Uroda jesieni nie mija jeszcze, choć liście w większości straciły kolor moich oczu. Teraz są ciepło - wesołe i pogodne jak fasady i dachy kamienic na starych rynkach, albo wysuszone staruszki ze śmiejącymi się oczami. Taka piękna przemijalność. Na rogach ulic jeszcze gdzieniegdzie można zachwycić się bukiecikami z ostatnich jesiennych kwiatów i dostać zielonki, rydze, podgrzybki, resztki prawdziwków i kurek, jak dzisiaj, których obecności się dziwię, ale pan mówi, że to przywiezione z południa, bo tam cieplej… Wierzę, bo widzę i biorę.
U progu restauracji, sklepów i kwiaciarń rozsiadły się dynie, kolorowe chryzantemy, eleganckie wrzosy i ozdobne kapusty. Nie opieram się jednemu z tych zaproszeń i w końcu nie mogę się zdecydować czy wrzos, czy pokrzywka jakiej jeszcze nigdy nie widziałam…? W wreszcie wybieram tę drugą, przecież wrzos mam w donicy na tarasie. Wychodzę z kwiatem i jeszcze szerszym uśmiechem niż zwykle. Jest pięknie sucho i słonecznie.
Sobotnie przedpołudnie aktywnie, bo dwie godzinki fitnessu dla babeczek, które łikendują w Dźwirzynie. Najpierw wylewam z nich siódme poty na aerobiku, później łagodnieję na pilatesie. A po zajęciach obiad, gdzie obowiązkową przystawką było tiramisu z wątróbki i kaszanki – takie wymyślne, ale całkiem dobre.
Po obiedzie wdycham zapach mchu z nadmorskiego lasu, zbiegam ścieżką po wydmach i razem z mewami, chodząc brzegiem morza, słucham delikatnego szumu fal, wędruję ciepłym krajem, malachitową łąka morza, patrzę jak dzień liże morze słodką grzywą fal i wyszukuję korale jarzębiny w okolicach wydm a pejzaż w powieki miękko wsiąka… (tutaj zdjęcia)
A dziś przychodzę pokazać Wam swoje czekoladowe papryki, które przywiozłam od mamy. Wczesną wiosną kupiłam nasionka tej papryki bo lubię smakować nowe, nieznane. Eksperyment, który od początku prowadziła mama był bardzo obfity – kto tylko się napatoczył dostawał paprykę i…. zachwycał się jej kolorem. Papryka jest czarna na zewnątrz, ale w środku zielona. Bardzo dobra zaraz po zerwaniu z krzaka, ale nie tak słodka jak czerwona. Po upieczeniu, czy ugotowaniu, traci czarny kolor zmieniając go na zielony tak, jak czarna fasolka. Szkoda. Czyli kolejny owoc do kolekcji: “jak kameleon”. Paprykę nadziałam kaszą gryczaną i kurkami. Podawałam z fasolką z… zamrażalnika. Danie jest bardzo łatwe do przyrządzenia i robi wrażenie na jedzących – przetestowane kilkakrotnie. Świetna alternatywa dla klasycznej faszerowanej papryki zapiekanej z mięsem.
Papryka zapiekana nadziewana kasza gryczaną i kurkami z cebulką
6 średnich papryk
180g kaszy gryczanej
1 łyżka iliwy do kaszy
6 łyżek masła
2-3 łyżki oliwy
100ml śmietany 30%
400 g kurek
2 średnie cebule
3 łyżki drobno posiekanej zielonej pietruszki
sól, pieprz do smaku
oliwa do pieczenia
1. Kaszę zagotuj pod przykryciem w osolonej wodzie z jedną łyżką oliwy, odmierzając filiżankami, w proporcji jedna część kaszy i dwie części wody, (czyli jedna filiżanka kaszy, na dwie wody). Jak tylko kasza zagotuje się, odstaw- kasza w tym czasie wchłania wodę i pęcznieje. Po 10 min. jeszcze raz doprowadź do zagotowania i znów odstaw.
2. Papryki umyj i odetnij im “czapeczki”.
3. Piekarnik ustaw na 180°C
4. Kurki najpierw oczyść szczoteczką lub pędzelkiem i opłucz na sitku, następnie osusz ściereczką bądź papierem.
5. Cebulę pokrój w drobną kostkę
6. Na dużej patelni roztop połowę ilości masła, połowę oliwy i lekko zrumień posoloną cebulę . Wymieszaj i smaż przez około 2 minuty.
7. Dodaj pozostałe masło, oliwę i kurki - smaż na średnim ogniu przez około 5 minut. Wlej śmietankę, dodaj pietruszkę, wymieszaj i gotuj przez około 2 minut aż sos lekko zgęstnieje. Dopraw solą i pieprzem
8. 3/4 kurek połącz z kaszą gryczaną, wymieszaj delikatnie i nadziej tym nadzieniem papryki. Papryki włóż do naczynia żaroodpornego lub garnka bez plastikowych dodatków. Wlej mniej-więcej 1,5 cm oliwy. Wstaw do piekarnika pod przykryciem i piecz 1 godz.
9. Podawaj z pozostałym sosem z kurkami. Jeśli jest za gesty dolej wody i ewentualnie dopraw.
Dobrej niedzieli dla nas wszystkich i smacznego obiadu, albo pysznej kolacji!
Hmmmm.....that looks good, and you have made very good photo's.
OdpowiedzUsuńThanks for the recept.
Greetings, Joop
Czekoladowa papryka Ewelinko? :) Takiej jeszcze na oczy nie widzialam. I tak pysznie nadzianej :) Wielka szkoda, ze zmienia kolor po zapieczeniu...
OdpowiedzUsuńUsciski.
Jak to możliwe, że nigdy nie słyszałam o takiej papryce?! :)
OdpowiedzUsuńPapryka czekoladowa, pierwsze słyszę ;) Z takim farszem nie dość że na pewno pyszna, to jeszcze ślicznie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńTeż jeszcze nie widziałam takiej papryki! A warzywa i owoce "jak kameleony" to jak dla mnie (oprócz praw natury) kolejny dowód na to, że potrafisz robić czary w kuchni!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz w życiu widzę taką paprykę :) Interesujące :) I ta zmiana koloru..prawie jak magia ;)
OdpowiedzUsuńSmakowite, a czarne papryki robią duże wrażenie. Przypomniało mi się, że kiedyś mi się przyśniło że otworzyłaś restaurację i przyjmowałaś gości w pięknej czerwonej sukience :)
OdpowiedzUsuńzmienia kolor zupełnie tak jak ciemna fasolka szparagowa:) a od tego dania z samej nazwy już cieknie ślinka!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiekna obiado-kolacja zatem :)) Pamietam, ze bylam pierwszy raz wielce rozczarowana, ze ta ciemnofioletowa papryka i fasolka niestety staja sie zielone po obrobce cieplnej... Robilam danie z baklazanem i tylko on pozostal fioletowy ;)
OdpowiedzUsuń(http://www.beawkuchni.com/2008/08/kiedy-po-raz-pierwszy-zobaczyam-na.html)
Milego tygodnia Ewelino!
oooo no trochę szkoda ,ze tak zmienia kolor , co nie zmienia mojej chęci na takie papryki , nawet nie muszą być te czekoladowe , choć urodziwe bardzo , oj bardzo
OdpowiedzUsuńtez uwazam ze szkoda,ze zmienia sie kolor po upieczeniu, bo niesamowicie atrakcyjnie na swiezo wyglada :) mimo wszystko fajny eksperyment :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ewelinko, pierwsze widzę takie papryki, pięknie się prezentują zarówno czarne jak i zielone, miałaś pyszny obiad i piękny spacer :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWyczarowałaś Ewelinko wspaniałe danie!
OdpowiedzUsuńCzary-mary! Rzeczywiscie szkoda troche, ze nie zachowuja dluzej swego wyjatkowego koloru...
OdpowiedzUsuńI jak zwykle dalam sie nabrac, bo kiedy przeczytalam czekoladowa, pomyslalam - Wow to dopiero bedzie mariaz smakow potem sie zdziwilam, ze z grzybami jeszcze i kasza... ale wszystko jasne.
Swoja droga wielka szkoda, ze ja sie Twojej mamie nie nawinelam, zeby tak zostac obdarowana...
Buziaki gorace
PS. Spaceru nad naszym morzem, ktore tak lubie o tej wlasnie porze zazdroszcze Ci wielce, bo nigdy o tej porze w Polsce nas nie ma... Tym bardziej tesknie, Kochana
Anna
oł maj, nie dość, że smacznie, to strasznie tu pięknie!
OdpowiedzUsuńTo możesz śmiało powiedzieć, że jesteś czarodziejką! Chociaż ładnie im w tej nietypowej jesieni, to jednak bakłażanowy odcień jest zdecydowanie bardziej oryginalny. Ale czary to czary! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ewa
Wow, niesamowita jest ta papryka! Nie słyszałam jeszcze o takiej. Śliczna jest, taka bakłażanowa.
OdpowiedzUsuńI nadzienie brzmi pysznie bardzo.
Śliczne zdjęcia kochana, uwielbiam.
Ściskam mocno:*
Przeczytałam sam tytuł i już moje kubki smakowe były kupione, poszłam dalej, a totalnie się rozpłynęłam w jesienno-morskich marzeniach. Uwielbiam Dźwirzyno za to, że jest tam więcej przyrody niż turystów i mimo tłumu turystów, miasteczko wciąż zachowuje dumę i równowagę. A ten przepis uwielbiam za to, że wiem, z czym będę jutro eksperymentowała na obiedzie (niestety mam tylko tradycyjne papryki, ale przepytam je z kameleonologii;))
OdpowiedzUsuńMniam! Jakie pyszności!
OdpowiedzUsuńWszystko, co jest na tym talerzu to dla mnie przysmaki!
Skąd bierzesz taką czekoladową paprykę? pierwszy raz taką widzę. ciekawie się odbarwia w gotowaniu ;-) Chciałabym taką... Na moim bazarku tylko tradycyjne kolory papryki...
Szkoda, że papryka zmienia kolor, ale smakowi to pewnie nie szkodzi;)
OdpowiedzUsuńLubię takie kaszo-grzybowe nadzienia:)
Kurki już u mnie zniknęły, ale wciąż mnóstwo podgrzybków i zielonek zatrzęsienie!
Miłego dnia!:)
Ja! Ale cudo! A ja nawet nie widziałam nigdy takiej papryczki :) Super!
OdpowiedzUsuńTo musi genialnie smakować :)) Zainspirowałaś mnie.
OdpowiedzUsuńw życiu nie widziałam takiej papryki;) Pyszne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńale fajne papryki! nadziewane kasza muszą smakować świetnie :)
OdpowiedzUsuńOooo, moja ulubiona piosenka :-), jejku Ewelinko, my musimy się kiedyś poznać osobiście, koniecznie! A papryki czarnej nie znałam, ba nawet takowa nie rzuciła mi się nigdy w oko na targu, pisałam już nie raz - blogi uczą ;-).
OdpowiedzUsuńKolor ta papryka ma przepiękny:) .... nawet po upieczeniu:). Takie danie zjadłabym nawet teraz o 22 prawie:) buziaki
OdpowiedzUsuńjakie piękne te papryki! jeszcze nigdy takiej nie widziałam :)
OdpowiedzUsuń