Były pierwszą rzeczą, o której pomyślałam w niedzielny poranek. Upieczone w sobotę w wieczorem rzuciły na mnie urok… Zaraz po wstaniu nie myślałam o niczym innym i chwilę później, w różowym, miękkim szlafroku mojej siostry pomaszerowałam do kuchni, aby przekroić sobie tylko jednego… Tak przepysznego, że po nim wciągnęłam jeszcze dwa. Dopiero po nich wstawiłam wodę na kawę, przy której delektowałam się smakiem czwartego…W tak słodkim stanie ciała i ducha mogłam z radością kontynuować niedzielę od rana słoneczną i pełną życia. W ogrodzie znalazłam bazie i pierwsze pączki bzów. Był też zmęczony rokitnik i róże, które niesamowicie tęsknią za słońcem, a na stole mojej mamy wesołe prymulki. Jeszcze w sobotę, świeży śnieg przywoływał zimę, w niedzielę już, ten sam w połączeniu ze słońcem jest zapowiedzią obiecanej wiosny. Zatem delektując się myślą, że wiosna przyjdzie, bo taka jest kolej rzeczy, zostawiam Wam przepis na przepyszne eklery. Może komuś dziś jeszcze zdążą się przysłużyć…
Są one moim najsłodszym i najbardziej ulubionym ciastem dzieciństwa. Pamiętam ciasta drożdżowe, które piekła moja mama, pamiętam bułeczki i rolady, ale najbardziej pamiętam eklery( i karpatkę!). Ich smak, wygląd i zapach. Nieporównywalny do niczego innego. Do tego sekretem tego smaku jest nie tylko smak ciasta ptysiowego, zresztą robionego bardzo szybko (ot, parę energicznych ruchów ręką), ale przede wszystkim smak masy. Nie budyniu, czy bitej śmietany, ale słodkiego mleka skondensowanego z masłem. Obłędny smak…! Smak, który moja mam dostała od Nadjeżdy, naszej, swego czasu, sąsiadki, która teraz mieszka w Kaliningradzie. Nadjeżda robiła pyszne mięsa, placki i naleśniki, a ze słodkości tylko eklery. Ale jakie eklery…! Najlepsze...!!! Moja mama kładła je łyżką na blachę i robiła okrągłe, ja też tak wcześniej robiłam, ale tym razem pokusiłam się o wyciśnięcie ich przez rękaw cukierniczy i z efektu jestem zadowolona.
Eklery Nadjeżdy
Na ciasto:
2 szkl wody ( 500g)
1 margaryna palma (250g)
2 szkl. mąki ( 500g)
6 jajek
Na masę:
250g mleka słodzonego skondensowanego
250g najlepszego masła
Ciasto: wodę zagotować z margaryną, jak się rozpuści, odstawić i dodać mąkę, energicznie mieszając drewnianą łyżką. Zostawić do ostygnięcia (wystawić na balkon – mój najlepszy zimowy sposób).
Piekarnik nagrzać do 180 stopni.
W tym czasie ubić jaka na puszysta masę( ok. 10 min.). Po ubiciu jajek zacząć ubijać wcześniej przygotowana masę, wlewając do niej wąskim strumieniem masę jajeczną. Całość dokładnie połączyć.
Łyżką, maczaną w ciepłej wodzie, nakładać porcje ciasta na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Można użyć rękawa cukierniczego i formować dowolne kształty – moje miały długość 5-6 cm; nie mogą być zbyt niskie.
Masa: w wysokim naczyniu ubij masło na gładką masę; następnie powoli cienkim strumieniem wlewaj mleko skondensowane. Nie ubijaj zbyt długo, bo masa może się zważyć.
Ciastka po upieczeniu i wystygnięciu przekrajać wzdłuż i nakładać dowolną ilość masy. Najlepiej zrobić to tuż przed podaniem, gdyż ciasto chłonie wilgoć z masy i eklery staną się miękkie.
Smacznego!
| |
I miłego dnia jeśli…
Kochana, ależ mnie eklerkowo nastroiłaś! I wiosennie:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i eklery!
Miłego tygodnia!
O rany, jakie to pierwsze zdjęcie jest pięknę:)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba pierwsze zdjęcie takie klimatyczne i jakby w starym stylu. Zastawa, talerzyki no i ta patera..... i eklery rzecz jasna :-). Warto mieć takich sąsiadów bo to też skarby :-). Samych eklerów dawno nie jadłam a karpatkę prawie rok temu, a napoleonkę to ho ho. Powiedz mi proszę czy na trzecim zdjęciu od końca to jest rokitnik ?? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBooooskie! ja tez uwielbiam eklery, do tej pory najbardziej nadziane bita śmietaną...no ale po Twoich rekomendacjach jestem gotowa zmienić zdanie:) jak upiekę i spróbuję ,to się okaże czy te będą najlepsze:) na pewno zrobię!
OdpowiedzUsuńKUCHARNIA, Anna-Maria - ciesze się! Tobie tez, Droga Dziewczyno!
OdpowiedzUsuńwiosenka27 - dziękuję:) zdaje się, że ono w Twoim klimacie:)
Mirihinnisa - zastawa mojej mamy - filiżanki raczej do espresso niż do herbaty. Bardzo ją lubię:). Tak rokitnik - nawet to dopisałam:)
kass - bita śmietana - jak dla mnie - przy tej masie to nic... Serdeczności, Kass!
Ewelajno, uśmiechnięta babeczko kochana, Twoje zdjęcia mnie zachwycają! A takie eklerki to ja bym chętnie skosztowała. Wieki nie jadłam eklerów i raczej sie nie zapowiada. Choc kto wie ,gdybym była gdzieś bliżej Ciebie, miałabyś juz niezapowiedzianego gościa ;)
OdpowiedzUsuńMoże morzem przypłynę? ;-))
Pozdrawiam CIę cieplutko:**
Ewelina, jakie cudne zwiastuny wiosny odnalazłaś podczas weekendu! Och dzięki.Lejesz miód na moją znękaną zimą duszę...
OdpowiedzUsuńEklery, w przepięknej scenerii, niezwykle romantycznej,chętnie bym razem z Tobą spróbowała.
Pysznie i pięknie Kochana!
Uwielbiam eklery, choć raczej takie z polewą czekoladową. Koło mojego dawnego mieszkania jest taki mały sklepik, w którym sprzedają bardzo długi eklery o niesamowicie smacznym kremie i w polewie czekoladowej. Dawniej jadałam je z dziadkiem prawie codziennie, po jednej na pół. Od jego śmierci już ich nie jadam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ależ apetycznie wyglądają te Twoje eklerki! Taka niedziela to jest to!
OdpowiedzUsuńŁadne te zwiastuny wiosny.
Pozdrawiam,
SWS
Aż się uśmiechnęłam czytając Twoją 'opowieść' o niedzielnym, słodkim poranku. Czasem po prostu na jednym nie da się zatrzymać :) Szczególnie jeśli są to tak cudne eklerki! Dziękuję za wiosenkowy powiew :)
OdpowiedzUsuńNo dobrze ale skad ty wiedzialas ze ja mam dzis twarde postanowienie ze zjem eklera? Tylko malutki pytanie beznadziejnego lasucha - a gdzie czekoladka? Eklery wyjatkowo piekne i jak pieknie podane, ... ech! :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne eklery i przepiękne zdjęcia. I chociaż na eklera się nie skuszę, bo nie lubię, to miło chociaż popatrzeć, tak fajnie wystylizowane fotki:)pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńOj, piękne eklerki, uwielbiam ...:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zdjęcia. Ten serwis, to słońce jak na zamówienie. A do tego eklery
OdpowiedzUsuńEklerki, ptysie to obok rolady słodycze, których nie lubiłam. Wszystko zmieniło się o 180 stopni gdy zrobiłam własną roladę, własne ptysie i własne eklerki :) Bo próbowałam dotychczas tylko tych kupnych a one są złeee :D
OdpowiedzUsuńps. puchowe szlafroki rules! ja mam taki pasiasty, mój kot uwielbia go nawet bardziej niż ja bo może go sobie pomiękać ;))
A za mną od czasu jakiegoś chodzą już eklerki... chyba spróbuje! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńtak pysznie rozpoczac dzionek to i ja bym chciala:) eklery przepysznie wygladaja:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, są jak balsam na moją duszę, uwielbiam je... trafiasz idealnie w mój gust fotograficzny...
OdpowiedzUsuńZ eklerów zawsze wyjadałam kremy wszelakie, zostawiając tacie ciasto ptysiowe, za którym nie przepadałam... (na psa się rodzice nie zgodzili, kur nie hodowaliśmy, bo mieszkałam na blokowisku...) A tej masy nie znam, a musi być pyszniasta!!!!
Pozdowienia i ciepłe słówka walentynkowe ode mnie dla Ciebie Ewelinko: Pisz, fotografuj i piecz!
Dzisiaj świeciło słońce, a mróz przyjemnie szczypał w nos i palce. A kiedy pomyślę, że już niedługo będzie tylko słonecznie, nie mogę odpędzić się od pozytywnej energii. Ach! Wiosna, wiosna...
OdpowiedzUsuńEklery nie są moim smakiem dzieciństwa. Właściwie, to nie pamiętam ich smaku ani trochę. Ciekawe, dlaczego. Może czas go sobie przypomnieć? A może poznać na nowo?...
Uściski, Ewelinko! :**
Mistrzostwo świata - takie wyciskane z rękawa eklery. Kształt falisty powtarza się w podstawce patery - majstersztyk, Ewelajno!
OdpowiedzUsuńA masa mnie zdumiała i próbuję sobie wyobrazić jej smak. Jakiś mi kajmakowy nieco się wydaje...
Smakowicie wyglądają, po diecie trzeba będzie po cichutku wypróbować przepis:) Obiecałam, że się nie będe obiadała słodkościami!
OdpowiedzUsuńZdjęcia przepiękne, można jeść oczami!
O mniaaam...
OdpowiedzUsuńEwelajna - szalenstwo, eklery wzorowe! Z tego typu ciastek mam wspomnienie ktorego smak prawie sie zatarl - nie mailam lat wiecej niz 3-4 gdy od ulubionej wujenki dostalam pytasia, nigdy potem nie jedlam czegos takiego, to tak jak w Twoim opisie - moze to one? :))
OdpowiedzUsuńwspaniałe są takie eklerki! bardzo apetyczne..
OdpowiedzUsuńPonieważ jest wtorek wieczorem Twój opis idealnego weekendu wywołał we mnie poczucie strasznej niesprawiedliwości losu i żalu, ale i oczywiście ochoty na eklery! Przepiękne Ci wyszły, nigdy też nie próbowałam takiej masy, a to połączenie brzmi tak, że trzeba spróbować. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńMajanko - Optymistyczna Dziewczyno, to wpadaj - bo już bliżej nie da się mieszkać;) - tylko najpierw daj znać, abym zdążyła zrobić - morzem, lądem... W każdym razie zapraszam!
OdpowiedzUsuńAmber - lać miód na czyjąś duszę, a co dopiero na Twoją, to rozkosz nad rozkoszami:). A jak będziesz chciała w tym serwisie, to musimy się wybrać do mojej mamy:)
Usagi - tak to widzisz jest - pół na pół trochę smutku trochę słońca... A wspomnienia miłe to wielki skarb, nie każdy taki posiada:)
MZ - ile optymizmu w Tobie:) A taka niedziela niedługo znów będzie - coraz bliżej ta wiosna przecież, z każdą niedzielą bliżej... Pozdrawiam i ja:)
Escapade Gourmande - niezmiernie mi miło, choć ja marnie w tym słowie wypadam... Ale cóż mimo wszystko ciągnie:)
arku - i co zjadłeś? Czekoladka? Czekoladka tu nie pasuje:) Spsułaby wszystko i tylko bałaganu narobiła. Dziękuję i miło słyszeć takie słowa z Twoich ...palców:)
mar - dziękuję z całego serca:). Ot po prostu kawka na małym stoliku:) - cieszę się, że Ci się podoba:)
Słodziutkie Okazje - dziękuję i zapraszam!
kabamaiga - słońce było naprawdę cudne, takie jak dziś tylko kosztować go nie mogłam, co najwyżej kilka razy spojrzeć w okno...
viridianko - tak często tak bywa - tak niektórzy zarzekają się, że nie lubią tortów, a jak spróbują DOBREGO domowego to... to zupełnie inna bajka, ja kupnych eklerów z budyniem, bo tylko takie spotykam, tez nie lubię.
P.S. ten szlafrok to prezent ode mnie, a siostry teraz nie było:)
Agnieszko - to może Cię wreszcie dopadną...:) Jak spróbujesz, daj znać. Pozdrawiam ciepło!
aga - a ja ZNOWU bym chciała...:):):)
mikimama - jak Ty mi tu cudnie piszesz...! Dziękuję, Patrycjo! I cieszę się, że mi się udaje:):):)
Wiesz, że jeden z moich braci chciał mieć kurę, a mama nie zgadzała się na żadnego choćby chomika(brr...), bo "skoro mama lubi jajka, to może się zgodzi...". Kury tez nie chciała:)
Zaytoon - to czekanie na wiosnę, kiedy zaczynamy o nim mówić i myśleć( i pisać:)) w sercu jakby sama wiosną być zaczyna - nie masz takiego wrażenia?
Ollivko, eklery są niezmiernie łatwe:) W sam raz na sobotę:)
Uściski i Tobie!
An-na - ale się uśmiecham...! Mocno się uśmiecham:):):)
A masa rzeczywiści odrobinkę kajmakowa, ale niepodobna do niczego innego - jak dla mnie - i naprawdę pyszna, nawet jak się zważy, to tylko konsystencję zmienia, ale nie smak.
AgnieszkoArnold - miło mi Cię spotkać w mojej kuchni:):). Po diecie;)Fajne...:) Ale nimi nie trzeba się objadać - można wziąć tylko jednego...;). A w ogóle można je tylko zrobić i i dać do spróbowania innym, którzy już są po diecie na przykład...;) Pozdrawiam ciepło:)
Olciaky - :)
buruuberi - tęskniłam za Tobą, Buru:). Skoro to była ulubiona wujenka to trzeba spróbować - może to właśnie TEN smak...:)
Paula - bardzo, nawet najapetyczniejsze:):):)
karoLinko - ale weekend już za trzy dni, już niebawem, tuż tuż... To trzeba spróbować:). A... i trzymam kciuki z kurczaka...:). I ja pozdrawiam ciepło!
Ewelajna i ja tez, wiesz :) Cos ostatnio starznie nei moge sie zmusic do 'odwiedzania' ulubionych blogow, a one takie fajne i autorzy tez :)) Sciskam!
OdpowiedzUsuńŚpij dobrze, Basieńko... - Twój ser po głowie mi chodzi... mam w domu jeden taki , który smakiem blisko camemberta leżał i na pewno nie uda mi się go zjeść - pytanie tylko , czy można go tak, jak proponowałaś, skoro on napoczęty jest...?
OdpowiedzUsuńEwe :) Mysle, ze mozna, bo te camemberty mozna nacinac, wiec by bylo! Ale od razu Ci powiem, ze zamarynuj tak ze 2 :D
OdpowiedzUsuńDobrej i ode mnie :*
Twoje eklery są takie profesjonalne i do tego jeszcze te zdjęcia. Ta patera, filiżanki. Serwis mi znany, pełen sentymentów.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. Buziaki ogromne. Eklerka mi daj i idę spać ;-)
Dziewczyno Kochana,
OdpowiedzUsuńUdalo mi sie wreszcie odzyskac komputer, pomyslalam, ze na pewno cos nowego juz wyczarowalas a tu prosze...WOW! Jestem pod wrazeniem i musze wyrobowac; moze nie w najblizszym czasie, ale na pewno. Dzieciaczkom posmakuje z pewnoscia...Zdjecia piekne, nastrojowe i to cieplo bijace zewszad...dziekuje i sciskam mocno,
Anna
Cudne te eklery! Patrząc na nie doskonale rozumiem, że można zjeść kilka przed pierwszą kawą :) i energii pewnie tyle dostarczają, że na cały pogodny dzień wystarczy :)
OdpowiedzUsuńU mnie w domu też karpatka królowała, na eklery nikt się nie porywał. Mieliśmy genialną zaprzyjaźnioną cukiernię i te zawsze tam w paczuszce przewiązanej sznurkiem czekały :D
pozdrawiam ciepło!
Tak ładnie wyglądają, że wcale się nie dziwię, że rano zostały pochłoniete jeden za drugim :) I prześliczną masz paterę na eklerki!
OdpowiedzUsuńooooo pychoty !!!!
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu planuję zrobić eklerki a że mam otwartą puszkę mleka , którą trzeba zużyć to wszystko wskazuje na Twój przepis ;)
OdpowiedzUsuńAle rozpusta! Są cudowne!
OdpowiedzUsuńa ja wlasnie dzisiaj w ksiazce ogladalam przepis na eklerki, a teraz widze u Ciebie takie pysznosci
OdpowiedzUsuńMimi - to eklery są niesamowite! I serwis znasz:) Dla mnie jest ona najmilszym serwisem w domu mojej mamy:). I ja dla Ciebie buziaki ogromne!
OdpowiedzUsuńanno - tęsknię za Tobą i tęsknie..., a do tego taka strata komputera to paskudna sprawa. Mam nadzieję, że eklerki Wam posmakują - nie może być inaczej:). Uściski największe:*
EVE - kto miała karpatkę, albo eklery w domu nie może nie wiedzieć co dobre:). Serdeczności, EVE!
Kuchareczko - paterka też mamaowa:)
Ivon - pychoty jak nie wiem co...!!!
Magoldie - na pewno się nie zawiedziesz:)
Beata - też w myślach używałam słowa rozpusta:)
basiaP - piekłam już karpatkę z książkowego przepisu, ale powiem Ci, że ten lepszy:). Witam Cię u mnie, pozdrawiam ciepło i idę zajrzeć do Ciebie:)