ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ
Całkiem piękny dzień. Niedziela Palmowa słonecznie powiewająca kolorowymi szalikami, apaszkami i połami płaszczy. Palmy w kwiaciarniach, na ulicach, przed kościołami. Konkursy na najwyższą i najpiękniejszą palmę i wreszcie palmy w kościołach. Jezus na osiołku, gałązki palmowe, wierzbowe, bukszpan bibuła i suszki… aplauz, który tak krótko trwał…
ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ⋰⋱ಌ
Ostatnia kokosowa kulka wylądowała na białym serniku. Wytarłam rękę o rękę, dołożyłam migdały i z niewielkiej odległości, trzymając kilka pozostałych migdałów na lewej otwartej dłoni, podziwiałam swoje dzieło zastanawiając się jak smakuje… Wtedy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam migdały i szybko zaczęłam myć ręce zastanawiając się w trakcie dlaczego dzwoni tak nieprzerwanie i natarczywie…??? Wycierając ręce tłumiłam w sobie wykrzykniki pod adresem nieznajomej vel nieznajomego stojącego pod drzwiami. Już, już dotykałam judasza..., już miałam się dowiedzieć komu wygarnąć… i…
nie zdążyłam, bo właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że sprawcą tej namolności jest dźwięk dobiegający z mojego własnego budzika. Otworzyłam oczy mając pod powiekami biały sernik. Sernik z perspektywy. Sernik ze snu. Przyśnił mi się. Kokosowy i delikatny. Niełatwa sprawa… pomyślałam, ale jeszcze tego samego dnia kupiłam twaróg, krem kokosowy, paczkę wiórek i Rafaello.
Później zaczęłam przekręcać, miksować, łączyć, próbować… i zrobiłam. Zrobiłam sernik ze snu.
Najpierw wersję pierwszą - esencjonalną, przypominającą klasyczny sernik z serii tych “cięższych”, która podobno spokojnie mogłaby iść do ludzi, jak usłyszałam w pracy, ale nie byłam z niej w pełni zadowolona.
Jeśli będziecie mieli ochotę na wersję I, proszę tylko o słówko, bo tym razem wszystko zapisałam:). Ta podstawowa wersja zawiera mniej jajek.
Po kilku dniach zrobiłam sernik kokosowy nr II i to była TA konsystencja i TEN smak.
Chrupiący spód, delikatny twarożek (likier niewyczuwalny, a szkoda...) i esencjonalna polewa z białej czekolady. Jest pyszny, choć nie smakuje jak wnętrze kuleczek użytych do dekoracji. Lecz jeśli dodamy do niego tę przydziałową kulkę Rafaello i zrobimy sobie filiżankę kawy, możemy mieć namiastkę tego smakołyku. Nie tylko dla sernikożerców. Na świąteczny lub niedzielny deser jak znalazł.
Sernik kokosowo-migdałowy z Malibu
spód:
200g migdałów w płatkach
100g cukru brązowego
ser:
1 kg twarogu półtłustego
puszka mleka kokosowego (400g)
8 jajek
szklanka cukru
400 g kremu kokosowego (używałam firmy KRUGER)
8 łyżek likieru Malibu
polewa:
200 g białej czekolady
pół szklanki śmietany 36 %
4 łyżki likieru Malibu
1. Tortownicę- 23-24cm - owiń srebrną folią tak, aby była szczelna, wnętrze tortownicy – wewnętrzny rant - wyłóż papierem wyższym niż ona sama.
Spód: płatki upraż w piekarniku nagrzanym do 180°C przez 10 min na złoto. Po tym czasie na rozgrzaną patelnię wsyp cukier, czekaj aż się rozpuści delikatnie poruszając patelnią i dodaj płatki. Mieszaj szybko, przełóż na spód tortownicy. Wygładź.
2. Twaróg zmiel trzykrotnie (bądź kup trzykrotnie mielony).
3. Jajka ubij ze szklanką cukru tak jak na biszkopt (10-15 min).
4. Piekarnik ustaw na 170°C
5. Do twarogu dodaj krem kokosowy, Malibu i mleko osączone kokosowe (wstawiam je do lodówki na noc, następnie odlewam tzw. wodę, a do sernika dodaję tylko śmietankę) i delikatnie zmiksuj. Teraz do twarogu dodaj zmiksowane jajka i szpatułką wymieszaj wszystko bardzo delikatnie i dokładnie. Wylej do tortownicy (wyłożonej papierem na ściankach). Tortownicę wstaw do dużej, prostokątnej blaszki i wlej do niej gorącą wodę – do połowy wysokości tortownicy.
Piecz 45 min w 170°C, następnie 90 min. w 120 - 130°C . Studź w otwartym piekarniku.
Polewa: czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej, dodając śmietanę mieszaj intensywnie, następnie stopniowo dodawaj Malibu. Przestudź i polewaj sernik. Na koniec ozdób go wedle upodobania dodając migdały, wiórki bądź kulki Rafaello.
Teraz mi się będzie śnił...
OdpowiedzUsuńMasz może w planach przygotować go jeszcze kiedyś? Albo całkiem niedługo???
To daj znać, na pewno będę wtedy w pobliżu...
Buziaki, Kochana. Napiszę, co, jak i kiedy...
Dobranoc, pchły na noc. No i słodkich Ci życzę, równie owocnych, jak ten o serniku....
Anna
Baaardzo, bardzo, bardzo chętnie:) tylko kiedy...??? Ja tu czekam i czekam... i nogami ze zniecierpliwienia przebieram. Bądź w bliższym pobliżu i dawaj znać:):):) koniecznie!
UsuńUściski:*:*:*
Lecimy spać, Słońce!
p.s. mi się już Twoje jajeczka na mazurku śnią:)
Śnić mi się będzie, bo to moje smaki ulubione :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamil :); Ty takie pyszności serwujesz, że sen o tym serniku mógłby być preludium do snów o Twoich dziełach :)
UsuńOrany! Wygląda mistrzowsko, jak marzenie!
OdpowiedzUsuń:) :) :) Senne marzenie ;)
UsuńSernik cudo, mógłby mi się przyśnić, ale co tam... lepiej od razu wziąć się do roboty...
OdpowiedzUsuń:):):) Nie mów, że zrobiłaś...???
UsuńJuż czuję ten smak, jeden z moich najulubieńszych :-) !!! Jak tylko uda mi się nabyć w najbliższych dniach coś takiego jak krem kokosowy, zrobię na Święta! Tylko przy moich pomocnicach to nie wiem, czy taki wyrośnie i czy będzie równie pięknie wyglądał jak ten Twój ;-).
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem czy Ci się udało...? Pomocnice masz najlepsze pod słońcem, a przez to, że sernik piecze się w kąpieli wodnej nie ma obawy o jego wyrośnięcie i opadanie.
UsuńSerdeczności, moja Pani Fotograf:)
Niech się spełni ten sen w mojej rzeczywistości :D
OdpowiedzUsuńAurora, Twoje sny to chyba wszystkie są czekoladowe :)
UsuńWow, wygląda imponująco. Musiał być bardzo smaczny :)
OdpowiedzUsuńbył :), że tak nieskromnie znów powtórzę:)
Usuńmmm....ale pięknie i smacznie sfotografowany smakołyk:) ..a zapach aż do mnie doleciał!!!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Kamila
zapach ma moc :)
UsuńAle cudo! Dreamsernik;-)
OdpowiedzUsuńDreamsernik :):):):)
UsuńCUDO! rzeczywiście jak ze snów!!!
OdpowiedzUsuń:) brzmi kiczowato..., ale to sama prawda była:)
UsuńWspaniały! Uwielbiam serniki a że ostatnio ciągnie mnie w klimaty Malibu, Kaluha czy Baileys - przepis idelany. Zapisuję go sobie i z pewnością wykorzystam!
OdpowiedzUsuńdziękuję:) i cieszę się, Karolu:)
UsuńJaki piękny ! Boski po prostu ! :) Z chęcią wpadłabym na kawałek tego cuda.
OdpowiedzUsuńCałuski Kochana :*
Gdybyś tylko była w pobliżu, wiesz, że zapraszam:)
UsuńTeraz rabarbar górą :)
O Matko! Nie dość, że sernik to jeszcze kokosowy!
OdpowiedzUsuńNiebo w gębie! :D
oj Ty !!!!!!!! i teraz ja będę musiała go zrobić :0)) Tymczasem wyjadam z blaszki pierwsze w tym sezonie ciacho rabarbarowe , a moja dieta gdzieś daleko daleko :))) Buziak wielki ..
OdpowiedzUsuńO ja:):):) I co zrobiłaś? Teraz , już po świętach, to chyba troszkę szkoda czasu na sernik, lepiej rabarbarowe:)
Usuń:*
Coś pięknego !!!
OdpowiedzUsuńJeśli smakuje tak jak wygląda .... to chyba niebo w gębie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Smakował, smakował, dwie osoby z pracy nawet pokusiły się o jego zrobienie:), co jest dla mnie wielkim wyróżnieniem:)
Usuńzapachniało, delikatnie, migdałowo, kusząco ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Palmy tak, ale od jakiegoś czasu my z naturalnym i liśćmi palmy w ręku ;)
Zawczasu spokojnych, zdrowych i bardzo radosnych Świąt Wielkanocnych, Ewelinko, chwili wytchnienia od pracy i trosk i śmiechu w rodzinnym gronie ;)
:)
UsuńPamiętająca Jo - dziękuję, przepraszam, że tak późno :)
Jadłem! Powiem Wam jedno smakuje lepiej niż wygląda.
OdpowiedzUsuńPaweł, cieszę się:), że zechciałeś to napisać:)
UsuńJa wprawdzie nie przepadam za białą czekoladą, ale serniki uwielbiam:) ... taki sen to jest coś:) ... nawet jeśli kończy się pustką w lodówce po przebudzeniu:) buziaki
OdpowiedzUsuńJolu zawsze można czekoladę wyeliminować i coś innego spróbować na wierzch:)
UsuńPustak w lodówce..., ostatnio ciągle mi towarzyszy :) Ha..., teraz mam tam tylko rabarbar:)
To chyba kokosowe szaleństwo:)mi kokosanki po nocach się śnią:)))
OdpowiedzUsuńSernikożerca..tak to Ja:)
Cześć Sernikożerco :) ja przez te różne sernikowe próby tez nim się stałam, a kiedyś sernik mógł dla mnie nie istnieć...
UsuńPychota taki sernik w sam raz do kawki . zapraszam do mnie leonard300.blogspot.com
OdpowiedzUsuńdziękuję:) Leonardzie :)
UsuńEwelinko, nadrabiam zaległości czytelnicze i moim oczom ukazuje się nagle ten sernik, wygląda bosko i gdybym miałam pod ręką wszystkie składniki jutro już bym go próbowała do kawy :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie Twój entuzjazm, Sianeczko:) Mam nadzieję, żeś zdrowa jak ryba :)
UsuńPychota! robię ten sernik co święta i nigdy się nie znudzi! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie: http://karolinakuchmaci.blogspot.com/
PS:Obserwuję i liczę na rewanż