środa, 12 grudnia 2018

Smażona (kandyzowana) skórka pomarańczowa i malutkie wspomnienia.


Miałam niecałe trzy latka, ale pamiętam ten dzień, kiedy podczas zimy stulecia (w 1978 roku) jechaliśmy do babci Helenki do Wałcza zielonym maluchem. Mróz trzaskał i skrzył się wokół. Zima była jak się patrzy, jak to mówią. Jak okiem sięgnąć było bialutko. Rodzice wybierali się na imprezę sylwestrową, my, z siostrą, do dziadków pod opiekę. I... utknęliśmy gdzieś po drodze, w zaspie, w okolicach Czaplinka... Dobrze, że mama zapobiegliwie zabrała wełniane koce w czerwoną kratę do samochodu i termos z gorącą herbatą, a tata zdążył wrócić na czas z pomocą. I ciągnik nas wyciągał z zaspy. Pamiętam to przenikliwe zimno i jasność śniegu w zapadającej ciemności. Ech... A droga miała tylko 70 km...

Mama mówi, że Sylwester się udał, a przy stole siedzieli z Lilką od sąsiadów i z takim facetem, co to już umarł. Taki młody był..., i papierosów nie palił, a babcia mówiła, że umarł na suchoty... Ale zabawa była dobra i facet całkiem przyzwoicie tańczył... A później, wiesz, siedzieliśmy u babci tydzień, bo drogi były nie odśnieżone. Ja już tam nie mogłam no..., wytrzymać..., dobrze, że już wam pieluch nie trzeba było zmieniać, bo babci (teściowej) to byłoby nie w smak... I te drogi sprawdzali co rusz...  I dopiero po całym tygodniu wyjechaliśmy. Ale to była mordęga, mówię ci...

Mordęgi nie pamiętam ;), ale pamiętam pomarańcze u babci. Luksus. Pomarańcze z orzechami w przezroczystych woreczkach, bo o papierach kolorowych nawet nikt nie śnił... Pomarańcze, które były tylko na Święta. A skórka z nich była jak skarb drogocenny. Zbierało się ćwiartki po obranych owocach, kroiło w maleńką kosteczkę i siup... do rondelka...! To były jedne z tych słodyczy, które... były i można je było bezkarnie podjadać. 
Do dziś je bardzo lubię i mam do nich wielki sentyment. A jak wkładam łyżeczkę w ciepłą jeszcze skórkę to... Sami spróbujcie...!


Smażona skórka pomarańczowa

6 pomarańczy( najlepiej bio)
1/3 szklanki wody
2 szklanki cukru

woda do zagotowania

1. Skórki pomarańczowe z jak najmniejszą ilością albedo (to białe pod skórką) sparz i pokrój w drobną kosteczkę. Zalej w małym garnku wodą tak, aby przykryć wszystkie skórki. Zagotuj i po chwili odlej wodę. Powtórz to z zalewaniem wodą i zagotowaniem.
2. Teraz zalej skórki 1/3 szklanki wody i dodaj dwie szklanki cukru. Gotuj na małym ogniu pół godziny. Zamieszaj od czasu do czasu.

Gotowe...!

Po ostudzeniu możesz je wstawić do lodówki, albo od razu zużyć


4 komentarze:

  1. Mmmm... Taką właśnie skórkę wrzucam zawsze do sernika, ciasteczek, keksów i innych wypieków. Rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twoje opowieści ze smakiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna historia, tak dobrze się czytało. Pomarańcze już przygotowałam, jutro z córeczkami będziemy smażyć... <3

    OdpowiedzUsuń