piątek, 31 października 2014

Tarta dyniowa z jabłkami i kilka słów o tym jak biegnę wdzięczna i szczęśliwa.

 
Tarta jabłkowa z dynią (1)

Po pracy wracam do domu pełnego jesiennego światła. Rozkoszuję się plamami na ścianach, podłodze i kanapie. Wychodzę na ciepły taras i wciągam powietrze pełne szeleszczącej obecności jesieni. Kilka listków jarzębiny tańczy walca przy nogach stolika, mięta zaczyna blaknąć, a tymianek ukrywając się pod nią, udaje, że wciąż jest całkiem zielony. Jeszcze tylko pietruszka dumnie wypina karbowane listki, jakby to właśnie był jej najlepszy czas. Uśmiecham się na ten widok, bo przez całe lato nie prezentowała się tak dobrze jak teraz.

c

Jest dobrze, pięknie jest. Czuję, że ta pogoda mnie wzywa. W zasadzie czuję to w końcówkach palców stóp… Czuję, że teraz to jest dla mnie najważniejsze i chcę wykorzystać ten czas, skoro jestem w domu “za dnia”. Zaczynam przebierać nogami… Ubieram się zatem odpowiednio i lecę gdzie mnie nogi poniosą… Trochę z celem, bo na to wyjście mogę przeznaczyć tylko godzinę, trochę bez celu, bo nie wiem jak daleko zabiegnę… Biegnę po chodniku, betonie, po leśnych ścieżkach, gdzie żółte plamy małych listków brzóz znaczą szlak. Mijam krzaki wciąż owocujących malin, mijam czerwone jeżyny, dla których słońce nie było łaskawe. Krótki kawałek  biegnę po piachu, bo wydmy zajmują ląd i trochę dłużej po miękkim dywanie igieł, zrzuconych przez sosny. Biegnę przez las nadmorski i wdycham jego bezpieczną wilgoć. Właściwie tam jest najlepiej. Najbliżej przyrody. Zatracam się miękkości podłoża i w widokach, a wewnętrzna radość rozpiera mnie tak, jakby właśnie wyrosły mi skrzydła...

Biegnę w pulsie mojej krwi,
Biegnę z wiatrem mego losu,
Biegnę lekko i bez planu,
Biegnę długo, biegnę chciwie,
Biegnę w rytmie oceanu,
Biegnę wdzięczna i szczęśliwa,
Bo słyszę głos –
głos wiatru, piasku i fal,
Co uspokaja mnie,
że właśnie tak miało być,
I mam nie pytać już,
bo tylko tak mogło być…
Mam nie pytać,
Bo tylko tak mogło być...

 
I mam czas tylko dla siebie. Na przemyślenia, na bycie wśród przyrody i z przyrodą. Słucham jak ptaki śpiewają (bo jeszcze śpiewają), słucham swoich kroków i bicia swojego serca. Nie słucham muzyki. Dwa razy założyłam słuchawki, raz bo szkoda mi było zostawiać “Sjestę” w Trójce, a drugi raz, bo chciałam spróbować jeszcze raz, bo “może mi się wydawało…”, ale trochę szybszych utworów. Wyłączyłam po 15 minutach i, jak dotąd, więcej do słuchawek nie wróciłam.
W połowie drogi, podbiegając jedną z prostopadłych do mojej ścieżki i morza dróżek, nagradzam się widokiem na morze. Nabieram tam powietrza, sił błękitu wody i nieba i wracam na moje ukochane igliwie szlakiem w kierunku domu. Wracam mokra, ale szczęśliwsza. Od razu jeszcze więcej mi się chce. Biegam, bo chcę.

Czasem w trakcie takich biegów wymyślam nowe połączenia smakowe, albo znajome ciasta dzielę na pół i łączę w osobliwy sposób. Nie zawsze udaje mi się te pomysły zrealizować, bo doba nie chce się rozciągnąć, ale czasem te pomysły wchodzą w życie.
Tym razem orkiszowe kruche ciasto, jabłka i mus dyniowy. Dla tych, którzy nie wiedzą czy upiec tartę dyniową, czy szarlotkę propozycja dwa w jednym. Z łyżką kwaśnej śmietany, albo gałką lodów waniliowych i herbatą earl grey. Umm… przepyszne!

Tarta jabłkowa z dynią (3)

Tarta dyniowa z jabłkami

Ciasto:
2,5 szkl. maki orkiszowej, albo 3 zwykłej pszennej
200 g smalcu (albo masła 82%)
dwie duże szczypty soli
1 łyżka cukru
jajko
5 łyżek lodowatej wody (jeśli potrzeba)
Składniki połącz i wstaw do lodówki na 1/2 do 1 godziny. Następnie piekarnik rozgrzej do 180 stopni C. Ciastem wylep formę do tarty, przykryj papierem, posyp groszkami ceramicznymi bądź fasolą i piecz 10 min. Wyjmij. Odstaw.

Warstwa jabłkowa:
5 jabłek pokrojonych w kostkę
3 łyżki masła
1/2 szklanki brązowego cukru
szczypta soli
1/2 łyżeczki cynamonu
2-4 łyżki wody (w zależności od jabłek jeśli potrzeba)
Jabłka podsmaż na maśle, dodaj cukier, cynamon i sól. Smaż mieszając delikatnie tak, aby jabłka nie straciły kształtu. Odstaw

Warstwa dyniowa:
1,5 szklanki purée z dyni
1 szklanka brązowego cukru
2 duże jajka
3/4 szkl. kwaśnej śmietany
szczypta soli
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki imbiru
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Połącz wszystkie składniki i odstaw.

Teraz na ciasto kruche wyłóż jabłka, wyrównaj powierzchnię i wylej na jabłka mus dyniowy. Piecz 1 godzinę, ale po 45 min sprawdź, bo może już jest upieczone. Mus dyniowy powinien się ściąć, ale nie powinien zostać wysuszony.
Lekko ostudź. Podawaj jeszcze ciepłe, albo całkiem zimne.

Tarta jabłkowa z dynią (5)


niedziela, 26 października 2014

Tych miasteczek nie ma już… Łatwe ciasto orkiszowe z dżemem malinowym


kruche z dżemem malinowym (1)

Tych miasteczek nie ma już… Oglądam fotografie starego, przedwojennego Kołobrzegu i zachwyt goni zachwyt (TUTAJ i TUTAJ).

Okrył niepamięci kurz
Te uliczki, lisie czapy, kupców rój
Płotek z kozą żywicielką
Krawca Szmula z brodą wielką
Co jak nikt umiał szyć ślubny strój.

kolberg-strandschloss2-kolberg

Mam żal do tych, którzy w uzdrowisku wydają pozwolenia na budowę nowoczesnych budowli. Wolę zakamarki i wieżyczki. Mam żal do tych, którzy nie odbudowali Pałacu (Domu) Zdrojowego – Strandschloss, który dziś mógłby być wizytówką mojego miasta na miarę sopockiego Grand Hotelu. Ówcześnie skutecznie konkurował z Biarritz i Monaco. Szkoda, że PRL-owskie władze miały tak ograniczone umysły, wolały zbudować bezczelny betonowy gmach na głównej plaży, niż przywrócić utracone piękno, bo Dom Zdrojowy po wojnie został w nawet jeszcze większym kawałku niż nasza Bazylika, która tak wyjątkowo została odbudowana. Zatem mamy wczasowisko, a nie uzdrowisko. Wolę modelowy rodzaj uzdrowiska z domem zdrojowym, parkiem i sanatoriami, ale może zbyt wiele wolę…??? Pomijając powojenne ciasne umysły, ostatnio załamuję serce i ręce nad miastem, które mnie zaadoptowało (meldunek od dwóch lat to już poczucie swego rodzaju przynależności). Spaceruję ja sobie kilka dni temu po ulicach Kołobrzegu, podziwiam kamienice, które epatują przedwojennym pięknem i na każdym kroku dostrzegam... aptekę. Na jednej, niezbyt długiej, ulicy nawet trzy. Podczas jednej, półgodzinnej wędrówki, naliczyłam ich 7, a jest ich 28. Podobno kiedyś były dwie. I wystarczyło. Czy to normalne…??? Najbardziej przykuło moją uwagę miejsce, gdzie jeszcze tak niedawno była pasmanteria. Teraz apteka. Natychmiast zaczęłam snuć analogię do życia w stylu “dawniej było lepiej”, bo przecież, mówiąc tak bardzo na skróty, kiedyś robiliśmy na drutach, teraz kupujemy lekarstwa. Kiedyś, co prawda, to robienie na drutach, te czapki, szaliki i skarpety snute przez moją, i Wasze mamy, oraz grono licznych babć i zaprzyjaźnionych sąsiadek, to była konieczność, to było sprawienie dziecku czegoś nowego, to był szalik darowany “pod choinkę”, to było wypróbowywanie nowego wzoru… To była swego rodzaju terapia, którą wtedy, w życiu nikomu nawet na myśl nie przyszłoby terapią tego nazywać. To była oczywista oczywistość. Kiedyś druty, szydełka i włóczka, teraz bezsens życia i… pigułka… Na serce, na szczęście, na ładny brzuch… Smutne, że tak zmieniamy rzeczywistość. Wielki przemysł farmaceutyczny kwitnie, a my stajemy się coraz smutniejsi, samotni i chorzy. SZKODA, ale tak działa system.  Szczęśliwie jednak odradza się duch w narodzie, bo internet pełen jest osób, które w cudowny sposób splatają i dziergają te prawe i lewe oczka. Szydełkowanie i robienie na drutach znajduje coraz więcej zwolenników. Na pewno nie jest to tak powszechne jak dawniej, jednak wraca i to cieszy. Szczęście, że są tacy, którzy żyją tu i teraz i potrafią szukać piękna, znajdować je w małych rzeczach i tworzyć to piękno. Może tak prędko nie wyginiemy... ;)

Dziś łatwe ciasto z dżemem z ostatnich zebranych malin. Orkisz pachnie miodem, a maliny dobrymi chwilami i ostatnimi dniami ciepłej złotej jesieni, która minęła.

kruche z dżemem malinowym (2)

Ciasto kruche orkiszowe z dżemem malinowym

125 g stopionego masła
100g cukru
1 jajko plus 2 żółtka
300g mąki orkiszowej (albo pszennej)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
120g dżemu malinowego

1. Piekarnik nagrzej do 180°C.
2. Jajka z cukrem ubij jak na biszkopt (tak, aby cukier się rozpuścił). Dodaj stopione masło, i proszek zmieszany z mąką. Ciasto wstaw do lodówki na 1/2 godz. Następnie podziel na dwie części – jedna większą, drugą mniejszą. Większą wylep blaszkę, mniejszą rozwałkuj, wykrój paski. Na wylepiony spód wyłóż dżem, na wierzch ułóż paski. Piecz 25 min. Po lekkim przestygnięciu dla urody możesz posypać cukrem pudrem.

maliny


poniedziałek, 20 października 2014

Sezonowość. Papryka - mój październikowy przyjaciel.


czerwona papryka  (14)

Jesień. W zasadzie nie dzieje się nic, a tyle się dzieje... Co roku zdumiewa mnie piękno jesieni. I tak jak wielką uwagę przywiązuję do jesiennych kolorów przyrody, tak wielką estymą darzę stonowaną estetykę jesiennych ubiorów. Jesienią kocham patrzeć na starsze, szczupłe panie w pięknie skrojonych klasycznych trenczach. Najlepiej subtelnych beżach, czy tez innych naturalnych, lekko przygaszonych kolorach. Do tego delikatny kapelusik, czy mocniej osadzony beret w podobnym do płaszcza kolorze i na przykład ciepło powiewający żółty, czy pomarańczowy szal albo też miła oku kratka. W komplecie spokojna torebka, uśmiech lub pogodne zamyślenie. Klasyka, prostota i schludność - bo taki spokój trzeba umieć nosić... Na szczupłych starszych panów w płaszczach, czy kurtkach elegancko odszytych też lubię patrzeć. Taki np. na czarno ubrany pan w beretce, albo kaszkieciku do tego z parasolem i powyższą panią pod ręką. Sam smak.

Jesień. Chodzimy na grzyby, pieczemy szarlotki, gotujemy zupy dyniowe, zaczynamy cieszyć pieczonymi kasztanami i grzanym winem. I chociaż jesień króluje już na dobre, to wciąż jest niezwykle przytulnie, bo dzień po dniu świeci słońce. Grzeje i złoci i… nie ma końca moich i pewnie Waszych zachwytów, bo choćby takie niedzielne (19.10…!) 20 stopni na termometrze. Anomalie, czy tak było zawsze…? Już sama nie wiem, ale cieszę i wyprowadzam się na spacer i na wybieganie, bo to słońce i ciepło daje moc, daje energię i… unoszenie się nad ziemią i… zachwyt, a nawet głupawy uśmiech do samej siebie. A może nie taki znowu głupawy skoro inni biegający się od-uśmiechali Uśmiech. W innym przypadku udawaliby, że nie widzą..., prawda...???

Jesień. Zbieramy jabłka, bez których nie ma życia i sprzątamy szklarnię. Cieszymy się z papryki, bo po pomidorach już ani śladu. A jak dodać do tego wiadomość, że w papryce jest pięciokrotnie więcej witaminy C niż w cytrynie, to jeść i chrupać dzień w dzień. Ja jem ją jak jabłka, ale to już kiedyś pisałam. Poza tym siedzi w niej wit. A i karoten, czyli zdrowe oczy i piękna skóra. Zatem kupujemy, jemy i… oglądamy poniższe paprykowe reminiscencje.

czerwona papryka  (4)czerwona papryka  (2)czerwona papryka  (3)czerwona papryka  (5)czerwona papryka  (6)czerwona papryka  (7)
czerwona papryka  (9)

Moje paprykowe propozycje możesz znaleźć tutaj:
http://kuchniapelnasmakow.blogspot.com/2013/10/papryka-czekoladowa-nadziewana-kasza.html

czekoladowa papryka faszerowana kaszą gryczana i kurkami w sosie śmietanowym (6)

i tutaj :
http://kuchniapelnasmakow.blogspot.com/2011/10/faszerowana-pieczona-papryka.html

IMG_5791-2

wtorek, 7 października 2014

Fioletowa jesień na rowerze i lody winogronowe


lody winogronowe (9)

Chrupie jesień buczynę i orzechy, które spadają jej wprost pod nogi. Częścią napycha sobie kieszenie, aby starczyło na dłużej,… a później biega po parku szeleszcząc liśćmi. Śmieje się jak szalona oglądając prześwitujące przez liście słońce, a każdy zauważony nowy czerwony liść jest powodem jej zachwytu. Nonszalancja i porządek istnieją w niej jednocześnie, więc po radościach przychodzi czas na obowiązki , zakasuje zatem rękawy i fioletowe śliwki oraz ostatnie jeżyny przerabia na ciasta, powidła i konfitury. Nie za dużo tak tylko, troszeczkę. Później sprząta szklarnię i zwozi dynie z ogrodu. Póki sucho, ozdabia nimi taras i parapet kuchenny. A kiedy już wszystko przerobi… przerwę sobie robi. Ubiera się zwiewnie, zakłada płaszczyk w kolorze śliwkowym i wsiada na rower z wiklinowym koszykiem. Decyduje się na najpiękniejszą ścieżkę rowerową Pomorza Zachodniego (luknij TUTAJ) i mknie wzdłuż wybrzeża. Pokonując delikatne wzniesienia cieszy się wolna chwilą i morzem, które prawie cały czas ma w zasięgu wzroku. I dobrze jej, i ciepło jej. I nie jest sama, mijani znajomi machają i pozdrawiają. Niektórzy robią jej zdjęcia widząc jak promienieje i śmieje się świetliście, a uśmiech ma tak fotogeniczny, że aż nie chcę się wierzyć, że uśmiechać można się tak soczyście. A ona śmieje się i cieszy TĄ chwilą, a jednocześnie ma świadomość kruchości życia. Cieszy się swoim TU I TERAZ, ale wie, że to nie trwa wiecznie. Śmieje się, bo w myślach tworzy listę wdzięczności za to, co ma, za Tych, których ma.

lody winogronowe (1)

Kiedy ona tak jeździ i cieszy się każdą chwilą, ja idę jej pomóc i zrywam winogrona, nadszarpnięte pierwszym (lekkim, ale jednak) przymrozkiem. Zabieram je ze sobą, później robię sok i.. lody, które już dawno chciałam zrobić. Znalazłam je u Anny-Marii, w Kucharni a Ona na blogu Hungry Ghost. Nie dodawałam jednak rozmarynu. Nie mam sorbetiery (a wciąż mi się marzy...) i czasu, aby miksować lody, bo robiłam je wieczorem, ale to niczemu nie przeszkodziło - ani smakowi, ani konsystencji.  Lody są fantastyczne! Polecam!

Lody winogronowe2Lody winogronoweLody winogronowe1lody winogronowe- concord (17)

Lody winogronowe (Concord Grape Ice Cream)

2 szklanki śmietanki 30%
1 szklanka mleka
1 3/4 szklanki cukru
1/4 szklanki wody
8 szklanek winogron odmiany concord
4 żółtka
szczypta soli

1. Umyte winogrona przełóż do dużego rondla, zalej wodą i trzymaj na małym ogniu aż zaczną się gotować. Ugnieć grona przy pomocy drewnianej łyżki, by popękały i puściły jak najwięcej soku.  Kiedy zmiękną zdejmij z ognia.
2. Następnie odcedź dokładnie na gęstym sicie. Otrzymany w ten sposób sok odstaw do zupełnego wystudzenia.
W tym czasie do drugiego, mniejszego rondla wlej śmietanę, mleko i dodaj połowę cukru - podgrzewaj delikatnie na małym ogniu. 
3. W misce ubij żółtka z resztą cukru. Podgrzaną masę śmietanową wlewaj stopniowo do żółtek ubijając tak, by wszystko dokładnie się połączyło, a następnie wstaw ponownie na mały ogień i cały czas mieszając czekaj aż masa delikatnie zgęstnieje (będzie jak płynny budyń). Zdejmij z ognia i połącz z wystudzonym sokiem winogronowym-odstaw do całkowitego wystudzenia.
4. Przelej do pojemnika, w którym będziesz mrozić i wstaw do zamrażarki.

EWENTUALANIE  1: Co godzinę miksuj przez 4-5 godz., czyli 4, albo 5 razy, aby nadać lodom puszystości.
EWENTUALANIE  2: Uśmiech:  Przelej do maszynki do lodów i postępuj dalej według wskazówek producenta. 

Lody winogronowe4Lody winogronowe3