Jedna niedziela za drugą, bo Boże Ciało to jak niedziela, choć przecież więcej... Było ciepło i upalnie, zielono i życiodajnie. A po procesji słyszałam jak dwie duuuże panie (no…, raczej szerokie…) umawiały się na lody…
A później był ogród i domek, gdzie Mała Syrenka w czerwonym zegarze odmierza czas. A ten płynie tutaj sielsko-anielsko… Zwalnia. Cudnie śpiewają ptaki, a muchy bzyczą delikatną majowo-czerwcową melodię jak dawniej…
Aronia i borówka zwabiają owady. Dojrzewają porzeczki i agrest, kwitną truskawki i delikatne poziomki. Na rabacie wschodniej, graniczącej z sąsiadem, tulipany zrzucają swoje delikatne, wysuszone woale. Tuż obok nich swego czasu czekają piwonie w nabrzmiałych pączkach. Kiedy rozkwitną – będzie pachniało, oj, jak będzie pachniało… Przy ścianie północnej chabrowe irysy dumnie wyciągają smukłe szyje do nieba, nie patrząc nawet na resztki delikatnych konwalii przycupniętych nad ziemią. Wśród trawy wyłania się wciąż jeszcze zielona lawenda.
Rwę szpinak, zbieram miętę i oregano, a szałwię mama przesadza mi do doniczki. Później robię zdjęcia szczypiorkowi ozdobnemu, który najlepiej wygląda w popołudniowym słońcu. Rozmawiamy, pijemy kawę. Spokój, który w żaden sposób nie wywołuje poczucia straconego czasu. Spokój, którego piękno już samo w sobie wywołuje tęsknotę za nim, za CHOĆBY następnym razem… Takie trochę im go więcej, tym mniej…, bo wiem, że zaraz trzeba zostawić, opuścić…Wrócić. Tuż przed odjazdem wyrywam rabarbar, a mama robi mi zdjęcia. Śmiejemy się, bo wszystkie nieostre.
Słońce wraz z wiatrem cichutko-leciutko… tańczy menueta.
A teraz deszcze, mgły i powodzie (przeraziłam się jak usłyszałam o podtopieniach Pragi…) , więc dla Was i dla mnie garść zdjęć na osłodę i ku nadziei, że przyjdzie lepszy, cieplejszy czas. I dobre myśli ku Tym, którzy w niebezpieczeństwie... Trzymajcie się!
A po powrocie piekę ciasto z rabarbarem. Kruche, orkiszowe z odrobiną proszku do pieczenia. Pyszne. I banalnie proste. Można zrobić w małej prostokątnej formie (20x27cm), jak moja, albo w formie na tartę, albo tez można się pobawić i zrobić małe babeczki używając malutkich foremek do muffinek, ale wtedy czas pieczenia trzeba skrócić do 15 min. A po upieczeniu, już po lekkim przestygnięciu można kroić. Spód jest kruchy i dzięki brązowemu cukrowi oraz mące orkiszowej ma lekko miodowy smak. Pianka i rabarbar – klasyk... co ja tu będę mówić…? Spróbujcie sami!
A "kratkę" do ciasta dostałam od Kochanej Sylwi :). Sylwia prowadzi sklepik, w którym można znaleźć unikatowe gadżety kuchenne i nie tylko... Dziękuję Ci Słońce! To była naprawdę wspaniała niespodzianka!
Placek orkiszowy z rabarbarem
80g masła
50 g cukru brązowego nierafinowanego
1 cukier waniliowy (z prawdziwą wanilią)
2 żółtka
180 g mąki orkiszowej (typ 630)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
beza:
3 białka
100g cukru
szczypta soli
400 g rabarbaru
1. Zagnieć dokładnie wszystkie składniki na ciasto (możesz zrobić to ręcznie, bądź mikserem dodając składniki po kolei tak, jak są napisane). Wylep ciastem wybraną przez Ciebie formę i wstaw ją na pół godz. do lodówki.
2. Włącz piekarnik na 180°C.
2. W tym czasie pokrój rabarbar i ubij białka z cukrem na sztywno. Rabarbar wmieszaj do bezy i wyłóż na ciasto. Piecz 30 min. Podawaj po lekkim przestygnięciu – najlepsze jeszcze ciepłe.
Dobrego tygodnia i poniedziałku ze słońcem, moi Mili!
Piękne zdjęcia, a placek zapowiada się pysznie. Rabarbar nadal rządzi ! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, same opowiadają historię. U mnie dzisiaj gościło drożdżowe z rabarbarem i kruszonką ;)
OdpowiedzUsuńPięknie napisalas. Znam to uczucie, że jest fajnie, a jednocześnie wiesz, że to na chwilę. Wyjściem jest chyba cieszyć się choćby z tej chwili, bo lepiej żeby była tycia nisz żeby nie było jej wcale. Tak myślę. :-)
OdpowiedzUsuńorkisz i rabarbar to musi być pyszne połączenie:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle takie, że ehhh :) I dzięki temu co przeczytałam za oknem miałam wiosnę, leniwą, powolną i ciepłą. Niestety rzeczywistość mnie przygnębia. Ciągle pada... na kilka godzin wychodzi słońce i znowu leje :( a przecież już czerwiec!!
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko, może to coś pomoże ;)
Placek fajny , nawet bardzo fajny ,ale te zdjecia matusiu kochana jakie cudne
OdpowiedzUsuńZnam też takie miejsca, gdzie czas płynie mi wolniej, dokładnie przypomniałaś o nich zdjęciem z filiżankami z kawą!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z deszczowego Poznania.
Słonka potrzeba i to dużo, oj dużo! U Ciebie tak pięknie i smacznie! Miłego!
OdpowiedzUsuńWczoraj u mnie tez bylo rabarbarowo. I przedwczoraj. A i dzis pewnie będzie :):)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem moje zachwyty nad Twoimi zdjęciami nie mają końca :) A co do ciasta to to taka wiosenna klasyka w najczystrzej postaci :) Porywam kawałeczek do porannej kawy!
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia przypominają, że już jest czerwiec, choć za oknem go nie widać...
OdpowiedzUsuńEwelino, teraz nie mogę się oderwać od monitora, pięknę i straszne apetyczne zdjęcia :) A ten opis, chętnie wypiłabym kawkę w taki otoczeniu :) Pozdrawiam serdecznie z zachmurzonego Poznania :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo, ale to bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńach co za zdjęcia! cudne!!
OdpowiedzUsuńco za rabarbar!!! zazdroszczę tych barw i zapachu ciasta :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej raz w roku placek z rabarbarem musi być!!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, szkoda że u mnie wciąż deszczowo i komarowo:)) wylęgły sie ich tysiące i o przebywaniu w ogrodzie póki co trzeba zapomnieć:( a ciasto świetne, lubie tę rabarbarową porę, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZrobie to ciasto! Wyglada bosko! Tylko z rabarbarem w tej mojej Ameryce ciezko ;) ale czasem jest!
OdpowiedzUsuńPiekne zdjecia Ewelina!
OdpowiedzUsuńmimo, ze rabarbar pojawił się już na większości blogach, to oglądając nowe wpisy wciąż mam w głowie myśl: "jadłabym!" <3
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobają zdjęcia z ogrodu :)
Jak cudnie wyglądają cybuchy w dzbanku i łodygi w Twoich dłoniach...
OdpowiedzUsuńU nas też rządzi rabarbar, było już dwa razy drożdżowe z rabarbarem i taki kwaśny rabarbar jedzony na surowo,cudowny smak dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tego słońca ostatnio jak na lekarstwo...
Cudowne ciasto, piękne zdjęcia. Kocham rabarbar :)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
jak zawsze pięknym językiem i z pięknymi zdjęciami ... Ech zwolniłam jakoś na chwilkę czytając Twój wpis .. Taki szczypiorek mam właśnie w ogródku - od przyjaciółki dostałam i napatrzeć się nie mogę , a mąkę zakupiłam właśnie więc zrobię Twoje ciacho koniecznie !! Miłego tygodnia Eweluś , spokojnego ...
OdpowiedzUsuńSwietne zdjecia i wspanialy placek. A deszcze? Kiedys przejda, a po nich wszystko bedzie lepiej roslo.
OdpowiedzUsuńC U D O !!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, na dodatek widzę, że w kuchni liczy się dla Ciebie nie tylko jedzenie, ale też estetyka jedzenia, zastawa. Naprawdę, majstersztyk :)
Jestem nowa w tym blogowym światku, zapraszam do mnie, każda wskazówka mi się przyda :)
U nas niestety oba długie weekendy były brzydkie i mokre ....teraz też pada, ale nie pogoda na zewnątrz się liczy tylko w sercu:) .... cudowny ten placek, mniami:)
OdpowiedzUsuńte obrazki to lato, jest pięknie.
OdpowiedzUsuńChyba wiem na co wykorzystam resztę mąki orkiszowej, która została mi po wypieku chleba :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjęcia, emanują tym cudownym spokojem... Aż mi się przyjemniej zrobiło :)
OdpowiedzUsuńA ciacho wygląda wspaniale :)
Ja zazdroszczę takiego ładnego cienkiego rabarbaru i plaskiego brzucha...
OdpowiedzUsuńoch, jakie sliczne filiżanki! To juz muszę przyjechać na kawę:)
OdpowiedzUsuńA ty Ewelajno, czy juz zarezerwowałaś sobie urlop na wizytę w Młynku? chciałabym zebrac kika bab, poćwiczyc razem jogę,wspólnie pogotować i plotkowac do rana przy kominku i włóczyć sie po lesie. Zamówiłam juz wygodne siedzonka http://sklep.fatty.pl/c/pl/79/2/1/0/long/fatty+sofa.html
buziaki kochana!
Uwielbiam z rabarbarem! Spróbuje zrobić, choć ostatnio wszystkie moje wypieki się raczej nie udają ;-) Zdam relację. Ściskam Cię Droga i niech to wszystko zwolni trochę... :*
OdpowiedzUsuńEwelinko czy to jakaś specjalna odmiana rabarbaru? czy rośnie w jakimś specjalnym miejscu, e jest taki różowy? ani u mnie ani u mamy nie wychodzi taki różowiutki... help:)
OdpowiedzUsuńA wiesz, ze ja nigdy nie sadzilam, ze ozdobny szczypior ma w sobie tyle uroku... rosnie tez u mnie i wyglada niesamowicie, przetrwal niezapominajki i wyglada na to, ze jeszcze dlugo tak bedzie pieknial... U Ciebie wyglada niesamowicie, subtelnie... A ciacho BOMBA, buziaki
OdpowiedzUsuńPS. Napisze, jak tylko sie pozbieram, tak myslalam, ze cos podobnego kombinujesz :-)
Anna
Chciałabym Cię wyróżnić w Liebster Blog Awrd
OdpowiedzUsuńwonderful!
OdpowiedzUsuńPoetycki tekst, cudowne zdjęcia, rabarbar rządzi!!! Aż slinka cieknie ... Nigdy nie piekłam z orkiszowej ... nadeszła ta pora :-)
OdpowiedzUsuń