środa, 17 kwietnia 2013

Sanguinello, świnka i... Charlotte Link


sanguinello (6)

Wcześniej tylko pachniała ciepłym powietrzem, a dziś przyszła tak jakoś niespodzianie w kwiecistej powłóczystej sukience i w jasnej, krótkiej kurteczce ze skóry... Na palcach jakby… Taka piękna z pogodnym, lekkim uśmiechem i łagodnym słońcem we włosach. Małego chłopca w lekkiej kurteczce uczyła jeździć na 4-kołowym rowerku. Tak się ucieszyłam na jej widok, ale w żaden sposób nie mogłam jej… dotknąć.

sanguinello (5)

Poczułam się jak wtedy, gdy miałam 7 lat i chorowałam na świnkę. Tak, jak wtedy, czułam się opuszczona... Razem z 6-letnią siostrą ma się rozumieć. Piękna wiosna i kwiecień, a my obie uwięzione w domu. W dwóch ciemnych kitkach po bokach, z nosami przy oknach, z szalikami na szyjach. Z niewątpliwym żalem w oczach i wielkimi świńskimi polikami… Ze smutnymi minami i sercami. Ach…, jakież to wtedy było okropne, jakie nieludzkie… Ten widok dzieciaków bawiących się na naszej ulicy. Próbowaliśmy się dogadać, ale marna to była zabawa. Dobrze, że miałyśmy siebie. Zawsze można było siostrze obciąć grzywkę i schować włosy pod dywan… Zawsze można było z długowłosej lalki zrobić łysego dryblasa bo skąd wtedy było wziąć lalkę chłopaka…? Albo pożar urządzić na farelce z bajek dla dzieci w języku rosyjskim. Cud, że tylko te żółte sztory się delikatnie zajęły…, bo mama zdążyła w porę.

sanguinello (3)

Tak samo czułam się w ostatnich dniach, bo katar mój przerodził się w gorączki i takie tam, co siły odbiera… Pozostało kurowanie się, spanie, kocyk, książka. Tym razem następna Charlotte Link “Przerwane milczenie”(chociaż, tylko ze swego rodzaju kulinarnej ciekawości, miałam dokończyć “Białe trufle”, ale…, Ci co czytali wiedzą...).  –  kryminał z szeroko rozbudowanym rozbudowanym studium psychologicznym. Było przyspieszone bicie serca i na pewno wyższe ciśnienie, chociaż na co dzień ciągnę na oparach… Wyjątkowo skonstruowana, trzymająca w napięciu akcja prowadziła mnie tak, że wydawało się,  że już, już wiem kto…, a tu nieoczekiwany zwrot, gęsia skórka i ogromna ciekawość jaki będzie koniec. Zaskakujący w każdym razie bo, świat według innych może wyglądać inaczej, tylko... które spojrzenie jest tym właściwym....?

sanguinello (1)

W trakcie i zaraz po książce witamina C w pomarańczach. Resztki pysznych sycylijskich sanguinello wirowały wyciskarce do cytrusów, a sok lał się strumieniami… Kryminał skończony, a po pomarańczach ani śladu. Trochę inaczej z moim samopoczuciem, ale i tak już jutro MUSZĘ do pracy.

sanguinello (2)

Ostatnią szklaneczką Wasze zdrowie!

sanguinello (4)

36 komentarzy:

  1. Duzo zdrowka kochana :) A zdjecia jak zwykle u Ciebie przepiekne...jak namalowane obrazy... :)

    Sciskam mocno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne przepisy i ogólnie blog :) Dodaje do obserwowanych z przyjemnościa i nadzieją, że bd korzystała z twoich przepisów :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewelinko, zdrówka przede wszystkim Ci życzę! Z tą świnką to jakbym czytała o sobie, dokładnie na wiosnę, też siedziałam w oknie i zazdrościłam koleżankom, które skakały w gumę... Z tym, że niestety nie miałam obok siostry, tylko małą gierkę z rosyjskiego bazaru z Wilkiem i Zającem, który zbierał jajka do koszyczka, pobiłam wówczas rekordy "zbieralności" :-). Jak zawsze przywołałaś moje wspomnienia :-).

    Ps. U nas też dziś pomarańczowo ;-).

    OdpowiedzUsuń
  4. Takie chorowanie to nawet można podciągnąć pod "przyjemności" :) Sok z sycylijskich pomarańczy to czysta rozkosz, a do tego dobra książka.. chwila wytchnienia gotowa.
    Doleczaj się szybko Ewelajno i niech wiosna Ci służy!

    Pozdrawiam serdecznie!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  5. W chorobie najbardziej "lubię" czas , który odzyskuję na czytanie książek:) - choć przy takiej pogodzie milej założyć rękawiczki i pogrzebać w ogrodzie. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrowiej Kochana! Pyszny zestaw witamin!

    OdpowiedzUsuń
  7. za te wszystkie dechy,deski i deseczki goszczace u Ciebie na blogu dalabym sie pokroic ;)
    Cudne fotki-jak zwykle zreszta :)
    Zycze zdroweczka,choc pewnie juz w tej chwili jestes zdrowiutka,a Twoja opowiesc przypomnialam mi,jak tez wlasnie razem z moja siostra (rok mlodsza) chorowalysmy i z nudow "zabawialysmy" sie "dziwnymi" rzeczami.....haha....dobrze,ze mama nie wiedziala o niektorych,choc obcietej pod katem 45° grzywki nie dalo sie ukryc ...

    pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie napisane, wiosnę czuję od pierwszego akapitu i takie fajne wspomnienia do mnie wracają.. ta grzywka !!! Naciągałam sobie włosy a potem ciach, jakie było moje zdziwienie gdy grzywka podskakiwała do góry i okazywało się, że wyglądam jak przedstawiciel awangardy ;) urocze.

    Życzę zdrówka i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zycze zdrowka! Wspaniale zdjecia!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdrowiej, pogoda taka cudna, aż szkoda każdego zakatarzonego dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kuruj się zatem z takimi pysznościami :)Oby szybko katar przeszedł!

    OdpowiedzUsuń
  12. Przydałby się jakiś holnderski artysta, który mógłby te Twoje cuda na płótnie uwiecznić. Niestworzone piękno tych Twoich obrazów, jakże spójne z tekstami. Pozostaję niezmiennie zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  13. choc zdjecia sa przepiekne i przykuly moj wzrok (jak namalowane obrazy - przyznaje racje Majazteca) to Twoje opowiesci powalily mnie na kolana ;-)) zwlaszcza fragment z grzywka pod dywanem hahahahaha zdrowka Kochana!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Na zdrowie, moja kochana:) Niech ciepły wiosenny wiatr wywieje z Ciebie resztki obleśnych bakterii i wirusów... Zdjęcia powaliły mnie na kolana! Buziak!!

    OdpowiedzUsuń
  15. o matko czy Ty masz jakieś studio fotograficzne, zawsze tak pięknie wszystko komponujesz :)) - jesteś mistrzynią martwej natury, uwielbiam Twoje zdjęcia :)
    Ewelinka, piję Twoje zdrowie szklanką soku, dla odmiany cytrynowego
    uściski,
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdrowiej kochana, a ja pozachwycam się tymi pięknymi zdjęciami:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale w Tobie cudnie tkwią TAMTE LATA... Miło byłoby spędzić razem czas na naszej paryi...

    OdpowiedzUsuń
  18. to mam nadzieję, że tym razem to nie świnka i że miał kto choć te pomarańcze wyciskać ;) (że ta świnka wszystkim się przydarza zawsze w ciepłe dzionki ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdrowiej Kochana ! Cóż za piękne zdjęcia, no przepyszne po prostu!:)
    Charlotte Link - uwielbiam jej książki. "Przerwane milczenie" jeden z najbardziej wciągających.
    Teraz czytam jej najnowszą pt "Obserwator" , tylko coś czasu mam mało, ale ogarnę się ;-)
    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
  20. I Twoje również. Wierzę, że tak będzie!

    OdpowiedzUsuń
  21. Taka piekna opowiesc, ze sama rumiencow dostalam na polikach, choc zdrowa jestem. Jak widzisz sobota wczesnie rano to jedyny moment wytchnienia ale za malo go by zrobic wiecej w kazdym razie tyle ile by sie chcialo. Mam nadzieje, ze uda mi sie napisac... Usciski, Kochana Moja, mam nadzieje, ze pomaranczowa kuracja poskutkowala i juz Ci lepiej na dobre :-)

    Anna

    OdpowiedzUsuń
  22. dużo zdrówka! mnie od wczoraj tez niestety coś rozbiera tylko z książką zalec mi nie dane bo dzieciaki... kuruj się!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. zakochana jestem w tych pięknych pomarańczach.

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepiękne zdjęcia, aż ma się ochotę na trochę owoców! Życzę dużo, dużo zdrowia tej pięknej wiosny :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja również jestem w trakcie czytania Białych Trufli :)
    Bardzo się cieszę, że tu trafiłam, bo robisz cudowne potrawy i piękne zdjęcia !

    OdpowiedzUsuń
  26. Pięknie tu u Ciebie :)
    no i mam nadzieję, że moc witaminy C w pomarańczach ukryta pomogła pokonać chorobę

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytało się cudnie...
    Znam te książki,byłam tak samo zauroczona.
    A sanguinello z Sycylii też u mnie.
    I piję sok razem z Tobą!
    Na zdrowie Droga Ewelino.

    OdpowiedzUsuń
  28. aż zachciało mi się pić:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Wyglada na prawde przepysznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  30. haha Nie wierzę!
    Ewelinka, u mnie 'Dom sióstr'.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Z moim tempem, to juz jestes dawno Ewelinka zdrowa, co? :))) A tak napisalas o tej swince, ze na poczatku oczywiscie pomyslalam, ze to neisprawiedliwe, ze dzici na cokolwiek choruja, a potem sie rozesmialam z Waszych popisow z zaslonami ;))

    OdpowiedzUsuń
  32. Jeszcze kilka dni temu w naszą wiosnę wkradła się iście jesienna, deszczowa pogoda. Dziś znów słońce. A patrząc na te zdjęcia, te kolory - czuję już pełnię lata.

    OdpowiedzUsuń