Niby zwyczajny dzień. Parę minut po 6 robię kawę. Kiedy stygnie przygotowuję sobie śniadanie (w ostatnim tygodniu truskawki zmiksowane z mlekiem kokosowym i miodem*). Czasem przy słonecznym poranku słońce zagląda do kuchni odbijając się od okien sąsiadów. Z umytym i pokremowanym buziakiem i porannie związanymi włosami siadam przy stoliku na moim tarasie. Rozkoszuję się ciszą i pięknem porannych chwil dostępnym tylko tym, którzy wstają wcześnie. Czuję się wybrańcem. Każdego ranka czuję się jak ktoś, kto właśnie dostał prezent. Wzrokiem rozpakowuję go delikatnie… Przejeżdża pojedynczy samochód. Blondynka z biszkoptowym labradorem wraca ze spaceru, zaraz za nią szatynka z rozpuszczonymi włosami, która od niedawna zaczęła biegać, ale nie jest zbyt konsekwentna... Niewysoki chłopak biegnie pewnie na autobus, kolega sąsiad wsiada na rower, którym jeździ do pracy. A ja patrzę sobie na to wszystko i zwyczajnie MAM tę chwilę. Żadna inna cześć dnia nie ma tyle uroku, co poranek. Przyglądam się moim roślinom na tarasie, później wstaję i z kubeczkiem w ręku robię “obchód” głaszcząc trawy falujące, czy skubiąc chwasty które zaburzają harmonię. Daję sobie na tę celebrację jakieś 8-10 min. I żal mi, że muszę ten poranek zostawić. Ale zamykam go w sobie z wewnętrzna prośbą… posiadania w sobie takiego piękna jakim promieniuje poranek… Później ubranie, łazienka i próba ujarzmienia twarzy, która przez noc się pogniotła. Efekt czasem zadowalający… Nie wyglądam dziś przesadnie ładnie… Bez względu na efekt, zamykam drzwi o 6.40 i wchodzę w dzień.
Tak, pewnie, że popołudnia też mają to coś w sobie. Pod warunkiem, że do wieczora nic już nie musimy. Ale popołudnia nie mają mojej ulubionej ciszy, którą, którą dostaję tylko wtedy, kiedy wstanę wraz ze słońcem, albo zaraz po. A popołudniu… popołudniu robię różne inne rzeczy, które też często czasem ocierają się o ciszę. Ale nie zawsze. Gdy piekę, czy gotuję, zazwyczaj towarzyszy mi muzyka. Choćby tylko lekko sącząca się z głośników. Często siedzę w kuchni z Trójeczką:)
Dziś, kiedy byłam w księgarni, zaskoczyła mnie tam obecność szczęśliwych uczniów, którzy właśnie rozpoczęli wakacje. Szukali książek, które chcą przeczytać w wakacje. “Ooo, ja to już czytałem – fajne!”, “ A ja bym chciał…”, “Taką cienką książkę chcesz brać na wakacje…???” . Kiedyś, na koniec roku szkolnego dostawałam nagrody za ilość przeczytanych książek. Ach jak zatęskniłam za czasem długich wakacji, kiedy można było tyle zrobić i zobaczyć… 'naodpoczywać się' i wyhasać się do woli... Przypomniałam sobie Schronisko w Dolinie Roztoki i pokój w nim, który dzieliłyśmy razem z Moniką z rodzinką ze Szwecji, czy Danii. Zdaje się, że 5 dzieci plus rodzice. Zauważyłam, że jedno dziecko miało ze sobą dużego królika, a jeden z dwóch chłopców niezwykle grubą książkę – coś formatu Larssona. Czy inne dzieci coś miały nie pamiętam, ale zostało we mnie zdziwienie świadomości, że będą musiały to wszystko dźwigać… Ale jak się lubi...:). Przy czym my pakowałyśmy wszystko tak, aby mieć jak najmniej i jak najlżej.
Ależ nas wtedy zmoczyło…
Dzisiejszego popołudnia, zaraz po zjedzeniu ostatniej porcji moich cukinii miałam ochotę na ciasto, ale nie przygotowałam się do niego wcale poza jajkami, które kupiłam po pracy. Zajrzałam do lodówki, znalazłam dwa kawałki masła, których razem było 100 g. W szafce resztka brązowego cukru – prawie 100 g. Do tego mąka orkiszowa w większej ilości. Odmierzyłam jej taką samą ilość, co wcześniej znalezionych składników, zamieszałam, wlałam w malutką tortownicę i dałam mu pół godziny, a później… zjadłam połowę rozkoszując się już nie tak cichym jak poranek popołudniem. A ciasto wyszło pyszne, jeszcze ciepłe lekko chrupało przy brzegu górnym. Zatem najlepiej jeść je po lekkim ostudzeniu, ale wciąż ciepłe. Wspaniale będzie komponowało się ze śliwkami, czereśniami, czy brzoskwiniami jak sądzę. Mieszanie składników trwa 5-8 min. Pieczenie 30 min. Można powiedzieć, że to ekspresowe ciasto z truskawkami. Albo ekspresowe ciasto z owocami na lato.
.Bardzo szybkie ciasto z truskawkami
100g miękkiego masła (jak masz twarde, zetrzyj je na tarce o dużych oczkach)
90-100g brązowego cukru
2 jajka
1 łyżeczka esencji waniliowej (albo cukru waniliowego)
100 g mąki orkiszowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
250 g truskawek
1. Włącz piekarnik na 180°C i wysmaruj tortownicę (18 cm) masłem.
2. Umyj truskawki, OSUSZ i usuń szypułki.
3. Masło zmiksuj z cukrem na gładką masę. Dodaj jajka i esencję waniliową, zmiksuj jeszcze raz. Teraz dodaj mąkę z proszkiem do pieczenia.
4. Wyłóż ciasto do tortownicy, wygładź lekko powierzchnię i ułóż truskawki. Wstaw do piekarnika i piecz 25-30 min.
W każdym razie pięknych wakacji Wszystkim Wam, którzy je rozpoczynacie! Ciepłego lata! Pięknych urlopów i bezpiecznych powrotów. I słońca jak najwięcej!
A jutro Piotrów i Pawłów! Dziadek świętuje:). Najlepszego !