piątek, 28 września 2012

Banana bread lepszy niż ten od Sophie


chlebek bananowy

Wypróbowałam już kilkanaście przepisów na chlebki bananowe. Większość była zbyt mokra, albo rozpadająca się, czasami zjadliwa tylko z kwaśną śmietaną… Próbowałam się doszukać opisywanego fenomenu tego ciasta i... nic. Aż do momentu kiedy znalazłam przepis, który podaję poniżej. Ten jest najlepszy. Jak dla mnie. Konkretny, ale wilgotny. Słodki, ale nie za słodki. Z mocno chrupiącą skórką, którą nie będziecie chcieli się z nikim dzielić...
Znalazłam go w książce “Potrawy z różnych stron świata”  Macieja E. Halbańskiego (Wydawnictwo WATRA 1986). Upiekłam trzy razy i jeszcze nie mam dość.

Musiałam go Wam wreszcie przedstawić, bo jesień już i sobota idzie, a on jest idealny właśnie na jesień i na sobotnie przedpołudnie, kiedy właściwie już wszystko posprzątane, ale jeszcze małe retusze przed nami. Łatwiej kończyć pracę czując sączący się z piekarnika zapach… nagrody.
Kiedy trochę przestygnie kroję go na kromki i okładam świeżym bananem pokrojonym w plasterki. Gdyby nie ten banan, w cichości ogryzałabym ciasto ze skórki... A tak parzę filiżankę zasłużonej kawy i biorę książkę... A później dokrajam ciasta i dokładam kolejne plasterki banana.
Najlepiej upieczcie od razu dwie porcje, bo na niedzielny ranek jak znalazł. I dla tych co sączą się w piżamach i dla tych, którzy jak skowronki skowronki celebrują niedzielę.

clebek bananowy

Ciasto bananowe – banana bread
 
230 g mąki
230 g cukru pudru (dałam 200g)
130g masła
5 bananów (MOCNO ŻÓŁTYCH, a nie czarnych)
2 jajka
60 g orzechów włoskich
2 łyżeczki proszku do pieczenia (płaskie)
szczypta soli

1. Masło utrzyj z cukrem na jednolita masę, dodaj dobrze rozkłócone jajka.
2. Obrane banany rozgnieć (niezbyt dokładnie) widelcem, połącz z przesianą mąką, dodaj proszek do pieczenia i dokładnie połącz.
3. Dodaj mąkę z bananami i mielone orzechy(ja najpierw zalewam orzechy gorąca wodą na jakieś 4-5 min, odcedzam, osuszam papierem i dodaję do ciasta). Wymieszaj.
4. Ciasto włóż do wysmarowanej podłużnej formy (długość formy nie ma większego znaczenia, ale im dłuższa, tym więcej spieczonej skórki) i piecz ok. 75 min w 180°C , czyli w średnio nagrzanym piekarniku. Zaglądaj od czasu do czasu, aby skórka nie spiekła się zbytnio. Jeśli trzeba przykryj papierem do pieczenia.




środa, 26 września 2012

Bulion kurkowo-śmietanowy czyli pyszną zupę dzisiaj ugotowałam


      bulion kurkowy (1)

Warstwowe spódniczki kolorowych cynii, postrzępione pióropusze liliowych astrów i żółte płatki rudbekii błyskotliwej wychylały się ze słoików pań sprzedających kwiaty przy ruchliwej ulicy. Kolorowy koniec września. Nie wiedziałam na które się zdecydować. Patrząc w ciepłe oczy siwiutkiej starszej pani wybrałam mały bukiecik, w którym mam wszystkie miniaturowe kwiatki, zrywane nisko, albo tuż przy głównej łodyżce. Pierwyj sort. Długo postoją.  Do tego koszyk działkowych winogron, koperek i pudełeczko dokładnie oczyszczonych kurek.
17 stopni i nawet najmniejszego podmuchu. Lubię taką jesień.
Jak tylko wróciłam do domu, przy pomocy słońca zaglądającego do kuchni i przy wtórze gęsi zdecydowanie ciągnących na zachód zaczęłam robić zupę, bo ile można jeść kurki w śmietanie…?

bulion kurkowy

Bulion kurkowo-śmietanowy 
4 porcje

8-10 średnich ziemniaków
4-5 łyżek olivy
3 szklanki małych kurek
1 szalotka (albo cebula)
2 kostki bulionu warzywnego (bez glutaminianu sodu)
4 szklanki (1 litr) gorącej wody
pół szklanki śmietany
pół pęczka koperku
2 łyżki masła
sól , pieprz do smaku

1. Ziemniaki obierz i pokrój jak frytki. Wrzuć na rozgrzany olej, posól i kilka razy przewracając smaż przez 10 min. jak… frytki. Następnie wrzuć je do garnka, w którym będziesz gotować zupę. Dodaj wodę i kostki bulionowe. Rozmieszaj. Podgrzej na małym ogniu.
2. Kurki umyj i (ewentualnie) oczyść. Szalotkę oczyść i pokrój. Grzyby i cebulkę podsmaż na maśle (5-10 min.). Dodaj do garnka z bulionem i ziemniakami. Gotuj jeszcze jakieś 5 min.(aż ziemniaki będą miękkie).
3. Śmietanę wlej do miseczki i dolej do niej kilka chochelek zupy. Rozmieszaj, następnie całość wlej z powrotem do garnka z zupą.
3. Dodaj posiekany koperek, trochę popieprz i posól do smaku.

Nalewaj z niecierpliwością wiedząc , że na jednej miseczce się nie skończy…


poniedziałek, 24 września 2012

Babka z dynią w polewie karmelowej z pistacjami


IMG_9658

Jeszcze dwa dni temu przed snem nasłuchiwałam bzyczenia komara, aby się... zemścić, bo dziabnął mnie – skubaniec - w ciemnościach…
Dziś wciąż ciepło, ale juz rześko – jesień przejęła oficjalne rządy.  I to w całkiem namacalny sposób. Sobotnie przedpołudnie i południe było niezwykle przyjemne i słoneczne. Cieszyłam się nim zmierzając w rodzinne strony. Widziałam ostatni klucz odlatujących żurawi zamykających lato i jaskółki namawiające się przed podróżą na liniach telefonicznych. Słuchałam Markomanii i było mi najzwyczajniej w świecie dobrze, bo lubię podróżować w soboty. Po południu słońce zaczęło sie wycofywać czując przewagę zbliżającego się przeciwnika. O 16 przyszła burza. Z ciemnością, grzmotami i piorunami… Ale dziś już znowu słonecznie. Jesień plecień poprzeplata trochę burzy trochę lata… Zatem jesień nie ma na to rady…

Babka z dynią

A jak jesień to dynie. Zbiory w tym roku zadowalające. Cztery sztuki przytargałam do domu. Czyli byłam babka z dynią;). Kolorują mi pokój i radują serce. Jedna poszła pod nóż, później do ciasta i zadowalała podniebienie. Nie tylko moje. Najbardziej smakowała chłopakom w pracy. Zrobiłam babkę, w której się zakochałam. Bez tłuszczu, niezbyt słodką, wilgotną i aksamitną jednocześnie. W smaku przypomina troszkę ciasto twarogowe. Niby nie ma tam orzechów i trudno by mówić, że babka, chrupie, ale maleńkie drobinki migdałów, które zmieliłam, dają zajęcie zębom spragnionym jesiennego chrupania. Do tego polewa karmelowa i rozjaśniające pistacje… W sam raz na wejście w jesień.

IMG_9655

Babka z dynią
na trzylitrowa formę do babki
 
400g miąższu z dyni
7 jajek (osobno żółtka, osobno białka)
300 - 280g cukru
200 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
400 g zmielonych migdałów
2 pomarańcze, z których musisz wycisnąć 200 g soku i zetrzeć skórkę
sól, masło i kasza manna do wysmarowania formy
40 g posiekanych pistacji

1. Wnętrze formy do babki wysmaruj masłem i posyp kasza manną.
2. Dynię zetrzyj na drobnych oczkach.
3. Żółtka z cukrem ubij do białości, później wymieszaj ze startą dynią.
4. Mąkę z proszkiem do pieczenia przesiej na masę żółtkową. Następnie wymieszaj masę z migdałami, sokiem i skórką pomarańczową.
5. Piekarnik ustaw na 180°C
6. Białka ze szczypta soli ubij na sztywną pianę i równomiernie wymieszaj z ciastem.
7. Formę napełnij ciastem, wyrównaj powierzchnię i piecz przez 50 min. Jeśli w trakcie będzie się zbytnio złocić, przykryj ją papierem aluminiowym. Upieczoną odstaw na 10 min., aby ostygła , następnie wyjmij z formy. Kiedy zupełnie ostygnie możesz posypać ja cukrem pudrem i pistacjami, albo zrobić:

Karmel:
pół szklanki mleka
1 1/2 szklanki cukru
3/4 (150g) kostki masła
pół szklanki śmietany 36%
Zagotuj mleko z cukrem aż się spieni. Dodaj masło i gotuj 40-50 min aż masa lekko zbrązowieje. Będzie miała wtedy wygląd krówki i taki sam smak. Odstaw na 10- 15 min i dolej śmietankę. Jeśli masą lekko stwardnieje postaw ją na ogień i podgrzej do połączenia składników. Dokładnie wymieszaj. masa jest gotowa do użycia.
Jeśli zostanie, możesz ją do tygodnia przechowywać w lodówce.

IMG_9662

*przepis na karmel to moja radosna twórczość:)
* przepis na babkę znalazłam w jesiennym "Sielskim życiu", ale zwiększyłam ilość
 składników tak, aby pasowała do mojej formy.
* TUTAJ inny pyszny przepis na babkę dyniowa z orzechami
* Moje zeszłoroczne SPOTKANIE JESIENI możecie pooglądać TUTAJ – zachęcam, bo ma w sobie mnóstwo uroku.
* A słoneczne DYNIOBRANIE  TUTAJ razem z przepisem na chlebek dyniowy.

~ ~ ♥ ~ ~  Dobrej jesieni dla nas Wszystkich!  ~ ~ ♥ ~ ~





piątek, 21 września 2012

Moja długo skrywana tajemnica i zupa ze sliwek po toruńsku.


zupa ze śliwek

Uwielbiam piątki. W dodatku z taką słoneczną pogodą jak dzisiaj. Zgaszone słońce w towarzystwie zielonych i jednocześnie lekko schnących liści. Podczas tak przyjemnej aury przychodzą mi na myśl chwile z dzieciństwa, do których mam wielki sentyment. Czasami przeżywam swoiste déjà vu.
Kiedy byłam mała myślałam, że sowy mieszkają w miastach. Chodząc z moją miejską babcią Helenką po starych ulicach poniemieckiego Wałcza szukałam ich wielkich oczu wśród starych wysokich drzew. Moja dziecięca wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach. Dziwiłam się, że nie śpią w dzień, bo przecież każde dziecko wie, że sowy są drapieżnikami polującymi w nocy i odsypiającymi w dzień. Ale może to był jakiś inny gatunek sowy, o którym pani Antonina nic nie wiedziała…? Skoro nie spały, to bałam się ich ataku, bo wiadomo sowa mądra głowa, więc wie… a ja nie byłam wcale takim grzecznym dzieckiem…, zatem poganiałam babcię, abyśmy tę najgłośniejszą  ulicę minęły najszybciej jak tylko się da. Nigdy nie zapytałam o prześladujące mnie sowy, a ich głębokie huu, huu… straszyło mnie każdego dnia lata spędzanego z dziadkami.
Kiedy byłam już trochę starsza i mogłam sama “zapuszczać się” w miasto ( “…ale tylko do rynku”), wydawało mi się, że może to jednak gruu, gruu…, ale nie byłam pewna. Ulicę staranie omijałam, a jak trzeba było szłam prawie na palcach. Żeby sowy nie usłyszały…
Aż tu gdzieś w okolicach siódmej może klasy (tak, tak dopiero…) ktoś powiedział, że to gołębie. Go-łę-bie…??? Dacie głowę…? Nawet nie wiecie jakie było moje zdziwienie. Kilka dobrych lat w strachu…
Po raz pierwszy się do tego przyznaję. No cóż, choć później zdawałam biologię na maturze i na egzaminie na studia poszło mi całkiem… najlepiej, to początki mojej przyrodniczej edukacji były raczej marne.

śliwki

A dziś póki wciąż jeszcze gruchają gołębie…, i póki nadal sezon na śliwki, przychodzę z zupą śliwkową. Swoistym smacznym kaprysem. Odskocznią od codzienności. Smakiem, który  na pewno Was zaskoczy. Z zupą, która zmienia ten smak w zależności od rodzaju użytych śliwek. Znalazłam go na FB w Kuchni staropolskiej. Podobno wstrząsnęła Festiwalem Smaku w Grucznie i zasmakował w niej sam minister Sikorski. Następnym razem spróbuje z węgierkami.

Najpierw przepis z najstarszej toruńskiej książki kucharskiej :
”Wziąć dwa litry dobrych dojrzałych śliwek (najlepiej węgierek), włożyć do garnka, zalać wodą, aby je objęła i zagotować, mieszając często, aby się nie przypaliły. Skoro się rozgotują, przetrzeć przez sito, wsypać trochę cynamonu, ½ kg cukru, kilka utłuczonych gwoździków, szklankę wina, rozprowadzić gotowaną wodą, zagotować i wylać na grzanki z bułki. Zamiast wina można użyć dla odmiany pół litra świeżej śmietany.
Chcąc przyrządzić zupę na suchy post, trzeba wziąć na dwa talerze 1/8 kg suszonych śliwek, rozgotować dobrze z małą ilością wody i cynamonu. Osobno cztery dobre grzyby średniej wielkości ugotować na miękko w półlitrowym rądlu, odwarem tych grzybków przetrzeć przez durszlak śliwki, grzyby posiekać jak najdrobniej, wrzucić w zupę i na tym smaku ugotować troszkę, z półkwaterka mąki, zacierek.
Podając na wazę, osłodzić”.


I adaptacja autorstwa Macieja Nowickiego, szefa kuchni z toruńskiej restauracji "Narzeczona Kopernika":

Zupa ze śliwek
Porcja dla 4 osób:
2 kg dojrzałych śliwek
1 laska cynamonowa
150 g cukru
5-6 goździków (najlepiej płaska łyżeczka mielonych)
ok. 250 ml wytrawnego czerwonego wina
100 ml miodu

1. Do garnka wlej wino, dodaj miód, laskę cynamonową, cukier i rozbite na pył goździki.
2. Zagotuj, dodaj obrane ze skórki i wydrylowane śliwki. Zalej je taką ilością wody, aby przykryła owoce. Całość gotuj około 15 minut na małym ogniu, po czym wyjmij laskę cynamonową, a podgotowaną masę śliwkową zmiksuj. (Ja w tym miejscu odlałam sok, którego obecność spowodowałby, że moja zupa byłaby bardzo rzadka; sok w połączeniu z wodą był wspaniały)
 3. Aby nadać zupie odpowiednią, aksamitną konsystencję, zmiksowaną masę przetrzyj jeszcze przez gęste sito.
Serwuj w zależności od aury na ciepło lub jako chłodnik z odrobiną kwaśnej śmietany.

Mi zupa bardziej smakowała na zimno. W obu jednak postaciach była swoistym deserem, który z każdą łyżką odkrywał swoje tajemnice…

zupa ze śliwek (1)

~ ~ ♥ ~ ~  Udanej soboty i niedzieli, Kochani!  ~ ~ ♥ ~ ~


poniedziałek, 17 września 2012

Pięć osób i jedna malutka, jeden koń i całkiem znośna pogoda. Placki ziemniaczane z kurkami w sosie śmietanowym


wykopki (3)

Dni chwieją się miedzy rozbuchanym latem, a chcąca się w jesień osunąć przyrodą. Chłodniejsze ranki i wieczory. Jednego dnia punkty dla lata, drugiego jesień zajmuje się światem. W końcu już za tydzień będzie królować oficjalnie.

Tymczasem na polach i ogrodach wykopki. U nas też. Konkretna praca wykonywana co roku. Współistnienie z porami roku. Symbol przemijania i początek gromadzenia zapasów na nadchodzące chłodniejsze dni. Wystarczy pociągnąć za łodygę a naszym oczom pokazuje się cała gromada kartofelków. Po nich przyjdzie czas na marchew, pietruszkę, buraki, skorzonerę, pasternak i wszystko to, co zasialiśmy wiosną. Każdego roku po prostu trzeba to zrobić. Konik , który raz jest Baśką, raz Kaśką… ciągnie ile sił w nogach. Słychać: “Wio…! Wiśta…! Prrr…!”. I tak z każdym rządkiem. Koszyk za koszykiem, wiaderko za wiaderkiem i na wóz.”Zostało jeszcze siedemnaście…!”, a plecy bolą. Teraz już tylko(…???) dziewięć rządków. Coraz bliżej końca. Cieszymy się dwoma polnymi myszkami, które biegają między naszymi nogami i zdezorientowane muszą znaleźć sobie nowe norki, łapiemy malutkie żabki szukając nadziei końca w ich zielonych oczach.

Niecałe 5 godzin. Uff...! Daliśmy radę:). W trakcie mrugnęło do nas słońce, a kpiący deszcz przeszedł bokiem.


zielona żabka

Ognisko robimy z łęt. Zapach pieczonych ziemniaków wygrzebywanych z popiołu. Brudzenie sobie rąk zwęgloną skórką i aromat jedyny i niepowtarzalny. Niecierpliwe wygrzebywanie z popiołu, dmuchanie i smak idealny w swojej prostocie. Sparzone dłonie i brudne palce. Cała masa radości dla każdego. Macie takie wspomnienia?

wykopki (2)wykopki (1) wykopki (5)

Dwa wozy pełne ziemniaków. Mamine-bio-ziemniaczki. Teraz trzeba je wysuszyć, przebrać i można konsumować. Ktoś ma ochotę?

WykopkiIMG_5288

W takich choćby plackach ziemniaczanych. Najprostszych. Najlepszych. Bo choćbyśmy nie wiem jak wymyślne makarony robili i szukali składników do skomplikowanych sałatek, to zawsze wracamy do smaków znanych, komfortowych, po których dokładnie wiemy czego się spodziewać.


placki ziemniaczane

Placki ziemniaczane z sosem śmietanowym z kurkami i pietruszką
dla 2-3 osób

Placki:
8-10-12 ziemniaków
1 duża cebula, albo dwie mniejsze
2 jajka
sól, pieprz
oliva do smażenia

1. Ziemniaki zetrzyj na tarce o dużych oczkach. Posól. Odstaw na 10-15 min, aby odsączyć sok. Odlej go.
2. Dodaj pieprz, sól do smaku( ja próbuję) i jajka. Wymieszaj.
3. Rozgrzej olivę na patelni, ziemniaki nakładaj łyżką i smaż placki do zrumienienia.

Sos:
500g kurek
2 łyżki masła
2 średnie cebule
pęczek pietruszki
szklanka śmietany 30-36%
sól do smaku

1. Oczyść, umyj dokładnie i osusz kurki.
2. Na patelni rozpuść masło.
3. Pokrój i przesmaż cebulę.
4. Wrzuć kurki, posól i smaż aż odparuje z nich woda.
5. Dodaj pokrojoną pietruszkę i smaż jeszcze trochę.
6. Pod koniec wlej śmietanę i zredukuj ją aby zagęścić sos.

Placki podawaj z uśmiechem i z sosem, konsumuj czując więź przyrodą:).


placki ziemniaczane (1)


Więcej zdjęć i słów możesz znaleźć w zeszłorocznym poście o wykopkach TUTAJ.
Kurki w sosie robiłam też TUTAJ

ziemniak

~ ~ ♥ ~ ~ Pięknej końcówki lata, Kochani! ~ ~ ♥ ~ ~

piątek, 14 września 2012

Bolesławieckie Święto Ceramiki

Święto ceramiki Bolesławiec (5)

Dawno, dawno temu…, a właściwie kilka tygodni temu wybrałam się do miasteczka znanego ze swej pięknej ceramiki (kamionka z charakterystycznym tradycyjnym wzorem nanoszonym metodą stempelkową) na Bolesławieckie Święto Ceramiki, które odbywało się w przedostatni weekend sierpnia (od 22 do 26.08). Całkiem niedawno, chociaż “to już to już wakacyjna historia” powiecie. Wytłumaczę się tym, że tak mi uciekają te dni, godziny i minuty, że nie nadążam, ale bardzo chciałabym Wam pokazać co widziałam, bo a nuż ktoś marzy, a jeszcze się nie spełniło… A może marzy i nie wie czego się spodziewać, jak ja wcześniej. I nie miejcie żalu, że tak późno.

Święto Ceramiki w Bolesławcu to świętowanie na całego. Pięć dni ceramicznych i trzy dni uczty muzycznej. Podobno był też wielki tort na na 18-stke, bo święto odbywało się po raz osiemnasty właśnie. Atrakcji było całe mnóstwo, ale najprzyjemniejszą sprawą było oglądanie ceramiki, której nie dało się przeoczyć i Parada Glinoluda.

Święto ceramiki Bolesławiec (1)

Kilka setek mieszkańców miasta oraz turystów (w 2008 - m.in. z USA, Izraela, Belgii, Chorwacji, Francji i Niemiec) - maluje się płynną masą ceramiczną, która jest surowcem do produkcji najzwyklejszych, choć przepięknie zdobionych naczyń kuchennych. Po to tylko, aby w barwnym korowodzie przemaszerować ulicami miasta, bawić się i radować.
Hasło imprezy jest proste - "Uśmiechnij się!". I rzeczywiście nie sposób nie uśmiechać się na widok tych poprzebieranych, wysmarowanych od czubków głów po stopy gliną...
wesołych ludzi. Zresztą sami zobaczcie. A ja powiem jeszcze, że kiedy fotografując próbowałam uchwycić miny i przebrania, zostałam objęta przez jednego z ceramicznych mężczyzn, który pogłaskał mnie swoją “glinianą” ręka po plecach prowadząc ją od barków aż po lędźwie tak, jak byśmy byli dobrymi znajomymi. Zabawę miał przednią, a wszystkim wokół dostarczył dużo uśmiechów, a nawet radosnych gwizdów. Wyjątkowa sprawa…, bo wybrał właśnie mnie, a ja śmiejąc się byłam przerażona, że moja czarna koszulka będzie biała… Nie potrzebnie jednak. Nie zostało na mnie ani odrobiny glinki.Bo... czyż nie jesteśmy wszyscy z tej samej gliny...?

Zatem zobaczcie jak wyglądają bolesławieckie glinoludy moim okiem:

Święto Ceramiki Bolesławiec1Święto Ceramiki Bolesławiec2Święto ceramiki Bolesławiec (9) Święto ceramiki Bolesławiec (2)Święto ceramiki Bolesławiec (10) Święto ceramiki Bolesławiec (11) Święto ceramiki Bolesławiec (8) Święto ceramiki Bolesławiec (19)Święto ceramiki Bolesławiec (23)Święto ceramiki Bolesławiec (3)Święto ceramiki Bolesławiec (24)Święto ceramiki Bolesławiec (14)Święto ceramiki Bolesławiec (21)Święto ceramiki Bolesławiec (26)Święto ceramiki Bolesławiec (20)Święto ceramiki Bolesławiec (22)Święto ceramiki Bolesławiec (18) Święto Ceramiki Bolesławiec3Święto Ceramiki Bolesławiec4Święto ceramiki Bolesławiec (13)Święto ceramiki Bolesławiec (17)Gliniada, Święto ceramiki Święto ceramiki Bolesławiec (28)Święto Ceramiki Bolesławiec15

Święto ceramiki Bolesławiec (59)

Święto ceramiki Bolesławiec (56)

Święto ceramiki Bolesławiec (55)

Święto ceramiki Bolesławiec (58)

Glinolud jest archetypem rodzaju ludzkiego - mitycznym nawiązaniem do pradawnych obrzędów wszystkich niemal kultur planety, w których akty malowania się błotem, gliną czy substancjami roślinnymi - uświęcały ważne chwile w życiu tych społeczności...
Glinolud i jego liczni pobratymcy - w podobny sposób poprzez wspólne, niemal rytualne spektakle malowania ciał gliną i ekspresję prezentacji - tworzą identyczną wspólnotę niczym praprzodkowie a także prezentują swą więź z rodzinnym miastem i jego tradycją...(info stąd)

Święto ceramiki Bolesławiec (37)

Z radością zajrzałam też na targ staroci oraz przedmiotów użytkowych. Tu starocie przeplatane były wzorkami bolesławieckich stempelków i mnogością kwiatów ceramicznych:

Święto Ceramiki Bolesławiec16Święto Ceramiki Bolesławiec14Święto Ceramiki Bolesławiec12Święto Ceramiki Bolesławiec13Święto Ceramiki Bolesławiec11Święto Ceramiki Bolesławiec10Święto Ceramiki Bolesławiec9Święto Ceramiki Bolesławiec8Święto Ceramiki Bolesławiec7Święto Ceramiki Bolesławiec6Święto Ceramiki Bolesławiec5

Później spotkałam się z Drogą Jo i Jej sympatycznymi Dziewczynkami. Spotkanie było oczywiście za krótkie, ale radosne i pełne takiego ciepła, które można spotkać w felietonach Jo na jej blogu “Z widokiem na obelisk” i powiem Wam, że ona ma naprawdę widok na obelisk:). U niej możecie znaleźć dużo więcej informacji na temat Święta, bo jest ekspertem w tej dziedzinie. Przygotowania i spryskiwanie glinką odbywają się prawie pod Jej oknami…A u Jo można poczytać o BŚC tu i tu i tu. Jo poświęciła mi swój czas, poczęstowała ciastem drożdżowym i wskazała drogę do Ceramicznych Ogrodów, gdzie razem z mamą i bratem przebieraliśmy w coraz to innych wzorach, od których kręciło się w głowie…

Święto ceramiki Bolesławiec (75)

Święto Ceramiki Bolesławiec20

i oglądaliśmy sztukę stempelkowania w wykonaniu dzieci japońskich, polskich, niemieckich.

Święto ceramiki Bolesławiec (86)Święto Ceramiki Bolesławiec22

Święto ceramiki Bolesławiec (85)

Święto Ceramiki Bolesławiec23Święto Ceramiki Bolesławiec21

I tak oszołomieni i nasyceni wzorami z naszymi kamionkowymi wyborami w papierowych torbach opuszczaliśmy miejsce parady, ogrody, Jo i sympatyczne miasto mając nadzieję na przyszły rok.

Święto Ceramiki Bolesławiec17Święto Ceramiki Bolesławiec19Święto Ceramiki Bolesławiec18Święto Ceramiki Bolesławiec

Do zobaczenia na 19 Bolesławieckim Święcie Ceramiki! Ja znów się wybieram, a Wy?

Święto ceramiki Bolesławiec (62)