Czereśnie na drzewie, czereśnie w wiaderku zaczepionym na “es-owatym haczyku”, czereśniowe gałęzie i liście we włosach, czereśnie w ustach, czereśniowy sok na brodzie i czereśniowe plamy na rękach…. Później jeszcze zapach czereśniowej konfitury rozchodzący się po mieszkaniu i czereśniowe drożdżowe wyciągane z piekarnika przed snem… Zapach…, smak… Ach…!
Ale najpierw w dwóch ciepłych bluzach balansowałam na czereśni przekładając nogi z gałęzi na gałąź, siedząc na najwyższych partiach, próbowałam nie dać się wiatrowi, który szarpał na wszystkie strony. Ja na drzewie, mama na drabinie, na trawie zaś dziadek doglądający swoich ulubionych owoców, a właściwie poszukujący towarzystwa: “Piłyście już kawę…?”. Dziadek pilnował swoich dolnych gałęzi, bo te muszą zostać dla niego. Na drabinę nie wejdzie, tym bardziej na drzewo, chociaż kto wie…, z naszym dziadkiem nigdy nic nie wiadomo… Kawy tym razem nie było, bo cały czas “łapałyśmy” pogodę – deszcz i przejaśnienia…Pędem z drzewa, bo deszcz i z radością z powrotem, bo parę promyków słońca.
Połowa czereśni “zżarta". Co chwila wymieniałyśmy się uwagami w stylu:” No, zobacz, biorę całą kiść, a tu ani jednej dobrej…”, albo: “No, takie z góry ładne, a wszystkie do wyrzucenia”.
Nie takie łatwe to czereśniowanie, bo wieczorem usłyszałyśmy “ Z jednej strony szpaki, z drugiej strony, osy, z trzeciej znowu deszcz… Pora umierać…” powiedział wieczorem nasz silny dziadek (który właściwie od roku boryka się z rakiem jelita grubego), po czym zapytał mamę jak długo ta Kal----sowa żyła po operacji. Mam na to, że jeszcze 5 lat i dziadek (lat 92 - wciąż jeszcze jeździ samochodem…), który planował pożyć do 105-ki, aż usiadł z wrażenia… “Aż tyle…???”. No i nie wiadomo, czy już zmienił plany, czy jeszcze nie, ale żeby przez szpaki i osy…??? A może przez ten deszcz, którego potoki z nieba wciąż spływają… Pogoda dla starszych ludzi jest bardzo ważna. Oj, już nie tylko dla starszych, bo nawet teraz, gdyby nie mucha bzyczeniem tęskniąca do świata za wielką szybą, nie wiedziałabym, że jest lato. O, przepraszam było… w zeszłą niedzielę.
I było jednego dnia, kiedy fantastyczna szóstka Alicjowo - Olkowych dzieci była u mnie na cieście. Też z czereśniami . I z kruszonką. Zajadaliśmy się jeszcze się jeszcze ciepłym. Chrrrrupiącym… Świetnym i szybkim na lato. Dla dzieci, dla dorosłych, dla wszystkich na zimne, jak u mnie, i na ciepłe, jak pewnie u Was dni. Przepis od Anny:), nazwa też od Niej:).
Croquemitoufle albo Crumb cake
Składniki na dużą blachę 40x24 cm (możesz użyć połowy składników na mniejszą blachę albo użyć tortownicy 22 cm):
240 g gęstego jogurtu naturalnego
440 g mąki tortowej
220 g cukru
6 jajek
120 g roztopionego masła
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1kg czereśni (jeśli użyjesz soczystych owoców weź 700 g)
1 łyżka Ameretto (może być Kirch)
Na kruszonkę:
180 g mąki
180 g cukru
180 g masła
180 g startych migdałów
Przygotowanie:
1. Nagrzej piekarnik do temperatury 180°C.
2. Dużą formę posmaruj masłem.
3. Umyte owoce wypestkuj (odsącz z syropu…-zależnie od tego, jakich użyjesz).
4. Do miski dodaj wszystkie - prócz owoców - składniki na ciasto, mieszaj krótko łyżką do uzyskania jednolitej, gęstej i gładkiej masy.
5. Ciasto wylej do formy.
6. W misce po cieście wymieszaj ze sobą dłońmi wszystkie składniki na kruszonkę do uzyskania odpowiedniej dla niej konsystencji.
7. Wydrylowane/pokrojone owoce ułóż na cieście. Posyp kruszonką.
8. Piecz 45 minut bez nawiewu. Może się okazać, że po 30 minutach trzeba będzie przykryć ciasto folią aluminiową, by uniknąć nadmiernego zrumienienia kruszonki. Ciasto sprawdź patyczkiem, po wyjęciu powinien być suchy. Ostudź przed pokrojeniem.
mój wpis na życzenie :), właśnie myślałam, że dawno Cię nie było :), drożdżowe uwielbiam, jedyne ciasto, którego nie udało mi się nigdy zepsuć, ale bez kruszonki na rzecz większej ilości owocków :), a dziadek nie 105, a co najmniej 110 :), musisz go wizją prawnucząt mamić :)
OdpowiedzUsuńEwelinko cudowne. No i te zdjęcia dzieciaków (a gdzie pozostałą czwórka?), no i opowieść o dziadku (chyba zdanie zmienił?)
OdpowiedzUsuńPyszne ciasto, fajne dzieciaki. A dziadkowie to nie do zdarcia są! :)
OdpowiedzUsuńLata niestety nie ma,polnoc omija caly czas,super szybki przepis,dobrze doczytalam,ze bez wyrastania?wyglada super,dobrego tygodnia,Kasia L.
OdpowiedzUsuńMniam!! :) Moje lato niestety zaczarowane jest jagodami z warszawskiego bazarku, mimo, że chciałabym zebra je sama w bieszczadzkim lesie :(
OdpowiedzUsuńCzereśnie to zdecydowanie mój największy hit lata :D są tak pyszne, że nie dziwię się, że są atakowane ze wszystkich stron :)
OdpowiedzUsuńMoze choc razmi sie uda i bede pierwsza z komentarzem?
OdpowiedzUsuńJa w sercu Mazur, nie leje,a wieje,slonko czasmi spoziera. Nie jest zla. A w srode wyprawa do Wilna.I juz sie nie mogedoczekac :-)
Sprostowac musze, ze nazwa nie moja, taka tradycja kulinarna. Chyba zdecydowanie lepiej uzywac nazwy bardziej przyjaznej - crumb cake, prawda?
Buziaki i moc slonecznych usciskow
Anna
zamarzyło mi się takie ciasto i taki kubeczek pełen czereśni :)
OdpowiedzUsuńprzygodne to Twoje czerwśniowanie
OdpowiedzUsuńa ciasto piękne
i zdjęcie ostatnie mnie zachwyca
Ewelino,
OdpowiedzUsuńjakie wspaniałe czereśniobranie!
Chciałabym wspinać się z Tobą po drabinach za czereśniami...Kiedy tak było u mnie...Wieki temu!
A Dziadziuś niech ma się w dobrym zdrowiu przez następne piękne lata.
Twoim ciastem to muszę się poczęstować choć wirtualnie.
Co za uczta!
mmm pycha!
OdpowiedzUsuńpo minach malych lasuchow widac, ze smakuje!^^
o tak ostatnie zdjęcie miażdży :)
OdpowiedzUsuńszóstka dzieciaków??? rany boskie
OdpowiedzUsuńTak, czereśnie nie mają łatwo tego lata.
OdpowiedzUsuńU nas "zżarte" już w całości.
Częściowo przez szpaki i osy,
ale w większej części przez nas:D
Kubek pełen czereśni...przepiękny.
Ciasto wygląda pysznie!
Dziadkowi proszę życzyć dużo zdrowia:)
Jaki piękny wpis! :)
OdpowiedzUsuńEwelinko to ciasto takie pyszne, domowe, no przecież lepszego nie ma. Nie dziwię się,że dzieciaczki tak chętnie zjadały.
Cudowne zdjęcia, wszystkie i ten kubeczek cudny:).
A Dziadkowi zdrowia życzę. Dzielny i silny Dziadek, bardzo podziwiam!:)
Lato? A gdzie jest lato? Zaczęło się już?
Ściskam Kochana :*
piekne jest to pierwsze zdjecie czeresni:)
OdpowiedzUsuńa ciasto... mniam cudownie pyszne:)
Rodzinne zbieranie owoców lata, cudowne chwile spędzone razem, a potem smaczne spotkanie przy kawie. Dużo zdrowia nie tylko dla Dziadka! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńObłędne,uwielbiam takie ciacha !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńLubię Twoje opowiastki:) I to bardzo:) Dziadkowi życzę jeszcze wielu lat pod czereśniowym drzewem:) a ciasto będzie mi się śnić jak nic!
OdpowiedzUsuńczytanie Twoich okraszonych rodzinną nutą wpisów uspokaja..koi,wprowadza w krainę sielskości i domowego spokoju.lubię tu wpadać.
OdpowiedzUsuńpiękne czereśniowe chwile:)
m.
Ciasto wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
Czereśnie ! Nie pamiętam, kiedy jadłam, ale to było dawno :) Ale chyba się skuszę na to ciacho. Przepiękne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńWspaniałe ciasto. A jak moje lato? Tak naprawdę skończyłam wakacje i jednocześnie je zaczynam ;) Na urlopie już byłam w czerwcu, wróciłam na sesję, a od tygodnia znów mam wolne (przynajmniej od uczelni) :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że pada, bo przynajmniej przed komputerem mogę posiedzieć :D
Ewelino, jak tu pięknie! Poczułam zapach domowego ciasta i przypomniałam sobie wspólne zbieranie czereśni i malin z Dziadkiem... wspaniałe wspomnienia, za które Ci dziękuję!
OdpowiedzUsuńObłędne zdjęcia i piękne, proste opowieści, jak zawsze, Ewelajno. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńJo – jak miło, przywołujesz mnie, widzisz myślami:). Drożdżowe jest moim ulubionym ciastem:), ale ten przepis tutaj na cisto kruszonkowe:).
OdpowiedzUsuńDziadka wizją prawnucząt nie mogę mamić, bo rzeczywiście to byłoby mamienie, gdyż nie mam z kim tych prawnucząt…:(
kabamaigo – dzięki serdeczne:). Pozostała czwórka jakoś tak… Franek spał, Tereska mała…, Łucja wcinała, aż się uszy trzęsły, a i Kacper nawet nie najgorzej, ale nie chciałam tak za dużo, bo może te zdjęcia nudzą jak duża ilość, sama nie wiem…
Evitoo – tak jest, dzieciaki fantastyczne:), a nasz dziadek to naprawdę, wyjątkowy Okaz;)
Anonimowy – Kasiu L. - no, nas omija to lato, ale może we wrześniu przyjdzie:). To ciasto jest na proszku do pieczenia – o drożdżowym pisałam, ze było, ale przepis jest na ciasto kruszonkowe:)
my-pink-plum – dobrze, że masz ten bazarek:) i dzięki niemu masz smakowite lato:)
Auroro – dla mnie też, choć dopiero co wypestkowałam przywiezione z domu i stoją na kuchence czekając na kolejne zagotowanie i włożenie do słoiczków, to już się nie mogę doczekać kolejnego wypluwania pestek:)
anno – ano nie…, może następnym razem:).
W sercu Mazur…. Dobrze Ci…, a dziś wyprawa do Wilna – och to moje Wilno kochane… Chłoń je całą sobą… Wiesz, że będziesz chciała tam wrócić?
A nazwa ciasta to chyba najlepsza cisto kruszonkowe – co Ty na to, może zmienię?
zauberi – a mi teraz tylko kubeczek pełen czereśni..:) Serdeczności, Droga Mamo!
asiejko – przygodne..? Raczej takie zwyczajne… Ostatnie zdjęcie… - dziękuję:)
Amber – jak dobrze przywoływać wspomnienia swoja codziennością:). Częstuj się!
Dziadek, jak mówimy , nie do zdarcia!
Magdo – wiesz jaka to radość kiedy upieczesz wielką blachę ciasta i połowa zostaje zjedzona jeszcze ciepła, a połowa zawinięta ze sobą i jak się dzieciaki cieszą, że jeszcze w domu będą mogły popróbować… Oj, radość wielka:), bo nic tak nie cieszy jak pieczenie dla kogoś , komu smakuje:)
Dusiu – żyjesz…??? ;););)
Anonimowy – uhm…, 6:):):). Tak fantastyczna, że aż im zazdroszczę…:)
Konwalie w kuchni – myślę, że ci, którzy mają sady czereśniowe osłaniają je specjalnymi płachtami, ale u nas dwa drzewa wczesnych, jedno późnych czereśni, z płachtą byłoby więcej zachodu niż to warte, pozostaje trochę narzekania…
Uściski! A wiesz, ze dziadek ciągle pyta po co mi tyle tych zdjęć, czy ja za każdym razem tak muszę latać po ogrodzie? Nie wystarczy mi raz…? Ano nie:)
Majanko – dzieciaki cudne, dziadek…. Mocniejszego w tym wieku nie znam:), ciasto szybkie proste, chyba właśnie takie najbardziej lubią dzieci:), a lato.. co jakiś czas odsłania pogodne oblicze, ale zazwyczaj płacze deszczem…:(. Uściski , Pani Rolkowa! Pogody Ci życzę, abyś mogła częściej jeździć:)
cd. opowiedzi nastąpi:)
Dlatego właśnie musi cierpliwie czekać :), jak to mój Dziadek mawia "co komu Bozia przeznaczy, to się na drodze rozkraczy" ;), jeszcze się będziesz opędzać, a może tak skutecznie Dziadek goni ;)
OdpowiedzUsuńDziadziusiowi życzę, aby skutecznie pozbył się tego cholerstwa ze swojego organizmu i dożył do 105-tki, a nawet więcej:) .... Alicjo - Olkowe dzieci cudne .... oczy mają porażajaco piękne i nie tylko oczy:) ... a co do czereśni to w tym roku ojadłam sie ich tyle, że w końcu mając 33 lata mogę stwierdzić "przejadłam się":) ... ale ciasta z czereśniami sierota upiec nie zdązyłam:)...a moje lato przyjemne, mimo deszczu i chłodku:)
OdpowiedzUsuńbuziaka zasyłąm:)
aga – dziękuję, na ciepło było boskie…, na zimno nie wiem, bo dzieci wzięły:)
OdpowiedzUsuńKamilko – dla mnie taki czas jak wyjazd do spa co 2-3 tygodnie:). Dziękuję, czuję Twoje serce dla mnie:)
kuchennefascynacje – dziękuję ślicznie:)
Piegowata – a mi jest bardzo miło jak mnie odwiedzasz, bo ja lubię Twoje:)
Moniko – tak ułożyłaś te wszystkie literki, że zrobiło mi się niezwykle i miło:) – Dziękuję Ci za takie dobre słowa:)
Angie – witaj u mnie – Dziękuję!
Beato – skusisz się? Koniecznie spróbuj jeszcze ciepłe…:). Dziękuję!
Usagi – wolne od uczelni…, też bym tak chciała. Ja wiem, że Ty po drugiej stronie, ale wiesz jak bardzo bym chciała wrócić do czasów studenckich wakacji… Do tej ilości czasu, która można fantastycznie podzielić… To co deszczu Ci życzyć?;););)
Zosiu – przywoływanie wspomnień swoimi wspomnieniami to moja specjalność;), bo okazuje się, że tak bardzo nie różnimy się od siebie, prawda? Dziękuję i pozdrawiam, Zosiu, serdecznie!
Aniu Włodarczyk(aka vespertine) – jak Ty to mówisz, to ja Ci wierzę i dziękuję:)
Jo – wiesz, istnieje obawa, że się nie doczeka… We mnie istnieje. Już zaczynam mieć wątpliwości, bo wg słów Twojego Dziadka, jakoś się nie rozkracza…, chociaż może jak będę miała 80 – tkę… Zawsze jest nadzieja – do końca życia, jak by nie było… W końcu mój dziadek wtedy brał swój drugi ślub…
Jolu Szyndlarewicz – wiesz, że Ty mi piszesz zawsze tak swojsko, tak domowo i zawsze się uśmiecham jak czytam Twoje komentarze:). Mówisz, sieroto, że nie upiekłaś i, że się objadłaś…, jak się skończą, to zaraz zatęsknisz…
Buziaka biorę i uściski w Twoje strony posyłam!
mniammmmmm :) a może być z malinami?? chce mi się tego ciasta.... łaziło za mną takie z kruszonką no i szybkie do zrobienia. Jest idealne jak dla mnie
OdpowiedzUsuńCzereśnie i migdały... aż się rozmarzyłam...
OdpowiedzUsuńNiedziela rano. Ja w pizamie, rozczochrana, zupelnie nieogarnieta czytam Twoj blog i popijam kafke no i robie sie glodna coraz bardziej...
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoje hiostorie, zwlaszcza te z udzialam dzidka- niech zyje lat 200 co najmniej!
Ciche zajęcia świetlicowe - może być, możesz dać 700g - do 1kg na tę ilość, albo podzielić proporcje na pół i zrobić w tortownicy.Cieszę się, ze Ci się podoba:)
OdpowiedzUsuńPatrycjo - pysznie, prawda, ale w takim towarzystwie jeszcze pyszniej:)
Ziemolino - wyobrażałam sobie jak musisz wyglądać, Dziewczyno z Rozwianym Włosem:), tez miewam takie chwile, choć bardzo rzadko, ale może właśnie dlatego bardzo je lubię. Wiem wtedy, że nic nie muszę...
A dziadek... zobaczymy, tymczasem jest nieźle, skoro autem jeszcze pomyka...:) Pozdrawiam Ci mocno i cieszę się, że wpadłaś niedzielnym rankiem i w piżamie:) - czuj się jak u siebie:)
Zrobiłam ciacho - rewelacyjne !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńkuchenne fascynacje - Ha....:):) Cieszy mnie to, obejrzałam je u Ciebie - wygląda mięciutko, żółciutko i smakowicie:)
OdpowiedzUsuń