Ostatnie dni października nastrajają niezwykle pozytywnie. Śniegowe prognozy u mnie, na szczęście, się nie sprawdzają. Robię zdjęcia zachodom słońca i ogromnemu księżycowi wyjątkowo bliskiemu. W przejawach jesieni szukam skarbów. Zbieram liście, a ostatnimi kasztanami z parku obdarowuję zaskoczonych starszych ludzi, z którymi pracuję. Bez słowa podaję zamkniętą rękę z jasnym przekazem, że mam coś dla nich, jakąś tajemnicę… i tym gestem, razem ze swoim uśmiechem, proszę o wyciągnięcie ręki. Zaskoczenie i zdziwienie, bo “co też ona mi może dać…???”. A może. Może dać gładkość kasztana, fakturę, która za chwilę rozjaśni twarz i namaluje szczery uśmiech - bezcenne. Jeden mały kasztan i tyle pogody w sercu. U Ciebie i u mnie. Lepiej niż w jakimkolwiek kantorze.
Cebula i cebulka szalotka już dawno wykopana i wysuszona, pomidory zerwane w ostatnią przepiękną sobotę. Może niebawem pokażę zdjęcia, bo uwieczniłam ostatnie upalne, pracowite łikendy. Na pierwsze dni listopada będzie jak znalazł, bo wtedy najbardziej potrzebujemy takich energetycznych grzejniczków. Chcecie?
Zielone pomidory jeszcze dochodzą do swoich właściwych kolorów, z czerwonych robię zupę. I nie traktując jej całkiem poważnie, próbuję dodać cynamonu. Bo skoro była śliwkowa z cynamonem, to dlaczego pomidorowej nie potraktować tak rozgrzewająco?
Efekt fantastyczny! Cynamon, o którym jeszcze nic nie wiemy…, nie dominując, łagodnie zapala nam znaki zapytania w oczach… Po pierwszych łyżkach trudno znaleźć odpowiednik smaku. Oczywiście dla degustatorów, nie gotujących. Niby go znamy, ale nie wiemy co to, nie domyślamy się, że w pomidorowej może być cynamon… Zdziwienie połączone z niedowierzaniem. I koniecznie dolewka.
Zupa pomidorowa z cynamonem
6-8 porcji
1800 g pomidorów
250 g szalotki (albo cebuli)
2 łyżki masła do smażenia szalotki + 25g na koniec
1 szklanka wody
1 kostka bulionowa (bez glutaminianu sodu)
10 płaskich łyżeczek brązowego cukru
garść bazylii
1 płaska łyżeczka cynamonu
2 łyżki soli
2 kromki razowego chrupkiego chleba
kwaśna śmietan do podania i dodatkowy cynamon (ewentualnie)
1. Pomidory natnij i na minutę zanurz we wrzątku. Obierz ze skórki.
2. Zeszklij na maśle pokrojone szalotki, dodaj do nich pokrojone pomidory i bazylię, kostkę bulionową, sól i wodę. Zagotuj, dodaj połamane kawałki suchego chlebka, dodatkowe masło i cynamon. Wszystko razem zmiksuj. Podawaj z kwaśna śmietaną, świeżą bazylią i chrupkim pieczywem, albo z bułeczkami z masłem.
W ostatnim blasku jesiennego słońca wiele rzeczy staje się skarbami.
Słońca na cmentarzach Wam życzę, dobrych wspomnień o Bliskich i rozgrzewających spotkań przy wspólnych obiadach.
o kurczę! Ciekawe i niesamowicie intrygujące połączenie :)
OdpowiedzUsuńto ja bardzo chętnie się wpraszam na zupę, ciekawe cynamon zawsze powoduje zaskoczenie w smaku, lubię też dodawać do mięs, a teraz muszę koniecznie do zupy:)))
OdpowiedzUsuńna moją ulubioną pomidorową i to w takim wydaniu (i takim przyjemnym towarzystwie!) przyjdę do Ciebie nawet pieszo:)
OdpowiedzUsuńZ radoscia przyszlabym do Ciebie na zupe! Nawet, gdyby nie bylo zupy ;)
OdpowiedzUsuńKazdy Twoj wpis na blogu dziala na mnie podobnie jak ten kasztan, ktory wreczasz zaskoczonym ludziom.
Pozdrawiam serdecznie!
Ja bym chętnie przyszła na taką zupkę :) nie jadłam z dodatkiem cynamonu.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
idę zobaczyć czy mamy jeszcze pomidory :) ps. piękny talerz <3
OdpowiedzUsuńcudowne fotki!!! no i potrawa calkiem intrygujaca :)
OdpowiedzUsuńJa się za każdym razem nie mogę na patrzeć na Twoje zdjęcia. Nawet jakby ta zupa była niejadalna, to na tych cudownych zdjęciach tego nie widać :) (chociaż zakładam, że jest równie dobra jak wygląda).
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze - dzieło sztuki i może się powtarzam, ale one są tak ostre i tak realne, że ma się ochotę wyciągnąć dłoń i chwycić te szalotki :-). Pomidorowa z cynamonem? W życiu bym nie wpadła na takie połączenie, chętnie wypróbuję przy najbliższej okazji. Zazdroszczę tych pomidorów, po naszych już dawno nie ma śladu. Pozdrawiamy. Uwaga u nas dziś pada śnieg, więc wszystko możliwe, że i wkrótce zacznie padać u Ciebie :-).
OdpowiedzUsuńSloneczko Ty jestes niesamowita, tak lubie jak piszesz chce czytac ksiazke z Twoimi tekstami i przepisami koniecznie!!! sciskam cie ty pozytywna duszyczko!
OdpowiedzUsuńPrzyjadę, przyjdę, przylecę...
OdpowiedzUsuńTaka rozgrzewająca zupka ze słonecznych pomidorów idealna gdy na dworze padają pierwsze płatki śniegu! Może i na talizman się załapię :) Miłego wszystkiego!
i ja bym wpadła :) zimno mi dzisiaj i w takiej zupce upatrywałabym ratunku :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia!
Niesamowite połączenie
OdpowiedzUsuńNa taką zupę zawsze chętnie przyjęłabym zaproszenie...ale Ty z dalekiej północy jesteś , a ja z południa :) muszę sobie sama ugotować :):)
OdpowiedzUsuńZdjęcia zdecydowanie zachęcają! Uwielbiam pomidorowe kremy :)
OdpowiedzUsuńOj przyszłabym na taką zupkę! Szkoda, że K. tak daleko.Pozdrawiam ze Sz-ka.M
OdpowiedzUsuńMuszę ugotować...orientalny przepis a ja lubię eksperymenty
OdpowiedzUsuńpomidorowej nie lubię, choć pomidory te ze słońca uwielbiam, pozachwycam się więc zdjęciami i cebulka, u na poprzedni weekend też był gorący, a ten śnieżny...jeszcze nie możemy wyjść spod puszystej śniegowej kołderki ;)
OdpowiedzUsuńNo, zaszalałaś! Ciekawa i niebanalna. A zdjęcia piękne. To akurat moja pięta Achillesowa:(
OdpowiedzUsuńJeśli pytasz o zdjecia to pewnie, ze chcemy ...zwłaszcza, ze u nas zima:) .... którą uwielbiam:) .... mój synek również i cieszy się z każdej śnieżki jakby co najmniej nieba dotknął:) oj ta dziecieca radość:).
OdpowiedzUsuńU mnie na kuchennym parapecie też dochodzą pomidory, zerwałam je kilka dni temu i jeszcze przez jakiś czas będę rozkoszować się ich smakiem na kanapkach:) .... niestety nigdy nie zdążą dojrzeć na tyle, zeby zrobić z nich zupę...dlatego też częstuję się Twoją:). Jest pyszna:) wielki buziak zasyłam
Prawdziwa pomidorówka z prawdziwych pomidorów to majstersztyk! :) Wariantu z cynamonem jeszcze nie testowałam, ale gwarantuję, że niebawem się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że przyjdę. Mogę jutro po pracy?
OdpowiedzUsuńJasne,że przyjdę!
OdpowiedzUsuńZupa wspaniała,bo pomidory i cebulka zebrana w słoneczny czas.
U mnie śnieg,którego nie lubię.
Wolę ciepło i słońce,którego zapowiedzi nasłuchuję zewsząd.
Ciepłego weekendu!
jest piękna:)
OdpowiedzUsuńgdybym tylko mieszkała bliżej... :) zupa wydaje się idealnie pasująca do moich upodobań :)
OdpowiedzUsuńEwelinko Twoje fotki jak zwykle mega apetyczne, pomidorowa z cynamonem, u Ciebie jest jak zwykle bardzo oryginalnie. Udało mi się kupić dynię Hokkaido u nas na rynku, ale nie zrobiłam zupy z Twojego przepisu tylko zjadłam ją pieczoną z czosnkiem, pycha. Zostawiłam sobie pestki, żeby mieć swoją własną za rok :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to ja też wpadnę :) tak ciepło, pachnąco i pięknie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńCUDOWNE zdjecia kochana! Tez bym chciala takie robic :( Powoli zaczynam nabawiac sie kopleksow i jak tak dalej pojdzie to zamkne bloga... :) Jadlam juz mieso z cynamonem (bylo pyszne) wiec z przyjemnoscia wpadlabym do Ciebie na talerz tej zupki. Musi byc wysmienita.
OdpowiedzUsuńSciaskam Cie mocno :)
Słońce kochane, taka zupa na pewno by mi smakowała!:) Powód: kocham pomidorową i kocham cynamon! Dwa w jednym - to musi być rewelacja smakowa. Muszę kiedyś wypróbować.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjecia Ewelinko mnie niezmiennie zachwycają. Uwielbiam je.
Życzę Ci spokoju i ciepełka :*
Jak zawsze pięknie i apetycznie, z nutką jesieni i melancholii...:) A zupa.... pachnie :) Chętnie przyszłabym ją skosztować, ale droga daleka... gdzie Warszawa, a gdzie TY....
OdpowiedzUsuńWygląda na grzechu wartą zupę! Nigdy nie pomyślałabym o połączeniu pomidorów i cynamonu, a tu proszę!! Muszę spróbować! Cudna sesja!
OdpowiedzUsuńjak ładnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńzupa wygląda tak zachęcająco, że najchętniej bym ją zjadła od razu, albo chociaż zrobiła, ale późna pora..:)
Czuję zapach Twojej zupy przed monitorem, a ślinianki pobudziły się zdecydowanie za bardzo! ;]
Narobiłaś mi ochoty na pomidorową!:)
OdpowiedzUsuńCzy przyjde? Chocby i dzisiaj! Pomidorowa uwielbiam, zwlaszcza taka z prawdziwych pomidorow (rzadkie cos na koncentracie omijam z daleka). A dodatek cynamonu szalenie interesujacy!
OdpowiedzUsuńHa! pomidorowa z cynamonem PYCHA! kto nie próbował niech natychmiast to zmieni:) uroczo rozgrzewająca...jak ciepły koc.
OdpowiedzUsuńNiesamowita zupa - dwa smaki, które bardzo lubię, a nigdy ich nie łączyłam. I takie słoneczne te zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zamarzyłam, aby Ktoś podarował mi jesiennego kasztana i talerz ciepłej zupy. na pewno zamarzyłam o tym, by spotkać Ciebie.
OdpowiedzUsuń:-)
Jesiennie tu u Ciebie, nostalgicznie... moscimy sie przy stole i czekamy na dokladke pomidorowo - cynamonowa... ;)
OdpowiedzUsuńNa zupę zawsze, a na pomidorową to już bez dwóch zdań:-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią:):) przepiękne zdjęcia, masz talent:)
OdpowiedzUsuńbardzo chetnie bym taka zupke sobie pojadla:)
OdpowiedzUsuńjak zawsze piekne zdjecia:)
Swoje zdjęcia powinnaś wysyłać do najlepszych magazynów kulinarnych wraz z przepisami!!!
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuńZupy - moja wielka miłość! Skoro chili con carne jest pyszne z cynamonem, to dlaczego nie pomidorowa?! Pozdrawiam Cię Ewelinko i przesyłam wirtualnego kasztanka :-)
OdpowiedzUsuńPrzygarnij mnie na zupę, na drugie, na deser... na pomidorową z cynamonem szczególnie!
OdpowiedzUsuńPisać znowu, że fotki piękne? A co mi tam, napiszę!
Piękne fotki ;)
Uściski wielkie.
Oj przyszlabym, przyszla... gdyby to tylko bylo mozliwe :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to polaczenie i az sie usmiechnelam, ze niezaleznie zaczelysmy podgrzewac nasze dania tymi samymi przyprawami. Ja namietnie dodaje cynamon do mies, troche tak na maniere chinska i arabska. Zdecydowanie dodaje charakteru, to fakt. Buziakow moc, Kochana.
PS. Nie bylam, tam gdzie pytalas, zamiast tego wywialo nas i to doslownie - do Holandii na Zelandie.
co za pomysł, co za klimat, co za zdjęcia!
OdpowiedzUsuńpięknie i tak ciepło u Ciebie
Na TAKĄ zupę - bardzo chętnie !
OdpowiedzUsuńEwelajno, wiesz, że bardzo lubię Twoje wpisy ? Nie mówiąc już o zdjęciach ... :)
Wczoraj miałam wpaść na zupę, ale było już zbyt późno.
OdpowiedzUsuńCzy została jeszcze odrobinka?:)
Jagodo – i pyszne:)
OdpowiedzUsuńsiankoo –to dawaj…! Ja do mięs jeszcze nie próbowałam, bo ja bardzo mało mięsna jestem, ale będę mieć na uwadze:)
korniczku – ulubioną, powiadasz? To dawaj, zaraz wstawię gar, bo pomidory od mamy jeszcze mam:)
Agnieszko – a ja z radością ugościłabym Cię zupą i nie tylko zupa:). Dziękuję za takie miłe słowa:), one działają na mnie jak ten kasztan…:)
alucho – już mówiłam, że wstawiam gar…? Zapraszam!
Bet – i co były? Ugotowałaś? Talerz cieszy się, że się podoba:)
Aneto – dziękuję:)
Olu – to jest właśnie swoista magia internetu…, ale zapewniam Cię, że jest jadalna, nawet poczęstowałam nią gości:)
Magdaleno – dziękuję i jak mi to piszesz to jestem dumna jak paw, bo Nie Byle Kto Ty jesteś:). U mnie jeszcze kilka pomidorów zostało, w tym 3 zielone. Śnieg do mnie nie dotarł. Wiesz, że różnica naszych 130 km to zupełnie inna pogoda zazwyczaj? Serdeczności, Magdalenko!
Syl – wiuńka, jak ja się ciesz, że Ty mnie tak dobrze czytasz:). A zostaniesz moim Wydawcą…? Uściski biorę pełnymi garściami i odwzajemniam mocno!
Kamilko – to fajnie, będzie nas więcej przy stole:). U Ciebie tez już był śnieg? Talizmany już rozdane…, ale może jeszcze coś spotkam w parku, bo tam później opadają… Miłego wszystkiego i Tobie, pracowita Dziewczyno!
Wiewióro – to jesteś kolejnym Gościem przy stole:). Dziękuje!
Veronico – dziękuję:)
igo – intrygujące i smakowite:)
ankawell – e tam, te kilka godzin podróży… Jeden łikend odwiedziłam Bolesławiec, w drugi Kazimierz Dolny… Siadasz, jedziesz i… jesteś:)
Agato – dziękuję:), ten jest zdecydowanie pyszny, inaczej bym nie polecała:)
Anonimowy – jakie daleko, półtorej godziny samochodem:), ale pierwsze koty za Tobą, dodałaś cynamonu do klasycznej pomidorowej i było dobrze:). Buziaki!
Agnieszko Gębka – polecam:)
Jo – ooo, nie lubisz… Ale dobrze, że choć z pomidorów słonecznych nie rezygnujesz:). Ta śniegowa kołderka musiała Was mocno zaskoczyć… Serdeczności, Jo! Odpiszę @- cierpliwości:). Już PRAWIE piszę:)
Magdo –ano zaszalałam, sama tak myślałam… : jak nie będzie dobra, to najwyżej wyleję… i nie wylałam:). Dziękuję:). Popatrz na moje zdjęcia na początku bloga… Wciąż się uczę (właściwie metodą prób i błędów…), a przez to, że robię to sama, idzie jak po grudzie…
OdpowiedzUsuńJolu Szyndlarewicz – coś mi się wydawało, że tylko Ty chcesz te zdjęcia, wiec.. dałam spokój, chociaż może powinnam.. Wydaje mi się, że mnóstwo w nich siły i dobrej energii:). Dzieciaki zawsze cieszą się śniegiem. Pomidory na parapecie to swojskość sama w sobie, pewnie już zjedzone? Serdeczności, Jolu!
Zlewozmywaki – ona jest prościutka, największą praca jest zdejmowanie skórki z pomidorów, obieranie szaloti i miksowanie. Ot AŻ tyle:). Pozdrawiam i polecam testowanie organoleptyczne;)
kabamaigo – właściwie to w każdej chwili:), pracowita Kobitko! Kiedy Ty robisz to wszystko, co robisz..? I jeszcze Dzieci… Podziwiam!
Amber – przy stole będzie wesoło, cieszę się, że i Ty wpadniesz:). Ja też wolę ciepło, ale listopadową pogodę do czytania tez lubię. Jeszcze parę dni i następny łikend! Cierpliwie czekajmy:)
MałgosiuZ – dziękuję:)
Aneto Wojciechowska - … cieszę się:)
Gosha – dziękuję:). Wiesz, że ja dyni z czosnkiem jeszcze nie łączyłam… Trochę lękam się jej słodycz pomieszać z ostrością czosnku… Pestki na przyszły rok to fajna sprawa, pamiętaj, ze jak zapomnisz je posiać( ja w tym roku zapomniałam o pestkach dyn butternut), to zostaw je na drugi rok, jeszcze będą miały siłę:). Serdeczności, Gosia!
Jswm – nawet nie wiesz, jak miło byłoby Cię gościć:)
majeczko – dziękuję – dużo dziennego światła i statyw:).
Ja Ci zamknę bloga…! Toć od Ciebie robiłam tego kurczaka Jamiowego z rozmarynem w winie.
Co za gupie pomysły Pani ma, psze Pani!
Ściskanie mocno to ja rozumiem…:* i odwzajemniam równie mocno!
Majanko – jestem pewna, ze wypróbujesz, bo to tylko pomidory mieć i szast-prast… i gotowe…! Dla takiej kulinarki jak Ty, pesteczka! Cieszę się, że uwielbiasz:) i dziękuję:)
Angeliko – o to następnym razem jak przyjedziesz, przypomnij mi, abym tę pomidorową ugotowała:). No właśnie…, właściwie ta Wa-wa to wcale tak daleko nie jest, ale droga kolejowa, jak i samochodowa strasznie długa do niej jest – kolejowa, bo okrężna jak tylko się da…, a samochodowa…, pożal się Boże… No, sama wiesz… Ale my się kiedyś spotkamy i u Ciebie:).
Magdo – jakiego grzechu…, jakiego grzechu…?;) Chciałabyś komuś ukraść pomidory…??? Samo dobro tu w niej:). Dziękuję:)
Justyno – dziękuje:). Późna pora dla zup i dla czegokolwiek innego to niezbyt dobry czas, tez nie powinnam takich pyszności oglądać wieczorami, ale… najczęściej właśnie wtedy to robie… A później obiecuję sobie, że jutro to już na pewno nie…
OdpowiedzUsuńEwo-Anno – robić, proszę Pani, robić zatem!
Maggie – Maggie zapraszam do mojego stołu, kilka osób już się zgłosiło:)
karolino – wygląda na to, że próbowałaś:) – cieszę się, ze Ci smakuje:)
Evitaa – spróbuj kiedyś:). I ja Cię serdecznie pozdrawiam!
asiejko - jak miło mi to słyszeć…:):):). Może kiedyś…, ale zawsze zapraszam nad moje morze, chociaż Ty masz swoje:)
Dario i Jarku – jak dobrze, ze już mościcie się przy stole, miło d Was gościć. „Chłop” będzie polewał;)
Olu_83 – jak lubisz, to ja Cię chętnie ugoszczę:)
Roszpunku – zapraszam, zapraszam! Dziękuję:), to nie talent, to czas, który upływa od momentu, kiedy się za to wzięłam:)
aga – to dawaj do nas, bo tu już niezła grupka siedzi:). Dziękuję:)
linko – kto by tam mnie chciał…, krasnoludki nie robią zdjęć dla magazynów, krasnoludki siedzą w swoim kąciku i cos tam próbują rzeźbić:), ale dziękuję Ci ślicznie, bo takie wyróżnienie od kreatora to wielka pochwała:)
Anonimowy - …???
crummblle – chili con carne wciąż jeszcze przede mną… Wirtualny kasztanek to piękna sprawa – dziękuję:)
katarzynko – przygarniam, zagarniam, zapraszam…! Jak tylko możesz:) Fajnie, że napisałaś – dziękuję:). Biorę Twoje uściski w zamian dając Ci moje!
anno – właśnie pisałam u Ciebie, że chciałabym abyś była moja sąsiadką:). Ja do mięs to jeszcze nie próbowałam, bo ja , sama wiesz, taka mało mięsna jestem. Zjem, lubię i robię, ale dzieje się to tak rzadko bo… nie ma dla kogo…
p.s. mam nadzieję, że nad morzem byliście? :*:*:*:*:*
Kaś – dzięki, cieszę się, że Ci się u mnie podoba:)
abbro – to zapraszam, niezły tłumek mam przy stole, ale spokojnie się posuniemy:). Dziękuję, cieszy mnie, ze lubisz:) i jak miło, ze dzielisz się ze mną tym lubieniem:)
Konwalie w kuchni – jeszcze siedzimy…, jeszcze zupa jest w garze, dla Ciebie zawsze:)
Chyba następnym razem dosypię do swojej pomidorowej cynamonu....
OdpowiedzUsuńPatrycjo - dosyp, ale nie szalej z ilością:):):)
OdpowiedzUsuńPowiem wprost - właśnie ją zjadłam - jest boska! Od zawsze byłaś dla mnie kuchenną czarodziejką, ale chyba awansujesz na czarownicę :)) Wielkie buziaki, no i dziękuję za obiad. Czuję się prawie przygarnięta a na pewno wykarmiona :*
OdpowiedzUsuńkatarzynko - od przeczytania tego posta czuje się czarownica, która przygarnia głodne dusze;). Ściskam mocno i cieszę się, ze skorzystałaś i jeszcze, że smakowało:), a za taki budujący komentarz bardzo Ci dziękuję:), to znak, że trzeba się wziąć do roboty:)
OdpowiedzUsuńrewelacja, ta zupa to moje kulinarne odkrycie roku, dziękuję za ten przepis
OdpowiedzUsuń