Paprykę od co najmniej dwóch miesięcy zajadam jak jabłka. Zabieram do pracy i traktuję jak przekąskę, bo bardzo lubię. Zresztą to są papryki ze szklarni mojej mamy, więc wcinam samo zdrowie i chrupię zachwycając się ich słodkością.
Tym razem nadziałam paprykę takim samym farszem, jak na gołąbki. Proste i pyszne - papryka i gołąbkowy farsz połączyły się w jedno tworząc świetnie zgrany duet.
Najlepiej zrób ją w największym garnku jaki masz (albo w dwóch), bo następnego dnia będzie równie pyszna – jeśli zrobisz jedną porcję, jestem przekonana, że będziesz żałować, że tak mało…
Paprykę podawałam w altanie, na powietrzu (z widokiem na szklarnię). Najpierw jednak, na przekąskę, była sałatka – zwykła, domowa jarzynowa, ale podana w świeżych pomidorkach na liściach winogron. Delikatnie przygotowywała kubki smakowe na późniejsze doznania.
Na pyszną, w większości czerwoną gorącą paprykę wypełnioną znajomym farszem.
I chociaż trochę “siąpiło” to do dziś na wspomnienie pieczonej papryki jest jednocześnie wspomnieniem wolności, radości i nieskrępowania, które towarzyszy jedzeniu na powietrzu. Nikt się nigdzie nie spieszy, bo… jest sobota, albo niedziela co czasem lepsze…, rozmowy płyną i zawieszaj się. Koty się łaszą i odchodzą majestatycznym krokiem, że niby przyszły tylko popatrzeć jak biesiadujemy… Właściwie nawet możesz odejść na chwilę, jak te koty, albo podążyć za nimi…, a skończyć za jakiś czas, bo takie są prawa jedzenia w ogrodzie…
Do tego na deser schłodzone różowe wino i nie trzeba wtedy nic więcej. Ech…
A to, co zostanie( bo przecież garnki były dwa…, ale podałam przepis na jeden) można zjeść na kolację i taka właśnie była ta moja kolacja po ostatnich zapierających dech w piersiach widokach…
Papryka nadziewana
Ryż:
1 niecała szklanka ryżu
2 szkl. wody
1łyżka masła
Farsz:
1/2 kg mielonej łopatki (nie całkiem chudej)
duża cebula pokrojona w kostkę
1 jajko
pęczek pietruszki (pokrój)
sól, pieprz
1/2 – szklanki oleju i 1/2 szkl. wody
9 niewielkich papryk, w zależności od wielkości(nasze były domowe, więc nie były ogromne, ale, jeśli to możliwe, weź lepiej mniejsze, niż większe)
4-5 plasterków słoninki
tyle łyżeczek masła, ile papryk
1. Zagotuj ryż: do garnczka wsyp ryż, wlej wodę, sól (mniej-więcej pół łyżki) i dodaj łyżkę masła albo oleju. Zagotuj i odstaw. Po 5 –8 min znów postaw na ogień i doprowadź do zagotowania, odstaw i pozwól, aby ryż “doszedł” – aby był uparowany i sypki. Pozwól aby ryż ostygł.
2. Oczyść paprykę, zostawiając ogonki i odcinając wierzchy – późniejsze czapeczki.
3. Ustaw piekarnik na 200°C. Wymieszaj ostudzony (najwyżej lekko ciepły) ryż mięsem, cebulą i pietruszką, dodaj sól i pieprz w ilościach według smaku (ja próbuję nadzienie). Przygotowanym farszem nadziej paprykę.
4. W garnku, brytfance, czy naczyniu żaroodpornym (stawiając na płytce) roztop słoninkę. Następnie włóż papryki, dolej 1/2 szkl. oleju i 1/2 szkl. wody. Przykryj pokrywką i staw do piekarnika -zwiększ temp. 250°C. Piecz 40 minut. Po tym czasie zdejmij pokrywkę i na każdą z papryk połóż po łyżeczce masła. Zapiekaj 10-15 minut, aż nadzienie przypiecze się lekko.
* W tym samym też czasie, kiedy pokrywka została zdjęta, włóż do piekarnika na pokrywce, albo w innym naczyniu żaroodpornym, paprykowe wieczka posmarowane masłem, bądź oliwą ułożone wnętrzem do góry, aby zmiękły.
5. Otwórz piekarnik, zmniejsz temp. do 200°C, wyjmij “czapeczki” i nałóż je na papryki, zapiekaj jeszcze 10 min. Najlepiej podawać w garnku, w którym się piekło, podkładając deseczkę bądź specjalną podkładkę.
Polecam, bo bardzo lubię!
Ewelajno, uwielbiam faszerowaną paprykę. Robię identycznie z farszem gołąbkowym i piękę w sosie pomidorowym. Pyszności :)
OdpowiedzUsuńOd dziecka uwielbiam nadziewaną paprykę, wolałam ją od gołąbków:) Mama zawsze robiła jasną, gorzkawą, którą po prostu kocham. Ja robię zazwyczaj z ryżem i soczewicą zamiast mięsa, ale tak dawno nie jadłam...i te zdjęcia (piękne), narobiłaś mi smaka!:)
OdpowiedzUsuńEwelajno, zapachniało!
OdpowiedzUsuńJejku, jakie zdjęcia! Ta papryka wygląda bosko w tym garze:-) Pięna, kolorowa, pyszna. Uwielbiam papryke nadziewaną. Jest sto razy lepsza niż goółąbki. Pięknie to pokazałaś Ewelajno:-)
OdpowiedzUsuńPiękne te papryki z hodowli Twojej Mamy.
OdpowiedzUsuńJa faszeruje paprykę prawie wszystkim - od ryby,po mięso,warzywa,kasze i ryż.
A te w Twoim garnku są tak sugestywne i zapowiadają pyszne chwile.
Uściski!
Oj lubię, ale zapomniałam, że takie pyszności można z niej zrobić! Śliczna ta Wasza papryczka! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcudowne zdjęcia... Uwielbiam faszerowaną paprykę, nie wiem czemu tak rzadko ją robię...
OdpowiedzUsuńNo to nie moja bajka bo za papryką nie przepadam...ale zdjęcia tak do mnie przemawiają, że chyba zrobię małżonowi bo lubi ;) A niech się cieszy jesienna papryką! ;)
OdpowiedzUsuńPycha! Znam ten smak, bo moja babcia faszeruje paprykę w podobny sposób:) Szkoda tylko, że już za zimno na takie pikniki w ogrodzie;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzapomniałabym na smierć o faszerowanej papryce !!!!! trzeba ja przecież jeszcze zrobić aby poczuć jesień !
OdpowiedzUsuńWspaniale się prezentują. Uwielbiam takie papryki :D
OdpowiedzUsuńostatnimi czasy też robiłam, do nadzienia dodałam trochę rodzynek, dla bardziej egzotycznego efektu!
OdpowiedzUsuńswietne danie na przedłużenie kolorowych chwil !
Bardzo apetyczne papryki Ewelinko! Pieknie podane i oczywiście śliczne zdjecia im zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńCałusy:*
Pięknie wyglądają te papryczki i podsunęłaś mi pewien pomysł na sobotnią imprezkę :)
OdpowiedzUsuńJa tylko kosztowałam tą paprykę i nigdy nie starczyło mi odwagi by ją przygotować. Jednak narobiłaś mi takiej ochoty, że jutro pędzę po wszystkie składniki i zabieram się za te pyszności :)Dzięki :)
OdpowiedzUsuńJakoś się u nas utarło od wielu lat. Babcia na powitanie jesieni robi papryki z farszem. A na powitanie lata pierogi z jagodami.
OdpowiedzUsuńfarsz nieco inny. Ale miło wiedzieć, że nie tylko nasz to zwyczaj :-)
Dzisiaj jak zobaczyłam nagłówek Twojego wpisu to się zastanawiałam czym nadziewałaś :)
OdpowiedzUsuńI miło mi bardzo bo to moje ulubione nadzienie :)
:* ściskam cieeeeepło!
Wow, jakie zdjęcia. Rewelacja! I nie tylko zdjęcia prezentują się pięknie - już czuję ten zapach...mmm!
OdpowiedzUsuńmniammm:) bardzo, bardzo pyszne jedzonko:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam faszerowaną paprykę i często ją robię:) Twoja wygląda znakomicie, a zdjęcia mnie powalają, pięknie podałaś te dania i zaplanowałaś całość:)
OdpowiedzUsuńEscapade Gourmande - o, to wiesz co to za smak:) Jestem pewna ,z e z sosem tez pyszna:)
OdpowiedzUsuńMar - z soczewica jeszcze nie robiłam, musie być fajnie słodkawa, wtedy nawet rodzynki by pasowały:). Dla mnie tez papryka i mam to duet doskonały:). Ja mam podobne wspomnienia:). Na tym zdjęciu właśnie mam trzyma garnek:)
Ewo - i o to chodziło:) Ciesze się ogromnie:)
Gosiu - ten garnek przeżył całe moje dzieciństwo, a w nim papryki, ryże, kurczaki, gulasze i wszystko co tylko...:). Do tego jest 100 razy szybsza niż gołąbki:). Dziękuję:)
Amber - wiesz, że ja tak niewiele faszeruję, większość wciągam na surowo:). Jejku, miałam nadzieję,że będą sugestywne:). I ja uściski! Dziękuję:)
Kamilko - dziękuję:). Można, można, rób jak tylko będziesz mogła:). I ja Cię pozdrawiam serdecznie:)
"moje pasje"/estetyka - bardzo dziękuję i miło mi Cię gościć w mojej kuchni przy papryce:)
Aniku - no..., nie da się lubić wszystkiego, ale ja Ci powiem,z e ja prawie wszystko lubię, może jeszcze przekonam się do kawy w wypiekach i będzie dobrze. Jak chcesz zrobić Mężowi Panu to ja się bardo cieszę, jak lubi to mu posmakuje:)
burczymiwbrzuchu - świetnie, Pani Babcia wie co dobre, zresztą... nie byłaby babcią:). Wiesz, kto wie jak z tym październikiem będzie... Wiesz, że ja robiłam piknik nawet zimą... o, tutaj:
http://kuchniapelnasmakow.blogspot.com/2011/02/na-ponocy-scia-mroz.html
Da się, da - jak się bardzo chce:)
JOASIU - jak mogłaś...??? Nadrabiać mi tu zaległości proszę...!!! I pochwalić się cioci Ewelinie - jesień bez faszerowanej papryki to... nie jesień;)
Kochane te Twoje wykrzykniki, wiesz?
slyvvia - oj, jak ja Ci dziękuję:). Ja tez uwielbiam dlatego papryki było więcej:)
Olu - kruszynko na niebieskim tle:), te rodzynki już od jakiegoś czasu chodzą mi po głowie. Ale prędzej zrobiłabym soczewicę z rodzynkami, bo mięso to... sama nie wiem... Mówisz, ze egzotyczny efekt - no... na gościach na pewno taki by zrobiły:)
Majanko - dziękuję, starałam się, ale te papryki na ostatnich trochę parujące były, poza tym już się chciało zjeść i tak na szybko... Całusy OCZYWIŚCIE:*:*:*
Szarlotku - o, jak mi miło. Jeśli to będą takie papryki to wspaniałej imprezy Ci - Wam życzę:) i słodkich pyszności w Twoim wykonaniu:)
Olivio - tu nie trzeba odwagi, tylko rękawy trzeba zakasać, usiąść, zagotować ryż, a reszta... sama przyjdzie:). Cieszę się, że właśnie tak zrobisz:). Cała przyjemność naprawdę po mojej stronie:)
POLALU - chciałabym poznać Tę Babcie:). Szczęściara jesteś, że Ją masz:)
eMajdak (Polka) - ten tytuł można układać na wszystkie sposoby:). Ulubione nadzienie? No, co Ty powiesz...?
Ciepłe ściskanie się przyda, bo ziiiimno przyszło:) Wiesz, że w drugą stronę to tez tak działa? :*
Arven - wow, jak mi miło, Droga Arven - bardzo miło:). A jak czujesz zapach, znaczy,z e zdjęcia wyszły - tym bardziej się cieszę:)
ago - baaardzo i zdaje się, że Ty coś wiesz o tym:)
judiku1119 – ja nie aż tak często,a le jadłam ja na przestrzeni tygodnia dwa razy :) Bardzo często tak mam, że jak coś mi posmakuje to zaraz znów robię to samo:). Bardzo Cię dziękuję za uznanie, to dla mnie radość wielka jak ktoś tak ładnie napisze o tym, co tu zaprezentowałam:)
Uwielbiam taka prosta, rustykalna kuchnie. Idealnie sie nadaje na jesien i zime...
OdpowiedzUsuńZwykła papryka ,a takie niezwykłe zdjęcia .Podziwiam !
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia. ja za papryką średnio przepadam, ale tak podaną bym chętnie zjadła
OdpowiedzUsuńJa też w tym roku zajadałam maminą. Uwielbiam do kanapek w pracy. O tej porze roku to prawdziwy rarytas. I lubię takie nadzienie ryżowo-mięsne! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMaggie - idealnie... - to słowo pasuje tu jak nic innego:)
OdpowiedzUsuńMoniko Pawlak - bardzo Ci dziękuję - pozdrawiam serdecznie i rozgość się tu u mnie:)
Kaś - zapowiedz kiedy przyjedziesz a ja się postaram...:):):)
Patrycjo - tak właśnie myślałam, że lubisz takie danie:), a papryką Maminą się ciesz, bo to wyjątkowa sprawa:). Pozdrawiam Twoją Mamę gorąco! I Ciebie ciepluchno, bo marznący czas nam nastał.
Bardzo często robię :) faszeruję na różne sposoby :)
OdpowiedzUsuń