Wszyscy jesteśmy estetami, czy tego chcemy czy nie. Z przyjemnością oglądamy kolorowe magazyny pełne eleganckich reklam, w których piękne buty, buteleczki perfum, szminki, samochody, wille… Czasem chciałoby się… Czasem.
Ostatnio, podczas masażu, jeden z niemieckich gości zapytał mnie, czy nie boimy się kapitalizmu, który coraz bardziej nas ogarnia. Nie zrozumiałam. Boimy się…??? Byłam zdumiona słysząc to pytanie. No tak, kontynuował starszy pan, bo widzę, że generalnie nie macie zbyt dużo pieniędzy, ale jesteście szczęśliwsi niż Niemcy, którzy są bogaci, a do tego zamknięci. Mają pieniądze, a tak często są niezadowoleni. Poza tym kontynuował pan, tutaj (w hotelu) muszą was chyba bardzo dobrze wynagradzać, skoro tak ładnie się do nas uśmiechacie i tak dobrze wykonujecie swoją robotę. Teraz to już zdębiałam… Jak…? Najpierw, że kapitalizm wchodzi, ale niech mu będzie...Ale wynagradzać za uśmiech…??? No…, u nas, w Niemczech, jak ludzie dostają dobre pieniądze, to są mili, i to jest normalne. Taki luksus za luksus. Nie proszę pana, tutaj nas nie wynagradzają dobrze, tutaj nie uśmiechamy się za pieniądze. Tutaj zastanawiamy się, czy zdążymy do drugiej pracy…, bo jedna nie wystarcza na ZUS… Tutaj pracuję z takim zespołem, który uśmiecha się do państwa własnym wnętrzem. Nie ważne (chociaż przecież istotne), czy ktoś za moją pracę zapłaci mi dużo, czy mało, każdego człowieka będę traktowała równo. Tutaj uśmiecham się, bo taka jestem, tutaj uśmiecham się sercem. Tutaj wykonuję swoją pracę najlepiej jak potrafię. A dla pana jestem miła, bo… taka jestem i nawet jeśli będę miała w sobie jakiś zgrzyt, czy złość na rzeczywistość, która jest brutalna, to panu tego nie pokażę, bo to jest czas pana relaksu i pana urlop.
Dziwił się, dziękował i gratulował przed wyjściem.
Uśmiech jak luksus. Unikalna sprawa. Towar deficytowy w kapitalistycznych czasach.
Nie ma jednej właściwej definicji luksusu, bo dla każdego jest to coś innego. Na pewno się domyślacie, czym jest on dla mnie. Nie są to Diory, Prady i inne zbytki… Tutaj moim bogactwem jest wygodne łóżko, ciekawa książka, jazda rowerem, warzywa na tarasie, wyprasowane ubrania (…!), trochę wolnego czasu i ludzie, którzy są nastawieni przyjaźnie. Ale moje właściwe bogactwo, coś za czym tęsknię, znajduje się TAM. Tam, gdzie rosną poziomki (jak to mówią Szwedzi) i gdzie brak luksusów. I tak luksusem jest dla mnie wstanie o 6 i buszowanie w bobie i groszku, który tylko o tej porze wygląda tak ładnie. Zapach pomidorów w szklarni to dla mnie wielkie bogactwo. Świeżo wyrwana i opłukana w wannie marchewka ładowana prosto do buzi. Luksusem jest picie kawy w najlepszym towarzystwie na tarasie po skończonej pracy. Drewniane sitko do przesiewania mąki po babci Stefci i kubek po dziadku, z którego ta kawa najlepsza. Kot, który włóczy się w te i we w te. Pliszki, co to skaczą po trawie i chwalą się ogonkiem. Porzeczki, które można zrywać podczas wracania z ogrodu z fasolką na kolację. A największym bogactwem jest dla mnie moja mama, która ma siłę zajmować się tym wszystkim. I zachód słońca, który oglądamy razem.
Taki luksus od czasu do czasu.
Luksusem jest też posiadanie jeszcze całego koszyka groszku podczas, gdy brzuch jest pełen. Groszek zabieram tu i robię z niego sytą zupę pełną białka.
Zupa z zielonego groszku z komosą i fetą
2 porcje
2,5 szklanki wyłuskanego groszku
2 szklanki wody
1/3 łyżki cukru brązowego
1/2 łyżki soli do smaku
mała filiżanka czerwonej komosy ryżowej + 1 i 1/2 filiżanki wody
ser feta
1. Groszek zalej wodą, zagotuj. Dodaj cukier i sól. Zmiksuj.
2. Komosę ryżową ugotuj w wodzie w stosunku 1 do 1 i 1/2, czyli jedna filiżanka komosy na półtora filiżanki wody. Najpierw jednak komosę wypłucz na sitku pod bieżącą wodą tak, aby przestała się pienić, wsyp ja do garnka, zalej wodą, dodaj szczyptę soli i zagotuj. Jak tylko się zagotuje, wyłącz i pozwól jej naciągnąć wodę. Kiedy wchłonie wodę jest gotowa. Ugotowaną komosę poznasz po tym, że na powierzchni brązowych ziarenek pojawią się delikatne jasne niteczki.
3. Fetę pokrój w kostkę, albo kup już gotową pokrojoną.
4. Zupę wylej na talerze, dodaj komosę ryżową i fetę. Możesz ozdobić ją świeżym groszkiem i aromatycznymi listkami tymianku
Jak zwykle pięknie piszesz Ewelinko :)
OdpowiedzUsuńBogactwo to nie pieniądze i luksusy, tylko coś o wiele bardziej zwyczajnego. I trzeba doceniać takie zwyczajne rzeczy i cieszyć się nimi, dopóki jest taka możliwość ...
p.s. chyba zjadło mi poprzedni komentarz... ;)
Łapmy tę zwyczajność póki jest:)
Usuńp.s nie dotarł.
W Twoim przypadku to z cala pewnoscia kwestia usposobienia, specjalnej struktury serca, o ktorym piszesz.
OdpowiedzUsuńNie zaryzykowalabym stwierdzenia, ze to nasza cecha narodowa, ten usmiech i idaca za nim zyczliwosc. Mamy chyba bardziej niejednoznaczna opinie...
Ale juz w to, ze jestesmy lub staramy sie byc mili dla innych, w tym przede wszystkim gosci w naszym kraju, moze z powodu dumy i checi pokazania sie od jak najlepszej strony, jestem sklonna uwierzyc.
Ciekawe spostrzezenia Twojego "pacjenta", ciekawe.
Mnie tez zawsze tutaj pytaja, dlaczego ja zawsze taka usmiechnieta jestem...
Trudno stwierdzic. Ale czesto mysle o sobie jako o luksusowej kobiecie, jakkolwiek to nie zabrzmi. Bo nie szkoda mi czasu na zachwyt, o ktorym piszesz. Ot taka rozrzutnosc, to wlasnie luksus :-)
Taki groszek tez, szczegolnie tutaj
Buziakow moc
Anna
O, ja też nie powiedziałabym, że to nasza cecha narodowa. Ja mówię tylko, że ludzie, z którymi pracuję, z natury swojej są mili i uprzejmi, ktoś jakoś kompletował zespół i tak miło wyszło, chociaż wiesz.., ręki bym nie dała, ze zawsze i w każdej sytuacji...
UsuńA spostrzeżenia gościa są takie ogólne, bo mieszka w hotelu, przyjeżdża już kolejny 7, czy 8 raz i wie "swoje":), ale nie on jeden.
Ja nie wątpię w Twoją luksusowość:) i życzę Ci w takim razie życzę tego luksusu jak najwięcej i na każdą chwilę!
:*:*:*:*
Kocham taki luksus i nie waham się go celebrować!
OdpowiedzUsuńProste chwile i zwyczajne sprawy - nie szczędzę im zachwytów.
Bardzo bliski jest mi Twój sposób odbierania świata.
Zdjęcia zachywcajace!
Amber, wiem :) I cieszy mnie to, że są Tacy Ludzie :), a jak są, to jest i wrażliwość:)
UsuńTo miejsca tworzą zdjęcia:)- dziękuję:)
Oprócz tych wszystkich luksusów, o których piszesz, oprócz kawy wypijanej w luksusowym towarzystwie i dobroci rodzinnego domu najbardziej luksusowe wydają mi się... wyprasowane ubrania, bo u mnie zawsze góra ubrań czeka na spotkanie z żelazkiem :) zawsze...
OdpowiedzUsuńżyczę Ci więc tego luksusu jak najwięcej bo wiem jak ciężko jest gdy go brak :)
Ciepłe pozdrowienia dla Ciebie Uśmiechniętej!
Karolina, to może ja przyjadę Ci to wszystko wyprasować? ;) Albo ten post da Ci kopniaka? I też będziesz miała taki luksus :) Fajnie, że się tym ze mną podzieliłaś:)
UsuńMocy Ci życzę na luksusy wszelkie i piękne!
Dokładnie, chyba dla nas wszystkich luksusem jest chwila relaksu... bo przecież domowe obowiązki same się nie zrobią ;) Ale dla mnie najlepszą nagrodą jest radość najbliższych, no i takie małe przyjemności jak właśnie ta kawa wypita na tarasie. Moja kochana rodzinka jakby to przewidziała bo tuż po przeprowadzce sprawili mi świetny ekspres od saeco, także mogę teraz raczyć się prawdziwą aromatyczną kawą :)
UsuńDlatego jestem baaaaaaardzo bogata, bo się uśmiecham często, a to bezcenny dar, głównie dla siebie samej :)
OdpowiedzUsuńAurora, no ba...! Ja nigdy nie watpiłam w Twoje bogactwo, czekolada swoje robi ;)
UsuńWszyscy jesteśmy estetami i dlatego pewnie tak dobrze ogląda się Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuńTo, co piszesz, z jednej strony mnie zasmuciło, a z drugiej ucieszyło. To trochę smutne, że dzisiaj jednak gdzieś panuje takie przekonanie, że wszędzie działa zasada "coś za coś". To jednak piękne, że można odbierać świat w inny sposób. I z taką myślą zaczynam dzień, idę się uśmiechać :)
:) Tack :)
UsuńCo człowiek, to widzisz inne spojrzenie na otaczająca rzeczywistość. Dzisiaj, widzisz, miałam człowieka np., który siedział z książka Cejrowskiego i opowiadał o tym, że kiedy zaczynamy poznawać inne kultury, takich choćby Indian, to zaczyna nam się zmieniać perspektywa. I tak rzeczy do tej pory ważne stają się mniej ważne, a my zaczynamy mieć lepszy stosunek do świata i siebie. Dużo można by jeszcze mówić, ale Ty też wrażliwa to wiesz:).
Uśmiechaj się!!!
No właśnie Ewelinko taka akurat Twoja natura i oby takich ludzi więcej było. Ps Czy to Ciebie wczoraj widział Karol z panią Zosią?
OdpowiedzUsuńA może książkę o życiu napiszesz?
A tak minęliśmy się, p. Zosia już dwa razy rundę wokół stawku zrobiła :)
UsuńNa książkę o życiu to ja za mała jestem..., ale buziak:*
no masz efekty swoich działań- super!!!
UsuńZeby dostrzegac taki luksus, trzeba miec piekne serce... Ty, Ewelino bez watpienia masz!
OdpowiedzUsuńCzestych zachwytow nad codziennoscia sobie i Tobie zycze i czestuje sie pyszna zupa ;)
Pozdrawiam
Justyna S.
Justynko, czy mam...??? Staram się i raz wychodzi gorzej..., raz lepiej :). Dziękuję:)
UsuńTak się składa, że wszystko, co potrzebne do życia można dostać nie płacąc za to pieniędzmi. To słońce, woda, powietrze, uśmiech, miłość, przyjaźń. Biedni są ludzie, którzy muszą za to płacić.
OdpowiedzUsuńRóżo, bardzo biedni, ale wśród nich zdarzają się i fantastyczni ludzie :)
UsuńJak bardzo Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńuśmiecham się do Ciebie :) Zdaje się, że mogłybyśmy wypić razem dobrą kawę :)
UsuńTo mnie do tego luksusu brakuje tylko talerza tej świetnej zielonej zupy! Najlepszego, luksusowego :)
OdpowiedzUsuńKamilko, jak takiej zupy Ci brakuje, to znaczy, że masz wszystko :)
Usuń:) Myślę tak samo! Każdego traktuję w ten sam sposób i wychodzę do ludzi z życzliwością :) Piękny post, zdjęcia, dobry przepis :)
OdpowiedzUsuńmarta
Marto, ja się staram, ale tutaj to oczywistość :). Nawet nikt mi tego nie musi mówić, poza tym według mnie, zawód zobowiązuje :)
UsuńDziękuję :)
Cudowny, wspaniały tekst!!!!!! Straszliwie ci gratuluję i cieszę się, że uśmiechasz się mimo gonitwy do drugiej pracy. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPaulina, dziękuję, na szczęście ta druga praca nie każdego dnia:)
UsuńEwelino, uwielbiam Cię czytać! Uwielbiam patrzeć na Twoje zdjęcia. I już nie wiem co bardziej...?
OdpowiedzUsuńI jeszcze uwielbiam Twój luksus, bo jest również moim. Nie mam wprawdzie ogrodu z zielonym groszkiem czy bobem i nie mogę podziwiać ich o świcie ale zachwycam się podobnymi rzeczami. Małymi rzeczami, które są wielkimi.
No cóż, nie podoba mi się świat, o którym mówił pan z Niemiec. Nie podoba... Twój bardzo!
♥
A ja uwielbiam to co mi tutaj napisałaś :)
UsuńZachwycanie się małymi rzeczami to moja specjalność, ale na szczęście jest nas więcej :).
Ja zachwycam się też Twoimi małymi rzeczami, bo to i Twoja specjalność - pięknie to robisz, przymierzałam się ostatnio do którejś małej rzeczy, która wychodzi spod Twoich rąk :)
Pozdrowień moc!
Czarujesz jak zwykle tymi kadrami! I lubię taki luksus jak Ty :) bardzo!
OdpowiedzUsuńI groszek też lubię, ale zawsze boli mnie po nim brzuch... ech...
Merci, wybieram najlepsze :). Brzuch....??? Jak to...??? Mnie nigdy... Żal...
UsuńPięknie napisane. I śliczne zdjęcia :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Romo :)
UsuńMoze nie jestem taka 100% estetka w takim razie... rzadko bowiem przegladam 'piekne' kolorowe magazyny z reklamami rownie pieknych butow, markowych ubran, perfum czy samochodow... Ale juz bardziej wzdycham do wszystkiego, co kulinarne i okolo-kulinarne :D
OdpowiedzUsuńPanu z Niemiec chyba troche wspolczuje, jesli tam ludzie mili sa tylko 'za cos' :/
A co dla mnie jest luksusem? Zdecydowanie wolny czas. Swiadomie wiec pracuje mniej, by wolny czas poswiecac na to co lubie. I lususem bylby kawalek wlasnej ziemi, by moc uprawiac tam takie wspanialosci jak Ty :) Po raz kolejny wspaniale, klimatyczne zdjecia Ewelino! :*
Pozdrawiam serdecznie i milej niedzieli zycze! :*
Bea, ja czasem, bardzo czasem. Na co dzień mam tak samo jak Ty :)
UsuńJa mimo wszystko myślę,z e to tylko opinia tego Pana i jego znajomych, przecież i w Niemczech są ludzie i ludzie... Sama wiesz. I daleka jestem od generalizowania.
Da mnie wolny czas to tez luksus, a zwłaszcza ten, kiedy mogę żyć wraz ziemią i przygotowywać najzwyklejsze pyszności z tego co natura daje :)
Dziękuję, że się podzieliłaś;)
Pędzę jutro o 6 na łowy Moja grządka groszku już jest gotowa do zbiorów. Ale będzie wyżerka :) A co do towarów luksusowych to dla mnie najbardziej luksusowym towarem jest urlop i spędzenie go na łonie Dzikich pól i zbieranie własnych warzyw i praca w ogrodzie. A gdybym nie musiała wracać do wielkiego miasta zachodowałabym w ramach luksusu kury :)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia zawsze są niesamowite. Gdy wchodzę na Twój blog to tak jakbym była gdzieś we Włoszech lub Bułgarii
OdpowiedzUsuń