niedziela, 5 sierpnia 2012

Jagodzianki bez zawijania z jagodami na wierzchu i chrupiącą kruszonką. “Na samym szczycie”.


drożdżówka z jagodami (6)

Było przyjemne sierpniowe popołudnie. Słońce z całą mocą królowało wśród lekkich obłoków. Temperatura w przedziale pociągu, którym jechałam do brata, wszystkim dawała się we znaki. Starsza, otyła pani wachlowała się gazetą i co rusz ocierając pot z czoła wzdychała “o, Jezusie…”, asteniczny, opalony student w krótkich spodenkach i czarnej, wypłowiałej koszulce sam nie wiedział czy czytać, czy też kolekcjonować zaokienne, sierpniowe pola złotem malowane, więc zamykał i otwierał oczy jakby w zwolnionym tempie raz po raz odrywając oczy od tekstu. Do tego ziewał jakby był tutaj i czytał za karę.
Jechałam do brata. któremu urodziła się córeczka – Lilianna – Liluś, jak ją nazywają. Po drodze pociąg miał wyjątkowo długą przerwę. I to w szczerym polu. Zatrzymała nas, jak się okazało, awaria linii wysokiego napięcia. Z niezrozumiałych dla pasażerów powodów, pociąg nie mógł jechać dalej. Przynajmniej przez jakiś czas. Nerwy, które puściły na początku, zostały stłumione kawą i herbatą, która zaproponował konduktor. Wyszliśmy na zewnątrz. Jedni siadali, inni wyciągali się wśród wysokich traw podkładając pod głowę ręce. Elegantki siadały na torebkach, aby nie zakurzyć sukienek. Nawiązywały się rozmowy i znajomości, do których w innych warunkach nie mogłoby dojść. Wszyscy czekaliśmy na kogoś, kto miał doprowadzić cała sytuację do porządku najogólniej mówiąc, albo na właściwe tory, biorąc pod uwagę okoliczności.


jagody

Nagle na horyzoncie pojawił się żółty balon, bo jak się później dowiedzieliśmy, słupy były tak wysokie, że tylko balonem można było się dostać na ich najwyższą część, która została poważnie uszkodzona, a pod nią właśnie przebiegały tory.
Słońce zniżyło delikatnie swój lot, jakby ustępowało miejsca. Pojedyncze świerszcze cichutko stroiły swe skrzypce przygotowują się na codzienny wieczorny koncert. W niektórych wymoszczonych już w trawie grajdołach trwały rozmowy balonowe – wielu pasażerów okazało się “ekspertami” od “baloniarstwa”. Nagle wszystkim przestało się spieszyć.
-Panie, słyszałem, że u nas niedawno można było wygrać lot balonem…Trzeba było się wybrać…
- A tak, tak, ja też słyszałem, ale to było tylko dla emerytów…A mi jeszcze rok pozostał...
Balon zbliżał się, doleciał do słupa, przez dłuższą chwilę tam pozostał, a później zaczął się delikatnie oddalać i zniżył lot. Wielu wstało z zainteresowaniem.
Hm… lot balonem…to byłoby coś - pomyślałam - zobaczyć te wszystkie piękne pola z góry…Te domki malutkie i szosy jak siwe wstążki…

balon

Mężczyzna z balonu, blondyn w czarnej czapce z daszkiem, na oko 40-50-letni zaczął się do nas zbliżać.Okazało się, że potrzebne są jakieś narzędzia, które chce pożyczyć od obsługi pociągu. Wracając, nagle kiwnął ręką na mnie. “Ja…?” wskazywałam na siebie ruszając bezgłośnie ustami.
Marszcząc czoło cofnęłam podbródek w niemym zdziwieniu i pokonując trawy nieudeptane przez “naszych” skierowałam się w jego stronę. “Czego on może chcieć…?” pytałam w myślach. “Chodź, chodź, zapraszam…! “ krzyknął uśmiechając się szeroko. Poszłam, a on przedstawił się podając mi rękę ”Gordon jestem…”powiedział i mrużył oczy z rozbawieniem. “Gordon…??? Co za imię? Czego jego rodzice się naczytali, że dali mu takie imię? I w tamtych czasach wyrażono zgodę na nie… I dlaczego jest taki rozbawiony?” . “Wchodź do środka, masz jedyną i niepowtarzalna okazję, zaraz znów będę potrzebował zejść, więc czas na wysokości nie potrwa długo. Poza tym usterka jest do naprawienia” – przerwał moje myślowe dywagacje Gordon.”Zajmij się przez chwilę sobą, ja tylko…”, ale tego już nie usłyszałam, bo wielki huk zagłuszył wszystko.
Oderwaliśmy się od ziemi. Zaczynałam podziwiać kwadraty pół malowanych, ale w tej chwili Gordon powiedział “Mam dla ciebie niespodziankę” i znów z rozbawieniem zmrużył oczy. Ja też zaczęłam się uśmiechać, bo to wszystko było zupełnie nierealne. Jeszcze przed chwilą pociąg, później ta zastanawiająca awaria, zaraz balon, a teraz niespodzianka dla mnie… Obie ręce trzymał za sobą, coś przede mną ukrywając, przynajmniej jeszcze przez chwilę. Radość, jaka przynosiło mu coś, co ma dla mnie… (…ale dlaczego dla mnie…??? Głowę miałam pełną znaków zapytania), dawała mu wielką przyjemność. Z tego wszystkiego i ja nie mogłam się doczekać… Gordon delikatnie i silnie zaczął kierować obie ręce do przodu. W każdej z nich trzymał książkę - złożył je jedna na drugą i podał tytułami w moją stronę. “Proszę to dla ciebie. Specjalnie dla ciebie. W środku jest dedykacja…”.”O co chodzi…???” – nie mogłam zrozumieć. Wzięłam je obie do ręki i przeczytałam najpierw tytuł pierwszej “Na samym szczycie”, a później drugiej: ‘Szef kuchni po godzinach” . "Szef kuchni po...??? Szef...???". Popatrzyłam na Gordona, zamknęłam oczy, potrząsnęłam głową w lewo i prawo i jeszcze raz, otworzyłam oczy…, a Gordon śmiejąc się już bardzo głośno zdjął czapkę…”Mam nadzieję, że się przydadzą…”- powiedział.
No…, moi Drodzy…, takiego finału nawet w najśmielszych marzeniach nie mogłabym sobie wymarzyć…!!! Gordon Ramsay we własnej osobie. Uścisnęliśmy się serdecznie i wtedy… się obudziłam.


drożdżówka z jagodami (7)

Zaskoczeni? Ja też. Ciekawe co mogłoby być dalej… :):):)
A teraz fakty, z których “zrodził się” ten sen:
1. Mojemu bratu rzeczywiście urodziła się Lilianka.
2. W moim rodzinnym mieście były coroczne zawody balonowe - rzeczywiście emeryci mogli wygrać przelot.
3. Kolega opowiadał mi o jednym odcinku “Piekielnej kuchni”, której nie mam możliwości oglądać.
4. Chciałabym sobie kupić te tytuły, które we śnie podarował mi Ramsay, bo… nie mam żadnej jego książki, wstyd się przyznać…
5. Jechałam ostatnio pociągiem 15 godzin w te i we w te…

orkiszowa drożdzówka z jagodami1orkiszowa drożdzówka z jagodamiorkiszowa drożdzówka z jagodami2

A po tej dawce optymizmu (mam nadzieję...) i obietnicy złożonej sobie, że kupię te książki, mam dla Was ciasto drożdżowe. Orkiszowo - pszenne. Z przepisu mojej mamy, który otrzymała z działu technologii w Cukierniczej Spółdzielni, w której pracowała – już tutaj o nim wspominałam. Tym razem dodałam mąkę orkiszową, która nadała ciastu wyjątkowy, jakby lekko miodowy smak. Inny i lepszy niż zwykle. Poza tym olej zamieniłam na masło. Odnoszę wrażenie, że to moje najsmaczniejsze ciasto drożdżowe.
Ciasto podzieliłam na pół i jedną część upiekłam w okrągłej formie, a z drugiej zrobiłam jagodzianki. Bez zawijania, bez formowania. Potrzebne są do nich kokilki, bądź duże foremki do muffinek, bo ciasto jest dosyć rzadkie. Ja użyłam foremek do zapiekania. Mąka orkiszowa jest cięższa, więc ciasto nie wyrasta jak przy użyciu pszennej. Poza tym użyłam dużo jagód, bo chciałam mieć maksymalnie jagodowe jagodzianki. To również spowodowało lekkie zapadanie się ciasta. Ale to żadna wada.
Właściwie z każdymi owocami można robić takie drożdżówki, ale wygoda jaką dają jagodziankom jest niepowtarzana.

Ciasto drożdżowe z porzeczkami (przepis mojej Mamy)

Rozczyn:
60g drożdży
łyżka cukru
2 łyżki mąki
3-4 łyżki ciepłego mleka

Ciasto:
1 i 1/4 szklanki mąki orkiszowej 900
2 szklanki mąki tortowej
3 jajka (jeśli bardzo małe to 4)
pół szkl.cukru
pół szkl. ciepłego mleka
szczypta soli
cukier waniliowy (opcjonalnie)
80g masła

Kruszonka:
mniej niż pół kostki masła(70-80g)
odpowiednio tyle samo cukru i mąki

Marmolada jagodowa:
2 szklanki
5 – 6 łyżek cukru brązowego
3 łyżki mąki ziemniaczanej

1. Zrób rozczyn: pokrusz drożdże, dodaj cukier, mąkę i mleko. Odstaw na 10-15 min. do wyrośnięcia.
2. Wsyp pozostałe składniki do miski i wyrób ręką, bądź drewniana łyżką tak, aby wszystkie składniki dokładnie połączyć. Odstaw na 1 godz. do wyrośnięcia. Po tym czasie zamieszaj ciasto i odstaw jeszcze raz na 1 godzinę. Następnie wylej na blaszkę i odstaw na jakieś 30-40 min.
4. W tym czasie przygotuj marmoladę jagodową ( przepis mamy):
* jagody wsyp do garnczka, dolej odrobinę wody i zasyp cukrem. Pogotuj chwilę. Kiedy jagody zaczną się rozpadać puszczając sok, odbierz trochę do kubeczka i zmieszaj dokładnie z mąką ziemniaczaną.
* wlej zawartość kubeczka do jagód w garnczku i mieszaj dokładnie. Kiedy poczujesz , że jagody zagęszczają się, zestaw garnczek z ognia.
5. Przygotuj kruszonkę: w małe miseczce palcami utrzyj masło z cukrem i mąką, odstaw.
6. Wyłóż jagody na wyrośnięte ciasto
7. Piekarnik nagrzej do 180°C. Posyp ciasto wcześniej przygotowaną kruszonka - więcej kładź na brzegach, mniej na środku, bo kruszonka zapadnie się. Wstaw ciasto i piecz 30-40 min. Jeśli zbyt szybko ciemnieje przykryj je papierem.

drożdżówka z jagodami (2) drożdżówka z jagodami drożdżówka z jagodami (1)

40 komentarzy:

  1. Zakochalam sie w jednej chwili. Piekny jest Twoj blog, pieknie piszesz, przepiekne zdjecia. Jestem po prostu zachwycona.
    Ja kolekcjonuje ksiazki kucharskie i ksiazke z takimi zdjeciami i takimi opisami kupilabym bez zastanowienia...
    Wiem tez, ze bede wyprobowywac Twoje przepisy bo mnie zaczarowalas:)

    OdpowiedzUsuń
  2. to ci dopiero historia!!! świetna to fakt!
    drożdżowe z owocami uwielbiam, szczególnie z jagódkami, więc przepis wędruje do kajecika :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ewelajno, ale cudowne!
    naprawdę, pomysł świetny ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty to masz sny kochana, można by książkę napisać tak je pięknie opisujesz.
    Jagodzianki wyglądają smakowicie, zresztą jak wszystkie Twoje wypieki. Uwielbiam jagody, chociaż drżę jak daje je mojej Zosi, za każdym razem upaćka mnie i siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już też jedno drożdżowe z jagodami mam w tym roku zaliczone. Twoje drożdżówki, a szczególnie te w mniejszej wersji wyglądają przepysznie, no i zdjęcia bardzo, bardzo apetyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sen do pozazdroszczenia :-) Mieć takie sny... Jagodzianki wyglądają cudownie. Fajny sposób podania :-) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak właśnie sądziłam jak tylko przeczytałam imię Gordon :D Świetnie piszesz, uwielbiam czytac Twoje posty i zawsze mnie bardzo wciągają :)
    Bardzo podobają mi się te foremki, w których przygotowałaś drożdżówki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem co smakowitsze 'uścisk Gordona' czy drożdżówki;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki sen fiu fiu! :)
    Ja tez nie mam żadnej książki Gordona hehe;D,ale jego samego lubię:).

    Piękne zdjęcia , cudowne ciasto i piękne również imię bratanicy. :)
    Życzę Ci udanej niedzieli Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna wersja jagodzianek takiej jeszcze nie widziałam.Zdjęcia przesmaczne
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Od pewnego momentu zorientowałam się, że to sen, ale i tak czytało się wspaniale :))

    OdpowiedzUsuń
  12. No niestety Ewelinko, sen przeuroczy, ale gdybyś obejrzała Gordona Ramsaya w piekielnej kuchni uciekałabyś gdzie pieprz rośnie. Oj, bynajmniej subtelnym mężczyzną on nie jest- maniery rodem z piłkarskiej szatni albo i gorsze. Za to nasza wizyta u Ciebie w Twoim uroczym mieszkanku przesmaczna, wystrój pełen klasy i elegancji, gospodyni subtelna niczym Sophie Dahl. Miłej niedzieli i wizyty u Lilianki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Julitto - ależ mile łechcesz moje ego...:) Dziękuję za wszystkie słowa:)

    Wiewióro - tak mi się czasem zdarzają...:). A to drożdzwe polecam bardzo!

    Karmel-itko - dzięki, ostatnio w wielu wypiekach pszenna, choć w połowie zastępuję orkiszową.

    Gosha - dziękuję ślicznie:) Proponuję specjalny kombinezon do jedzenia jagód;)

    Marto - choć jedno jagodowe w sezonie musi byc:) Normę masz wyrobioną. Dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie!

    aga i kaja - Wy wiecie jak się uśmiałam po obudzeniu...? W snach rzeczy niemożliwe stają się możliwe... Cieszę się, że Wam się podoba moje podanie:). Pozdrawiam, Dziewczyny!

    Madzialneno - dzięki wielkie:) Drożdżówki przygotowałam w foremkach do zapiekania, które wyłożyłam takimi właśnie, jak widzisz, szerszymi papilotkami.

    barbaratojo - drożdżówki, bo realne!

    Majanko - fajne Twoje fiu, fiu!:):):)ładne imię, prawda? mam nadzieję, że jeszcze w wakacje uda mi się ją zobaczyć:) I Tobie udanej, Słońce!

    igo - dziękuję i polecam bardzo, bo ciastu wystarcza bardzo krótki czas wyrastania:)

    Kobieto majsterkująca - :):):)Dziękuję:). Tak sobie myślałam, ze "psikusa" sprawię:)

    milko - a taki miły był....BO tak podobno jest z Osobowościami - podobno jedni go kochają, inni nienawidzą.
    Dziękuję za nasze spotkanie(wreszcie) i pochwały mieszkanka. Cieszę się, że ciacho smakowało:). Uściski, Miłeczko!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudownie i smakowicie wyglądają Twoje jagodzianki, z pewnością są wyśmienite :)
    A wiesz, że czasem sny mają swoją kontynuację w rzeczywistości :) A to co Ci się śniło nie jest przecież niemożliwe, prawda ;)
    Ładna nowa "góra" na stronie, tam gdzie rosną poziomki na dłoniach ;)Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. No chyba Cię uduszę ihihihihihihi czytałam z zapartym tchem , myśląc , ze wszystko dzieje się naprawdę :))) musisz koniecznie napisać książkę :)) ja będę pierwszą , która ją kupi ... Sen bossski , a jagodzianki wyglądają bardzo smakowicie .. zdjęcia pyszne jak zawsze !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny przepis na pewno skorzystam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. jaki piękny sen :), szkoda że tylko sen :) hihi, sama chętnie poleciałabym balonem i poznała Gordona, zawsze na pociechę zostają drożdżówki ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Coś dla mnie, bo zawijanie pracochłonne i zawsze się boję, że jagody się wyleją:) I te foremki do minitart zachowujące kształt bułeczek - świetny pomysł! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. wow Ty to masz sny :)
    a drożdżówki wyglądają obłędnie! uwielbiam kiedy jagody mieszają się z kruszonką ciasta

    OdpowiedzUsuń
  20. sen - niesamowity, a zdjęcia - przepiękne:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niekończące się podróże PKP widać wywołują nawet jakieś bodźce w podświadomości które potem powracają do pasażerów w snach :D Ale że tak go zapamiętałaś i tak genialnie opisałaś - szacunek ;)
    Piękne zdjęcie i fantastyczne jagodzianki!

    OdpowiedzUsuń
  22. sen absolutnie odjechany a jagodzianki wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Piękne masz sny, może jakaś część z nich jeszcze się spełni ;), a podróż na pewno była warta upewnienia się jak to jest być ciocią dla takiego nowego wspaniałego życia ;), za to jak byłaś w okolicy i nie dałaś znać to Cię uduszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Aż się rozczarowałam,że to tylko sen:-) Ale za to jaki!
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Fascynujące, jak nasz mózg przetwarza wszelkie zdobyte informacje i tworzy z nich takie niesamowite opowieści!:)
    Jagodzianki boskie!

    OdpowiedzUsuń
  26. Jagodzianki i opowiesc urocza,zycze Ci zeby Twoj sen sie spelnil jak najszybciej,czestuje sie jagodzianka i uciekam:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kochana przepięny sen:) ..a imię Liliana urzekło mnie ... ba nawet zapadło w serducho:) buziaka zasyłam

    OdpowiedzUsuń
  28. Miewasz bardzo ekscytujące sny! Drożdżówki jagodowe przepyszne! Najlepszego dla Bratanicy i jej Rodziców! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Ewelajna, jak czytałam o twoim śnie to tak jakbym czytała o tym co zdarzyło mi się niestety w realu :) pociąg "popsuł się", zatrzymał w szczerym polu i miał opóźnienie 400 minut!
    A lotu balonem, którego nie kupiłam bo szkoda mi było pieniędzy do tej pory żałuję!
    Lubię czytać twoje opowieści :)
    I piękny masz teraz banerek bloga, PIĘKNY!!!
    Może jakiś poziomkowy przepis?
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  30. Piękny sen.
    A ja ostatnio ich nie pamiętam...
    Drożdżówki cudne!
    Tak klimatycznie zaprezentowane.
    Lubię Cię...

    OdpowiedzUsuń
  31. przeciez ja po przejrzeniu twojego bloga to taka sie glodna zrobilam, ze co ja teraz mam poczac?? ;-) zwlaszcza ze u nas w USA nie ma porzeczek!! a ja kocham porzeczki! a to co ty z nich uczynilas to juz zupelnie moj swiat!! przepysznie wyglada!!!!! no i teraz musze isc i wziasc jakas nudna kanapke z serem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  32. ps. oczywiscie pommylilam miejsca bo mialam pod porzeczkami napisac komentarz ;-) ale jagody tez kocham i ciasto z jagodami wyglada niesamowicie :-)

    OdpowiedzUsuń
  33. Co za sen. Wspaniały. A jagodzianka pięknie si prezentuje.

    OdpowiedzUsuń
  34. Ty to masz sny :) Zazdroszczę, ja takich nie miewam. Ostatnio śnił mi się tylko pies, a jak go już kupiliśmy, to już nic mi się nie śni, bo nie ma kiedy.
    A drożdżówki? Jak zwykle przepiękne. Zazdroszczę Ci klimatu tych Twoich zdjęć Ewelinko.

    OdpowiedzUsuń
  35. Co za historia! :D Uwielbiam Twoje opowiesci (i zdjecia). Ogladalam wszystkie sezony "Piekielnej kuchni" i musze powiedziec, ze "piekielny" Gordon zdecydowanie nie jest mily; wole go w programie "Master Chef" - ale i tak ogladamy razem z Nicklasem i jedno, i drugie ;)

    Twoj wpis sprawil, ze mam ogromna ochote na drozdzowki. Cos mi sie wydaje, ze jak nie dzis, to jutro musze takie upiec. Dziekuje za (kolejna!) inspiracje :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Cudowne! Może jutro wypróbuję tylko, że z brzoskwinkami? :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Anito(Anisiu) – tęsknię do tych jagodzianek… Dziś widziałam borówki na targu, ale nie mogłam kupić, bo nie mam kiedy się nimi zająć..:(.
    No, niby nie jest niemożliwe, ale prędzej można się spodziewać spotkania z panią G. niż z panem Gordonem:)
    Fajnie, że lubisz moje poziomki:)

    monique - :):):):):). Ale fajnie….! Udało się…! Do pisania książek są lepsi… Nawet już je wydają. Na jedna taką właśnie czekam…:):):). Ty pewnie też:):):)

    bajówko – cieszę się, polecam, bo u nas przede wszystkim ten, choć tym razem na orkiszowo:)

    zauberi – jak tak mi piszą jaki on jest, to może rzeczywiście lepsze te drożdżówki…:):):)

    Nieśko – ja czasem tez, ale w przypadku tego ciasta, nie udałoby się nadzienia zawinąć, ono musi być w takiej formie.

    Kaś – no…, ja to mam:):):). Zjadłabym teraz taką i ja…

    cynamonko b-p – dziękuję:). A co to się stało, ze Ty już Basią nie jesteś?

    Arvén – ta długość i droga jaką wybiera PKP to jakiś koszmar, ale albo jedziesz, albo… nie jedziesz… Cieszę się, że mój sen i Tobie się spodobał:). Tak, jak jagodzianki – pozdrowienia Arvén!

    kuchenny bałagan - :):):). Dziękuję!

    Jo – to nie ta podróż:). W okolicy nie byłam, bo to tez zupełnie inna okolica. Ja mam dwóch braci, stąd Twoje domysły, ale w Twoje okolice zmierzam… :). Już niebawem… Wszystko zapinamy na ostatni guzik:). Napiszę…

    Olu_83 – a jak ja się rozczarowałam…! I ja Cię pozdrawiam i gratuluję występu w Czółnie Asiowym! To było na pewno ciekawe przeżycie:)

    Konwalie w kuchni – tez pozostaję w zafascynowaniu i nie mogę pojąc jak to jest…
    Serdeczności ku Tobie!

    Ewam – balony to się mogą spełnić w przyszłym roku – spróbuje tego nie przegapić…:). A książki? Kupię:), ale na program z panem G. nie mam co liczyć, bo nawet nie miałabym kiedy oglądać…

    Jolu Szyndlarewicz - :). Ładne, prawda? Jak sama Lilianka:)

    Kamilko – czasem to już nie daję rady z tymi snami… A później w głowie zostają tylko te, które zapiszę zaraz po wstaniu, inne wyfruwają… Pozdrowienia przekażę!

    OdpowiedzUsuń
  38. Karolino – myślę, że nie jesteśmy odosobnione z tym PKP… niestety…:(. Następnym razem pomyśl o tym locie – fajna sprawa:). Cieszę się, że lubisz:)
    A moje poziomkowe przepisy kończą się na uzbieraniu garstki i włożeniu jej do buzi:), szkoda mi kombinować z poziomkami.
    I ja Cię serdecznie pozdrawiam!

    Amber – ja pamiętam po obudzeniu, ale jak chcę go ZAPAMIĘTAĆ, to muszę zapisać:). Dzięki, moja Droga Aniu! Ja do dziś główkuję o tym „bez zadęciu” – a co będzie jak coś schrzanię…

    Iwono W. – a Ty wiesz, że jak odpisuję na komentarze, to mam tak samo… U mnie łososiowe kabanosy:). Porzeczki, jagody… ja wszystkie was malinki! Patrz, a człowiek, durny…, myślała, ze w USA jest wszystko… Może krzaczki sprowadź sobie z Polski…? Nie wiem… Nie wiem na co możesz sobie pozwolić…

    Marta @ What Should I Eat For Breakfast Today –po obudzeniu pomyślałam tak samo…:)

    kabamaigo – a bo widzisz jedni mają AŻ psa, inni maja TYLKO sny:). A zdaję sobie sprawę, że Tobie nie ma kiedy, bo Ty pieczesz i pieczesz i gotujesz i nie wiem kiedy nadążasz z fotografią… Ale u mnie jest podobnie, a sny tylko wtedy, gdy noc kończy się wcześniej, niż powinna…

    Agnieszko – jesteś kolejna osoba, która za nim nie przepada, ale mówią, że jest prawdziwy, a nie sztuczny jak pewna pani na G. No cóż, może i mnie uda się go kiedyś zobaczyć…
    Ciekawe czy drożdżówki Ci się udały – wierzę, że tak, bo Tobie wszystko pięknie wychodzi!

    Kamciss – witaj u mnie:). Wszystkie opcje owocowe dozwolone, każda to co raz to lepsze doznania smakowe:). Udały się ?

    OdpowiedzUsuń
  39. Ewelajna,
    dziękuję za tę historię z balonem - uśmiech nie schodzi mi z twarzy:) - podobno jak się o czymś intensywnie myśli to później nam się to śni, tylko się tak wszystko miesza w dziwnych kombinacjach. A co do lotu balonem to ja jeszcze się zastanawiam, bo po ostatnim spacerze po ścieżce umieszczonej w koronach wysokich drzew myślę, że mogę mieć lęki - wkrótce będzie o tym u mnie na blogu:)
    Nie piekłam jeszcze drożdżowego z mąka orkiszową - musze koniecznie spróbować póki są świeże owoce

    pozdrawiam,
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  40. Ostatnio podjęłam moją pierwszą, niekoniecznie udaną, próbę upieczenia jagodzianek. Twoje wyglądają zdecydowanie lepiej, następnym razem skorzystam z przepisu!

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie majaskorupska.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń