Pyszną zupę wczoraj ugotowałam. Kolejny już raz. A właściwie upiekłam, bo wszystkie warzywa do niej kroi się, wkłada do garnka i zamyka w gorącym piekarniku. Zapomina się o nich na dobrą godzinę. Po tym czasie warzywa są miękkie, a aromat czosnku przenikający wszystko nie dominuje, jak można by się spodziewać patrząc na proponowaną ilość. Traci jednak swój charakterystyczny intensywny, nie dla wszystkich przyjemny, smak. I to jest wielką zaletą tej zupy, bo gdyby ktoś dał mi ją spróbować, a później powiedział, że jest w niej aż 8 ząbków czosnku (mogłoby to być nawet 10…) nie uwierzyłabym za nic. Bill właściwie proponuje 6 ząbków, ale na 2 kg pomidorów. Ja zrobiłam z 2,5 i taki też przepis podaję. Swoją drogą “miałam nosa”, bo zawartość miseczek znikała aż miło:).
Do zupy użyłam pomidorów, papryki, marchewki i czosnku z uprawy mojej Mamy. Ja w tym wszystkim uczestniczyłam robiąc grządki na marchewkę, siejąc ją, kupując część sadzonek pomidorów, podwiązując je później, kiedy były spore (aby się pięły) i weekendowo podlewając wszystko, co w szklarni rezydowało…Wszystko słodkie, pyszne i aromatyczne.
Sama zupa to jednak nic. “Posypka” do niej jest wyjątkowa. Połączenie wiórek kokosowych i nerkowca dało fantastyczny smak. Czegoś tak wyjątkowego się nie spodziewałam. Każda łyżka tej zupy była przyjmowana przeze mnie z rosnącym podnieceniem, które można porównać tylko do oczarowania kimś niezwykle interesującym…
Zupa pomidorowa z nerkowcami i kokosem (inspiracja: Bill Granger “Bill’s Basics”)
4-6 porcji
2,5 kg pomidorów
1-2 czerwone papryki
8 obranych ząbków czosnku
1 marchewka
1/2 szklanki oliwy z oliwek
2 łyżeczki mielonej kolendry
1 łyżeczki mielonego kminku
sól, pieprz
1,5 łyżeczki cukru
szczypta suszonych płatków chili (opcjonalnie)
250 ml bulionu (1 szklanka) z kurczaka lub warzyw( nie dawałam)
3/4 szklanki mleka kokosowego
Podawać z:
nerkowcami, wiórkami kokosowymi i kolendrą
3/4 szkl. orzechów nerkowca
3/4 szkl. wiórek kokosowych
duża garść liści kolendry
1. Rozgrzej piekarnik do 200 º C. Pomidory zanurz we wrzątku na 2-3 minuty i zdejmij z nich skórkę.
2. Pokrój pomidory, paprykę, rozgnieć czosnek, dodaj pokrojoną marchew i włóż do dużego garnka, albo naczynia żaroodpornego. Polej oliwą, posyp przyprawami, dodaj sól i pieprz. Przykryj pokrywką lub folią i piecz przez 1 godzinę. Po tym czasie odkryj i piecz jeszcze 15-30 minut, aż warzywa będą miękkie.
3. Wyjmij z garnek z piekarnika, dodaj cukier i zmiksuj wszystko na gładką masę. Następnie dodaj mleko kokosowe i - jeśli chcesz - bulion (ja nie dodawałam, według mnie konsystencja i smak zupy były idealne) – zmiksuj wszystko ponownie. Podgrzej zupę na średnim ogniu.
4. Tymczasem przygotuj “posypkę” : zmiksuj razem orzechy i wiórki dodając, albo nie, kolendrę. Ja podałam ją osobno.
5. Wlej zupę do bulionówek, lub talerzy. Podaj zmielone orzechy i kolendrę - każdy będzie mógł nabrać sobie tyle, ile potrzebuje. Jestem przekonana, że na jednej łyżce orzechów się nie skończy…
|
Ewelinko, ja jestem szczerze oczarowana juz tylko czytajac Twoj opis tej zupy...Magiczny! Wiec nawet nie probuje sobie wyobrazic co by bylo jakbym skosztowala :)
OdpowiedzUsuńZ calego serca zazdroszcze swiezych pomidorow, podwiazywania i pielegnowania i mozliwosci patrzenia na te rosnace cuda :)A potem smaku.
'Swoje' warzywa przebijaja wszystko! I moge sie zalozyc ze z tych kupnych, zupa nie byla by AZ TAK dobra.
Cudowne fotografie!
Wszystko pachnie z monitora....
pozdrawiam goraco!
:*
Ewelinko Twoje zdjęcia z postu na post są coraz piękniejsze! Te barwy, ich soczystość i kadry. Zdjęcia pomidorów Twojej mamy są po prostu piękne.
OdpowiedzUsuń:*
Przepis godny zapamiętania i powtórzenia. Ja mam nadzieję wkrótce podzielić się przepisem na swoją ulubioną jesienną pomidorową :)
Fenomenalne! Wszystko! Zupa (też podobną ostatnio gotowałam... a może raczej piekłam). Rzeczywiście pychota! Zdjęcia... cudne i takie klimatyczne (jak zawsze zresztą). Posypka - stanowczo do wypróbowania! Pzdr gorąco Aniado
OdpowiedzUsuńRobiłam ostatnio podobną (bo bez posypki i marchewki) ale na zimno i zwało się gazpacho :) Była pyszna, bo taka gęsta.. Strasznie kusi mnie to co na zupie, muszą ją zrobić :)
OdpowiedzUsuńcudowna zupa:) ten kolorek jest naprawde super, a zdjecia sa piekne:)
OdpowiedzUsuńEwelinko, jestem oczarowana i zaczarowana. Twoje zdjecia są pełne magii, są takie jak nikogo innego na świecie.
OdpowiedzUsuńUbóstwiam je!
Ściskam mocno, mocno:*
Te pomidorki, ta zupa, ten pan z okienka, no ... rewelacja!
nerkowce lubię najbardziej.. a te kokosy - zadziwiające.
OdpowiedzUsuńukochaną pomidorową robi Mama. ale ta pokazana przez Ciebie niesamowicie mnie zaciekawiła.
nat. - gdybyś skosztowała to... jestem pewna, ze Twój zachwyt byłby równy mojemu:)
OdpowiedzUsuńWiesz, ze ja to pielęgnowanie, a później zbiory uwielbiam tak, ze aż się boję co będzie jak się skończy...
Dziękuję Ci:)
eMajdak(Polka) - Poluś, Ty mi tu kadzisz, Droga Dziewczyno, ale powiem Ci, że wielką przyjemność mi to sprawia:). To ja czekam na Twoja pomidorową, a tymczasem jeszcze raz na swoją:), bo znów zrobię:)
Pozdrawiam Cię mocno!
lepszysmak - Aniu, dziękuję Ci pięknie:). Pieczone zupy mają w sobie wielki urok i pełen smak, prawda? Posypka taka, że... nie ma lepszej - z ręką na sercu:)
viridianko - o widzisz, ale moja nie jest strasznie gęsta, jest taka w sam raz, bulion byłby tu pomyłką... Zrób-będziesz się emocjonować jak ja:)
ago - dziękuję, zupa bez dwóch zdań cudowna:)
Majanko - a mnie niezmiennie oczarowuje Twoje oczarowanie:). I jest mi ogromnie przyjemnie, że tak odbierasz świat moich fotografii:) - świat takich chociażby zwykłych-niezwykłych pomidorów...
Odwzajemniam gorąco Twoje uściski!
A pan z okienka to mój dziadek:)
asiejko - mnie kokosy też zadziwiały - dziwiłam się, że nigdy nie wpadłam na to, aby wrzucić je do młynka i uzyskać taką aksamitność... wyjątkowe, polecam Ci z radością:)
O tak,to wyjątkowa zupa.
OdpowiedzUsuńJa ,miłośniczka zup to potwierdzam,bo patrząc na zdjęcia i czytając opis,chciałabym sięgnąć po miseczkę..
Uwielbiam naturalne warzywa,dlatego te zdjęcia mnie oczarowały.Pomidorowa miłość.
Ja też mam własne pomidory, w doniczkach,wiesz?
Smacznego Ewelino!
Oczarowana jestem Twoimi postem, ciepłem które płynie z każdego Twego słowa, a zdjęcia, no cóż braku mi ich, by opisać jaka jestem zachwycona! Zupa mnie oczarowuje! Dla mamy i dziadka pozdrowienia a dla Ciebie uściski!
OdpowiedzUsuńW tak magiczny sposób przygotowanie zupy może napisać tytko nasza Ewelina... Zmysłowo... jak ta osoba, która wpadła nam w oko umysłu i serca....
OdpowiedzUsuńZrobie. Dzisiaj na obiad :)
OdpowiedzUsuńMam akurat piekne, soczyste pomidory. Papryki mam fioletowe ale co tam;)
Piekne zdjecia! Te z dzialki przypominaja mi troche szklarnie i ogrod mojej Babci sprzed kilku lat.
Usciski!
piękne zdjęcia i bardzo apetyczna zupa!
OdpowiedzUsuńZanim doszłam do przepisu byłam zachwycona i zastanawiałam się czemu nie robiłam jeszcze tego przepisu, skoro pomidorowa to moja ulubiona zupa, a książkę Grangera mam. Teraz już wiem - książkę mam, ale nie tę. I wiem jeszcze jedno - muszę koniecznie zrobić tę zupę (kolejna pomidorówka do zrobienia;))
OdpowiedzUsuńPiękne te Twoje pomidorki Ewelinko, zachwyt!
Dzieki Ci Kochana, za te inspiracje :-) wlqsnie poswukuje pomyslow na kolacje dla naszych belgijskich sasiadow. Myslalam o zupie, zeby byla taka typowo polska ale z ciekawym dodtkiem i prosze :-) juz mam. Papryka ze szklarni dziadka Teosia ale pomidory juz musza byc kupne. Zdjecia pomidorkow obledne :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Anna
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPrzepis bardzo ciekawy.. jeszcze nigdy nie przygotowywałam do zupy w ten sposób warzyw :)
Ewelajno, uwielbiam zupy pomidorowe - kojarzą mi się z domowym ciepłem. Twoja jest bardzoo oryginalna, do tego stopnia, ze nie omieszkam wypróbować tego przepisu :)
OdpowiedzUsuńJej..zazdroszcze Twoim rodzicom tak cudnej szklareni z warzywami. Cudownie jest móc przygotować posiłek z tego, co samemu się wyhodowało - własną troską, miłoscią i pielegnacją.
Pozdrawiam cieplutko :)
przede wszystkim sliczne fotki :) poza tym ta zupa az pachnie z daleka,jak sobie wyobraze te wszystkie warzywka lacznie z pomidorami w piekarniku-extra,a do tego ten dodatek orzechow i kokosa-wow!!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
hehehe... przed przeczytaniem posta myślałam, że posypka to parmezan! a tu masz, taka niespodzianka... lubię takie :D jak i każdą wersję pomidorowej!
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zwykle wspaniałe... aż mam wrażenie, że czuję tę wilgoć szklarni i ten cudowny zapach... połączenie wilgotnej ziemi i dojrzewających warzyw... tylko pomidory (no i może papryka) mają tak niesamowicie intensywny zapach...
Pomidory i kokos? Uwielbiam takie połączenia. Zupa wygląda niesamowicie i bardzo chętnie kiedyś spróbuję.
OdpowiedzUsuńps. zazdroszczę tych foremek na bagietki ;)
Zupa bardzo wyjatkowo i przepyszna:) Zjedlismy wczoraj z E. ze smakiem na kolacje:) I juz sie ciesze na wyjadanie reszte na dzisiejszy lunch ;)
OdpowiedzUsuńNiezwykle ciekawa pomidorowa! Nie dość, że pieczona to jeszcze te dodatki, z chęcią wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńZaczarowałaś mnie tą zupą. Tak ją smakowicie opisałaś, że aż czuję jej smak i aromat;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne, a zupa - z pewnością cudowna. Ostatnio znów powróciła moja miłość do pomidorowej. Chętnie spróbuję Twojej :)
OdpowiedzUsuńOgrodniczko z dalekiej północy, jak ja bym tak chciała jak Ty. Zanurzać dłonie w ziemi i sadzić, podlewać, wyrywać. Cieszę się z małej grządki w środku miasta i marzę o dużej. Uwielbiam zupy z pieczonych warzyw. Muszę spróbować tej posypki.
OdpowiedzUsuńAmber - zupa jest pyszna, muszę zapamiętać, ze jesteś miłośniczką zup:). Pomidory w doniczkach i ja chciałam mieć, ale mój balkon kapryśny okrutnie więc nic z tego nie wyszło. Zupa będzie znów - dziękuje:)
OdpowiedzUsuńKamilko - ja niezmiennie zachwycam się Twoim zachwytem - dla mnie to jak prezent - dziękuję:)
Patrycjo - zmysłowo? Dziękuję Ci za Twoje spojrzenie i serducho, moja Droga:)
Agnieszko - niezmiernie się cieszę kiedy w całkiem niezamierzony sposób przywołuję czyjeś wspomnienia:). A papryki fioletowej, co to podobno staje się czerwona, nie kosztowała jeszcze. Ja cieszyłam się, że zrobisz, a jak napisałaś, że zrobiłaś i, że smakowała to cóż, tylko się cieszyć ponownie, bo zupa warta jest powtórek:)
wykrywacz smaku - dziękuję, wykrywaczu, ze i Tobie się podoba:)
korniczku - o tak, koniecznie do zrobienia, u mnie też (znów), bo nowe pomidorki przywiozłam:). Dziękuję za Twój zachwyt, on mnie motywuje do dalszej pracy:)
addiopomidory - chcesz zrobić, a może już zrobiłaś? Ciekawa jestem czy belgijskim sąsiadom smakowała? No, cóż, że pomidory kupne, nie da się mieć wszystkiego i ja to rozumiem. Niech żyje papryka od dziadka Teosia!
Ściskam Cię mocno!
Grażyno - dziękuję Ci bardzo, spróbuj, a się uzależnisz:)
Escapade Gourmande - ta szklarnia to raczej owoc pracy rąk mojej mamy:) i miłości do pracy i ogrodu, bo bez tego nic by nie było. A posiłek z własnego - oczywisty, ale jednak niepowtarzalny:). I ja Cię pozdrawiam, Iwonko:)
Gosiu - wiesz, że mi te zdjęcia tez pachną? I ja Cię cieplutko...:).
P.S.Pozdrowienia dojeżdżają do Ciebie w trzy godziny, wiesz?
EVE - ja Ci dam parmezan, ja Ci dam... Poczułaś klimat szklarni? Cieszę się, że Ci się podobało:)
slyvvia - spróbuj, spróbuj, bo składniki prościutki, póki pomidory niedrogie:).
P.S. Foremki na bagietki niebawem pójdą w ruch:)
Agnieszko - jeszcze raz - sam zachwyt:)
burczymiwbrzuchu - zaiste, niezwykle ciekawa - polecam i smacznego Wam życzę, Dziewczyny:)
shy - ja mam tak samo, kiedy patrze na te zdjęcia:)
Panna Malwinna - zaczarowanie Ciebie było moim celem:). Rób, a Twoje kubki smakowe będą zachwycone:)
maniu179 - dziękuję, miłość do zupy z pomidorów mieszkała we mnie od zawsze:), cieszę się, ze I na Ciebie przyszła:). Jestem pewna, ze się zachwycisz:)
lo - tą ogrodniczką tylko mi serce zagrzałaś:). Lo, moja Droga, grządka w środku miasta, to namiastka, ale i tak nie każdy ją ma, więc jesteś szczęściarą. A marzenia dobrze, że masz, to tylko Cię pobudza do działania:)
Pyszna zupka i bardzo urokliwe pomidorki:)
OdpowiedzUsuńWspaniała ta zupa...a zdjęcia cudowne:)O takich pomidorach to sobie mogę póki co jedynie pomarzyć...no i popatrzeć na Twoje zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPiękne są!!!
juduk1119 - dziękuję pięknie:). Jak dobrze, ze te pomidorki jeszcze są:)
OdpowiedzUsuńAnetko - patrz do woli, gdybym mogła, przesłałabym, ale podróże nie dla nich... Dziękuję:)i zapraszam:)
Świetny przepis, Ewelajno!
OdpowiedzUsuńAnia Wodarczyk (aka vespertine) - zrobiłaś, Ania, kosztowałaś?
OdpowiedzUsuńZrobilam dzisiaj na obiad te zupe, Ewelajno! Byla pyszna; smakowala nam bardzo =) Idealna na chlodny, pochmurny dzien.
OdpowiedzUsuńAgnieszko - ależ się cieszę:). U mnie ostatnio została posypka, bo zrobiłam dużo więcej :)
OdpowiedzUsuń