środa, 27 listopada 2013

Jarmuż z mango, mlekiem kokosowym i siemieniem lnianym – dla wielbicieli wielce pożywnej surowizny


jarmuż z mango i siemieniem lnianym (2)

Czy warto biadolić z powodu rzeczy i spraw, na które nie mam pływu…??? Pytanie  z tych retorycznych raczej... Czy warto narzekać na to, że ciemno, że listopad (no…, końcówka przecież…), że plucha…, że leje i wieje…, a ostatnie liście z drzew spadają…??? Nie warto, bo NIC Z TEGO NIE MAMY. Narzekanie nie przyniesie nam ŻADNEGO dobra, żadnej korzyści i żadnej satysfakcji. Nic. To tak samo jak z zazdrością i gadaniem jak to inni to mają lepiej… To nic z sobą nie niesie. NIC poza za frustracją. Do narzekania wszechobecnego wracając… Gdyby niosło coś z sobą, miałoby jakiś sens, a tak tylko truje nam duszę od środka. Bo jak tak ponarzekam w koło o tym wietrze, później powtórzę jeszcze kilka razy (i tak codziennie…), to… uwierzę w to JESZCZE BARDZIEJ i nawet zimno mi się zrobi. A jak frustracja nałoży się na frustrację to dopiero może być mieszanka... Nie warto zatem. Liście z drzew spadają , bo taka kolej rzeczy,  a przecież są jeszcze rośliny zimozielone, które pięknie się zielenią i czerwienią przez całą zimę. Trzeba tylko OCZY SZERZEJ OTWORZYĆ, aby je zauważyć. Przecież ostrokrzew nie ukrywa się na śmietnikach..., fioletowe owoce mahonii zawsze zwrócą na siebie uwagę, a irga płoży się na moim osiedlu jak czerwony koralikowy trawnik, do tego jarzębina wciąż jeszcze się czerwieni. A teraz, kiedy pada, korale deszczu łączą się z nią tak pięknie jak tylko one to potrafią. I szklą się wtedy przycupnięte na poręczach i na balustradach mrugając zalotnie, aby za chwilę ustąpić miejsca następnym perłom w krople deszczu zaklętym… Koralik deszczu uwieszony koralika jarzębiny. Ulotny spektakl. Na jeden wdech i jedno mgnienie oka. A czasem dwa.

Nie narzekam. Zakładam kilka warstw, ocieplane spodnie, czapkę i rękawiczki. I dobrze jest. Nic nowego, listopad jak każdego roku. Poza tymi, wspomnianymi wcześniej, kolorowymi akcentami, tyle zielonych odcieni podczas każdego dnia, że nie sposób nie szukać ich dalej. No bo jak tu się nie uśmiechać, kiedy podczas wizyty w centrum ogrodniczym, wybierając wieniec z jedliny, spotykam kilka sikorek z zielonymi brzuszkami. Jedna buszuje pod stołem z ostrokrzewami, druga lanczuje na ogniku (taka roślinka z drobnymi pomarańczowymi kuleczkami), trzecia z zauważonych przeze mnie, lata pod przeszklonym, czy też ofoliowanym sufitem. Rozkosz w widoku, rozkosz myślenia, lekkość bytu, uśmiech od ucha do ucha i listopad jeszcze lżejszy.

A w domu świeca żurawinowa z zeszłego roku i słoneczne głosy zielonej siestowej płyta od Marcina Kydryńskiego (obiecuję sobie podróż do Lizbony) i nowa książka o chlebie…:). A do tego jarmuż. Zimujący w worku na tarasie. Z naszego rynku. Bardzo dobry w sałatce i lekko podduszony z cebulą, przepyszny w rozgrzewającej zupie, wyjątkowy w pierożkach i niezwykle ciekawy na surowo w połączeniu z owocami . Podżeram liście przygotowując koktajl…, bo w jarmużu taka sama zawartość wapnia co w mleku (tak!), najwięcej witaminy K, witamina A, witamina C, karetonoidy, żelazo i wysoka zawartość silnych przeciwutleniaczy, które ODMŁADZAJĄ ORGANIZM. Robi wrażenie…??? Na mnie ogromne. Moc witamin, moc smaku, moc zielonego koloru na listopadowe dni!

Kokosowy koktajl podpatrzyłam w Jadłonomii, która jest skarbnicą roślinnych przepisów.

jarmuż z mango i siemieniem lnianym (1)

Jarmużowy koktajl z mango, mlekiem kokosowym i siemieniem lnianym
2 porcje


3 liście jarmużu
1 mango
1/2 – 1/3 szklanki mleka kokosowego
łyżka siemienia lnianego (mielone, bądź nie, najwyżej będzie co rozgryzać)
woda do rozrzedzenia

Jarmuż wrzuć do blendera i zmiksuj na wysokich obrotach, dodaj obrane i pokrojone mango, siemię lniane i mleko kokosowe. Znów zmiksuj i dodaj wody dodaj tyle, ile chcesz, ale nie rozwodnij za bardzo. Za każdym razem spróbuj.
Pij od razu czując jak po każdym następnym łyku rozprostowują Ci się zmarszczki i… myśli:)