środa, 30 lipca 2014

List do B. i galaretka porzeczkowa


galaretka porzeczkowa z porzeczki czerwonej i białej (11)

Kochana B!
U nas lato na całego! Kotka śpi całymi dniami, a wiatr nawet nie muska skroni wierzb i jabłoni, czasem tylko zaszeleści schnącymi liśćmi czereśni.
Ostatnie dni spędziłam w ogrodzie. Przyjechał też M. Budziłam się jak zwykle o 6, i jeszcze w piżamie biegałam po ogrodzie pełnym rosy, albo mgieł z aparatem. Dzisiaj nawet 5.27. No tak wiem, jestem nienormalna, ale śpię w tym drugim pokoju po prawej stronie (w dziadka łóżku, bo przestawione), a tam okna wystawione na wschód i… i nic nie zrobię jak mnie słońce po powiekach głaszcze. Ja wiem, że Ty byś pospała, no inny typ, wiadomo, ale ja, jak już się zbudzę, to wstaję i uwieczniam śliwki, słoneczniki i maliny, bo już pierwsze są. I nawet nie czuję, że czas płynie.

słoneczniki
 
Później pijemy kawę  na tarasie (ostatnio najlepiej pije mi się z kubka dziadka, tego, w którym pił maślankę, albo z kubka Almette) i planujemy dzień. No i jeszcze śniadanie: mama upiekła chleb i pieczeń, a do tego jedliśmy ogórki. Najpierw miały być pomidory zerwane dzień wcześniej, ale po kilku kęsach nie pasowały, więc skoczyłam po ogórki. Jaka to fantastyczna sprawa z tym ogrodem. Ciągle mnie zachwyca. Pomidory….? Nie, ogórki, więc myk… na grządki…. i masz świeżuteńkie ogóraski, które jeszcze przed chwilą dyndały na krzaczku. Nie ma jak u mamy…

galaretka porzeczkowa z porzeczki czerwonej i białej (12)

M. wykopał płotek ten przy stawie, ciężka robota i zaczął naprawiać daszek studni, bo próchnieje. Miałyśmy tyle siły, aby pomóc mu go zdjąć. Na trzy, cztery… Później on mierzył, liczył i ciął deski. Sprytny jest, ale wołał mnie czasem do pomocy, a mama w tym czasie walczyła z suchymi kwiatami na rabatach pod tymi wyciętymi świerkami, a później zbierała cebulę i czosnek. Upał mieliśmy taki, jak Ty w tym swoim Egipcie. Cienie ciągnęły się za nami tak samo jak tam. Mimo wszystko skopałam kawałek ziemi w okolicy malin przeznaczony na truskawki. Lało się ze mnie jak z pompy, chociaż zaczęłam po 7. Mam odciski na dłoniach od łopaty, jeden nawet pękł, a wydawało mi się, że jestem taka mocna... Do 12.00 jakoś szło, ale później powietrze zatrzymało się, a wraz z nim nasza aktywność. Przygotowywałyśmy wtedy z mamą obiad. Ostatnio były to młode ziemniaczki, jajko i mizeria. Po obiedzie nie mieliśmy siły się ruszyć. Sjesta w chłodnym domu była rozwiązaniem. Oczywiście tylko dla mnie i M., bo mama i sjesta…? To by dopiero było. Ty wiesz jak ona nie znosi bezczynności. Przecież nawet jak nie będzie roboty, to ona ją znajdzie. Po drzemce następna kawa, tym razem w wykonaniu młodego. I dalej jakoś poszło, ale 40 stopni nie jest temperaturą przydatną do  pracy.

biała porzeczka

Co wieczór grzmiało, ale dookoła. Oglądaliśmy błyskawice dwóch burz, które, jak na złość dla nas, nie chciały się spotkać. Czekaliśmy na deszcz jak na zbawienie, jak to się mówi. Raz tylko była burza z piorunami i błyskawicami, ale deszczu spadało tyle co nic, znaczy za mało. Codziennie jest nadziej-k-a na więcej, bo wszytko schnie.
Poza tym jeździmy rowerami i mokniemy w deszcz-y-ku, słuchamy pokaszliwań jelenia z lasku za polem i głośnych bajek na dobranoc, które opowiadają sobie żurawie. Siedząc w cieniu na zewnątrz robimy galaretkę porzeczkową tę samą co zawsze, tę co to już babcia z dziadkiem razem robili (przepis TUTAJ), mama mówi, że dziadek zawsze wyciskał porzeczki, a babcia ucierała cukier. Później robimy drożdżowe z porzeczką (przepis TUTAJ). Pewnie tęsknisz do takich smaków. Nigdy Cię nie zapytałam czy macie tam drożdże...? Co u nas jeszcze...? A..., planujemy kuchnię letnią w budynku gospodarczym i rozmawiamy o szukaniu szczęścia. 
 
drożdżowe z porzeczkami

A wieczorem, kiedy upał lżeje biegamy (ja), przestawiamy meble (ja i ona), kosztujemy cydrów, kwasu chlebowego albo nalewek (wszyscy), czytamy kilka kartek książki (ja), albo w piżamie kroimy kolejny kawałek drożdżowca (ona), a… i jeszcze spotykamy się ze znajomymi (on).

Jest dobrze. Jest pięknie. Mogłoby trwać.

Tęsknimy za Tobą i przy każdej kawie zastanawiamy się kiedy przyjedziesz.
Serdecznie przytulamy i czekamy na słówko od Ciebie.

galaretka porzeczkowa z porzeczki czerwonej i białej (13)Galaretka z czerwonej i białej porzeczkigalaretka porzeczkowa z porzeczki czerwonej i białej (2)Galaretka z czerwonej i białej porzeczki3Galaretka z czerwonej i białej porzeczki1Galaretka z czerwonej i białej porzeczki2galaretka porzeczkowa z porzeczki czerwonej i białej (9)

piątek, 25 lipca 2014

Okrągła cukinia zapiekana z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta. Jedzenie, które patrzy…


okrągłą cukinia zapiekana z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta (6)

Popołudniami słyszę jak gruchają gołębie, których głos jest dla mnie synonimem gorącego lata. Popołudniami, siedząc na tarasie, słyszę jak dzieciaki bawią się w chowanego. Odliczają jak my kiedyś… Mamy z balkonów nawołują je na kolację, a one jak każde dzieci, siedemdziesiąt, pięćdziesiąt, czy trzydzieści lat temu, nie chcą wracać do domu i proszą “Mamo, jeszcze troszeczkę, jeszcze pół minutki...!”.
Każdego wieczora zasypiam przy otwartym oknie kołysana śmiechem młodzieży, która w związku z wakacjami zostaje dłużej na zewnątrz, i jak ja kiedyś, do późna w nocy przesiaduje na murkach pod klatkami, albo odprowadza się w nieskończoność… Czasem chciałabym znów znaleźć się na ich miejscu.

okrągłą cukinia zapiekana z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta (2)

Bardzo rzadko obiady gotuję z przepisów. Chciałabym. Mam wiele przepisów w książkach pozaznaczanych karteczkami “do wypróbowania”, jednak zazwyczaj kończy się tak, że robię z tego, co właśnie przywiozłam z ogrodu, albo z tego, co akurat mam w lodówce, bo tak jest szybciej. Czasem wychodzi coś takiego sobie – wiadomo…,a czasem coś, do czego przywiązuję się, i robię ponownie. Tak samo było z tymi cukiniami. Widziałam już jak z dnia na dzień małe kulki stają się coraz większe i pęcznieją w mojej skrzyni tarasowej. Nie chciałam dopuścić do przerostu, bo najdelikatniejsze są wtedy, gdy mają wielkość małej pomarańczy. Tutaj jak z każda odmianą cukinii – im młodsza, tym delikatniejsza i smaczniejsza. Sądzę, że wystarczyłby jeszcze dzień-dwa, a cukinie nie byłyby miniaturami, jakich oczekiwałam. W samą porą jednak.

okrągłą cukinia zapiekana z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta (3)

Cukinie można smażyć, dusić i zapiekać. W 90% składa się z wody, prawie nie dostarczają kalorii (16 kcal na 100 g) i nie zawierają soli, a noszą w sobą witaminy B1, B2, C i PP, wapń, żelazo, potas i fosfor. Skórka to źródło kwasu foliowego i karotenoidów, które są bardzo przyjazne dla skóry. Poza tym nie gromadzą metali ciężkich z gleby gdyby… ktoś pytał. A portale dla mam mówią, że można je podawać już półrocznym dzieciom.

Cukinie przygotowałam według sposobu, który już zaistniał na blogu, ale wtedy używałam długich cukinii średniej wielkości. Rodzaj cukinii to tylko kwestia estetyczna. Na początku, aby zachować właściwe proporcje, lepiej trzymać się przepisu. Później można eksperymentować, a to z większą ilością cebuli, a to innym rodzajem sera (nie polecam jednak pleśniowego, bo koncentracja jego smaków zdominuje potrawę), albo orzechów. Orzechów włoskich używam w wielu potrawach, są swego rodzaju namiastką… mięsa, bo w połączeniu z pozostałymi składnikami takie właśnie wrażenie smakowe wywołują. Tym razem cukinie zapiekłam z z pomidorkami koktajlowymi, których słodycz była jak kropka nad i. Na koniec danie posypałam parmezanem.

okrągłą cukinia zapiekana z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta (9)

Zapiekana cukinia z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta
5 małych porcji

1 duża cebula i jedna mała
3 łyżki oliwy
1 mała cebula
5 małych okrągłych cukinii , albo 3 podłużne średniej wielkości
160 g orzechów włoskich (wyłuskanych)
100g migdałów mielonych
270g sera feta (lub innego, ale nie polecam pleśniowego, bo zdominuje potrawę i zniweluje cały pyszny smak - na zdjęciu ser feta)
sól, pieprz

ewentualnie parmezan i kilka pomidorków koktajlowych

1. Orzechy włoskie wsyp do miseczki i zalej wrzącą wodą. Odstaw na 10 min. Później odcedź.
2. Włącz piekarnik na 180°C.
3. Dużą cebulę obierz i pokrój w kostkę. Wrzuć na rozgrzany tłuszcz i chwile podsmaż. Małą w piórka – użyjesz jej na końcu, kiedy będziesz napełniać cukinie farszem
4. Cukinie przekrój na pół. Wydrąż miąższ, pokrój go w kostkę i dodaj do smażącej się cebuli. Posól troszkę (nie za dużo, ot do smaku, bo później dodasz ser, który jest słony), popieprz delikatnie i mieszaj. Za chwilę dodaj orzechy włoskie i zmielone migdały - wymieszaj.
5. Ser feta pokrój w kostkę i delikatnie dodaj do farszu z cebulą.
6. Nakładaj farsz do wydrążonych połówek cukinii. Wstaw do piekarnika na pół godziny. Po wyjęciu podawaj od razu, ewentualnie posyp parmezanem.

okrągłą cukinia zapiekana z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta (10)

U mnie od tygodnia świeci słońce, ale zapowiadają burze… Zobaczymy… W każdym razie życzę Wam, moi Drodzy, i sobie również, przyjemnego i smacznego weekendu!

okragła cukinia zapiekana z cebulką, orzechami i serem feta po raz drugiokrągłą cukinia zapiekana z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta (1)[5]
okrągłą cukinia zapiekana z cebulką, orzechami włoskimi i serem feta (8)

środa, 23 lipca 2014

Czym jest luksus. Zupa krem z zielonego groszku


zupa krem z zielonego groszku (9)

Wszyscy jesteśmy estetami, czy tego chcemy czy nie. Z przyjemnością oglądamy kolorowe magazyny pełne eleganckich reklam, w których piękne buty, buteleczki perfum, szminki, samochody, wille… Czasem chciałoby się… Czasem.

Ostatnio, podczas masażu, jeden z niemieckich gości zapytał mnie, czy nie boimy się kapitalizmu, który coraz bardziej nas ogarnia. Nie zrozumiałam. Boimy się…??? Byłam zdumiona słysząc to pytanie. No tak, kontynuował starszy pan, bo widzę, że generalnie nie macie zbyt dużo pieniędzy, ale jesteście szczęśliwsi niż Niemcy, którzy są bogaci, a do tego zamknięci. Mają pieniądze, a tak często są niezadowoleni. Poza tym kontynuował pan, tutaj (w hotelu) muszą was chyba bardzo dobrze wynagradzać, skoro tak ładnie się do nas uśmiechacie i tak dobrze wykonujecie swoją robotę. Teraz to już zdębiałam… Jak…? Najpierw, że kapitalizm wchodzi, ale niech mu będzie...Ale wynagradzać za uśmiech…??? No…, u nas, w Niemczech, jak ludzie dostają dobre pieniądze, to są mili, i to jest normalne. Taki luksus za luksus. Nie proszę pana, tutaj nas nie wynagradzają dobrze, tutaj nie uśmiechamy się za pieniądze. Tutaj zastanawiamy się, czy zdążymy do drugiej pracy…, bo jedna nie wystarcza na ZUS… Tutaj pracuję z takim zespołem, który uśmiecha się do państwa własnym wnętrzem. Nie ważne (chociaż przecież istotne), czy ktoś za moją pracę zapłaci mi dużo, czy mało, każdego człowieka będę traktowała równo. Tutaj uśmiecham się, bo taka jestem, tutaj uśmiecham się sercem. Tutaj wykonuję swoją pracę najlepiej jak potrafię. A dla pana jestem miła, bo… taka jestem i nawet jeśli będę miała w sobie jakiś zgrzyt, czy złość na rzeczywistość, która jest brutalna, to panu tego nie pokażę, bo to jest czas pana relaksu i pana urlop.
Dziwił się, dziękował i gratulował przed wyjściem.

Uśmiech jak luksus. Unikalna sprawa. Towar deficytowy w kapitalistycznych czasach.

zupa krem z zielonego groszku (2)

Nie ma jednej właściwej definicji luksusu, bo dla każdego jest to coś innego. Na pewno się domyślacie, czym jest on dla mnie. Nie są to Diory, Prady i inne zbytki… Tutaj moim bogactwem jest wygodne łóżko, ciekawa książka, jazda rowerem, warzywa na tarasie, wyprasowane ubrania (…!), trochę wolnego czasu i ludzie, którzy są nastawieni przyjaźnie. Ale moje właściwe bogactwo, coś za czym tęsknię, znajduje się TAM. Tam, gdzie rosną poziomki (jak to mówią Szwedzi) i gdzie brak luksusów. I tak luksusem jest dla mnie wstanie o 6 i buszowanie w bobie i groszku, który tylko o tej porze wygląda tak ładnie. Zapach pomidorów w szklarni to dla mnie wielkie bogactwo. Świeżo wyrwana i opłukana w wannie marchewka ładowana prosto do buzi. Luksusem jest picie kawy w najlepszym towarzystwie na tarasie po skończonej pracy. Drewniane sitko do przesiewania mąki po babci Stefci i kubek po dziadku, z którego ta kawa najlepsza. Kot, który włóczy się w te i we w te. Pliszki, co to skaczą po trawie i chwalą się ogonkiem. Porzeczki, które można zrywać podczas wracania z ogrodu z fasolką na kolację. A największym bogactwem jest dla mnie moja mama, która ma siłę zajmować się tym wszystkim. I zachód słońca, który oglądamy razem.
Taki luksus od czasu do czasu.

zupa krem z zielonego groszku (6)

Luksusem jest też posiadanie jeszcze całego koszyka groszku podczas, gdy brzuch jest pełen. Groszek zabieram tu i robię z niego sytą zupę pełną białka.

Zupa z zielonego groszku z komosą i fetą
2 porcje

2,5 szklanki wyłuskanego groszku
2 szklanki wody
1/3 łyżki cukru brązowego
1/2 łyżki soli do smaku
mała filiżanka czerwonej komosy ryżowej + 1 i 1/2 filiżanki wody
ser feta

1. Groszek zalej wodą, zagotuj. Dodaj cukier i sól. Zmiksuj.
2. Komosę ryżową ugotuj w wodzie w stosunku 1 do 1 i 1/2, czyli jedna filiżanka komosy na półtora filiżanki wody. Najpierw jednak komosę wypłucz na sitku pod bieżącą wodą tak, aby przestała się pienić, wsyp ja do garnka, zalej wodą, dodaj szczyptę soli i zagotuj. Jak tylko się zagotuje, wyłącz i pozwól jej naciągnąć wodę. Kiedy wchłonie wodę jest gotowa. Ugotowaną komosę poznasz po tym, że na powierzchni brązowych ziarenek pojawią się delikatne jasne niteczki.
3. Fetę pokrój w kostkę, albo kup już gotową pokrojoną.
4. Zupę wylej na talerze, dodaj komosę ryżową i fetę. Możesz ozdobić ją świeżym groszkiem i aromatycznymi listkami tymianku

zupa krem z zielonego groszku (3)Zupa krem z zielonego groszku2zupa krem z zielonego groszku (1)

środa, 16 lipca 2014

Wspomnienia jak skarby, fioletowy groszek i inne dary ogrodu


fioletowy groszek w sałatce z bobem, groszkiem zielonym, quinoa i ogórkirm kiszonym pod parmezanową chmurką (3)

Zatrzymaj się, powiedziała, tylko popatrzymy. Zostawiłam samochód na sąsiedniej zarośniętej posesji tam, gdzie zawsze rosły poziomki. Teraz też rosły. W trawie, między drzewkami, w ruinach dawnych budynków. Szybko zerwałam kilkanaście i pełną garścią wrzuciłam do ust. Były beztrosko słodkie. I przyzywały, jak to poziomki. Chodź, chodź, zobacz tutaj, co oni tu mają…! Popatrz, nasza czereśnia jeszcze nie wycięta… Ale żeby nie mieć żadnego ogródka…, a może z tyłu mają… Patrz taras, ale jak taras robić na północnej stronie, chyba trzeba nie znać kierunków. Przyglądała się zza płotu, gdzie przynajmniej słupki i podmurówka była te same. Chodź zobaczymy… Ale, co zobaczymy, wystarczy, oponowałam, tam samochody stoją na podwórku, oni tu są, daj już spokój. Chodź, chodź, jak już jesteśmy to zobaczymy, nie dawała za wygraną. No to poszłam.
Chłopak się trochę zdziwił, ale jak usłyszał, że Ona kiedyś tu mieszkała to od razu zaprosił do wnętrza. Zaraz poznałyśmy też miłą żonę pochodzącą ze Śląska.

fioletowy groszek w sałatce z bobem, groszkiem zielonym, quinoa i ogórkirm kiszonym pod parmezanową chmurką (10)

Stałyśmy tam zanurzone w jasności południowego światła podającego z prawej strony z okien dachowych umiejscowionych na piętrze. I dziwiłyśmy się temu światłu, bo dawniej tak nie było… Światło wpadające przez okna ślizgało się po sosnowych schodach umiejscowionych po prawej stronie, które prowadziły na górę. Jak nie ten dom, pomyślałam, ale przecież ten, bo kiedyś tam dalej, na zewnątrz, w prawo, za kuchnią letnią był ogród i rósł groszek, taki najlepszy co to w spódnicy się nosiło i w kieszonki kładło, aby mieć na później…, a na strychu w zbożu jabłek szukałam i mąka na górze w tej dużej skrzyni była, a ja lubiłam ja po cichutku przesypywać z ręki do ręki jak piasek w klepsydrze. Stałyśmy tam, gdzie kiedyś była sień, teraz przedpokój. Dwoje młodych ludzi słuchało z zaciekawieniem a Ona mówiła i porównywała. Ja towarzyszyłam i wnętrzem wspomnień zanurzonych w duszy dotykałam starych klamek, faktury drzwi i podłóg. Na tych - tamtych schodach , które teraz lśniły jasnością sosnowej deski, zdzierałam spódniczki zjeżdżając stopień po stopniu. Na jej wypowiadane wspomnienia nakładały się te moje wewnętrzne. A na górze była wędzarnia, fantastyczna, poniemiecka, ojciec czasem zimą wołał, któreś z nas a idź tam i przynieś pętko, albo odkrój kawałek polędwicy. A teraz jak wy tu macie…, jeden pokój, a to była sypialnia i stołowy, a tu, z kuchni, były drzwi do jadalnego, tam też stał telewizor. Tu były drzwi…?, zdziwili się oboje szybciutko. Jej wspomnienia krążyły między nami, a ja mogłabym ich słuchać i słuchać, bo przecież chodziłam po tych podłogach, co je ten tatuś zawsze na czerwono, a właściwie bordowo malował. A drożdżowe w tej kuchni było najlepsze. I kakało w niedzielę przed kościołem. A jaki był chleb… Nikt jeszcze mi takiego nie upiekł.

Wie pani co, chyba tylko piwnica nie została w żaden sposób przebudowana, można zajrzeć, proszę. Przeleciało mi przez głowę, że jak dla mnie nawet zapach pozostał ten sam. Poczułam zapach glinianych garnków, konfitur, smalcu i bezpieczeństwa. A może mi się tylko tak wydawało, może to był zapach wspomnień, dzieciństwa i młodości.

fioletowy groszek w sałatce z bobem, groszkiem zielonym, quinoa i ogórkirm kiszonym pod parmezanową chmurką (1)

Chyba nie tylko dla mnie, bo jak otworzyli tę piwnicę, a może jak dotarł do niej ten zapach zaczęła wspominać jeszcze głębiej, a my słuchaliśmy z zaciekawieniem…

fioletowy groszek w sałatce z bobem, groszkiem zielonym, quinoa i ogórkirm kiszonym pod parmezanową chmurką (2)

Po wojnie jeszcze długo dużo się mówiło o skarbach ukrytych przez Niemców… Nasłuchaliśmy się tego będąc dzieciakami i chcieliśmy znaleźć ten swój skarb. Kiedyś mama kazała nam przebierać ziemniaki w piwnicy… Uznaliśmy, że to najlepsza pora na szukanie skarbu. Nikt z dorosłych się nie dowie, ziemniaki będą przebrane, a my będziemy mieć swój skarb. Damy radę, chociaż była tylko ja Teresa i Piotr, a Ula była jeszcze za mała. A w ogóle to było na siedmioro, ale tamci to starsi byli i czemuś nie było ich w domu. No to zaczęliśmy kopać i przebierać jednocześnie. Tak pół na pół. W jednej piwnicy obluzowywaliśmy cegły na podłodze, w drugiej te nieszczęsne ziemniaki. Dobrze, że były, bo tak to tak, zaraz by nas nakryli. A mama wołała: “Przebraliście już te ziemniaki…?” No to odpowiadaliśmy, że jeszcze trochę drżąc, a ona się głośno dziwiła, że trójka nas jest, a tak opornie nam idzie. Ale sprawdzić nie przyszła, bo przecież zawsze było co robić. No i znaleźliśmy skarb. Tak, tak znaleźliśmy dwie skrzynki. Ale najpierw zasypaliśmy to nasze kopanie. Cegły próbowaliśmy ładnie ułożyć, ale tak się nie da, chociaż tatuś później się dziwił, że tak się dziwnie obluzowały. A, no i ten skarb znaleźliśmy. Po jednej skrzynce w każdej piwnicy. Otwieraliśmy z takim zaciekawieniem i nadzieją, że będziemy bogaci. Tu skarb, tam, mama, no strach był… Ale co tam za skarb, żaden skarb, w pierwszej skrzynce to chyba ktoś wcześniej tłuszcz zamknął, bo piasek naokoło był bardzo żółty i tłusty, a sama skrzynka była pusta. Ten tłuszcz chyba im wypłynął, bo skrzynka była drewniana. A w tej drugiej wiecie co znaleźliśmy, no nikt by nie zgadł. Ona już wie, bo kiedyś opowiadałam moim dzieciakom. No właśnie, w drugie skrzynce znaleźliśmy kości. No, taka w sumie nieduża skrzyneczka była i ktoś tu musiał mieć nadzieję, że niedługo wróci i w skrzynce zamknął świniaczka, bo to były świńskie kości. No i tak to skończyło się nasze skarbów szukanie.

Fioletowy i zielony groszek, bób i quinoa z pomidorkami i kiszonym ogórkirm pod chmurka parmezanuFioletowy i zielony groszek, bób i quinoa z pomidorkami i kiszonym ogórkirm pod chmurka parmezanu1

I tak po raz pierwszy zajrzałyśmy do domu dzieciństwa i młodości  mojej mamy, do domu, gdzie i ja mieszkałam do 4 roku życia. Całe mnóstwo zmian i czwarty chyba właściciel. Zmieniło się wszystko, ale wspomnienia jak skarby pozostały.

fioletowy groszek w sałatce z bobem, groszkiem zielonym, quinoa i ogórkirm kiszonym pod parmezanową chmurką (15)

Ta sałatka też pełna jest skarbów. Jest tu fioletowy groszek, który wewnątrz jest całkiem zielony. Groszek jest kolejnym fioletowym produktem w mojej kuchni. Tutaj możecie zobaczyć ziemniaczki, tutaj fasolkę,tu fioletową marchewkę, a tutaj czarno-filetową paprykę. W sałatce jest też pietruszka sałata i pomidorki z mojego tarasu, zielony groszek, cebulka i bób z Jej ogrodu, ogórki kiszone prze Nią oraz orzechy i quinoa z mojej szafki. To jedna z tych sałatek, gdzie ilość składników jest dowolna, a i tak wszystko pasuje. Dla Was może być inspiracją. Tylko bób jest ugotowany, pozostałe składniki są surowe. Zapraszam, bo połączenie gotowanego bobu z chrupkością świeżego groszku i orzechowym smakiem quinoa posypane świeżo startym parmezanem jest obłędne.

fioletowy groszek w sałatce z bobem, groszkiem zielonym, quinoa i ogórkirm kiszonym pod parmezanową chmurką (4)

Sałatka z bobu, zielonego groszku, pomidorów i quinoa
wszystkie składniki w ilości dowolnej

ugotowany bób
surowy, wyłuskany groszek
małe cebulki ze szczypiorkiem
trochę zielonej pietruszki
orzechy laskowe
ogórek kiszony
pomidorki koktajlowe
ugotowana czerwona (czyli lekko brązowa) komosa ryżowa - quinoa)
parmezan

sosik:
2 łyżki oliwy z oliwek, dwie łyżki soku z cytryny, pół łyżki miodu – ilości dostosuj do swojego do smaku

1. Bób ugotuj w osolonej wodzie do miękkości jaką lubisz. Pozostałe składniki, umyj, wyłuskaj, pokrój.
2. Komosę ryżową ugotuj w wodzi w stosunku 1 do 1 i 1/2, czyli jedna filiżanka komosy na półtora filiżanki wody. Najpierw jednak komosę wypłucz na sitku pod bieżącą wodą tak, aby przestała się pienić, wsyp ja do garnka, zalej wodą j.w., dodaj szczyptę soli i zagotuj. Jak tylko się zagotuje, wyłącz i pozwól jej naciągnąć wodę. Kiedy wchłonie wszystką wodę jest gotowa. Ugotowaną komosę poznasz po tym, że na powierzchni brązowych ziarenek pojawią się delikatne jasne niteczki. Komosę dodaj do sałatki, polej sałatkę sosikiem i posyp pazrmezanem

fioletowy groszek w sałatce z bobem, groszkiem zielonym, quinoa i ogórkirm kiszonym pod parmezanową chmurką (13)



wtorek, 8 lipca 2014

Kruszonka z jagodami i morelami


kruszonka z jagodami, jagody i morele z kruszonką (6)

Tutaj mam wygodne łóżko i miłą letnią kołdrę, tam kołdrę ciężką, nie moją i poduszkę wciąż nie oswojoną.

Tutaj nastawiam budzik na 6 i wstaję bardzo opornie, tam bez budzika (mimo braku lekkiej kołdry…), o 6 jestem rześka i wypoczęta jak skowronek. Czuję, że mogę góry przenosić.

Tutaj lecę włączyć ekspres i szybko przemywam twarz, a poranną kawę piję maleńką na jakieś dwa łyki, ubierając jednocześnie poszczególne części garderoby. Tam kawę piję na tarasie, spokojnie i jeszcze w piżamie, z dawno obudzonym uśmiechem na sercu i z widokiem na przestrzeń poprzecinaną różnymi kolorami zbóż. Tam uśmiecham się do godzin teraźniejszych i przyszłych.

Tutaj włosy próbuje ugłaskać i korektorem zamalowuję niedoskonałości tak, aby być bardzo podobną do innych ludzi, tam nawet nie myślę o tym, aby pomalować rzęsy, a i tak patrząc w lustro widzę kogoś ładniejszego i dużo… lepszego.

Tutaj ubieram się estetycznie, tam wciągam spodenki i koszulę w kratę, albo kusą koszulkę, a czasem, jak upał tylko górę od stroju (kąpielowego).

Tutaj próbuję wykonywać swoją pracę najlepiej jak potrafię, a i tak patrząc na zegarek przelatuje mi przez głowę myśl “ile jeszcze…???” Tam, po śniadaniu jestem gotowa do najcięższej roboty bez zegarka, a wieczorem mam siłę jeszcze pobiegać.

Tu biegam cywilizowaną ścieżką, tam wszystkie lasy, łąki i pola są moje. Macham żurawiom, i przyglądam się nad którym polem kołuje myszołów.

Tam, ledwo zamknę oko, już śpię, tutaj, leżąc bezsennie zapalam lampę i tęskniąc piszę jak jest.

kruszonka z jagodami, jagody i morele z kruszonką (5)

jagody z kruszonką1jagody z kruszonką

Tu piekę troszkę bardziej skomplikowane ciasta i desery, tam przygotowuję najprostszy i najszybszy deser na ciepło - owoce pod kruszonką, na którą pewnie każda gospodyni zna przepis. 

kruszonka z jagodami, jagody i morele z kruszonką (10)

Kruszonka z jagodami i morelami
 
jagody, morele - owoce (w zasadzie wszystkie owoce bez pestek), każda ilość pasująca do Twojego naczynia, u mnie litr jagód i 8 moreli
kruszonka:
3/4 kostki zimnego masła
3/4 szkl. cukru brązowego
cukier waniliowy
1 i 1/3 szkl. mąki orkiszowej (650), albo zwykłej pszennej

1. Piekarnik włącz na 180-200°C.
2. Umyte owoce osusz i włóż do ceramicznej formy albo naczynia do zapiekania.
3. Składniki kruszonki połącz w duże grudki, ale tak, aby to nie były grudki masła. Posyp nią owoce, wstaw do piekarnika i piecz 15 min., albo do zrumienienia (zapieczenia) kruszonki. Podawaj ciepłe najlepiej z lodami waniliowymi, ale ten dodatek to już na Waszą odpowiedzialność…  Popijaj earl grey-em, albo czarną kawą.

kruszonka z jagodami, jagody i morele z kruszonką (9)

O tym co jeszcze tam jest napiszę Wam podczas następnego spotkania. Tymczasem zostawiam jeszcze pół talerza kruszonki, mam nadzieję, że dla Wszystkich wystarczy…?

jagody z kruszonką2

piątek, 4 lipca 2014

poziomki, bita śmietana i brownie


białe poziomki (1)

Moi Drodzy!

Dni szykują nam się piękne i ciepłe. Właściwie już dziś jest fantastycznie! Czerpmy z nich ile się da, odpoczywajmy ile wlezie i bądźmy dla siebie najlepsi jak tylko potrafimy.
Zostawiam Was z tym, co mam ostatnio najsłodszego – poziomki, bitą śmietanę z łyżką cukru pudru i dwoma łyżkami likieru Malibu oraz brownie, a sam jadę pomagać w ogrodzie, słuchać śpiewu ptaków, śmiać się do rozpuku, ćwiczyć z moja mamą (co już mogliście zobaczyć na fb), pić kawę o poranku na tarasie, jeść groszek i zbierać poziomki.
Do usłyszenia!

białe poziomki (2)