Parę dni temu śniło mi się, że tańczę w wielkim lesie. W tym śnie byłam małą dziewczynką ubraną w zwiewną sukienkę w kolorze ecru. Tańczyłam i wirowałam, a promienie słońca przytulały się do kory wysokich drzew, które głaskałam w tym tańcu. Wokoło było żółto i pomarańczowo - jesiennie, ale bardzo ciepło. Było mi tak dobrze… Wszystko było takie realne jak… dawno w moich snach nie było. Było tak dobrze i tak obiecująco... Miałam wrażenie, że oto dotarłam wreszcie do Stumilowego Lasu…
Noc z czwartku na piątek była kolejną po wcześniejszym słonecznym śnie. Miałam ochotę na ciąg dalszy…, chciałam w końcu poznać kogoś w tym Stumilowym Lesie… Ale nic i nikogo:(. Słońca nie było, sukienki tym bardziej… Nawet snu prawie nie było..! Była za to czerwona piżama w kratkę i bicie się z myślami oraz próby niesłyszenia deszczu. Co ja mówię, deszczyska…! Lało jak… nie wiem co! Do tego wiatr, który kierował deszcz prosto na moje okna. Niekiedy wydawało mi się, że wprost na moją głowę. A do niej przychodził mi wiersz Staffa “Deszcz jesienny” – dżdżu krople rzeczywiście tłukły w me okno…(a może to były kasztany….? Bo niemożliwe aby deszcz tak walił…) – i początkowe słowa piosenki E.Gepert:
Znowu zasnąć dziś nie mogę ani rusz
Do poduszki ktoś kamieni mi nasypał…
Tak by chciało się pogadać, ale, z kim
Z samą sobą też dogadać się tak trudno…
Trzeba znaleźć tu na Ziemi swoją prawdę,
nawet gorzką, nawet słoną…
A do tego wszystkiego chęć na ciasto marchewkowe… Nie wstałam jednak, bo noc kurczyła się zastraszająco, a budzik był nastawiony na 6…
Po pracy jednak marzenie swoje zrealizowałam:)
Carrot cake (źródło: BO MIMI)
3 jaja
1 szkl cukru brązowego(dałam Natural Muscovado Light-E.)
1 szkl mąki
2 szkl utartej marchwi
1 łyżeczka: proszku do pieczenia, cynamonu, sody i przyprawy do piernika
szczypta soli
3/4 szkl oleju
1/2 szkl siekanych orzechów włoskich(zawsze sparzam, aby były miękkie-E.), 1/2 szkl rodzynek
Marchew zetrzeć na tarce na najmniejszych oczkach.
Jaja + cukier zmiksować, stopniowo dodawać olej i po chwili mąkę. Na koniec dodać startą marchew wraz z sokiem, który powstał po starciu oraz bakalie. Przelać do blachy o wymiarach 24 x 28
Piec ok. 1 godz. w temp. 170-180 stopni.
Podawać po przestudzeniu. Można polać lukrem.
* 200 g cukru pudru
* sok z cytryny
* opcjonalnie:1 łyżka kirschu - czyli wiśniówki(nie dawałam – E.)
Cukier puder wymieszać z taką ilością soku z cytryny i kirschu, aby otrzymać gładką i dosyć gęstą masę. Polukrować ciasto.
Smacznego!
Szukałam idealnego ciasta marchewkowe. Znalazłam…! To jest idealne:). Nie jest zbyt wilgotne, a to przeszkadzało mi w poprzednich moich próbach zamknięcia marchewki w cieście. Jest sucho-wilgotne jeśli taka kategoria istnieje;). W każdym razie pyszne:). Mimi, dziękuję:). Twoje ciasto podbiło moje serce:)
Idealne ciasto na na ten czas kiedy leje, pada,siąpi, dżdży i mży… Ale podobna taka pogoda jest dobra na… cerę;). Zatem jutro pod parasol na spacerek, a później herbatka i ciasto w miłym towarzystwie:)
Miłej niedzieli!
Co za piękne marchewkowe zdjęcie na początku!
OdpowiedzUsuńLeśne obrazki urocze.
A ciasto po prostu wspaniałe.
Ewelina, jesteś czarodziejką!
Całus.
Jeszcze o śnie - taki niezwykły...Jesteś szczęśliwą osobą, skoro masz takie cudne sny.
OdpowiedzUsuńA ja nie pamiętam,co śnię...Od jakiegoś czasu...
Bardzo lubię ciasta marchewkowe :) Twoje wygląda smakowicie. I te urocze marchewki malutkie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
oj, z tymi snami tak jest. Najbardziej nie lubię uczucia, kiedy wiem, że miałam piękny sen, z ktorego nie chciałam odchodzić, a potem za nic nie mogę go sobie przypomnieć..
OdpowiedzUsuńinspirujące zdjęcia!
Zgadzam się w 100 %. Musi być idealne :)
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie. I historia, i zdjęcia i ciasto... Zawsze czekam na Twój nowy wpis. Bo jest coś dla ciała... i dla ducha...
OdpowiedzUsuńEwelajno! Pięknie u Ciebie - pięknie w snach, na obrazkach i w słowach! Uwielbiam takie piękno! U mnie właśnie deszcz puka w szyby, ciekawa jestem jakie sny przyniesie nadchodząca noc...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco!
Och, jakie cudne. I te urocze marcheweczki. Dobrze, że można pisać bo mowę to mi odjęło:)
OdpowiedzUsuńAmber - rosły sobie tak wspólnie... Takie cuda tylko z własnego ogrodu, bo w sklepie wszystkie idealnie proste:(. Tak , ciasto wspaniałe:).
OdpowiedzUsuńNaprawdę tak myślisz...? Wiesz, że dawno mi się nic nie śniło? Może dlatego ten tutaj miał taką niezwykłą barwę...
Dobrej podróży...
KucharzyTrzech - ja tez lubię, ale nie każde nadawało się do pokazania ludziom..;). Były zbyt mokre. I ja pozdrawiam!
cukrowa wróżka - no właśnie... Ale fajnie jak niektóre z nich pamiętamy...
Dziękuję i pozdrawiam!
Gosiu - jak nie jest idealne to... próbuje do skutku:).
Dziś na blacie mam jeszcze jedno. Smaczne, ale to raczej placek nie ciasto:(
mikimamo - czekasz...? Niesamowite... Doprawdy...? Wiesz, że się wzruszyłam... Zaglądaj jak najczęściej - zapraszam całym sercem!
Anno-Mario - witaj, moja Kochana! Jak miło Cię spotkać:). U mnie się uspokoiło, ale siedzę i oglądam stare zdjęcia... Dawno nie miałam soboty w domu. Zatem dobrych snów i Tobie i sobie na dziś! Ściskam!
Witam po raz pierwszy
OdpowiedzUsuńUroczy sen, wpis i ciasto :) A te małe marchewki... cudne są
kolejne ciasto marchwiowe do upieczenia :) ja mam fazę na marchewkę, kurcze w ogóle to w podobnym czasie piekłyśmy nasze marchewki ;)
OdpowiedzUsuńkasztany to już się raczej skończyły :( przynajmniej w Łodzi.
magdo - witaj zatem u mnie:)Zapraszam zawsze:)
OdpowiedzUsuńviri - tak, w podobnym, bo ja wczoraj po pracy:) A kasztany są z czwartku:) Dostałam, bo tam, gdzie ja szukałam nie było...
Serdeczności, viri:)
wiosenko27, gdzieś mi uciekłaś... Zapytam z troska...I jak? Już mówisz? ;););)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!!!
Masz takie zwinne rączki:D
OdpowiedzUsuńBuziaczki, piękne są te zdjęcia no!
Również życzę miłej niedzielki i pozdrawiam serdecznie,
Olcik
O RANY!
OdpowiedzUsuńmoje skromne marchewkowe na blogu Kuchnia Pełna Smaków :) ale super!
Pięknie Ci wyszło. Te mini marchewki są takie słodkie. Oprócz tego:
piękny tekst, wspaniale piszesz. Wszystko tak cudownie "ubrane".
Ściskam i do następnego!
PS
wkrótce u mnie Candy ;) Zapraszam!
...jęk szklany ... płacz szklany, a szyby w mgle mokną Przypomniałaś mi jeden z najbardziej nastrojowych wierszy!
OdpowiedzUsuńCzy mi sie kiedyś śnił las? Nie pamiętam. Ja w ogóle zapominam sny zaraz jak tylko usiądę na łóżku po przebudzeniu. Jak jeszcze leżę, to czasem pamiętam :)
Pięknie tu u Ciebie! Przysiądę sobie z kawałkiem takiego pysznego ciasta i poczytam ...
Ciasto wygląda idealnie, cos czuję że jest dokładnie takie jak lubię marchewkowe!
OdpowiedzUsuńWiesz że też mam czasem takie odczucie jak się budzę? Tak realne sny, choć czasem nieprawdopodobne, że człowiek ma wrażenie że muszą mieć ciąg dalszy. Ale często zupełnie nie pamiętam co mi sie śniło..
A zdjęcia - taka piękna jesień i kolory, to pierwsze zdjęcie z kroplami na kolorowym listku - przepiękne!
Uściski ślę :)
Ewelajno, nie mogę przestać Cię podziwiac! Piekne zdjęcia, pięknie ujęte wszystko w słowa, a ciasto , no po prostu rewelacja!!!
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne:*
Ciasto przepiękne. I jak widzę, obie miałyśmy moment zabawy w dekoracje jesienne - ja w dynie, Ty w marchewki ;) Mogłybyśmy lukrową minifarmę założyć :D
OdpowiedzUsuńA z tym deszczem, to ja lubię, jak pada w okno. Lubię takie przełamania miedzy nocą a dniem, właśnie jak ze Staffa: "I światła szarego blask sączy się senny, o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny... Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...".
Brr, źle mi się ten listopad kojarzy.
Lubię takie sny. Bardzo realne. Pod warunkiem, że są miłe ;) A ciasta marchewkowego jeszcze nigdy nie jadłam. Twoje wygląda pysznie i podobają mi się te małe słodkie marchewki. I te pierwsze też :) Bardzo. Leniwej niedzieli! Bez deszczu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje zdjęcia. Nadrabiam zaległości i wędruję u Ciebie "wstecz". Same pyszności. Pięknie piszesz o tym co czujesz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOh Ewelajno, gdybym tylko mogła wpaść do Ciebie, zjadłabym całą blachę Twojego marchewkowego ciasta:) Wygląda obłędnie a marcheweczki sa urocze!
OdpowiedzUsuńEwelinko! Twoje zdjęcia i opisy po prostu zapierają mi dech w piersiach. Niesamowite, po prostu niesamowite!
OdpowiedzUsuńPodobnie jak marchewkowe ciasto, które dopiero przede mną. Ale już coraz bliżej mi do tego pomysłu realizacji.
Moc uścisków! :*
przepiękne fotografie. urzekająco przedstawiają jesień.
OdpowiedzUsuńwspaniałe ciasto.
i te słodkie marcheweczki. dodają uroku.
Ojej, dech mi zaparlo i slow prakuje.... buziaki, Ewelino droga...
OdpowiedzUsuńAnna
Sen piękny, a ciasto warte grzechu, choć ja żywię zawsze do marchewkowego uczucia ambiwalentne - nie lubię go do pierwszego kęsa, a potem ... jest pyszne!
OdpowiedzUsuńOlciaky - dzięksik:):):) A teraz niech Twój poniedziałek i cały dzień też będzie miły!
OdpowiedzUsuńMimi - dziękuję jeszcze raz z wielką radością:)Zatem pozostaję w oczekiwaniu...:)
kasiac - tak to bardzo nastrojowy wiersz... Kiedyś umiałam cały, teraz skrawki po głowie się plączą...
Ja tez czasem zapominam sny.
A do siebie zapraszam zawsze - rozgość się i zostań:)
moniko - one zawsze są i są realne, podobno wszystko zależy od tego w której fazie snu się obudzimy, ale to nie moja bajka...
Listek to aronia:)
I ja ku Tobie uściski:)
Usagi - taka farma to byłoby COŚ! Można by pomyśleć o produkcji... ;) Twoje dynie śliczne, a skorpion... groźny, prawie jak listopad...
Serdeczności!
Ewo - miłe, bardzo miłe, choć bez dalszego ciągu... Takie marchewki tylko w ogródku mojej mamy! W sklepie wszystkie są takie same... Ty teraz możesz mieć takie, jak te moje pierwsze...:)
A niedziela była rzeczywiście bez deszczu - ojej, nie nawilżyłam cery...;)
lo - naprawdę tak myślisz? Bardzo Ci za to dziękuję:) Zaglądaj, wędruj i bądź - cieszę się, że chcesz...:)
korniczku - gdybyś się pospieszyła to są jeszcze 4 kawałki, ale muszę powiedzieć, ze zdecydowanie zwilgotniały, co... nie wyszło im na korzyść, ale tak to jest jak trzy dni "przetrzymuje się" ciasto na marchewce...;)
Zaytoo - oddychasz już...? Ja bardzo przepraszam, ja naprawdę nie chciałam. Tak tylko napisałam co mi się śniło...
NA pewno będę wiedziała jak zrobisz:)
I ja ku Tobie uścisków moc!
Karmel - itko - dziękuję:) Marcheweczki tez nisko się kłaniają:)
anno - dech...??? Zaparło...??? Następna... O co chodzi z tym brakiem tchu... Listopad...??? Miesiąc kiedy łatwiej o zawały...;)
Ściskacz najserdeczniejszy po powrocie:)
An-no - grzechu to może nie, ale Grzecha...;),
a czy Ty wiesz, droga moja, że ja Cię dziś "poszukiwałam"? Ano tak i jak weszłam na Twój profil to tam nie ma linka do Twojego bloga...:( i co zrobić...?
Serdeczności!
uwielbiam to ciasto - jedno z moich ulubionych, choc idealnego przepisu jeszcze nie znalazlam :)
OdpowiedzUsuńI deszcz lubie - ale tylko gdy opatulona w cieply koc moge sie zanurzyc w cieplym swietle lampy...
Piękne masz sny...szkoda ze nie mozna dosnic ciągu dalszego na zawolanie, prawda? Pozdrowienia!
szkoda, że ja zapominam swoje sny.
OdpowiedzUsuńpiękne ciasto.
Dlaczego mnie tu wcześniej nie było? Teraz musze nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńSmaczne będzie to ciasto bez orzechów? Tak czy siak, pewnie i tak spróbuję.
Marchewki zakochane cudne, a te małe - słodkie (pewnie dosłownie :))
Aniku - wiesz, że ja nie ma takich wieczorów w świetle lampy.... Każdy wieczór w pracy... Oprócz weekendów, ale to i tak tylko czasami, bo zawsze jakieś szkolenie wyskoczy...
OdpowiedzUsuńA, ze dośnić nie można to do tej pory żałuję...
Bardzo ciepło Cię pozdrawiam i cieszę się Twoją obecnością u mnie:)
asiejko - Droga, czasem pamiętasz - jak każdy pewnie... Dziękuję i ciepło pozdrawiam:)
Bellis - ojej, jak fajnie...! Nadrabiaj, nadrabiaj z radością:) Pewnie, że można - w ogóle możesz tam wrzucić np. drobno pokrojone morele czy tez cokolwiek innego. Takie marchewki to teraz deficytowy towar;), ale ja mam od mamy:):):)
Ciepło Cię pozdrawiam!
Ewelajna, te marchewki na cieście... urocze! Ja już od dawna miałam ochotę na ciasto marchewkowe, więc skoro Ty tak chwalisz, to chyba znalazłam już przepis na nie :)
OdpowiedzUsuńEwelajna, ciasto marzenie, wilgotne! A jeszcze do tego z lukrem i marczewka - czary!
OdpowiedzUsuńSny: okropne jak budzi deszcz, jak wali wspolczuje! Wlasnie mi przypomnilas ze snilo mi sie dzisiaj, ze kolega ktorego nie widzialam 15scie lat przyniosl mi dzisiaj warzywa prosto z grzadki (byly i marchewki), dziwny sen, nie wiem co on nawet teraz robi...
Sciskam!
jak ja nie zauważyłam tego ciasta:(
OdpowiedzUsuńToc to ciasto marchewkowe w takiej postaci jak lubię najbardziej i te marcheweczki to nie ciasto to arcydzieło
właśnie szukałam przepisu na idealne ciasto marchewkowe, chcę zabrać do Polski na święta i zrobić najbliższym :)
OdpowiedzUsuńz chęcią bym teraz takie zjadła! pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńciasto bardzo apetyczne, szczególnie te marcheweczki, a zdjęcia mistrzostwo :)
OdpowiedzUsuńagnieszko - zrobiłam ciasto w piątek, w sobotę jeszcze było takie, jak pisałam, ale cześć, która została na niedzielę, była już bardzo wilgotna, smaku pysznego jednak nie zmieniło:)
OdpowiedzUsuńburu - ale fajny sen miałaś:). Ja właśnie czekam na jakiś następny, ale to tylko bez nastawiania budzika wychodzi.
I ja ściskam:*:*:*
margot - no właśnie, nie wiem, podobno "wali po gałąch";) i niektórzy tu padali i wstać nie mogli - jak pytałam czy żyją, to nic... cisza...
Aluś, takie komplementy od Takiej Pani to dla mnie wielka przyjemność:)
jujejka - witaj tu w mojej kuchni:). Ciasta nie piecz u siebie, bo tak, jak pisałam agnieszce to ciasto trzeciego dnia robi się zbyt wilgotne, jeśli tylko Ci to przeszkadza. Przyjemności w Polsce:)
Kasiu - teraz to już po wszystkim... I ja pozdrawiam ciepło:)
magda k. - dziękuję. Wciąż pamiętam Twój ser zawinięty w szynkę... Kiedyś to wykorzystam - świetny przepis:)
Te przytulone marchewki są świetne i w ogóle ten cały blog!!! Czuję się, kiedy ktoś robi coś "dla lansu", a kiedy to takie przyrośnięte do niego, takie jego, mam pytanie, co do ciastek na prezent, masz może pomysł w co je można zapakować oprócz pudełka? Folia przezroczysta albo co innego?:)
OdpowiedzUsuńNiesiu - bardzo mi miło czytać wszystkie Twoje słowa:)I cieszę się, że tak myślisz.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ciasteczka na prezent to zawijam je w folię tak jak do kwiatków, zawiązuję rafią, kolorowymi wstążeczkami i wkładam albo do kartoników, albo do puszek.
Pozdrawiam Cię serdecznie:) i później do Ciebie zajrzę bo teraz za chwilę do pracy.