sobota, 28 lutego 2015

środa, 25 lutego 2015

Sok z surowej dyni–francuska dynia piżmowa (muscat de Provence)


sok z surowej dyni (10)

Dzień trwa 10 godz. 33 min i jest dłuższy od najkrótszego o prawie 3 godziny…! Każdego dnia coraz więcej światła! Poranną kawę przygotowuję po odsunięciu rolety nie zapalając lampki nad szafką. Taka tam mała radość po wielu czarnych porankach. W szarówce dostrzegam mieszkańców osiedla wracających z porannych spacerów ze swoimi pupilami i w kościach… czuję, że słońce właśnie się rozciąga w swoim podniebnym wyrku… szykując nam nowy dzień.

sok z surowej dyni (3)

Powietrze pod koniec lutego zaczyna pachnieć tak pięknie, że wielu ma ochotę na ogrodowe porządki, spacery i inne aktywności na świeżym powietrzu. Jasną sprawą jest, że właśnie teraz jest czas na dojadanie zimowych zapasów. Niebawem przyjdzie apetyt na rzodkiewki i inne wiosenne pyszności. Póki co dynia.

sok z surowej dyni (6)

Dla mnie dynia to takie warzywo, na które mogę patrzeć godzinami. Podziwiam fakturę, barwę i tę specyficzną chropowatość w zależności od gatunku. Francuska dynia piżmowa, ulubienica szefów kuchni, którą nabyłam w Niemczech na Festiwalu Dyniowym jeszcze we wrześniu, przeleżała kilka miesięcy w moim garażu (9-11°C) . Od koloru głębokiej zieleni przeszła w zgaszony pomarańcz. Z lubością zerkałam na nią co dzień (i na jej koleżanki, bo mam jeszcze kilka dyń w stanie gotowości) i każdego dnia rano obiecywałam sobie, że DZIŚ coś z niej przygotuję. Dynia jest dość zwarta, soczysta i pachnie melonem. W sam raz na zupę, albo sok. Choć do zup wolę Hokkaido.

Może to banalne, ale pomyślałam, że powiem Wam, iż z surowej dyni można pić sok. Z samej tylko dyni nie jest zbyt ciekawy i nie przypadłby nikomu do gustu, bo ma smak melona bez cukru, ale z dodatkiem innych owoców jest wyborny.
Nie podam dokładnych proporcji, bo za każdym razem robię na smak. Wszystko zależy od rodzaju dyni i rodzaju innych owoców, które dodacie do soku. Ja do każdego soku dodaję odrobinę świeżego imbiru, bo lubię ten lekki zadziorny smak, ale zrobicie jak zechcecie. W każdym razie ostrożnie, lepiej, aby imbir nie dominował, ale jeśli przesadzicie z jego ilością, dodajcie więcej pozostałych owoców.
Podam tylko połączenia, które dotychczas wypróbowałam. Jestem przekonana, że posmakują Wam i będą dodatkową motywacją, aby spożywać więcej tej tego bogactwa beta-karotenu i innych witaminowych (B, PP, C) dóbr, które utrzymują włosy, skórę i paznokcie w dobrej kondycji, ponadto spowalniają procesy starzenia, chronią wzrok, pomagają zwalczać zaburzenia krzepliwości krwi. Poza tym, co ważne, w okresie zachorowań na grypę, beta-karoten obecny w dyni wspomaga układ odpornościowy. Zatem do sokowirówek i wyciskarek…!

Sok z surowej dyni1

Sok z surowej dyni – moje kombinacje:

1. dynia, marchew, jabłka, świeży imbir;
2. dynia, ananas;
3. dynia, gruszka, cytryna, świeży imbir;
4. dynia, czerwone pomarańcze;

sok z surowej dyni (9)

niedziela, 15 lutego 2015

Jak wydłużyć perspektywę czasu czyli… tajska zupa z mlekiem kokosowym i kurczakiem

łatwa tajska zupa z kurczakiem (4)

      Nie wiem czy tylko mnie zadziwia szybkość z jaką nadchodzi koniec karnawału…? Boże Narodzenie było przed chwilą, a tu już za progiem czeka Środa Popielcowa… Nie do wiary jak to poczucie upływającego czasu zmienia się wraz z wiekiem. Czy czas naprawdę z roku na rok pędzi szybciej…??? W kalendarzu nadal 365 dni, jak kiedyś, więc jak to jest ..? Czy to mój wewnętrzny zegar zaczyna się psuć… ? Kiedyś po szkole miałam obowiązki domowe (do podziału na mnie i na  siostrę) takie jak posprzątanie domu i przygotowywanie obiadu oraz lekcje, a później MNÓSTWO czasu wolnego. Czasu na książki, na vintage-owe, jak na dzisiejsze czasy, granie w gumę pod blokiem, czy wiszenie na trzepaku lub wspólne frytkowanie  z przyjaciółkami w chłodniejszy czas, albo też bumelowanie po osiedlu. Czas lekki i wolny, a jego upływ nie dawał znać o sobie.

      Czas studiów to takie, z kolei, postrzeganie czasu pędzącego na przemian z tym nudnym jak flaki z olejem. No bo tacy wyjątkowi wykładowcy wypełniali całą przestrzeń i choć słuchałam ich każdą komórką ciała, to i tak było mało. Ciekawe minuty mijały błyskawicznie. Kiedy jednak szłam na wykłady nudziarzy, które trzeba było zaliczyć, miałam wrażenie że godziny zamieniają się w dni…

      Jakie to dziwne, mimo tego upływającego zbyt szybko czasu,  zdać sobie sprawę, a w zasadzie odczuwać, że dziś jestem młodsza i sprawniejsza od siebie samej sprzed 10 czy 13 lat, a może i 18... Naprawdę.  Nie wydarzyło się wiele, ale sukcesywnie stawało się wiele. Kiedyś ubierałam się mniej sportowo, a nawet zakładałam buty na wysokim obcasie (których teraz mam mniej niż palców jednej ręki…), a na szyję zakładałam eleganckie a-pa-szki… (…!!!), matko jedyna..., żadnej już nie mam. Na studiach nawet jeansów nie miałam, bo czarne sztruksy wydawały mi się bardziej na miejscu (miałam też zielone, bordowe i… zgaszony róż). W tym czasie, który upłynął zaczęłam bardziej przywiązywać się do sportu. Zawsze był mi towarzyszem, ale takim o tyle, o ile trzeba. SKS w podstawówce (to ta podstawówka, która miała 8 klas), WF jak należy, żadnych tam niedysponowań, WF w studium zazwyczaj na dworze, w parku nadmorskim, bo szkoła nie miała sali…, a później WF na studiach i Szkoła Pleców w trakciei, a od czasu do czasu lekkie bieganie podczas wakacji. Zatem norma. Później… pracowałam, pracowałam i… pracowałam nad sobą i po zdaniu egzaminów otrzymałam legitymację instruktora fitness. Od tej pory, nadal, z każdym ruchem, staję się młodsza (pod warunkiem, że pójdę wcześnie spać).

łatwa tajska zupa z kurczakiem (2)

       Podobno, wydłużaniu czasu służy TEŻ nie poddawanie się rutynie. Zatem jeśli chcemy rozciągnąć tę perspektywę,  powinniśmy zapełnić ją czymś ciekawym, czymś czego nie robiliśmy do tej pory (żeby później nie okazało się, że żałujemy tego czego NIE zrobiliśmy…). Czyli skok ze spadochronem, lot balonem, nurkowanie z rekinami... delfinami, czy jakiś wyjazd do Parku Serengeti, albo coś równie uwodzącego. W kuchni czymś takim może być pojawienie się innych, nowych smaków. Pierwsza ekscytacja, która im towarzyszy, może się skończyć rozczarowaniem (ale zawsze będzie to jakie doświadczenie, o którym będzie można opowiadać), albo przynieść euforię i pozostać na dłużej. Tak też było jakieś dwa lata temu z tajską zupą. Najpierw zjadłam ją w restauracji, później szukałam przepisu i po zrobieniu jej kilka razy (każdy był prawie idealny) osiągnęłam TEN smak.
Początkowo robiłam bez kurkumy, ale biały kolor zupy był bardzo nieapetyczny. Podstawą zupy jest mleko kokosowe i limonki, pozostałe składniki do dostania na półkach z egzotyczną- azjatycką żywnością (w takim choćby IM i… lubisz zakupy -wiadomo…?).
Zupa jest syta i rozgrzewająca, a jednocześnie bardzo lekka i świeża dzięki limonce. Każda łyżka przynosi nowe doznania i prosi o następne. Czosnek nie dominuje, właściwie wcale go nie słychać. Zupa nadaje się na obiad i na kolację i choć jest bardzo prosta do przyrządzenia, to możesz nią zaskoczyć gości. W pozytywnym tego słowa znaczeniu, ma się rozumieć. Podawaj solo lub z grzankami.

Tajska zupa z mlekiem kokosowym i kurczakiem
4 porcje

2 puszki mleka kokosowego (2x400 ml)
2 łyżeczki pasty curry (np.firmy Thai Heritage)
2 piersi z kurczaka
500 ml bulionu z kurczaka (najlepiej bez glutaminianu sodu)
1 cebula średniej wielkości, albo 2 mniejsze
1 marchewka
2 ząbki czosnku
2 łyżeczki mielonego galangalu (firmy j.w)
dwie łyżki kolendry plus kolendra do podania (najlepiej świeża, ale suszona tez może być)
1 większa limonka – sok i skórka
płaska łyżeczka soli
2 łyżeczki kurkumy (dla koloru, nie smaku)

1. Piersi kurczaka pokrój z kurczaka na wąskie paseczki, cebulę na pół i na piórka, marchewkę w kosteczkę, czosnek pokrój drobniutko, posól szczyptą i rozgnieć bokiem noża; przygotuj bulion (wg instrukcji na opakowaniu).
2. Zawartość jednej puszki mleka przełóż do garnka, dodaj pastę curry. Niech zawrze.
3. Teraz dodaj piersi i drugą puszkę mleka i bulion.
4. Następnie cebulkę, marchewkę, czosnek i galangal. Gotuj parę minut, aż zmiękną (spróbuj czy wszystko się ugotowało)  i dodaj porządną łyżkę kolendry oraz sok wyciśnięty z limonki i startą z niej skórkę.
Podawaj gorącą posypaną kolendrą.

łatwa tajska zupa z kurczakiem (1)

poniedziałek, 2 lutego 2015

Łosoś pieczony w śmietanie z koperkiem, marchewką i solą morską oraz sobotnia zasada trzech P.


Łosoś pieczony w śmietanie (2)

Styczeń przeleciał nie wiadomo kiedy. Zima o nas zapomniała i w całej tej szarówce pocieszające są pojawiające się znienacka promienie słońca i fakt, że dzień jest dłuższy od najkrótszego o 1 godzinę i 24 minuty, więc za dwa miesiące przyjdzie wiosna.

Jeśli tylko jestem w sobotę w domu (bo ze mną to bardzo różnie bywa), próbuję spełnić “zasadę trzech P”. A zatem Poprać, Poprasować i Posprzątać. Zazwyczaj udaje mi się i dzięki temu niedzielę mam naprawdę spokojną. Matko…, jaka ja wtedy jestem szczęśliwa…! Patrzę sobie na to posprzątanie i serducho mi się raduje. Chata błyszczy, na półkach w garderob©e jest porządek, a ja, ze spokojem, mogę realizować swoje pasje ot takie choćby czwarte, niedzielne P, czyli mogę pójść pobiegać (albo po…fotografować). Wiem, że wrócę do czystego domu. Niby nic, a tyle. Jak wracam, to wiadomo prysznic i takie tam doprowadzanie się do porządku, a później coś trzeba zjeść. I najlepiej, żeby ten posiłek był wartościowy. Zatem, zaraz po powrocie do piekarnika wstawiam coś, co nie tylko zapełni mi żołądek, ale też spełni to zadanie. Najczęściej jest to pieczona ryba, albo ryba z warzywami, albo też warzywa do których dodaję jakieś strączki (wcześniej ugotowane ma się rozumieć). Przygotowanie takiego dania to kilka minut, wiec robię to zaraz po powrocie. Blaszkę z zawartością wstawiam do nagrzanego piekarnika i po wyjściu z wanny mam gotowy obiad.

Dość często robię tego łososia KLIK nie tylko z brokułami, albo tego TUTAJ. Tym razem łososia zalałam śmietaną (nie jest tak dietetycznie, ale pysznie), dodałam trochę marchewki (u mnie taka ze słoika, pokrojona, gotowa do sałatek, ale używając świeżej, możesz ją zetrzeć na tarce, aby zdążyła zmięknąć) i koperku, a do tego ugotowałam ziemniaki. Najlepiej smakują młode, ale jak nie ma młodych, bo styczeń, to robię co jest. U mnie są to różowe ziemniaki (z mamy ogrodu) z pięknym żółtym wnętrzem. Do łososia z ziemniakami jako sałatkę przygotowałam rukolę z pomidorkami koktajlowymi. Poprószyłam je solą i odrobiną pieprzu. Dla mnie, ten łosoś, to były trzy porcje, więc miałam jeszcze kolację i jeszcze jeden obiad. Następnego dnia, po podgrzaniu w piekarniku, jadłam prosto z blaszki. Przypieczona śmietana przy brzegach i ziemniaki w tej śmietanie…! Rozkosz smaku. Szczęściarz ten, komu się to przypieczenie dostanie.

Łosoś pieczony w śmietanieŁosoś pieczony w śmietanie1

Łosoś pieczony w śmietanie z koperkiem, marchewką i solą morską

3-4 filety z łososia każdy po 200g (jedna porcja na osobę)
500 ml śmietany 30%
sól morska (albo kamienna), świeży pieprz
marchewka
pęczek koperku
ziemniaki <– ilość odpowiadająca 3-4 osobom

1. Piekarnik ustaw na 180-200°C
2. Łososia natrzyj solą i pieprzem z obu stron, odstaw. Śmietanę wlej do rondelka, posól dużą szczyptą soli i doprowadź do wrzenia. Koperek posiekaj. Marchewkę możesz zetrzeć na tarce, ale nie musisz jej dodawać.
3. Włóż rybę do blaszki (albo do naczynia żaroodpornego), posyp marchewką, zalej śmietaną i wrzuć koperek (zostaw trochę świeżego do dekoracji).
4. Wstaw blaszkę do piekarnika i piecz 20-25 min.
5. Ziemniaki ugotuj w osolonej wodzie.
Łososia podawaj z ziemniakami i świeżą sałatką bądź surówką.

Łosoś pieczony w śmietanie (4)