piątek, 11 lutego 2011

Momo i tiramisu

IMG_2020

Bo jak macie oczy, żeby widzieć światło i uszy, żeby słyszeć dźwięki, tak macie również serce, żeby postrzegać nim czas.

(Mistrz Hora)

Zatem pozostając w klimacie myślenia jak to jest z tym czasem, kilka dni temu skończyłam czytać niezwykłą książkę. Bo na nic nie mam czasu, ale na książki zawsze… Skąd? Sama nie wiem… Może jakoś go oszczędzam… Taka historia mogła się wydarzyć tylko wśród pięknych włoskich krajobrazów! Mała, tajemnicza dziewczynka pojawiła się znikąd, postanowiła zamieszkać w ruinach amfiteatru i szybko zdobyła przyjaciół. Była drobniutka i dosyć chuda i mimo najlepszych chęci nie dało się stwierdzić, czy ma lat osiem, czy już dwanaście. “Rozwichrzone czarne jak smoła loki na głowie wyglądały tak, jakby nigdy nie zetknęły się z grzebieniem ani nożyczkami. Miała także bardzo duże, prześliczne i również czarne jak smoła oczy i stopy w tym samym kolorze, gdyż prawie zawsze chodziła boso”. Momo, bo tak miała na imię, została obdarzona niezwykłym darem – dzięki niej ludzie stawali się lepsi. Nigdy nie myślała o sobie, a potrafiła słuchać jak nikt inny. “Naprawdę słuchać potrafi bardzo niewielu ludzi. A sposób, w jaki Momo to robiła, był absolutnie jedyny w swoim rodzaju”( “Jeśli ktoś uważa, że słuchanie to nic szczególnego, to niech spróbuje i przekona się czy też tak dobrze potrafi”…).

Dzieci w jej towarzystwie nie nudziły się nigdy, a najzwyklejsze zabawy stawały się wyjątkowe. Sama Momo była dla wszystkich szczególna i bardzo potrzebna, gdyż w jej towarzystwie “ludzie bezradni albo niezdecydowani nagle dobrze wiedzieli czego chcą. Nieśmiali czuli się swobodni i odważni a nieszczęśliwi i przygnębieni stawali się ufni radośni”…

Niestety piękny świat Momo zostaje zagrożony przez tajemniczych Szarych Panów, którzy podstępnie kradną ludziom wolny czas i radość. Są agentami Kasy Oszczędności Czasu. Ich pierwszą ofiarą staje się fryzjer Fusi.Fryzjer, którego trochę już nudzi jego praca i marzy o tym, aby mieć czas na “prawdziwe życie” . Tak naprawdę lubi to swoje życie i pracę taką, jaka sobie wybrał, ale tak, jak momenty zwątpienia zdarzają się każdemu, tak samo panu Fusi. Agenci wiedzą, że to właśnie jest Ten Moment i potrafią go doskonale wykorzystać… Nie chcielibyśmy nigdy doświadczyć tego, co mu się później zdarzyło…

Tylko Momo jest odporna na działanie agentów. I tylko ona z pomocą tajemniczego Mistrza Hora i żółwicy Kasjopei, może uratować świat przed szarością i wiecznym smutkiem.


image

" Momo, czyli osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony im czas " - tak brzmiał pierwotny tytuł. Książka naprawdę niezwykła, bo Momo to opowieść nie tylko z duszą, ale i przesłaniem. Jest tu przyjaźń, umiejętność słuchania, jest szacunek i otwartości na innych, ale także mowa o tym, jak posiadanie przedmiotów zamiast służyć zaspokajaniu ludzkich potrzeb, staje się potrzebą samą w sobie (i to najpilniejszą ze wszystkich). Najistotniejszym jednak jest pytanie: czy można oszczędzać czas? I co się dzieje z tym tak usilnie oszczędzanym czasem? Czym procentuje? Czy ludzie, którzy oszczędzają czas wytrwalej od innych, są szczęśliwsi?

Momo to jedna z najpiękniejszych opowieści, jakie kiedykolwiek czytałam.To książka dla tych, którzy zapomnieli, że CZAS jest jednym z najcenniejszych i najłatwiej trwonionych DARÓW. Pokazuje, że nasze największe bogactwo to czas i Przyjaciele .

Książka niby dla dzieci, ale sami ją przeczytajcie – to będzie dla nich największy prezent… Dzieci przecież nie rozumieją, czym jest marnowanie czasu. Ja czytałam ja z przyjemnością, bo nie trzeba być rodzicem, aby dzięki tej treści zyskać nowy wymiar czasu… Nowe TU i TERAZ , bo czasu w żaden sposób nie da się zaoszczędzić. Choćbyśmy nie wiem jak się starali. Tak, jak nie da się wyspać na zapas, nie da się ani jednej książki przeczytać na zapas i nie da się pracować na zapas. Dlatego ja zostaję ze swoim czasem takim, jaki jest próbując robić wszystko tak, aby było mi w nim dobrze, próbując przyjmować go takim, jaki jest, a Wam zostawiam moje tiramisu, które też wydarzyło się we Włoszech… tak, jak historia Momo. I robi się je bardzo szybko – nie stracicie na nie zbyt dużo czasu…;)

IMG_2402 IMG_2408

Tiramisu (przepis od Mamy Moni)

400 g biszkoptów (najlepiej Vicenzowo)

2 serki mascarpone po 250 g (albo jeden 500g)

4 łyżki cukru pudru

2 białka

3 żółtka

4 łyżki amaretto

kubek zimnej mocnej kawy

Żółtka i cukier wymieszać łyżką( nie mieszaj zbyt długo, tak aby połączyć składniki), dodać mascarpone. Białka ubić na sztywną pianą i dodać do wcześniej wymieszanej masy. Kawę połączyć z amaretto. Biszkopty szybko(chodzi o to aby nie były zbytnio nasączone, bo całość wyjdzie za mokra) namaczać w kawie amaretto i ułożyć w szklanym naczyniu. Na ciasteczka wyłożyć połowę kremu. Następnie kolejna warstwę biszkoptów nasączoną kawą amaretto. Zakończyć warstwą kremu. Całość posypać kakao. Schłodzić – podawać z uśmiechem:)

IMG_2410

Pięknego weekendu, Moim Mili!


"Momo" Michael Ende

Wyd. Znak
Kraków 2010

26 komentarzy:

  1. Bardzo apetycznie wygląda to Tiramisu. Ja kiedyś je wykonałam i popełniłam dwie karygodne rzeczy. 1 - za mocno nasączyłam biszkopty
    2 - zbyt długo mieszałam mascarpone.
    No ale cóż człowiek uczy się na błędach

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna książka Ewelino.I zgadzam się całkowicie,że często zapominamy o najważniejszym,mówiąc: nie mam czasu na spotkanie, na rozmowę,na maila,na książkę. A to nieprawda!
    Deser jeden z moich ulubionych.Smacznego.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. takie historie o poranku.. czytam z wielkim zaciekawieniem.
    i zachwycam się.. jak ładnie ozdobiłaś na wier5zchu to tiramisu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tiramisu. Szczegolnie takie mocno nasaczone kawa i amaretto :)

    Tak to juz jest z tym czasem, ze wciaz go za malo... Albo marnuje go na rzeczy niepotrzebne albo mam tak przepelnione dni, ze nie wiem kiedy mijaja kolejne godziny. Chyba musze siegnac po te ksiazke :))

    Usciski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tiramisu zachwyca... wygląda wspaniale!
    I książka - zaciekawiłaś mnie swoim opisem bardzo. Jak tylko wpadnie mi w ręce, to na pewno nie wypuszczę jej z rąk, dopóki nie dotrę do ostatniej strony :)
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Poszukam tej książki. Dla siebie i dla Dzieci. Przede wszystkim dla Starszej Siostry, która takie historie uwielbia. A może przede wszystkim dla siebie? Kasa Oszczędności Czasu ;) I Twoje tiramisu, które kusi tak bardzo, że chyba jutro znajdę czas, aby je przygotować. Na słodką sobotę ;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasem nawet specjalnie się wykręcamy brakiem czasu zamiast powiedzieć coś wprost. Czas taki magiczny a taki kruchy. Nie dość że mam długa listę rzeczy do ugotowania i znowu kiedy ja to zrobię;) to mi się powiększyła lista książek do przeczytania. Ostatnio wpisałam sobie tomiska o Bolesławie Chrobrym Gołubiewa i książę polecaną przez Anię/Amber Llosy. Pozdrawiam serdecznie
    ps. nigdy nie jadłam jeszcze tiramisu, a ozdobienie śliczne i kojarzy mi się z korą brzozową.

    OdpowiedzUsuń
  8. piękne słowa... i tiramisu!

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podoba mi się Twoje tiramisu, Ewelajno. w szczególności widok z góry, przypomina zaorane pole,albe korę drzewa. fajnie Ci wyszło:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna historia...chciałabym, aby i w me ręce trafiła ta książka. Ja czasem sobie zupełnie nie radzę z czasem:/ Ale na Twoje tiramisu znalazłabym go:)

    OdpowiedzUsuń
  11. kulinarne smaki - dziękuje, żer to napisałaś, bo ja kiedyś tez tak zrobiłam - dopiszę to:)

    Amber - Ty wiesz co dobre, a ja skrobnę...:)po piątku:). Buziaki przyjęte i zwrotne:):):)

    asiejko - dawno Cię nie widziałam:)widelec w roli głównej i ozdoba gotowa:)

    majko - I Ty wiesz co dobre:)Sięgnij spodoba Ci się na pewno:)I ja uściski!

    amarantko - dziękuję - tu i teraz to i ważna i fajna sprawa:), a ostatnia strona to trochę za mało...
    Pozdrawaim ciepło!

    Ewo - tak, Starsza Siostra to już dobry czas na tę książkę, a Tobie spodoba się na pewno - jestem przekonana:). A tiramisu, zrób, bo pyszne i łatwe:)

    Mirihunnisa - oj, tak kruchy... Bardzo odpowiednie słowo.Mój stos do przeczytania tez rośnie - niepokojąco, b o kiedyś więcej czytałam... Zatem nadrabiaj zaległości... tiramisowe i książkowe - ja tez ich mam sporo, a zdobienie to widelec po prostu:)

    korniczku - dla mnie to też bardziej pole niż kora. Serdeczności dla Ciebie!

    Piegowata - Merlin ma te książki - pierwsze wydanie 73 rok, ale ma te świeże. Wiesz, że to dobrze jak umiemy się przyznać przed sobą , ze sobie z nim nie radzimy, ale... takie ładne stołki robisz, że ja Ci nie wierzę;). Jak znajdziesz czas na T to daj znać:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepis fajny. Ja staram się unikać w tiramisu aromatu migdałów (Amaretto)
    Moim gościom podaję mieszankę aromatu wanilii i kawy. Wielokrotnie się sprawdziło. Namawiam do spróbowania :-)

    PS. Zlikwiduj proszę tą barierę konieczności przepisywania hieroglifów. To jest dla piszących uciążliwe, a Tobie de facto w niczym nie pomaga :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wyglada super apetycznie! Moze w ten weekend tez pokusze sie o zrobienie tiramisu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja zawsze robię z marsalą, podobnie jak kawiarenka unikam amaretto, które tu mi jakoś nie pasuje. Nie napisałaś, kiedy dodawać ser mascarpone do masy, stanęło tylko na żółtkach i cukrze...?

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja Kawiarenko - a mi to amaretto bardzo pasuje, jak gdzieś próbuję bez to smak wydaje mi się niepełny
    Jakich hieroglifów...???I co mi w niczym nie pomaga? Nic nie rozumiem Tadeuszu...

    Myszki in cucina - witam Cie u mnie:)- cieszę się, że tiramisu się podoba:)

    miss_coco - zawsze miło mi Cię widzieć u siebie:), a mi widzisz amaretto pasuje jak żaden inny likier, ale z marsalą nie próbowałam, bo nawet nie znam - może jest lepsze, zapiszę sobie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. rany.. Tiramisu chyba już z dwa lata nie jadłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. miss_coco - dopisałam:)

    viridianko - a ja ostatnio na przestrzeni dwóch tygodni ze cztery razy...!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ostatnio nam nadmiar czasu. Za dużo nawet na książki. Dziwne. Naprawdę, dziwne. Przecież tak lubię zapominać się w słowach...

    "Momo" postaram się zdobyć i przeczytać, kiedy tylko otworzą znowu bibliotekę w moim mieście. Zapowiada się naprawdę bajecznie.

    Podobnie jak tiramisu; jeden z moich ulubionych deserów. Przepysznie wygląda.

    Ściskam, Ewelinko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. zdjecia sa niezwykle apetyczne:) juz mi slinka cieknie na taki deser:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pisałam już raz komentarz i coś się stało, że go nie puściłam... Już zgubiłam wątek. Pamiętam, że Twoje fale na Tiramisu skojarzyłam z zaoraną ziemią czekającą na dobre ziarna.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja sie teraz tego Momo nie bede mogla doczekac...Ile czasu minie, zanim uda mi sie go kupic...a taka mialabym ochote juz teraz, natychmiast przeczytac ja do poduszki...Usciski serdeczne, dziewczyno Kochana, Anna

    OdpowiedzUsuń
  22. Ewelinko, jak bardzo się cieszę ,ze jesteś!:* Tęskniłam wiesz?
    Piękne te fale na tiramisu zrobiłaś. Uwielbiam ten deser. Jest taki... wyjątkowy:) Kaloryczny i obłędny. Raz na jakis czas to mogę sobie pozwolić, choć chetnie jadłabym go częściej haha:D
    Cudo Kochana:**
    Momo nie czytałam,ale poszukam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo mnie zaintrygowałaś tą książką :) tak magicznie się zrobiło...
    A ten deser..uwielbiam choć nigdy sama nie robiłam :) Może się skuszę...zatrzymam na chwilę czas i zaproszę jakiegoś Przyjaciela na tiramisu :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaytoon - to jest coś takiego jak nadmiar czasu...??? Olivko, mnie trudno było się oderwać, choć jest wiele zdań, które trzeb smakować... Na pewno do niej wrócę.
    Dziękuję i pozdrawiam Cię mocno!

    aga - dziękuję i pozdrawiam ciepło:)

    mikimamo - ja po zrobieniu pomyślałam dokładnie tak samo:)

    anna - może nie dużo...:).Ściskam i ja i...tęsknię...:*

    Majanko - uśmiech mi na buzię przywołujesz:). Wydaje mi się , że i Tobie książka powinna się spodobać:)

    Aniku - zrób tak , zrób - w książce też jest chwilowe zatrzymanie czasu, które przynosi same dobre rzeczy:)
    Odwzajemniam uściski!

    OdpowiedzUsuń
  25. A wiesz Ewelajna, nie lubie myslec o chwilach, dniach, zyciu jako o stracie czasu :) Lubei te dlugieeeee przepisy i te banalne, tak sobei mysle ze jak ciesza to niewazne jak dlugo sie je robi, nieprawdaz? :)

    Buziakow moc!

    OdpowiedzUsuń
  26. buruuberi - ja też nie myślę, ze to strata czasu, bo życie przecież po to jest aby pożyć... - tak sobie myślę, ale tak naprawdę to wiem, że jest pełne przeróżnych trudnych uczuć - jest w nim ból i płacz, jest tęsknota, jest rozpacz, jest w końcu miłość, śmiech i radość.. I nic nie jest stratą czasu, ale wszystko od nas samych zależy. Ty też to wiesz, buru... A przepisy... każdy na swój czas - jak szybko, to szybkie mnie cieszą, jak specjalnie i długo to tak tez lubię:)

    OdpowiedzUsuń