Po pracy wracam do domu pełnego jesiennego światła. Rozkoszuję się plamami na ścianach, podłodze i kanapie. Wychodzę na ciepły taras i wciągam powietrze pełne szeleszczącej obecności jesieni. Kilka listków jarzębiny tańczy walca przy nogach stolika, mięta zaczyna blaknąć, a tymianek ukrywając się pod nią, udaje, że wciąż jest całkiem zielony. Jeszcze tylko pietruszka dumnie wypina karbowane listki, jakby to właśnie był jej najlepszy czas. Uśmiecham się na ten widok, bo przez całe lato nie prezentowała się tak dobrze jak teraz.
Jest dobrze, pięknie jest. Czuję, że ta pogoda mnie wzywa. W zasadzie czuję to w końcówkach palców stóp… Czuję, że teraz to jest dla mnie najważniejsze i chcę wykorzystać ten czas, skoro jestem w domu “za dnia”. Zaczynam przebierać nogami… Ubieram się zatem odpowiednio i lecę gdzie mnie nogi poniosą… Trochę z celem, bo na to wyjście mogę przeznaczyć tylko godzinę, trochę bez celu, bo nie wiem jak daleko zabiegnę… Biegnę po chodniku, betonie, po leśnych ścieżkach, gdzie żółte plamy małych listków brzóz znaczą szlak. Mijam krzaki wciąż owocujących malin, mijam czerwone jeżyny, dla których słońce nie było łaskawe. Krótki kawałek biegnę po piachu, bo wydmy zajmują ląd i trochę dłużej po miękkim dywanie igieł, zrzuconych przez sosny. Biegnę przez las nadmorski i wdycham jego bezpieczną wilgoć. Właściwie tam jest najlepiej. Najbliżej przyrody. Zatracam się miękkości podłoża i w widokach, a wewnętrzna radość rozpiera mnie tak, jakby właśnie wyrosły mi skrzydła...
Biegnę w pulsie mojej krwi,
Biegnę z wiatrem mego losu,
Biegnę lekko i bez planu,
Biegnę długo, biegnę chciwie,
Biegnę w rytmie oceanu,
Biegnę wdzięczna i szczęśliwa,
Bo słyszę głos –
głos wiatru, piasku i fal,
Co uspokaja mnie,
że właśnie tak miało być,
I mam nie pytać już,
bo tylko tak mogło być…
Mam nie pytać,
Bo tylko tak mogło być...
I mam czas tylko dla siebie. Na przemyślenia, na bycie wśród przyrody i z przyrodą. Słucham jak ptaki śpiewają (bo jeszcze śpiewają), słucham swoich kroków i bicia swojego serca. Nie słucham muzyki. Dwa razy założyłam słuchawki, raz bo szkoda mi było zostawiać “Sjestę” w Trójce, a drugi raz, bo chciałam spróbować jeszcze raz, bo “może mi się wydawało…”, ale trochę szybszych utworów. Wyłączyłam po 15 minutach i, jak dotąd, więcej do słuchawek nie wróciłam.
W połowie drogi, podbiegając jedną z prostopadłych do mojej ścieżki i morza dróżek, nagradzam się widokiem na morze. Nabieram tam powietrza, sił błękitu wody i nieba i wracam na moje ukochane igliwie szlakiem w kierunku domu. Wracam mokra, ale szczęśliwsza. Od razu jeszcze więcej mi się chce. Biegam, bo chcę.
Czasem w trakcie takich biegów wymyślam nowe połączenia smakowe, albo znajome ciasta dzielę na pół i łączę w osobliwy sposób. Nie zawsze udaje mi się te pomysły zrealizować, bo doba nie chce się rozciągnąć, ale czasem te pomysły wchodzą w życie.
Tym razem orkiszowe kruche ciasto, jabłka i mus dyniowy. Dla tych, którzy nie wiedzą czy upiec tartę dyniową, czy szarlotkę propozycja dwa w jednym. Z łyżką kwaśnej śmietany, albo gałką lodów waniliowych i herbatą earl grey. Umm… przepyszne!
Tarta dyniowa z jabłkami
Ciasto:
2,5 szkl. maki orkiszowej, albo 3 zwykłej pszennej
200 g smalcu (albo masła 82%)
dwie duże szczypty soli
1 łyżka cukru
jajko
5 łyżek lodowatej wody (jeśli potrzeba)
Składniki połącz i wstaw do lodówki na 1/2 do 1 godziny. Następnie piekarnik rozgrzej do 180 stopni C. Ciastem wylep formę do tarty, przykryj papierem, posyp groszkami ceramicznymi bądź fasolą i piecz 10 min. Wyjmij. Odstaw.
Warstwa jabłkowa:
5 jabłek pokrojonych w kostkę
3 łyżki masła
1/2 szklanki brązowego cukru
szczypta soli
1/2 łyżeczki cynamonu
2-4 łyżki wody (w zależności od jabłek jeśli potrzeba)
Jabłka podsmaż na maśle, dodaj cukier, cynamon i sól. Smaż mieszając delikatnie tak, aby jabłka nie straciły kształtu. Odstaw
Warstwa dyniowa:
1,5 szklanki purée z dyni
1 szklanka brązowego cukru
2 duże jajka
3/4 szkl. kwaśnej śmietany
szczypta soli
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki imbiru
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Połącz wszystkie składniki i odstaw.
Teraz na ciasto kruche wyłóż jabłka, wyrównaj powierzchnię i wylej na jabłka mus dyniowy. Piecz 1 godzinę, ale po 45 min sprawdź, bo może już jest upieczone. Mus dyniowy powinien się ściąć, ale nie powinien zostać wysuszony.
Lekko ostudź. Podawaj jeszcze ciepłe, albo całkiem zimne.