środa, 26 marca 2014

Karczochy zapiekane z pomidorkami i parmezanem


karczochy zapiekane z pomidorkami i parmezanem

Wczorajszy sztorm, deszcz i plus dwa stopnie pozostawiły niemiłe wspomnienie, a wielu kołobrzeżan wróciło do czapek, ciepłych kurtek i kozaków. Dziś nad morzem nadal chłodno i bardzo wietrznie, choć marcowe słońce rozjaśniało zmarszczki wokół oczu i przyniosło nadzieję na lepsze... Zostawiłam samochód w warsztacie i przez czas spaceru do domu mijałam pierwiosnki, żonkile i szafirki w przyblokowych ogródkach jednej z głównych ulic miasta. W każdym z 6 mijanych kiosków pytałam o Werandę Country, która dziś powinna się ukazać, ale kioskarki patrzyły mi głęboko w oczy próbując rozszyfrować w jakim języku do nich mówię…, a później co to ta Weranda...??? W jednym dowiedziałam się, że jutro będzie być może… ze wskazaniem na BYĆ MOŻE. Po powrocie do domu okazało się, że WC ukazać ma się jutro, a ja, gapa..., wyprzedziłam czas.

Usterka w samochodzie okazała się niegroźna. Wracając przepuściłam mewę na pasach, która nóżka za nóżką, starannie, jak elegancka staruszka, przechodziła przez jezdnię obok amfiteatru. Ze zdumienie wychylałam się w kierunku przedniej szyby, aby lepiej przyjrzeć się temu estetycznemu zjawisku na żółtych nóżkach, bo jeszcze nigdy nie przepuszczałam mewy przez pasy.

A teraz przyszłam pokazać wam przepiękne karczochy, które dostałam jakiś czas temu. Przyjechały do mnie prosto ze słonecznej Toskanii. Szukając przepisu trafiłam na blog Krysi  i od niej wzięłam przepis. Karczochy oczyściłam, ugotowałam i zjadłam ze smakiem. Pierwsze kęsy były badaniem i odrywaniem kilku jeszcze łykowatych listków…, a następne zachwyem i żalem, że nie mam więcej. Jeśli spotkacie je kiedyś, próbujcie bez zastanowienia. Serca w karczochach są takim samym przysmakiem jak delikatna główka szparaga.

Czy przed monitorem jest ktoś, ktoś, kto wybiera się do Włoch…???

IMG_1325

Karczochy zapiekane z pomidorkami koktajlowymi i parmezanem
 
6 karczochów
250g pomidorków koktajlowych
sok z 2 cytryn
80 g parmezanu
6 łyżek oliwy z oliwek 
przyprawy: sól, pieprz

1. Na początku dobierz się do serca karczocha, co nie należy, niestety, do najłatwiejszych czynności… uff – na szczęście dla ułatwienia można skorzystać ze sprawdzonej porady.
2. Zaraz po czyszczeniu każdą z połówek karczocha wkładaj jak najprędzej do wody, dodaj sok z cytryny i wsyp 2 łyżeczki soli. Gotuj na małym ogniu przez 30 min.
3. Następnie pomidorki koktajlowe umyj i pokrój na połówki. Przy pomocy specjalnego narzędzia (albo dużego noża używając go od siebie) „ostrugaj” parmezan na duże wiórki.
4. W trakcie gotowania karczochów dno naczynia żaroodpornego posmaruj oliwą. Osącz ugotowane warzywa z wody i ułóż je wraz z połówkami pomidorków w naczyniu.
5. Wnętrze karczochów nadziewaj wiórkami parmezanu. Połówki pomidorków przypraw solą i pieprzem. Całość skrop oliwą z oliwek i wstaw do nagrzanego do 180°C piekarnika na 10–12 minut. Od razu podawaj z kilkoma listkami bazylii i ewentualnym dodatkowym parmezanem.


poniedziałek, 24 marca 2014

Przystojny Włoch, idealne połówki i pyszna kolacja z parmezanem


kalafior romanesco (2)

 Miałam co prawda nadzieję, że zdradzi mi swój sekret, jednak zabrał go ze sobą. Chociaż…, może to wcale nie był sekret. Dla niego to nie był sekret. Miałam tę nadzieję najprawdopodobniej gdzieś w małym zakątku pamięci albo serca…, skoro dziś uświadamiam to sobie. Wtedy jednak do głowy mi nie przychodziło żadne nawet najcichsze jak? Wtedy tak po prostu było i już – on rozłupywał, ja zjadałam. I tak, jak jabłka obierał najcieniej jak tylko można, tak ze skorupek orzechów, które rozłupywał, prawie za każdym razem wychodziły dwie równe połówki. Dwie silne ręce dziadka, twardość orzechów i ich idealna forma w efekcie. Pamiętam, że przyglądałam się temu z namaszczeniem, a obrazy z tamtych chwil, jak prześcieradła w babcinej szafie, ułożyłam równiutko jeden na drugim pod powiekami. Jest tam i wytłoczony wzór na białym talerzu, w którym były orzechy i faktura tamtego szarego lnianego obrusu na stole, poduszki z szarymi ptakami na granatowych krzesłach i żółte kafle pieca, który obok. Nic takiego, a przypomina mi się za każdym razem kiedy rozłupuję orzechy. I jak mi się uda tak ładnie, idealnie (a rzadko kiedy tak jest), z uśmiechem myślę jak jego… Wtedy dobrą myśl ku niemu - ku Niebu - posyłam.

Kalafior romanesco z orzechami włoskimi i parmezanem1Kalafior romanesco z orzechami włoskimi i parmezanem2

Tyle dobrych wspomnień w nas. Smaki, zapachy, obrazy, faktury. Lubię do nich wracać jak do ulubionych miejsc, chociaż i tak zupełnie same przychodzą niespodziewanie. Przywołują uśmiech, czasem łzą spłyną po policzku albo album każą otworzyć. Na krótką chwilę mnie zatrzymują, a ja czuję, że ten jeden ułamek wspomnienia wystarcza, aby zwolnić.

Zwalniam więc przy rozłupywaniu orzechów, ale kalafiora przygotowuję szybko. Do tego dużo parmezanowch strzępków i mam kolację, albo obiad – jak kto woli.
Dziś połączenie wspomnień z nowościami, bo włoskie orzechy stare jak świat..., a włoski kalafior romanesco to nowość w mojej kuchni. Dla mnie jakby bardziej kruchy niż zwykły kalafior. Poza tym różni się tylko wyjątkową fakturą, smak pozostaje ten sam – słodko delikatny - choć niektórzy mówią, że bardziej orzechowy.
Choć bardzo lubię pieczony (tutaj), tym razem wrzuciłam go na patelnię podlewając odrobiną wody. Po 10 min. dodałam wcześniej namoczone orzechy (bez wody oczywiście), wiórki zimnego masła i parmezanu. Posypałam solą i świeżo mielonym pieprzem. Pod koniec, na talerzu, dodałam konfiturę z borówki… Fanaberia. ale jaka pyszna.

kalafior romanesco (7)


Kalafior z patelni z orzechami włoskimi, masłem i parmezanem

1 kalafior
3/4 szklanki orzechów włoskich
1/6 kostki masła
trochę parmezanu
sól, pieprz

1. Wyłuskane orzechy zalej gotującą wodą. Zostaw na czas przygotowywania kalafiora – niech miękną.
2. Kalafior umyj i osusz, podziel na cząstki. Włóż do patelni, podlej wodą tak, aby 1/3 różyczek była zanurzona w wodzie. Przykryj pokrywką, duś 10 minut. Teraz dodaj osączone orzechy. Wymieszaj, wyłóż na talerz, dodaj wiórki masła i cienkie plasterki parmezanu, posól i popieprz z umiarem.
Podawaj na kolację, obiad lub jako dodatek do dania głównego.

Kalafior romanesco z orzechami włoskimi i parmezanem3

środa, 19 marca 2014

Spagetti al nero di sepia -makaron sepia z krewetkami, karczochami i chrupiącymi pestkami słonecznika.


A PP (732)

Każdego ranka jest tak samo. Najpierw ten najmniejszy wygrywając pi-pi…, pi-pi… Udaję, że go nie słyszę. Następnie swoją wrzaskliwą melodię wygrywa czarny. Wtedy otwieram jedno oko i uciszam “gościa”, bo jak można się tak drzeć…? Próbuję jeszcze zapamiętać co mówi Aleksandra we śnie, ale przez dobijanie się melodii budzika do mojego mózgu, nie jestem w stanie zapamiętać jej słów, a przecież były takie ważne… Ostatni w kolejce jest ten w białym telefonie, który głębokim głosem Ive Mendes śpiewa :

Freedom, is the best gift of life
So take it….


Ive śpiewa zdecydowanie i przekonująco, a ja od kilku lat codziennie jej wierzę. Każdego dnia na nowo. 

Enjoy this moment with me… Feels so good, relaxed…,
I’m on a Natural High…

I każdego dnia zaczynam od nowa. Za sobą, za snem zostawiam wczoraj. Dziś mam nowe, poranne światło, słońce, które odbijając się od okien sąsiadów głaszcze moje ściany i pozwala zrobić pierwszy świadomy głęboki wdech. Dziś mam nowe rozumienie. Dziś znów chcę upraszczać, nie komplikować. Zmierzać do prostoty. Niektórzy próbują mi wmówić, że życie składa się z wielkich rzeczy, że w życiu trzeba robić COŚ. Czasem im wierzę… Ale rano, razem ze świtem, wchodzę w nowe, proste. Wpinając spinki we włosy, próbuję się… nie spinać, uśmiecham się do podkrążonych oczu i pomalowanych rzęs. Serce przecieram szmatką jak okulary. Chcę mieć nowe serce i nowego ducha. I prawdziwy uśmiech na twarzy. Znów chcę być wierna codzienności przed którą zostałam postawiona.

makaron sepia z krewetkami i kaparami (3)

A po południu… po południu tęsknię za trawą i słońcem, za krótkim rękawkiem, no…. chociaż za samą koszulą… Jeszcze trochę.
Włączam Richarda Bonę w różnym Miłym Towarzystwie (np. TUTAJ i TUTAJ). Mogę go słuchać i słuchać. Uwielbiam jego mimikę, uśmiech i to jak angażuje publiczność do śpiewania. Byłam na kilku koncertach to wiem. Mamy nawet wspólne zdjęcie. Ha.

A po południu wracam na obiad. Szybki i smaczny. Czasem udaje mi się zjeść go w domu… Tym razem makaron sepia z krewetkami, karczochami i chrupiącymi pestkami słonecznika. Serca karczochów to fanaberia. Pyszna fanaberia. Jak nie masz dorzuć tylko pomidorki. I tak będzie smacznie.
Makaron sepia (Spagetti al Nero di Sepia) to produkt włoski przygotowany z pszenicy durum z dodatkiem barwnika otrzymywanego z mątwy. Ma delikatnie inny posmak, jak dla mnie lepszy niż zwykły makaron – według mnie wciągający posmak. Hi.
A jak nie masz ani sepii, ani karczochów to weź normalne spagetti, krewetki i pomidory. Nie zapomnij o czosnku - będzie pyszniej.

Makaron sepia z krewetkami i karczochami w towarzystwie chrupiących pestek słonecznika
dla 2 os.

250g spagetti sepia
300-400g mrożonych krewetek
4 ząbki czosnku
porządna garść pestek słonecznika
mała papryczka chili – świeża lub suszona
3-4 łyżki masła, 3-4 łyżki oliwy z oliwek
słoiczek serc karczochów w oliwie - 280-300g
sól,szczypiorek, kilka pomidorów koktajlowych

1. Makaron ugotuj al dente w osolonej wodzie - wg przepisu na opakowaniu 9-11 min.
2. Krewetki wyłóż na durszlak i przelej gotującą wodą.
3. Pestki słonecznika upraż (pilnując patelni).
4. Na patelni rozpuść masło z oliwą, dodaj pokrojony na plasterki czosnek. Chwilę podsmażaj, następnie dodaj krewetki i usmaż je na złoto. Pod koniec dodaj świeżą papryczkę drobniutko pokrojoną, albo suszoną roztartą w dłoniach i lekko posól. Teraz dodaj ugotowany makaron. Wszystko razem wymieszaj, wyłóż na talerze, posyp słonecznikiem. Podawaj od razu z karczochami, pomidorkami koktajlowymi, posypane szczypiorkiem.

środa, 5 marca 2014

Pain brié – chleb z od Rahel Khoo i krótki spacer po Edamie


Edam (3)

To był początek maja. Niebo zachwycało błękitem, a zieleń na polach nabierała mocy. Samochód zatrzymałam na parkingu, kilka ulic od Głównego Rynku w Edamie. Było tak ciepło, że wystarczyła cienka koszula, albo wręcz krótki rękaw dla odważniejszych. Zarzuciłam na szyję jeszcze leki szal w kwiatki na “w razie czego…”. Pachniały wszystkie skwery, a ptaki koncertowały na każdym drzewie. Spacerując chłonęliśmy każdy detal. Byliśmy pod dużym wrażeniem fasad budynków, podobało nam się połączenie zieleni, bieli, granatu i cegieł oraz przyrody tak umiejętnie wkomponowanej, jakby wprawny malarz kilkoma ruchami pędzla wcielił ją w istniejącą od dziewięciu wieków miejskość. Dzięki temu miasto nabrało miękkości i przytulności. Przemierzaliśmy wąziutkie kupieckie uliczki i malutkie zwodzone mostki. Zaglądaliśmy do ogródków i… okien. Nie mogliśmy się nadziwić zgrabnym doniczkom z wiosennymi kwiatami przed domami, które każdą uliczkę czyniły jedyną w swoim rodzaju baśniową krainą. Wchodziliśmy do sklepów ze starociami i tych z wyposażeniem wnętrz. Zachwycaliśmy się asortymentem małych spożywczych sklepików i kolorami serów, które były prawie cały czas w zasięgu wzroku. Obiad zjedliśmy naprzeciwko Muzeum Edamskiego.

Edam
Edam (2)

Oczu nie mogliśmy oderwać od tego bajkowo-malowniczego miasteczka, którego pierwszymi mieszkańcami byli rybacy i rolnicy, a które prawa miejskie otrzymało w 1357 roku. Mieszkańcy mogli wtedy wtedy wybudować bezcłowy port i rozwinąć handel.

Edam (4)

Nie udało nam się otrzeć o dodatkowy spokój i obejrzeć bogatych witraży jednego z największych kościołów w Holandii, XVII wiecznego kościoła św. Mikołaja (w oddali na zdjęciu powyżej), zwanego też Wielkim Kościołem, ale obejrzeliśmy słynną Kaaswaag (wagę serową), znajdującą się przy placu Jana Nieuwenhuizena. Budynek Kaaswaag datowany jest na rok 1778. Znajduje się w nim stała, bezpłatna ekspozycja na temat sposobu wyrabiania sera. Tu nie oparliśmy się pokusie kosztowania sera oraz zakupienia pysznego kawałka do domu. Edam to ser o bladożółtym kolorze otoczony czerwoną parafiną (która oznacza, że okres dojrzewania trwał co najmniej 17 tygodni). Nie jest też bardzo kaloryczny gdyż produkowany jest z mleka całkowicie lub częściowo odtłuszczonego.
Edamski budynek Kaaswaag zachwycił nas swoją oryginalnością. Kiedyś na tej wadze ważono ser, teraz to po prostu ciekawie wyglądający sklep i atrakcja turystyczna.  Niemniej poznając pokrótce pasję wytwarzania sera, obiecaliśmy sobie, że przyjedziemy tu kiedyś na targi serowe (odbywają się od kwietnia do września - w Edamie co środę).

Edam (1)Edam (5)

Na dłuższą chwilę wciągnęła nas bogata kwiaciarnia-pracowania. Pod wpływem kolorów, zapachów i faktur małe zakupy były oczywistością.
Wracając po raz kolejny próbowaliśmy serów w jednym z licznych sklepów usytuowanych przy głównym kanale. Edam, słynny ser w czerwone woskowej otoczce, przez który tu przybyliśmy, wcale nie był najlepszy…, choć jest bardzo odporny na starzenie (co pomiędzy XIV a XVIII uczyniło go najpopularniejszym serem konsumowanym na statkach i w zamorskich koloniach). Mimo wszystko wyszliśmy z zachwytem, dopełnionymi brzuchami i pakuneczkiem serów “na drogę”.

Edam (6)Edam (7)
holan

Zaraz po drugiej stronie ulicy weszliśmy jeszcze do sklepu De Leuke Keuken (powyżej) pooglądać ceramikę i inne śliczne kuchenne gadżety oraz książki kucharskie. Jedną z nich była “Chez Rahel”autorstwa Rahel Khoo. Z zachwytem przejrzałam wszystkie zdjęcia i z irytacją stwierdziłam, że jak zwykle do nas dotrze może za rok… jak dobrze pójdzie… Jak się później okazało, u nas pojawiła się dokładnie za tydzień, ale ja kupiłam sobie ją dopiero na moje majowe urodziny.
Teraz Rahel Khoo napisała nową książkę “Mała Francuska Kuchnia”, którą wydawnictwo Albatros obiecuje wydać w tym roku. Poza tym zapowiada, że 18 marca Rahel odwiedzi Warszawę, aby nagrać jeden z odcinków swojego nowego programu. W zeszły czwartek i piątek premierę miała właśnie niderlandzka wersja jej książki. Z tej okazji Rahel zawitała do Amsterdamu, gdzie pojawiła się w programie TV “Bake my Day” oraz przeprowadziła warsztaty z kulinarnymi blogerkami.

Desktop6

W najnowszej książce panna Khoo zabierze nas do Francji, gdzie przedstawi specyficzne dania regionalne. Będzie to ponad 100 przepisów z gór, z rynków i wybrzeża Francji. Będziemy z nią jeść ostrygi w regionie Bordeaux, poznamy francuski blask Bożego Narodzenia i przyprawy z alzackich rynków. Wszystko to znów sfotografował David Loftus. Mam nadzieję, że nowa pozycja będzie tak samo pełna uroku, świeżości i inspiracji jak jej poprzedniczka.

W każdym razie ja “paryską…” jeszcze się nie najadłam. Tymczasem napisałam o tym bo ostatnio upiekłam pain brié, łatwy normadndzki chleb, na który przepis Rahel otrzymała od Gontrana Cherriera, którego rodzina od trzech pokoleń zajmuje się piekarstwem. .

Pain brié (2)

Przepis w książce każe wziąć oliwki, których nie miałam, więc zrobiłam z suszonymi pomidorami z zalewy. I powiem Wam, że nie wiem, czy chcę próbować jak smakuje z oliwkami, bo pomidory sprawdziły się wyśmienicie. Dodatkową zmianą było użycie mąki orkiszowej, która od jakiegoś czasu jest moją towarzyszką w wypiekach. Zatem dość daleko od oryginału, ale bardzo smakowicie. Do tego trochę awokado skropionego sokiem z limonki, świeża pietruszka i gruboziarnista sól – rozpływałam się w pierwszych i następnych kęsach.
Chlebek można zrobić w całości, albo podzielić na kilka mniejszych części.

Pain brié i Edam

 Pain brié – orkiszowy chleb z suszonymi pomidorami z zalewy 

zaczyn przygotuj dzień wcześniej:
10g suszonych drożdży
130ml ciepłej wody
200g maki
2 solidne szczypty soli
Wymieszaj drożdże z wodą aż się rozpuszczą, dodaj mąkę i sól. Wyrabiaj, aż ciasto będzie gładkie( początkowo będzie się lepiło). Przełóż do miski i szczelnie zakryj folią spożywczą. Na godzinę pozostaw w ciepłym miejscu, a następnie wstaw na całą noc do lodówki.

następnego dnia:
5g drożdży suszonych
4 łyżki ciepłej wody
90g mąki
szczodra szczypta soli
kawałek miękkiego masła (dałam czubata łyżkę)
300g zaczynu (mojego było troszkę więcej, dałam cały)

nadzienie: 100 g osączonych suszonych pomidorów z zalewy

1. Rozpuść  drożdże w ciepłej wodzie (w kubku). W dużej misce wymieszaj mąkę z solą. Dodaj rozpuszczone drożdże, masło i zaczyn. Wymieszaj składniki, uformuj kule i przełóż na oprószony mąka blat (albo zagniataj w misce jak ja). Zagniataj 15 min., aż cisto stanie się gładkie. Wróć z ciastem do miski, przykryj wilgotną ściereczką i na 30 min. pozostaw do wyrośnięcia w ciepłym miejscu.
2. Osączone pomidory z oliwy pokrój na cienkie paseczki. Odstaw.
3. Na oprószonym mąką blacie (stolnicy) rozwałkuj ciasto, formując prostokąt grubości ok 1cm, nieco większy od kartki A4. Na wierzch nałóż  pomidory i zwiń ciasto wzdłuż dłuższego boku, formując gruby rulon. Następnie łączem do spodu, ułóż go na arkuszu papieru do pieczenia. Ostrym nożem zrób nacięcia w cieście, odsłaniając warstwy nadzienia (nacięcia nie mogą sięgać dna). Ponownie przykryj ciasto wilgotną ściereczką i mniej więcej na godzinę odstaw w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Chlebek powinien dwukrotnie zwiększyć objętość.
4. Rozgrzej piekarnik do 240°C (bez termoobiegu). Na najniższej półce ustaw niewielką blachę dopieczenia, a na półce środkowej blachę, na której będziesz piec swój chleb, lub chlebki.. Kiedy piekarnik osiągnie pożądaną temperaturę włóż chleb razem z papierem na GORĄCĄ blachę, a do formy wlej szklankę wody. Po 5 minutach zmniejsz temperaturę do 210°C i piecz kolejne 20-25 min. Po upieczeniu przenieś chlebek na ruszt i podawaj od razu, albo kiedy wystygnie.

Pain brié (4)

Powiecie w końcu co ma piernik do wiatraka…? Francuski chleb, Angielka i holenderski ser…? Ano ma, bo napisałam o tym, bo…. karminowe usta Panienki Khoo są tak samo czerwone jak oryginalna woskowa “skórka” sera Edam i dlatego, że jej książkę właśnie w Edamie zobaczyłam po raz pierwszy.

Pain brié (3)