Smakowanie pierwszych tegorocznych truskawek jest jak pobudka z długiego zimowego snu. Stoję w kuchni przy oknie, patrzę na świeżą zieleń, która zdecydowanie kokosi się wokół placu zabaw. Przymykam oczy wgryzając się w słodki miąższ i odzyskuję siły, nabieram wewnętrznego blasku i czuję, że żyję w zgodzie z naturą. Jednocześnie nie do ogarnięcia jest świadomość, że to właśnie teraz, kiedy przeminęła pierwsza rabarbarowa fala, wszystko się zaczyna… Te czereśnie, agresty, porzeczki, jagody…, groszek, kalarepki, pierwsza marchewka… Tyle tego…! Nie wiem czy zdążę… Wszystko przede mną i wszystko takie obiecujące – świeże, jędrne i pełne lata, które tuż, tuż…
Staram się zapomnieć, że czerwiec przywitał nas gradem, który powtórzył jeszcze w sobotę i pocieszam się truskawkowym sosem z nutą brązowego cukru.
Do tego bułeczki na parze – ech… Przeniosłam się myślami do naszej kuchni w dawnym domu.Truskawki zebrane po porannej rosie przyniesione z ogrodu. Zielona kuchnia z fajerkami latem rozpalana tylko wieczorami. Słoiki czekające na owoce. Drewniana podłoga. Duże, dwuskrzydłowe okno przez które wpadało mnóstwo światła. Elektryczna płytka, a na niej garnek z gotującą wodą obwiązany gazą. I bułeczki, które najlepiej smakowały kiedy były jeszcze gorące. Zazwyczaj maczałyśmy je z siostrą w sporej ilości sosu i od razu pakowałyśmy do buzi.
Myślę, że te bułeczki posmakują wszystkim dzieciom. I tym małym i tym dużym, którzy w środku nadal pozostają dziećmi. Wszystkim Fanom Drożdżowego i Truskawek;). Polecam przymykając powieki i przenosząc się do starej kuchni…
Bułeczki na parze z sosem truskawkowym
16-18 bułeczek
1/2 kg mąki
pół kostki drożdży (50g)
2-3 łyżki cukru
2-3 jajka
1 szklanka mleka
1/4 kostki masła (25g)
1. Drożdże wymieszaj z łyżką cukru i 1/2 szkl. mleka. Odstaw do wyrośnięcia na 10 min.
2. Mąkę przesiej do dużej miski, wlej wyrośnięty zaczyn drożdżowy, dodaj jajka, resztę mleka i wyrabiaj do połączenia składników. Po 10 min. dodaj masło i jeszcze wyrabiaj aby uzyskać gładkie ciasto. Być może będziesz potrzebować trochę mąki do podsypania – dodawaj ją jednak oszczędnie. Ciasto ma być gęste, ale nie może być zbite.
3. Włóż ciasto do posmarowanej masłem miski, przykryj folią i odstaw do podwojenia objętości na 1-1,5 godz.
3. Ściereczkę, na której później położysz bułeczki do wyrastania, oprósz mąką.
4. Kiedy ciasto wyrośnie odgazuj je uderzając ręką, zarób aby stało się spójne i odrywając po kawałeczku formuj bułeczki. Kładź je na przygotowanej wcześniej ściereczce. Kiedy uformujesz wszystkie, przykryje wilgotną ściereczką i zostaw na pół godz.
5. Po tym czasie podrośnięte bułeczki włóż do parowara na 10 min. Jeśli nie dysponujesz tym urządzeniem, wlej wodę do dużego garnka(pół garnka), połóż na niego duży kawałek gazy, albo pieluszki tetrowej, obwiąż sznureczkiem, albo gumką i kiedy woda się zagotuje, układaj na tej konstrukcji bułeczki. Gotuj 8-10 min. Pierwszą najlepiej sprawdź przełamując na pół – w środku nie może być surowego ciasta.
Sos truskawkowy:
truskawki - dowolna ilość
cukier brązowy do smaku
cukier waniliowy
Wszystko zmiksuj.
Gorące bułeczki polewaj sosem, możesz dodać kwaśnej śmietany i posypać cukrem (u mnie cassonade).
Tydzień zapowiada się pracowicie. Miłego, moi Mili!
uwielbiam!!! musze koniecznie zrobic....
OdpowiedzUsuńprzepiękne zdjęcia, jak zwykle!
OdpowiedzUsuńOjeuniu Ewelink pyyycha, ja tez uwielbiam i czasem robie ale kupuje gotowe bo ja sie nie nadaje do robienia samemu takich buleczek;-))) Piekne fotki, i ten dzbanuszek jejku!
OdpowiedzUsuńSciskam
A wiesz, ze ja takich buleczek jeszcze nie jadlam? Teraz widze ile trace :)) Przepiekne zdjecia kochana (jak zwykle zreszta:))
OdpowiedzUsuńUsciski.
Uwielbiam!!!! chociaż moje ulubione to te z jagodami i z makiem. Twoje wyglądają pięknie, przepięknie :)
OdpowiedzUsuńEwelinko, u nas na Śląsku na te bułeczki mówiło się buchty. Również kojarzą mi się z dzieciństwem, ale mam mniej sympatyczne wspomniania niż Ty... Nie za bardzo za nimi przepadałam ;) Ale jeśli chodzi o mus truskawkowy to jestem jak najbardziej na tak!
OdpowiedzUsuńTak dawno już chciałam je zrobić, może w końcu się za nie wezmę. Super to zdjęcie gradu, rewelacja !
OdpowiedzUsuńChcę Twoją kuchnię ! ! ! z fajerkami :), Nigella ze mnie żadna, pampuchy kupne biorę, bo zawsze szkoda mi czasu :), ale to mieszkanie w dwustuletnich murach chyba tak na mnie trochę działa, że się udomawiam, powoli, ale zawsze :) i wracam do częstszego gotowania, choć polot do tego na studiach został :), a za sos Ci dziękuję, może kilka truskawek przed sobą i swoim łakomstwem uchowam i zrobię z myślami o Tobie i Twojej pełnej nieziemskich smaków kuchni :)
OdpowiedzUsuńOjej! Cudowne! Na pewno niedługo zrobię! Posyłam truskawkowe uśmiechy :)
OdpowiedzUsuńSprobuje i ja... czy ktos moze sie oprzec takim zdjeciom i argumentom? No i ten sos truskawkowy, czuje az tutaj, jak pachnie... Wpatrywanie sie, ma w sobie cos magicznego, prawda? Buziaki serdeczne, Kochana
OdpowiedzUsuńŁo matko! Jak uroczo. Zwłaszcza pierwsze. Jak w retro kuchni..., która budzi pozytywne wrażenia...
OdpowiedzUsuńU mnie w domu również mówiono na te bułki "bułki na parze" i jest to rzadko spotykane określenie, bo częściej spotykam ich odpowiednik "kluski na parze", a w innych regionach jeszcze inaczej są nazywane. Tak czy inaczej uwielbiam je i kojarzę równiez z dzieciństwem. Moja mama podawała je z rzadkim kisielem z owocami i do tego kleks kwaśnej smietany; ze zmiksowanymi truskawkami, jagodami z dodatkiem śmietany. A na drugi dzień babcia zawsze przekrajała każdą bułeczkę, rozgrzewała masło i podsmażała je z każdej strony na rumiano, a następnie posypywało grubo cukrem pudrem lub kryształem - pychota i takie wspominam najmilej. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńmniam mniam:)
OdpowiedzUsuńJadłam, owszem, ale nigdy nie zrobiłam. Apetyczne zdjęcia bardzo mnie do tego motywują :)
OdpowiedzUsuńNie dziwie sie, ze uwielbiasz :) Ja ich smak poznalam dopiero niedawno i bylam zachwycona. Patrzac na twoje zdjecia, nabralam ogromnej ochoty na takie buleczki!
OdpowiedzUsuńO takich ciągle opowiada mój mąż. Ja niestety nie mam takich wspomnień z dzieciństwa. No cóż, może zrobię ja, żeby nasze dzieci miały?
OdpowiedzUsuńUwielbiam je! To smaki mojego dzieciństwa!
OdpowiedzUsuńZ sosem jagodowym! Pycha!
robimy takie z sosem waniliowym! pycha:D
OdpowiedzUsuńJa zawsze zjadam jeszcze ciepłe.Przekrawam i smaruje masełkiem mniam
OdpowiedzUsuńFantastyczne:)
OdpowiedzUsuńJA TEŻ UWIELIAM...
OdpowiedzUsuńParowańce! :)
OdpowiedzUsuńMoje ukochane, z dzieciństwa. Powiem Ci jak mi się kojarzą:
Babcia Rózia, jej kwiecisty fartuch, duży garnek obwiązany gazą, a na nim parowańce. Talerzyki ze śmietaną i cukrem, ja i brat przy stole, łapki i buzie białe od śmietany ;)
Tak Babcia podawała zawsze parowańce.Uwielbialiśmy je. To był najlepszy sposób ich jedzenia, jeszcze ciepłe maczane w tej śmietanie :).
Dziekuję za wspomnienia:)
Piękne zdjęcia Kochana,buzka:*
To również moje wspomnienie z dzieciństwa. Lubię ja z truskawkami ze śmietaną albo jagodami. A poza sezonem ze śmietaną z cukrem i dużą ilością cynamonu. Wersja wytrawna też jest dobra, np. z jakimś gulaszem i zasmażaną kapustką, ale owocowa wygrywa!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
Ewelina, dam sie pokroic za bulki na parze! A z sosem truskawkowym to nawet sobei nei jestem w stanie wyobrazic - to musi byc "dobrota" i kto mi to tutaj zrobi, jak juz dzieckiem jestem takim troche przerosnietym :D
OdpowiedzUsuńI Ty piszesz, ze kazdy zostaje dzieckiem choc w srodku i to musi by prawda! Usciski :)
Wiesz,że ja też zachwycam się tymi plonami,które już są i które jeszcze przed nami.
OdpowiedzUsuńTakie wspaniałości!
A Twoje bułeczki z truskawkami to przepyszny pomysł na truskawki&Co.
Smakowicie podane.
Pozdrowienia ciepłe ślę.
Oooo oooorgia truskawkowa :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam je:) Są ponadczasowe:)
OdpowiedzUsuńzakochałam się w Twoich zdjęciach! :) nawet deszcz za oknem wygląda pięknie ;)
OdpowiedzUsuńMoja babcia robiła takie buły... w sumie chyba tylko to robiła;). Uwielbiałam je:)
OdpowiedzUsuńU mnie były nazywane kluskami na parze. Oj, zanim powstały te dziwne metalowe nakładki na garnki, babcie i mamy kombinowały z gazą, ściereczkami i gumkami recepturkami :). Jadło się z masłem, cynamonem albo koktajlem truskawkowym. Pycha. A Twoje wyglądają tak odświętnie :).
OdpowiedzUsuńkocham ponad wszystko :)
OdpowiedzUsuńEwelinka, ja takie bułki na parze to jadałam tylko u znajomych, u mnie w domu ich w ogóle nie było, a ostatnio ciocia jedna, taka najbliższa mi powiedziała, że kiedyś to ich mamusia gotowała takie bułki, parzaki je nazywali - no po prostu ręce opadają.. Ile to takich przepisów rodzinnych, potraw nigdy nie odkryjemy..?
OdpowiedzUsuńAle teraz już nie ma wyjścia, zrobię z Twojego przepisu i obowiązkowo z truskawkami - pewnie że wszyscy w środku jesteśmy dziećmi :)))
czesc siostrzyczko. ale narobilas mi smaka na pyzy z truskawkamu......osz niech cie.....tutaj to nie mozliwe, bo sezon na truskawki sie juz skonczyl - sa tylko zima.....wrocily wspomnienia maminych pyz.......mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńczesc siostrzyczko. wrocily wspomnienia maminych pyz z truskawkami. ale mi narobilas smaku,moze przeslesz poczta.......ha ha zartowalam.....tutaj raczej nie dam rady zrobic teraz tych smacznosci, bo sezon na truskawki juz sie skonczyl, jest jak wiesz zima.pozdrawiam i smacznego:)
OdpowiedzUsuńMniam :))
OdpowiedzUsuńOj tak pampuszki to smak dzieciństwa:) koniecznie z owocowym sosem, choc znam takich, którzy jedzą je z gulaszem:) buziaczki zasyłąm:)
OdpowiedzUsuńa wiesz, że u mnie się w domu rodzinnym nie robiło takich bułeczek-pampuchów, moje dzieci natomiast je uwielbiają szczególnie ze śmietaną i cukrem pudrem, podam im w najbliższym czasie tak jak Ty-z truskawkami, już sobie wyobrażam ich słodkie minki:)
OdpowiedzUsuńEwelinko ja też je uwielbiałam i zostało mi do dziś ;) A z sosem truskawkowym to już w ogóle ;) Pyszne!
OdpowiedzUsuńMoja Mama też takie robiła.
OdpowiedzUsuńWspomnienie dzieciństwa:)
A ja, wyobraź sobie nigdy nie jadłam bułeczek na parze w wersji na słodko. Zawsze na słono, z mięsnym sosem. Ale na słodko i do tego z truskawkami muszą być pyszne :-)
OdpowiedzUsuńCzysto biały bedzie nastepny po pastelowym pledzie :)
OdpowiedzUsuńdzieki za odwiedziny :)
..to ja może nie o jedzeniu...choć ślina napływa mi i tak zbyt szybko widząc to co widzę...
OdpowiedzUsuńZdjęcia FAN TA STYCZ NE! Patrzy się po prostu wielkimi oczyma i zazdrości aparatu oraz oka do ujęć. Muszę tu wrócić...
Chodzą te kluchy ostatnio za mną :)Może się wreszcie skuszę i zrobię?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zdjęcia!!! Chyba naprawdę dawno Tutaj nie zaglądałam - nie umiem się nazachwycać!
OdpowiedzUsuńRobisz tak niesamowicie klimatyczne, pełne ciepła fotografie... Piękne.
Brrrr.... tylko nie z sosem truskawkowym. Za to z pieczarkami, mmmm.... zrobię sobie po powrocie z wakacji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Bardzo sie ciesze ze do mnie trafilas bo w ten sposob ja moglam trafic do ciebie....:)))A tutaj jest slicznie i smakowicie....:)))Pozwolisz ze sie rozgoszcze :))))Milej niedzieli Alicja
OdpowiedzUsuńsumienia nie masz :)
OdpowiedzUsuńMadleine – cieszę się:). Zrobiłaś?
OdpowiedzUsuńOlu - :):):) Cieszę się, ze to piszesz – jak zwykle się cieszę:)
Syl – Słoneczko moje, to łatwe, ale jak się nie ma co się lubi… Wiesz, że nigdy jeszcze nie kupowałam, nawet nie wiem, że są dostępne… Dzbanuszek tkmaxx:) ostatni uśmiechała się do mnie:)
majko – jak Cię znam to zrobisz:). A jak nie to… tracisz..;). I ja uściski ku Tobie!
cozerka – z makiem to ja jeszcze nigdy…, z jagodami tak, choć te truskawkowe wspominam najbardziej. Ale jak z makiem…? Mak do ciasta, czy do jagód?
Canette – Ty tu u mnie pierwszy raz chyba… Witaj! Cieszę się, ze zwróciłaś uwagę na grad – „waliło” nim z nieba niemiłosiernie… Dziękuję:)
Jo – Słońce moje Najlepsze, tę kuchnię to i ja bym teraz chciała… Nie od razu Kraków zbudowano. Ja tez się cały czas uczę, jestem tylko if, która na drugim etacie piecze dla przyjemności i czasem coś ugotuje. Udamawiaj się, udamawiaj, ogórki już chyba doszły, prawda?
Dziękuje Ci za wszystkie miłe słowa, które mi zostawiasz:)
Edith – dziękuję, truskawkowe uśmiechy doleciały, miłe są! Jeszcze nigdy truskawkowych uśmiechów ni dostałam…:)
anno – zrób, zrób, przecież jest jak koktajl tylko bez mleka. Mama robi jeszcze waniliowy sos – też pycha… Może innym razem. Teraz zapomniałam. Dziś wpatrywałam się w morze… Zresztą, ciągle gdzieś się wpatruję, choćby wewnętrznie jeśli nie można inaczej, choć myślę, też to zewnętrzne jest wpatrywaniem się w głąb… Ale Ty to wiesz. Mocno przytulam:)
Patrycjo – dzięki Ci śliczne!...i budzi mnóstwo wspomnień w zwykłości swojej niezwykłych…
Dario Anno - czyli masz podobne wspomnienia do moich:), ale o tym aby nazywać je kluskami jeszcze nie słyszałam. Wiesz, że u nas nigdy nie dotrwały do następnego dnia? Wypróbuję następnym razem – podsmażę na bank i posypię cukrem:) – Dziękuję!
blaubeere - :)
Ivko – czy zmotywowały aż tak, aby zrobić? Jestem przekonana i cieszę się:)
Maggie – to jesteś świeżutką zwolenniczką tych bułeczek:) Pozdrawiam Cię!
kabamaigo – przecież dla dzieci wszystko:), a i Pan Mąż się ucieszy:)
Jagodo – z sosem jagodowym też jadłam:). Pewnie, że pycha, a jak fantastycznie człowiek później wygląda…!
Paulino – u nas tez robiło się z waniliowym jak nie było truskawek:). Pewnie, że pycha!
Igo – dla mnie też ciepłe najlepsze . Niby parę minut a nigdy nie mogę się doczekać, nawet jak sama robię:)
wiosenko27 – dziękuję:)
Beato – wiesz, Dziewczyno, co dobre…:)
Majanko – parowańce u Was się mówiło? Pierwsze słyszę, ale jak pasuje:). Miałaś Babcię Rózię w kwiecistym fartuchu? Taką jak rogaliki u Basi? A śmietana i cukier, najprostsze, ale jakie pyszne:). Uściskuję Cię mocno!
Fuchsiu – w wytrawnej wersji tylko z kaczką:), owocowa ma w sobie swoistą lekkość, dlatego wygrywa, nie sądzisz?
Dziękuję!
buruuberii – Basia, Dziecino, Ty sobie sama zrób i już, toż to tak, jakbyś, babki z piasku robiła i dolewała wody… Dasz radę…, bo dobrota jest jak malowana:)
Amber – ja mam wrażenie, że nie zdążę wszystkiego spróbować, bo kiedyś było tylko to u mamy, i wszystko w swoim czasie, a teraz tyle rożnych dobrości przywożonych z różnych stron kraju i świata i wszystko często wcześnie. Spróbować…, a co dopiero jakoś przygotować… Ech…
Serdeczności!
Auroro – oooooo… o tak:)
Nemi – odpowiednie słowo, w odpowiednim miejscu – ponadczasowe..:)
głodomorku - takie zakochanie jest dla mnie wielką przyjemnością:)
cd odpowiedzi nastąpi:)
Gulo – super, zawsze coś:). Trochę się uśmiałam z tego, że tylko to robiła Twoja Babcia, bo to chyba nie możliwe, nawet mój tata, który nic nie robił, potrafił zrobić kopytka, omlet i smażył kanie:). Przypomnij sobie coś jeszcze – serdeczności Ci posyłam!
OdpowiedzUsuńEvitoo – z tymi kluskami to już jesteś druga, jak widać co region, to inna nazwa. Odświętnie może przez tę śmietanę, choć u na nigdy jej dodatkowo nie było. Te ściereczki, gumki… - fajna sprawa. Pozdrawiam Cię, Evitoo!
magdo k. - ponad wszyyystko…??? Ja aż tak nie. Pozdrawiam Cię!
moniko – pa-rza-ki??? Jeszcze inaczej. I, że TY nie jadłaś to ja nie wierzę. Normalnie nie wierzę… To Ty je zrób, bo Ty Odkrywca Dawnych Smaków przecież jesteś:) - :*
Anonimowy – o rzesz kurczątko…, Tyś mnie odwiedziła:):):). Radość mnie wielka rozpierała i rozpiera jak to przeczytałam:). Czyli ten sam smak wspomnień… Gdyby u nas lotnisko było, to jakoś bym Ci przekazała, a pocztą… Przecież tam nazw ulic nawet nie ma… Uściskuję Cię mocno – trzymaj się, Sis, bez… truskawek i zjedz za mnie daktyli suszonych i jakieś dobre mango:)
Espresso – ja właśnie po nescafe espresso – mniam:)
Jolu Szyndlarewicz – pampuszki to nie słyszałam, raczej twardo-> pampuchy. Z gulaszem nie próbowałam, ewentualnie z sosem z kaczki:). Buziaczki odbieram i moje ku Tobie posyłam!
piegusku1976 – o, to chłopaczkowie Twoi będą mieć smaczne wspomnienia, tego jestem pewna, by same dobrości tam „produkujesz”. Smakowały z truskawkami?
agnieszko – mi zostanie na zawsze:*
Konwalie w kuchni - :):):) Co byśmy zrobili bez tych wspomnień…
Joasiu Skoraczyńska – spróbuj kiedyś:), ja z kolei na słono tylko z kaczką – też pycha!
Joasiu – taki biały mi się marzy…, tylko chyba kwadraciki musiałyby być większe… Zdolna Dziewczyna jesteś:). Ja w tej kwestii chyba poczekam na zimę… Pozdrawiam Cię serdecznie!
Karino – to ja może napiszę, ze czyta mi to wszystko bardzo miło:). Witaj i wracaj, roszę i zapraszam zawsze, bo bez Was, starych i nowych Gości, których polubiłam, i których poznaję, to miejsce byłoby puste.
Russkaya – jak to wygląda… kluchy chodzące za taka ładną Dziewczyną…??? Ogarnij się wreszcie i zrób;). I ja Cię pozdrawiam!
nat. – Dziewczynko Zajęta, jak Cię nie ma to nie ma, a jak jesteś, to mi tu takie ładne literki piszesz, że aż ho, ho… duma mnie rozpiera i uśmiech na buziaku się maluje:) :):). Dziękuję!
Fusion Mouse – Alicjo, Ty się rozgaszczaj, Ty do stołu mojego zasiadaj… Kawki…? Tak, bez cukru… Już włączam ekspress…:):):), Mozę zostaniesz na dłużej…:)
Anito(Anisiu) – nie mam…! Ani deczko…;)
Dziękuję Wam za te wszystkie przemiłe komentarze, motywują i mobilizują do pokazywania smaków mojego domu. Sama nie wiem ile tego jeszcze zostało… Wszystkich Was serdecznie pozdrawiam!
Ewelina
Usagi - Kochana, zagubiłam Cię... Wybaczysz..? Tych wakacji to Ci zazdroszczę... A na połączenie z pieczarkami nie wpadłabym - dobry pomysł:). Baw się dobrze i odpoczywaj całą sobą, której... mniej:). Mam nadzieję, że że już lepiej się czujesz, ale tych spodni zjeżdżających z tyłka nie zapomnę... :):):)
OdpowiedzUsuńsmakowały Ewelinko bardzo, znowu upominają się o powtórkę:)
OdpowiedzUsuńpiegusku1976 - Wasza radość jest moją radością!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowieści, Ewelajna :) Zdjęcia, piękny klimat...Zachciało mi się tych bucht, truskawek u nas jeszcze dużo, może się skuszę.
OdpowiedzUsuń