Druga świeca adwentowa już płonie. Powoli zaczynamy przynosić do domu kubki z reniferkiem, bo przecież czekolada w takim ZUPEŁNIE INACZEJ smakuje. Zastanawiamy się w sklepie nad filcowymi, czerwonymi podkładkami na stół, myślimy czy ten obrus biały co w zeszłym roku mąż zachlapał… wywabiony czy też nie… A może trzeba kupić nowe sztućce, bo teściowa przyjedzie… Po raz pierwszy. A w czym podamy kompot…, przecież ten duży dzbanek z… został zbity latem… A.., i piszemy listy do Świętego Mikołaja:).
Może to jeszcze nie czas bezpośrednich przygotowań do Świąt, ale tu i ówdzie pieką pierniczki, tu i ówdzie robią konfitury pomarańczowe i tu i ówdzie korzennych przypraw czar… I ja temu ulegam, bo bardzo lubię ten czas przygotowań. I choć w tygodniu pracuję jak wszyscy, to w weekendy zwalniam. Początek przygotowań u mnie to stollen. Stollen, które jadłam w Dreźnie w różnych postaciach, nie zadowoliło moich kubków smakowych. Zastanawiałam się jednak skąd się bierze fenomen tego ciasta.
Moje pierwsze stollen. Przepis prosto z Drezna. Otrzymałam go od znajomego drezdeńczyka Rolanda, który lubi spędzać wakacje nad naszym morzem. Skoro z samego Drezna, od kogoś kto piecze, to postanowiłam się z nim zmierzyć… Przedstawiam je już teraz, bo na końcu przepisu była informacja, że należy je zawinąć w papier i schować na 5 tygodni (…!!!) w chłodne miejsce. Nie zdążyłam z tymi 5, zostają trzy. Skoro już teraz jest dobre, to może starczą te trzy… Przepis był na sześć 1,5 kilogramowych stollen (Niemcy saksońscy pieką i obdarowują się stollen w okresie Bożego Narodzenia), zatem 3 kg mąki… Ale, spokojnie…, podzieliłam cały przepis na 6 i w takiej postaci go przedstawiam. Ciasto jest zwarte, aromatyczne i zaskakująco smaczne, biorąc pod uwagę moje wcześniejsze rozczarowania “sucharami”.
Stollen - prosto z Drezna
200 g rodzynek
100 g rodzynek koryntek
166 ml rumu
50 g margaryny
125 g masła
40 g smalcu
0,5 kg mąki
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
pół cukru waniliowego83g cukru
kostka drożdży ( u mnie ta mała, która ma 44 gramy)
1 łyżeczka suchych drożdży(nie dawałam)
1/3 szklanki mleka
skórka starta z pół pomarańczy
1/4 łyżeczki soli
2 czubate łyżki kandyzowanej skórki cytrynowej
2 czubate łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
50g mielonych migdałów
50g migdałów całych
1 marcepanowa masa, u mnie miała 300g ( mogą być 2 migdały w czekoladzie, ale trzeba je z niej obrać)
125 g masła podzielone na pół - na wykończenie
cukier puder na obsypanie
1. Dzień wcześniej zalej rumem migdały, rodzynki i koryntki. Pozostałe składniki umieść w ciepłym, czyli wyjmij z lodówki wszystko, co jest w składnikach. Następnego dnia osącz bakalie.
2. Masło, smalec i margarynę rozpuść.
3. Rozpuść drożdże w ciepłym mleku.
4. Mąkę przesiej do miski i zrób w niej dołek, tam wlej drożdże z mlekiem. Wymieszaj i dodaj proszek do pieczenia, sól, mielone migdały, i rozpuszczony tłuszcz. Połącz wszystko i dodaj wszystkie skórki (startą i kandyzowane). Wyrabiaj energicznie przez 15 min. Po tym czasie ciasto włóż do miski, przykryj folią i na 2-3 godz. odstaw w ciepłe miejsce.
5. Po tym czasie uderz mocno w ciasto, aby je odgazować, i znów trochę ugniataj 5-8 min. W tym czasie rozgrzej piekarnik do 200°C.
6. Cisto uformuj jak chleb. W środek, wzdłuż włóż marcepan uformowany w wałek. Ciasto możesz włożyć do:
* keksówki nacinając wzdłuż na głębokość 1cm jak chleb,
* specjalnej foremki do stollen, albo
* położyć na dużej blasze na papierze robiąc okrągły, niezbyt duży placek i zakładając połowę na siebie, czyli składając jak naleśnik - na pół; w tym wypadku najpierw włóż w ciasto wałek marcepanowy, później złóż ciasto na pół, i jeszcze raz na pół.
7. Włóż ciasto do piekarnika i od razu zmniejsz temp. do 175°C. Piecz 45 - 55 min. Ja swoje piekłam w foremce do stollen, więc po wyjęciu dopiekałam jeszcze 20 min.
8. Bezpośrednio po upieczeniu posmaruj połową roztopionego masła i za chwilę obsyp obficie cukrem pudrem. Pozostaw do ostygnięcia. Następnie znów polej roztopionym masłem i jak wsiąknie, posyp cukrem pudrem
9. Po ostygnięciu zawiń w papier i odstaw na 5 tygodni w chłodne miejsce( ja zawinęłam w folię aluminiową, później w papier )
A teraz czekamy..., zawsze jednak kawałeczek można spróbować..., prawda? Ja musiałam i dzięki temu wiem, że warto upiec stollen:)
Fantastyczny blog, swietne zdjecia:) czemu ja tu wczesniej nie trafilam?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Wstyd, ale się pośliniłam :)) Piękność.
OdpowiedzUsuńJeśli wytrzymasz te 3 tygodnie to jesteś wielka!
O tak, nie ma to jak czekolada w "specjalnym" kubku :) Moj jest czerwony, w biale gwiazdki.
OdpowiedzUsuńA stollen to takie specyficzne ciasto. Albo sie go lubi, albo nie znosi. Ja lubie, choc zdecydowanie w niewielkich ilosciach. Twoj wyglada przecudnie!
Jestem chyba opóźniona emocjonalnie,bo świątecznie nie myślę,nie czuję...
OdpowiedzUsuńStollen wygląda przystojnie,jak na stollen przystało.Tylko czy wytrzymasz Ewelino,skoro już rozkrojony?
Też mi chodzi po głowie żeby ją zrobić ale czytam, czytam i czytam i nie mogę się dopatrzeć fragmentu jak tę masę marcepanową umieścić w środku...- a chcę skorzystać z Twojego przepisu.
OdpowiedzUsuńPodpowiesz mi? ;)
A wygląda przepięknie, wyszła Ci idealnie!
Martynosiu - witaj, chyba trafiłaś w najbardziej właściwym momencie:). Cieszę się, że podoba Ci się u mnie:)
OdpowiedzUsuńonionchoco - jaki tam wstyd, najlepszym się zdarza...;) Obcierasz buziaka i dalej kontynuujesz dzień:). Wytrzymam, zjadłam "piętki", reszta szczelnie zawinięta, wyniesiona do garażu, obym tylko nie zapomniała...;)
Maggie - o, widzisz i u Ciebie coś na rzeczy z tymi kubkami:), bo to taka cudowna celebracja, prawda? Ja nie lubiłam, dopóki nie upiekłam tego:)
Amber - ja tez jeszcze niedawno byłam, jak Ty, jakoś do mnie nie docierało... Ale po tym cieście dotarło i do mnie. Wytrzymam, wytrzymam, Amber Droga, bo zjadłam "piętki", a resztę zawinęłam. Rozkrajałam do zdjęcia, bo pokazanie go w okolicy Wigilii nie miałoby sensu, prawda?
słodkosłona - musisz zrobić z niej wałeczek rękami, położyć na cieście i jakby nim otulić, po prostu. Może to Ci pomoże... Jak się zabierzesz to będziesz wiedziała, czuję to, bo i ja tak nie wiedziałam jak z tą masą... mam nadzieję, że pójdzie Ci to szst-prast:).
Mocno Cię pozdrawiam!
Dziękuję, dziękuję, czyli intuicyjnie - myślałam, że jest jakiś specjalny sposób aby zawinąć marcepan!
OdpowiedzUsuńŚciskam! ;)
I za mną już upeczone stollen. Piekłam dwa razy z dwóch przepisów i... dawno go nie ma. Chętnie wypróbuję i Twój, bo to jest pyszne ciasto.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZnam stollen, bo objadam sie nim co roku u cioci, u której to ciasto to podstawa. Objadam, to za dużo powiedziane, bo słodkie i ciężkie troszkę jest. Ale uwielbiam stollen. Twoje jednak jest o niebo lepsze, bo zrobione własnymi rączkami. Wygląda bosko i od czytania juz samego opisu, robi mi się wspaniale na duszy i na podniebieniu. Pięknie wyszło:-)
OdpowiedzUsuńale piękne zdjęcie, apetyczne
OdpowiedzUsuńzawsze mi się podobał ten wypiek, muszę kiedyś wypróbować
OdpowiedzUsuńO jejciu! Ale boska.. hmm baba? Mniam! :D
OdpowiedzUsuńI tak późno zamieszczasz coś co ma czekać 5 tygodni?!
OdpowiedzUsuńSkład właściwie lubiany przez całą rodzinę.
Ja tam się szykuję na owsiane ciasto :-)
Wysłałam mail na gmail. Znaczy odezwałam się, ale nie wiem czy to wystarczy?
stollen jeszcze nie jadłam ...ciekawa jestem jego smaku ....choć mi w tym wszystkim ten marcepan przeszkadza:) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś.
OdpowiedzUsuńja nie umiem tak cudnie pakować prezentów. Te małe elementy tworzą święta.
I ja też już chyba poczułam. Chyba ;)
A ciasto kuszące, właśnie dzięki tym tygodniom.
Dzięki za przepis :)
Cóż za cudowne, niesamowite ciasto! Wygląda wspaniale i kusząco.
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze go nie jadłam,ale chętnie bym wpadła do Ciebie na kawałek. Może morzem przypłynę?;)
Śliczne zdjęcia z klimatem. Całuski ślę:*
Ps. Ja dziś Last Christmas w radio slyszałam:)
znakomity przepis, chetnie bym skorzystala jesli zdaze!
OdpowiedzUsuńEwelajno , zapachniało świętami ! :)
OdpowiedzUsuńTwoje ciasto wygląda bardzo apetycznie ! Chętnie bym spróbowała, bo jeszcze nie miałam takiej okazji :)
ja Stollen nie lubie,rowniez nigdy nie pieklam,co za tym idzie,ale to zdecydowanie niemiecka tradycja i cudownie Ci wyszla musze przyznac :) brawo!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Słodkosłona - wiedziałam, że wiesz:)
OdpowiedzUsuńlo - pamiętam Twoje stollen, bo ja miałam ochotę na nie właśnie od tego czasu... Pozdrawiam mocno!
Gosia z Zapachu bazylii - ja jak do tej pory, tylko degustowałam i... odchodziłam rozczarowana..., z tym jest inaczej. Jak kiedyś się zdecydujesz upiec, naprawdę polecam:)
Dusiu - cieszę się, pozdrawiam:)
zauberi - to tak, jak mi i wreszcie spróbowałam:)
Sue - ani to baba..., ani..., chociaż taki cięższy drożdżowiec... stollen po prostu.
POLALO - no, nie zdążyłam... Niech Waćpani wybaczy... Oj, będzie się działo z tym owsianym - muszę mocno dociskać płatki:)
To i ja się odezwę za chwilę:)
Jolu Szyndlarewicz - marcepana nie musisz dodawać, to tradycja w tym cieście, ale jak nie dasz to też będzie dobrze, bo jadłam i takie bez marcepana.
Toniu - jak zaczniesz pakować to okaże się, że umiesz:). U mnie zazwyczaj takie naturalne opakowania. To jest zwykły szary papier i kawałek sznurka... Jest tak, jak mówisz małe elementy tworzą Święta:)
Majanko - przypływaj, przybywaj, jakimkolwiek transportem! Mam nadzieję, że kiedyś w końcu to zrobisz...:) Klimat się udał? Jak się cieszę:)
p.s. ja też dziś po 8 rano...:) - niezmiennie wzrusza po raz pierwszy:)
Est-Quest - wiesz, że uśmiechnęłam się serdecznie? Dziękuję i może się zdecydujesz?
Gosiu - dziękuję pięknie! Ja też właśnie nie lubiłam i zastanawiałam się o co chodzi... Teraz to się zmieniło, ale tylko w tym przypadku;). I ja Cię ciepło pozdrawiam!
Ewelinko, wróciłam:)
OdpowiedzUsuńZaglądam do Ciebie, i trafiłam na ten fantastyczny przepis..! Toż to musi być przepyszne!! Jednocześnie, niesamowite że musi leżeć 5 tygodni - dla mnie to właśnie jest magia gotowania... :)
Na święta już niestety nie zdążę zrobić, ale... zawsze można zjeść w styczniu :)
Pozdrawiam ciepło! :*
Rety, już samo opakowanie powala, a zawartość to już chyba dar boży;-)Szczęściarzem, ten kto taki podarek otrzyma:-)
OdpowiedzUsuńJakie to apetyczne! :))) Chyba zrobię na święta... :) Mam pytanie odnośnie bonu. Czy można kupić zakupy za te 50zł i już? Czy muszę zamówić produkty za większą kwotę i dopiero będę mieć zniżkę 50zł?:)
OdpowiedzUsuńPrzepadłam! Muszę szybo zabrać się do roboty!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrafilam tutaj przez przypadek; jednak czytajac juz tytul 'stollen z drezna' poczytalam wiecej. Studiowalam w dreznie, a nigdy nie pieklama tego sama...moze zaczne?! :) pozdrawiam cieplo.
OdpowiedzUsuńEwelajna, ależ mi zapachniało rumem i bakaliami :) Na widok Twojego stollen (-a czy -u?) mam ochotę wsiąść do pociągu i pojechać do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio piernikowe szaleństwo, jak uda mi się uchwycić ich apetyczność to z pewnością się podzielę. Zdradzę tylko, że lukier z dodatkiem pigwówki to mój najlepszy pomysł jak na razie :D
nat. - witaj!!! To już??? Koniec? Ale i tak się cieszę, że wróciłaś:). Ile wrażeń, zdjęć i wspomnień...I człowiek trochę odmieniony po takich podróżach, prawda?
OdpowiedzUsuńZrób po świętach a i tak skorzystasz:). Czuję, po spróbowaniu, że to stollen dobre jest zawsze:). Do następnego, Natalio!
Sabienne - ale fajnie mi tu piszesz:):):). Całe opakowanie zabiorę do domu na Wigilię:) Rozkroimy po kolacji:)
Bazylio - cieszę się, że tak to postrzegasz:)
Napisałam @ do Ciebie.
Kamilko - przepadłąm... - lubię takie przepadania, bo i ja czasem tak mam:). Świetnie! Już zrobione? Upieczone? Czeka? I ja Cie pozdrawiam!
Bachert - jejku... w Dreźnie... Dla mnie to miasto, to same miłe wspomnienia... Bardzo lubię tam wracać. Bardzo...
Skoro Drezno, to na pewno próbowałaś setki stollen... Ciekawa jestem Twoich wrażeń... Gdybyś spróbowała, to byłoby dopełnienie;). Pozdrawiam Cię serdecznie!
Byłam u Ciebie - dużo tam dobrych myśli:)I pyszne ciasteczka, mam nadzieję, że podzielisz się przepisem:)
EVE - no, bo to na początku mocno pachnie rumem, oj, mocno:), ale później już troszkę spokojniej. Wsiadaj do pociągu, wsiadaj...! Przyjmę z otwartymi ramionami! Tylko daj znać kiedy.
Oj, to pewnie szalejesz... Czekam na efekty:). A lukier dodatkiem pigwówki brzmi niezwykle kusząco. Sama pigwówka już tak brzmi... sama wiesz:)
oCHH, jakże uwielbiam stolen!!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu szukając przepisu na stollen :) Zrobiłam dziś dwa ciasta i jutro chyba kolejne dwa. Najpierw myślałam że nic nie wyszło, bo ciasto strasznie gęste, potem prawie nic nie urosło (czy tak ma być?). Po upieczeniu postanowiłam odkroić kawałek i myślałam że zakalec jest, ale odczekałam jeszcze dwie godziny, odkroiłam kolejny kawałek i jest ok :) Tym sposobem zjadłam pół ciasta :D:D:D Dziękuję za przepis!!!
OdpowiedzUsuńKucharzy Trzech -od teraz to i ja uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńJustyno - ja Ci powiem, że miałam prawie tak samo... U mnie urosło jednak... Dobrze, że się nie poddałaś:), a to zaowocowało smakiem:). Rozumiem, że te dwa i kolejne dwa to tez stollen? Pozdrawiam serdecznie i udanych wypieków Ci życzę!
i jeszcze Stollen!
OdpowiedzUsuńJa chyba dziś nie zasnę :-)
A Ty mnie zawsze tak miło układałaś do snu ;-)))
Ciasto na medal!
Zrobiłam według Twojego przepisu. Wyszło super!
OdpowiedzUsuńhttp://sisters4cooking.blogspot.com/2011/12/stollen-niemieckie-ciasto.html
Mimi - ciasto pychota, już się nie mogę doczekać jego smaku na świątecznym stole..., bo wiem jakie było pyszne zaraz po ostygnięciu
OdpowiedzUsuńp.s. Musze wrócić do tych układań... Tak się jakoś porobiło... Poprawię się...:)
Sisters4cooking - niezmiernie się cieszę! Nie mogło być inaczej! Jeszcze parę "chwil" i spróbujemy znów tego przysmaku:)
Stollen znam, ale takiego pieknego opakowania nigdy nei widzialam!! wow Ewelajna, jestes neisamowita!
OdpowiedzUsuńJa to dzisiaj sie tylko zastanwaiam: u Wa sna polnocy zapala sie swieczki na wiencu adwentowym? Ja ta tradycje poznalam w Czechach, w Galicji to chyba nie za bardzo znana sprawa... :-)
O, to ja tu do "ankiety" się dopiszę - na Mazurach się świeczek adwentowych też nie zapala i też mnie nad morzem zaskoczyły :) Ewelina, a takie świeczniki trójkątne to są na adwent? Pamiętam z Gda coś takiego, to chyba adwentowe właśnie, co?
OdpowiedzUsuńStollen - klasa :)
buruuberii - ale mam opóźnienie... To wszystko przez te mrozy, chyba kable zamarzły czy coś...
OdpowiedzUsuńOpakowanie to nie najlepszej jakości szary papier pakowy - zdaje się,z e lubisz takie, prawda?
Tak, u nas zapala się świeczki na wieńcu, ale nie wiem czy to nie przyszło z Niemiec...?...
Popatrzyłam i znalazłam taką info:
http://www.duszpasterski.pl/1057,l1.html
Czyli miałam rację:)
moniko - ja nie wiem co to są świeczki trójkątne... U mnie mogą być normalne okrągłe, znaczy walcowate, a jakby ktoś miał kwadratowe to i to ujdzie...
A stollen - przebrzmiało wraz z Bożym Narodzeniem..., ale dziękuję ślicznie, Monik:)
I jak smakowało po tym czasie oczekiwania? :) Warto upiec? :)
OdpowiedzUsuńmilk_chocolate84 - po tym czasie ciasto było bardziej zwarte, jakby "dojrzałe" i nadal pyszne:)- zdecydowanie warto:).
OdpowiedzUsuńUpiekłam go dziś na święta. Postanowiliśmy z rodziną spróbować jak wyszedł. I już go nie ma :)
OdpowiedzUsuńMissimo - powiem Ci, że się nie dziwię:). Wcale....:)
OdpowiedzUsuńEwelajna, teraz czekam jak wyrośnie i do piekarnika, dopowiedż mi tylko czy do dobrze zrobiłam że namoczone bakalie i cukry dodałam do ciasta podczas wyrabiania, bo w przepisie się nie doczytałam o tym? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamilko - pyszne smaki Ci się szykują:).
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze zrobiłaś, bo ja jakoś tego nie dopisałam, choć to oczywiste. Albo tłumacząc przepis zgubiłam kwestię, albo jej nie było, ale wiadomo o co chodzi:). Serdeczności!
Mam drobne pytanie, jak duży jest stollen jak w tym przepisie? Na ok ile cm długi?
OdpowiedzUsuńAnonimowy - stollen z tego przepisu ma DOKŁADNIE 28 cm:)
OdpowiedzUsuńa gdzie mogę kupić masę marcepanową.? :)
OdpowiedzUsuńAnonimowy - znalazłam tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://fredkae.pl/pl/p/Masa-marcepanowa-w-rolce-300g/2659 ,
ale możesz też sam(a) zrobić marcepan:
250g migdałów
250g cukru
30g likieru Amaretto albo brązowego rumu, ewentualnie koniaku
½ łyżeczki aromatu migdałowego
Połącz migdały z cukrem pudrem. Dodaj aromat i amaretto, wyrabiaj ugniatając. Z masy formuj mały bochenek, zawiń w folię. Przechowuj w lodówce
, albo też kup batony marcepanowe i obierz je z czekolady:)
Jadłem bardzo dobre ciasto!!!! Vivat Doutsche!!!
OdpowiedzUsuńTakie dojrzałe ciasto jest bardzo dobre, uwielbiam ten smak. Ale mimo wszystko wolę je na świeżo i bez tylu warstw masła. I następnym razem chyba zrezygnuję z marcepanu, bo już za słodkie się mi to wydaje.
OdpowiedzUsuń