czwartek, 11 listopada 2010

Odwrócone babeczki z żurawiną i czekanie…

IMG_8651

Mam wrażenie, że ciągle się zastanawiam nad tym czy moje życie jest czekaniem na życie właściwe, czy już życiem samym. Nie znajduję odpowiedzi. Wiem, że “wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma”, ale… cóż…, wiem też, że wiedza nie jest cnotą…. Ciekawa jestem czy każdy tak ma, czy też tylko ja jakoś nie mogę sercem zakorzenić się w tej rzeczywistości, która mnie otacza. Mam wrażenie permanentnego czekania…

Zatem w oczekiwaniu na… piekę pyszne babeczki. Tak pyszne, że… dużo łatwiej próbować przestać czekać…

IMG_8697 IMG_8363
IMG_8624 IMG_8647

Odwrócone babeczki żurawinowe(źródło: 'From a Baker's Kitchen')

1 1 / 2 szklanki (170 g) świeżych lub mrożonych żurawin

3 / 4 szklanki (150 gramów) cukru

1 łyżka soku pomarańczowego lub wody

1 łyżka tartej skórki pomarańczowej

Ciasto muffinkowe:

2 szklanki (260 gramów) mąki

1 / 2 szklanki (100 g) cukru

2 1 / 4 łyżeczki proszku

1 / 2 łyżeczki soli

1 szklanka (240 ml) mleka

1 duże jajko , lekko roztrzepane

1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

4 łyżki (57 gramów) roztopionego masła

Nagrzej piekarnik do 200 stopni C. Masłem wysmaruj 12-16 foremek na muffinki.

Sos żurawinowy: w rondelku połącz żurawinę, cukier, sok pomarańczowy (lub wodę) i skórkę pomarańczową. Gotuj na średnim ogniu, często mieszając, aż do rozpuszczenia cukru i momentu kiedy żurawina zacznie pękać - około 10 minut. Zdejmij z ognia i ostudź.

Ciasto: W dużej misce, połącz mąkę, cukier, proszek do pieczenia i sól.

W osobnej misce wymieszać razem mleko, jajka, ekstrakt waniliowy i stopione masło.

Wlej składniki mokre do suchych i mieszaj tylko do połączenia składników.

Równomiernie rozłóż żurawinę do foremek. Następnie równomiernie rozłóż ciasto na sos żurawinowy.

Wstaw do piekarnika i piecz 15 do 20 minut lub do momentu, kiedy babeczki będą rumiane. Pozwól babeczkom ostygnąć w foremkach. Po ostygnięciu odwróć formę “do góry nogami”.

Rozkoszuj się 16 babeczkami! Smacznego!

Babeczki są tak pyszne, że nawet po zjedzeniu trzech chce się sięgnąć po kolejną:), a później ... jeszcze jedną:).

sobota, 6 listopada 2010

Sny szczęśliwe i idealne ciasto marchewkowe

IMG_1044

Parę dni temu śniło mi się, że tańczę w wielkim lesie. W tym śnie byłam małą dziewczynką ubraną w zwiewną sukienkę w kolorze ecru. Tańczyłam i wirowałam, a promienie słońca przytulały się do kory wysokich drzew, które głaskałam w tym tańcu. Wokoło było żółto i pomarańczowo - jesiennie, ale bardzo ciepło. Było mi tak dobrze… Wszystko było takie realne jak… dawno w moich snach nie było. Było tak dobrze i tak obiecująco... Miałam wrażenie, że oto dotarłam wreszcie do Stumilowego Lasu…

IMG_1101 IMG_8618

Noc z czwartku na piątek była kolejną po wcześniejszym słonecznym śnie. Miałam ochotę na ciąg dalszy…, chciałam w końcu poznać kogoś w tym Stumilowym Lesie… Ale nic i nikogo:(. Słońca nie było, sukienki tym bardziej… Nawet snu prawie nie było..! Była za to czerwona piżama w kratkę i bicie się z myślami oraz próby niesłyszenia deszczu. Co ja mówię, deszczyska…! Lało jak… nie wiem co! Do tego wiatr, który kierował deszcz prosto na moje okna. Niekiedy wydawało mi się, że wprost na moją głowę. A do niej przychodził mi wiersz Staffa “Deszcz jesienny” – dżdżu krople rzeczywiście tłukły w me okno…(a może to były kasztany….? Bo niemożliwe aby deszcz tak walił…) – i początkowe słowa piosenki E.Gepert:

Znowu zasnąć dziś nie mogę ani rusz
Do poduszki ktoś kamieni mi nasypał…

Tak by chciało się pogadać, ale, z kim
Z samą sobą też dogadać się tak trudno…

Trzeba znaleźć tu na Ziemi swoją prawdę,
nawet gorzką, nawet słoną…

A do tego wszystkiego chęć na ciasto marchewkowe… Nie wstałam jednak, bo noc kurczyła się zastraszająco, a budzik był nastawiony na 6…

Po pracy jednak marzenie swoje zrealizowałam:)

IMG_8581

Carrot cake (źródło: BO MIMI)

3 jaja
1 szkl cukru brązowego(dałam Natural Muscovado Light-E.)
1 szkl mąki
2 szkl utartej marchwi
1 łyżeczka: proszku do pieczenia, cynamonu, sody i przyprawy do piernika
szczypta soli
3/4 szkl oleju
1/2 szkl siekanych orzechów włoskich(zawsze sparzam, aby były miękkie-E.), 1/2 szkl rodzynek

Marchew zetrzeć na tarce na najmniejszych oczkach.
Jaja + cukier zmiksować, stopniowo dodawać olej i po chwili mąkę. Na koniec dodać startą marchew wraz z sokiem, który powstał po starciu oraz bakalie. Przelać do blachy o wymiarach 24 x 28
Piec ok. 1 godz. w temp. 170-180 stopni.

Podawać po przestudzeniu. Można polać lukrem.

* 200 g cukru pudru
* sok z cytryny
* opcjonalnie:1 łyżka kirschu - czyli wiśniówki(nie dawałam – E.)
Cukier puder wymieszać z taką ilością soku z cytryny i kirschu, aby otrzymać gładką i dosyć gęstą masę. Polukrować ciasto.

Smacznego!

IMG_8595

Szukałam idealnego ciasta marchewkowe. Znalazłam…! To jest idealne:). Nie jest zbyt wilgotne, a to przeszkadzało mi w poprzednich moich próbach zamknięcia marchewki w cieście. Jest sucho-wilgotne jeśli taka kategoria istnieje;). W każdym razie pyszne:). Mimi, dziękuję:). Twoje ciasto podbiło moje serce:)

IMG_8289 IMG_8547

Idealne ciasto na na ten czas kiedy leje, pada,siąpi, dżdży i mży… Ale podobna taka pogoda jest dobra na… cerę;). Zatem jutro pod parasol na spacerek, a później herbatka i ciasto w miłym towarzystwie:)

Miłej niedzieli!

IMG_1066 IMG_1175
IMG_1116 IMG_9729
IMG_1073 IMG_1117

wtorek, 2 listopada 2010

Jesień,3 BIT na urodziny i pamiętanie

IMG_8377 IMG_8460

Nie pamiętam, kiedy we Wszystkich Świętych była taka piękna pogoda. Słońce swawolne! Temperatura jak latem!

Najpierw jednak niedziela. Śliczna i kolorowa. Znów jadę do domu, w rodzinne strony. Przez półtorej godziny oglądam cudowne obrazy mieniące się resztkami zieleni, dominującą żółcią i urokliwą czerwienią. Opuszczam klapkę, bo razi…:) i jednocześnie cieszy, bo jest:). Z “Zagadkowej niedzieli” dowiaduję się, kolor żółty jest w liściach zielonych, ale one zachowują się jak dzieci chodzące w zielonych płaszczykach, pod którymi mają żółte sweterki. Jesienią te sweterki po prostu zrzucają… - dzień staje się coraz krótszy, zanika produkcja chlorofilu, odpowiedzialnego za zielony kolor liści. Czerwony kolor liści natomiast to znak, że liście zaraz spadną, a dla owadów informacja, że nie powinny tam składać jajeczek, bo nie przetrwają. One i tak czerwonego nie widzą, ale kolor czerwony ma inny zapach i stąd wiedzą, że to nie jest właściwe miejsce…

IMG_8503

Jadę w rodzinne strony, bo Mama jak co roku o tej porze (31 października) świętuje urodziny… Jadę do domu i wiozę dla niej ciasto. Jej smaki wiozę…

IMG_4976

Miały być ciasteczka i ciasto 3 BIT, ale z tego wszystkiego wyszło zmodyfikowane ciasto… Bardzo zmodyfikowane, ponieważ z kruchego ciasta na ciasteczka upiekłam blaty, którymi przełożyłam wszystkie trzy masy… Ale po kolei… Na ciasteczka po po prostu zabrakło czasu, a szkoda było zostawiać je w lodówce i czekać aż się nad nim zmiłuję(choć i tak z każdego kawałka zostawiłam 1/3 całości)…, więc zamiast dwóch warstw krakersów zrobiłam 2 różne kruche blaty i jedną warstwę ciasteczek owsianych. Nie wiedziałam jaki będzie efekt, ale był… pyszny:). Najpierw podaję przepis właściwy znaleziony… Poniżej przepisy na blaty, które wykorzystałam. Możesz je ułożyć w dowolnej kolejności.Warstwą środkową były ciasteczka owsiane.

3 BIT

Masa budyniowa:

2 szkl. mleka

1 szkl. mąki pszennej

5 żółtek

cukier waniliowy z prawdziwą wanilią

0,5 szkl. cukru

1 kostka masła

Zmiksować żółtka z cukrem i cukrem waniliowym na dość gęstą masę. Dodać mąkę i 0,5 szkl. Mleka. Resztę mleka zagotować. Masę żółtkową wlać do gotującej się reszty mleka i mieszać aż do zgęstnienia. Do gorącego budyniu dodać masło – połączyć je z masą przy pomocy miksera.

Masa śmietankowa:

0,5 litra śmietany 36%

2 łyżki cukru pudru

3 łyżeczki żelatyny rozpuszczonej 1/3 szkl. wody

Śmietanę ubić na sztywno, pod koniec ubijania dodać cukier puder i rozpuszczoną żelatynę.

Ponadto:

2 paczki krakersów(po 180 g) – u mnie były to kruche blaty, na które przepis podaję niżej;

700 g masy krówkowej(lub gotowanego w puszce przez dwie godziny słodzonego mleka skondensowanego)

1 czekolada – jaką tylko chcesz... – ja daję mleczną

Krakersy(vel blaty kruche)wyłożyć na blachę(35x20cm) na to wylać gorącą masę budyniową i przykryć druga warstwą krakersów. Następnie rozsmarować masę krówkową(najlepiej ją wcześniej zmiksować, wtedy lepiej się rozsmarowuje)i ułożyć kolejną warstwę krakersów. Odczekać aż masa budyniowa ostygnie. Wyłożyć na wierzch ubitą śmietanę i zetrzeć na wierzch gorzką czekoladę.

IMG_4940

Cisto kruche na ciasteczka, które było pierwszą, dolną warstwą:

200 g zimnego masła,
2,5 szklanki mąki (pół na pół pszennej i krupczatki),
3/4 szklanki cukru pudru,
3 żółtka,
szczypta soli
Mąkę z solą posiekać z masłem. Dodać cukier puder oraz żółtka i jeszcze raz wszystko posiekać. Szybko zagnieść ciasto i uformować kulę (jeżeli nie będzie się sklejać, można dodać 1-2 łyżki zimnej wody). Ciasto zawinąć w folię i włożyć do lodówki na około pół godziny. Nagrzać piekarnik do 200 stopni. 1/3 całości zostawić w lodówce, pozostałą część chłodzonego ciasta rozwałkować cienko i wyłożyć na blachę wyłożoną pergaminem(albo uformować ciasteczka dowolnych kształtów). Piec około 15 minut.

Warstwa środkowa to ciasteczka owsiane.

Cisto kruche na ciasteczka, które było warstwą najwyższą:

220 g masła,
1 jajko,
1 szklanka cukru pudru,
2 łyżeczki cukru waniliowego,
2 i 2/3 szklanki mąki,
pół łyżeczki proszku do pieczenia,
szczypta soli,
pół szklanki blanszowanych migdałów
Z mąki, masła, cukrów, jajka, soli i proszku do pieczenia zagnieść ciasto. Włożyć na ok. pół godziny do lodówki. Nagrzać piekarnik do 200 stopni. Z ciasta wycinać ciasteczka(albo uformować blat używając 2/3 całego ciasta) dowolnych kształtów. Piec ok 10 min.

IMG_4983

Zakręciłam to ciasto totalnie niemożliwie i tak naprawdę zrobiłam zupełnie inne ciasto. Do tego warstwy poszły w zupełnie innej kolejności niż w przepisie. Oczywiście, że na smak miało to wpływ i nie był to 3 BIT, który robiłam wcześniej, ale był naprawdę bardzo smaczny! W każdym razie wszyscy, którzy wbijali widelczyk w warstwy ciasta i kremów byli zachwyceni. A najbardziej Jubilatka! Radość, 100lat i toasty… Wszystkiego najpiękniejszego, Mamuś…!

IMG_8491 IMG_8445
IMG_8388 IMG_8395

Po niedzieli poniedziałek.

Jadę do domu, bo Wszystkich Świętych to przecież wolny dzień.

Jedziemy na cmentarz, którym już tylko kilka osób się opiekuje… smutny i piękny zarazem. Cmentarz, na którym leży nasza babcia – pra, a mamy babcia. W tym samym dniu mamy urodziny:). Ja i ona – zatem, mimo woli czuję jakiś związek… Chciałabym tak nazwać swoją córeczkę…

IMG_8437 IMG_8489
IMG_8462 IMG_8484
IMG_8464 IMG_8473

Kamienne bloki, gotyckie litery, stare i nowe tabliczki…, zrywanie mchu aby zobaczyć napis… Fascynacja starym, które tak dawno przeminęło. Znicze, dekoracje, śmiech, wspomnienia… Spotkanie dawnych znajomych… Rozmowy, zaduma i uśmiech jednocześnie. Lubię tak przyglądać się na to nasze ludzkie pamiętanie…Bieganie po krzakach i odkrywanie co raz to “nowych: grobów – jak co roku… i jak co roku to wszystko przedziwnie fascynujące… Trzask łamanych gałązek... Pamiętam fotografie, na których mając 10 lat mniej robimy to samo… Pewne poczucie daja vu… i wrażenie, że niektóre miejsca nigdy się nie zmieniają.

Później jeszcze 2 cmentarze juz nie tak stare. Jeden z dziadkiem – pra – Stanisławem(tak mógłby mieć na imię chłopiec…) a drugi z babcią, którą wspominamy już 12 lat…
Każdy ma swoje cmentarze i własną historię…

Babcia Helenka, która tak dbała o zęby…, Pani Zosia, która na jej pogrzebie powiedziała do mamy: Popatrz, nawet zęby jej takie ładne na koniec zrobili…, a która miała być sąsiadką na zawsze…, Dziadek Heniek, któremu na koniec zażyczył sobie knedle ze śliwkami…, Ciocia Wiesia, której nie znałam, Wujek Janek…, Piotr... Pamiętanie jest potrzebne. Tyle nas, ile w nas pamięci…

I każdy ma swoje pamiętanie…

Cieszmy się każdym dniem! Do pełna!

Cieszmy się, bo… tak szybko odchodzą…

"I spiesz się z czułością, ktoś czeka na nią wciąż. Wiele czasu do stracenia nie ma tu..."

IMG_8384 IMG_8415 IMG_8403

wtorek, 26 października 2010

Polski skarb… – dżem z aronii. Śliwka z figą.

Czas kradnie mi cenne minuty, albo to ja nie potrafię ich właściwie wykorzystać… Znajduję jednak chwile aby bogactwo smaków i aromatów jesiennych owoców zamknąć w słoiczkach. Zrobiłam aronię i śliwki w takim doborowym towarzystwie, że już mógłby przyjść czas otwierania tych pyszności…:)

“Aronia od wieków budziła zainteresowanie zielarzy oraz indiańskich i syberyjskich szamanów. Daje siłę niedźwiedzia i długość życia sekwoi – mówili o niej kanadyjscy Indianie. Dla Indian w Ameryce Północnej aronia była rośliną, w której owocach tkwiła magiczna siła. Z jej jagód robiono korale, którymi przyozdabiano się podczas wielkich świąt plemiennych, sok służył do rytualnych inicjacyjnych tatuaży i był składnikiem napojów sakralnych. Znany indiański balsam był mieszanką soku z aronii i ziół. Pito go przed każdym świętem, aby oczyścić organizm nim wejdzie w kontakt z bogami. Sok z aronii uważano wręcz za krew natury. W dużych ilościach podawano go młodym żonom i kobietom w ciąży, gdyż dodawał sił do tworzenia nowego życia. Ludzie dojrzali i starsi pili sok z aronii jako eliksir młodości, gdyż rozjaśniał umysł, rozprostowywał kości i oddalał czas nieuchronnej śmierci. W horoskopach aronia była opiekunką ludzi sukcesu, zwłaszcza kobiet i mężczyzn, którzy w jakimś okresie swego życia mieli stać się przywódcami."(www.smakinatury.pl)

O wszelkich cudownych właściwościach aronii wiemy już dosyć dużo i nie będę tutaj przytaczała czegoś, o czym można poczytać. Powiem tylko, że ma zdecydowanie najwyższą zdolność antyoksydacyjną* wśród wszystkich znanych owoców, właśnie ze względu na rekordową dawkę antocyjanów (0,5 g na 100 g ). Do tego Polska jest jej największym producentem? To u nas są największe jej plantacje! Niestety głównie na eksport… Jest bliską kuzynką jarzębiny. W Rosji nazywana jest nawet “czarną jarzębiną”. Niemcy mówią "Schwarze Apfelbeere", Anglicy "chokeberry" (dławiąca jagoda) co dobrze ją charakteryzuje, bo obecność tanin czyni ją cierpką. W maju okrywa się obłoczkiem uroczych białych kwiatów, pod koniec sierpnia zaczyna kusić czarnymi gronami owoców, które można zbierać jeszcze w październiku. Po sezonie jej liście cudnie, ogniście się przebarwiają. Jest piękna, niewymagająca, odporna na mróz i owocuje rok w rok. Nasza ma ok 2 metrów i mam wrażenie, że była u nas zawsze. Najpierw pod postacią nielubianych przeze mnie w dzieciństwie dżemów, później lubianych nalewek:). Z dżemów mama w pewnym momencie zrezygnowała, nalewki(niebawem…:)) natomiast stały się nr jeden. Czarne kuleczki na krzakach pozostawały jako przysmak ptaków. Myślałam, że tak już będzie i będzie…tylko nalewki, aż tu nagle Komarka(dziękuję!!!) zaprezentowała pyszny przepis na dżem z aronii, z dodatkiem jabłek i gruszek. Ucieszyłam się, że mogę to bogactwo witamin zamknąć w słoiczkach.

Aronia z owocami z przepisu Komarki jest naprawdę przepyszna!!! Nadaje się do mięs, do sera i jako dżemik do chleba – jak ktoś lubi. . . Ja dodałam do niej jeszcze laski cynamonu i niewielką ilość porto..

IMG_7233

Aronia do serów i mięsa(źródło: Komarka, która przepis znalazła w książce"Ziołowe królestwo"):
1 kg aronii,
1 kg gruszek*,
1 kg winnych jabłek (użyłam szarej renety)*,
1 kg cukru,
1 szkl wody 6 -7 lasek cynamonu 50 g porto
* waga po oczyszczeniu ze skórki, gniazd nasiennych i szypułek
Oczyszczone i umyte owoce aronii zalać wrzątkiem i odstawić na2 godziny.
W dużym, płaskim garnku przygotować syrop z wody i cukru. Kiedy cukier całkowicie się rozpuści, dodać obrane pokrojone w ósemki gruszki i jabłka. Smażyć na niewielkim ogniu, mieszając od czasu do czasu.
Do zeszklonych owoców dodać odsączoną aronię, porto i laski cynamonu. Całość doprowadzić do wrzenia i smażyć na niewielkim ogniu 2-3 minuty. Odstawić z ognia.
Na drugi dzień podgrzać owoce i od chwili zagotowania smażyć 20 minut. Aronia jest gotowa, kiedy jabłka i gruszki zupełnie się rozgotują(moje nie rozgotowały się zupełnie) i utworzą czerwoną galaretkę.
Gorące owoce przełożyć do słoików. Dobrze wysmażona aronia nie wymaga pasteryzacji, ale ja wkładam ją do wyparzonych słoiczków i na 20 minut wkładam do piekarnika nagrzanego do 100 stopni – jak zawsze…

IMG_7004 IMG_7214
IMG_7238 IMG_7009

Skoro Francuzi tak dobrze wychodzą na piciu czerwonego wina (relatywnie mniej zawałów serca), a przecież winogrona mają znacznie mniej antocyjanów i innych polifenoli niż aronia, to może powinniśmy sok- zrobię w przyszłym roku -(i wszystkie aroniowe przetwory), uczynić naszym narodowym, zdrowotnym napojem?

*Antyoksydanty…?

Są to związki chemiczne wykazujące zdolność neutralizowania wolnych rodników:

1.endogenne (wewnętrzne, istniejące w każdej komórce, chronią organizm od środka),

2. egzogenne (dostarczane organizmowi z zewnątrz), czyli: witamina A, C, E, karotenoidy (α i β-karoten, likopen, luteina), polifenole (największe stężenie w skórce owoców).

Na drugi ogień poszły ostatnie w tym roku śliwki(choć mam nadzieję je jeszcze spotkać…)i ostatnie figi. Taakiego smaku się nie spodziewałam…! To naprawdę przepyszna pyszność. Śliwki z figami to naprawdę udany duet! Bea, dziękuję za przepis – cudowny!

IMG_7447

Konfitura śliwkowo-figowa(żródło:Bea w kuchni)

500 g śliwek
500 g fig
ok. 200 g cukru (mniej, jeśli owoce są bardzo dojrzałe i słodkie- ja dałam jakieś 70g-E.)
1/2 łyżeczki cynamonu
otarta skórka z 1 pomarańczy
50 ml Grand Marnier lub soku z pomarańczy

(opcjonalnie : ok. 150 g orzechów, lekko uprażonych na suchej patelni)

Figi umyć, osuszyć i pokroić na ćwiartki lub na ósemki, jeśli figi są dosyć duże. Śliwki umyć, osuszyć, wypestkować i pokroić na mniejsze części. Owoce zasypać cukrem wymieszanym ze skórką pomarańczową i cynamonem i odstawić na godzinę lub dwie. Następnie owoce zagotować z dodatkiem Grand Marnier lub soku pomarańczowego i smażyć do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
(możemy przygotować ten dżem metodą dwudniową, jak aronię powyżej, czy żurawinę, czyli po pierwszym smażeniu odstawiamy owoce do wystygnięcia i dopiero na drugi dzień smażymy do uzyskania odpowiedniej konsystencji i wekujemy)
Opcjonalnie - na kilka minut przed końcem smażenia możemy dodać posiekane orzechy.
Gorący dżem przełożyć do czystych, wyparzonych (i osuszonych) lub wypieczonych w piekarniku słoików.

IMG_7452 IMG_7510
IMG_7537 IMG_7449

Smacznego!

piątek, 22 października 2010

Żurawina, gruszka, cynamon i aromat pomarańczy w jednym...

IMG_7465 IMG_7477

Po zakupie moich trzech litrów żurawiny nabieranych tym samym kubeczkiem, co latem jagody(patrz: rynek) szłam z panią, która żurawinę kupiła przede mną w stronę wyjścia. Zaczęłyśmy rozmawiać jak ona ją przyrządza. “Poszuka pani w internecie – usłyszałam - ja zawsze tak robię, nawet nie zapamiętuję. No…, co tam potrzeba…? Gruszki, albo jabłka. Idę kupić o tu, przy bramie…”. Zatem kupiłam gruszki. Nad pozostałymi składnikami zastanawiałam się trochę, ale wiedziałam, że jak żurawina, to świąteczny aromat. Do głowy przychodziły mi jedyne najlepsze, klasyczne składniki. Połączyłam je i wyszło mi coś naprawdę pysznego. Mogłabym rzec, że deser żurawinowy mi wyszedł – pycha…! Można do mięsa, można do sera, można i na kanapkę z masłem, albo po prosu łyżeczką ze słoiczka…:).

IMG_7596

Żurawina, gruszki, cynamon

na 4 słoiczki po 250 g

1kg żurawin(świeże, bądź mrożone)

4 duże gruszki

2 szklanki cukru – tak mniej więcej do smaku…

skórka starta z jednej pomarańczy

6 lasek cynamonu(ale możesz dać mniej, ja lubię intensywność cynamonową)

pól szklanki wody

szczypta soli

7-8 łyżek Cointreau (likier z gorzkich pomarańczy)

PRZYGOTOWANIE:

W garnku, w którym zazwyczaj przygotowujesz konfitury zagotuj wodę i cukier. Przebrane, opłukane i wysuszone żurawiny(na ręczniku kuchennym)włóż do przed chwilą przygotowanego syropu. Umyte gruszki,obierz i zetrzyj na tarce o grubych oczkach. Dodaj do garnka i gotuj wszystko na małym ogniu co chwilę mieszając. Gotuj, aż żurawina zrobi się szklista. Dodaj skórkę pomarańczową, laski cynamonu i sól. Wymieszaj dokładnie. Ja pozwoliłam swojej żurawinie, którą przygotowywałam przed południem, doczekać wieczory. Wtedy już laski cynamonu na pewno uwolniły swój aromat, a ja podgrzałam wszystko jeszcze raz i gorącą żurawinę przełożyłam do wyparzonych słoiczków. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 100 stopni na 20 minut. Możesz przełożyć od razu, ale cynamon nie zdąży oddać tego, co ma w sobie najlepsze...

IMG_7617

Smak i aromat jest naprawdę bardzo świąteczny:). Nie wiem czy to nie było już jakieś |”czarowanie”, bo… grad nas dziś zaskoczył…

Ciepłego i domowego weekendu Wszystkim Moim Miłym Gościom!

A jeśli uda się Wam dostać żurawinę i moja propozycja przypadnie Wam do gustu, to podzielcie się wrażeniami.

image