Tydzień pełen kilkunastu filiżanek kawy… kilku kilogramów jabłek, kilkunastu grejfrutów i co najmniej pięćdziesięciu pomidorów, dwóch kotletów schabowych z surówką z marchewki, sałatki fasolowej i wielkiego garnka zupy pomidorowej - aby starczyło na dłużej… a wystarczyło zaledwie na trzy dni… Cały tydzień składający się z lekkiego niedospania, gestów, słów i uśmiechów…, tydzień delektowania się każdą jesienną chwilą… Dobry tydzień. Z fantastyczną pogodą. Piękny październik! Ze słońcem na niebie, ze spokojnym morzem i bieganiem nad brzegiem tuż przed zachodem. Oprócz mnie mnóstwo mew unoszących się z gracją na błyszczącej tafli wody, czasami uciekających spod moich stóp. Dalej para z aparatem szukająca najlepszych ujęć, przytuleni dojrzali starsi państwo z psem, wesoły gość w bardzo kolorowej kurtce krzyczący "Dzień dobry!", chłopak w niebieskiej bluzie z muzyką na uszach, jak ja mierzący się z własnymi słabościami... i dwóch takich co to przyszli "zapomnieć" o różnych sprawach… Ślady wielkich butów, ślady gołych stóp, odbity bieżnik roweru i patykiem zaznaczona linia jakby informacja dla morza dokąd powinno sobie wypływać…Pewnie jakieś dziecko ciągnęło kijek… A później kolorowy szeleszczący park. Pewnie, że zebrałam bukiecik, bo te przebarwiające się klony tchną radością i spokojem. Zebranie nawet kilku daje czas… i spokój, tak, jak z kasztanami. Jeden moment, kilka chwil dla Ciebie… Tylko ludzie wrażliwi zbierają liście i kasztany. Choć jeden w kieszeni kurtki, czy płaszcza…. A dzisiaj pełna ludzi wielka plaża po odpływie. Z sanatoryjnym nadmorskim lansem i paniami w strojach kąpielowych, które wylegiwały się w koszach przed południem... Serio! Kocham takie tygodnie! Kocham takie dni…!
Nie mogę zagwarantować podobnego sukcesu ani Wam, ani sobie, ale jestem pewna, że osłodzą Wam życie. Pod warunkiem, że nie "wrąbicie" całej blachy, wtedy to tylko płacz i zgrzytanie zębów..., bo o ile w rozsądnych ilościach czekolada ma zbawienne działanie, tak w hurtowych przynosi skutek odwrotny do oczekiwanego.
Ciasto jest mocno czekoladowe z lekką nuta kajmaku, którego, zdaje się, mogłam dać więcej… co Wam polecam. Bardzo pasujące do jesieni, ciepła i szeleszczących podmuchów lekkiego wietrzyku. Brownie w sam raz na zaczynający się łikend:).
Brownie z dulce de leche (kremem kajmakowym)
Brownies à la confiture de lait - “Słodkie życie w Paryżu” David Lebovitz
120g masła + masło do wysmarowania formy
170 g gorzkiej lub deserowej czekolady połamanej na kawałki
1/4 szklanki (30g) niesłodzonego ciemnego kakao
3 duże jajka w temperaturze pokojowej (dałam 4 małe)
1 szklanka (200g) cukru
łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 szklanka (140g ) mąki pszennej
1 szklanka ( 100g) prażonych orzechów pekan lub włoskich - opcjonalnie
1 szklanka (250 ml )dulce de leche/ confiture de lait/ kremu krówkowego/ kajmaku
1. Rozgrzej piekarnik do 180°C.
2. Dokładnie wysmaruj masłem kwadratową blachę o boku 20cm i wyłóż papierem do pieczenia (u mnie 23cm).
3. W średniej wielkości rondlu rozpuścić masło. Dodaj czekoladę i mieszaj bez przerwy na małym ogniu, aż się rozpuści. Zdejmij z ognia, dodaj kakao i wymieszaj na gładką masę.
4. Dodaj jajka jedno po drugim, a następnie wmieszaj cukier, wanilię i mąkę – użyłam miksera. Następnie dodaj orzechy (jeśli je dodajesz).
5. Wlej połowę ciasta do formy. Nałóż porcje kajmaku wielkości śliwek na ciasto w równej odległości od siebie, zużywając 1/3 masy, a następnie delikatnie przeciągnij po niej nożem. Rozsmaruj na wierzchu resztę ciasta z czekoladą, po czym nałóż łyżką pozostały kajmak i rozsmaruj go ostrożnie jak poprzednio (Jeśli przesadzisz z rozsmarowywaniem zamiast ciasta otrzymasz bulgoczącą papkę. Po prostu przeciągnij nożem raz czy dwa i gotowe –przeciągałam patyczkiem).
6. Piecz 45min.( piekłam 30 min. i nawet nie próbowałabym piec dłużej, nawet skróciłabym 5 min.) lub do momentu, aż ciasto pośrodku lekko się zetnie. Wyjmij z piekarnika i pozostaw do całkowitego ostygnięcia. Pokrój brownie na kawałki, każdy z nich oddzielnie zapakuj i rozdawaj hojną ręką.
Ja w samochodzie. Na przystanku. Ze mna czworka dzieciakow. Dwojka mlodszych zaraz pomacha dwojce starszych. Jakies takie ciche i spokojne. Nawet mala Adka zamyslona. Wiec nikt mi nie przerwal, jak nagle i ja nad morzem sie znalazlam. Obejrzalam ten slad po patyku...
OdpowiedzUsuńTeraz juz z domu, czekam az woda na kawe sie zagotuje i pomysle o Twoim dzisaiejszym brownie. Bardzo mi dzisiaj to ciasto do zamyslenia pasuje.
Dziekuje:)
Rozpieszcza nas jesień i to bardzo, korzystać z jej uroków bardzo chce się! Brownie z dulce de leche marzy mi się :) Miłego weekendu!
OdpowiedzUsuńJulittko - a ja Cie widzę na tym przystanku z dziećmi... Wiesz, że mam trójkę rodzeństwa? Dobrych zamyśleń Ci życzę! I brownie smacznego! Uściski na piękny łikend, Droga Dziewczyno!
OdpowiedzUsuńKamilko - czuję się tak dopieszczona jak dawno nie byłam.... Zaraz robię kawę, wsiadam do samochodu i jadę do ogrodu...:):). A na wieczór myślę o Twoich naleśnikach...
pełen klimatu talerzyk i piękne zdjęcia, brownies bym chętnie skosztowała... My prawie co drugi dzień na kilometrowych spacerach, starsza córka uwielbia wypatrywać przsypanych liśćmi chryzantemowych krzaków w ogrodach
OdpowiedzUsuńAbsolutne cudo:)
OdpowiedzUsuńJa też kocham te słoneczne dni. Jeśli jesień wyglądałaby tak cały czas, byłaby moją ulubioną porą roku... Ale może to i dobrze, że mamy taki różnorodny klimat. Przynajmniej jesteśmy w stanie docenić nasze piękne jesienne uroki :)
OdpowiedzUsuńTo brownies wygląda obłędnie. Jeden kawałeczek z pewnością wystarczyłby na poprawę humoru, choć ostatnio na szczęście tego nie potrzebuję :)
Cudowne zdjęcia, obłędne. To zresztą nie nowość :)
OdpowiedzUsuńMiłego, jesiennego popołudnia (wieczoru?)!
mów mi "kajmak" bez jego smaku moja kuchnia by nie istniała,jak bez imbiru, bez przyprawa "habibi" i bez koszteli...
OdpowiedzUsuńAle... wiesz, przeszukałam tu przepisu na PIGWY i nie ma, a do mnie się takie cudne owoce "uśmiechają" - myślę biegnę do królowej smaków i niech mi coś radzi, a tu nie ma :)))
WYbaczam tylko przez ten kajmak :)***
cudowne zdjęcia! takie jesienne :)
OdpowiedzUsuńBrownie lubię bardzo. I kasztany chowam po kieszeniach i torebkach żeby zatrzymać jesień.
OdpowiedzUsuńI dziękuję za pamięć. Jestem, podczytuję po cichu w blogosferze i czasami ty też gościsz w mojej głowie chociaż się wogóle nie znamy :) Pozdrawiam z Wyspy!
Dawno nie byłam nad morzem...usiadłabym na wydmie i zajadałabym się ciastem:) Na razie biegam w parku, wśród spadających liści i tysiąca przedszkolaków baraszkujących wśród nich:) Pozdrawiam i życzę słonecznego weekendu!
OdpowiedzUsuńChętnie wybrałabym się z Tobą na taki spacer brzegiem morza, tak pięknie wszystko opisałaś :-) A październik przepiękny o każdej porze dnia :-)
OdpowiedzUsuńI do tego kasztany mają podobno pozytywną moc :-))
Łaaaaa !!! Dziś u mnie pachnie szarlotka, ale kolejny weekend juz wiem jak będzie pachniał !
OdpowiedzUsuńPiękny opis tygodnia :>
Pogoda doprawdy nas rozpieszczała.
A ja dzięki temu czynię kulinarne postępy :)
dziękuuję za pyyyszny przepis !
tylko dlaczego ja do pieczenia ciast serca jakos nie mam !!!!!!!!!!!! nic mi z piekarnika nie wychodzi, dokładnie nic !!!!!!!!!! a jak już wyjdzie to ląduje razem z blaszka w śmietniku i jeszcze smietnik kopa dostaje !!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńO tak, kasztana w kieszeni trzeba mieć. a w drugiej ciacho :))
OdpowiedzUsuńto brownie jest na mojej liście, tak jak cała reszta z tej książki :)) na razie zrobiłam żeberka i tartę tatin.
OdpowiedzUsuńpięknie Ci wyszło, jestem dodatkowo zmotywowana ;)
Cudowne brownie! Ja robiłam coś podobnego -sernikobrownie z dulce de leche, więc wiem, że to połączenie smakuje wybornie.
OdpowiedzUsuńNo i nie można się powstrzymać by nie skosztować choć kawałeczka.
Ja też lubie taką jesień - sloneczną, ciepłą. :) Choć ostatnio dopada mnie jakaś chandra, mimo tego słoneczka. Eh..
Ściskam ciepło Ewelinko:*
Jadłam kiedyś takie brownie i mogłabym powtórzyć to doświadczenie..
OdpowiedzUsuńNa tych kilka minut i kęsów, świat mógłby się zatrzymać i poczekać, prawda? Bo choć mamy piękny październik, to mija jakoś tak.. szybko. Nie lubię przemijania, jak dobrze, że już weekend.
Zdecydowanie piękna jesień. I cudowne brownies.
OdpowiedzUsuńJe się oczami, a Twoje zdjęcia są tak śliczne, że chce się polizac monitor :) Nazwa brzmi skomplikowanie i wykwintnie, może kiedyś się odważe wypróbować przepis :)
OdpowiedzUsuńo,o,o, to ciasto dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia Ewelinko :)
łapać to lato końcem października - oto moje marzenie na jutro. A szansa jest spora, bo Bieszczady znów zapraszają. Już widzę tłumy na szlakach od noworodków w chustach po siwe włosy pań z kijkami do nordic walking...
OdpowiedzUsuńI czekoladę gorzką zabiorę, bo na szczycie Tarnicy smakuje najlepiej... Stojąc tak wysoko uśmiechnę się do Ciebie kochana, może zobaczę morze, bo jutro ma być bardzo dobra przejrzystość. Całusy!
Ewelajna! widzę, że jesteś miłośniczką Davida Lebovitza. Pyszne brownies, piękne zdjęcia..
OdpowiedzUsuńsuper yummy ♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńuwielbiam te smaki!
OdpowiedzUsuńtak mnie skusiłaś, że aż zrobiłam, właśnie się studzi :)
OdpowiedzUsuńCiekawa inspiracja na dziś :)
OdpowiedzUsuńOpisalas to tak, ze poczulam, jakbym ta plaza sie przechadzala. Moze latwiej mi jest to sobie wyobrazic, bo czuje sie dziewczyna stamtad... znad morza i moje ukochana chwile tam spedzone to wlasnie momenty poza sezonem. Co do brownies... zachecilas mnie ostatnio do przeczytania ksiazki Davida, ale brownies zawierajace w skladzie make budza moje watpliwosci. Bo przeciez z zalozenia maki w nich byc nie powinno. No i mam taka zagwozdke na niedziele... jesli Ty go polecach to musi byc dobre a z drugiej strony, ta maka...? Zdjecia cudowne, jak zawsze :-)
OdpowiedzUsuńDobrej, slonecznej niedzieli; ktorej Ci tam nad morzem zazdroszcze...
Buziakow moc
Anna
aaaaaaaaaaaaaaa ale smaki ,ale fity , Ewelina ty i twój blog jest niebezpieczny , człowiek tu wchodzi i zaczyna pożądać to co jest na zdjęciach , słowo
OdpowiedzUsuńAh! Jesień jest taka piękna! W tym roku szczególnie. Słoneczne dni i przepiękne malowane liście na drzewach- czego chcieć więcej? Oczywiście kawałeczka tego przepysznie wyglądającego ciasta ;) a wtedy, jest już pewnie jak w raju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewelajno super zdjecia, nie mogę się napatrzeć, a przepis zapisuje:)
OdpowiedzUsuńjesteś kolejną osobą, która poleca to ciasto po lekturze książki, ale to właśnie Twoja rekomendacja sprawiła, że dziś wieczorkiem upiekę je na pewno, żeby zapalając lampiony spojrzeć na wszechobecną mgłę i rozkoszować się tą drugą stroną jesieni :)
OdpowiedzUsuńJak tak Ciebie czytam to myślami przenoszę się nad morze ....na tą plażę, na której 3 lata temu cudownie odpoczywaliśmy .... przypominam sobie Kołobrzeskie uliczki i pyszne wędzone ryby, po które ustawialiśmy się w kolejce wieczorem ..... a teraz marzę o takim kawałku brownies ...oj marzę:) buziaczka zasyłam:)
OdpowiedzUsuńmmm! Obłędnie wygląda!
OdpowiedzUsuńEwela, zrobiłam, zapach czekolady unosi się w całej kamienicy :) i muszę przyznać, że to pierwsze ciasto, którego od razu nie zjadłam połowy blachy, bo nie byłam w stanie, jak dla mnie wyjątkowo ekonomiczne rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, nie można się oderwać.
OdpowiedzUsuńNa brownie popatrzę bo śliczne,
a kajmak wyjadam do ostatniej łyżeczki:)
Chyba muszę spróbować, skoro tak zachwalasz. Trzeba tylko sprawdzić gdzie dostanę orzechy pekan.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Łaskoczesz moją chrapkę na słodkości:) A tak na marginesie ten materiał w kratkę jak ci się znudzi rezerwuję dla siebie i KOCIKOwa:)
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz - umiesz uchwycić "to coś".
OdpowiedzUsuńI wcale nie mówię tego po to, żeby się podlizać i dostać kawałeczek takiego pysznego ciasta... ;)
Świetny blog, zajrzałam przy porannej kawie i zostaję... :)
OdpowiedzUsuńcynamonko- bp - to może upiecz… Spacery z Twoimi dziewczynkami… Ach jak to musi być przyjemność… Zabierzecie mnie ze sobą?
OdpowiedzUsuńwiosenko27 – i pyszny smak, tylko kajmaku więcej:)
Anetko Wojciechowska – dzisiaj u nas tak cudownie i słonecznie…! Przepięknie! Znowu przepięknie! Dobrze nie potrzebować brownie, ani niczego innego na poprawę humoru, ale dobrze też zjeść je ot tak sobie, z przyjemnością:)
maniu179 – poniosło Cię do mnie! Cieszę się, że Cię widzę:). Dziękuje:)
Maryś – oj, mi tak samo mów:). Habibi, to po arabsku kochanie, ale tej przyprawy nie znam, chyba , ze traktujesz ją jako konieczną przyprawę do życia:), co by się zgadzało:). Mam konfiturę pigwowca do opublikowania, spróbuje się poprawić… i dziękuję za wybaczenie:)
Olu – dziękuję:)
Aniku – kasztany po torebkach to dla mnie zawsze uśmiech na buziaku i namacalna nadzieja:). No jesteś, nareszcie… Co u Ciebie, Dziewczyno Droga? Praca się zaczęła? I dlatego czas potrzeby dla Glusia? Dobrze Cię widzieć, bo jakoś Cię polubiłam:). Moc serdecznych myśli do Ciebie posyłam!
Nemi – zajadanie się ciastem na wydmie jest bardzo przyjemne:). Musze to w najbliższym czasie uskutecznić, jak na razie CZASAMI znajduję czas aby pobiegać nad morzem:), a na jedzenie tam brownie po prostu go brakuje…:(. Masz przedszkolaki…? Super! Też kiedyś, przez dwa lata, pracowałam w przedszkolu:). Siły tam wśród nich, Nemi!
Dag – kasztany skarbami jesieni:) – mają moc uśmiechu:). Październik piękny, pewnie:). Teraz już listopad, który już nie jest taki niewinny, ale zobaczymy jak pójdzie mu dalej…
Maedlein – jak pachnie szarlotka to pysznie i domowo:). A później było brownie? Ciekawa jestem… Postępów zatem i radości w kuchni, Maedlein!
Joasiu – jak ja lubię Twoje komentarze…:):):). Uśmiałam się (kopa dostaje…cha, cha, cha…), ale jakoś nie mogę w to uwierzyć… Bierzesz przepis, robisz, jak nakazano, wstawiasz do piekarnika i… już:). Tutaj nic nie ma prawa się nie udać. Spróbuj, ale dodaj dużo więcej kajmaku:)
Auroro – no święta prawda:).
Jswm – skoro chcesz dalej korzystać z przepisów Davida, znaczy, że żeberka i tarta były dobre:). Tylko tego kajmaku dodaj więcej, bo chyba ten paryski jakiś inny od naszego… Niech Ci wyjdzie jak najsmaczniejsze!
Majanko – oj, ja też wiem:), też robiłam:). Majanko, uśmiechnięta, pogodna Dziewczynko, Ty myśl pozytywnie i w każdym dniu szukaj piękna – będzie dobrze. Niedługo przyjdzie zima i będzie nadal ładnie, a tymczasem cieszmy się z listopadowego słoneczka, które jeszcze u nas gości. Wiem, że potrafisz:). Buziaki:*
jagodo – to powtarzaj, nie ma na co czekać:). Wiesz, że miałam tyyyle planów na październik, a jakoś połowy nie udało się zrealizować… łikend, jakby nie było, coraz bliżej:). Pozdrawiam Jagódko! Bardzo mi się podoba Twoje imię:). Bardzo:)
c.d. odpowiedzi wkrótce:)
Mr. & Mrs. Sandman – cieszę się, że przychylacie się Państwo do moich zachwytów:). Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńmoniFakturo – ojojoj, to być dopiero nabałaganiła.. I wtedy już nic by nie było widać;). Nazwa tam taka… mocno czekoladowe ciasto z kajmakiem – ot i po polsku:) – odważ się Moni, bo łatwe:), daj tylko więcej kajmaku:)
ika – jak dla Ciebie to… robić, proszę Pani…! Dziękuję:)
Patrycjo – mam nadzieję, że złapałaś co nie co…:) latające ze skrzydełkami. W Bieszczadach byłam tylko na Cergowej…, więcej Bieszczad nie znam.., bo tak daleko od nas tam do Ciebie… jakie to wszystko miłe, co mi tu napisałaś… Czułam te uśmiechy i machanie…. Patrycjo, dziękuję, zawsze mi takie dobre słowa przynosisz:)
Maju Skorupska – ano jestem:), stałam się:). Dziękuję:)
NATALiJA WANTS YOU! ♥ - dziękuję:)
korniczku – nie da się nie uwielbiać. Wiesz, że w domu, u mamy było drożdżowe z jabłkami i szarlotka, a ja do tego przywiozłam brownie, to na drożdżowe i szarlotkę nawet nie chciałyśmy patrzeć mając to ciacho:).
zauberi – no, zazdroszczę, zazdroszczę, bo chętnie wbiłabym zęby…, ale u Ciebie tez pewnie nie ma już śladu…
Ewelino – Jesienna, czy kulinarna? Zrealizowałaś?
anno – Dziewczyno Stąd:), dla nas morze poza sezonem zawsze będzie najpiękniejsze.
Z tą mąka też tak myślałam, ale sama nie miałam jeszcze przepisu na takie bez mąki. Raz jadłam tylko takie migdałowe, gdzie– jestem pewna – mąki nie był,o tylko mielone migdały. Było wyborne:), ale to było w kawiarence. Mi ciasto Davida bardzo smakowało, ale ilość kajmaku zdecydowanie za mała, koniecznie trzeba zwiększyć. Dziękuję , Kochana:)
A w Hol–Zel byliście nad morzem? Mam nadzieje, że tak, chociaż ono zupełnie inne jest.
margot – smaki to pewne, ale fity – ja nie wiem co to fity… Słyszę po raz pierwszy… Niebezpieczny mówisz, Ala…, to co tu począć…? Ale od tego pożądania tego , co na zdjęciach na szczęście się nie tyje, gorzej jak kto by chciał mnie nawiedzić i „wtrząchnąć” to wszystko, co napiekam:)
Roszpunku – jak Cię dawno nie było… Jesteś:) i to jaka ładna:). Jesień nasza cudnie namalowana – zachwyt goni zachwyt. I gdybym tylko do pracy nie chodziła miałabym tych zachwytów dużo więcej…:). Pozdrawiam Cię serdecznie!
siankoo – napatruj się do woli, a ja za to dziękuję, bo mnie to ogromnie cieszy:). Przepis bierz, tylko koniecznie zwiększ kajmak:) i nie piecz tak długo jak David. Pamiętaj!
Jo – cieszę się, że upiekłaś. Dla mnie ono ma taką samą moc. Jeden kawałek wystarcza na długo, ale całkiem zaraz chce się go znów. Tez nie zjadłabym pół blachy, bo moc gorzkiej czekolady na to nie pozwala, ale kiedy zawiozłam je do mamy, to wygrało z szarlotka i drożdżowym z jabłkami. Kiedy przychodziła pora picia kawy( a u mojej mamy jest ona przynajmniej 2 razy w ciągu dnia, przynajmniej…) to miałyśmy ochotę tylko na Brownie, ale tylko na jeden kawałeczek:). Mam nadzieję, że w Twoim przypadku to to samo, a nie niesmaczność…
Lampiony w Twoim ślicznym mieszkanku muszą sprawiać dodatkowy piękny klimat:).
Jolu Szyndlarewicz – a miałaś być tego lata… Dobrze mieć wspomnienia, dobrze mieć gdzie przenosić się zamykając oczy – z kawałkiem brownie smakują one jeszcze lepiej:)
Jagodo – dziękuję:)
atinko – i takie jest:), dziękuję:)
Konwalie w kuchni – cieszę się:). Bo my obie to kajmakowe dziewczyny jesteśmy:)
basiura – koniecznie:), ja robiłam z włoskimi, są idealne:), pecany mocno drogie.
linko – łaskocze.. ale fajnie napisałaś:). A materiał nie powinien się znudzić, bo to moja … koszula jest:)
HappyHolic – cieszę się, że Ci się podoba i mówisz, że umiem to „coś”… Miłe, ale co to jest to „coś”...
A ciastem częstuj się tymczasem wirtualnie , możesz wziąć oba kawałki;)
Gotuję, więc jestem! – cieszę się! Zapraszam, zapraszam – zostań :)
a oto to co udało mi się stworzyć :) http://niebieskapistacja.blox.pl/2012/10/Brownies-z-kremem-krowkowym.html
OdpowiedzUsuńzauberi - bardzo się cieszę:). śliczne ciasto Ci wyszło:)
OdpowiedzUsuń