Lato zniknęło gdzieś za rogiem. Pomachało białym szalem w granatowe kotwice i tyleśmy je widzieli. Teraz zaszywa się się gdzieś daleko, aby za rok wrócić znów. Taką przynajmniej mamy nadzieję, Wy i ja, prawda…? Bo wyjątkowe było tego roku. A może odlatuje do ciepłych krajów…??? W zasadzie to by się zgadzało.
A Jesień…, ta to dopiero… Jak z obrazka. Tego najbrzydszego jesiennego obrazka. Przyszła punktualnie. Zapłakana jakby wcale nie chciała jeszcze zaczynać… Już o świcie założyła kalosze i z nosem na kwintę brodziła w kałużach… Na szczęście już przed południem poprawiła się, zreflektowała, że tak nie można, bo jak to tak z dnia na dzień moczyć ludziom nogi….??? Podniosła więc głowę, na usta przywołała najpiękniejszy ze swoich uśmiechów i wyciągając nogi na jednym z pustych leżaków, włożyła rękę do prawej kieszeni i razem z marcepanowym serduszkiem w czerwonym papierku, wyjęła z kieszeni słońce. Widziałam jak rozsnuwa chmury odsłaniając błękit nieba, widziałam jak rozpogadza żałujące odchodzącego lata twarze, widziałam jak rozświetla oczy i daje nadzieję na tę “polską złotą jesień”. I nawet sama zaczęła się uśmiechać.
Tak też w radio mówili, że przyjdzie i, że będzie złota. Zatem przeczekujemy ewentualne szarości, niedogodności i te trochę wody, które podobno spadnie nam na głowy i za chwilę będziemy się cieszyć jesienią, która szeleści, złoci się i chrupie. Bo to dopiero początek, bo teraz wszystko się zaczyna. Zatem samego dobrego dla Was na ten czas! Bądźmy dla siebie dobrzy na jesień!
Moja jesień zaczyna się pyszną focaccią* z pomidorami, które przywiozłam Stamtąd. Pomidorami, które mają smak i zapach. Do pomidorów dodałam trochę czosnku i rozmarynu i w zasadzie po godzinie miałam ciepły chrupiący kawałek ciasta o smaku lata. Do tego prostą pomidorową sałatkę, którą polałam odrobiną oliwy, dodałam drobno pokrojone 2 ząbki czosnku i świeżo zmieloną sól.
Korzystałam z przepisu podstawowego z książki “Mamma Mia” Franka Bordoniego. Mąka orkiszowa jest moim pomysłem. Jeśli użyjesz mąki pszennej chlebowej daj 1/3 szklanki wody. Tyle w temacie zmian..
Focaccia z pomidorami, oregano i rozmarynem
1 łyżeczka cukru
2 i 1/4 łyżeczki suszonych drożdży
1/2 szkl. ciepłej wody
2 szklanki mąki orkiszowej 650 (lub pszennej chlebowej)
2 łyżki oliwy extra virgin
1 łyżeczka soli morskiej
pomidorki koktajlowe
2-3 gałązki rozmarynu
trochę oregano otartego lub świeżego
1. Wymieszaj drożdże z cukrem w ciepłej wodzie. Odstawa na 10 min. Do dużej miski wlej zaczyn, wsyp mąkę i mieszaj w mikserze aż zaczyn wchłonie całą mąkę (wystarczy mieszać ręcznie – E).
2. Jeżeli masz porządny robot- mikser zmień końcówki na haki do ciasta i dalej wyrabiaj na gładką masę (wyrabiam ręcznie)
3. Przełóż do posmarowanej oliwą miski, wyrabiaj ręcznie aż ciasto wchłonie cały tłuszcz. Przykryj miskę wilgotną ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce na 30-40 min. Do tego czasu ciasto powinno podwoić swoją objętość.
4. Piekarnik rozgrzej do 240°C. Ciasto przełóż na lekko oprószony mąką blat i szybko zagnieć. Uformuj z niego prostokąt (40x50cm) o zaokrąglonych rogach. Pomidorki przekrój na pół i wciśnij w ciasto. Posmaruj z wierzchu oliwą, posyp oregano i rozmarynem, posól.
5. Przełóż na blachę wyścieloną pergaminem albo łopatka przenieś na rozgrzany kamień w piekarniku. Piecz 10-15 min. na kolor złocisty.
* Focaccia – płaski chleb przypominający podstawę pizzy, znany był już w czasach cesarstwa rzymskiego, prawdopodobnie po raz pierwszy wypiekany był na terenie dzisiejszych Włoch przez starożytnych Greków lub Etrusków. dziś focaccia jest dumą Ligurii, gdzie często podaje się ją z rozmaitymi dodatkami, na przykład z anchois, oliwkami, ziołami.
Jak Ty to pięknie opisałaś... z uśmiechem. Cudnie podałaś... bo zdjęcia wyszły rewelacyjnie, a potrawy zapewne smakowicie. Często tu zaglądam, ale dzisiaj musiałam coś napisać, bo urzekły mnie nie tylko zdjęcia, receptury, ale i opis nadejścia jesieni. Pozdrawiam ciepło-jesiennie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Moniko:). Miło, ze chciałaś zostawić stempelek i narysować mi uśmiech :). Póki co jesień ciepła i słoneczna, niechaj trwa...! Dla Ciebie i dla mnie :)
UsuńObiecuję, że będę :D
OdpowiedzUsuńU Ciebie to pewniak :)
UsuńA wiesz, że chyba masz rację z tym latem odlatującym do ciepłych krajów. :)) Przypomniałaś mi o focaccie - mam przepis z oliwkami i suszonymi pomidorami. Niestety tak apetycznych zdjęć nie umiem zrobić. ;) Za to Twoje pożarłam wszystkie!
OdpowiedzUsuńUściski słoneczno-jesienne
Ewa
Ewa, zdjęcia, zdjeciami, smak NAJWAŻNIEJSZY :) Oliwki w focaccii niekoniecznie jak dla mnie, ale suszone pomidory ju TAK :)
UsuńCiepłych dni!
W takiej jesieni ze sloncem w kieszeni to ja bym sie zakochala od pierwszego wejrzenia, jakbym ja tylko spotkala... Mam nadzieje, ze jeszcze sie uda :-)
OdpowiedzUsuńCudne swiatlo na zdjeciach. A ta focaccia z anchois bardzo mnie kusi.
Buziaki
Anna
Anno, chociaż niebo stalowe, to wciąż jest ciepło i przyjemnie. Rower wciąż na fali :)
UsuńŚwiatło pada z okna w taki podobnie stalowy dzień jak dziś, a wyszło jak... wyszło :)
:*
Wszystkiego dobrego i dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńJak Ty pięknie opisujesz, aż sama to wszystko widziałam przed oczami!
:):):):):):):):):):):):) Najpiękniejszego! Dziękuję :)
UsuńBardzo smaczne zdjecia!!! A do nas juz "zlota" jesien dotarla. Po wczorajszym szarym dniu pelnym deszcza, mamy dzisiaj pierwszy przymrozek poranny a teraz juz duzo slonca!
OdpowiedzUsuńZycze milego dnia, udanej jesieni... milych dni! :) Jola
Jolana, u nas tez złoci się i liście spadają i jest pięknie, bo wciąż ciepło :)
UsuńPięknych dalszych październikowych dni!
Piękne zdjęcia :) A focaccia zapowiada się pysznie :)
OdpowiedzUsuńdzięksik :) Focacia...??? teraz o niej marzę :)
UsuńFocaccię uwielbiam :) W mojej dawnej restauracji podawaliśmy ją często jako czekadełka dla gości i trochę inaczej ją robiliśmy - bez pomidorków. Tylko z oliwą i ziołami. Schodziła nam w ilościach przemysłowych, a jak czasem robiliśmy odmianę i było coś innego, np. babeczki z łososiem, to i tak klienci dopominali się o focaccię :))
OdpowiedzUsuńO widzisz, Różo, czyli danie, a raczej czekadełko (adekwatne :)) do niezapomnienia :) Z oliwą i ziołami też robiłam - wciąga, uzależnia i chce się więcej:). Nie wiem, czy wtedy po czekadełku nie chciałabym jeszcze więcej.... czekadełka :):):):):)
UsuńŚwietny przepis :) Pienie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, polecam :)
UsuńCzekam na tą jesień która szeleści i na to słonko.Jak nie wyjdzie to chyba zapadnę w zimowy sen:)
OdpowiedzUsuńIga, dziś słonka, nie było, ale BYWA< BYWA i szeleści i złoci - jest jak być powinno :). KOrzystasz...?
UsuńA kiedy jesień niesie smaki takie cudne ... ech to ja już się rozmarzyłam ta Twoja jesienią :)
OdpowiedzUsuńBuziaki ślę :)
Olguś, ona wciąż niesie te smaki, u mnie tyle dyń oczekuje na zupę, a nawet jeszcze śliweczki w lodówce z ostatnich zbiorów. Tyle jesiennego dobra wokół :)
UsuńSłoneczka!!!! I fajnych czapek :)
A czy można dać zwykłe drożdże? Pozdrawiam ;) Aśka
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak, Asiu, możesz podwoić ilość (dwa razy tyle co w przepisie), bo tak najłatwiej albo zastosować się do tego, co mówią producenci : "7gramów drożdży instant odpowiada 25 gramom drożdży świeżych"
UsuńW opakowaniach dostępnych na rynku możemy znaleźć 7g drożdży - to prawie dwie i pół łyżeczki, jak jest w przepisie.
uwielbiam, czas niedługo zrobić:)
OdpowiedzUsuń:). Zrobiłaś?
UsuńDo szczęścia nic mi więcej nie potrzeba tylko pachnące pomidory i świetny rozmarynowy chlebek potocznie zwany Focaccią. Kwintesencja smaków :)
OdpowiedzUsuńDżemdżusko, teraz to ja se mogę... Zęby wbić w konfiturę pomarańczową z imbirem, albo w surową paprykę, bo nie mam nic więcej....!
Usuńmmmmm palce lizac. Dziekuje za przepis.
OdpowiedzUsuńAlez smaka mi narobilas :)
pozdrowionka
Sylwia, proszę bardzo :)
Usuńdziś na śniadanie zaserwowałam sobie Twoją sałatkę pomidorową, tylko tę wersję z majonezem :) cud, miód i pomidorki :)
OdpowiedzUsuńPomidorowo u Ciebie bardzo, ciepło, jak zawsze...w ogóle rozpłynąć się można! :D
Wersja z majonezem pycha, u nas króluje całe lato :) Jak się posiada mamę z pomidorową szklarnią to można szaleć :)
UsuńZ nieba mi spadłaś, bo szukałam przepisu na focaccię. Zrobię, tylko bez udziału miksera i kamienia w piekarniku, bo nie mam takowych. :-)
OdpowiedzUsuńPani, ja tez bez kamienia, ale napisała jak autor podał :). Dwie ręce i piekarnik, jak u mnie :) też nie mam miksera do wyrabiania...
UsuńEwelinko, jaki Ty masz piękny talent... czy próbowałaś pisać ...poezję kulinarną..?? Niektóre Twoje teksty (np ten o jesieni) spokojnie możesz "żywcem" zaciągnąć do pierwszego Tomika...
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz i rewelacyjne zdjęcia robisz.... masz wyjątkową rękę i oko do fotografii. Czy jesteś zawodowym fotografikiem??
Pozdrawiam Cię i życzę pogodnej jesieni...
Anonimku, dziękuję :). Ani ze mnie poeta, ani zawodowy fotografik. Ot przyplątuje się to.... piszę, a akj coś upiekę, albo ugotuję i jest ładne światło, to sfotografuję i tak jakoś leci :)
Usuń