Pogoda się poprawia i choć kurtki jeszcze nie takie cienkie jak byśmy chcieli, to poranny Nordic Walking nad brzegiem wyjątkowo spokojnego i słonecznego morza jest czymś, czego dawno nie było. Ostatnio ciągle uciekaliśmy do parku. Dziś powietrze otula delikatnym wiatrem, głaszcze taflę wody, ślizga się po naszych czołach, a my wbijamy kijki, napinamy triceps (najważniejsza sprawa dla pań chcących odsłaniać ramiona w letnich sukienkach, które już tuż, tuż…) i pracujemy od pięty przetaczając stopy, aby pośladek był piękny i jędrny( gravitas dla tej partii jest bezlitosna…, dla tej powyższej zresztą też…). Słońce świeci nad nami, mewy walczą o chleb, chłopak robi zdjęcie swojej ślicznej dziewczynie… Aż chcę mieć wolne… Takie spokojne i takie niespieszne wolne…
Ale idę w nowe, więc po pracy wracam do pakowania. Pomiędzy jednym a drugim kartonem popijam wodę z dużego kubka. Na dnie rzęsa… Wypić, nie wypić…? Wypijam, może na szczęście… Aby pogoda się utrzymała i… szczęście w nowym domu było. Takie małe - duże prośby… To tylko rzęsa, ale czemu nie spojrzeć na nią aż tak optymistycznie?
Po świętach szczaw z ogrodu przywiozłam i zupę zrobiłam. Pierwsze listki rwałam i kierowałam prosto do buzi. Jak dzieciak… - powiecie… Ale…, co tam. Dużo we mnie z tego dzieciaka… I dobrze. Chyba… Sama nie wiem, ale nie jest mi z tym źle. Podjadałam tylko trochę, bo czasu było niewiele, ale już o zupie myślałam. O pierwszej szczawiowej w tym roku. Mojej ulubionej. Jajeczka przepiórcze jeszcze zostały, więc taka smaczna zupa trochę “z niczego” powstała.
Zupa szczawiowa
3-4 porcje
duża garść szczawiu
25-30 g masła
1 łyżka oliwy z oliwek
1 średnia szalotka posiekana (albo cebulka)
400g ziemniaków obranych i pokrojonych
sól i pieprz świeżo zmielony
1 cała obrana marchewka (dla ozdoby)
800-1000 ml bulionu warzywnego (ja robię z dwóch kostek tego bulionu, które rozpuszczam w gotowanej wodzie)
jajka –> 2-3 przepiórcze na osobę, bądź zwykłe 1/os.
szczypiorek
1. Szczaw umyj i osusz, odetnij ogonki.
2. Masło i oliwę rozgrzej w garnku – na rozgrzanym tłuszczu zeszklij szalotkę (nie dopuść do zbrązowienia). Dodaj ziemniaki, trochę soli i pieprzu. Wlej bulion, włóż marchewkę i duś pod przykryciem, aż ziemniaki zmiękną. Marchewkę wyjmij trochę wcześniej, aby się nie rozgotowała. Zdejmij garnek z ognia i odstaw do ostygnięcia.
3. W tym czasie w osobnym pojemniczku (miseczce) zmiksuj (zblenduj) osuszone liście szczawiu na gładką papkę.
4. Studzącą się zupę zmiksuj, dodaj do niej szczawiowa papkę, zmiksuj ponownie i dopraw solą i pieprzem .
Zupę podawaj z kwaśną śmietaną, pokrojona w plasterki marchewką i jajkiem przepiórczym ugotowanym na twardo (3 min.), albo zwykłym jajkiem. Dla jeszcze ładniejszego efektu wizualnego (i smakowego również) posyp drobnym szczypiorkiem. Przed wybrednymi, którzy poszukują więcej treści w zupie, postaw grzanki. Nawet jeśli nie skorzystają, to z samego faktu ich obecności będą zadowoleni.
W poniedziałek świąteczny odważne żonkile w ogródku nieśmiało zaczynały patrzeć w słońce(w końcu dzień wcześniej leżał na nich śnieg…). Zerwałam te jeszcze w pączki zamknięte, choć jednocześnie chciałam zostawić… Wiedziałam jednak, że przez ten czas nie będzie nikogo, kto bym im w oczy spojrzał, bo mama jeszcze w sanatorium, więc namówiłam je na podróż…, aby później w domu w pełni cieszyć się ich urokiem.
Przy filiżance kawy, na słońcu wpadającym przez szyby, które już krótką będą moimi szybami…, popijam kawę w nowej, uroczej filiżance od Anny i… wracam do moich kartonów.
A w piątek rano, zmierzając na plażę, przejdę znów przez park pełen białych i żółtych zawilców. Biegnijcie zobaczyć – u Was też na pewno kwitną!
No to już wiosna pełna gębą :) ;_
OdpowiedzUsuńzupę chętnie zrobię, szczaw w ogródku już jest. A na trawniku fiołki. A w cienistym zakątku powychylały się już konwalie. Zdjęcia uroczę, pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie Ewelinko!
OdpowiedzUsuńZupa szczawiowa to moja miłość! Podobnie jak botwinka. Ach, musze wybrac się na poszukiwanie szczawiu.
Kochana, ja też lubię jeść szczaw na surowo, to takie z dzieciństwa masz rację. Uwielbiam :).
Słońce, ależ ja bym chciała sobie z Tobą połazić:)
Pozdrowienia :*
Teżu nas kwitnąna wsi.I szczaw jest.Pakujemy kosz z gorącym chlebemi jedziemy!Serdecznosci.
OdpowiedzUsuńSpacja się psuje,przepraszam.
OdpowiedzUsuńPiękny kolor ma Twoja zupka :) Ja też ostatnio robiłam na obiad zupę ze świeżego, młodego szczawiu, ale nie wyglądała tak cudownie :)
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nikt mnie tak nie zachęcał do zupy, której nie lubię i której jeść nie powinnam.
OdpowiedzUsuńPewnie przez ten wiosenny kolor i młode listki, w którym przepiórcze jajeczka jak słoneczka, a wszystko w miedzianym garnku - podobnym do naczyń w kuchni dawnego zamku we Francji, w której miałam okazję być :)
Uwielbiam zupę szczawiową:) Szczególnie ze świeżego szczawiu:) Twoja wygląda znakomicie, do tego te zdjęcia - aż poczułam wiosnę:)
OdpowiedzUsuńMadamSyllaq - pełną! pełną zupy szczawiowe!;)
OdpowiedzUsuńbasiuP - oj, konwalie już masz... Kocham...!!! U nas jeszcze śpią... Zrób zupkę, bo pierwsza najsmaczniejsza:).
Majanko - dziękuję, na botwinkę to jeszcze czekać trzeba, najpierw na posianie, a później na buraczki... Długa droga przed nami...
"Połażenie" w piątek o 9, jest tylko jedna babeczka, przyjeżdżaj będzie kameralnie:)
Uściski, małą i szukaj szczawiu...:)
Gospodarna narzeczono - Ty nawet nie wiesz jak się cieszę, żeś do mnie zajrzała...! Bardzo...!!! "Pakujemy gorący chleb..." - jedziecie na swoje włości niewątpliwie - jadę z Wami...! No, nie, nie jadę, muszę się pakować. A na nowym może chleb specjalnie dla mnie od Ciebie... Przyjemności wielkich na wyjeździe!
Fuchsiu - to dzięki temu , że go nie zagotowałam. Dziękuję ślicznie:)
Jo - nie lubisz, Droga Jo, no jak to tak...? Ale nie powinnaś? Ja zawsze najbardziej lubiłam tę zupę mojej mamy:
http://kuchniapelnasmakow.blogspot.com/2010/07/mam-tylko-te-chwile.html ,
którą pokazywałam w zeszłym roku, ale teraz pomyślałam o surowym szczawiu(wszystko się wzięło z farbowania jajek, ale to takie tam moje eksperymenty...). Zamek we Francji... Ech, Jo Ty to potrafisz smaku narobić...
p.s. książki spakowane w specjalnej torbie wciąż CZEKAJĄ na wysłanie... Ech to pakowanie i czasu ciągle ZA MAŁO... Wybaczysz?
Elexis - tak, ze świeżego najlepsza! Witaj w klubie:) i dziękuje, ciepła wiosna tuż, tuż... Dla Ciebie i dla mnie:)
Piękny kolorek ma ta zupa! jednak ze świeżego szczawiu to zupełnie inna jakość niż z gotowego przecieru:))) i śliczny ten garnuszek:))) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWspaniale zdjecia - to raz. Szczawiowa, ktorej dawno nie jadlam, a ktorej bardzo mi sie chce... I ta wszechobecna wiosna.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię szczawiową, a tak dawno już jej nie jadłam :( Mniam mniam
OdpowiedzUsuńPrzyglądałam się tym listkom i w planach zupa szczawiowa była, teraz po Twoim wpisie już na pewno. Miłego pakowania :)
OdpowiedzUsuńCzasami mam wrazenie, ze na Twoich zdjeciach wszystko wyglada bardziej uroczo... jak ta filizanka, na przyklad :-) A ze szczawiowa mam zle wspomnienia... Smak bardzo lubilam, ale sposob krojenia mi nie odpowiadal. Teraz juz wiem, zmiksowac, zmiksowac i juz! Sprobuje, jak tylko znajde szczaw. Pewnie wystarczy sie rozejrzec, tak jak zachecasz :-) Serdecznosci moc,
OdpowiedzUsuńAnna
A u nas do zupy szczawiowej obowiązkowo musiały być na osobnym talerzu ziemniaczki polane smażoną cebulką. Łyżkę ziemniaczków zamaczało się w zupie szczawiowej, niebo w gębie :)
OdpowiedzUsuńU nas epidemia grypy żoładkowej, teraz przyszła kolej na mnie ;( więc raczę się tylko suchym chlebem...i cieszę oczy Twoimi pięknymi zdjęciami :)
Piękne zdjęcia ulubionej zupki! A jaka wiosna u Ciebie? Chyba mieszkamy w dwóch różnych krajach;)? {Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEwelinko..zupa szczewiowa to esencja prawdziwej kuchni vintage - swojska, smaczna, ze wspomnieniami i historią. Lubię taki początek wiosny...wspaniale zielony...jak Twój park zawilców. Pozdrawiam cieplutko!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam szczawiową !!! narobiłaś mi Ewelinko ogromnej ochoty ale u mnie szczawiu jeszcze nie ma :( u mnie rośnie taki dziki ale jeszcze na niego poczekam :0)) piękne wiosenne zdjęcia , fajnie tak zaczynać wszystko od nowa ... miłej przeprowadzki !!
OdpowiedzUsuńUbóstwiam szczawiową! Piękny kolor, i garnek, i łyżeczka cudna, a o parku z kwitnącym trawnikiem już nie wspomnę! W weekend idę na poszukiwania szczawiu i zawilców. Pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam szczawiową :D
OdpowiedzUsuńPrzepiękna filiżanka, no i zachwyciłam się tym garnkiem na zupkę :D Gzie można taki dostać??????
jest cudowny :D
Ewelinka za fragment o Nordic Walking dziękuję szczególnie bo u mnie gravitas we wszystkich partiach jest bezlitosna :)Tak sugestywnie piszesz, że czytając mimowolnie napinałam wszystkie mięśnie :) :)
OdpowiedzUsuńPo takim wysiłku zupa szczawiowa jest idealna! :)
A...nowe miejsce oswoisz...jestem pewna :)
Och jak ja Ci zazdroszczę, zupa szczawiowa to moja ukochana, najbardziej ukochana zupa, a nie jadłam od czterech lat, bo u mnie nie ma szczawiu, no i jeszcze moje ukochane żonkile, tu również nie ma, w zeszłym miesiącu w Belgii robiłam zdjęcia żonkilom i cieszyłam się jak dziecko pokazując mężowi, to, to są moje ulubione kwiaty!
OdpowiedzUsuńprzepiekne zdjecia - jak zawsze:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZupę szczawiową uwielbiam, a jeszcze bardziej świezy szczaw ...pakuję go wówczas do buzi taki nieumyty ....mniam, ten smak:) podobnie mam z kwiatkami akacji - niewiem czy jadłaś, ale jak nie to polecam:) to istna ambrozja jak dla mnie:)
OdpowiedzUsuń....masz przepiękny tygielek, z takiego zupoa na pewno smakuje 2 razy mocniej:) i ten nordic walking nad morzem ...mi muszą wystarczyć spacery po polnych drogach ...ale moze w tym roku będzie i morze ..... upragnione. Pozdrawiam ciepło
U nas właśnie nie kwitną. A zupę bym zjadła, oj zjadła. Tylko moi na takie zielone niezbyt chętni :(
OdpowiedzUsuńA wiesz, że patrząc na zdjęcie kawy, poczułam jej zapach?
Ale mi narobilas ochote na zupe szczawiowa.... dawno nie jadlam szczawiu z domowego ogroska.... hihihi chyba musze porozmawiac z mama :-)
OdpowiedzUsuńDla mnie bezlitosna była graviditas, w sumie to obie. A rzęsa w kubku - wodna, jak mniemam? :)
OdpowiedzUsuńNiebawem pojedziemy na wieś, nazrywamy szczawiu pod lasem, spróbujemy zupy - nigdy jej nie jadłam!
zupa wygląda obłędnie, nie da się ukryć. ale jeszcze bardziej podoba mi się ten miedziany rondelek - jest przepiękny! :)
OdpowiedzUsuńDroga Ewelinko! Ostatnio miałam okazje zwiedzać piękne mieszkanko na Twoim osiedlu.Bajecznie wygląda na tym osiedlu. Życzę wiele szczęścia "na Twoim -swoim". Zupę szczawiową uwielbiam, lecz wyobraź sobie, że jej nigdy nie gotowałam.O tricepsie aż przykro pomyśleć a co dopiero popatrzeć. Mea culpa -aż się sama wstrząsam i biję się w klatę pokutnie.Ściskam serdecznie.Może jutro na targu kupię szczawiu.... i kto wie?
OdpowiedzUsuńTo byłem ja.
OdpowiedzUsuńgoh. - do tego ten szczaw nie jest gotowany, stąd kolorek:). Garnuszek... co ja się go naszorowałam..., ale to wciąż jeszcze za mało... Serdeczności ku Tobie, Droga Gosiu!
OdpowiedzUsuńMaggie - dziękuję to raz:), szczawiową koniecznie zrób to dwa, trzy to wiosna przyjdzie niebawem, bo dziś u nas było 18 stopni, ale nie doświadczyłam tego, bo byłam w pracy. Pozdrawiam, Maggie!
Kucharzy Trzech - zatem czas na szczawiową, u mnie całą zimę słoiczek szczawiu przestał w lodówce nieużyty, bo czekałam na ten świeży:)
Kamilko - zatem smacznego, skoro jest plan:). Oj, miłe to wcale nie jest, bo wiesz : zostawić...?, wyrzucić...?, odłożyć na "kupkę pt.: do zastanowienia"...? Daj spokój... za mała jestem na takie "zabawy", a później jeszcze rozpakować i znów to samo: zostawić...?... Ale i tak dziękuję za życzenia:)
anno - bo ta filiżanka JEST urocza:). Dziękuję jeszcze raz:). A jak znajdziesz szczaw to miksuj miksuj:). Będzie zielono:). Mocno ściskam:*
Gosha - patrz, a u nas nigdy. Czasem chleb, jak ktoś chciał, ale to zazwyczaj tata i chłopaki, a kobieca część stołu zupki bez chleba jada:). Ja przeleżałam tydzień przed i tydzień po świętach, teraz praca pełną parą i dodatkowy "etat" przy pakowaniu:). Zdrowia Pięknoty Drogie!
mojeprzetwory - a może być... Ja mieszkam na Północy i tak naprawdę u mnie wszystko dwa tygodnie później - zazwyczaj, wiesz, te wiatry z nad morza, ale taki zawilec np. nie występuje wszędzie, więc niekoniecznie możesz go spotkać. Ja np. bardzo chciałabym zobaczyć przylaszczki w naturze,bo podobno są wszędzie..., ale u mnie ich nie ma:(.
Iwonko(Escapade Gourmande) - vintage, mówisz... Muszę zacząć tak o niej myśleć:). Park zawilców przepiękny jak okiem sięgnąć i aż trudno oderwać od nich wzrok... Pozdrowienia serdeczne, Iwonko!
monique - cieszę się Twoim uwielbieniem szczawiowej, dla mnie kwintesencja smacznego wiosennego dzieciństwa:). Zaczekaj, albo poszukaj i zrób, może sąsiad ma szczaw to garść użyczy:). A przeprowadzka jest swego rodzaju zaczynaniem od nowa... Życzę sobie jak najlepszego tego nowego... Jak każdy... Jak zawsze...
Konwalie w kuchni - cudne plany masz na weekend, ja będę kartony na nowo otwierać, albo jeszcze zamykać... Ten kolor to z miksowanego szczawiu. Serdeczności, Konwalie moje drogie!
Bastet - witaj u mnie:) Garnek ze stoiska ze starociami na rynku, gdzie bardzo rzadko można upolować coś fajnego - garnek był w okropnym stanie... szorowany do nieprzytomności i... jeszcze nie wyszorowany tak, jak bym chciała.
Anito(Anisiu) - nawet nie wiesz jak się cieszę kiedy widzę Cię u mnie:). Mówisz, wszędzie...? Nie wierzę, ale napięcia to dobra sprawa - takie ćwiczenia "konferencyjne" też:). Nowe miejsce oswoję, bo przecież będziesz mi ciepłe myśli posyłać:)
malina - to gdzie to twoje siódme niebo, skoro szczawiu w nim nie ma...? I żonkili na dodatek? Dobrze, ze widziałaś jednak i masz na zdjęciach - jest czym cieszyć serce, wspominać i... tęsknic na pewno.
blaubeere - miłe słowa mi ślesz:), ślicznie dziękuję i również mocno pozdrawiam!
Jolu Szyndlarewicz - jak byłam dzieckiem to KAŻDY szczaw musiał być spróbowany, nie ważne, ze w ogródku tez był, na łące był równie smaczny. Widzę, że miałyśmy podobne , zielone dzieciństwo:). Tej wiosny po raz pierwszy spróbuję akacji... Ale przeżycia przede mną... Jolu, dziękuję:), bo one pachną obłędnie, przepięknie i niesamowicie!
Dobrze, ze masz polne drogi i możesz spacerować, mi takie spacery pozostają raczej w weekendy i to i tak czasami:). Każdy ma swój walking:). A morza życzę - spełni się... - wierz w to mocno!
kabamaigo - bo nie wszędzie są zawilce... mnie nie ma przylaszczek, czego bardzo żałuję, bo niezwykle fotogeniczne są. A z tą zupą to chyba musiałabyś ugotować dla siebie samej - czasem warto zrobić sobie taki prezent... Może nie wiem co mówię, bo nie mam doświadczeń, ale zdaje mi się, że coś w tym jest...
OdpowiedzUsuńZapach poczułaś? Znaczy sugestywnie poszło? Cieszę się:)
CZARODZIEJKO W KUCHNI - cieszę się:). "Robienie ochoty" to moja specjalność:). Porozmawiaj porozmawiaj, takich rozmów nigdy dosyć:).
Bellis - ojoj, Stokrotko... Przeciwdziałać gravitas - już zaraz, natychmiast - spacerem w las choćby ją przegonić...
Szczaw wiosenny spod lasu, taki pierwszy jest łagodniejszy, narwij podwójną ilość garści i po zmiksowaniu dodawaj do smaku. Jak się cieszę Twoją zupą:) - najwyższy czas:)
Kini - dziękuję, rondelek tez dziękuję, już spakowany, pojechał do nowego domu... Pisał o nim dla Bastet, znalazłam starocia okopconego na stoisku ze starociami, ale pod warstwą okopcenia i takiej brzydkiej warstwy gazowej widziałam w nim pięknotę:)
milko - ja mam nadzieję, że Ty i mnie odwiedzisz na tym osiedlu. Już teraz zapraszam:). Mówisz bajecznie wygląda? :):):):) Ano:). A zupa na blogu jest jeszcze mojej mamy, poszukaj, może będziesz wolała tamtą - klasyczną:). Bicie w klatę się przyda... Na tyłek by się przydało... ;). A do nas wracaj... Brakuje mi Ciebie - uścisków najmocniejszych moc!
p.s. Dziś był dzień otwarty u nas - taka nasza rocznica trochę, prawda?
Należy wycisnąć tyle optymizmu z rzęsy ile tylko się da :D
OdpowiedzUsuńAch, ale kolor ta zupa ma!!! Kocham! :D
Ewelinko, spacer nie przeciwdziała graviditas, przeciwnie, wiosenne pejzaże mogą człowieka nastroić romantycznie - i wówczas - kto wie... ;)
OdpowiedzUsuńZupa ze świeżego szczawu! takiej jeszcze nie jadłam! Muszę koniecznie spróbować! :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia fantastyczne!
Zupa ma niezwykły kolor, zaś pozostałe zdjęcia są bardzo optymistyczne i wiosenne. Aż miło czyta się wpis z taką oprawą.
OdpowiedzUsuńwspaniala zupka! ja bardzo lubie szczawiowa, do tego jajeczko i jest pycha:)
OdpowiedzUsuńWygląda cudnie, kolor wprost obłędny !
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie lubię szczawiowej, ale przynajmniej sobie popatrzę ; )
Pozdrawiam : )
A ja właściwie nie znam smaku takiej zupy, więc chętnie bym się wprosiła....
OdpowiedzUsuńteż jestem zwolenniczką szczawiowej:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jak smakuje szczaw. Robiłam ostatnio zupę z zielonego groszku, kolor podobny, ale smak mnie nie zachwycił - zjadłam, ale nie powtórzyłabym. Teraz planuję zupę krem z kukurydzy. Masz jakiś przepis może?
OdpowiedzUsuńZupę szczawiową z rwanego przez mamę szczawiu jadałam jako dziecko, koniecznie z jajkiem - to mój smak z dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zupę szczawiową. Moja mama często gotuje. Zawsze na zimę pasteryzujemy szczaw w słoiczki! :) MNIAM!
OdpowiedzUsuńjejku zapomniałm już jak taka zupa smakuje...dzięki za inspirację...a i piękny garnek:)
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie jadłam pożywnej zupy, a ta Twoja wyglada tak smacznie. Z tego, co zauwazyłam, bardzo przepadasz za kremami, ja znów odwrotnie :)
OdpowiedzUsuńPierwszą w zyciu szczawiową ugotowałam opierając się na tym własnie przepisie, pyszna! dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńEwelina, jaki Ty masz śliczny kociołek! A jakie zdjęcia ładne. Szczawiowej nie jadłam wieki całe. I tak wolę kociołek :)
OdpowiedzUsuńAle ma obłędny kolor! I podejrzewam, że smak też by mi się spodobał, bo lubię kwaśne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńpo miesiącach podglądactwa zostaję oficjalną obserwatorką:)
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Ewelinko zdjęcia są boskie! Oglądam i nie mogę się nadziwić :) Cudne!
OdpowiedzUsuńOch szczawiowa, piękna! Cudnie się prezentuje w tym kociołku. I ten kolor! Kusząco :-)
OdpowiedzUsuńEwelinko, cudne fotografie! Mieszkasz w naprawdę przepięknym miejscu! :)...
OdpowiedzUsuńZupkę szczawiową muszę koniecznie zrobić - choćby dla koloru ;))
Powodzenia Kochana i szczęścia w nowym miejscu... :*
Zjawiskowa prezentacja szczawiowej...Patrzę jak urzeczona i zaczynam marzyc o szczawiowej :)
OdpowiedzUsuńCoś długo Cie nie ma:( Mam nadzieję, że wszystko dobrze .....czekam na Ciebie
OdpowiedzUsuńCześć kochana! miesiąc mija a Ciebie nie ma. Porzuciłaś bloga? I nas nieutulonych w braku Twoich fotografii? O przepisach nie wspomnę. Wpadnę niebawem. Miłka
OdpowiedzUsuńAuroro - wyciskałam...! Dziękuję za wizytę:)
OdpowiedzUsuńBellis - spacer to zawsze COŚ:):):). Uścisków moc, bo Cię daaawno nie widziałam...!
Martynosiu - ze szczawiu ze słoiczka tylko zima, ale i tak wtedy nie ma się na nią takiej ochoty... pozdrawiam Cię!
Marta @ Śniadania - bardzo Ci dziękuję i cieszę się, że wpadłaś:)
aga - dzięksik, u mnie tez zawsze z jajeczkiem:)
Doroto - cieszę się, że się podoba, może jak się napatrzysz to polubisz..., albo ktoś Cie gdzieś poczęstuje taką dobrą i... nie będziesz mogła odmówić:)
Patrycjo - to zapraszam! Morze czeka! I zupa może być:)
piegusku1976 - łączmy się w w tym uwielbieniu! Uściski piegusku!
Kobieto majsterkująca - nigdy szczawiowej??? Ja, mogę powiedzieć, że jestem na niej wychowana. A kukurydzianej jeszcze nie próbowałam robić - może kiedyś...
Ivko - u mnie tak samo, ale później już same z siostrą zrywałyśmy najpiękniejsze młode listki i prosiłyśmy o te zupę:)
Bon Appetit! - u nas tak samo, ale zima nie smakuje tak samo, prawda?
ozzie - szczaw wciąż na rynkach, w ogródkach i na... łąkach! Zrobiłaś?
Dario Anno - ja lubię takie i takie, ale na blogu chyba przewaga kremów - pozdrawiam!
Agnieszko - cieszę się , żę zrobiłaś, a jeszcze bardziej z tego, że posmakowała:) Ja tez dziękuję:)
Usagi - u mnie szczawiowa kilka razy do roku:) A mam robi ja tez jak mam przyjechać do domu:), bo wie, ze to moja ulubiona:). Mówiłam kociołkowi, że Ci się podoba, więc przesyła moc pozdrowień!
Kuchareczko - kolor kolorem, ale smak...! Dziękuję:)
Olu - to ja się bardzo cieszę i niezwykle oficjalnie Cię WITAM:):):):)
agnieszko - ślicznie Ci dziękuję:)
ago i kaju - jak miło Was gościć w moich skromnych progach:)
nat. - dziękuję Ci, wszystkie słowa od Ciebie zawsze przyjmuję z wielką radością:). Zrobiłaś zupkę?
Powodzenia z Twoją-Waszą Małpą Białą:)
Szarlotku - dziękuję Pani Mistrzyni, pomarzyłaś tylko, czy zrobiłaś? Myślę, że to drugie...:)
Jolu Szyndlarewicz - JUŻ jestem! Ponad miesiąc to trwało, ale jestem i dziękuję za troskę, to miłe:)
milko - jak już wiesz z kolejnego posta, nie porzuciłam, to internet mnie opuścił, ale już powrócił:). Wpadaj - zawsze z radością zapraszam:)
Zdjęcia rewelacyjne, u nas też skromna zupka szczawiowa :)
OdpowiedzUsuńNaszakuchnia.pl - dziękuję ślicznie! Każda zupka szczawiowa ma swój urok i smak:) - to smak wiosny i niewiadomego...:)
OdpowiedzUsuń