Środa. Po raz pierwszy raz tego lata (jakiego lata…???, czerwona flaga, zakaz kąpieli...!) zamykam okna – 9 w skali Beauforta (87-100 km/h)… Wielkie fale (ponad 2 metry) z gęstą pianą. Grzbiety fal zaczynają się zawijać. Jeszcze mam pod powiekami obraz morza z porannego treningu... I tak od wtorku… Zamykam okna, ale połowiczna to pomoc. Zasypiam, a niespokojne serce i ciało moje buntują się przeciwko kołdrze i poduszce. Robię kilka podejść. Zaczyna świtać (w czerwcu o tej porze… - przypominam sobie, ale to i tak nic nie zmieni). Piąta nad ranem... wstawiam wodę na kawę i zaczynam mieszać składniki na chleb. Skoro czasu mam dla niego niewiele, będzie to ten najprostszy z prostych. Godzina rośnięcia, prawie godzina w piekarniku i już jest. Wiatr ustał. Po siódmej wyjmuję chleb z piekarnika, a później z garnka. Pozwalam mu trochę odpocząć. Kromki kroję jeszcze ciepłe, choć wiem, że nie powinnam…, ale nie mogę się doczekać… Z samym masłem i odrobiną soli – pycha…!
Chleb ziołowy (źródło: whiteplate)
1 bochenek
20 g świeżych drożdży (lub 1,5 łyżeczki suszonych instant) plus 1 łyżeczka cukru
300 ml wody
450 g mąki pszennej, dowolnego typu
1,5 łyżeczki soli
2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki świeżych, posiekanych ziół (bazylia, oregano, tymianek, koperek, estragon, itp) – u mnie tylko bazylia i tymianek
Drożdże rozkrusz (wsyp) do miseczki, zasyp cukrem, dodaj 2 łyżki wody i odstaw na ok. 10 minut.
Następnie połącz z pozostałymi składnikami (oprócz ziół) i zagnieć dosyć luźne ciasto - możesz to zrobić mikserem. Na końcu dodaj zioła i delikatnie rozprowadź je w cieście.
Jeśli pieczemy w garnku żeliwnym, postępuj tak:
Ciasto, po wyrobieniu, przełóż na ściereczkę obsypaną solidnie mąką: przełóż na nią ciasto, następnie całość umieść w koszyku do wyrastania, misce lub durszlaku i zostawi do wyrastania.
W tym czasie nagrzej piekarnik z garnkiem i przykrywką - ja zwykle nagrzewam go do ok. 260°C i zajmuje mi to ok. 30 minut.
Następnie wyjmuję garnek, zdejmuję przykrywkę, przekładam do garnka chleb, przykrywam przykrywką i piekę ok. 30 minut. Później zdejmuję przykrywkę i dopiekamy jeszcze ok. 10-15 minut.
Jeśli w keksówce, to:
formę keksową o długości ok. 26-30 cm nasmaruj oliwą, wysyp otrębami, przełóż wyrośnięte ciasto, wierzch lekko posmaruj oliwą i odstaw do ponownego wyrastania na ok. 40 minut.
Piekarnik nagrzewamy do 220 st C.
Na dno wsyp 1/2 szklanki kostek lodu, by w piekarniku utworzyła się para, która sprawi że skórka będzie się lepiej rumienić.
Wstaw chleb i piecz ok. 35-45 minut.
Studźna kuchennej kratce.
Smacznego!
Chleb jeszcze ciepły, piekarnik wciąż nagrzany, a ja w trakcie zrobiłam niewielki tartaletki wykorzystując jeszcze przywiezione od Mamy maliny.
Zrobiłam ciasto bez cukru, bo takie lubię najbardziej. Słodycz malin i umiarkowane dodanie cukru trzcinowego są wystarczające.
Tartaletki malinowe
na 4 sztuki o średnicy górnej 8,5cm. Możesz zrobić też tartę, ale podwój składniki.
100 g miękkiego masła
200 g mąki
2 łyżki wody
maliny
cukier trzcinowy
Ciasto powinno odpocząć w lodówce przynajmniej pół godz.(najlepiej 1godz.).
Po tym czasie piekarnik nastaw na 200 stopni, a ciastem wylep foremki i formuj wierzch – wzór dowolny – ciasto odstawisz do lodówki. Maliny ułóż ściśle na surowym cieście i posyp cukrem trzcinowym. Przykryj wierzchem. Brzegi dociśnij. Jeśli nie chcesz wycinać wzorków, musisz zrobić dwa-trzy nacięcia podłużne.
Piecz 40 minut, obserwując czy ciasto zbytnio się nie rumieni. Po lekkim przestygnięciu posyp cukrem pudrem.
Bardzo dobre – polecam :) .
To naprawdę proste i pyszne ciastka:)
Niechaj piątek będzie dla Was dobrym dniem zapowiadającym piękną sobotę i niedzielę :)