No tak, no… jesień. Zima prawie… Przecież kiedyś to się musiało stać. Łyse drzewa, brak słońca, brak światła, a to światło z lampy przy suficie jakieś takie ciągle przykurzone…A tu, jak na przekór Grzegorz Turnau z Sebastianem Karpielem –Bułecką śpiewają o plażach Zanzibaru – coś cudownego! Do tego Magda Umer w nowej płycie o Miłości w Portofino. Piękne! Jakoś mnie to wszystko trzyma. A do tego dodam jeszcze kabaret Hrabi (Dziubas jest czymś, co każdego potrafi podnieść z podłogi!- cudowny warsztat i spontaniczność!) i będzie lepiej:). Ale po tych wszystkich radościach muzycznych i kabaretowych (dzieją się one w tzw. międzyczasie, który tylko kobieta potrafi znaleźć;)) najchętniej siadłabym i sięgała po nowe tytuły, których stos pokaźnie rośnie. Ochotę mam wciąż ogromna na takie niezobowiązujące domowe czytanie, jak kiedyś.... Lampka, książka, dobra herbata. Ale nie mam. Nie dostaję takich wieczorów. Czasem mogę “wygrzebać” w weekendy, ale to mało, a apetyt rośnie… I stosik rośnie a ja, mimo wszystko, z wielkim zainteresowaniem dalej śledzę półki księgarskie…, choć w gąszczu nowych tytułów można długo tonąć łapiąc co rusz nie to, czego się szuka. Szukam sama i lubię polecenia – jeśli spotkaliście się ostatnio z czymś cudownym(!) i “koniecznie do przeczytania” to chętnie skorzystam z propozycji. Moim najnowszym nabytkiem jest “Przepis na życie” – ktoś tam uwielbia gotować wspaniałe włoskie potrawy oraz “Trzy filiżanki herbaty” – niecodzienna opowieść o prawdziwym Indianie Jonesie i jego niezwykłych działaniach pod okiem talibów. Obie przeczytam:) To jest pewne:)
Czytam też Wasze blogi:). Ostatnio KaroLina pisałą o Joy the backer. Zajrzałam tam z zaciekawieniem i znalazłam ciasto z persymoną. Jak dotąd jadłam ją na surowo i bardzo lubię – dużo karotenu, wit.C, A i błonnika:). Miałam akurat trzy, więc jedna poszła do eksperymentalnego ciasta. Zatem donoszę, że ciasto jest wytworem podobnym do ciasta na chlebek bananowy i jeśli tylko persymonę zamienimy na banany, ciasto będzie chlebkiem bananowym właśnie. Ciasto najbardziej smakowało mi z …masłem. Bardzo dobrze komponowało się też z kwaśną śmietaną, bo i tak właśnie lubię jeść chlebki bananowe. Wgryzanie się w spieczone owoce było przyjemnością samą w sobie:). Dobre ciasto na śniadanie, do tego kawa z mlekiem, albo pyszny Earl Grey:).
Chlebek persymonowo- imbirowy( źródło: Joy the baker)
foremka 23x11cm
1 / 2 szklanki masy owocowej(cała, zdecydowanie cała!-E.)
1 (płaska-E.) łyżeczka sody oczyszczonej
1 1 / 2 szklanki mąki
1 szklanka cukru pudru
1 / 2 szklanki oleju roślinnego
2 duże jajka
1 łyżeczka mielonego cynamonu
1 / 2 łyżeczki świeżo mielonej gałka muszkatołowej
1 / 2 łyżeczki mielonego imbiru
3 / 4 łyżeczki soli
1 łyżeczka drobno startego świeżego imbiru
1 / 3 szklanki wody
Piekarnik nagrzej do 170 stopni Celsjusza. Foremkę wysmaruj masłem.
Połącz mąkę i sól. W małej miseczce wymieszaj persymonę z sodą – zrobi się galaretka.
W drugiej misce połącz cukier, olej, jajka, przyprawy i świeży imbir. Widelcem rozmieszaj persymonę i dodaj ją do masy olejowej. Następnie mokre składniki wlej do suchych. Połącz wszystko i wylej do foremki. Wstaw do piekarnika i piecz 40-45 min- to naprawdę optymalny czas – najlepiej sprawdź patyczkiem:)
Po upieczeniu pozostaw ciasto na 15 min., następnie wyjmij z foremki i studź na kratce.
Smacznego!
pierwsza:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie pdobaja takie chlebki. Na razie mam w kolejne cukinowy..chyba jako jedyna go jeszcze nie zrobilam ;)
A pierwszy raz uzylam persymone do salatki, kiedy w pospiechu kupilam ja..bylam pewna, ze biore pomidora hehe ;-)No tak..to jest robic "szybkie zakupy"
pozdrawiam!
Wow, jaki cudowny ten chlebek! Musi pięknie pachnieć. Uwielbiam ciasta, które nazywają sie chlebkiem, bo to zwykle oznacza ,ze sa aromatyczne, miękkie i wilgotne ,dokładnie takie jakie lubie:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Ewelinko.
Uściski ślę:*
Nie przepadam za sharonen na surowo,jak dla mnie sa za slodkie ,ale w wypieku podejrzewam,ze super bedzie,jeszcze nie probowalam,baaaa...nawet do glowy mi nie przyszlo to wyprobowac :) ale jeszcze wiele eksperymentow przede mna ....
OdpowiedzUsuńChlebek w kazdym badz razie prezentuje sie niezwykle apetycznie i ladnie :)
Pozdrawiam :)
Ewelino,
OdpowiedzUsuńpersymona u nas jadana jest jedynie na surowo, nie inaczej. Dzieci ja uwielbiaja za te slodycz. Chlebek upieczemy moze jak przyjedziesz, bo wtedy beda juz 2 ochotniczki do zjedzenia i damy rade, z maselkiem do herbatki...Jesli zas rozrywke dla umyslu szukasz polecam Rzeczy pierwsze Huberta Klimko-Dobrzanieckiego, tego sie nie da opowiedziec, za to od pierwszych slow czyta ze smakiem, by nie powiedziec - pochlania. Jest krotka, w sam raz na droge na lotnisko, sama zobaczysz. Buziaki
Anna
A ja musze się przyznać, że persymony nie jadłam...jeszcze? ;)
OdpowiedzUsuńA wieczorów na czytanie książek od jakiegoś czasu mi brakuje...a szkoda...bo jesień zawsze była książkowa dla mnie :)
Pozdrowienia!
U mnie też stosik urósł pokaźny..No cóż, z czasem jakoś nie mogę się dogadać...
OdpowiedzUsuńA to ciasto z persymoną mnie zaciekawiło,bo ja zawsze ją na surowo w dużej ilości spożywam. A teraz ma swój sezon.
Earl Grey najbardziej z mlekiem lubię...
Miłych lektur Ewelino!
Muszę przyznać, że Twoje cisto podoba mi się bardziej niż oryginał:)
OdpowiedzUsuńPersymony jeszcze nie miałam okazji sprobować, ale jak tylko gdzieś ją dorwę nie zawaham się wypróbiwać jej i w cieście:)
bardzo fajny przepis, juz zapisalam bo wlasnie kupilam kaki i czesc juz zjadlam, a czesc moze wlasnie wykorzystam do ciasta:)
OdpowiedzUsuńa jeszcze mam pytanko, jesli chodzi o mase owocowa, to poprostu moge zmiksowac kaki?
OdpowiedzUsuńPoza zjedzeniem na surowo nie miałam pomysłu na khaki a tu proszę - jaki fajny przepis :)
OdpowiedzUsuńprawdziwie jesienny ten chlebek :)
OdpowiedzUsuńtakie osładzenie jesiennego czasu.. uwielbiam persymonę.
OdpowiedzUsuńa na książki wciąż brakuje mi ochoty.
Hrabi mówisz? :) Też lubię bardzo :) Persymonę tak średnio, tzn smaczna jest, ale są owoce które lubię bardziej.. Ale jeśli już takową mam to przekrajam zawsze w poprzek bo strasznie mi się podoba ta gwiazdka w przekroju :)
OdpowiedzUsuńA chlebek zapowiada się fajnie, nie ginie w nim smak owocu?
Pozdrawiam ciepło :)
Lubie Turnaua, choc ostatnio bardzo go zaniedbalam. Lubie Hrabi, szczegolnie ta... czarna, za niesamowita spontanicznosc i sceniczna ekspresje. Lubie tez persymone, bananowe chlebki... I Ciebie, Ewelinko, lubie, wiesz? ;)
OdpowiedzUsuńUsciskow moc! :*
*wybacz brak polskich znakow. jeszcze tylko do piatku...
gosia99 - to ja dołączam do Ciebie, bo tez cukiniowego nie robiłam:). A pomylenie pomidora z kaki zaowocowało słodkim smakiem w sałatce - i co spodobała Ci się? Lepsza niż z pomidorem?
OdpowiedzUsuńmajanko - pachniał tak jesiennie, trochę korzennie, ale zapachu persymony w nim nie było. Wilgoć stąd, że dałam więcej owoców niż w oryginalnym przepisie - to mu wyszło na dobre!
Dziękuję Majanko - pozdrawiam serdecznie!
Gosiu - sharon - takiej nazwy jeszcze nie słyszałam... Mi też wcześniej nie przyszło. A czy Ty, Gosiu, wiesz ile jeszcze przede mną - a właściwie ile jeszcze bym chciała - oooo.... i jeszcze trochę;). Mówisz, ze apetycznie? Pozostaje wierzyć:). I ja pozdrawiam ciepło!
anno - ja też zaczęłam ją uwielbiać:). O, ale super! Tego Huberta juz dzisiaj nie zdążyłam, ale może jeszcze jutro mi się uda i zobaczę. Dziękuję, a "Przepis...." jest propozycją chyba od Ciebie, ale... nie wiem...
I Tobie buziaki najserdeczniejsze:*:*:*
Aniku - to biegnij po persymony, z Glusiem na spacer i na pewno je spotkasz:)
Serdeczności, ANiku!
Amber - ten stosik... Trzeba by internet wyłączyć, wtedy prędzej by poszło... Co myślisz...?
A ja kaki znam od zeszłego roku.
Earl Grey z mlekiem...??? Nigdy nie próbowałam i... nawet jakoś mnie nie ciągnie.
I Tobie, Amber, miłych!
Korniczku - ale komplement...:), ja miałam wyrzuty, że może nie powinnam zamieszczać, bo tamto w wersji ang. jest takie ładne i jasne, a moje trochę się spiekło(dlatego podałam krótszy czas pieczenia)i jest takie niefotogeniczne, atu proszę... :) Dziękuję:)
agnieszko - myślę, że możesz, bo też tak chciałam zrobić:). Powodzenia!
Gosiu - :):):)I tak na surowo najlepsze!
Paula - też tak go postrzegam:)
asiejko - uwielbienie dla persymny na 6! Brak ochoty na książki...??? A co to za uczucia, nie znam ich...
Serdeczności, asiejko!
monika - fajnie, ze łączysz się ze mną w uwielbieniu Hrabi! Ja też wiele owoców lubię bardziej:)A gwiazdka jest cudna - jak ją jednak przekroisz wzdłuż to możesz przegryzać takie jakby małe meduzki i to mi się podoba w przekrajaniu wzdłuż:)
Oczywiście, że ginie w nim smak owocu, bo kaki nie jest jakieś szczególnie smakowe.
I ja cię mocno pozdrawiam!
Zaytoon - Kocham panią Kołaczkowską!
Zaytoon i ja Ciebie lubię:):):)!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ty tam, nie pisz o znakach, tylko ciesz się pobytem:)
też tylko zjadam na surowo, ale w chlebie bardzo chętnie bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńO prosze ewelajna, widze ze buszowanie u Joy the Bakrer tez mialas, najlpesze ze kazda z nas wypatrzy cos innego :)))
OdpowiedzUsuń2 pierwsze zdjecia, no no klasa! A za "Na Plażach Zanzibaru" dziekuje, wlasnie ciesze ucho ze tak powiem :*
magdo k. - na surowo oczywiście lepsze, ale i eksperymenty muszą być - ten całkiem udany, choć nie rewelacyjny. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńburu - a widzisz, ciekawe co Ty,Basieńko wypatrzyłaś?
Wiem, że zdjęcia ciasta to kiepska jakość, ale czasem coś za coś...
Plaże są niesamowite...! Słowa do ręki śpiewamy razem z nimi, co Ty na to?
:*
Pewnie, ze spiewamy! Zastanawiam sie dlaczego taki a nie inny teledysk, to moze do jakiegos filmu, bo niecodzienny?
OdpowiedzUsuńA u Joy znalazlam ciasteczka z maka gryczana, ale pisala o nich ze mdle, wiec eksperymentowalam i chwilowo zarzucialm przepis :D
BURU -
OdpowiedzUsuńto jest teledysk, gdzie chciano pokazać historię takiej podróży, w której dystans stanowi nie odległość mierzona w milach, lecz niewiedza i chęć odkrywania. Dla większości z nas tytułowy Zanzibar jest egzotycznym miejscem położonym gdzieś na końcu świata. Każdy z nas jest w stanie je opisać, a nawet wskazać gdzie leży. Czy jednak nasze wyobrażenia pokrywają się z wiedzą encyklopedyczną a może każdy z nas ma swój daleki, nieodkryty Zanzibar,do którego wyrusza w swych myślach i wyobrażeniach...
Może ja właśnie o Zanzibarze marzę i wszystko to takie ... nieświadome..., a tęsknota jest...
Buziak, Basia!
A czy persymona to to samo co khaki? Wyglada podobnie, a nie wiem czy dobrze myślę :)
OdpowiedzUsuńA wiesz chyba kazdy ma taki Zanzibar, ale czasem sie tam pojedzie i potem sie strasznie teskni i nowy klopot :) Wszsytko zrozumialam, dzieki za piosenke... :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za podsunięcie "plaż Zanzibaru"... leci po raz kolejny w tle. I ten teledysk - z klimatem!
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia też pełne uroku... i się zapatrzyłam, napatrzyłam i mam teraz wielką ochotę upiec takie ciasto :)
Ewelajno! Ależ cudnie! Piękne zdjęcia i wypiek niezwykły! Czarujesz coraz bardziej!
OdpowiedzUsuńUściski przesyłam:)
byłam w sklepie dziś na cotygodniowych zakupach i miałam ją kupić, ale mimo że nowości lubię to stwierdziłam że może next time... no i kiwi wylądowało w koszyku. Jeśli jednak piszesz że ją bardzo lubisz i takie cudo z jej udziałem można również upiec to przygarnę persymonę za tydzień.
OdpowiedzUsuńmiłego weekendu życzę i pozdrawiam!
persymony nigdy nie jadłam, ale widzę, że mam czego żałować. taki kawałeczek z masełkiem...pyszności
OdpowiedzUsuńps. dawno mnie tu nie było, ale post i 3-bit w postach niżej wyglądają obłędnie. prawdziwe słodkości
pozdrawiam :)
A ja bardziej książkowo niż kulinarnie. Ostatnio odkryty Mitch Albom, zwłaszcza historia o pięciu osobach. Niby oczywiste, a dwa dni chodziłam jak w transie. Dwieścieparę stron czyli na tzw międzyczas.
OdpowiedzUsuńAniaSzzz niezalogowana ale bywająca:-)
Persymona, kaki albo sharon - i bądź tu człowieku mądry i poproś o to COŚ będąc Polką w arabskim warzywniaku w szwedzkiej Uppsali :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te owoce, kojarzą mi się z ciepłym, słonecznym listopadem we włoskim Trieście. Tam rosły w niemal każdym ogródku. Szafirowe niebo, bezlistne drzewa i na nich pomarańczowe kaki. Ach :)
Hrabi, Turnau i Umer - skądś znam ten klimat:) Przy Dziubasie płakałam ze smiechu, choc niestety, troche za bardzo przypomina mi jedną dość bliska osobę... :P
Persymona jest pyszna. W Hiszpanii mamy właśnie sezon i 1 kg wspomnianych owoców można kupić już za 0,85E!
OdpowiedzUsuńA co do książek polecam pozycję pt."Przepiórki w płatkach róży".
Pozdrawiam,
SWS
Rzeczywiście jesień zadomowiła się u nas na dobre i czuć pierwsze tchnienie zimy. Ale Twoje opowieści rozgrzewają ;) I herbata i ciasto z masłem! Lubię bardzo.
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy!
Ewa
Ewelajna, gdzie się podziewasz? wróć z jakimś nowym przepisem i to szybko, bo wszyscy czekamy!! ;)
OdpowiedzUsuńKuchareczko - tyle czasu minęło... pewnie już doczytałaś, że tak... Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńburu - fajnie kojarzysz...:)
:*
amarantko - porównując plaże Z. lepsze niż ciasto:)
Anno-Mario - brzmi niezwykle i tak też się do niego zabierałam, ale w efekcie zwyczajny. Pozdrawiam ciepło:)
viridianko - i jak wrażenia? Przygarnęłaś?
Kaś - persymonowe ciasto i 3BIT to dwie różne bajki. Do jednej i drugiej trzeba się przygotować, choć szybsze persymonowe, wybrałabym bajkę 3BIT:) I ja serdecznie pozdrawiam!
Anonimowy - Anulka! Zapisuję! Ściskam i... tęsknię!
Bellis - jakie ciepłe te Twoje wspomnienia...:). MOże kiedyś i ja zerwę je z drzewa...
Fajnie, ze znasz moje klimaty:) A Dziubas zawsze bawi mnie do łez!
Najserdeczniejsze pozdrowienia w Twoje śniegi!
Ewo - tyle czasu minęło, że zima już dmucha całą parą! Twoje Opowieści o wizycie Mikołaja też rozgrzewają - staję się wtedy jedną z Twoich Córeczek... jak wspomniałam:)Teraz i Tobie spokojnej nocy!
agnieszko - wróciłam, wróciłam i cieszę się niezmiernie takimi słowami! Serdeczności największe!
MZ - zagubiłam Cię... W Hiszpanii... Byłam:), ale wtedy nieświadoma do końca owocowych rozkoszy Twojego miejsca - zazdroszczę...!
OdpowiedzUsuńPrzepiórki mam i znam:):):)
Pozdrawiam bardzo ciepło:)