, czy wtorek zapytała, czy lubię królika, odpowiedziałam twierdząco, a już w piątek wychodziłam z torbą pełną królika… I już w drodze uruchomiłam “gorącą linię “ z mamą (która, co prawda, nie robiła jeszcze pasztetu z królika, ale jest moim najlepszym kulinarnym konsultantem). Pytałam co kupić, aby upiec z niego pasztet, bo to wydawało mi się najprostszym wykorzystaniem zawartości mojej torby. Zatem kupiłam boczek, pachwinę, karkówkę i wróciłam do domu robić pasztet. Wyszedł znakomity. Jedną część zjadłam ze smakiem, drugą zamroziłam – oczekuje na święta.

(coś mi się zdaje, że wegetarianie, gdy przeczytali słowo “królika’ przestali mnie czytać…).

Dorobiłam “do niego” przepyszny chrzan, którego smak poznałam kiedyś w zimowej Austrii. Tamten - kupny - był bardzo smaczny, ale ten tutaj “bije go na głowę”. Jest delikatnie ostry, a jednocześnie bardzo orzeźwiający. Taki, że chętnie zjadłabym cały słoiczek do jednej kanapki na… raz. Dwa słoiczki to zdecydowanie za mało… Na święta kupię przynajmniej 6 słoiczków…:). Zatem nakładam grubą warstwę chrzanu na porządny plaster pasztetu i… czekam na Boże Narodzenie.

pasztet z krlika (1)

Chrzan jabłkowy
na ok 360g

1 słoiczek chrzanu (180g)
2 słodkie, niezbyt soczyste jabłka (u mnie ogrodowe jonagored)
2 żółtka z jajek ugotowanych na twardo

1. Ugotuj dwa jajka. Oddziel żółtka od białek, pokrój je drobniutko i włóż do miseczki, w której będziesz przygotowywać chrzan.
2. Do żółtek dodaj chrzan.
3. Jabłka zetrzyj na tarce (do ziemniaków) na papkę, albo zmiksuj. Dodaj do żółtek i chrzanu. Wymieszaj. Jeśli  żółtka są grudkowate, zmiksuj, aby uzyskać jednolita konsystencję. Gotowe!

PASZTET Z KRLIKA

Pasztet z królika
(dwie średnie keksówki, ewentualnie jedna duża)

królik
250g karkówki
korzeń jednej pietruszki
2 marchewki
1/4 dużego selera
kilka ziaren całego pieprzu
liść laurowy
300g wątróbki
2 cebule
pół szkl. tartej bułki
1/2 – 3/4 szkl. mleka
150g pachwiny (poproś o zmielenie w sklepie) + kilkanaście plasterków (100g) do wyłożenia foremki LUB podgardla (tak samo część zmielona i plasterki), albo mięsa, które wybierzesz(… które dostaniesz…) + 100g plasterków słoniny
300g boczku surowego (poproś j.w.)
2 jajka
sól, pieprz, gałka muszkatołowa do smaku

1. Jeśli twój królik jest w całości, to przekrój go wzdłuż i w poprzek na 6 części. Karkówkę pokrój na kawałki i razem z królikiem, włoszczyzną, listkiem, kulkami pieprzu i solą ( 3/4 płaskiej łyżki) zalej woda tak, aby je przykryła i gotuj do miękkości (ok.1 h) .
2. W tym czasie na rozgrzanym tłuszczu podsmaż drobno pokrojoną cebulę. Dodaj wątróbkę i smaż, aż sie zrumieni. Odstaw.
3. W małej misce, tartą bułkę zalej ciepłym mlekiem, aby napęczniała.
4. Formę (y) do pasztetu wyłóż plasterkami słoniny (pachwiny, podgardla…).
5. Piekarnik nagrzej do 160°C.
6. Miękkie ugotowane mięso królika i karkówkę osącz na sicie. Zostaw szklankę wywaru. Włoszczyznę, listek i pieprz odłóż – nie będą potrzebne do pasztetu. Mięso królicze obierz od kości i razem z karkówką i wątróbką z cebulką przepuść przez maszynkę. Dodaj zmielony boczek i pachwinę (podgardle), jajka, wcześniej namoczoną bułkę tartą, sól i przyprawy. Wyrób ręką. Jeśli jest bardzo suche dodaj 1/2 - 3/4 szklanki wywaru z wcześniej gotowanego mięsa. Spróbuj czy dosyć soli i pieprzu…
7. Dobrze wyrobione mięso wyłóż do foremek, wstaw do piekarnika na 80 min.
9. Po przestudzeniu letni pasztet wyjmij z formy. Kosztuj od razu, ewentualnie zamroź.

   pasztet z krlika

Kasiu, dziękuję, bo bez Ciebie i Twojej spontaniczności nie byłoby tego pasztetu i tego posta!

niedziela, 16 grudnia 2012

Czekolada piernikowa i drozd łakomczuch…


czekolada piernikowa (1)

Jedną z zalet chorowania, przy całej masie wad, o których nie teraz… (bo przecież nie będę opowiadać o tym jak i ile kaszlę…), jest możliwość bezkarnego podjadania smakołyków. Pod warunkiem jednakże, że w tym czasie mamy cokolwiek słodkiego w szafce, czy…pod ręką. I jeszcze smak, bo jak nie ma smaku to i nie ma ochoty… Mam smak i to wielki, mam czekoladę, mleko i przyprawę piernikową. Zatem gotuję mleko, dodaję czekoladę, przyprawę i zjadając śmietankę, robię ostatnie zdjęcie Panu Drozdowi, który każdego dnia objadał się (też całkiem bezkarnie) jarzębiną przed moim oknem. W jego przypadku jedyną przeszkodą był tylko ktoś, kto przechodził obok, albo mój zbyt gwałtowny ruch za szybą. Pan Drozd wiedział jednak, że zaraz wróci na swoje drzewko. Teraz szuka innych jarzębinowych albo rokitnikowych przysmaków.

mini serniczki na speculosach

Czekolada piernikowa
2 porcje

2 szklanki mleka
100g czekolady mlecznej (1 tabliczka)
pół łyżeczki przyprawy piernikowej (tutaj)
3/4 szklanki śmietanki 36%

1. Zagotuj mleko, dodaj czekoladę i przyprawę.
2. Ubij śmietankę na sztywno.
3. Czekoladę wlej do dwóch większych kubków, do każdego z nich dodaj śmietankę dzieląc ją po równo. Posyp starta czekoladą- wyjadaj śmietankę łyżeczką i pij zaraz, póki gorące:).

czekolada piernikowa (2)

Popijam (czwartą już…, w przeciągu dwóch dni…) czekoladę i martwię się jak to z tymi prezentami… i czy do świąt wydobrzeję… Od wczoraj mam antybiotyk, którego tak bardzo nie chciałam - trzymajcie kciuki, musi być dobrze, przecież nie można na święta chorować...

czekolada piernikowa


czwartek, 13 grudnia 2012

Migdałowe brownie z migdałowymi “ziemniaczkami”


        marcepanowe ziemniaczki

Ilekroć wjeżdżam na Rondo Kardynała Ignacego Jeża ( kołobrzeskiego biskupa uśmiechu), tylekroć uśmiecham się widząc herbowe łabędzie, które przysiadły na… jeżu;) . A Jeż, jak pamiętam jego zaraźliwy śmiech, pewnie by się cieszył z takiego zabawnego zbiegu nazw. Trochę jak z bajki… Łabędzie, latem ozdobione białymi kwiatami, teraz obsypywane wciąż padającym śniegiem i światełkami przebijającymi spod jego grubej warstwy. W ostatnich dniach najładniej wyglądały rano, jeszcze przed świtem, kiedy ulice i chodniki były całkowicie białe, a samochody sunęły z prędkością ślimaka... Ja też. Mimo to lubię kiedy pada śnieg i lubię śniegowe łabędzie. Lubię kiedy miasto tak trochę zimowo pustoszeje, jakby zastyga… Pod nosem mruczę: Dziś Pan Andersen cieszy się, bo wszyscy dziećmi stają się… I wspominam groźną “Królową Śniegu” w Teatrze Telewizji dla Dzieci (z osiemdziesiątego któregoś roku). Jak Gerda chciałam pomóc Kajowi…, nienawidziłam mszczącej się królowej…a później myślałam sobie ‘aby tylko odłamek lodu nie wpadł MI do oka…’ Dziś Pan Andersen cieszy się, bo wszyscy dziećmi są, gdy staje się biel i łagodzi co złe: i żal i gniew…

łabędzie na Rondzie Kardynała Ignacego Jeża

Serwisy radiowe pełne śniegu. Od soboty śnieg otula wszytko, a ja otulam się czym mogę. Na przykład przepisem na nowy piernik, moją trzyletnią nalewką z aronii, ciepłem, które uwalnia piekarnik podczas pieczenia trzykilogramowej (….!) kaczki z pysznym nadziankiem, pasztetem, który wyostrza apetyt i wreszcie czekoladą. Najpierw jednak kręcę marcepanowe kulki i otulam je kakaowymi płaszczykami. Pokręcicie ze mną...? A może ze swoimi dziećmi....

brownie migdałowe z migdałowymi ziemniaczkami (5)

Domowy marcepan i kartofelki marcepanowe

150 g mielonych migdałów i 150 g cukru pudru połącz z 1 łyżeczką soku z cytryny lub amaretto, wody pomarańczowej lub różanej. Wszystkie składniki dokładnie połącz i uformuj wałek (marcepan uformuj w kształcie wałka), zawiń szczelnie w folię i wstaw na noc do lodówki. Następnego dnia uformuj kuleczki i otaczaj je kakao.

Sposób 2 “na skróty”
Kup gotowy marcepan, podziel na małe porcje. Uformuj kuleczki, które tak samo otoczysz “kakałkiem” .
 
brownie migdałowe z migdałowymi ziemniaczkami3 brownie migdałowe z migdałowymi ziemniaczkami2

Później kręcę brownie od Drogiej Anny z Addio pomidory. Do ciasta nie dodaję nawet grama mąki, a marcepanowe kartofelki układam na miękko zapadającym się cieście. Po upieczeniu, jeszcze ciepłe, rozpływa się w ustach, a po czasie zyskuje niesłychaną lekkość.
Bardzo spodobał mi się przepis na to ciast, ale w zaaferowaniu nie dostrzegłam maku..., musiałam go później zastąpić płatkami migdałowymi, co było bardzo dobrym pomysłem, choć do tej pory nie wiem jak smakuje oryginał....

 Świąteczne brownie z migdałami i marcepanem
 
160 g czekolady deserowej (użyłam czekolady do wypieków 51% zawartości kakao)
215 g mleka
35 g kakao w proszku
105 g masła
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej
½ łyżeczki przyprawy do piernika
4 jajka (żółtka i białka osobno)
115 g cukru
125 g migdałów w płatkach (w oryginalnym przepisie mak)
135 g marcepana w formie kuleczek
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli

Na polewę:
165 g czekolady deserowej
105 g gęstej słodkiej śmietanki 36% ( oryginalnie 18%)
2 łyżki amaretto

Przygotowanie:
1. Rozgrzej piekarnik do  175°C
2. Do garnuszka wlej mleko. Dodaj masło, czekoladę, przyprawę do piernika, kakao i kawę. Mieszaj, pozostaw do rozpuszczenia.
3. W tym czasie utrzyj żółtka z cukrem. Na koniec dodaj proszek do pieczenia.
4. Ubij białka ze szczyptą soli.
5. Do masy żółtkowej przelej mleko z czekoladą. Mieszaj dokładnie. Dodaj płatki migdałowe – mieszaj aż do połączenia. Dodaj ubite na sztywno białka. Delikatnie wymieszaj.
6. Foremkę o rozmiarach 24x28 cm wyłóż papierem do pieczenia. Wylej ciasto. Wyrównaj wierzch. W równych odstępach układaj kuleczki marcepana, tak, by później jedna przypadała na jeden ukrojony kawałek ciasta.
7. Piecz 30 minut. Po tym czasie wyłącz piekarnik, ciasto pozostaw w środku, z lekko uchylonymi drzwiczkami. Wyjmij po kilku minutach – unikniesz w ten sposób gwałtownego opadnięcia ciasta. Studź na kratce.
8. Przygotuj polewę: rozpuść czekoladę ze śmietanką. Do jednolitej masy dodaj likier. Znów wymieszaj i gotową polewę rozsmaruj na cieście.





             
 marcepanowe ziemniaczki (1)

sobota, 1 grudnia 2012

Tarta żurawinowa na spodzie z orzechów włoskich z włoską bezą. Cranberry curd.


tarta z cranberries curd, beza włoska, cranberries curd (5)

Drzewa na mojej ulicy zrzuciły już wszystkie liście, jarzębina przed oknem gotowa na ucztę dla ewentualnych jemiołuszek, a nieobcięta lawenda na tarasie ugina się pod ciężarem pierwszego śniegu, który spadł w nocy. Grudzień.

Pamiętam szklaną kulę, która stała u mojej miejskiej babci na toaletce obok okna. Szary, marmurowy blat toaletki, oparty na trzech głębokich szufladach pełnych zdjęć, dźwigał kryształowe lustro w rzeźbionych dębowych ramach. Lubiłam się w nim przeglądać. Poniżej lustra, tuż nad blatem wisiała półeczka z takiego samego marmuru eksponująca buteleczki z perfumami, intensywnie czerwone pomadki i miniaturowe zdjęcia dzieci w drewnianych ramkach. Na wysokości pasa (wtedy, na wysokości klatki piersiowej), zajmując prawie cały blat, stała wielka porcelanowa misa, w której leżały kremy do rąk i… okulary. Codziennie po kilka razy smarowałam nimi ręce wypróbowując który… lepszy, pomadkami malowałam usta, a później, przymierzając okulary, stroiłam miny do swojego zniekształconego odbicia w lustrze.
Bez względu na porę roku na blacie stała też szklana, śnieżna kula z sierotką Marysią stojącą w śniegu po kolana, bałwankiem, liskiem, muchomorem i zielonymi choinkami. Siadałam na, tak samo jak toaletka, rzeźbionym krześle, naprzeciwko szuflad. Podciągałam stopy, opierałam się głęboko na oparciu krzesła, potrząsałam kulą i obejmując ją obiema rękami czekałam aż śnieg opadnie. Robiłam tak raz, drugi i następny... Stawałam się wtedy bardzo malutka i w zupełności mogłam zmieścić się do środka… Jak Alicja. Wtedy wypowiadałam swoje wielkie - małe marzenia…

Grudzień. Adwent z pierwszą świecą i czasem oczekiwania. Może tym razem nie przepłynie mi przez palce… Grudzień ze światełkami w mroku, które niezmiennie mnie zachwycają. Grudzień z piosenkami około świątecznymi, w których mnóstwo Aniołów i Boga spełniających nasze życzenia… Czas kiedy stajemy się bardziej dziećmi, kiedy więcej w nas nadziei, wiary i miłości. Czas kiedy lubię wracać do December Song (tutaj), co i Wam polecam, bo tam też pada śnieg i… dużo się dzieje.

tarta na orzechowo-orkiszowym spodzie z crenberries curd-em i beza włoską

Początek grudnia i zamrażarka wypełniona, między innymi, żurawiną. Pamiętacie jak robiłam curd – krem, rabarbarowy (tutaj), albo porzeczkowy (tutaj), zatem teraz pora na żurawinowy. Krem można zrobić niezależnie od ciasta i smarować nim ciasteczka, albo…. wyjadać łyżeczką prosto…. z garnka, albo ze słoiczka. Do tego jakoś tak spontanicznie bez włoska bo… nie potrafię jej się oprzeć. Osłabiam jej słodycz kwaskiem cytrynowym i mam całą górę pysznego kremu. Tarta jest chrupiąca i nieprzyzwoicie słodka. Po jednym kawałku może wydawać się, że przez tydzień nie będziecie chcieli patrzeć na słodycze, ale już po trzech godzinach będziecie chcieli sprawdzić czy…. nadal tak jest.

Cranberry curd -krem żurawinowy
300g żurawiny
50 ml wody
120 g cukru
2 jajka
2 żółtka
łyżeczka soku z cytryny
1 łyżeczka skrobi (ziemniaczanej lub kukurydzianej)
40 g masła w kawałkach

Owoce włóż do garnczka z wodą i cukrem. Zagotuj. Kiedy żurawina popęka przetrzyj ja przez sito. Ponownie postaw na średni ogień, kolejno dodawaj jajka za każdym razem dokładnie łącząc je z żurawiną. Dodaj skrobię i dokładnie połącz. Kiedy zgęstnieje odstaw do lekkiego przestygnięcia, następnie dodaj masło. Połącz dokładnie i włóż do słoiczka. Może stać w lodówce do tygodnia, ale…. kto by wytrzymał…;)

Beza włoska (Pierre Hermé “Desery”)
85ml wody
280g cukru
5 białek ( najlepiej z małych jajek) 
1. W rondelku zagotuj wodę z cukrem. Podgrzewaj aż syrop osiągnie temp. 126-135°C (ma być bardzo gęsty)
2. Białka wlej do miski i ubij mikserem na niezbyt sztywną pianę. Mikser ustaw na średnie obroty i, stopniowo wlewaj gorący syrop, ubijaj AŻ MASA OSTYGNIE.
3. Beza jest gotowa do użycia. Jeśli chcesz możesz ja przełożyć do rękawa cukierniczego i wyciskać dowolne kształty używając końcówek.

tarta na orzechowo-orkiszowym spodzie z crenberries curd-em i beza włoską1

Tarta orzechowo-orkiszowa z kremem żurawinowym i bezą włoską

1,5 szkl. wyłuskanych orzechów włoskich
1/2 szkl. mąki orkiszowej (typ 2000)
3/4 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru klonowego (lub jakiegokolwiek innego)
1/4 łyżeczki cynamonu (opcjonalnie)
70 g masła

1. Orzechy włóż do miski i zmiażdż tłuczkiem na drobne kawałeczki. Dodaj cukier, maki(może być tylko pszenna), cynamon i masło. Dokładnie ugniataj, aby połączyć wszystkie składniki. Ciastem wylep tortownicę, albo formę do tarty 23 cm. Włóż ja o lodówki na 1 godzinę.
2. Piekarnik nagrzej do 180 i wstaw ciasto na 25 min. Wyjmij po tym czasie i lekko ostudź. Wylej na ciasto wcześniej przygotowany cranberry curd i piecz jeszcze 10 min. Ostudź.
3. Następnie na czerwony krem wyłóż bezę. Aby miała efekt opalenizny przypal ją równomiernie palnikiem gazowym (takim jak do do crème brûlée) . Podawaj od razu.

tarta z cranberries curd, beza włoska, cranberries curd


                                         Niech grudzień obfituje w dobry czas dla nas:)

piątek, 9 listopada 2012

Wyjątkowo pyszny sernik z dynią, orzechami włoskimi, krówką i speculosami


Sernik z dynią

Jaka jest rzeczywistość wokół każdy widzi i słyszy…  Deszcz leje się na głowę a  wiatr wieje z prędkością 30km/h w porywach do 55…  i wyje w kominie. Gdzie ten śmiech mew, który budził mnie latem każdego ranka…, no gdzie…? Do portu poszły nasze śmieszki, pospolite i srebrzyste, nogi moczą w zimnej wodzie i na co lepsze rybne kąski czyhają. Lubię je obserwować nad morzem, ale nie lubię jak walczą o chleb, który rzucają im “dobre dusze” niszcząc ptasie żołądki… Zatem o pięknym jesiennym słońcu nad morzem, na nizinach i w górach chyba… możemy już zapomnieć, chociaż… jak nam świeci w sercu, to szarość listopadowa nie straszna – przeżyjemy, przeczekamy – będzie dobrze. Musi być, w końcu tyle już listopadów za nami.

I proszę mi nie popadać w żadne sezonowe depresje, senności melancholie. A jak kroi się jakieś popadanie w takie stany, to nie ma lepszego lekarstwa jak ruch. Jak nie fitness na sali, to może aquaaerobik, a jak nie to czekaj z utęsknieniem na łikend i wybierz się do lasu, czy parku, bo naprawdę nie ma lepszego lekarstwa na niż spacer na świeżym powietrzu, albo bieg jak kto woli (ja wolę:)). Kto powiedział, że spaceruje się tylko wiosną i latem? No, kto…? Teraz po prostu trzeba przyspieszyć kroku i…tyle. Obiecajcie, nie, nie mi, sobie obiecajcie, że przynajmniej w sobotę wybierzecie się do parku czy nad rzekę, aby trochę pooddychać i naładować baterie. Nie zapomnijcie, że kurtki przeciwdeszczowe i kalosze wymyślono po to, aby ich używać w deszczową pogodę, nie po to, aby zdobiły nasze… przedpokoje;)

sernik z dynią (5)

Ja to wszystko robię, ćwiczę, biegam i… się pocę, bo dzień bez spocenia się dniem straconym;). Mam się zatem dobrze i ufam, że nie zostanę zaskoczona zaskoczona przez jesienne smuty czy choróbska. A wieczorem dawkuję sobie ostatnia pyszną, przytulną nową białą “Sjestę”. Słuchanie Lury w energetycznej Poncianie (tutaj) to przyjemność nie wymagająca komentarza – biodra same idą w ruch… A jak przyjemnie się przy tym piecze… Do tego przed pójściem do łóżka łyżka miodu do letniej wody, którą zostawiam na noc, a rano wciskam sok z połowy cytryny. Dolewam trochę ciepłej wody, i jeszcze w szlafroku oglądając budzący się świt, mam nadzieję, że spotka mnie coś dobrego… Pyszna i zdrowa pobudka.
Ciekawe jakie są Wasze sposoby na zapobieganie chorobom i jakie smakują Wasze pobudki?

A czasem, naprawdę tylko czasem…, upiekę jakieś ciasto. Tym razem sernik z musem dyniowym. Korzenny, chrupiący spód z włoskimi orzechami, warstwa krówki i cała masa przepysznej lekkiej pianki serowej. Wierzch, jak kto woli, można potraktować znów masą krówkową i posypać orzeszkami ziemnymi. To wersja dla tych, którzy wola jeszcze bogaciej, acz z odrobiną soli. Znam takich, którzy orzeszków ziemnych nie biorą do ust, bo się przejadły. Swego czasu były pierwszym smakiem Europy Zachodniej, który pojawił się w naszych Delikatesach czy Pewexach. Ale dla tych, którzy nie znają poprzedniej epoki mogą się całkiem smacznie komponować.
We wtorek moim Babeczkom Aquaaerobikowym ( bo nasz Kochany Pan, akurat tego dnia odpuścił…), które, raczej już wszystkie maja wiele wspomnień z poprzedniej epoki, sernik smakował z orzeszkami:). Tylko po kawałeczku, nie było żadnego obżarstwa. A zatem może i Ty się skusisz?
  
sernik z dynią (1)

Sernik z dynią
 
Spód:
280-300 g ciasteczek speculos (ciasteczka korzenne), albo owsianych, ale wtedy dodaj do nich łyżeczkę cynamonu i przyprawy korzennej
100g masła (pół kostki)
1/2 szklanki zmielonych orzechów włoskich
1/2 szklanki orzechów włoskich drobno pokrojonych

Masa serowa:
800g zmielonego twarogu( używam taki z wiaderka)
300 g mascarpone
1 i 1/ 2 szklanki cukru pudru
1 szklanka  purée z dyni
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki imbiru
1/3 łyżeczki mielonych goździków
3 jajka
1 budyń śmietankowy
2 szklanki mleka
sok z całej pomarańczy
1/2 szklanki krówek
500g kajmaku (podzielone na pół po 250g )

200g orzeszków ziemnych  (opcjonalnie)

1. Przygotuj puree z dyni: użyj mocno pomarańczowej dyni, najlepiej dyni Hokkaido i po oczyszczeniu z pestek, razem ze skórką pokrój ją w plastry. Połóż na blasze wyłożonej papierem i wstaw do piekarnika nagrzanego do 180°C - piecz 20 min. Następnie zmiksuj dynię razem ze skórką (jeśli to Hokkaido) i odbierz szklankę, która będzie potrzebna do ciasta. Resztę włóż do woreczków i zamroź. Później jak znalazł do pysznego chlebka dyniowego (tutaj).
2. Twaróg osącz dzień wcześniej* na sitku, najlepiej przez ręcznik kuchenny lub gazę.
3. Ciasteczka włóż do miski i rozdrobnij tłuczkiem na miazgę, dodaj orzechy mielone i te drobno pokrojone oraz roztopione masło. Zlep ciasto używając dłoni i wylep nim tortownicę 23 cm. Wstaw do piekarnika nagrzanego do 180°C i piecz 15 min. Ostudź.
4  Krówki roztop w rondelku razem z połową masy kajmakowej i wylej na ciasteczkowy spód.
5. Następnego dnia zmiksuj osączony twaróg z mascarpone i cukrem, dodaj przyprawy. Następnie pojedynczo dodawaj jajka, później wsyp budyń i wlej mleko. Na koniec dodaj sok z pomarańczy i szklankę zmiksowanej dyni. Wylej na  ciasteczkowy spód, gdzie jest już warstwa kajmakowo-krówkowa i wstaw do piekarnika nagrzanego do 180°C - piecz 50 min. Zostaw w otwartym piekarniku na godzinę. Po ostygnięciu schłodź sernik przynajmniej przez godzinę w lodówce. Podawaj polany kajmakiem, który Ci został i posyp orzeszkami ziemnymi.

*Jeśli nie osączysz twarogu dodaj tylko jedną szklankę mleka.

         sernik z dynią (3)

                      
                 A na koniec księżyc, który tak niedawno rozsiadał się na okolicznych gałęziach.
                                                      Dobrego listopada nam wszystkim!

IMG_0169


wtorek, 6 listopada 2012

Szarlotka z rajskimi jabłuszkami i marcepanem


rajskie jabłuszka (3)

Sobotnie przedpołudnia mają w sobie nutę niewiadomego, bo taki cały tydzień, jak każdy tydzień, jest w miarę przewidywalny, a sobota (pod warunkiem, że właśnie jest wolna) cała do wykorzystania.

8 stopni na termometrze, żółte, pomarańczowe, czerwone liście na drzewach i piękne słońce. Założyłam cieplejszą kurtkę i zamszowe botki. Na targu w Lubece oglądam kolorowe chryzantemy i wrzosy, obok nich przyczepy pełne lokalnych serów. Zaraz za nimi jabłka i ziemniaki, których jest kilka rodzajów. Mijam się z ludźmi, którzy ciągną swoje zakupy w torbach na kółkach.Właściwie przyszłam tylko popatrzeć. Bo lubię, bo szukam czegoś innego. Targi zawsze nastrajają mnie pozytywnie. W głowie mnożą się pomysły na nowe dania. Tym razem kupuję pyłek pszczeli i rajskie jabłuszka.

rajskie jabłuszka

A później włóczę się po tym słowiańskim mieście zbudowanym z czerwonej cegły. Oglądam “pelikany” i kłódki zakochanych nad Travą, wchodzę do Muzeum Lalek, zaglądam do sklepów z marcepanem, herbatą, utensyliami kuchennymi i wyposażeniem wnętrz. Wchodzę do ewangelickiej katedry, w której właśnie odbywają się pokazy nowości technicznych…  Dla tych, których technika nie interesuje, koncert w prezbiterium (jedynym miejscu wciąż wykorzystywanym do nabożeństw, jak się dowiaduję) w wykonaniu dwóch na czarno ubranych dziewcząt grających na pianinie i rogu. Jeszcze rzut oka na kościół obstawiony komputerami oraz najnowszymi aparatami słuchowymi i wychodzę. Żal, że to tak…, że tak się może skończyć.

Po włóczędze obowiązkowa kawa w Cafe Niederegger - salonie marcepanowym, gdzie zjadam też słuszne ciastko z dodatkiem wszechobecnego, pysznego marcepana, bo Lubeka miastem marcepana jest.

Słońce nadal świeci przykładnie jak przystało na sobotę, a ja, jak każdy turysta, opuszczam miasto z torebką marcepanowych słodkości, których wybór jest nieograniczony. I już żałuję, że za mało kupiłam...

rajskie jabłuszka (2)

A w niedzielę, wykorzystując swoje skarby, piekę szarlotkę. Z mojego ulubionego przepisu (tu i tu). Nawet z tak maleńkimi jabłuszkami jest pyszna. Marcepan w dolnej warstwie nie jest konieczny, ale daje słodycz, która w tym przypadku, jest pożądana. Jeśli tylko spotkasz na swojej drodze rajskie jabłuszka, nie wahaj się (kup, zerwij, przyjmij…), bo nawet jeśli nie upieczesz z nich szarlotki, warto poznać ich smak, który jest jednocześnie słodki i przyjemnie kwaskowy, pod warunkiem, że spróbujesz tych największych. 

szarlotka z rajskimi jabłuszkami (1)

Szarlotka z rajskimi jabłuszkami i marcepanem

Ciasto:
3 – 3,5 szklanki mąki
1 masło (200g)
5 jajek (oddzielić białka od żółtek)
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki śmietany
3 płaskie łyżki cukru

400 -500g marcepana

Nadzienie jabłkowe:
500-600 g rajskich jabłuszek
2 płaskie łyżki bułki tartej
2 płaskie łyżki cukru
czubata łyżka cynamonu
cukier waniliowy z prawdziwą wanilią (opcjonalnie)

warstwa białkowa:
5 pozostałych białek
pół szklanki cukru

1. Ciasto zagnieć z podanych składników, następnie podziel na pół.. Jedną częścią wylep blachę (klasyczna prostokątna, najlepiej tortownica 23 cm, bądź jak u mnie tortownica 20 cm) i włóż ją do lodówki, a drugą część ciasta do zamrażalnika.
2. Piekarnik nagrzej do 180°C..
3. W tym czasie przygotuj jabłuszka: umyj, przekrój na pół i wydrąż gniazda nasienne. Wymieszaj z bułką tartą, cukrem i cynamonem.
4. Ubij najpierw same białka na sztywno (miseczka odwrócona do góry dnem zachowuje swoją zawartość), następnie stopniowo wsypuj cukier.
5. Wyjmij ciasto, nakłuj widelcem. Najpierw na dużych oczkach zetrzyj marcepan, później wyłóż jabłuszka jabłka, wyrównując ich warstwę, następnie pianę z białek. Na wierzch zetrzyj drugą połowę ciasta (na tarce jarzynowej).
6. Wstaw do piekarnika na 45 min. Jeśli zbyt szybko się rumieni, przykryj papierem.
7. Po chwilowym przestudzeniu można podawać oprószając wierzch cukrem pudrem. A kiedy wystygnie można podgrzać w piekarniku, albo w mikrofali. Do tego ewentualnie gałka lodów… Polecam!

szarlotka z rajskimi jabłuszkami (3)

Jeśli stwierdzisz, że jabłuszka nie wyglądają zbyt fotogenicznie w cieście - w przekroju - zjedz je jak... orzeszki, a szarlotkę upiecz ze złotej (czy szarej) renety, bo co to za listopad bez szarlotki…

szarlotka z rajskimi jabłuszkami (2)

Aaa, no i przecież...! Szarlotkę nosi patera, którą dostałam "na nowe mieszkanie" od Anny z addio pomidory. Dziękuję, dziękuję z całego serca, Kochana! Sprawiłaś mi niesamowity prezent!

wtorek, 30 października 2012

A może przyjdziesz do mnie na zupę…?


pomidory

Ostatnie dni października nastrajają niezwykle pozytywnie. Śniegowe prognozy u mnie, na szczęście, się nie sprawdzają. Robię zdjęcia zachodom słońca i ogromnemu księżycowi wyjątkowo bliskiemu. W przejawach jesieni szukam skarbów. Zbieram liście, a ostatnimi kasztanami z parku obdarowuję zaskoczonych starszych ludzi, z którymi pracuję. Bez słowa podaję zamkniętą rękę z jasnym przekazem, że mam coś dla nich, jakąś tajemnicę… i tym gestem, razem ze swoim uśmiechem, proszę o wyciągnięcie ręki. Zaskoczenie i zdziwienie, bo “co też ona mi może dać…???”. A może. Może dać gładkość kasztana, fakturę, która za chwilę rozjaśni twarz i namaluje szczery uśmiech - bezcenne. Jeden mały kasztan i tyle pogody w sercu. U Ciebie i u mnie. Lepiej niż w jakimkolwiek kantorze.

polska szalotka (1)

Cebula i cebulka szalotka już dawno wykopana i wysuszona, pomidory zerwane w ostatnią przepiękną sobotę. Może niebawem pokażę zdjęcia, bo uwieczniłam ostatnie upalne, pracowite łikendy. Na pierwsze dni listopada będzie jak znalazł, bo wtedy najbardziej potrzebujemy takich energetycznych grzejniczków. Chcecie?
Zielone pomidory jeszcze dochodzą do swoich właściwych kolorów, z czerwonych robię zupę. I nie traktując jej całkiem poważnie, próbuję dodać cynamonu. Bo skoro była śliwkowa z cynamonem, to dlaczego pomidorowej nie potraktować tak rozgrzewająco?

      polska szalotka

Efekt fantastyczny! Cynamon, o którym jeszcze nic nie wiemy…, nie dominując, łagodnie zapala nam znaki zapytania w oczach… Po pierwszych łyżkach trudno znaleźć odpowiednik smaku. Oczywiście dla degustatorów, nie gotujących. Niby go znamy, ale nie wiemy co to, nie domyślamy się, że w pomidorowej może być cynamon… Zdziwienie połączone z niedowierzaniem. I koniecznie dolewka.

pomidorowa z cynamonem (1)

Zupa pomidorowa z cynamonem
6-8 porcji
 
1800 g pomidorów
250 g szalotki (albo cebuli)
2 łyżki masła do smażenia szalotki + 25g na koniec
1 szklanka wody
1 kostka bulionowa (bez glutaminianu sodu)
10 płaskich łyżeczek brązowego cukru
garść bazylii
1 płaska łyżeczka cynamonu
2 łyżki soli
2 kromki razowego chrupkiego chleba
kwaśna śmietan do podania i dodatkowy cynamon (ewentualnie)

1. Pomidory natnij i na minutę zanurz we wrzątku. Obierz ze skórki.
2. Zeszklij na maśle pokrojone szalotki, dodaj do nich pokrojone pomidory i bazylię, kostkę bulionową, sól i wodę. Zagotuj, dodaj połamane kawałki suchego chlebka, dodatkowe masło i cynamon. Wszystko razem zmiksuj. Podawaj z kwaśna śmietaną, świeżą bazylią i chrupkim pieczywem, albo z bułeczkami z masłem.

       pomidorowa z cynamonem

W ostatnim blasku jesiennego słońca wiele rzeczy staje się skarbami.

IMG_9978

Słońca na cmentarzach Wam życzę, dobrych wspomnień o Bliskich i rozgrzewających spotkań przy wspólnych obiadach.


piątek, 19 października 2012

Brownie z dulce de leche (kremem kajmakowym)-David Lebovitz


brownie -David Lebovitz (3)

Tydzień pełen kilkunastu filiżanek kawy… kilku kilogramów jabłek, kilkunastu grejfrutów i co najmniej pięćdziesięciu pomidorów, dwóch kotletów schabowych z surówką z marchewki, sałatki fasolowej i wielkiego garnka zupy pomidorowej - aby starczyło na dłużej… a wystarczyło zaledwie na trzy dni… Cały tydzień składający się z lekkiego niedospania, gestów, słów i uśmiechów…, tydzień delektowania się każdą jesienną chwilą… Dobry tydzień. Z fantastyczną pogodą. Piękny październik! Ze słońcem na niebie, ze spokojnym morzem i bieganiem nad brzegiem tuż przed zachodem. Oprócz mnie mnóstwo mew unoszących się z gracją na błyszczącej tafli wody, czasami uciekających spod moich stóp. Dalej para z aparatem szukająca najlepszych ujęć, przytuleni dojrzali starsi państwo z psem, wesoły gość w bardzo kolorowej kurtce krzyczący "Dzień dobry!", chłopak w niebieskiej bluzie z muzyką na uszach, jak ja mierzący się z własnymi słabościami... i dwóch takich co to przyszli "zapomnieć" o różnych sprawach… Ślady wielkich butów, ślady gołych stóp, odbity bieżnik roweru i patykiem zaznaczona linia jakby informacja dla morza dokąd powinno sobie wypływać…Pewnie jakieś dziecko ciągnęło kijek…  A później kolorowy szeleszczący park. Pewnie, że zebrałam bukiecik, bo te przebarwiające się klony tchną radością i spokojem. Zebranie nawet kilku daje czas… i spokój, tak, jak z kasztanami. Jeden moment, kilka chwil dla Ciebie… Tylko ludzie wrażliwi zbierają liście i kasztany. Choć jeden w kieszeni kurtki, czy płaszcza…. A dzisiaj pełna ludzi wielka plaża po odpływie. Z sanatoryjnym nadmorskim lansem i paniami w strojach kąpielowych, które wylegiwały się w koszach przed południem... Serio! Kocham takie tygodnie! Kocham takie dni…!

brownie -David Lebovitz 
I brownie też kocham. Tym razem upiekłam ukochane czekoladowe ciasto Davida Lebovitz-a, jak mówiłam ostatnio. To ciasto otworzyło przed nim wiele drzwi: “Odkąd zacząłem rozdawać czekoladowe kwadraciki (…), moje problemy zaczęły znikać równie szybko jak brownies.
Nie mogę zagwarantować podobnego sukcesu ani Wam, ani sobie, ale jestem pewna, że osłodzą Wam życie. Pod warunkiem, że nie "wrąbicie" całej blachy, wtedy to tylko płacz i zgrzytanie zębów..., bo o ile w rozsądnych ilościach czekolada ma zbawienne działanie, tak w hurtowych przynosi skutek odwrotny do oczekiwanego.
Ciasto jest mocno czekoladowe z lekką nuta kajmaku, którego, zdaje się, mogłam dać więcej… co Wam polecam. Bardzo pasujące do jesieni, ciepła i szeleszczących podmuchów lekkiego wietrzyku. Brownie w sam raz na zaczynający się łikend:).

brownie -David Lebovitz (1)

Brownie z dulce de leche (kremem kajmakowym)
Brownies à la confiture de lait - “Słodkie życie w Paryżu” David Lebovitz 

120g masła + masło do wysmarowania formy
170 g gorzkiej lub deserowej czekolady połamanej na kawałki
1/4 szklanki (30g) niesłodzonego ciemnego kakao
3 duże jajka w temperaturze pokojowej (dałam 4 małe)
1 szklanka (200g) cukru
łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 szklanka (140g ) mąki pszennej
1 szklanka ( 100g) prażonych orzechów pekan lub włoskich - opcjonalnie
1 szklanka (250 ml )dulce de leche/ confiture de lait/ kremu krówkowego/ kajmaku

1. Rozgrzej piekarnik do 180°C. 
2. Dokładnie wysmaruj masłem kwadratową blachę o boku 20cm i wyłóż papierem do pieczenia (u mnie 23cm).
3.  W średniej wielkości rondlu rozpuścić masło. Dodaj czekoladę i mieszaj bez przerwy na małym ogniu, aż się rozpuści. Zdejmij z ognia, dodaj kakao i wymieszaj na gładką masę.
4. Dodaj jajka jedno po drugim, a następnie wmieszaj cukier, wanilię i mąkę – użyłam miksera. Następnie dodaj orzechy (jeśli je dodajesz).
5.  Wlej połowę ciasta do formy. Nałóż porcje kajmaku wielkości śliwek na ciasto w równej odległości od siebie, zużywając 1/3 masy, a następnie delikatnie przeciągnij po niej nożem. Rozsmaruj na wierzchu resztę ciasta z czekoladą, po czym nałóż łyżką pozostały kajmak i rozsmaruj go ostrożnie jak poprzednio (Jeśli przesadzisz z rozsmarowywaniem zamiast ciasta otrzymasz bulgoczącą papkę. Po prostu przeciągnij nożem raz czy dwa i gotowe –przeciągałam patyczkiem).
6. Piecz 45min.( piekłam 30 min. i nawet nie próbowałabym piec dłużej, nawet skróciłabym 5 min.) lub do momentu, aż ciasto pośrodku lekko się zetnie. Wyjmij z piekarnika i pozostaw do całkowitego ostygnięcia. Pokrój brownie na kawałki, każdy z nich oddzielnie zapakuj i rozdawaj hojną ręką.

Brownie DAvida2



piątek, 12 października 2012

Najsmaczniejsza zupa z dyni i "Słodkie życie..."


dynia

Swoją pierwszą najlepszą zupę dyniową  jadłam zimą w okolicy Kitzbuehel - austriackiej miejscowości przepełnionej górskim klimatem, która zimą przypomina miasteczka znane  z baśni i bajek. Wokół ośnieżone trzytysięczniki i imponujące lodowce, a w samym mieście drewniano-kamienne domy. Śnieg powyżej ogrodzeń i płotów, białe ulice i chodniki, a restauracje i sklepy przystrojone zapraszającymi światełkami. Wewnątrz drewniane stoły i krzesła, nierzadko kominek i ruszt, na stołach świece i obsługa w regionalnych strojach. Wewnątrz zapachy knedli, specku czy strudla jabłkowego i ciepło tak bardzo potrzebne po nartach, które wtedy wypełnia restaurację jak nigdy…

najlepsza zupa z dyni (1)

Poczuliście ten klimat…? Usłyszeliście skrzypiący mróz pod nogami, widzieliście światełka mrugające na górach…? I światła ratraków przygotowujących stok…? Trochę przywołuję zimę, ale nie to jest moim celem, chociaż dziś było pierwsze skrobanie samochodowych szyb… Piszę o tym, bo chcę opowiedzieć o okolicznościach i emocjach, które mi towarzyszyły. Nie mogę czekać, kiedy tyle dyń wokół i chcę podzielić z Wami moją radość z idealnej zupy dyniowej. Długo szukałam tego smaku zapamiętanego, próbowałam go odtworzyć we wszystkich wcześniej robionych zupach dyniowych i wreszcie mi się udało! Ta zupa smakuje jak tamta. Rozgrzewa jak tamta i maluje uśmiech na twarzy jak tamta.

Najsmaczniejsza zupa z dyni 
  
Najsmaczniejsza zupa z dyni6-8 porcji
 
260g obranej cebuli
1200g obranej dyni Hokkaido
1/4 kostki masła (50g) – 25g do usmażenia cebuli , 25g na koniec
360g jabłek (waga po obraniu)
4 szklanki wody
2 kostki bulionu wegetariańskiego( bez glutaminianu sodu)
3, 5 łyżeczki wędzonej soli Maldon
1/4 startej gałki muszkatołowej

1. W dużym garnku rozpuść masło i usmaż na nim cebule. Później dodaj pokrojoną w kostkę dynię. Zalej wodą, pogotuj jakieś 10 min i dodaj pokrojone jabłko i kostki bulionowe Gotuj do miękkości.
2. Teraz zmiksuj zupę, dodaj sól i gałkę muszkatołową
3. Zupę podawaj z kwaśną śmietaną, olejem dyniowym i uprażonymi pestkami dyni.

Ja podałam ją w lekko podpieczonych wydrążonych dyniach Hokkaido.

słodkie życie w Paryżu

Na obiad zupa, a na deser kawa i… książka, którą jestem zauroczona. “Życie w Paryżu” Davida Lebovitza.
Czytam o jego miłości do Paryża i o życiu wśród nieuprzejmych i niegrzecznych Paryżan (w postrzeganiu autora). Wzruszam się kiedy czytam, że obchodzi szesnastą rocznicę oczekiwania na na to, że listonosz zapuka do drzwi i zwróci mu dawno zaginioną ( w czasie przeprowadzki) kolekcję książek kucharskich. Bo któż chciałby stracić autograf Julii Child? Razem z Davidem poznaję jego maleńką kuchnię i czuję co on czuje, bo moja jest prawie jak jego, ale nie ma skosów. Czytam jak uświadomił sobie, że staje się paryżaninem dopiero wtedy, gdy ubrał się szykownie wynosząc…śmieci.  Czytam o ulicznych rozpychaczach i o wpychaniu się do kolejki, o remoncie mieszkania, o pomocy domowej, o wizytach w gabinetach lekarskich, o problemach językowych i wielu innych nieoczywistych sytuacjach, w których znalazł się autor, a które potrafił potraktować z przymrużeniem oka i opisać niezwykle lekkim piórem. Paryskie absurdy mieszają się z aromatem gorącej francuskiej czekolady, której David jest absolutnym miłośnikiem. O swojej pracy i doświadczeniach opowiada ze swadą i humorem. Czasami podnoszę brwi ze zdziwienia, czasami wybucham śmiechem. Bardzo byłam zdumiona i zaskoczona, kiedy okazało się, że po przepisie na brownie z dulche de leche nie ma już więcej ani słowa…
“Życie w Paryżu “ to książka, która rozbawi i narobi apetytu na gorącą czekoladę. “Życie…” to książka, którą chciałam celebrować, ale nie mogłam się doczekać co będzie dalej, więc jest to książka, która za szybko się kończy. Czytając ją przypominam sobie swoją zbyt krótką wizytę w mieście miłości i chcę pojechać tam znów. Bardzo polecam. Tymczasem upiekę davidowe brownie…

głg i jeżyny