Jagody mrugające z wielu blogów nie dawały mi spokoju. W końcu znalazłam czas, a mojej mamy na pójście do lasu nie trzeba było wcale namawiać. W sobotni poranek obie byłyśmy zwarte i gotowe a pogoda wymarzona. Cudowne słońce świeciło od rana, a delikatny wietrzyk głaskał powietrze.
W lesie spędziłyśmy 3 cudowne godziny. Z każdym krokiem i każdym następnym zagajnikiem utwierdzałyśmy się w tym, że jagody, tak, jak nasze czereśnie wymarzły podczas majowego mrozu. Znalazłyśmy ich tyle, co na zdjęciach. Zatem pierwszą była jagoda biała. Jedna jagoda biała... i po jakimś czasie 4 jagódki fioletowe. Była też garść pełna kwaskowych borówek, ale to jeszcze nie ich czas. I tyle.
Z naszej jagodowej wyprawy wróciłyśmy z kanką pełną nie jagód, jak marzyłyśmy, a... kurek...!!! i wciąż niezaspokojonym apetytem na jagody.
Chcecie zobaczyć jak to się skończyło? Jeśli czas będzie łaskaw pokażę wieczorem, jeśli nie, to na pewno już jutro... Zatem... do przeczytania...:)
Nabrałam ochoty na pójście do lasu na jagody w piękny słoneczny dzień, choć obawiam się, że "mój" las też bezjagodny ;) - zawsze tak było, jagód wcale :/
OdpowiedzUsuńZa to na myśl o kurkach ślina mi cieknie!
ale to się czyta fajnie , kurcze chyba namówię kogo na wyprawę do lasu :DDD
OdpowiedzUsuńten las, to jak z bajki.. a kurki.. no cóż.. w strefie marzeń. Pozdrawiam upalnie
OdpowiedzUsuńEwelajna to przyjeżdżaj w moje rejony. Jagód pod dostatkiem, a to dlatego, że nas te mrozy ominęły. Za to kurek jeszcze nie widziałąm
OdpowiedzUsuńJa lubię każdą wyprawę do lasu! można się niesamowicie dotlenić. Jagód jakoś zbierać nie potrafię, nie jestem zbyt cierpliwa. Za to grzyby zbierać uwielbiam! Czekam zatem na te kurkowe opowieści :D
OdpowiedzUsuńJakie z Was fajne babkI! :) Poszły na jagody , nazbierały kurek:). Nie ma to tamto, najważniejsze,że leśne smaki są:). A kurki są pyszne, oj pyszne. Nie moge się doczekać co tam z nich przygotowałyście:))..
OdpowiedzUsuńUściski Kochana Ewelinko i pozdrowienia dla Mamy:)
Piekna wyprawa, uwielbiam chodzic po lesie ;)) a kurek zazdroszcze !
OdpowiedzUsuńKurki, kurki, kocham kurki. tylko kupować mi ich nie chcą, bo nikt inny w domu ich nie lubi a ile mały brzuszek kornika może zmieścić takich kurek?;)
OdpowiedzUsuńale jak już kupię, to się najem na zapas, póki co kompletuje przepisy i pomysły, więc czekam i na Twój, bo wiem, że będzie pysznie:)
Kurki!
OdpowiedzUsuńJak tylko przychodzi na nie czas to robię z nimi sosy, duszę, zapiekam.. uwielbiam je.
a jagody - już po nich, sama ostatnio byłam w lesie i niestety, tyle co kot napłakał mi się udało znaleźć, czyli nic prawie.
I z niecierpliwością czekam na zakończenie.
Ewelina,to jednak kurki, nie jagody! Świetnie.No to teraz czekam co z nich będzie.
OdpowiedzUsuńPiekna leśna wyprawa!
Dziękuję za wizytę u mnie:) Kurki to dla mnie najlepsze grzyby:)wczoraj jadłam z nimi jajecznicę a dziś ukochany makaron:)uwielbiam!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Co ci powiem to ci powiem! Polskie lasy to sa polskie lasy! A w nich kurki. I jagdy .... przewaznie... :D
OdpowiedzUsuńwpadnij wieczorem do mnie na babkę z jagodami :) no i koniecznie weź swoje kurkowe dzieło :)
OdpowiedzUsuńpiękny post. taki wakacyjny ;]
OdpowiedzUsuńi cudowne te zdjęcia.
z chęcią wybrałabym się na jagody do lasu.
Zobaczyłam wczoraj kurki w markecie, pierwszy raz w tym roku. Czasami przypadkowe znaleziska są najlepsze :). Piękne zdjęcia z wyprawy!
OdpowiedzUsuńja tak kocham kurki, że nawet wolę je znajdować bardziej aniżeli jagody :))
OdpowiedzUsuńfajne ujęcia :)) ostatnio z tej perspektywy sfotografowałam mojego kota siedzącego w kance :)))
pozdrawiam cieplutko
No własnie, u nas identycznie - jagód nie widać NIGDZIE, za to kurki już 3 razy jedliśmy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że chce Wam się do lasu - to najpiękniejsze miejsce aby nabierać pozytywnych emocji i jednocześnie wyciszyć się - radość i spokój jednocześnie:).
OdpowiedzUsuńTrochę Was zmyliłam... Ale ja się cieszę:). Pozdrawiam Was Wszystkich, moi Drodzy i bardzo dziękuję za komentarze:). Jestem zawsze ogromnie wdzięczna za każdy:)
A przy drogach stoi tyle osób z jagodami...Myślałam,że nie przemarzły...Ech, taka wyprawa do lasu to sama przyjemność i tego zazdroszczę a jagody no cóż ...będzie musiał mi nazbierać M , bo tam gdzie jest jest ich podobno bardzo dużo :D
OdpowiedzUsuńSzarlotku, a widzisz... I tak masz dobrze, że M. Ci nazbiera - to wyjątkowa sytuacja, bo często M-owie to nie chcą albo nie potrafią... :)
OdpowiedzUsuńCudowny wpis...
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci takiego dnia. Zachowaj w sercu na zawsze...
Uściski raz jeszcze.
Mimi, zachowuję zawsze..., a dzięki zdjęciom jest ciągle taki, jakby wszystko zdarzyło się przed chwilą...
OdpowiedzUsuńUściski, małe mewy skrzydlate i dobre myśli ku Tobie...