Zawieruszyłam się jak każdy latem troszeczkę… Krótkie spodenki – długie spodnie, krótki rękawek – lawendowa bluza z kapturem, sandały i gumowce, wiatr we włosach a włosy i słońce na twarzy. Kwiaty i pszczoły, widoki i kadry… Przestrzeń i ja…
Poza tym cudne letnie smaki na wyciągnięcie ręki. Pudełko malin i kawa z mlekiem na śniadanie, torba czereśni na obiad, szparagowa fasolka na kolację… “Lato, lato zostań proszę…”
Najpierw muszę się najeść “na surowo” tego wszystkiego, dopiero później mogę “przerabiać”. Tego lata jednak jeszcze się nie najadłam. Dlatego nie przerabiam. Może jeszcze…. Nie, bo nie mam przesytu żadnych owoców, za każdymi tęsknię jednakowo, bo wiem, że jeszcze moment i ich nie będzie, a nie da się najeść “na zapas”. Niestety… Dlatego kto by tam piekł, kto by gotował…?
|
Do czasu, prawda…??? Jestem pewna, że tez tak macie. Letni luz, swoboda i świadomość, że nic nie trzeba i… trochę się nie chce, bo lato nie zobowiązuje. Bo latem mogę kupić butelkę maślanki i jestem syta, a czasem, kiedy dorzucę owoców to już mam chłodnik i nawet nie skłamię, kiedy powiem, że zrobiłam zupę na obiad. A wszystko tak sprawnie i smacznie. Ale przychodzi moment, że ciągnie mnie jak tego przysłowiowego wilka do kuchni. I nie ma rady. Kiedy poczuję TEN MOMENT przebieram z radości nogami i cieszę się jak… nie wiem co!
Zatem ciasto. Bez szaleństw, ale tak proste, jak pyszne. Kolejne z owocami pełnymi lata. Cudownie chrupki spód według przepisu M.Roux, w którym i tym razem wodę zastąpiłam białym schłodzonym winem. W przepisie jest masło, które powinno być lekko zmiękczone. Powiem Wam, że u mnie masło zazwyczaj “siedzi” w zamrażalniku, bo muszę mieć zapas. Kiedy jednak właśnie potrzebuję go użyć, nie czekam aż zmięknie, tylko trę je na tarce o dużych oczkach – efekt zmiękczenia błyskawiczny. A ciasto możesz zrobić dzień wcześniej, następnego dnia wystarczy tylko zrobić krem i umyć owoce:)
Biała pierzynka na cieście to efekt połączenia ubitej śmietany z serkiem mascarpone oraz kilku łyżek amaretto. Wierzch według indywidualnej fantazji, smaku i rodzaju posiadanych owoców. Dwa pierwsze kawałki od razu były moje! Resztę wciągnęła Reszta:). Chrupali i nawet się oblizywali:). Ale był tez ostatni kawałek, który nawet trzeciego dnia pozostał chrupiący- troszkę mniej, ale wciąż. Kolejne kruche tylko z tego przepisu.
Kruche ciasto z bitą śmietaną, mascarpone, kroplą amaretto i owocami
Ciasto na tarty
250 g mąki
125 g masła, pokrojonego w kostkę, lekko zmiękczonego
1 jajko
1 łyżeczka drobnego cukru
1/2 łyżeczki drobnoziarnistej soli
40 ml zimnego białego wina
1. Usyp wzgórek z mąki i zrób w nim wgłębienie. Włóż w nie masło, wsyp sól cukier i wbij jajko. Palcami wymieszaj i połącz składniki na gładką masę.
Powoli zagarniaj mąkę, ugniatając ostrożnie aż ciasto będzie miało ziarnistą konsystencję. Wlej wino, delikatnie połącz palcami z resztą ciasta.
2. Wewnętrzną stroną dłoni wyrabiaj ciasto, odpychając je od siebie 4-5 razy aż będzie gładkie. Utwórz z niego kulę, owiń w folię i włóż do lodówki *(by nie skurczyło się w trakcie pieczenia).
3.Ciasto rozwałkuj na grubość 3 mm. Wylep nim foremkę do tarty (mnie była to tortownica 24 mm). Wstaw do lodówki na co najmniej 20 min.
4. Nagrzej piekarnik do 190 stopni.
5. Wyjmij ciasto z lodówki, nakłuj gęsto widelcem. Przykryj papierem do pieczenia i wysyp fasolą, bądź ceramicznymi kulkami. Piecz 20-25 min, bądź do zrumienienia ciasta. Ciasto ostudź.
Krem
250 g mascarpone
250 g schłodzonej śmietany 36%
3-4 łyżki amaretto
1. Serek mascarpone wymieszaj dokładnie, najlepiej mikserem.
2 . Ubij śmietanę
3. Wymieszaj delikatnie łyżką śmietaną z serkiem
4. Delikatnie, po łyżce, dodawaj amaretto łącząc je z kremem.
Wyłóż masę na ciasto i ułóż na nim dowolne owoce.
Polecam!
*ciasto kruche można przechowywać w hermetycznym pojemniku w lodówce przez tydzień, a w zamrażalniku do 3 miesięcy.
wygląda baaardzo zachęcająco!
OdpowiedzUsuńo dodatku białego wina do kruchego ciasta nie wiedziałam
Basiu - dziękuję:), a wino w kruchym cieście to pomysł od Anny z Addiopomidory:)
OdpowiedzUsuńjakie piękne!
OdpowiedzUsuńEwelinko, mam podobnie, wstrzymuje sie od przerabiania darow lata narazie, nie liczac 5 sloiczkow dzemu:)
OdpowiedzUsuńTak jak Ty musze sie najpierw najesc do syta ale jakos sytosci nie czuje i nadal jem wiekszosc na surowo. Dodatek wina do ciasta kruchego to super pomysl..a kieliszek schlodzonego mozna wypic dodatkowo zajadajac sie ciastem:)
Pozdrawiam cieplo!
Piekne, piekne zdjecia!!
Cudowne ciasto, takie bardzo letnie, bardzo wakacyjne, lekkie jak obłoczek:).
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszystkie owoce lata i tak jak Ty na każde z nich czekam i potem kazdego mi zal, jak już się kończy.
Lato jest cudowne, gdybym tylko miała urlop całe lato bylabym szczęśliwa! :))No,ale niestety to tylko 2 tygodnie, na które nadal czekam niecierpliwie.
Uściski:*
Szkoda,że te letnie owoce tak szybko się kończą, ale taki piękne ciacho na pociechę to jest coś! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO Boże, jak mi się chce tego ciasta. Musze chyba zrobić:))
OdpowiedzUsuńEwelina,wstrzymałam oddech...Po pierwsze ,odnalazłaś się'.Po drugie to ciasto,zdjęcia.Letnie cudowności!
OdpowiedzUsuńJa też zachłystuję się latem.I z obawą spoglądam w kalendarz...
Miłego!
Tak, to zdecydowanie bardzo letnie ciasto. Tez nie zdazylam sie w tym roku najesc na zapas: agrest sie skonczyl, tych dobrych truskawek juz nie ma, za moment nie bedzie tez porzeczek i malin...
OdpowiedzUsuńZdjecia przepiekne.
ciasto wygląda bajecznie! tego lata niestety nie dane było mi się najeść ulubionych owoców, szczególnie czereśni, ale nic to - za rok też będą :)
OdpowiedzUsuńja wciąż czekam na TEN moment, kiedy magiczna siła przyciągnie mnie do kuchni, bo na razie, to leń straszny mnie ogarnął na wszelkie większe wypieki :) na szczęście mogę sobie pooglądać pyszności u Ciebie
Cudownie apetyczne zdjęcia. Wszystkie skarby lata w jednym cieście, mniam.
OdpowiedzUsuńwow, ale ciacho :) aż ślinka cieknie, podoba mi się różnorodność użytych owoców :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOdetchnelam z ulga. Wiesz dlaczego, nie? I zaraz potem sie zachwycilam. Cudownosci. SPokojnie bede mogla upiec sobie taki spod i zabrac go ze soba w kolejna podroz, zeby na miejscu juz tylko przelozyc dostepnymi owocami. Ale sie ciesze ;-) Buziaki serdeczne,
OdpowiedzUsuńAnna
cudownie wyglada i bardzo mi sie podoba,ze owoce nie sa pieczone na ciescie,cos innego....wspaniale :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Piękne rustykalne z ogonkami, szypułkami. Tak lubię!
OdpowiedzUsuńChciałabym dziś takie właśnie zjeść.
Uściski posyłam i liczę, że wkrótce pogoda się zmieni. U mnie od 2 tyg. nie było słońca. Deszcz...deszcz..deszcz...
Całuję :*
Nie piekę, bo ciastożerca daleko a i mama daleko.A ja mam po prostu słabą silna wolę. Zbliżają się jednak urodzinki córeczki, może wtedy coś tak ślicznego zawita na stole. W zeszłym roku była Leśna Polana a w tym znowu coś innego gdy moja dziewczynka przyjedzie.
OdpowiedzUsuńA tymczasem leżę pod gruszą i czytam a nocami suszę pomidorki z czosnkiem , oregano tymiankiem i oliwą. Wtedy śni się o pizzy.Potem zamrażam. Pozdrawiam wszystkich smakoszy i slowfoodowców.
Martho Weroniko R – dziękuję i z radością witam Cię w mojej kuchni:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko – u mnie też żadnego dżemu… Szykuję się na brzoskwinie, jak co roku, bo ten jest najlepszy, będzie jeszcze gruszkowy, bo… jestem wierna tym smakom(są na blogu). Do lampki białego przychylam się z radością:). I dziękuję pięknie, pięknie!!!:)
Majanko – gdyby tak można było wrócić do czasów i wakacji studenckich… Ależ mi się marzy… Albo gdybym mogła dostać cały urlop na raz… Może to byłoby to…? Jeszcze trochę i doczekasz urlopu – tymczasem cieszcie porzeczkami:)
:*
Kamilko – szkoda jak… nie wiem co!
wiosenko27 – ciekawe…, bo teraz to mi się chce…;) Daj znać jak zrobisz, Droga Wiosenko!
Amber – oddychaj głęboko: wdech – wydech… Ale.. i tak cieszy mnie, że zatrzymał się na chwilę…:):):). Sz… ten czas… Cieszmy się tym co jest! Serdeczne uściski!
Maggie – tak „za moment”, bo to się dzieje w mgnieniu oka, u mnie tym bardziej, że wiele kwiatów w mamy ogrodzie wymarzło i nie było tych owoców. Dziękuję, po pracy biegnę po maliny…
Kaś – ten moment przyjdzie wtedy, kiedy trzeb. Nic na siłę, tak myślę, wtedy jest najprzyjemniej:). Oglądaj, oglądaj, bo to cieszy i mnie :)
Evitaa – dziękuję ! Tak skarby…:)
zauberi – myślę, że tych owoców to można położyć drugie tyle, bo właściwie one grają tu pierwszą rolę:)
Anonimowy – Anno – wiem:)
A ciasto w podróż to nawet fajny pomysł:). Z dodatkiem Twojego winnego pomysłu super:)
Maleńki meil poszedł do Ciebie…
:*
Gosiu – bo jakoś tak czuję, że skoro tak tych owoców nie pojadłam, to takie zapieczone byłyby profanacją… Mówiłam już, że dzisiejsze upalne słonko posyłam? Mówiłam:)
Mimi – rustykalne…tyle w tym spokoju… Wiesz jak lubię to słowo?
Wiedziałam, że ciasto Ci się spodoba. Poza tym minimum pracy, a jaki efekt:)
Mimi, u mnie dziś słońce takie, że po raz pierwszy planuje plażę… Posyłam jego ciepło:* może doleci do Ciebie… Uściski ogromne!
Anonimowy – coś mi się wydaje, że to Ty, Miłeczko… To może ja wpadnę na popróbować tych pomidorków…? Ciekawa jestem ciasta dla Palinki. A Polana wciąż przede mną… Muszę przyznać, że trochę o niej zapomniałam. Ściskam i przytulam mocno! Do zobaczenia!
Ewelajna, czarujesz słowami jak zawsze... aż mnie doleciał ten zapach amaretto :))
OdpowiedzUsuńtakie letnie ciasta bardzo lubię, a jeśli jeszcze wyglądają tak pięknie to żal je zjadać. Chyba tylko zapach jest w stanie pobudzić ślinianki do szalonej pracy, a w końcu chęci ugryzienia... a potem ta cudowna przyjemność i krem na podniebieniu... mniam!
W babcinym sadzie skończyły się czereśnie, ale mamy inne dobra. Już wiem, co upiekę na niedzielę!
OdpowiedzUsuńA u mnie stoi sześć słoiczków dżemu z jeżyn :)
Uwielbiam takie ciasta aż ślinka cieknie
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM DO MNIE
http://ahhmniam.blogspot.com/
To ciasto zniewala wyglądem ...piękne.... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRany, jakie urocze! Takie bajkowe, acz proste i oszczędne. Wszystkiego z umiarem a jednocześnie rozgardiasz, super miks przeróżnych owoców na wierch - które Ci się trafi, to niespodziewajka :D
OdpowiedzUsuńNo i skąd ja to znam: chcę się najeść na zapas, przesiąknąć zapachem sezonowych owoców i zatrzymać ich smak, co jest niewykonalne. Niestety. Ale i stety: czy tak umielibyśmy docenić je i cieszyć się nimi, jak byłyby na co dzień? Pewnie nie aż tak, jak teraz :)
Porywam kawałek bez dwóch zdań:-). Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńEwelajna! Takie letnie zawieruszenie jest wspaniałe! Uwielbiam się tak "zawieruszać";) Podobnie jak uwielbiam letnie ciasta z owocami - Twoje mogłabym pochłonąć w całości!
OdpowiedzUsuńPrzepis na kruche M. Roux to bezsprzecznie mój ulubiony. Jedyny, który bez żadnych przygód ZAWSZE mi się udaje. Lubię go. A z takim nadzieniem, to już pełnia rozkoszy. Nie tylko letniej... ;))
OdpowiedzUsuńŚciskam, Ewelinko Zawieruszona! ;**
Mnie tez lato strasznie rozleniwia... Najlepiej jadalabym w restauracjach :)) Czesto kupuje owoce ale jak przychodzi do upieczenia czegokolwiek, to okazuje sie, ze owoce w jakis tajemniczy sposob zniknely :)) Przepis na ciasto musze koniecznie wyprobowac. Mam ksiazke Rouxa juz od dawna ale jak do tej pory skorzystalam z niewielu przepisow (jego nalesniki sa po prostu boskie!!) Musze sie wiec wreszcie zmotywowac.
OdpowiedzUsuńSciskam Cie mocno :)
Owacja na stojąco!Kruche ciasto, masa, ułożenie owoców - majstersztyk!
OdpowiedzUsuńObłędne ciasto i zdjęcia!
OdpowiedzUsuńCo za pyszności! Nie mogę oderwać wzorku:)A u mnie na odwrót - najwięcej gotuję, kiedy przyjdą letnie m-ce, nie mogę przejść obojętnie obok straganów i wracam z niezaplanowanymi warzywami;)
OdpowiedzUsuńEwelinko taki ciasto to dla mnie kwintesencja lata.
OdpowiedzUsuńEVE – pochlebiasz mi… Nie było wcale żal… Oczy i ręce się rwały do zanurzenia w śmietanie i do chrupania następnego kawałka… Mniam, mniam… - żebyś wiedziała . Polecam!
OdpowiedzUsuńBellis – czy Ty wiesz jak cudownie brzmi zestawienie słów „w babcinym sadzie…”? U nas czereśnie wymarzły:(. A jeżyny stareńkie już się kończą. Za tydzień (już co raz mniej) zobaczę sprawdzić jak się mają. Zazdroszczę Ci tych dżemów… Ciekawa jestem czy upiekłaś? Już bliżej końca rozpakowywania? Uściski przesyłam!
Elzo – dziękuję i idę zajrzeć do Ciebie…
Jolu Szyndlarewicz – a wiesz jak zniewala smakiem… Bardzo prosta pychota:). Serdeczności, Jolu!
mollisiu – dziękuję za Twoje cudowne zachwyty, tego mi trzeb:) wtedy aż chce się robić dalej, bo cudownie jest kiedy ktoś doceni moją pracę:). Chociaż… tutaj wszystko szło gładziutko jak po maśle:). A z tym latem co to takie krótkie i wszystko na zapas to racja – dzięki temu tak mocno doceniamy jego wartość i mamy czas aby zatęsknić…
Mihrunniso – porywaj, porywaj… Dobrze Cię widzieć i ja mocno pozdrawiam!
KUCHARNIA, Anna-Maria – tak, tak Aniu obie wersje są bardzo przyjemne – i zawieruszenie i ciasto – a do tego obie znikają w oka mgnieniu i kończą się zawsze za szybko…
Zaytoon – o, to wiesz jak smakuje, następnym razem spróbuj z winkiem:). A wiesz, że mi się wszystkie kruche zawsze udawały, choć nie zawsze miały taką konsystencję jak oczekiwałam czytając przepis. Tutaj opis i efekt są jednym:). Teraz mój nr jeden! Pewnie, że nie tylko letniej. I ja Cię ściskam, Oliv!
majeczko – nawet nie wiesz jak cieszę, że Cię widzę…! Dobrze, że już lepiej… Dobre myśli ku Tobie przesyłam, bo przez to miejsce, w którym mieszkasz, a blisko którego ja kiedyś mieszkałam stałaś mi się bliższa:)
U mnie też owoce „tajemniczo” znikają, choć były przeznaczone na cos szczególnego… Przepis wypróbuj, powinien Ci się spodobać. A ja naleśników Roux – a nie znam…
Pozdrawiam gorąco!
Sabienne – no, nie… wiesz jak mi miło… Rumieńce i nic więcej… Cieszę się, że wzbudziło Twój, tak miły, zachwyt:)
maniu179 – dziękuję z serca!
Nemi – patrz, patrz, Nemi, bo to mi sprawia przyjemność:). To Ty fajnie masz, skoro tyle w Tobie zapału, u mnie tak na wiosnę… Chce mi się wtedy więcej robić, niż mogę zjeść.
kabamaigo – kwintesencja… Ach…, jak ładnie powiedziałaś:*
Super przepis, dzięki!
OdpowiedzUsuńW zamian chciałabym zaprosić do zapoznania się z moimi przepisami - www.brazylijskie.com.pl
nie ma ich wiele bo dopiero zaczęłam, ale mam nadzieję, że się spodoba
pozdrawiam i czekam na kolejne przepisy!
I znów tu napiszę z przyjemnością... jak miło się Ciebie czyta, ogląda i wyobraża smak i zapach ciasta... i lata...
OdpowiedzUsuńEwelino! czy Ty chcesz, żebym przestała tu zaglądać? przez tą zazdrość ma się rozumieć... jak Ty robisz tak jasne, przejrzyste, piękne, apetyczne itd. zdjęcia? no dobra nie nakręcam się...
OdpowiedzUsuńja przerobiłam do tej pory 3 kosze papierówek a resztą owoców zajadam się na bieżąco... lato, lato ech że ty... dobrze, że możemy chociaż w części zamknąć je w słoiczkach prawda?
kolorowych snów:)
Anonimowy - dziękuję, zajrzę do Ciebie:). Zapraszam i również pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmikimamo - a ja z przyjemnością przeczytam, nawet nie wiesz jak wielką..:). Ściskam, Patrycjo!
myniolinko - zaglądaj, zaglądaj, bo mi bardzo przyjemnie:). Może następnym razem wstawię jakieś stare zdjęcia aby Cię trochę pocieszyć... Powiem Ci, że ja też nie wiem jak to robię, bo ja jestem totalny amator, domouk...
3 kosze-łał...! Papierówki jeszcze nie miałam w ręku w tym roku... Marzy mi się szarlotka w taki deszczowy czas... Może zrobisz? Wtedy wpadnę do Ciebie na kawkę...:)
Ewelajna, piszesz o fasolce szparagowej - juz nei chce bardzo smucic, ale to lato takie do kitu ze tylko raz takowa jadlam, jest zimo wcinam tylko slodkie bez pamieci, no jak przed Bozym Narodzeniem :)) Wiec na krem z mascarpone oczywiscie mam ochote :D
OdpowiedzUsuńKruche z winem? Brzmi bardzo ciekawie! CHociaż ja mam swoje kruche, które jest dla mnie nr 1 i niegdy nie zawodzi, więc nieprędko od niego odejdę pewnie... Tarta wygląda cudnie, zawsze podobały mi się ciasta z różnymi owocami 'porozrzucanymi'na wierzchu, są niezwykle fotogeniczne :)
OdpowiedzUsuńUsciski!
Basiu - ale teraz to już lato miałaś na bank:). Fasolki to i ja bym tera zjadła - tak mnie naszło, przez Ciebie, że jutro poszukam... :*
OdpowiedzUsuńAniu vel Vespertine - a smakuje podobnie jak z wodą, ale jest wyśmienicie kruche:). Trzymaj się tego, które Ci najbardziej smakuje, pewnik to pewnik:). Dziękuję słodko!
Ewelajna tarez sobei przypomnialam, ze w IL byly gory fasolki na straganach, kurcze a ja nei bylam w nastroju "gotowanie" :)) Ale, ale tamtego dnia gdy Ci napisalam komentarz kupilam fasoli kilka garsci, dzieki za mysl, zaspokoilam w polowie fasolkowe potrzeby :)
OdpowiedzUsuńburuuberri - u mni znów była fasolka, trochę inaczej niż zwykle, niedługo pokażę;). Poza tym mam jeszcze ostatnie "plony" fasolkowe od mamy:)
OdpowiedzUsuń