
kuchnia pełna smaków
i aromatów życia
sobota, 20 marca 2021
Babka cytrynowa z makiem od Yotama Ottolenghiego

środa, 20 stycznia 2021
Bułeczki jabłkowo - cynamonowe z sosem kajmakowym
Wszyscy się tą zimą zachwycali i robili zdjęcia, bo w ciągu kilku godzin zmieniał się świat... Taka pogoda, która kiedyś była normą, to teraz towar deficytowy. Poza tym wspaniała odskocznia od covidiańskiego obłędu... W dzieciństwie mojego pokolenia zima była zimą. Po szkole mieliśmy duże opóźnienia w powrocie do domu, bo przecież trzeba było wracać zaspami na poboczu naszej wiejskiej drogi. Moje walonki (takie grubsze filcowe buty z cholewką), niestety bez kaloszków, były zawsze całe mocno przemoczone. Ale tam..., pamiętam tylko poczucie szczęścia kiedy wchodziłam w świeże nienaruszone zaspy... A w niedziele były kuligi. Tata ciągał dzieci na sankach z całego osiedla zielonym maluchem... Co to były za kuligi...! I ta walka o bycie ostatnimi sankami... Ech... Te cudowne, dawne białe czasy....! Zima była jeszcze w liceum i pamiętam jak w 4 klasie po raz pierwszy pojechałam w lutym, z siostrą, nad morze. A ono było tak zamarznięte, że na molo wchodziłyśmy od strony wody. Wspaniałe wspomnienia. Musze odnaleźć zdjęcia z tamtego czasu... Tymczasem teraz facebooki i instagramy zapełniły się cudownymi śnieżnymi ujęciami, a dzieci do kolekcji wspomnień mogły dołączyć te o zimie. Rodziny z dziećmi wychodziły na sanki i szukały choć górek do zjazdów takich choćby jak dla... "emerytów", a mamy, po sankach serwowały gorącą herbatę malinowską, albo tą z cytrynką i imbirem..., albo gorącą czekoladę lub inne grzańce, które po zabawie, albo spacerze smakują jak... niebo...! Miejmy nadzieję, że zima jeszcze wróci a wraz z nią nasza radość i czyste dziecięce emocje. Tymczasem moja dzisiejsza propozycja też może wzbudzić wspaniałe emocje. Pyszne drożdżowe bułeczki z jabłkami, cynamonem i orzechami. Idealne po spacerze, albo ot tak po prostu do kawy. W ostatnim czasie zrobiłam je już 5 razy używając różnego rodzaju mąk (orkiszową jasną, chlebową, pszenną tortową i pszenną 500). Z każdą mąką wychodzą trochę inne, ale za każdym razem pyszne. Najbardziej mi smakują te z mąką orkiszową. A to nadzienie złożone z dwóch warstw jest naprawdę wyśmienite.
Ciasto:
320 ml (340g) mleka (sprawdzi
się każde mleko)
50g zimnego
masła pokrojonego w kostkę
500g mąki plus
dodatkowo trochę do podsypania
saszetka
7g suszonych drożdży, albo 14 g świeżych (świeże rozetrzyj z łyżką cukru i zalej 3 łyżkami ciepłego mleka, odstaw na 10 minut aż urosną)
2
łyżki brązowego cukru demerara
olej
roślinny do posmarowania miski
Nadzienie jabłkowe:
3
średnie jabłka obrane ze skórki, pokrojone w 1cm kostkę
łyżka masła
2 łyżki brązowego cukru
100g lekko
posiekanych orzechów włoskich
Masło cynamonowe:
100g miękkiego
masła
100g brązowego cukru pudru (możesz zmielić cukier
demerara)
cukier waniliowy (albo 2 łyżeczki
ekstraktu waniliowego)
1 łyżka
cynamonu
Lukier = sos:
150g miękkiego
serka Philadelphia albo innego śmietankowego
150g
cukru pudru
duża szczypta
cynamonu
3 łyżki
kajmaku
Ciasto na bułki możesz przygotować dzień wcześniej, jeśli masz czas -
dzięki temu możesz uzyskać lepszy smak.
1.W niedużym garnku podgrzej mleko (nie gotuj). Dodaj masło aż się rozpuści. Odstaw niech lekko ostygnie.
2. Do dużej miski (lub misy miksera) wsyp mąkę. Dodaj drożdże i cukier oraz ½ łyżeczki soli. Wymieszaj wszystko, a następnie wlej ciepłe maślane mleko. Mieszaj, aż składniki utworzą miękkie ciasto (powinno być trochę lepkie), a następnie wyłóż je na lekko posypaną mąką blat i ugniataj ręcznie przez 8-10 minut lub przy pomocy miksera przez około 5 minut. Ciasto powinno być elastyczne i miękkie. Lekko naoliw dużą miskę, włóż do niej ciasto i przykryj ściereczką. Pozostawi do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej na 1,5 godziny lub do momentu, gdy ciasto podwoi swoją wielkość. Lub wstaw do lodówki na noc.
3. Przygotowanie nadzienia jabłkowego: zagotuj jabłka z masłem, cukrem i 1 łyżką wody. Gotuj przez 5-10 minut, aż jabłka będą miękkie. W razie potrzeby, jeśli cukier się pali, albo jabłka przywierają, dodaj trochę więcej wody Zostaw do ostygnięcia. Dodaj posiekane orzechy włoskie.
4. Przygotuj masło cynamonowe: wymieszaj masło, cukier, wanilię i cynamon ze szczyptą soli.
5.Jeśli ciasto zostało schłodzone, wyjmij je z lodówki na 30 minut przed uformowaniem. Jeśli jest wyrośnięte, wyłóż na stolnicę, lekko podsyp mąką i rozwałkuj na prostokąt 40cmx50cm. Na rozwałkowane ciasto rozsmaruj masło cynamonowe, a na nie nadzienie jabłkowe
6.Używając noża, albo narzędzia do krojenia pizzy, pokrój ciasto na 12 równych podłużnych kawałków. Aby to łatwo zrobić, najpierw przekrój ciasto na pół (w poprzek), a następnie pokrój każdą połowę na trzy części. Każdy z pasków z nadzieniem zwiń, zroluj i ułóż na blasze (prostokątna klasyczna, albo tortownica 33cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Zostaw trochę miejsca wokół każdej bułki, ponieważ będą rosły. Przykryj ściereczką i pozostaw do wyrośnięcia na 30 minut-2 godziny (w zależności od tego, jak gorąco jest w Twojej kuchni), aż bułeczki puchną” i będą dotykały się po bokach. Rozgrzej piekarnik do 180°C.
7. Piecz przez 35-40 minut na złoty kolor. Sprawdź bułeczki po 25 minutach - jeśli w środku nadal wyglądają jak ciastowate, ale brzegi się przypiekają, przykryj folią aluminiowa i kontynuuj pieczenie. Odstaw do ostygnięcia w foremce podczas robienia lukru.
8. Wymieszaj miękki serek, cukier puder i cynamon. Rozłóż na bułkach, gdy są jeszcze lekko ciepłe, tak, aby lukier znalazł się w zwiniętych zagłębieniach bułeczek. W razie potrzeby rozrzedź sos kroplą mleka. Odstaw na 30 minut przed podaniem.
sobota, 9 stycznia 2021
Jerozolimskie bajgle z sezamem - Ka'ak Al Quds
"Palestyna" Tamimi Sami i Wigley Tara
Data premiery: 12-11-2020
Wydawca: Wydawnictwo Filo
środa, 16 grudnia 2020
Lebkuchen czyli najlepsze świąteczne ciasteczka
Odwróciłam się z pleców na bok i
szczelniej przykryłam kołdrą. Było jeszcze ciemno, a już było słychać te
tuptania moich małych kochanych nóżek. Energia od samego rana...! Jak to
dobrze, że potrafią się bawić sami i tak od razu do mnie nie przybiegają...
Czułam wielkie szczęście, że pozwolono mi te dzieci adoptować, że ich nie
rozdzielono. Miało być jedno, w końcu dla samo...-dzielnej dziewczyny to i tak
dużo..., ale teraz cieszę się moimi trzema silnymi chłopcami i zawsze
uśmiechniętą Melisą. Moje kochane czekoladowe dzieci, zupełnie nie podobne do
mnie. Tak, pospałabym jeszcze, ale bycie mamą czwórki dzieci zobowiązuje...
pomyślałam stanowczo i odrzuciłam kołdrę, a wtedy... zadzwonił budzik...!
A ja świątecznieję..., bo Radio357 już nadaje, jak co roku, piosenkę przyjaciół karpia i dzięki temu, że czuję to świątecznienie, to ciasteczka dla dzieci już są. Lebkuchen = pierniki. Do nich właśnie robiłam tę ostatnią skórkę pomarańczową. Dla mnie milion razy lepsze niż pierniczki. Przepis wzięłam już kilka lat temu z Moich Wypieków Doroty, ale zaczęłam ja piec tylko 8-9 minut, a nie 15... Dzięki temu są delikatne i przyjazne podniebieniu. Zaczęłam też robić do nich cytrynowy lukier, bo dzięki temu stają jakby lżejsze i świeższe i stały się najulubieńszymi świątecznymi ciasteczkami mojej rodziny.
Powiem Wam, że czasami "szłam na skróty" i robiłam je robić ze skórką kandyzowaną taką na wagę, która pojawia się u nas na rynku w okresie przedświątecznym i z tą gotową w pojedynczych pojemniczkach ze sklepu, ale to nie było to... Także lepiej zaopatrzyć się w skórki i czas..., bo warto :).
Lebkuchen
Składniki na 30 sztuk:
- 250 g mąki pszennej
- 85 g zmielonych migdałów
- 3 łyżeczki przyprawy korzennej do piernika (najlepiej domowej)
- 1 łyżeczka zmielonego cynamonu
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 200 ml płynnego miodu
- 85 g masła
- pół szklanki (w sumie) drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej
1. Suche składniki: mąkę, migdały, proszek, sodę, przyprawy wymieszaj w misce.
2. W garnuszku z grubym dnem umieść masło i miód, podgrzewaj, mieszając, do roztopienia masła. Zdejmij z palnika i lekko przestudź (mieszanka ma pozostać lekko ciepła).
3. Do suchych składników wlej ciepłą masę maślano – miodową, dodaj kandyzowane pomarańcze i wymieszaj (możesz mikserem), by nie było grudek. Ciasto powinno wyjść lepiące (nie dosypuj mąki). Przykryj ściereczką i odstaw do całkowitego wystudzenia (zgęstnieje), możesz zostawić nawet na noc.
4. Po tym czasie z ciasta rób kulki wielkości niedużego orzecha włoskiego (powinno wyjść około 30 sztuk). Ja ważę kawałki ciasta po 25 g tak, aby wszystkie ciasteczka były jednakowe. Układaj je na blaszkach wyłożonych papierem do pieczenia w dużych odległościach od siebie (bardzo rosną). Każdą kulkę spłaszcz trochę łyżką (ponieważ ciasto bardzo się klei najlepiej maczaj ręce w wodzie i wtedy formuj kulki; również łyżka, którą będziesz je spłaszczać powinna być wilgotna).
5. Piecz w temperaturze 180ºC przez 8-9 minut (nie dłużej, bo będą zbyt kruche i twarde, choć w oryginale jest 15min. Jak chcesz, to jedną partię piecz dłużej i zobaczysz, jaki czas pieczenia bardziej Ci odpowiada.). Lebkuchen wyciągnięte prosto z piekarnika będą bardzo miękkie, najlepiej poczekaj 2 minuty, albo delikatnie, np. na nożu..., przenieś je na kratkę do wystudzenia. Ich wierzch delikatnie kruszeje, a wnętrze jest mięciutkie.
Składniki na lukier:
- 2 szklanki cukru pudru
- sok z cytryny
Cukier puder wsyp do miseczki. Dolewaj sok z cytryny z umiarem..., mieszając i rozcierając grzbietem łyżki. Gdy lukier będzie lejący, ale nie za gęsty, maczaj w nim pierniczki i odkładaj na kratkę do całkowitego zastygnięcia lukru. Jeśli dodasz zbyt dużo soku, wyrównaj cukrem pudrem i... odwrotnie. Lukruj przestygnięte ciasteczka.
Kolejnego dnia lebkuchen można układać do świątecznych pudełek, są mięciutkie i gotowe na święta :-).
Może się jednak zdarzyć, że pierniczki stwardnieją, bo... nie znasz jeszcze swojego piekarnika, albo czas pieczenia był zbyt długi. a wtedy, czytaj dalej...
Co zrobić, by pierniczki zmiękły?
Może się zdarzyć, że pierniczki po kilku dniach stwardnieją (powoduje to dodatek miodu), albo stwardnieją od razu z powodu zbyt długiego czasu pieczenia. By zmiękły potrzebują pochłonąć odpowiednią dawkę wilgoci np. z powietrza lub owoców. Wtedy będą rozpływały się w ustach! Jeśli u Ciebie w domu jest dość sucho, schowaj pierniczki do szczelnej puszki, albo dużego słoika ze skórkami, albo kawałkami jabłek. Jabłka wymieniaj co parę dni, by nie zaczęły pleśnieć. Pierniczki będą chłonęły wilgoć z owoców.
Smacznego :-).
sobota, 28 listopada 2020
Cardamom buns czyli jesienne bułeczki kardamonowe
Jeśli o mnie chodzi, to mogłaby je robić codziennie. Kocham ten rodzaj kreacji w kuchni. Zapach jesiennych przypraw, ciepło piekarnika i ten specyficzny rodzaj przytulności oraz swoistego poczucia bezpieczeństwa sprawiają, że za każdym razem z wielką radością podchodzę do ich splatania. A później testowania ma się rozumieć ;).
BUŁECZKI KARDAMONOWE
Składniki:
na ciasto:
40 strączków kardamonu (albo 2 opakowania), możesz też użyć mielonego, ale aromat będzie zdecydowanie słabszy...
350ml pełnotłustego mleka
200g masła pokrojonego w kostkę
500g mąki pszennej 500, albo orkiszowej (piekłam używając 400 orkiszowej 700+ 100 g tortowej)
225g złotego cukru pudru złotego (zmielony cukier brązowy demerara)
1 saszetka (7g) suszonych drożdży
½ łyżeczka mielonego cynamonu
olej roślinny lub słonecznikowy do natłuszczania
1 duże jajko, ubite
2 łyżki cukru perłowego
1. Rozmiażdż wszystkie strąki kardamonu tłuczkiem w moździerzu (albo w misce), obierz ze skórki i zmiel w młynku, albo utrzyj w moździerzu. Łyżeczkę utartego kardamonu wrzucić do rondelka. Dodaj mleko i lekko podgrzej (lekko...!). Dodaj 50 g masła (pozostałe masło pozostaw w temp. pokojowej) i odstaw do ostygnięcia, aż będzie letnie. Od czasu do czasu obróć rondelek, aby masło się rozpuściło.
2. Mąkę, 75 g cukru, drożdże, cynamon i 1/2 łyżeczki soli wsyp do dużej miski lub miski wolnostojącego miksera. Wymieszaj. Używając drewnianej łyżki lub haka do ciasta, wymieszaj, aby uzyskać miękkie ciasto. Wyłóż na blat roboczy i ugniataj przez 10 minut albo miksuj przez 5 minut, aż ciasto będzie gładkie i rozciągliwe. Wyczyść miskę, lekko nasmaruj olejem, następnie włóż ciasto z powrotem do miski i odwróć, aż będzie dobrze pokryte olejem. Przykryj miskę ściereczką lub folią spożywczą i pozostaw do wyrośnięcia na 2 godziny lub do podwojenia objętości (możesz też zostawić w lodówce na noc).
3. Zrób cukier kardamonowy: pozostały kardamon połącz ze 150 g cukru. Do osobnej miseczki odsyp 2 łyżki. Pozostałe masło (150g) utrzyj z tym cukrem kardamonowym.
4. Dwie blachy do pieczenia wyłóż pergaminem. Uderz ciasto pięścią, aby usunąć powietrze, a następnie rozwałkuj na prostokąta o wymiarach około 35 x 45 cm, dłuższą krawędzią skierowaną do siebie. Na całej powierzchni rozsmaruj masło kardamonowe, aż do krawędzi. Złóż jedną trzecią górną w dół do środka, a dolną jedną trzecią do góry, jak koperta, aby uzyskać trzy warstwy ciasta. Przetnij, a następnie pokrój na 12 równych pasków o wymiarach około 3,5 x 11 cm każdy. Odetnij każdy pasek na środku, pozostawiając przymocowany u góry. Odkręć każdy pasek od środka dwa lub trzy razy, a następnie zawiąż ciasto w supeł i wsuń końce pod bułkę.
ALBO potnij ciasto na długie paski wzdłuż dłuższego brzegu i zwiń jak kłębki wełny. Tu, NA FILMIE możesz zobaczyć cały proces, może wtedy będzie łatwiej.
5. Obie blachy przykryj lekko naoliwioną folią spożywczą i pozostaw w ciepłym miejscu na 30 minut - 1 godzinę lub do prawie dwukrotnego powiększenia. Rozgrzej piekarnik do 190°C.
6. Odsłoń bułeczki i posmaruj je ubitym jajkiem, a następnie posyp cukrem perłowym. Piecz przez 20-25 minut, aż się zarumienią - zamień blachy w połowie, jeśli rumienią się nierównomiernie.
7. Przełóż pozostały cukier kardamon na patelnię i dodaj 50 ml wody. Doprowadzić do wrzenia, następnie zdejmij z ognia i odstawi do ostygnięcia, mieszając, aby rozpuścić cukier. Posmaruj bułeczki syropem dwa lub trzy razy, gdy ostygną, pozostaw je do namoczenia na 20 minut przed jedzeniem. Przechowuj je przez 2 dni w szczelnym pojemniku. Możesz zamrozić je na 2 miesiące. Rozmrażaj w temperaturze pokojowej i podgrzej w piekarniku przez 5 minut przed konsumpcją.
Przepis zmodyfikowany z BBC.
środa, 13 maja 2020
Chleb pszenny z Tartine Bakery - chleb z najlepszych czasów...
Kiedy na półkach widziałam tylko mąkę ryżową, a moje, niezbyt duże, zapasy zaczynały się kończyć, zmówiłam mąkę z młyna. Trochę na nią czekałam, ale udało się i dzięki temu mogłam wyjść z domu, a 20 kg mąki w paczkomacie było tego uzasadnionym powodem.
Minął marzec, kwiecień i połowa maja... Przez ten czas upiekłam już jakieś 20 chlebów, jak nie więcej... jeśli dobrze policzyłam. Większością z nich były chleby pszenno-żytnie. Długo jednak chodziła za mną ochota na słynny pszenny chleb Chada Robertsona, Tartine z piekarni Tartine Bakery w San Francisco. Do niego jednak należało mieć zakwas pszenny stworzony z zakwasu żytniego, oraz połączenia maki pszennej chlebowej i pszennej razowej, jednak tej ostatniej ciągle nie było. Kiedy tylko ją dostałam, w 5 dni wyprodukowałam zakwas pszenny i upiekłam ten chleb.
Przepis podaję dla tych, którzy mają już zakwas żytni i chcą pójść dalej. Podaje go tylko dlatego, że miałam wiele zapytań i próśb o niego na Faceboku i instagramie. Tak trochę nie po kolei..., ale od niedzieli obiecuję, że napiszę przepis, obiecuję i... ciągle zajmuję się pieczeniem. Śmiech... Wybaczcie. W przyszłości się poprawię i napiszę post z zakwasem żytnim, żeby wszystko było w jednym miejscu. Tymczasem
Zakwas pszenny 50/50
2 łyżki aktywnego zakwasu
żytniego
100 g mąki pszennej chlebowej (typ 750)
100 g mąki pszennej pełnoziarnistej (typ 2000)
200 g wody
2. Następnie, codziennie, przez 5 dni dodawaj:
50 g mąki pszennej chlebowej
50 g mąki pszennej pełnoziarnistej
100 g wody
Za każdym razem zakwas wymieszaj, przykryj folią i odstaw w ciepłe
miejsce (w temp. pokojowej).
3. Po tym czasie zakwas
powinien być spieniony- "bąbelkujący"z widocznymi pęcherzykami - i
pięknie pachnieć winnymi jabłkami, powierzchnia powinna być spieniona, z
widocznymi pęcherzykami. Przelej go do słoja, przechowuj w lodówce.
Dokarmianie:
Taką samą ilością wody i mąki (pół na pół
pszenną chlebową i pszenną pełnoziarnistą)
Chleb z Tartine Bakery
Zaczyn:
1 łyżka zakwasu pszennego 50/50
200 g letniej wody
100 g mąki pszennej chlebowej
100 g mąki pszennej pełnoziarnistej
1. Wymieszaj, przykryj folią, zostaw
w temp. pokojowej na noc (10-12 godz.)
Jeśli chcesz sprawdzić czy zaczyn
jest aktywny, do miski z ciepłą wodą, dodaj łyżkę zakwasu, jeśli spadnie na
dno, zaczyn nie jest gotowy, jeśli pływa po powierzchni, zaczyn jest gotowy do
użycia. Rób to wolno i delikatnie. Poczekaj aż zakwas odbije się od dna i
podąży ku powierzchni.
Zakwas powinien pachnieć mniej więcej
jak bardzo słodki przejrzały owoc.
Ciasto właściwe:
700 + 50 g letniej wody
200 g zaczynu
900 g mąki pszennej chlebowej
100 g mąki pszennej pełnoziarnistej
20 g soli
1. Do 700 g wody dodaj 200 g
zaczynu, wymieszaj.
2. Teraz dodaj obie mąki i miksuj na
niskich obrotach, do połączenia składników (możesz wyrabiać ręcznie). Miskę
przykryj i zostaw w temp. pokojowej na 25-40 min. Następnie dodaj 50 g
ciepłej wody i sól, miksuj do połączenia składników (możesz wyrobić
ręcznie). Ciasto zostaw w temp. pokojowej na ok. 3-4 godz. (patrz niżej,
nie możesz GO CAŁKOWICIE ZOSTAWIĆ...!) w zależności od temp.
otoczenia (jeśli ciasto nie rośnie, nie pojawiają się pęcherzyki, nie zmienia
się jego struktura, być może temp. pomieszczenia jest za niska... Wtedy należy
przedłużyć czas fermentacji. Ciasto powinno być delikatniejsze, bardziej miękkie,
lżejsze, jakby lekko napowietrzone, z widocznymi pęcherzykami powietrza).
3. Przez pierwsze 2 godz., ciasto składaj co
30 min., potem raz na godzinę.
Składaj je
dłonią zamoczoną w miseczce z wodą, naciągając, jakby wydłużając, napinając
spód, ciągnąc taki język ;) z ciasta zakładając ciasto na ciasto.
4. Po pierwszej fermentacji ciasto wyłóż na blat
lekko posypany mąką, podziel na dwie części, uformuj wstępne bochenki, przykryj
ściereczką i zostaw, niech odpoczną przez 20-30 min. Po tym czasie, uformuj właściwe
bochenki, umieść je w koszykach wyłożonych ściereczkami i obficie wysypanymi
mąką (autor proponuje mieszankę ryżowej i pszennej, ja wysypuję pszenną
chlebową).
Chleb może rosnąć w temp. pokojowej
przez 3-4 godz., lub w przez noc w lodówce (8-12 godz.). Dla mnie smaczniejsze są te bochenki, które
wyrastają przez noc w lodówce, ale możesz sama sprawdzić (musisz
wtedy każdy koszyk włożyć do plastikowej torebki i szczelnie zawiązać).
5. Pieczenie:
1. Garnek żeliwny lub kamień rozgrzewaj przez 45 min.
-1 h w temp. 240 C (w oryg. 260° C), 20 min przed
końcem rozgrzewania wyjmij bochenki z lodówki (ja przekładam ten chleb do
garnka prosto z lodówki).
2.Wyrośnięty chleb delikatnie przełóż do rozgrzanego
garnka, bochenek natnij (albo nie, wtedy jest taki trochę księżycowy, gdyż
sam pęknie tam, gdzie będzie chciał), garnek przykryj i wstaw z powrotem do
piekarnika.
3. Piecz 20-25 min., następnie zdejmij pokrywkę
garnka i piecz kolejne 20 min (u mnie to wygląda tak, że piekę 20 min.,
później zaglądam i jak jest jasny, albo za jasny, to dopiekam pod pokrywką
jeszcze 10 min. Następne 6 minut bez pokrywki i jeszcze jakieś 6-8-10 minut
przykryty folią aluminiowa, bo chce jak najwięcej tej skórki mocno chrupiącej),
aż skórka będzie miała głęboko skarmelizowany kolor.
Studź na kratce, krój ostudzony.
wtorek, 3 grudnia 2019
Kardemummabullar med mandel czyli szwedzkie bułeczki kardamonowe z migdałami
Biały młynek do kawy dziadka Pawła był jak relikwia. To już była końcówka lat 80-tych...Wszyscy chodzili z ziarenkami kawy do SAM-u, albo GS-u, a dziadek, jak pan.., mógł je mielić sam. W sklepie pani kasjerka mieliła je w dużym, przemysłowym młynku (ach ten dźwięk wsypywania... kto pamięta...?). Kawę wsypywała górą, a na dole stawiała torebkę, do której mielona kawa wpadała i szybko zabierała tę torebkę jednocześnie kasując i powodując lekkie zamieszanie odwracające uwagę. Kiedy już człowiek-dziecko prawie... się odwrócił, strzepywała kawę z wewnętrznych ścianek młynka, żeby go "wyczyścić" i na pewno... miała jakieś 250g kawy dla siebie z całego dnia... Ale zostawmy panią kasjerkę z jej ówczesną radością z kawy, której miała pod dostatkiem. Wróćmy do dziadka, który miał swój młynek. Własny, elektryczny Brown, prosto z Niemiec przywieziony. I dumny był z niego. W końcówce lat 80-tych to naprawdę był skarb (tak, jak i niemieckie katalogi z ubraniami, zabawkami i wszystkim czego dusza zapragnie... "Ale żeby bieliznę kupować w gazecie...???"pytała wtedy retorycznie babcia...). Zatem wszyscy dziadkowi tego młynka troszkę... zazdrościli. Czasem specjalnie go odwiedzali, żeby sobie swoją kawę zmielić. Ja wtedy miałam jakieś 9, 10 lat i z kawą miałam niewiele wspólnego, więcej już z ciastami pieczonymi przez moją mamę do kawy pitej z sąsiadkami. Wtedy to właśnie marzyłam o tym, aby pracować w cukierni... Ale tam..., takie marzenia chyba ma każda dziewczynka. Jednego dnia chciałam być piosenkarką, drugiego "ogarniać" tę cukiernię... Wróćmy jednak do młynka, bo jeśli chodzi o dygresje z tamtych lat, to ja mogę w nieskończoność... W każdym razie młynek w tych wspomnieniach ( i dygresjach też...) jawi się jako coś cennego, czego w sklepach nie było. Ze wszystkich znanych mi osób młynek miał tylko dziadek. Dziadka Pawła nie ma już z nami 5 lat, gdyby żył miałby 97 lat , a ten słynny młynek ten dopiero w zeszłym roku odmówił posłuszeństwa. Po ponad trzydziestoletniej służbie...!
Zapytacie więc dlaczego dzisiaj o młynku... Bo... ostatniej pięknej soboty wstałam wcześnie kiedy wszyscy jeszcze smacznie spali..., zarobiłam ciasto na bułeczki i zostawiłam je, aby rosło. Ciasto powiększało swoją objętość, a ja wsypałam migdały do mojego czarnego młynka Brown i po trzech, czterech ruchach ostrzy usłyszałam, że nie chcą już współpracować... Po 5 latach...??? A ja myślałam... Ech... Dramat...! No..., nie tragedia..., bo tragedia to jest kiedy zaparzysz np. mak na tort makowy przed Świętami Bożego Narodzenia, i okazuje się, że pożyczyłaś maszynkę do mielenia...! A jest godzina 23...! O..., pardon, znowu brnę...
W każdym razie ciasto rosło, a do otwarcia sklepów była jeszcze ponad godzina. Ponad godzina...! Ciasto potrzebowało tylko 15 minut, a tu godzina. Wstawiłam je więc do lodówki, aby spowolnić proces wzrastania. W związku z tym jeszcze w piżamie miałam czas na wypicie kawy i spokojne ubranie się, a już o godzinie 9, z rozwianym włosem i lekko porannym okiem byłam pierwszym klientem sklepu żółto-czarnego ze sprzętem AGD. Była to ta ostatnia sobota, która oferowała produkty po obniżonych cenach jeszcze z "czarnego piątku", więc na pewno wyglądałam jak czarnopiątkowy drapieżnik polujący na okazje... Ale znalazłam go...! Mój młynek był przedostatni i... biały...! ha...! Biały...! Jak dziadka...! A to dopiero... (wtedy właśnie sobie przypomniałam ten dziadkowy młynek, stąd ta historia dzisiaj tutaj)...! Młynek był w cenie obniżonej oficjalnie o 50 zł, a nieoficjalnie..., jak powiedziała miła Pani Ekspedientka, o 20 zł.
I tak oto sobota zaczęła się w czarn...-ym młynku, a później świeciła pięknym słońcem i zachwycała dokładnie tak samo jak sobota z ostatniego posta o bułeczkach cynamonowych. Szybciutko zmieliłam migdały, zrobiłam farsz, odetchnęłam z ulgą, że ciasto w lodówce nie urosło nadmiernie, skręciłam bułeczki, którym dopiero teraz należało się powolne, spokojne 1,5 godzinne wyrastanie i poszłam biegać. Bo jak wiadomo... biegam, aby móc jeść bułeczki drożdżowe ;).
Z tym, że teraz piekę, skręcam i jem bułeczki kardamonowe...! Przepis znów zaczerpnęłam od Roya Faresa i nieznacznie go zmodyfikowałam. Bułeczki są pyszne jak te poprzednie, cynamonowe. Choć niezależna komisja krewnych stwierdziła nawet, że te pyszniejsze:
"Dużo pyszniejsze", "Cynamonowe bardzo dobre, baaardzo..., zachwycają, ale kardamonowe wysuwają się na prowadzenie...!"," O łeb...!", "A nawet więcej...!", "Pyszota...!", "Pyszocizna...!", "Pod warunkiem, że się lubi kardamon...", "No..., wiadomo..." .
I tak w nieskończoność rozpływali się w zachwytach w ten deseń, do których i ja, nieskromnie, się przychylam. Także przepis już przedstawiam, a Państwo, jeśli nie piekli Państwo jeszcze żadnych, zdecydują sobie sami co upieką. Od razu nawet można pół na pół, w sensie, że pół kardamonowych, pół cynamonowych. Wystarczy tylko nadzienie podzielić na pół i do jednej części dosypać cynamon, a do drugiej kardamon... Idźmy wiec do przepisu.