Podobno jest rzeczą oczywistą, że albo się ją kocha, albo nienawidzi. Podobno… I jeśli chodzi o brukselkę, to ja reprezentuję grupę jej miłośników, a w przypadku Ewy powiem, że zrobiła dobrą robotę ruszając towarzystwo z kanap, i jeżeli słyszę panią Mariolę Bojarską-Ferenc (pomijając innych wylewających na dziewczynę pomyje...), która tak ostro krytykuje Ewkę, próbując przypomnieć swoje zasługi, to naprawdę chciałabym osobiście odebrać jej wszystkie te “medale”, które swego czasu otrzymała w dziedzinie fitnessu i uświadamiania Polaków jak ważny jest ruch. Wydawało mi się, że jest kobietą z klasą, ale jestem zażenowana… Ewka robi dobrą robotę i chwała jej za to. Nie każdy ma takie możliwości i charyzmę nawet jeśli jest dobrym nauczycielem i trzeba się do tego przyznać. Czy jej ktoś pomógł, czy nie..., jakie to ma znaczenie…? Nie mniej wszystkim, którzy z nią ćwiczą, proponuję czasem skonsultować jakość wykonywania ćwiczeń z instruktorem, bo praca pod okiem specjalisty to zupełnie inna jakość, niż samotne wyciskanie potu przed ekranem.
Wracając do brukselki, najprawdopodobniej wyrosła ze skrzyżowania kapusty z jarmużem, ale o to trzeba by w Brukseli spytać;).
W ogrodzie mojej mamy rosła zawsze. Uwielbiałam odrywać jej małe rodzące się kuleczki pełne delikatnej słodyczy zawiązujących się dopiero główek. Jak już osiągnęła swoje jesienne rozmiary, spożywaliśmy ją w gotowanej formie z masełkiem i bułeczką. Klasyk - wiadomo.
Kiedy na studiach kupiłam sobie parowar (do dziś używam tego samego) namiętnie gotowałam ją na parze i zjadałam dodając odrobinę masła (i to było dobre posunięcie, bo brukselka pełna wit.K, a ta rozpuszcza się w tłuszczach jak wiadomo).
Miłość i smak to jedno, ale zapach, który wielu od tej okrągłej panny odstrasza, to drugie. To prawda, że słynie z tej specyficznej woni, która wydziela się podczas gotowania, ale to wszystko dlatego, że zawiera całe mnóstwo przeciwutleniaczy, minerałów i witamin i te najbardziej odpowiedzialne za swąd związki siarki. Cóż..., coś za coś. Poza tym, poza małą kapustką, do warzyw bogatych w siarkę, zaliczamy m.in. kapustę, brukselkę, brokuły, kalafior, cebulę, czosnek i orzechy, a ponadto: mięso, podroby, drób, ryby, jaja, grzyby, mleko i nabiał. I co ciekawe od siarki zależy gładka i elastyczna skóra, bo obecność siarki w naszym organizmie gwarantuje właściwe nawilżenie i natłuszczenie skóry( info tu) i piękne włosy (info tu). Do tego jeszcze brukselka jest bogactwem glikozynolanów stymulujących apoptozę komórek nowotworowych (programowaną śmierć komórki) oraz potrafiących usuwać z organizmu związki rakotwórcze (info tu). Ponadto w 100 g jest tylko około 30 kcal. Samo dobro...! Zatem brukselka do gara!
Gotowanie pozbawi ją przynajmniej połowę cennych właściwości, dlatego proponuję formę:
* surową : posiekaną np. w surówce jak kapusta);
* blanszowaną : natnij każdą kapustkę u nasady i na 2-3 min wrzuć do wrzątku; następnie wyjmij warzywa z gotującej się wody i przełóż do naczynia z bardzo zimną wodą i lodem; należy je schłodzić jak najszybciej, aby się nie "dogotowywały";
* parowaną (gotowanie na parze w przeznaczonym do tego garnku, lub specjalnej nakładce na zwykły garnek),
* smażoną lub
* krótko pieczoną.
Od kilku lat poza surowizną i parowaniem, najbardziej odpowiada mi ta forma, bo o ile oczyszczanie brukselki trochę trwa, to reszta jest już kwestią kilku chwil. Zapach nie stawia sąsiadów na równe nogi…, a smak wynagradza czas poświęcony na obieranie.
Brukselka z orzechami włoskimi i mandarynką
2 porcje, ewentualnie 3 jeśli brukselka ma być dodatkiem do dania
4-5 szklanek obranej brukselki
40-50 ml oliwy z oliwek
płaska łyżeczka soli
3/4 szkl. obranych orzechów włoskich
4 – 6 mandarynek (2 szt. na osobę)
sos:
sok z 1 pomarańczy
1-2 łyżeczka oliwy z oliwek
1-1,5 łyżeczki miodu
1 łyżeczka musztardy francuskiej (z całymi ziarnami gorczycy)
1. Piekarnik ustaw na 180°C.
2. Oliwę wlej do większej miski i wymieszaj z solą. Brukselkę oczyść i polej soloną oliwą tak, aby pokryła kapustki, następnie wyłóż na blachę pokrytą papierem do pieczenia i piecz 15-20 min. do 30, w zależności jak miękkie lubisz (jeśli się przypieka przykryj papierem do pieczenia).
3. W tym czasie orzechy zalej gotowaną, gorącą wodą i pozwól, aby nabrały słodyczy; po 10-15 min. osącz.
4. Upieczone brukselki (jeszcze na blasze) możesz połączyć z orzechami, następnie wyłóż je na talerze, dodaj wyfiletowane cząstki mandarynek i rozdziel wcześniej wymieszany sos.
Podawaj ciepłe i ciesz się zdrowym jedzeniem!
Ale fajny post! Zgadzam się z Tobą w pełni, ja już się nauczyłam, że krytyka = zazdrość...i nic na to nie poradzimy!
OdpowiedzUsuńA co do brukselki, ostatnio chodzi mi po głowie:-) serio! dzieki za przepis:-)
Buziaki!
p.s. szkoda, że mieszkasz tak daleko, bo chciałabym żebyś była moim instruktorem:-)
Olu, nic innego:):):). Nie napisałam, ale dobrze to odczytałaś:). Przepis zapisuj w głowie, bo łatwy:), a jak zawitasz nad morze to przychodź na zajęcia:):):):)
UsuńEwelinko porównanie rewelacja. Co do brukselki to nie lubiłam, ale pokochałam. No i może to dziwnie zabrzmi, ale pokochałam mniej więcej w tym samym czasie, kiedy zaczęłam ćwiczyć z Ewką.
OdpowiedzUsuńCo do konsultacji, chciałam kiedyś nawet Ciebie zapytać co o niej sądzisz i o jej ćwiczeniach. JA wiem, że na razie super się po niej czuję. Kilogramów nie miałam do zrzucenia, ale trzeba było to moje lekko starzejące się ciało usprawnić ;)
Kabunia, wstał tyłek od komputera...;), to się lepiej poczuł, sama tak mam:) - balans musi być:):):), a jak jest to i endorfiny i elastyczność i dobre samopoczucie:):): Już teraz wiesz co myślę:), choć nie dałabym razy być tak modulowana( o głos mi chodzi) jak Ewa, bo... to nudne;). Ja krzyczę i w ogóle jestem głośna na zajęciach, zresztą to raczej kwestia charakteru i odbioru grupy... Moje ciało tez lekko starzejące...;) hihihi, ale nie dajemy się! Młodość jest w dobrym jedzeniu, w sercu i w ruchu:):):):):)
UsuńTy krzyczysz na zajęciach ?!
UsuńDla mnie jesteś ostoją spokoju...i jakoś mi się kłóci...;)
A co do pań...to wstyd przyznać, ale znam ze słyszenia. Bojarską trochę bliżej, a Ewę z plakatu w Empiku...TV nie oglądam to mnie afera ominęła, ale skoro o tym piszesz to musi być gorąco. To przykre...i żal mi ludzi, którzy szukają potwierdzenia swojej wartości w pochwałach i opiniach innych...dziwne...?!
I jeszcze jedno...''lekko starzejące'' ;) Ja Cię proszę....niejedna nastolatka przy Tobie wysiada....
Piękne zdjęcia! :) Brukselkę uwielbiam! :) W formie którą przedstawiłaś jeszcze jej nie jadłam :) muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:). Bierz, próbuj i jedz, Anno!
UsuńEwcia,
OdpowiedzUsuńBiorę w ciemno Twój przepis! Ja z tych, co uwielbiam brukselkę i właśnie jadłam ją dziś w maminej zupie, którą sobie zmiksowałam i zrobiłam grzanki z razowca.
Najczęściej jednak ją gotuję i wcinam jako dodatek do mięsa - ale za to w proporcjach 2:1.
A potem to już stoję przy piecu i dojadam prosto z garnka;-)
Ściskam!
Ania
Aninka, bo Ty wiesz co dobre:). 2:1 zaliczam;););) . Dojadanie z garnka...- chyba montują w tych garnkach jakiś magnes, który przyciąga przeciwne ładunki, które znajdują się w naszym organizmie, nie sądzisz...????
UsuńBuziaki MamoA:):)
Bardzo lubię! Pyszna brukselkowa propozycja! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamilka, chwalić Panią:).
Usuńp.s. Lecę do Ciebei...
Ile informacji! bardzo lubię kiedy przepisy poprzedzone są wprowadzeniem o tym ile to w nich dobra - ja znam tylko podstawy jeśli chodzi o składy chemiczne, raczej kieruję się intuicją. Brukselkę bardzo lubię, na codzień gotuję ją właśnie na parze, pieczonej jeszcze nie próbowałam. Robiłam za to ostatnio w z patelni, w miodowo-musztardowej glazurze i to było coś!
OdpowiedzUsuńTwój przepis mi się bardzo podoba, ale najchętniej podmieniłabym mandarynkę na pomarańczę. Mandarynki dla mnie są takimi mniejszymi i bardziej mdłymi w smaku jej wersjami.
A co do Ewy Chodakowskiej, to nigdy z nią nie ćwiczyłam, ale (może właśnie dlatego - patrzę na to z boku) wydaje mi się, że jak ktoś działa TAK dobrze na ludzi, nieważne jakim sposobem, w jakiej dziedzinie - to niech to robi dalej! To trochę skrajny pogląd... ale tak już mam, dla mnie cel uświęca środki :) Nie jestem na bieżąco z tym co tam jej zarzucają, ale nawet jeśli mają rację, co z tego skoro TYLE kobiet autentycznie się na nowo narodziło?
No i żeby już każdy aspekt wpisu skomentować :) - piękne zdjęcia!!!
Marianno, ja też bardzo często intuicją, choć jak tak czasem czytam, to coś zostaje w głowie i poszerza się świadomość, wtedy niby intuicyjnie, a jednak świadomościowo:).
UsuńPodmieniaj, podmieniaj, w końcu to maja być Twoje smaki, nie moje:)
A o Ewie myślimy podobnie: jak kto robi dobre rzeczy, i płynie z tego dobro, to po co tyle krzyku....???
Dzięksik:). Pozdrawiam Cie ciepluchno - tyle ładnych literek zostawiłaś, że ho, ho, ho:):):):)
Chyba żeby przełknąć brukselkę, ktoś musiałby mi ją podać na talerzu pięknie pachnącą. Na razie oglądam Twoją :)
OdpowiedzUsuńPralinko, na surowo, taka posiekana, pachnie:) Posól ją troszkę, a ona zmięknie i będzie jak kapustka:)
UsuńDo brukselki mnie nie przekonasz, mam uraz z dzieciństwa i nie tknę za skarby świata! :) Ale taki "bukiet" z łodyg brukselki to z chęcią wsadziłabym do szklanego słoja:)
OdpowiedzUsuńco zrobić... to popatrz sobie przynajmniej... Jedna z moich łodyg na tarasie, chcesz? A jak zjem to przyjeżdżaj na mój ryneczek, tam, takich łodyg ostatnio była cała skrzynia....:):):):)
UsuńJej, nawet nie wiesz jak uwielbiam ryneczki, podaj namiary i jak tylko mi się uda przybędę:))) Chociaż wolałabym z Tobą jechać na pasiekę, o której kiedyś tak ładnie pisałaś. Dostałam ostatnio miód akacjowy, boski!
UsuńBad Kolberg:). Przybeduj tu, zapraszam:), a do pasieki to możemy, bo my cały czas bierzemy miody od Pana Grzegorza:), Akacjowy jej, wyjadłam i teraz czekam na wiosnę z akacjowym.... Pycha miód:)
UsuńNo masz, byłam dwa razy w życiu, a ostatnio miesiąc temu przejazdem...
UsuńNastępnym razem wiesz gdzie mnie szukać...:):):)
UsuńJa też mam uraz z dzieciństwa, ale właśnie przez ten zapach. Bo czasem się trafia w mieszankach mrożonek i wtedy mi pasuje. A teraz jak napisałaś jakie to dobro, to będę się rozglądać i kupię! Trzeba sprawdzić czy nadal nie lubię ;)
OdpowiedzUsuńAnkha, uśmiałam się Twoją chęcią sprawdzenia...:):):) Ja musiałabym sprawdzić kaszę manną, bo moja jedyna zmora dzieciństwa... Smakowitego sprawdzania:)
Usuńjej! jaki genialny i nietuzinkowy przepis na brukselkę! :D u nas w domu brukselka jest ulubienicą moją i mamy, reszta je...z rozsądku ;P
OdpowiedzUsuńwykorzystam, wykorzystam ten przepis koniecznie! :D dziękuję za Twoją kreatywność ♥
Justi, polecam!
UsuńJa zaliczam się do fanów brukselki :) Ale w takim wydaniu jeszcze jej nie próbowałam :) Ciekawe :)
OdpowiedzUsuńWedelko, ciekawa jetem czy Ci posmakuje...
UsuńUwielbiam patrzeć na Twoje aranżacje na zdjęciach. Wszystko czuć tak domowo!
OdpowiedzUsuńNatunia, no bo to wszystko w domu:):), ale fajnie, że mi to piszesz, bo jestem ciekawa takich odczuć:) BARDZO:). Jak będzie nie domowo to tez napisz...:)
UsuńA mnie sie siarka z piekłem kojarzy:) a tak serio, to nie jestem wielka miłosniczka brukselki, może dlatego, że w moim domu rodzinnym, jadało sie ja nieczesto. Myslę, że czas to zmienić, na sama myśl o sałatce cieknie mi slinka.
OdpowiedzUsuńPrzepiekna zdjęcia robisz Ewelajno, ziemkowi też się podobaja a to moja wyrocznia w dziedzinie fotografii.
Buziaki, kiedy przyjedziesz do Młynka? :)
mnie też;), ale tu widzisz, samo zdrowie dla skóry:):):)
UsuńJak Ziemek mówi, że ładne to mnie jest tak miło, że nie wiem co...
Jak będzie cieplej...?:):):):)
Buziaki:*
Bardzo, bardzo smakowite danie! ja brukselke najczęściej gotuję, muszę spróbować pieczonej.
OdpowiedzUsuńsłodko-brukselkowe:)
Usuńprzepis fantastyczny dla kogoś kto tak ja ja uwielbia brukselkę..a zdjęcia...urocze!
OdpowiedzUsuńdziękuję:), próbuj Pani:)
Usuńja niestety należę do tej grupy osób które z brukselką zaprzyjaźnić się jakoś nie mogą ;)
OdpowiedzUsuńale przyznaję, że tak pięknie przygotowaną i apetycznie wyglądającą sałatkę chętnie bym zjadła :)
zaskoczyłaś mnie też tym jak rośnie brukselka! nie wiedziałam, że w ten sposób!
ciągle się czegoś uczę :)
pozdrawiam Ewelinko!
Ikunia, no i tak bywa... Ja w nieprzyjaźni żyję z pewna kaszą... ale to tak po cichu...
UsuńA człek jest człek i przez całe życie się uczy:)
Serdeczności, Ikuś!
właśnie wczoraj kupiłam i się zastanawiałam co z nią zrobić:) Zdjęcia piękne, muszę namówić teściową na wiosnę, żeby posiała. Czy może lepiej z sadzonki? Jak Wy robicie?
OdpowiedzUsuńCiekawe czy spróbowałaś...? Dziękuję:)
UsuńMy kupujemy rozsady brukselki, bo szybciej. Sadzimy ją w maju i patrzymy jak rośnie do jesieni:). Poczytaj sobie o uprawie, bo są odmiany wczesne, późne...
coś w brukselce musi być, bo Brytyjczycy mają ją na Boże Narodzenie...pieczona brukselka - bomba pomysł, muszę tylko poszukać tej panienki w opolskich sklepach :)
OdpowiedzUsuńcoś musi:):):). Jak nie znajdziesz świeżej- a powinnaś - to na pewno mrożoną, dostępna cały rok:)
UsuńUwielbiam brukselkę pod każdą postacią, gotuję, piekę smażę, paruję, ale z musztardą i orzechami nie próbowałam. Musiała być wyśmienita, jeśli choć w połowie tak smakowała jak wyglądała na Twoich zdjęciach. W zeszłym roku uwielbiałam ją podzieloną na listki, blanszowaną i z pomarańczą. Bardzo żałuję, że u nas nie można jej kupić w tej malowniczej, niezwykle fotogenicznej postaci.
OdpowiedzUsuńBo TY jesteś DżemDżus, dlatego tak się z brukselką lubisz:)
UsuńZapytaj jakiegoś działkowicza, może będzie skłonny cały pałąk przynieść...
Trafne porównanie ;) Ja lubię i Ewę, i brukselkę, a Twoje połączenie smaków bardzo mi się podoba :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńo, i widzisz, takie podejście to jest to, o co chodzi:)
Usuńja lubię Ewę choć ciągle zbieram siły by z Nią poćwiczyć, ale żeby brukselkę ... mmmmm .... no chyba nie bardzo :))) pozdrowionka Eweluś !!
OdpowiedzUsuńbrukselkę, brukselk, Pani Siłaczko!
UsuńPociąga mnie jej kształt...pociąga jej kolor...;)
OdpowiedzUsuńale niestety...odpycha jej smak....:(
To dziwne bo jestem wszystkożerna....jednak jedzenie brukselki mnie boli....;)
Nie próbowałam jej na surowo...może się uda ?! :)
Dzięki za radę....:)
Może się przekonasz....:) Boli...., hmmm..., to mnie ubawiło i zastanowiło ...
UsuńUwielbiam, niestety mój mąż ma złe skojarzenia. Nie da się przekonać do tego warzywa.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się połączenie smaków - na pewno spróbuje!
To mężowi zrób marchewkę, a sobie brukselkę:)
UsuńMarchewkę lubi, ale surową ;)
UsuńJa wszystkie warzywa wcinam!
Poczulam sie troche do tablicy wywolana ta Bruksela :-) Nie wiem, czy slusznie? Istotnie, wymyslono ja tutaj ale o dziwo nie widzialam jej nigdy sprzedawanej w kolbach a taka piekna u Ciebie...
OdpowiedzUsuńMgliste i niekoniecznie smaczne wspomnienie przedszkolnej brukselki trzyma mnie od niej na dystans, ktory zamierzam drastycznie skrocic, a co! Bo wstyd sie przyznac ale nie jadlam jej od kilkunastu, jesli nie - kilkudziesieciu lat... Namowilas mnie - jednym slowem.
Sama widzisz, nie tylko ja bylam ciekawa Twojej opinii o Ewie. Mamy Cie tu wszyscy za eksperta :-) I slusznie.
Buziaki buziaki
Anna
pierwotna koncepcja brzmiała: naszych Przyjaciół z Brukseli spytać...:):):):) zatem poczułaś moje myśli:)
Usuńskracaj dystans, skracaj:):):) jakkolwiek bądź:)
Uścisków moc, moja Anno!!!
Co do Ewy to się wypowiadać nie będę, bo nie zdążyłam jeszcze poznać,
OdpowiedzUsuńale brukselkę uwielbiam i wcale mi jej zapach nie przeszkadza,
a Twoja brukselkowa propozycja wygląda bardzo smakowicie:)
o widzisz, wszystko jeszcze przed Tobą:). A zapach....? W końcu co tam zapach, skoro nie jemy jej codziennie.
UsuńWidziałam ten filmik i Pani Bojarska bardzo zmalała w moich oczach... Brukselkę pokochałam jakieś 3 lata temu, a najbardziej lubię ją duszoną z oliwą i czosnkiem :))
OdpowiedzUsuńTaka wielka, a taka pusta... Cóż sława uderza do głowy...
UsuńZ czosnkiem jeszcze nie próbowałam...
Ja mam w planach zapisać się na zumbę .... bo przyznam szczerze, że takie ćwieczenie do telewizora średnio mnie motywuje .... musze tylko zgrać grafik angielskiego synka ze swoją zumba i Teściową:) .... moje cialko tez starzejące, ale jakże kochane:) buziaki
OdpowiedzUsuńJoluś, rób coś dla Ciałka, bo to ważna sprawa, powodzenia!
UsuńDo tej pory od brukselki trzymałam się z daleka... Jednak ostatnio u znajomych zjadłam i bardzo mi smakowała.... Teraz zaczynam ją przygotowywać i Twój przepis jest już kolejnym do wypróbowania na to zaskakujące warzywo :)! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHe he chyba oglądałyśmy tą samą wypowiedź pani Marioli. Byłam oburzona i zawiedziona jej słowami... Straciłam o niej cały szacunek.
OdpowiedzUsuńSałatka-cud miód!