poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Zapachy i aromatyczna sałatka z sałatą rzymską


cebula na szczypiorek (1)

Koło mojej szkoły pachniało. Już w drodze do szkoły pachniało. Zapach rozlewał się i wciskał w dziurki małych dziecięcych nosów i mózgów. Po jednej stronie Cukiernicza Spółdzielnia Inwalidów produkująca markizy i słynne krówki – jeszcze wtedy ręcznie robione…, po drugiej sklepik z pączkami i oranżadą. Nawet na boisku podczas skoków w dal pachniało ( a sie skakało....!). Nie sposób było się oprzeć, chociaż częściej trzeba było, gdyż kieszonkowe w tamtych czasach było tylko w filmach kina familijnego… Najintensywniejsze słodkie zapachy rozlewały się w maju i w czerwcu, kiedy ogromne okna “Słowianki” były otwarte, a duża przerwa pozwalała polecieć po krówki czy pączka, chociaż w plecaku były kanapki. Dla mnie to zawsze było wydarzeniem.
Późnej pachniało mi w Poznaniu, gdzie zapach z fabryki czekolady (Goplany zdaje się …) unosił się późną wiosną na wietrze. Unosił kąciki ust i marszczył oczy w wewnętrznym uśmiechu, ale nie “kazał” pędzić do najbliższego sklepu po tabliczkę czekolady. Przypominał raczej wcześniejsze wspomnienia i czynił kimś młodszym - wtedy przynajmniej o 15 lat…

Cebula głupiejeCebula głupieje1

A dziś zapachniało mi* po raz pierwszy ciepłym, wiosennym powietrzem. Zapachniało ciepłem i życiem i czymś takim nieuchwytnym…., niewypowiedzianym…, czymś, co rozszerza serce. Do tego dołączył się zapach palonych liści i pozimowych resztek w ogrodach. Wspaniała mieszanka – jedyna w swoim rodzaju. Mieszanka, która przywołała wspomnienia zapachów dzieciństwa i wszystkich wiosennych prac w ogrodach mojej mamy i moich babć. Mieszanka wspaniałych zapachów, która jest zapowiedzią nowego, która pozwala zauważyć w sobie pozytywne barwy. Ramiona zrobiły mi się jakieś lżejsze… jakby cały świat z nich spadł…a jednocześnie należał do mnie…Bardziej niż zwykle.
W domu na wieszaku powiesiłam błękitny płaszczyk, który miesiąc (….!!!) temu odebrałam z pralni, a do szafki z butami wstawiłam baleriny.
 Idzie wiosna cebula się zieleni:).

sałata rzymska i jajeczka przepiórcze (1)

Kupiłam przepiękną miniaturową sałatę rzymską i ogórka, do tego jajeczka przepiórcze i majonez, który ukręciłam “na prędce”. Jeszcze szczypiorek i papryka ze słodko-kwaśnej marynaty. Całość posypałam startym twardym serem kozim. Ależ pachniało…! Pycha!
Pozytywne myśli generują pozytywne jedzenie!

sałata rzymska i jajeczka przepiórcze (7)

Aromatyczna sałatka z sałatą rzymską
na jedna porcję

2 główki miniaturowej sałaty rzymskiej (albo jedna główka normalnej – regularnej, albo innej sałaty którą lubisz)
średni ogórek
5-6-7 jajeczek przepiórczych
papryka z marynaty słodko-kwaśnej (3-4 połówki pokrojone w paseczki)
porządna łyżka majonezu
garść twardego sera koziego
garść szczypiorku

Jajeczka ugotuj na twardo – 3 min., obierz i przekrój na pół. Sałatę porwij, ogórek obierz (albo nie – jak wolisz) i pokrój w talarki, dodaj paprykę, majonez i szczypiorek. Voila!

Majonez (przepis mojej mamy) - czas przygotowania to 1-1,5 min.
1 jajko (świeże)
1 łyżeczka musztardy
szczypta soli, cukru i pieprzu
ponad pół szklanki oleju rzepakowego albo słonecznikowego
jedna nakrętka octu
dodatkowo sól, cukier i pieprz do smaku

Do większego słoika (miseczki) wbij jajko, dodaj musztardę, sól, pieprz i cukier po szczypcie - połącz wszystko używając miksera (widełki jak do ubijania piany), następnie cienkim strumieniem zacznij wlewać olej. Po chwili majonez zacznie gęstnieć, wlej wtedy nakrętkę octu i ubijaj dalej, aż zgęstnieje (to też nie trwa długo). Następnie “dosmacz” według uznania dodając soli, pieprzu, ewentualnie cukru, a nawet czasami octu (nie przesadź…). Polecam!

sałata rzymska i jajeczka przepiórcze (8)

*mimo ogromnego kataru, który się przyplątał…

27 komentarzy:

  1. Zapachy, jakie one są ważne i ile wspomnień mogą przywołać w jednej chwili:-). Mieszkałam w Poznaniu obok fabryki czekolady, po drugiej stronie ulicy i ten czekoladowy zapach towarzyszył mi każdego ranka. Latem gdy spałam przy otwartym oknie zapach był tak intensywny, że miałam wrażenie, że ktoś w mojej kuchni robi dla mnie poranne kakao:-).
    Sałatka piękna, wiosenna uwielbiam taką prostotę w jedzeniu:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale wiosennie :) uwielbiam sałatki.. wszelkiego rodzaju! kocham po prostu! a sama ich nie robię, nie wiem dlaczego???!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pachnie i u mnie, ale sałatka doskonała. Pycha! Słonka i braku kataru :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozytywne myśli generują pozytywne myślenie, pozytywne życie... A moje zapachy to chleb kupowany w drodze na mszę szkolną. Potem siedząc w kościelnej ławce, zamiast słuchać księdza zajadałyśmy z koleżankami jeszcze gorący chleb a w kościele zamiast kadzidłem pachniało świeżym chlebem ;) Ciekawe czy ksiądz się domyślał...
    Ja w ten weekend pakuję zimowe ciuchy, które ustąpią miejsca kolorowej fali :)Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehhh, a ja "jej" ciągle nie czuję. Niby cieplej, niby nie pada, niby jest słońce, ale tego "czegoś", co sprawia, że wstępuje w człowieka ta dziwna nowa energia, nie czuję. Nawet ciemne okulary o poranku nie pomagają. Co robić? Poczekam. Może kozi ser i majonez mi pomogą :))

    OdpowiedzUsuń
  6. az tutaj czuje ten zapach świezych warzyw...wspaniale wyglada!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakże lubię te wszystkie zapachy z dzieciństwa!
    Pozwalają na wędrówkę w tamte piękne czasy.
    I zapach wiosny lubię,i Twoją sałatkę bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj zieleni się i cebula, i krzewy, i drzewa...w końcu!:)
    Zapach wiosny jest wyjątkowy!
    Niestety w moim mieście jest on często przytłumiony zapachem czekolady, a za tym akurat nie przepadam;)

    OdpowiedzUsuń
  9. bosko wiosenna wariacja!!! mniam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. wygląda smakowicie! robisz świetne zdjęcia i aranżacje ! bardzo miło się też wszystko czyta :)) pozdr

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmm, wszystko to co lubię, w dodatku z domowej roboty majonezem, nic tylko wcinać i cieszyć się tą spóźnialską panią W.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aleś to pięknie napisała... najlepsze krówki były u nas, z "Roksany" i rzeczywiście o żadnym kieszonkowym nie było mowy ;-)
    Jak Babka Patrynka odpaliła "ryńskiego" (tak mówiła na złotówkę, bo dla Niej czas zatrzymał się chyba przed I wojną (Galicja!), to się szło na Poranek do kina, a jak została reszta, to opowiadał mi ojciec, że kupili se z kumplem kostkę Maggi i wycyckali na spółkę!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę nie wiem, jak to zrobiłaś, ale po przeczytaniu tego tekstu poczułam się jakbyś odtańczyła tutaj słowami balet na cześć wiosny. Z tą lekkością i delikatnością białego piórka unoszącego się na delikatnym wietrze.
    Nie wiem, co sama tutaj teraz wypisuję. Poniosło mnie. To chyba przez te baleriny...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zdrówka życzę....Opisy wiosny i mojej ulubionej sałatki cudnie pachnące

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie, wiosennie, w sercu, na blogu. Pięknie piszesz.I te zapachy..mmm... umiesz oddać atmosferę miejsca.
    :)
    Ściskam - miłej wiosny!:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiosna i u nas zagościła:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Patrząc na Twoje zdjęcia juz mam wiosnę w sercu i oczach. pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie mogę się doczekać, aż na mojej grządce zagości w końcu sałata, rukola i cała reszta :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepiękne zdjęcia!Jestem nimi absolutnie zauroczona :)

    Z wiosennymi pozdrowieniami,

    Agata

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj zapachy ...zapachy, jak wiele znaczą w naszym życiu:). Mi przez całe dzieciństwo i wiek nastoletni towarzyszył zapach chleba. Kied zbliżała się 1-2 w nocy, a okno było otwarte do pokoju zaczynał wpływać zapach z pobliskiej piekarni:) .....
    a co do sałatki to protota zawsze jest najlespza:) buziaka zasyłam

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapachy to jedne z moich ulubionych wspomnień. Pozwalają na bezpłatną wycieczkę do przeszłości, przypominają o kochanych osobach, sprawiają, że uśmiechasz się do siebie, a ludzie dziwnie na Ciebie patrzą.

    Okna u mnie otwarte, Tomek sprząta ogród, jasno w domu, kwiaty w wazonach, gałązki śliwy też... właśnie kwitną na różowo. Cudnie!

    Lecę grabić!
    Całusy

    OdpowiedzUsuń
  22. uwielbiam ten czas kiedy natura się budzi do życia - wtedy te wszystkie "zielone" nabierają smaków słońca :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  23. mmmmm....pycha....uwielbiam takie sałatki... zapraszam na mój blog www.minimanlife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja też dziś kupiłam i do tego jeszcze rukolę i zjadłam z malinami, marynowaną dynią, fetą, migdałami i sosem balsamico. Chwalę się, a co! Też kocham witaminki! Całusy od zadowolonej blogokumpelki :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Sałatka przy użyciu sałaty rzymskiej są bardziej delikatne niż sałatki na bazie masłowej czy lodowej. Przepis na obiad z pewnoscia z jej uzyciem bedzie pewnikiem w kuchni. Goraco polecam :)

    OdpowiedzUsuń