Z radia płynęły sobotnie wiadomości o zakorkowanej “Zakopiance”. Co godzinę przestrzegano kierowców odcinkach zasypanych to tu , to tam… Słuchałam o tym, że z powodu warunków atmosferycznych skoki narciarskie w Bad Mittendorf zostały odwołane, później, że w pierwszym tygodniu stycznia o 35 proc. spadła w aptekach sprzedaż leków i innych produktów medycznych, a sprzęt i wyposażenie misji w Afganistanie w latach 2007-2011 Polska wydała niemal 2 mld zł… W trakcie dzwoniła do mnie Jaga, która chciała się troszkę pożalić, że tak stoi i stoi w tym "radiowym korku" i prawie ani drgnie…, a przecież na narty chciała.. A u nas nic, niebo też ani myślało drgnąć i wydać choćby pięć płatków śniegu… Choćby...
Choinka sąsiadów, drżąc od tygodnia na balkonie, wystawiała swe, wciąż zielone, ramiona do pierwszego styczniowego słońca. Jeden z sąsiadów podobnie, wyszedł w koszuli, przeciągnął się jak zaspany kot, uśmiechnął szeroko i zamykając za sobą drzwi balkonowe zniknął w cieple pokoju. Ja też, stęskniona słońca i światła, uśmiechałam się do nieprzyzwoicie niebieskiego nieba. Słuchając o tych prognozach pogodowych spoglądałam na zegarek licząc minuty do wyjęcia moich bułeczek z piekarnika. Czas, jak zwykle w takich momentach, wyjątkowo zwolnił... Zaczęłam zakładać cieplejszą podkoszulkę i gruby sweter, włożyłam buty i wybierałam czapkę… Na spacer chciałam. Wreszcie… W końcu wyjęłam drugą blachę bułeczek, porwałam jedną z nich, przewiesiłam przez ramię aparat, wzięłam rękawiczki i tak uzbrojona byłam gotowa aby zmierzyć się z szalejącym wiatrem. Bo u nas wieje. I to jak… Zacina, gwiżdże, wyje, śpiewa w kominie i przenika do szpiku kości. Czasem nawet trochę zalewa, kiedy za bardzo zbliżysz się do brzegu… Zresztą zobaczcie sami… Tylko kaptur trzeba założyć - koniecznie.
Aż nie chce się wierzyć, że to to samo łagodne morze co latem, prawda? A jednak… Po drugiej stronie stronie dużo słońca dla równowagi i…
obietnica wiosny, a może jesień jeszcze…?, bo już sama nie wiem czy ta trawa jest NADAL zielona, czy może ZNOWU zielona…???
W każdym razie przewiało mnie we wszystkie strony. Czułam ten przysłowiowy szpik…, czułam okostną, otrzewną i wszystko pozostałe…, ale po powrocie, na szczęście, czekał mnie dalszy ciąg z bułeczkami. Wciąż jeszcze ciepłymi. Z kwaskową żurawiną, rozgrzewającym cynamonem i słodkim marcepanem. Dacie głowę, że zjadałam trzy…? Bez opamiętania… Polecam, bo pyszne! Do ciasta drożdżowego dałam i mleko i śmietanę, dzięki czemu smak podobny jest do ciasta twarogowego. Najlepsze w dniu pieczenia. Zapraszam!
12 sztuk
160-180 g cukru (6 łyżek)
łyżeczka soli
150 g masła (3/4 kostki)
łyżeczka startej skórki pomarańczowej
3 1/2 szklanki przesianej mąki
2 łyżeczki suchych drożdży
pół szklanki mleka
pół szklanki śmietany 18%
1. Masło z cukrem zmiksuj na gładko, dodaj śmietanę i mleko i skórkę dokładnie miksując.Teraz mąka i drożdże, aż cisto będzie jedwabiste. Jeśli trzeba dosyp odrobinę mąki. Miskę wysmaruj oliwa, włóż do niej ciasto, przykryj folia spożywczą i odstaw aby podwoiło swoją objętość na 60-90 min.
2. Po tym czasie rozwałkuj ciasto na duży prostokąt (60-30cm). Posyp mieszaniną cukru i przypraw, zetrzyj marcepan na tarce i wyłóż żurawiny.
3. Następnie zwiń ciasto w rulon i pokrój na 12 sztuk (mają to być mniej-więcej 2 cm plastry). Ułóż je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia (6 sztuk na klasyczna blachę piekarnikową). Pozostałe sześć możesz wyłożyć na inną blachę, albo ułożyć w tortownicy, wtedy będą bułeczkami do odrywania). Pozwól im pół godziny rosnąć (tej drugiej partii godzinę, jeśli będziesz piekła dwa razy; nie zaszkodzi im dłuższy czas wyrastania).
4. W tym czasie ustaw piekarnik na 180°C. Piecz 20-25 min. Po upieczeniu posmaruj lukrem pomarańczowym i zjadaj ze smakiem:)
Nadzienie żurawinowe
1/4 szkl. cukru
łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
szczypta gałki muszkatołowej
2 szkl. żurawiny
100 g marcepana
Wymieszaj wszystko, oprócz żurawiny i marcepana w jednej miseczce.
Lukier pomarańczowy
1,5 szkl. cukru pudru
1 łyżka soku pomarańczowego
3 łyżki mleka
1-2 łyżeczki skórki pomarańczowej
Połącz wszystko w jednej miseczce.
Dobrego tygodnia dla Was, którzy cieszycie się śniegiem i dla nas, mniejszości, która wciąż pozostaje w oczekiwaniu... !
A..., i koniecznie zajrzyjcie dziś do "moich dźwięków" na You Tube po prawej stronie...:):):). To dla Was i dla mnie na dziś, na jutro i na zawsze:)
Przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZazdrosze morza, klimatu i tych bułeczek...
Ewelajno drożdżówki wyszły przepyszne! Morze i tak ukazałaś pięknie, nawet gdy jest takie groźne :) Ściskam mocno!!
OdpowiedzUsuńJak to jest, czuć otrzewną? Nie, chyba nie chcę wiedzieć :))))
OdpowiedzUsuńMorze na Twoich zdjęciach to prawdziwy żywioł. Piękne.
A drożdżówek nie upiekę. Nie dam się zwieść tymi pięknymi zdjęciami. Będę twarda, bo czas zrzucić te dodatkowe, poszwedzkie kilogramy!
Chyba, żebym upiekła z połowy porcji, tylko kilka sztuk, w końcu mózg pracuje na glukozie... prawda? ;)
Angie - ślicznie dziękuję:). Aj i tak wolałabym śnieg... Hmmm..., wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma, prawda?
OdpowiedzUsuńagnieszko - oj przepyszne... A morze warczy i wciąż szaleje, wygląda na to, ze do miasta chce...
Bellis - ojojoj..., uśmiałam się:):):), bo tak rozciągnęłam wgłąb to moje odczuwanie na wskroś...;):):).
A o tym, że nie upieczesz to czytałam z zaciekawieniem, później klimat się rozwinął... i może jednak z tej połowy porcji...? tu uśmiechnęłam się szeroko...).Tak aby na jutro nic nie zostało, bo jutro już nie takie pyszne...:(. Dla Ciebie tylko jedna;)
Oj, nie daj się zwieść, nie daj... - twarda bądź, nie "mientka";), ale mózg naprawdę potrzebuje glukozy, a jak to tak karmić go łyżeczkami cukru - tfu..! nigdy nie lubiłam...!
Dobrego popołudnia, moja Stokrotko!
Cudne ślimaczki, muszą być pyszne:)
OdpowiedzUsuńMorze... Takie wzburzone jest dla mnie przepiękne!
Jak pięknie u Ciebie! Uwielbiam takie morze. Ewelinko, będę w Ustroniu Morskim po 20 marca. Może uda nam się spotkać?
OdpowiedzUsuńCałusy,
Ania
Wspaniałe bułeczki. Kuszą :D
OdpowiedzUsuńGroźnie wygląda takie styczniowe morze.
OdpowiedzUsuńBułeczki prześliczne.
za marcepan i żurawiny ukryte w cieście dam się pokroić! już do Ciebie biegnę po te pyszności:)
OdpowiedzUsuńEwelinko, przepiękne zdjęcia! Jestem Twoją fanką!:)
OdpowiedzUsuńMorze wygląda tak tajemniczo i groźnie,ale jednocześnie pięknie bardzo.
A bułeczki wspaniałe Kochana. Poczęstuj mnie:)
Pozdrawiam ciepło:)
jakie cudne bułeczki:)
OdpowiedzUsuńa zdjęcia morza szalejącego robią wrażenie!!
Kasiu_h - witaj w mojej kuchni:) A bułeczki były, były..., bo już śladu po nich nie zostało... A morze, skoro Ci się podoba to proszę bardzo:)
OdpowiedzUsuńAniu - dziękuję:). To bądźmy w kontakcie, pisz, jak będziesz jechała! Super! Spotkamy się na pewno!
slyvvio - kuszą nadal...?
Haniu-Kasiu - oj, groźnie, groźnie. Nawet był zakaz wchodzenia na "plaże" i na promenadę nawet, Straż Miejska wlepiała mandaty.
Bułeczki takie sobie, bo trochę się spiekły, ale pyszne były:). Dziękuję:)
korniczku - i Ty też? To są smaki nad smakami:). Biegnij, biegnij... Tylko daj znać, jak będziesz bliżej, zrobię nową porcję:)
Majanko - ojej, mam fankę...!!! Ja od dawna wiedziałam, że jesteś moją fanką, oj Fanką:):):) Fantastycznie! U Ciebie pada nadal śnieg? Słuchaj, korniczek też leci na te bułki, umówcie się jakoś razem, wtedy zarobię cisto:). Uściski moja najlepsza Fanko!!!!
piegusku1976 - dziękuję:). W rzeczywistości, jak dołączyć do zdjęć huk i ciągłe uciekanie od fali ( i jeszcze wycieranie obiektywu), to robią jeszcze większe. Pozdrawiam Cię mocno!
Ewelinka, a bierz Ty ten śnieg z Krakowa cały, ja Cię proszę :) Oddam i jeszcze kawałek placka na drogę dorzucę!
OdpowiedzUsuńFantastyczne kolorowe zdjęcia bułeczek i te mewy na drugim zdjęciu z mewami - lubisz chyba to swoje morze, co? :-)))
Ściskam :-)
Ewelinko, ja Tobie czasem(?) zazdroszczę mieszkania w Kołobrzegu..! Nad Bałtyk jeździłam rok w rok z rodzicami, na dłuuugie spacery w sztormową pogodę, pachnące jodem (nie wiem czy to jod pachnie, ale coś tak specyficznie pachnie...=) ) i słona wodą. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńI to morze wzburzone, z opustoszałymi plażami zawsze najbardziej mnie fascynowało... Piękne, oj zazdroszczę...
Wydaje mi się, że poczułam zapach drożdżowego ciasta... takie cudowności upiekłaś. Dostanę gdzieś świeże żurawiny to biorę się do roboty :)
Swoją drogą, rozkoszne jest oczekiwanie na wyjęcie bułeczek/ciasta z piekarnika:)
Pozdrawiam Cię Kochana!
A ja myślałam, że to u nas wieje. Żurawiny mam zamrożone, marcepan nie zrobiony. A bułki kuszą, kuszą. Tylko miałam nie jeść za dużo. A takich bułeczek nie da się zjeść mało.
OdpowiedzUsuńStyczniowe morze przerażające jest, 12 teraz tam dalej. Pocieszę się Twoją cudną drożdżówką a na morze nie patrzę już. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo i kolejny raz nasza ścieżka rowerowa uszkodzona. Morze to straszny żywioł , plaży nie ma i pozostają tylko brioszki na pocieszenie............
OdpowiedzUsuńJesteś genialna ze swoimi przepisami i opowieściami "z życia".Często /codziennie!/odwiedzam twojego bloga,jestem nim zachwycona.A dziejsze "moja muzyka"cudo.Pozdrawiam i czekam na następnego posta/częściej !!!!!!!!!!!!/BASIA Z ZABRZA.
OdpowiedzUsuńJa też co do tej trawy miałam spore wątpliwość ;-)) Ale to już nie zaprząta mojego umysłu, bo spadł na nią śnieg :-)
OdpowiedzUsuńPięknie smaczne wyszły Ci te bułeczki, widać, że musiały być bardzo wilgotne, a takie lubię. Widok wzburzonego morza-bezcenny.
OdpowiedzUsuńTe fale, wiem, że bywają groźne, ale dla mnie są bardzo zachwycające! :)
OdpowiedzUsuńPiękne bułeczki, wspaniałe połączenie smaków! Żurawina wygląda cudownie :)
Cudne bułeczki ! Wyglądają bardzo apetycznie !
OdpowiedzUsuńZazdroszczę spaceru, nawet w takim wietrze ... Piękne zdjęcia Ci wyszły, Ewelajno ! :)
W końcu przyszła zima. Te bułeczki idealnie do niej pasują. Słodkie, ładne i ciepłe. Przeciwieństwa się przyciągają :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia przepyszne!
Tyle ciepła w każdej drożdżówce i w każdym słowie...
OdpowiedzUsuńNie, nie upiekłam jeszcze kajmakowych, ale widzę tu kolejny przepis dla młodszej córci :-)
OdpowiedzUsuńMarcepan to ambrozja dla niej absolutna.
Niemniej chyba wykajmaczę te poprzednie kajmakowe cuda :-)
Bardzo podobają mi się zdjęcia bułeczek i mew! :))
OdpowiedzUsuńPo Twoich niesamowitych wyczynach z żurawiną szukałam jej w sklepach.
Nie mogę dostać, tylko suszoną.
Może muszę pojechać na jakiś targ do centrum...
Pozdrawiam cieplutko! :))
to pierwsze zdjęcie bułeczek jest wręcz oszałamiające. I przysięgamy - pachnie marcepanem! :)
OdpowiedzUsuńNie wiem co mnie bardziej zachwyciło, rozgniewane styczniowe morze, czy te cudne żurawinowe bułeczki!
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie morze. Ma niesamowity urok. I ten zapach wtedy, na plazy...Brakuje mi tego bardzo, kiedy tak patrze, na Twoje zdjecia. A po powrocie z takiego spaceru drozdzowki z zurawina. Marzenie. I cieple mleko :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki, Kochana
Anna
Marzenie mojego dzieciństwa - pojechać nad morze zimą :)
OdpowiedzUsuńWyglądam przez okno i ciągle widzę słońce na błękitnym niebie, ale jestem w końcu prawie 2000 km od Ciebie. Z przyjemnością patrzę na Twoje bułeczki (szczególnie, że mają żurawinę i marcepan)i marzę sobie o takiej. Dziś niestety nic nie upiekę. Po wczorajszym zderzeniu na nartach zostało mi dzisiaj leżenie na płasko (zalecenie przystojnego doktora, a takich z przyjemnością słucham). Przesyłam Ci śnieg i słońce.
OdpowiedzUsuńRobię się głodna na ten widok, do tego to połączenie, zimnego, wzburzonego morza i bułeczek: pachnących, cieplutkich i rozgrzewających czerwienią żurawin :).
OdpowiedzUsuńPięknie tu u Ciebie i tak po domowemu cieplutko, pozwól, że zagoszczę na dłużej przy Twoim stole
Ja poprosze taka jedna mala buleczke :)
OdpowiedzUsuńmoniko - jak już pisałam, wzięłabym ten śnieg od Ciebie całymi garściami, nawet bez placka, ale i nim nie pogardzę...:)
OdpowiedzUsuńMorze najlepsze dla mnie we wrześniu i w październiku, ale takie wiosenne tez ma swój urok. Te mewy tutaj takie w oczekiwaniu kiedy to się skończy, nie masz wrażenia?
I ode mnie uściski:*
nat. - ja sobie też czasem;). Też kiedyś jeździłam i wspominam, ale to raczej były takie weekendowe wypady. A opustoszałe plaże, kiedy słońce jeszcze łaskawe są naprawdę wyjątkowe:)
Poczułaś zapach? Rozkoszuję się tym... Zrób z mrożonych , jak dostaniesz, też będzie dobrze:)
Moc pozdrowień w Twoje strony i w Twoje serce!
kabamaigo - a widzisz... Mrożone żurawiny dobra sprawa:), marcepan robi się migiem:), ale nie jedz za dużo, choć mogłabyś zrobić z połowy porcji, tylko czy wtedy się opłaca...?;););)
kamilko - to pociesz się, bo ta drożdżóweczka dobra jest na pocieszenie i nie patrz:)
milko - widziałam filmiki na e-kg strasznie z tą ścieżką, ale tak właśnie działa przyroda, bierze co swoje,a działalność człowieka nie jest dla niej przeszkodą... Uściski, moja Kochana!
Anonimowy - Basiu z Zabrza witam Cię serdecznie:)i powiem Ci, że jestem zachwycona, że tak Ci tu dobrze:). Mam nadzieję, ze dzisiejsza muzyka też Ci odpowiada:). Pozdrawiam Cię gorąco!
Dag - jak Ty dobrze masz... Niech tylko nie zamieni się w chlapę... Serdeczności, Dag!
Dario-Anno - troszkę przesuszyłam pierwszą partię, ale to nie wpłynęło na ich smak. Widok mora bezcenny? Miałam nadzieję, że komuś się spodoba:)
Saratelko - jak dobrze, że Cię zachwycają, ja tez zawsze jestem jednocześnie zachwycona i przerażona. Bułeczki posyłam wirtualnie i ciepłe pozdrowienia!
abbro - dziękuję:) i... jeszcze raz mocno dziękuję:)
onionchoco - do Ciebie przyszła, do Ciebie... niestety o mnie zapomniała i nic nie wskazuje na inne prognozy...:(:(:(.
Dziękuje i serdecznie Cię pozdrawiam!
Patrycjo - tyle ciepła w tym komentarzu...:):):) Mój serdeczny uśmiech Ci posyłam!
POLALO - kajmakuj dziewczyno, kajmakuj:). Teraz jeszcze marcepan, ale z nim już troszkę trudniej, bo wiesz wyrastanie...
Toniu - bardzo się cieszę! A żurawiny poszukaj mrożonej, choć ta suszona po namoczeniu w gorącej wodzie też będzie dobra:). I ja Cię mocno pozdrawiam!
wykrywaczu smaku - oszałamiające, ale ładnie to nazwałeś - nazwaliście:). Mówicie, że pachnie? I o to chodziło:)
burczymiwbrzuchu - znaczy jedno i drugie - dziękuję:)
anno - widzę Cię i na spacerze i jak wdychasz ten zapach... A później ze mną przy drożdżówkach i mleku...
Buziaki przydają się jak nie wiem co:). Równie serdeczne i ja Tobie posyłam i mocno, mocno ściskam:*:*:*
Kasiu - niech Ci się spełni, ale miej wtedy pewność, że jest śnieg, bo wtedy jest najpiękniej:)
lo - tego słońca i śniegu to Ci zazdroszczę, ale to już wiesz. Twój komentarz jest pełen ciepła:)- dziękuję, odpocznij od pieczenia, później wrócisz ze zdwojona energią:)
Mam nadzieję, że z kręgosłupem już lepiej?
Jo - cieszę się Twoimi reakcjami:) Bardzo:)i witam Cię serdecznie! Rozgość się i zostań na dłużej:)
Ewam - wirtualna może być? To posyłam w przestrzeń...
I tak po cichu Ci powiem, że one mają taką przewagę --> od nich się nie tyje;)
Ewelajna, dobrze ze ostrzeglas, bo juz chcialam z gołą głową, to bym sie dostala ;-) zdjecia niesamowite, mroza krew w zylach i uszy, nawet w czapce :D
OdpowiedzUsuńburu - Ty nad morze ciągniesz??? Dawaj znać kiedy będziesz... I koniecznie czapka i kaptur - koniecznie...!
OdpowiedzUsuńNie, Nie Ewelina, wyglupiam sie oczywiscie, albo przynajmniej probuje zartowac :D Sciskam!
OdpowiedzUsuń