Jakiś czas temu ogromną siatę jabłek dostałam. Siatę pełną delicji złotych i czerwonych. Prosto z okolic, Trydentu czyli z największego obszaru upraw jabłek w Europie. Największy europejski sad... Wyobraziłam sobie jak tam musi być pięknie wiosną kiedy kwitną jabłonie, albo jesienią podczas zbiorów… I zapachniało mi tymi kwiatami, tymi jabłkami na drzewach, a później piwnicą naszego domu z zaokrąglonym wejściem jak w piwnicach zamkowych…, gdzie w skrzynkach stały jabłka. I jabłkami u dziadka w zbożu na strychu. Najbardziej lubiłam być na tym strychu w słoneczne południe, kiedy przezroczyste promienie słońca głaskały zboże wpadając przez okienka w dachu (tak, jak w kościele czasem w bardzo słoneczny dzień). Najpierw patrzyłam jak zaczarowana, bo taki spektakl zawsze jest wyjątkowy. Później delikatnie, czując chłód suchego zboża, wsuwałam w nie rękę i znajdowałam zimne czerwone malinówki. Wykładałam je do miseczki, odkładałam na bok i zaczynałam przesypywać zboże z ręki do ręki, z góry na stos, z prawej do lewej… Słyszałam jak babcia mnie woła… Jeszcze tylko jedna garstka… Powrót ze strychu tyłem, noga za nogą, przestawiając miseczkę ze stopnia na stopień, słysząc nawoływania Babci… Jeszcze tylko minąć skrzynię z mąką…, ale najpierw odstawić miseczkę na podłogę, podnieść wieczko skrzyni i tylko na chwilkę zanurzyć w niej rękę…, tylko “przejechać” przez całą długość skrzyni..., otrzepać ręce i na dół, do Babci, do ciepłej kuchni...
Ech wspomnienia… Jak dobrze, że je mamy:)
Część moich pachnących delicji wykorzystałam do strudla, specjału przejętego przez Włochów od Austriaków. Pamiętając smak austriackiego strudla, który mogłabym jeść bez opamiętania…, już dawno chciałam go zrobić. Przepis, podpisany przez panią Bożeną Sikoń znalazłam w “Kuchni”( 9-2009).
Tajemnicą tego ciasta jest jak najcieńsze jego rozciągnięcie (na przedramionach), dlatego, że te miejsca, które zostaną grube będą niesmaczne. To ciasto to pieczone jabłka ubrane w delikatną koronkę z ciasta, która nie może przeszkadzać, dlatego, jeśli ciasto po bokach nie da się już rozciągnąć, odcinaj je bez obaw i bez poczucia straty. Jeśli chcesz możesz je wykorzystać do zrobienia kolejnego małego ”strudelka” – wtedy musisz przygotować więcej jabłek i upiec drugie, mniejsze ciasto.
Strudel Jabłkowy
Nadzienie:
1,5 kg jabłek
150 g cukru
1 łyżeczka cynamonu
rodzynki (dałam kubeczek)
Ciasto:
1 kg mąki (typ450)
1 łyżeczka soli
700 ml wody
100 ml oleju
70-100 g masło do posmarowania ciasta
garść bułki tartej
cukier puder do posypania ciasta
1. Nadzienie: rodzynki zalej gorąca wodą i odstaw na 5 min., jabłka obierz i zetrzyj na cienkie plastry (wąski bok prostokątnej tarki), dodaj cukier, cynamon oraz osączone rodzynki – wymieszaj i odstaw.
2. Ciasto: Rozpuść sól w zimnej wodzie (700ml), następnie 3/4 tej wody dodaj do mąki i wyrabiaj ciasto mikserem. W razie potrzeby dolej więcej wody (mi po dodaniu zostało 125 ml-E.). Dodaj olej i wyrabiaj tak długo, aż ciasto będzie luźne i plastyczne (nie trwa to długo-E.). Uformuj z ciasta kulę i delikatnie posmaruj olejem – dzięki temu ciasto nie będzie przylepiało się do rąk, a na jego powierzchni nie wytworzy się skorupka. Pozostaw ciasto na 30 min, aby odpoczęło.
3. Włącz piekarnik ustawiając temperaturę 180°C. Po tym czasie przygotuj dużą ściereczkę. Rozpłaszcz ciasto i zacznij rozciągać na przedramionach. Rozłóż je na ściereczce i dalej rozciągaj aż stanie się bardzo cienkie. Jeżeli brzegi pozostaną grube, obetnij je (ja odcięłam 1/3 ciasta-E. Pamiętaj, że te miejsca, które będą miały dużo ciasta nie będą smaczne)
4. Rozciągnięte ciasto delikatnie posmaruj rozpuszczonym masłem i posyp na całość bułkę tartą. Zostaw i zajmij się nadzieniem
5. Odciśnij sok z jabłek i ułóż je na cieście. Zwijaj strudel przytrzymując ciasto ściereczką. Wierzch posmaruj masłem i piecz ok. 25 minut.
6. Wyjmij, lekko ostudź, posyp cukrem pudrem i podawaj z sosem waniliowym, albo budyniem przygotowanym z większej ilości mleka.
Najlepsze na ciepło…:)
Jestem pewna, że po pierwszym kęsie ciepłych jabłek, zamykając oczy poczujesz się jak w knajpce w Dolomitach, albo w Tyrolu…
Jejku, zawsze wiesz, co zrobić, żeby człowiekowi zaczęła kapać ślinka :), miałam zrobić zwykłe półkruche z jabłkami ze słoika, a teraz ... nie ma wyjścia :).
OdpowiedzUsuńJabłuszka w skrzyneczkach, ten zapach, dzieciństwa, beztroski, ciepła i światło...umiesz ubrać wspomnienia w słowa i barwy.
A wspomnienia...cóż... co byłby nasz świat wart bez nich...razem z marzeniami pozwalają żyć
elegancki wypiek!
OdpowiedzUsuńteraz już taka pora, że niestety często jabłka w środku czarniawe, poobijane, szczęściara!:)
życie & podróże
gotowanie
Jo - a Ty zawsze wiesz jak napisać aby zrobiło mi się naprawdę miło:). Pamiętaj tylko nie żałuj odcinania:).
OdpowiedzUsuńWiesz, że ten czas beztroski to był taki... święty czas. Tak myślę:). Zamykam oczy , wkładam nos w skrzyneczkę czerwonych Rubinów, które teraz u mnie, a wspomnienia same płyną...
Olu -dziękuję, ale dla mnie on raczej rustyklany niż elegancki, chociaż może to zależy od punktu siedzenia, patrzenia... A, że szczęściara to przyznaję, wszystkie były pycha! Choć wydaje mi się, że lepsze byłyby do strudla renety, to zdarzyło mi się ostatnio dostać je w takim stanie, jak opisujesz.
Olu, już niebawem nowe jabłka!
Takie rarytas to pochłonę z wielką chęcią, z lodami, sosem waniliowym. Jabłkowe wypieki jednak smakują o każdej porze :)
OdpowiedzUsuńEwelinko, strudel wyszedł ci wspaniale. Piękne wspomnienia masz od dziadka i babci, to musiał być bardzo piękny czas :) Ściskam, miłego tygodnia!
OdpowiedzUsuńWyglada bardzo efektownie - juz czuje jego smak, jeszcze cieplego, z kleksem smietany albo kulka pysznych waniliowych lodow...
OdpowiedzUsuńA wspomnienia - zwlaszcza te mile - sa potrzebne kazdemu.
Ależ cudny !!!
OdpowiedzUsuńJa taki zapodam na święta :)
Buziaki !!!!!!!!!!!
Wygląda przepysznie;) Pięknie podany;)
OdpowiedzUsuńJaki poetycki początek, poczułam jak sama bym tam była :) Tylko zamknąć oczy i pomarzyć.
OdpowiedzUsuńMyślałam, nie wiem dlaczego, że strudel jest trudniejszy ;) Dziękuję za jego odczarowanie :)
Piekny post Ewelinko, i pycha strudel. Strudel jest tu na Bawarii bardzo modny:-) uwielbiam, dziekujemy za super przepis!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplusio
Syl
Wygląda przecudnie a zapach już się unosi w moim domu
OdpowiedzUsuńGenialne masz te zdjęcia, a strudel wygląda po prostu bosko.
OdpowiedzUsuńA nawiązując do Twojego komentarza u mnie - Dziadka podziwiam. Mój poddał się, jak trzeciego trabanta rozbił na rondzie Sprzymierzonych ;)
Pyszne jabłuszka.Z klimatem pierwsze zdjęcie.
OdpowiedzUsuńZrobiło mi się tak ciepło...Od strudla,który uwielbiam i mogę jadać pasjami.
Obojętne skąd pochodzi.
Słonecznego dnia!
Oj strudel po prostu uwielbiam!
OdpowiedzUsuńJej,to jest piękne!zdjęcia,ciasto,opowieść...
OdpowiedzUsuńSmakowity deser na pięknym talerzu :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że te zdjęcia właśnie przenoszą do babcinych lat? A strudel? Ma w sobie coś najcudowniejszego - jabłka w dużej ilości.
OdpowiedzUsuńJa widziałąm jak Pani Bożena Sikoń robiła ten strudel we włąsnym programie ...zakochałąm sie, ale nie mam odwagi go zrobić ...to rozciaganie mnie przeraża:) .... a wspomnienia z dzieciństwa mamy podobne jak widzę:) wielki bzuiak
OdpowiedzUsuńPodziwiam kunszt! wspaniałe zdjęcia, piękny wypiek
OdpowiedzUsuńKamilko – sos waniliowy najlepszy, ale te lody tez by pasowały:). Taki strudel to właściwie same jabłka, ciasto jest tylko dodatkiem i to najlepiej jak najcieńszym:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko – dziękuję:). Czasem mam wrażenie, ze cała jestem utkana ze wspomnień… Odżywają co krok… Te wizyty na strychu były naprawdę wyjątkowe…:) :). Ściskanie dobre na początek tygodnia! Dziękuję i odwzajemniam całą sobą!
Maggie - nie do końca byłam przekonana do kształtu, bo może strudel powinien być większy – szerszy i zajmować blachę od strony do strony, a mi wyszło coś takiego… dżdżownicowatego;), ale mówisz, że i tak czujesz jego smak… Cieszę się:). Bez wspomnień nie istniejemy, tworzą nas! Samych najlepszych, Maggie!
Ivon – dziękuję ślicznie! Jak chcesz na święta to najpierw spróbuj przed, zobaczysz czy dla Ciebie to jest świąteczny wypiek. Ja sądzę, że na niedzielę, czy niezobowiązujące spotkanie tak, ale na święta to niekoniecznie, ale jak zrobisz( wcześniej) to się przekonasz. Pozdrawiam Cię gorąco i cieszę się buziakami:*
DarkANGELika – dziękuję, starałam się:)
Kobieto majsterkująca – dla Ciebie, która tyyyle potrafisz, to rozciąganie na przedramionach nie powinno być problemem:). Lutowanie to dopiero problem;).Ja też kiedyś myślałam, że jest trudniejszy, a tu niespodzianka:):). Bardzo proszę!:)
Syl – dziękuję ślicznie! Ciekawa jestem smaku bawarskiego strudla, bo widziałam już i inne przepisy na to ciasto. I ja Cię serdecznie pozdrawiam!
kulinarne-smaki – już się unosi…??? Zrobiłaś? Siedzi w piekarniku? Ale jesteś niesamowita i szybka…:):):)
Usagi – naprawdę tak myślisz? Dzięki śliczne:)
Dobrze, że Twój dziadek rozbił tylko samochód a nie się… Trabant kultowa sprawa:).Mój dziadek daje radę w cinquecento:) i ciekawa jestem jak długo… Ale to jego drugi samochód, do którego przesiadł się z warszawy… Trzeciego pewnie nie będzie.
Amber – dziękuję:). Ale mi miło…:). Ty też pasjami? Dla mnie i tak najlepszy na stoku… Ech… Tak, obojętnie skąd pochodzi, najważniejszy smak:)
burczymiwbrzuchu – jak uwielbiasz to Ty porządna dziewczyna jesteś!;). Uwielbiam, że uwielbiasz!
Aniu Włodarczyk (aka vespertine) - dziękuję Ci pięknie, Aniu:).
A wiesz, że mój dziadek jest Wodarczyk:) bez „ł”, ale podobno kiedyś nosił nazwisko z tą literką tylko, że po wojnie ktoś gdzieś coś pozmieniał i tak już zostało… Gorąco pozdrawiam!
Samanto – tak jest, bardzo smakowity, najważniejsze jabłka:)
kabamaigo – cieszę się, że tak wyszło, i, że tak odbierasz ten klimat, bo najpierw zawsze są zdjęcia, a później dopiero post, choć myśli krążą wokół siebie cały czas, spotykają się i przeplatają… Jabłka w dużej ilości:):):)
Jolu Szyndlarewicz – o, proszę, ja nie mam ‘fachowej” TV i w ogóle nie oglądam, więc z chęcią bym zobaczyła. Jak się zakochałaś to działaj, jesteś w tej lepszej sytuacji, że ja widziałaś w akcji. Odwagi i do dzieła!
Wspomnienia podobne… - znasz te wszystkie uczucia…, wiesz co piszę… Do tej pory widzę te promienie, czuję zapach jabłek, mąki, strychu i zboża… Sami pewnie nie do końca wiemy z jakich wspomnień jesteśmy utkani…:)
Prezentuje się pięknie i kusząco.
OdpowiedzUsuńna widok ostatniego zdjęcia aż mocniej przełknęłam ślinę! prezentuje się uderzająco pysznie
OdpowiedzUsuńu moich Dziadków również jabłka stoją w skrzynkach - w ciemniej piwnicy, do której jako dziecko bałam się wchodzić :)
Podziwiam bo prawdziwe cudo upiekłaś!:)
OdpowiedzUsuńpiękny :), podziwiam i wzdycham do tego strudla
OdpowiedzUsuńEwelinko, jesteś niesamowita! Przepiękne są Twoje zdjęcia, a strudel po prostu jem oczami!
OdpowiedzUsuńNo coś niesamowitego.
WSPANIAŁY!
Szkoda,że mam tak daleko do Ciebie, bo już bym siedziała i jadła ten strudel :)
Uściski Kochana i dobrego tygodnia :*
i to jest prawdziwy rarytas jablkowy:)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się taki :D
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wygląda! No zjadłabym z ogromną ochotą :)
OdpowiedzUsuńI jak tu zasnąć widząc takie słodkości!
OdpowiedzUsuńStrudel to zbyt błahe słowo. Wieniec lepszy! Wieniec królowej strudli ♥
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na coś bardzo jabłkowego!
OdpowiedzUsuńEwelino Droga,
OdpowiedzUsuńnie wiedzialam, ze jablka sie tak przechowuje/przechowywalo...Piszesz tak, ze jakbym Cie widziala, jak sie zakradasz i jak zakleta ogladasz te cuda...
Strudel to dla mnie niezmiennie cos nieosiagalnego. I jedno z nielicznych ciast, ktore, jesli dobre, wole zamowic w kawiarni, niz piec sama... Przemysle sobie w spokoju Twoj przepis i zobacze, co sie da zrobic. Masz przeciez duza moc przekonywania...
Buziaki
Anna
To jedno z ciast z cyklu "chciałabym, ale się boję" ;)
OdpowiedzUsuńOjej.. Po ostatnim wpisie o rodzinnym domu, tam gdzie był placek drożdżowy miałam nadzieję na następny taki wspomnieniowy wpis i ... Proszę! :))
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz, na prawdę piękne wspomnienia. Ujęte w takie lekkie, piękne słowa.
Tak, że czuję te jabłka i widzę tamte promienie słońca. I tamtą małą dziewczynkę.
Strudel. Mi kojarzy się przede wszystkim z wyjazdem narciarskim. Na stoku. Ciepły jeszcze, albo nie. W zimny, mroźny, słoneczny dzień. Na przerwie w barze ;)
Twój wygląda na prawdę imponująco!
Zdecydowanie lepiej niż te, które jadłam na stoku.
Uściski!
Naprawdę tak myślę, piękne zdjęcia. Tło masz niesamowite, fajnie dobrane światło i kompozycja. Wyglądają jak obrazy martwej natury. To pierwsze bez trudu potrafię sobie wyobrazić na płótnie na kuchennej ścianie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewelina, zdjęcia powalające, a historia niesamowicie klimatyczna :) Aż żal nie można cofnąć się do tamtych chwil.... bardzo dobrze, że choć są wspomnienia.
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu!
Haniu-Kasiu - dziękuję bardzo:)
OdpowiedzUsuńKaś – ale super! Takie reakcje sprawiają mi wiele radości:). Jabłka w skrzynkach u Dziadków... Moi miejscy dziadkowie tez tak mieli i do ich piwnicy tez bałam się schodzić zimą, co innego latem...:). Dodatkowe wspomnienia mi obudziłaś:). A swoją drogą teraz chyba się nie boisz?
judiku – znaczy, że strudlem zasłużyłam na Twoje pozdrowienia – cieszy mnie to:)dziękuję ślicznie i ja Cie również pozdrawiam!
Zauberi – piękne dzięki! Jakbym widziała Cie wzdychającą...;)
Majanko – właściwie to to, że ma jabłka jest jego wielką zaletą, ale gdyby nie to, to ciasto nie byłoby niczym niezwykłym. Dzikęuję za Twoje zachwyty, bo one niezmiennie sprawiają, ze chce mis ie dalej coś tworzyć:). Ty wcale nie masz do mnie daleko i jak masz ochotę to zapraszam:)
aga – rarytas.... trochę zapomniane słowo, a takie ładne. Lubię je:). Dziękuję:)
slyvvio – do pieczenia zakasaj rękawy...:)
A. - witaj u mnie:). Dziękuję za miły komentarzyk i zapraszam do upieczenia!
Nemi – kolorowa Dziewczyno:). Zasnęłaś pewnie spokojnie:)
onionchoco – błahe... mówisz? Ty jesteś niezwykle miła, moja Droga:)
Patrycjo – najlepsze jabłko prosto ze skrzyneczki;)
anno – u moich dziadków tak, a to ziarno było przeznaczone na mąkę:). Ty wiesz jak cudownie przesypywało się tę mąkę w skrzyni... Do niezapomnienia...:).
Mówisz, że tak piszę... – i Ty to mówisz...:) . To znaczy, że tak jest:). Ależ Ci dziękuję: ) taki mi ładny komentarz napisałaś:)
Dla mnie strudel też był nieosiągalny, a teraz wynalazłam znów przepis Makłowicza i szukam innych i chciałabym próbować jeszcze inne
Uściski najgorętsze:*:*:*
Fantazjo - witam Cię u mnie:). Ja tez się bałam, ale ten diabeł wcale nie jest straszny. Robisz ciasto, rozwałkowujesz, rozciągasz, wrzucasz nadzienie, zawijasz i pieczesz:). Tylko... tyle:)
Toniu – jak miło dostać takie ładne słowa:). Sama nawet nie wiem ile jeszcze takich wspomnień siedzi w głowie... Nie mogę nic obiecać ani Tobie, ani sobie, bo te wspomnienia czasem ożywają dopiero po zrobieniu zdjęcia, a czasem podczas jedzenia... Mam nadzieję, że jeszcze przyjdą, skoro sprawiają radość:).
Pyszne wspomnienia strudlowe mam raczej z Austrii, w It. jakoś niekoniecznie mi strudle smakowały. I jak ku Tobie uściski posyłam!
Usagi – jejku, jakie miłe słowa mi posyłasz:). Ja nie wiem czy potrafię sobie to wyobrazić... Dziękuje Ci , Agnieszko, bo aż serce mi rośnie:). Łaskawej soboty i niedzieli!
p.s. A później wcinaj marchewkę i suszone morele, bo ponoć zakwasy po nich mniejsze;)
EVE – moja Droga, dziękuję pięknie:) Buziak mi się raduje na Toje słowa:). Czasem chciałabym mieć pierścień Arabelli i nagle znaleźć się przed tym zbożem i po raz kolejny szukać w nim jabłek... Wspomnienia dają nam dużo życia:) Tobie tez udanego weekendowego czasu!
Jswm - zagubiłam Cię... dlatego dostaniesz osobny komentarz, w którym podziękuję Ci za takie miłe słowa:). Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuń:-)
OdpowiedzUsuńMasz fantastycznego bloga. Kulinarne blogi z fabułą to jest to :) A to drugie zdjęcie to żywcem jak z XVII - wiecznej martwej natury. Super :)
OdpowiedzUsuńLoriel - a Ty masz fantastyczny nick:). Dziękuję Ci za taki miły odbiór:) Aż sobie przewinęłam gdzie ten XVII wiek u mnie:). Dziękuję bardzo jeszcze raz!
OdpowiedzUsuń