środa, 24 września 2014

Kawałek chrupiącego ciasta o smaku lata : focaccia z pomidorami, oregano i rozmarynem. Bądźmy dla siebie dobrzy na jesień.


Focaccia z pomidorami,  oregano i rozmarynem (14)

Lato zniknęło gdzieś za rogiem. Pomachało białym szalem w granatowe kotwice i tyleśmy je widzieli. Teraz zaszywa się się gdzieś daleko, aby za rok wrócić znów. Taką przynajmniej mamy nadzieję, Wy i ja, prawda…?  Bo wyjątkowe było tego roku. A może odlatuje do ciepłych krajów…??? W zasadzie to by się zgadzało.

Focaccia z pomidorami,  oregano i rozmarynem (8)

A Jesień…, ta to dopiero… Jak z obrazka. Tego najbrzydszego jesiennego obrazka. Przyszła punktualnie. Zapłakana jakby wcale nie chciała jeszcze zaczynać… Już o świcie założyła kalosze i z nosem na kwintę brodziła w kałużach… Na szczęście już przed południem poprawiła się, zreflektowała, że tak nie można, bo jak to tak z dnia na dzień moczyć ludziom nogi….??? Podniosła więc głowę, na usta przywołała najpiękniejszy ze swoich uśmiechów i wyciągając nogi na jednym z pustych leżaków, włożyła rękę do prawej kieszeni i razem z marcepanowym serduszkiem w czerwonym papierku, wyjęła z kieszeni słońce. Widziałam jak rozsnuwa chmury odsłaniając błękit nieba, widziałam jak rozpogadza żałujące odchodzącego lata twarze, widziałam jak rozświetla oczy i daje nadzieję na tę “polską złotą jesień”. I nawet sama zaczęła się uśmiechać.
Tak też w radio mówili, że przyjdzie i, że będzie złota. Zatem przeczekujemy ewentualne szarości, niedogodności i te trochę wody, które podobno spadnie nam na głowy i za chwilę będziemy się cieszyć jesienią, która szeleści, złoci się i chrupie. Bo to dopiero początek, bo teraz wszystko się zaczyna. Zatem samego dobrego dla Was na ten czas! Bądźmy dla siebie dobrzy na jesień!

Focaccia z pomidorami, czosnnkiem, rozmarynem i oregano1Focaccia z pomidorami, czosnnkiem, rozmarynem i oregano2

Moja jesień zaczyna się pyszną focaccią* z pomidorami, które przywiozłam Stamtąd. Pomidorami, które mają smak i zapach. Do pomidorów dodałam trochę czosnku i rozmarynu i w zasadzie po godzinie miałam ciepły chrupiący kawałek ciasta o smaku lata. Do tego prostą pomidorową sałatkę, którą polałam odrobiną oliwy, dodałam drobno pokrojone 2 ząbki czosnku i świeżo zmieloną sól.
Korzystałam z przepisu podstawowego z książki “Mamma Mia” Franka Bordoniego. Mąka orkiszowa jest moim pomysłem. Jeśli użyjesz mąki pszennej chlebowej daj 1/3 szklanki wody. Tyle w temacie zmian..

Focaccia z pomidorami,  oregano i rozmarynem (11)

Focaccia z pomidorami, oregano i rozmarynem

1 łyżeczka cukru
2 i 1/4 łyżeczki suszonych drożdży
1/2 szkl. ciepłej wody
2 szklanki mąki orkiszowej 650 (lub pszennej chlebowej)
2 łyżki oliwy extra virgin
1 łyżeczka soli morskiej

pomidorki koktajlowe
2-3 gałązki rozmarynu
trochę oregano otartego lub świeżego

1. Wymieszaj drożdże z cukrem w ciepłej wodzie. Odstawa na 10 min. Do dużej miski wlej zaczyn, wsyp mąkę i mieszaj w mikserze aż zaczyn wchłonie całą mąkę (wystarczy mieszać ręcznie – E).
2. Jeżeli masz porządny robot-  mikser zmień końcówki na haki do ciasta i dalej wyrabiaj na gładką masę (wyrabiam ręcznie)
3. Przełóż do posmarowanej oliwą miski, wyrabiaj ręcznie aż ciasto wchłonie cały tłuszcz. Przykryj miskę wilgotną ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na 30-40 min. Do tego czasu ciasto powinno podwoić swoją objętość.
4. Piekarnik rozgrzej do 240°C. Ciasto przełóż na lekko oprószony mąką blat i szybko zagnieć. Uformuj z niego prostokąt (40x50cm) o zaokrąglonych rogach. Pomidorki przekrój na pół i wciśnij w ciasto. Posmaruj z wierzchu oliwą, posyp oregano i rozmarynem, posól.
5. Przełóż na blachę wyścieloną pergaminem albo łopatka przenieś na rozgrzany kamień w piekarniku. Piecz 10-15 min. na kolor złocisty.

Focaccia z pomidorami,  oregano i rozmarynem (12)

* Focaccia – płaski chleb przypominający podstawę pizzy, znany był już w czasach cesarstwa rzymskiego, prawdopodobnie po raz pierwszy wypiekany był na terenie dzisiejszych Włoch przez starożytnych Greków lub Etrusków. dziś focaccia jest dumą Ligurii, gdzie często podaje się ją z rozmaitymi dodatkami, na przykład z anchois, oliwkami, ziołami.

Focaccia z pomidorami,  oregano i rozmarynem (5)

czwartek, 18 września 2014

Sałatka z czerwonej cykorii, granatów, mandarynek i fig i ten szczególny blask końca lata


Sałatka z czerwonej cykorii, granatów, mandarynek i fig (4)

Wrześniowe dni wciąż pachną latem. Choć słońce zaczyna leniuchować i budzi się później, to wrześniowe poranki rozpoczynają się delikatnym chłodem i obiecującymi delikatnym światłem. Rano zakładam kurtkę, a po południu zostaję tylko w bluzeczce z krótkim rękawem. Uśmiecham się do wrześniowego nieba, chmur, do liści, które zaczynają pomarańczowieć i do kasztanów mijanych po drodze, które zrzucają materiał na… ludziki. Tak pięknie jest, znowu pięknie jest ! Wciąż mamy lato i delikatesowe temperatury do których będziemy tęsknić za jakiś czas. Na moim tarasiku codziennie upał, ale korzystam tylko przez chwilę, bo w takie piękne letnie dni wolę… pobiegać.
W wolnej chwili obcięłam lawendę, która znów zaczyna kwitnąć…! Sprzątnęłam pozostałości po cukiniach i ogryzioną bazylię. Na weekend planuję wyjście na grzyby, nową dostawę pomidorów i śliwek, znaczy znów wyprawa w nasze ogrody. Poza tym nakupiłam pięknych dyń na dyniowym festiwalu i na razie cieszę się ich kształtami fakturami i kolorami. Zupy będą, a jakże, a ciasta jak…znajdę czas.

Sałatka z czerwonej cykorii, granatów, mandarynek i fig (1)

Póki co otwieram kolejny zaznaczony przepis z książki Magdaleny de Blassi i jak zwykle przepadam w smakach. W podtytule czytam: Sałatka emanująca kolorami, aromatami i przyprawami korzennymi – jednym słowem, Wenecją. Zatem biorę, robię, chcę…! Po przeczytaniu składu myślę, że to nie może smakować, bo jak cebula i figi…??? Figi i cebula…??? Ale przepadam, przepadam jak już mówiłam i rozkoszuję się. Wam też polecam, bo ten na pozór niezgodne smaki (ach ten młody imbir...!), zgadzają się ze sobą tak, że aż trudno poprzestać na jednej porcji. Idealna na taras, na niezobowiązujące spotkanie, na kolację, albo jako przystawka.

Sałatka z czerwonej cykorii, granatów, mandarynek i fig (5)

Sałatka z czerwonej cykorii, granatów, mandarynek i fig
Insalata di radichiorosso, melograno, clamentine e fichi
3 - 4 porcje

1 duża główka czerwonej cykorii, opłukanej, wysuszonej i poszarpanej (u mnie 5 małych podłużnych cykorii)
1 duża czerwona cebula, obrana i pokrojona na bardzo cienkie plasterki (u mnie biała)
4 mandarynki (6-8 jeżeli są bardzo małe, obrane, podzielone na cząstki, pozbawione albedo (białej skórki)
1/2 szklanki serka mascarpone
1/4 łyżeczki mielonych goździków
1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
8 dojrzałych zielonych lub czarnych fig
2 łyżki imbiru z puszki wraz z syropem, posiekanego na drobne kawałki (u mnie młody imbir, którego dałam 3 razy więcej, bo taki dobry)
1/2 szklanki olio extra vergine di oliva
2 łyżeczki czerwonego octu winnego
sól morska i świeżo mielony pieprz
2 granaty

1. W dużej misce wymieszaj sałatę, cebulę i cząstki mandarynek. Rozdziel je na 4 duże talerze
2. Zmieszaj mascarpone, goździki i cynamon. Odstaw.
3. Przetnij figi na połowy (ja na cztery i nie przecinam do końca) , nałóż do każdej z nich łyżeczkę aromatycznego sera i przykryj drugą częścią.
4. Przygotuj winegret z imbiru, oliwy, octu winnego oraz soli i pieprzu (do smaku) – składniki utrzyj małą trzepaczką. Przekrój granaty na pół i wybierz nasiona do miski.
5. Polej sałatę winegretem. Na każdym talerzu połóż dwie figi (albo trzy) z nadzieniem, a całość posyp nasionami granatu.

Sałatka z czerwonej cykorii, granatów, mandarynek i fig (7)

piątek, 12 września 2014

Tarta na krakersach z pomidorami, świeżym serkiem i bazylią


Tarta na krakersach z serkiem z twarożkiem i pomidorami (2)

Poranki witają mnie chłodem i obiecującym słońcem. Codziennie patrzę na termometr, aby wiedzieć jak się ubrać i choć już pod pracą czuję się dobrze rozgrzana, to zaczyna dopadać mnie myśl o tym, że niebawem kierownicę będę trzymać w rękawiczkach... Ale, ale..., cicho tam, tak mi się tylko wyrwało... Wybaczcie. Takie myśli tylko o świcie, więc zapomnijcie, proszę... Ufam, że nie ma o czym mówić...? Poza moimi, w przyszłość wybiegającymi myślami, jest ciepło i przyjemnie. Nawet zachwycająco przyjemnie. Czuję, że późne lato zamieniające się we wczesną jesień jest moją ulubioną porą roku. Na plaży wciąż rozłożone parawany, a na balkonach i osłoniętych hotelowych skwerkach kuracjuszki w tzw. “rusztowaniach na klacie” wystawiają twarze i lekko przesuszone dekolty do słońca dającego życie. Co prawda na ulicach już nie doświadczam okrąglejszych jegomości, którzy, aby nad morze nie brać zbyt wiele, bo ciężko przecież..., w domu zostawiali całą wierzchnią garderobę… i paradowali w białych majciochach z ewentualnym z krokodylkiem dmuchanym pod pachą dla… wnuczka. Nie raz przecierałam oczy ze zdziwienia oglądając tył, albo przód... w różnym fasonie, z tą różnica, że w miejscu krokodylka był...delfinek. Ten etap już się skończył, teraz morze czyste, wrześniowo klarowne z wodą lazurową i zachwycającą. Jednego dnia fale, drugiego, morze jak jezioro. Takie jak lubię, takie, jakie mogłoby być zawsze.

Tarta na krakersach z serkiem z twarożkiem i pomidorami (3)

Morze się zmienia, zmieniają się kuracjusze i goście hotelowi, a pomidory wciąż pozostają smaczne jak w sierpniu. I kuszą kształtami, kolorami i smakiem. Tym razem jem je w towarzystwie świeżych serków. Nie wiem co WY na to…??? Spód chrupie, wnętrze jest stabilne i konkretne, choć jednocześnie orzeźwiające, a wierzch dodaje energii. Spód morze być jak mój, albo płaski, jeśli nie posiadasz formy z wyjmowanym dnem.

Tarta na krakersach z serkiem z twarożkiem i pomidorami (6)

Tarta na krakersach z pomidorami, świeżym serkiem i bazylią

spód:
180g krakersów (duże opakowanie)
pół masła

wypełnienie:
250g twarogu
150g serka kremowego koziego
150g serka typu philalephia
dwie garści drobno pokrojonej zielonej pietruszki
sól, świeżo mielony pieprz do smaku
pomidory, bazylia

1. Piekarnik rozgrzej do 180°C.
2. Krakersy wrzuć do miski i rozgnieć pałką (vel tłuczkiem); masło roztop i dodaj do krakersów, połącz dokładnie. Powstałym “ciastem” wylep formę do tarty z wyjmowanym dnem, albo tortownicę. Formę na tartę wylep tak samo, jak ciastem kruchym, tortownicę tak, jak sernik, czyli zupełnie płasko. Wstaw do piekarnika i piecz 10 min. Ostudź.
3. Twaróg zmiksuj blenderemc “żyrafą”, dodaj pozostałe serki oraz pietruszkę i dopraw do smaku. Powstały serek delikatnie wyłóż na ostudzony spód, wyrównaj.
4. Umyte i osuszone pomidory pokrój na grubsze plastry; układaj według fantazji. Posyp listkami bazylii.
Ostrym nożem krój na trójkąty, podawaj zaraz, pozostałość wstaw do lodówki.

Tarta na krakersach z serkiem z twarożkiem i pomidorami (5)

poniedziałek, 8 września 2014

Pappa al pomodoro – gęsta zupa pomidorowa z delikatnym charakterem


gęsta zupa pomidorowa - Pappa al pomodoro - Magdaleny de Blassi (8)

Jeśli tylko miałam możliwość wybierałam drugie danie. Zupa kojarzyła mi się z czymś zupełnie niepotrzebnym i przewidywalnym. Zatem zupę lekceważyłam, a czasem nawet demonstracyjnie odstawiałam tłumacząc się, że nie jestem aż taka głodna… Mogłam ja nawet gotować dla rodziny i próbować jak smakuje, ale już przy stole omijałam ją szerokim łukiem. Miałam swoje zasady poparte teorią, że od zupy się tyje... Od wszystkiego się tyje, jeśli się nie zna umiaru…, wiadomo, ale wtedy zupa i drugie to już było nieumiarkowanie w jedzeniu… Co innego drugie danie. No…, tutaj już rozsiadałam się wygodnie i z radością wybierałam konkret w postaci ryby, czy kotleta z dodatkiem góry surówek i to była moja obiadowa codzienność – bez wyrzutów sumienia. Normalny nietakiznowugłodnyczłowiek zjadłby zupę, przyznacie. I będziecie mieli rację, ale teorie licealne dotyczące diety miały swoje nienaruszalne prawa.
Smak i aromat zup doceniłam dopiero na studiach. Nawet nie dlatego, że sama sobie musiałam gotować, zdaje się, że właśnie wtedy dietetyczne niepraktyczne teorie zaczęły ulatywać mi z głowy. I dobrze. Teraz nie wyobrażam sobie mojej kuchni bez zup. Doceniam to, że sycą i są bardzo praktyczne, bo raz jeden mogę stanąć przy garnkach, a zupę mogę mieć na cztery dni, albo na 6 w zależności od ilości użytych składników. I wcale nie chodzi tu o to, że przez 6 dni pod rząd uwielbiam jeść tę samą zupę. Nie. Mogę przez dwa, no…, góra trzy, resztę mogę zamrozić. Może to właśnie był argument na studiach za zupami…? Już nie pamiętam, ale bywają takie dni, że pudełeczko zupy wyjęte z zamrażarki ratuje wygłodniały żołądek przyklejający się do kręgosłupa.
Z zupami eksperymentuję, jak ze wszystkim, ale lubię też sprawdzone przepisy. Czasem zadziwiam się ilością pewnych składników i dodaję ich tylko odrobinę, aby sprawdzić jak zachowają się w połączeniu z tym, co już mam w garnku, ale zawsze dążę do odpowiednio wyważonego smaku.

Przepis na zupę Magdaleny de Blassi w książce “Smaki Północnej Italii”, z której najchętniej gotuję, zaskoczył mnie obecnością czerwonego octu winnego. Zredukowałam ilość kilku składników i zrobiłam trochę po swojemu, bo kiedy w ostatniej linijce przeczytałam “1 i 1/2 szklanki octu winnego”, musiałam pozmieniać. I dobrze, ocet i tak jest wyczuwalny, zatem dodawajcie stopniowo, aż Wasz smak się przyzwyczai. Ocet zredukowałam, ale dodałam słonecznik prażony i siemię lniane, które nie były pomysłem Marleny. Wyszło smakowicie i jest co chrupać. Ocet winny w zupie zaskakuje, ale baardzo pasuje. Kromka chleba z masłem, jak wiadomo, nieobowiązkowa, ale dodaje smaku i mocy. Polecam przede wszystkim miłośnikom pomidorów oraz tym, którzy lubią próbować nowości.

gęsta zupa pomidorowa - Pappa al pomodoro - Magdaleny de Blassi (18)

Pappa al pomodoro - gęsta zupa pomidorowa
~ 4 porcje

3/4 szklnki olio extra vergina di oliva
2 ząbki czosnku obrane i rozdrobnione(opcjonalnie, robiłam z i bez czosnku, obie wersje w sam raz)
1 duża żółta cebula obrana i posiekana
4 duże, bardzo dojrzałe pomidory, obrane, wypestkowane i posiekane lub puszka (400g) podłużnych pomidorów wraz zalewą, lekko rozgniecionych
4 szklanki bulionu z kostek bez glutaminianu sodu, bądź domowego wołowego, albo tylko woda (nie używaj bulionu z kurczaka)
1 szklanka białego wina
sól morska i świeżo mielony pieprz
2 i pół szklanki chleba z grubo mielonej mąki, podzielonego na małe kawałki
2-3 czubate łyżki słonecznika wcześniej podprażonego na suchej patelni
1 albo1 i 1/2 łyżki podprażonego j.w. siemienia lnianego
1 szklanka świeżo startego sera pecorino
2/3 szklanki liści bazylii, porwanych na kawałki
mniej niż 1/2 szklanki czerwonego octu winnego

1. W dużym garnku podgrzej oliwę i zeszklij cebulę. Dodaj pomidory, bulion (lub wodę), wino, sól i pieprz. Całość doprowadź do wrzenia i gotuj na małym ogniu przez 10 min. Wrzuć do środka kawałki chleba, słonecznik i siemię lniane i gotuj przez dalsze 2 minuty.
2. Zestaw garnek z ognia, dodaj pecorino oraz bazylię i wymieszaj dokładnie. Odstaw zupę na co najmniej 1 godzinę.
3. Dodaj ocet winny, wymieszaj i serwuj w temperaturze pokojowej (intensywnie ciepła, ale nie gorąca też dobra) w głębokich talerzach, skropioną oliwą. Wstawienie zupy do lodówki nieodwracalnie niszczy jej delikatny charakter.

gęsta zupa pomidorowa - Pappa al pomodoro - Magdaleny de Blassi (10)

Wszystkiego najsmaczniejszego na dalsze pomidorowe dni!


gęsta zupa pomidorowa - Pappa al pomodoro - Magdaleny de Blassi (17)

czwartek, 4 września 2014

Pomidorowe reminiscencje i tarta pomidorowo cebulowa na początek września


czarne pomidory (1)

Wrzesień wrześniem, a pomidory sierpniowe nie mogą się doczekać publikacji.

Mam wielka słabość do pomidorów. Od kilku lat późną jesienią poszukuję nasionek różnych odmian, które później stają się m.in. prezentem urodzinowym dla mojej mamy. W tym roku po raz kolejny podarowałam jej kilka paczuszek. W rezultacie, jeśli wziąć pod uwagę tylko te bardziej “egzotyczne” odmiany, zachwycaliśmy się pomidorami tygrysimi Tigirella (takimi jak moje KLIK), małymi żółtymi Ola Polka, którą zobaczycie niżej oraz nowością, którą były w sumie znane ze sklepów pomidory San Marzano, które dojrzewały na słońcu (a czasem w deszczu, wiadomo). Ta odmiana polecana jest na przetwory, a pasuje do tart wytrawnych, bo jest mięsista i ma bardzo jędrny miąższ. Zupełną nowością były dla nas czarne pomidory San Black, które dojrzewając najpierw są zielone jak każde inne, później stają się czarne, aby ostatecznie stać się czerwonymi z prześwitami czarnego. Zobaczycie je niżej na zdjęciach. Zachwycające.

Kiedy pomidory wschodzą, okazuje się, że nie wszystkie nasionka są pełne i nie zawsze z każdego wyrośnie roślinka, ale po całych tych ceregielach z sianiem, doglądaniem i oczekiwaniem, najbardziej emocjonujący jest początek owocowania. Dobrze, że nie mieszkam w tym samym mieście, co moja mama, bo pewnie od początku lata codziennie biegałabym zobaczyć co tam słychać w szklarni, czy w ogrodzie. Od marca mama relacjonuje mi co wzeszło, a co nie i jak się pomidory mają. Kiedy pomidory zostają wysadzone do szklarni i do ogrodu, zaczyna się intensywniejsze ich doglądanie. Jak tylko mogę, przyjeżdżam, mniej więcej w odstępach dwutygodniowych, plewię, jeśli jest potrzeba, i podlewam moje ukochane pomidory. Wiem, że to kropla pomocy w stosunku do tego co robi moja mam, ale mogę jej pomóc tylko odrobinę. Kiedy pierwsze, drugie i trzecie owoce pomidorów stają się oczywistością, zakładam roboczą koszulę z długim rękawem, aby liście nie zabarwiły mnie na zielono i delikatnie obrywając pomidory razem z szypułkami wkładam do przygotowanych pojemników. Wracam później szczęśliwa z aromatycznymi skrzyneczkami pełnymi pomidorowych kolorów. W oczywisty sposób moja mama nie stosuje żadnej chemii. Jej sprzymierzeńcami są gnojówka (jakkolwiek brzydko to brzmi) z pokrzyw i napar z czosnku.

Poniżej kilka sierpniowych wspomnień:

Pomidory mojej mamy i tarta z pomidorami  w wersji klasycznej i bezglutenowej7Pomidory mojej mamy i tarta z pomidorami  w wersji klasycznej i bezglutenowejPomidory mojej mamy i tarta z pomidorami  w wersji klasycznej i bezglutenowej1Pomidory mojej mamy i tarta z pomidorami  w wersji klasycznej i bezglutenowej2

W tym roku najbardziej przypadły mi do gustu i smaku te poniższe pomidory mocno żebrowane (czy pomarszczone, jak wolicie), ale nie wiem jaka to odmiana, bo kupiłam pomidory sakiewki (w kształcie sakiewki), a wzeszło i zaowocowało coś takiego. I dobrze.

tarta z pomidorami bezglutenowa (40)Pomidory mojej mamy i tarta z pomidorami  w wersji klasycznej i bezglutenowej8Pomidory mojej mamy i tarta z pomidorami  w wersji klasycznej i bezglutenowej4

Pomidory jem cały sierpień i wchodzę z nimi we wrzesień. Jem je codziennie i z każdą kolejną odmianą nie mogę się przestać zachwycać. Jedne słodsze, inne lekko kwaśne. Na jednych skórka grubsza, na innych odchodzi już podczas krojenia. Robię zupy, tarty i najczęściej sałatki w jak najprostszej postaci, które zabieram do pracy (a tam :”mogę…?, “mogę…?”, “a ja też mogę…?”).

Ostatnio upiekłam z nimi tarty pomidorowe znów na bazie moje tarty cebulowej. Jedna była na spodzie pszennym, czyli z normalną mąką, druga na mieszance bezglutenowej. Tak, jak bezglutenowa mąka zadowala mnie wypiekach słodkich, tak tutaj polecam ją tylko tym, którzy chcą spróbować jak smakuje oraz oczywiście tym, którzy muszą jadać bezglutenowo. Mi smakowały obie wersje (choć pszenna lepsza, a bezglutenowa lepsza na zimno),  większość też wybrała klasykę.
Tarta pszenna to chrupiący maślany spód i słodycz cebuli komponujący się z kwaskowatością pomidorów. Tarta bezglutenowa podobnie, choć spód troszkę piaskowy i lekko gorzkawy.
Do lekko ostudzonej tarty lampka chłodnego białego wina, albo cydru. Polecam!

tarta z pomidorami bezglutenowa (37)
tarta z pomidorami bezglutenowa (24)

Tarta pomidorowo-cebulowa 
forma okrągła22-23cm
 
5-6-7 pomidorów

Ciasto:
100g masła
200g mąki pszennej
1 jajko
duża szczypta soli
Zagnieć, wylep nim blaszkę, włóż do lodówki na pół godz. Wyjmij, wyłóż papierem, wysyp fasolą (a jak kto bogaty z domu, groszkami ceramicznymi Puszczam oczko). Wstaw do piekarnika nagrzanego do 180°C i piecz 10-12 min.

Wersja ciasta bezglutenowego:
220g maki bezglutenowej z mieszanki mąk (mieszanka jaglanej, tapioki i maki ryżowej – zmieszałam po 1 kilogramie każdej z tych mąk i z uzyskanej mieszanki odważyłam 220g)
100g masła
1 jajko
1 płaska łyżeczka soli
Ciasto piecz jak wyżej.

Cebula:
300g obranej cebuli
czubata łyżka masła
1/3 szkl. białego wina
3 porządne szczypty soli
Cebule pokrój drobno, podsmaż na rozgrzanym maśle, dodaj sól i wino. Mieszaj aż cebula zmięknie i stanie się słodka.Wyłóż ja na podpieczony spód tarty.

Wypełnienie:
2 jajka
3/4 szkl. mleka skondensowanego 7% (w puszkach Kaufland), albo śmietana 36%
sól, pieprz do smaku
Wszystkie składniki wymieszaj i odstaw. Najpierw ułóż na cebuli plastry pomidorów, później ostrożnie wylej mleczno-jajeczną mieszankę na tartę i wstaw do piekarnika (180°C) na 20 min.

Lekko ostudź.
Krój i podawaj z wdziękiem i radością.
Smaczne w wersji ciepłej i zimnej.

Pomidory mojej mamy i tarta z pomidorami  w wersji klasycznej i bezglutenowej6Pomidory mojej mamy i tarta z pomidorami  w wersji klasycznej i bezglutenowej5tarta z pomidorami bezglutenowa (13)

poniedziałek, 1 września 2014

Migdałowe ciasteczka z makiem i skórką z cytryny - zdrowe ciasteczka Sary Wilson. Wspólne pieczenie.


migdałowe ciasteczka z makiem i skórką z cytryny- Sarah Wilson (1)

Wrzesień, pół - lato, pół – jesień. A my wciąż jeszcze w zielone gramy… Tęsknym okiem spoglądając na sandały nie mogę się zdecydować na schowanie krótkich spodenek, bo… a nuż jeszcze będzie ciepło…???
Wrześniowe lato pachnie późnymi malinami, a jesienny zapach śliwek urzeka głębią. Aromat tęsknoty i nieuchwytności jak worek pełen tajemnic... ukrywa się w wysokich trawach i owocujących drzewach. Przez te zapachy sama nie wiem, czy nadal chcę ciepłego lata, czy już zaskakującej jesieni…
Dzisiejszy wilgotny poranek oswajam gorącą kawą z migdałowym ciasteczkiem posmarowanym cieniutką warstwą jabłkowego miodu. Jak zwykle sprawdzam pogodę, która się… nie sprawdza i ubierając kurtkę przeciwdeszczową wsiadam na rower.
 
IMG_7671

Dzisiejsze ciasteczka upiekłam wspólnie z Alą, Atinką, Basią, Majanką, Moniką i Polą. Świadomość wspólnego pieczenia rysowała mi uśmiech na serduchu. Miały być stempelki, ale kurier się spóźnił… Tak, czy siak…, Basiu, dziękuję za zaproszenie! Dziewczyny dziękuję za myśli podczas pieczenia, że gdzieś tam, przy innym piekarniku… Wy też pieczecie!

Ciasteczka są bez mąki i pochodzą z książki “Rzucam cukier” Sarah Wilson. W oryginalnym przepisie są z granulowaną stewią, niestety nigdzie jej nie znalazłam (ktoś coś wie…?), więc dodałam syropu ryżowego. Spokojnie “do smaku” można użyć niewielką ilość cukru, miodu, ksylitolu, czy też innego słodzika, pod warunkiem, że właśnie nie rzuciło się wyzwania swoim cukrowym zachciankom… Ale  jeśli nie…. i ilość użytego cukru po upieczeniu będzie niezadowalająca, posmaruj ciasteczka cieniusieńką warstwą miodu, dżemu, bądź konfitury ( ja musiałam posmarować :)).

migdałowe ciasteczka z makiem i skórką z cytryny- Sarah Wilson

Migdałowe ciasteczka z makiem i skórką z cytryny
 
2 łyżki oleju z pestek winogron
5 łyżeczek syropu ryżowego, bądź miodu… (oryginał: 1 i 1/2 łyżki granulowanej stewii)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (oryginał: pudru waniliowego)
1 łyżka startej skórki z cytryny
1 i 3/4 szklanki mąki migdałowej = mielonych migdałów
szczypta soli
1 łyżka maku
1 białko, lekko rozkłócone

1. Rozgrzej piekarnik do 180°C.
2. W dużej misce wymieszaj olej, stewię (bądź inny słodzik), ekstrakt waniliowy i skórkę cytrynowa. Dodaj mąkę migdałową, sól i mak – wyrabiaj masę dłonią przez 5 min, aby wszystkie składniki dobrze się połączyły. Rozwałkuj cisto tak, aby miało 1,5 cm grubości ( u mnie 4 mm), a następnie foremką wytnij z niego ciasteczka.
Ja wycinałam na papierze zostawiając na nim ciasteczka i usuwając nadmiar ciasta z przestrzeni między ciasteczkowych. Później na tym samym papierze piekłam, a pozostałość cista ponownie rozwałkowywałam i postępowałam jak wcześniej.
3. Używając pędzelka, posmaruj cisteczka białkiem – to pozwoli im się ładnie przyrumienić. Piecz przez 6-8 min., aż zrobią się złocistobrązowe przy brzegach.

migdałowe ciasteczka z makiem i skórką z cytryny- Sarah Wilson1