piątek, 22 czerwca 2012

Pogoda na dziś: ciesz się słońcem póki możesz…



IMG_4226

Kolejny poniedziałek kapryśnego czerwca, który z dnia na dzień karmił nas deszczem i gradem, mógł być taki, jak dotychczas - chłodny i mało obiecujący, ale tym razem słońce pojawiło się na niebie z tak zadziwiającą punktualnością, że zaglądając do okien sąsiadów, przed godziną piątą, złożyło swój jasny pocałunek na moich włosach. Z reguły nie zasłaniam rolet, więc przyjęłam tę pieszczotę z wielkim zdziwieniem: to już? Budzik…? Przecież nastawiłam na 8…
Odwróciłam się na drugi bok lekceważąc zaproszenie: kto to widział wstawać o tej porze…?
Po jakiejś godzinie, budzenie było intensywniejsze…, bo słońce zasiadając w fotelach sąsiadów, jednocześnie głaskało grzbiety książek na moich półkach. Jeden z jego palców ześliznął się i… otworzyłam oczy. Oglądałam tę jego ciekawość, nie chcąc stracić nawet najmniejszego promyka. Taki mały spektakl tylko dla mnie… Możliwy w mieszkaniach, których okna wychodzą na południowy zachód. Patrzyłam jak ślizga się odczytując tytuły i powoli znika...

IMG_4222

Przeciągnęłam się miękko jak kot i wstałam. Cydr vel sok bzowy rozcieńczyłam z wodą oraz sokiem z cytryny i ze szklaneczką w garści, w piżamie, usiadłam na tarasowym fotelu. Podciągnęłam nogi pod brodę. Było ciut przed 6. Powietrze pachniało latem, początkiem pięknego dnia i zielenią rozbujaną ostatnimi opadami. Niezwykle obiecująco... Ostatnie majowe i czerwcowe prognozy JEDYNIE pas nadmorski wykluczały z przepysznej pogody i tak kulaliśmy się z parasolami, kurtkami przeciwdeszczowymi i pytaniami jakie będzie TO lato… Taki piękny poranek przynosił nieodparte wrażenie, że oto właśnie dziś się zaczęło…:)
Duże, wąskie liście młodej jarzębiny zasadzonej na najbliższym trawniku, poddawały się porannemu kołysaniu wiatru. Ktoś z naprzeciwka otworzył okno, gdzieś w dali zaszczekał pies, młody mężczyzna z jasną torbą przewieszoną przez ramie minął plac zabaw i zniknął w zielonej dali. Na zmianę przymykałam i otwierałam oczy do końca nie wierząc tej pięknej pogodzie. Mała myśl zaczęła podskakiwać mi w głowie jak piłeczka pomysłowego Dobromira… Właściwie czułam się wyspana. Szybko rozprostowałam nogi, odniosłam szklankę, włączyłam ekspres i poszłam się ubrać.
Konfitura czereśniowa tylko na to czekała…

IMG_4220

Od kilku dni powinna być piwnicy. Teraz wreszcie jeden z trzech słoiczków wylądował w moim plecaku w towarzystwie bułeczek (z dnia poprzedniego), masła i świeżo zaparzonej kawy. Dorzuciłam jeszcze dwie garści czereśni. Zatem śniadanie nad morzem…! Wsiadłam na rower i pojechałam…

IMG_4242

Wystarczyło mi 10 minut. Nie mogłam wpaść na lepszy pomysł, bo moje zapotrzebowanie na ciepło i morze wzrastało z dnia na dzień i wciąż nie mogło być zrealizowane…! Na ulicach cicho-sza…, ktoś czekał na przystanku, ktoś inny na rogu ulicy na transport, minął mnie samochód firmy ochroniarskiej i trzy albo cztery samochody…Poranną radość było widać i słychać. W parku nadmorskim dawno rozbudzone kosy uskuteczniały poranną gimnastykę przelatując z drzewa na drzewo, a właściciele wyhasanych psów wracali z porannego spaceru.

IMG_4247 konfitura czereśniowa

A na plaży bezkres błękitnego nieba i więcej ludzi niż mogłam sobie wyobrazić. Właściwie więcej niż na budzących się do życia ulicach. Tutaj wszyscy, już dawno, celebrowali poranek. Każdy na swój sposób.

śniadanie nad morzem i konfitura czereśniowa (2) konfitura czereśniowa1

Nordic Walking na całego…, kije właściwe i te oszukane, bo do trekkingu, technika właściwa i ta co to z kijami chodzić każdy może, więc gumki na końcach… Stopy bose, stopy obute, klapki w ręku, buty związane sznurówkami i zawieszone jak naszyjnik. Czapeczka z daszkiem, kapelusik,włosy koloru “płonący wieżowiec”… Spodnie długie, za krótkie spodenki, ramiona odkryte, ramiona zakryte, T-shirt i urocza biała sukienka z falbanami… Tutaj mężczyzna z piersiami miękko układającymi się na wydatnym brzuchu, tam filigranowa elegantka w spodniach 3/4 i koronkowej bluzce w uroczym kapelusiku. Całkiem nieopodal spotkanie biuściastej opalonej pani i jej bladej wiórkowej koleżanki z ogorzałym, łysiejącym kolegą… Spotkanie nad morzem… Być może później i spotkanie na “fajfie”… Kto wie… Docierająca do mnie radość i uśmiechy pań bezcenne… A później może “małżeństwo z poznania”… W końcu to też część leczenia uzdrowiskowego…;)

IMG_4262

Było mi błogo i bardzo dobrze. Konfitura czereśniowa była najlepszą z możliwych, bo nutka truskawek i wanilii maczała w jej smaku swe wonie i a bułeczki (o których w następnym wpisie), no…, dawno takich dobrych bułeczek nie jadłam. Właściwie to pomijając sobotę (bo te bułeczki piekłam dzień po dniu), to ostatnim pieczywem wyciągniętym z piekarnika, miesiąc i trzy tygodnie temu, była chałka.

Konfitura czereśniowa z sokiem truskawkowym i wanilią

700 g czereśni
1/2 szkl. soku z truskawek( odlanego z truskawek podczas gotowania konfitury truskawkowej w jej początkowej fazie)
2oo-300 g cukru
2-3 łyżki ekstraktu waniliowego

1. Czereśnie pestkuję. Jeśli nie masz pestkownicy, możesz użyć wsuwki do włosów. Chwytasz ją w prawą dłoń, w lewą czereśnię i wbijając okolicę po ogonku, wykonując ruch od siebie, miękko wyłuskujesz pestkę.
2. Czereśnie wkładam od razu do garnka , w którym będę gotować konfiturę. Dolewam sok truskawkowy i zagotowuję, zostawiam na płycie do ostygnięcia. Jeszcze ze trzy razy tego samego dnia tak samo zagotowuję. Następnego podobnie, aż ilość soku zredukuje się do 1/3. Wtedy zagotowuję jeszcze raz, dodaję ekstrakt waniliowy i wkładam do wyparzonych słoiczków. Pasteryzuję w piekarniku nagrzanym do 100°C przez 20 min.

konfitura czereśniowa2

Po tak cudnie rozpoczętym dniu wróciłam do domu i miałam jeszcze całe , długie przedpołudnie dla siebie. Wszak w poniedziałki zaczynam o 13.
Ten dzień wyglądał jak pierwszy dzień lata. Okna pootwierane były wszędzie i każdy marzył o urlopie. Pod wieczór jednak front zmienił się całkowicie. Nad miastem powiało grozą… Spotkały się dwie burze… Co to była za bitwa…! Chwilowy brak światła w mieście, ulewa, pioruny i błyskawice..! A wszystko to w podwójnym wydaniu. Rower musiałam zostawić w pracy. Do domu wróciłam taxówką. W drodze powrotnej zaczęło się jednak przejaśniać i słońce, które tak pięknie mnie obudziło,pomachało mi mocno pomarańczowym uśmiechem na dobranoc. Odwzajemniłam ten uśmiech. Wtedy niebo zaczęło się rozjaśniać tak mocno o tej porze jak nigdy dotąd - zrobiło się wyjątkowo jasno, przejrzyście i tak niewyobrażalnie widno, że aż… słów było brak aby to opisać, a pan taxówkarz o 21.15 życzył mi miłego dnia.
A tak naprawdę lato przyszło dzisiaj z zimnym wiatrem, kurtką przeciwdeszczową i 17 stopniami. Udanego lata I Wam , Moi Drodzy, i mi! Mimo wszystko.

43 komentarze:

  1. Ewelinko, czyta się Ciebie z prawdziwą przyjemnością.
    Zdjęcia ogląda również:)
    Chętnie bym zjadła takie śniadanie w Twoim towarzystwie, na plaży właśnie:)
    Wspaniałe bułeczki z konfiturą czereśniową - śniadanie marzeń.

    Dobrego dnia Kochana i całego lata :)
    Uściski:*

    Ps. Jak czytam to po prostu Cię widzę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewelinko, jakie piękne zdjęcia! nie mogę sie na nie napatrzeć. są przeurocze ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszcze okrutnie takiego poranka nad morzem. Widoki piekne, konfitura smakowita, wszystko na swoim miejscu :)) U nas pogoda zmienna. Wczoraj byla burza a dzis od rana slonce. Az chce sie zyc :))

    Usciski.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku Ewelinko jak pieknie napisane!! az sie rozmarzylam, i wrecz czulam ten poranny zachach powietrza, zapach morza i wieczorny zapach po burzy:-) Czysta poezja!! Sciskam Cie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Spektakl słoneczny Ci się należał po deszczach .
    Pięknie kiedy słońce tak nas rozpieszcza.
    Czereśniowy dżem to coś dla mnie.
    Pyszności!
    I chciałabym tak rozsiąść się z nim nad morzem i zostać tam na długo...
    Słonecznego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale sie ciebie czyta, wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytając Twój wpis przeniosłam się chociaż na chwilę z zakurzonej, pachnącej brudem Łodzi na nadmorskie plaże, poczułam słońce i na mojej twarzy :) Uwielbiam czytać te wpisy, są niesamowite.
    Zazdroszcze wszystkiego: domu z ogrodem, bliskości morza, konfitury, bułeczek...Cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Majanko - już lato, przyjeżdżaj, bułeczki upieczemy "w try miga", słoiczek konfitury jeszcze jest, poza tym jeszcze zrobię, więc pakuj się...:)

    Karmel-itko - gdyby nie to, że niezapobiegliwa fotografka zabrała nie tę baterię co trzeba( naładowana została w ładowarce, a ja wzięłam , która leżała obok...) to byłoby tych zdjęć więcej. Dziękuję za przemiłe słowa:)

    majeczko - u nas to dziś też kurtka przeciwdeszczowa,kaptur na głowie i lekka mgła o 7. Czekam na Prawdziwe Lato:)

    Syl - jak miło Cię widzieć! Dzięki za Twoją energię i ciepło:) Uściskami się cieszę i odwzajemniam!!!

    Amber - jeden poranek, ale JAKI...! Tak właśnie pomyślałam, że czereśnie to dla Ciebie, bo ostatnio to Twoja bajka:). Słonecznego tak, tak... i dla Ciebie i dla mnie!

    Maggie - teraz już wiem:):):)

    Madzialena - ale w Łodzi też pewnie są miejsca Szczególne? Są tacy, którzy chcieliby tam mieszkać - słyszałam. Cieszę się jednak, że poczułaś słońce i mój poranek:) Dom z ogrodem jest niestety 100 km ode mnie, to jedna wielka rzecz, której żałuję, że nie jest na wyciągnięcie ręki, ale dziś tam znów jadę:). Dziękuję Ci za wszystkie miłe słowa i życzę Ci, Madzialenko, pięknego weekendu może gdzieś za miastem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna historia Ewelinko ;) Możliwość śniadania nad morzem musi być cudowną sprawą! Życzę więcej takich :) Ściskam, podobnie udanego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rowerowe zdjęcie jest obłędne. Kiełkuje mi w głowie pomysł na rowerowy wpis, bo dawno żadnego nie było i zgłoszę się do Ciebie z prośbą o zgodę na wykorzystanie tego cudeńka u siebie.
    Jaki spokój na tym zdjęciu i jaka świeżość!

    OdpowiedzUsuń
  11. Z Ciebie taka wariatka jak i ze mnie :).
    Fotki cudowne, ach, poczułam wiatr od morza, bo ja taka mixowata genetycznie jestem, Tata z Kaszub, mama z Miasta Ceramiki, korzenie wileńskie, a dusza z Izraela ;),
    I się dziwię, że się tam mewy nie rzuciły na ten wymarzony piknik w słońcu :), a może to taka przynęta na jakiegoś piłkarza, wiesz, przez żołądek do serca.... :)
    Buziaki i miłego weekendu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam czytać Twojego bloga, zrelaksowałam się na samą myśl o czereśniowej konfiturze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie piękne zdjęcia, w taką pogodę jak nasza to tylko oczy cieszyć takimi widokami i smakowitościami!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nakarmiłaś mnie tym wpisem do syta :))

    OdpowiedzUsuń
  15. iDEALNIE IDEALNE ROZPCZĘCIE DNIA! MORZE, BUŁECZKI, KONFITURA, ROWER....

    OdpowiedzUsuń
  16. Te pyszności na plaży, ale się rozmarzyłam! Piękne, słoneczne zdjęcia. Spróbowałabym tej konfitury z wielką ochotą :).

    OdpowiedzUsuń
  17. Zjadłabym chętnie śniadanie nad wodą... przepiękne widoki...
    A konfitura wydaje się być przepyszna! Na pewno spróbuje zrobić!
    Bogna

    OdpowiedzUsuń
  18. jak pieknie napisane .... ach zdjecia bajeczne:))))))

    OdpowiedzUsuń
  19. Ewelinko, potrafisz mnie wyrwać z piątkowego otępienia ;)Mam śliniotok i odczuwam autentyczną zazdrość o tak nieprzyzwoitą bliskość morza ;)
    Ściskam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  20. Takie letnie poranki nad morzem, jeszcze poza sezonem, to byl nigdys i moj ulubiony czas... Dzemu zrobic nie moge, bo ceny czeresni tutaj sa po prostu tak zawrotne, ze te garsc, ktora da sie kupic pochlona wnet dzieciaki... I dobrze :-) Moze masz wiekszy zapas? :-))) A alejke chyba poznaje, ciekawa jestem przeogromnie tego Twojego nowego miejsca na ziemi... Buziaki sloneczne!

    Ps. Zrobilas z niego bulki? Superpomysl :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. ja chce tam do Ciebie nad to morze :) moge nawet pchac rower wypełniony po brzegi słoikami z marmolada i bułkami :) ale ja chcę nad morze !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda, że moje czereśnie już w słoikach, może zrobię podejście do konfitury truskawkowej. Mam szansę znaleźć przepis na takową na Twoim blogu?:) Będę miała chwilkę to poszperam:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak pięknie to napisałaś. Czuję, jakbym towarzyszyła Ci w poranku:-) Pewnie dlatego zniknęło tyle konfitury ze słoiczka;-)Zauważyłaś?

    U nas też całkiem deszczowo. Podobno całe ciepło uciekło na Południe, w góry. Może kiedyś powieje w naszą stronę? Jeśli do mnie dojdzie, to obiecuję dmuchać z całych sił, bo to już prosta droga do Ciebie;-)
    Miłego piątku, a potem soboty i niedzieli, niech będzie... miłego całego lata!

    OdpowiedzUsuń
  24. Wspaniały post, zazdroszczę śniadania nad morzem, podoba mi się kubek termiczny do kawy. Tak mi błogo jak Cię czytam, idealnie przed weekendem przeczytałam i jutro zamierzam zjeść śniadanie na balkonie oo :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudownie się czyta Ciebie...A to zdjęcie morza mnie po prostu rozczuliło zupełnie...
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Wspaniale i bardzo smacznie zaczęłaś tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
  27. cudowne zdjęcia i to z nad morza:) pozdrawiam ciepło z Gdańska: zostaję :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ewelinko Ciebie się czyta jak najdoskonalszą książkę !!! a morze za kilka dni powitam osobiście :))) i poproszę o pogodę idealną - bo zasłużyłam :)))))) pozdrowionka cieplutkie przesyłam ..

    OdpowiedzUsuń
  29. Kochana czy to aby nie Kołobrzeg? Pytam bo widoki bardzo podobne, zwłaszcza na tę alejkę:) .... konfitury czereśniowej zazdraszczam ....u mnie wszystkie czereśnie przerabiam osobiście, zajadam, aż mi sie uszy trzęsą:) ..... ale żeby przezyc takie śniadanko nad morzem to nawet bym jeden durszlak poświeciła:) buziaki

    OdpowiedzUsuń
  30. rzeczywiście jest coś w tym co napisała Majana jak czytam Twoje posty to czuję się tak jakbym była wszędzie razem z Tobą no i te fantastyczne zdjęcia:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Piękny wpis mówiąc krótko! Śniadanie na plaży to jest coś!
    Jeszcze sobie na nie poczekam, na razie musi mi wystarczyć balkon... bo u mnie jeszcze ciężko z wstawaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Cudnie piszesz:)
    Konfiturkę kopiuję - wreszcie trafiłam na dobry przepis - uwielbiam czereśnie i chciałaby zachować ich smak na zimę
    pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  33. Po naszej stronie Baltyku lato tez w tym roku jest kaprysne, ale na szczescie nad morzem zawsze jest dobrze, niezaleznie od pogody :) Piekne zdjecia, a czeresnie UWIELBIAM!

    OdpowiedzUsuń
  34. Wow. Juz dodaje do ulubionych ;-) Moge czeresnie zastapic wisniami? usciski

    OdpowiedzUsuń
  35. Ach ten błękit!
    Czy Ty na pewno mieszkasz nad Bałtykiem??
    Wspaniałe śniadanie!:)
    Chętnie bym dołączyła.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  36. takie sniadanko nad morzem to fajna sprawa:)

    OdpowiedzUsuń
  37. agnieszko – dzięki Ci piękne. Teraz to jest tak, ze dzień ulewą się zaczyna, jak dzisiaj, albo burzą kończy, jak przedwczoraj... Serdeczności, Słodziaku Drogi!

    fuNi!ta – dziękuję ślicznie i cieszę się,z e mogę Cię gościć u siebie:). Rower nie mój, al zgłaszaj się:)

    Jo – ja myślę, ze mamy coś ze sobą wspólnego, ostatnio latałam polu facelii, na skraju którego stały ule...:):), a pole brzęczało, oj jak brzęczało...:). Wiesz, że tez mam korzenie wileńskie..., ale korzenie przeniosły się i urodziły zachodnich pomorców;). Mewy to chyba rano po śmietnikach buszują...
    Buziaki, moja Droga, Jo! Mam nadzieję, że dzisiejszy wypad rowerowy był udany?

    magdaleno – no nawet nie wiesz jak mi miło, jak czytam te Twoje literki:). Dziękuję:)

    Moniko – dziękuję Ci bardzo, teraz to ja cieszę oczy, bo dziś o 6 rano zbudził mnie ulewa..., później jako-tako, dwa dni ciepłe zakończone burzami... Katastrofa, mówię Ci...

    Auroro – ale masz dobrze..., ja też teraz potrzebuję takiej strawy... dziś morze co prawda w spódniczce, ale obowiązkowy sweter...:(

    Kucharzy Trzech – jak miło Was widzieć:). I-de-al-ne...:)

    Evitaa – powiem Ci jak spróbować: kupujesz czereśnie, pestkujesz, do garnka i za jakiś czas... próbujesz;)

    ZapraszaMY do stołu – z przyjemnością się do Was przysiądę:). Witaj Bogno, teraz to i ja bym zjadła, na pewno jeszcze to powtórzę:). Pozdrawiam Cię serdecznie!

    blaubeere - jak miło napisane... - dziękuję:)

    Anito(Anisiu) – jakiego otępienia, Słońce Drogie, toż Ty w pięknym ogródku przesiadujesz, a tam nic tylko oddawać się pracy, później kontemplacji i popijać cydr lub pyszną kawkę:). Pozdrawiam i czuję Twoje uściski!

    anno – miałaś takie poranki? To wiesz co to było:). Od tego weekendu tylko o 6 będzie dobrze, no... siódma tez do przełknięcia:). Popatrzę jutro, albo we wtorek jeszcze za czereśniami, bo zrobiłam tylko 3 słoiczki, z których został... jeden. Albo poczekam na te późne z naszego drzewa.
    Tak, tak bułki:), muszę napisać, tylko nie mam kiedy. Były już nawet trzy razy:). Teraz na pewno z orkiszową:)
    Uściskuję Cie mocno, mocno i wiem, że przydałby się @ - cierpliwości..., proszę:)

    Joasiu – to dawaj, po prostu dawaj i już - ugoszczę chlebem z konfiturą, może kawy dam...:):):)i razem pójdziemy nad morze:)

    OdpowiedzUsuń
  38. heidi – na blogu nie mam truskawkowej, ale truskawkową robię jak Ćwierczakiewiczowa: na 400g truskawek 800 g cukru ( ale ja zawsze daję trochę mniej), zalewam cukier wodą tak, aby go przykryła i zagotowuję. Później wrzucam truskawki (całe). Zagotowuję, zbierając szumowiny(łyżką), później na 5 min. odstawiam i znów gotuję. Czynność powtarzam jeszcze 2-3 razy. Odstawiam na drugi dzień. Zagotowuję i gorące wkładam do wyparzonych słoiczków. Do góry dnem i...voila!

    Aniu – towarzyszyłaś, bo myślałam o Twoim morzu niedawnym:). U nas z tym ciepłem to maskarada jakaś, co trochę nam kości pogrzeje to zaraz burza... Uściski serdeczne, moja Aniu Droga!

    Kobieto majsterkująca – kubek niestety nie jest tak termiczny ja bym chciała, ale daje radę (Starb... znaleziony na starociach bez śladu używania:)). Śniadanie na balkonie było? Mam nadzieję:)

    Olu_83 – dzięki, Duszo Dobra:). Rozczuliło... Tamto tak, ale dzisiejsze...brrrr... nie chciałabys go oglądać... Pozdrowienia, Ola, serdeczne!

    Kamilko – niestety później już tylko padało. Zdjęcia ratowały sytuację:)

    HandPickedForYou – witam w mojej kuchni:). Twoja obecność cieszy mnie bardzo:). Idę zajrzeć do Ciebie:)

    monique – eee tam.... w to już nie wierzę...
    Pogoda u nas niestety nawet jak Ktoś Bardzo Zasłużył jest do bani, chociaż... jak to mówią Skandynawowie: nie ma złej pogody, są tylko złe ubrania i... tego się trzymajcie buszując w okolicy piasku i wody, a jak będziecie blisko to zajrzyjcie do mnie:)



    Jolu Szyndlarewicz – aby:) Jeden porządny durszlak to jeden większy słoiczek – warto, nie warto... Musisz wybrać sama:).

    piegusku1976 – i to jest bardzo miłe:). I ja Cię mocno pozdrawiam!

    Olciaku vel Olciku – merci beaucoup!

    Karolino – balkon to bardzo dobra sprawa, nie wiem jak bym bez powietrza wytrzymała. Ciesz się swoim i celebruj chwile!

    Meis Ideis – Marto, wiesz, że jak widzę ikonkę Twojej fotografii to czuje niesamowity spokój w Tobie? Dziękuję Ci za miłe słowa, które zostawiłaś:) Aromat truskawki w czereśni jest wspaniały:)

    Agnieszko – chciałabym być po Twojej stronie Bałtyku... Na Bornholm mam tylko 2 godz., ale to nie to samo... Pięknie chwytasz te chwile, którymi zagląda do Was słońce:)

    ucho od sledzia – cieszę się:):):)
    Możesz zrobić wiśnie, tylko wtedy na 400g wiśni 800 g cukru, bo wiśnie kwaśne. Cukier zalej wodą tak, aby go przykryła (jakieś2 szkl.) Wody i zagotuj, na wrzący syrop wrzuć wiśnie, gotuj na wolnym ogniu i jak się zagotuje zdejmij na 5 min. Potrząśnij garnkiem, aby wszystkie wisienki pokryły się syropem. Później znów zagotuj i powtórz to tak ze 4 razy. W trakcie zbieraj szumowiny. Odstaw na drugi dzień, jeśli jest zbyt rzadkie zagotuj jeszcze raz tak samo jak dnia poprzedniego:). Gorące do wyparzonych słoiczków i do góry dnem!


    Konwalie w kuchni – Magdaleno, na pewno:):):). To zadzwoń kiedy będziesz i zjemy je razem!

    aga – przefajna:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Przepiękne zdjęcia!!!!
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Ada-Daro - dziękuję za te miłe wykrzykniki, zajrzę na pewno:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Od godziny już tu siedze glodna i nieuczesana no to chyba wsiąkłam- dołączam zatem do licznych wielbicielek:)

    OdpowiedzUsuń
  42. Ziemolino - i to mnie cieszy, a jak jesteś nieuczesana i tu siedzisz, to znaczy, że jesteś u siebie:). Czuj się tu dobrze!

    OdpowiedzUsuń