Zazwyczaj bywa gruba, w brązowym płaszczyku, lekko zszarzała a czasem wręcz zbrązowiała. W pasie przewiązana wstążeczką, aby się nie zgubiła gdzieś między blatem a krzesłem… Widać na niej oznaki zmęczenia. Wie, że brakuje jej kilka kartek, a nawet autor gdzieś się zagubił. To wszystko jednak wcale jej nie przeszkadza, bo ona zna swoją wartość, wie, że jej wnętrze jest bardzo bogate, choć wciąż nieodkryte…
Zdaje się, że w każdej rodzinie można ją spotkać… Nawet jeśli nic nie wiemy o jej istnieniu… Albo była i wszyscy o niej zapomnieli, oddali lub wyrzucili, albo wciąż jest i leży gdzieś zapomniana… Teraz królują te piękne i kolorowe i nie mam nic przeciw nim, bo bardzo lubię i korzystam, ale czasem z tej starej, bez zdjęć też można wyczarować coś smacznego. Ja swoją “wycyganiłam” od dziadka. I to on ją w pasie przewiązał, aby dodatki się nie zgubiły:)
Zatem siadam, rozwiązuję wstążeczkę i z jabłkiem w garści przewracam i czytam lekko naderwane strony “Praktycznej kuchni”. Czytam jak zrobić “makownik”, czy “tort chlebowy” albo “bułkę z dynią”. Znajduję dodatkowe kartki wycinane z Przyjaciółki: ”Ryba w sosie różowym welurowym”…Szukam tych z owocami. Tylko jedno ciasto z jabłkami – na szczęście…!
Zatem odkrywam pierwszy z niej przepis. Odkrywam dla siebie i dla Was:) Nie wiem, czy wystarczy mi cierpliwości na późnej, ale teraz na “Dzień jabłka”organizowany przez Tatter chciałam przygotować coś specjalnego i jednocześnie wykorzystać przepis z tej starej książki kucharskiej mojej babci Stefci. Babci już dawno nie ma z nami i tak naprawdę najlepsze piekła chleby i ciasto drożdżowe, ale zdarzała się jej i szarlotka – nie pamiętam jak wyglądała, nie pamiętam jak smakowała. Biorąc pod uwagę to, że babcia miała tylko jedną książkę, jeśli piekła szarlotkę, musiała to być ta właśnie…
Pacek jest pysznie wilgotny ale nie mokry. Słodycz ciasta i kwaskowatość szarej renety, której używam do pieczenia szarlotek, idealna. Do tego krem Custard, albo lody waniliowe i nic mi więcej nie trzeba…!
Placek z jabłkami(“Praktyczna kuchnia”)
Ciasto:
0,5 kg mąki
150 g masła
170 g cukru
1 jajko
1 żółtko
120g kwaśnej śmietany
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 - 1,5 kg jabłek(im więcej tym lepiej:))
cynamon
70 g cukru
1 jajko, albo trochę mleka do posmarowania wierzchu ciasta
Mąkę posiekaną z masłem wymieszaj z cukrem i proszkiem do pieczenia, dodaj śmietanę, żółtko i jajko. Zagnieć ciasto. “Wyrobione ciasto wynosimy w chłodne miejsce aby odpoczęło”* – wstaw na pół godz. do lodówki.
“Umyte i obrane jabłka krajemy w cienkie plasterki, mieszamy z cukrem i cynamonem.Jabłka można zetrzeć na tarce do warzyw”. Ja swoje potarłam, cynamonem posypywałam każdą warstwę jabłek, a cukrem posypałam wierzch ciasta.
“Ciasto dzielimy na cztery części, każdą wałkujemy, nadając jej kształt blachy. Rozwałkowany placek układamy na blasze posmarowanej tłuszczem”. Na ciasto dajemy 1/3 przygotowanych jabłek, nakrywamy drugim plackiem i zlepiamy brzegi.” Tak samo postępujemy z następnymi dwoma plackami, przekładając je pozostałymi jabłkami. Ciasto smarujemy po wierzchu jajem lub mlekiem, nakłuwamy dość gęsto widelcem, posypujemy cukrem, wstawiamy do gorącego piekarnika. Po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem krajemy w niewielkie kwadraty”.
Moja blaszka miała 24x28 cm. Piekarnik nagrzałam do 200 stopni, po 20 minutach zmniejszyłam do 180, a po 30 min przykryłam folia aluminiową. Piekłam 50 min.
* w cudzysłowiu znalazł się tekst oryginalny i w oryginale cały przepis był podwójny tzn. z kilograma mąki - jeśli chcesz zrobić większe ciasto niż moje(patrz wymiary) użyj klasycznej formy do ciast - większej prostokątnej
Polecam bardzo, bo pyszne:)
Ale ladne serducho w jablku wygryzlas :) Taka ksiazka musi byc dla Ciebie bardzo cenna. Ja mam taka jedna przekazywana z pokolenia na pokolenie ale niestety nie jest to ksiazka kucharska :) Moja mama ma za to fajna ksiazke kulinarna z czasow PRL-u, z korej uczylam sie piec (ciekawe byly wtedy stylizacje potraw:))
OdpowiedzUsuńSzarlotka wyglada bosko. Zreszta u Ciebie na zdjeciach wszystko wyglada rewelacyjnie i tak pysznie, ze czlowiek chcialby sie od razu wgryzc w taki kawaleczek ciasta :)
to chyba najładniejsza szarlotką jaką widziałam
OdpowiedzUsuńa serduszko na pierwszym zdjęciu jest totalnie urocze :)
Podoba mi się takie przekładane ciacho!
OdpowiedzUsuńa serduszko w jabłku świetne:)
Cudne jabłko z serduszkiem! A szarlotka niesamowita.Przekładaną widzę pierwszy raz.To sprawa tej cudownej książki.Jak dobrze,że ją ,wycyganiłaś'.
OdpowiedzUsuńJabłkowego wieczoru!
Cóż za cudowny przykład "wycyganienia":) Kto wygryzł takie piękne serducho i ile porcji tej boskiej szarlotki odłożyła Szanowna Pani dla mnie, bo jedna to zdecydowanie za mało!!!
OdpowiedzUsuńpyyyysznie....szarlotkę uwielbiam, więc wpadłam w odpowiednim momencie ;)
OdpowiedzUsuńzajrzę po inspiracje kulinarne na pewno :)
pozdrawiam i...do "przeczytania"!
Ewelinko myślę, że nie musisz polecać bo Ty masz wspaniałą rękę do wypieków wiesz?
OdpowiedzUsuńA książki już nie zazdroszczę ani trochę :) Dostałam od babci Kuchnię Polską z 1952 roku baardzo zniszczoną, ale przez to tętni swoim i Babci życiem oraz jeszcze jedną książeczkę o ciastach również nie pierwszej młodości.
I mi wystarczy.
Jak przerobię je obie to będę mogła napisać, że jestem dobrą gospodynią domową :)
:*
PS Moja ukochana Babcia to Babcia Sabinka...
OdpowiedzUsuńPysznie! A taka książka to książka marzenie ;) Moje Babcie pieką do dzisiaj pyszne ciasta. Nie mam pojęcia, skąd biorą przepisy, ale może najwyższy czas zapytać?
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne ciacho. Faktycznie podobne do mojego ;). Śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńmoja Babcia ma kropka w kropkę taki sam zniszczony zeszyt, w wyblakłych kolorach zieleni jednak, ile tam przepisów jest! na całym Durszlaku by się chyba tyle nie zabrało:P a najfajniejsze w nim jest to że to zeszyt z książki telefonicznej takiej wiesz z wypisywanymi po prawej stronie literkami A B C... więc pełen porządek panuje (:
OdpowiedzUsuńdzisiaj nawet odpisałam dwa przepisy: na sernik i na szarlotkę właśnie, zupełnie inną niż Twoja jednak (:
pozdrawiam wieczornie.
Ewewlajno, ten placek wyglada wspaniale! A za zeszyt z pozolklymi kartkami tez wiele bym dala. Moja babcia niestety wszystkie swoje przepisy miala w glowie, w zwiazku z czym dla potomnosci pozostaly tylko wspomnienia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Uśmiecham się do Twoich zdjęć i Twojej opowieści... Zazdroszczę wspaniałej książki i podziwiam zdolności cukiernicze! Cudownie! :-)
OdpowiedzUsuńWspaniała szarlotak! Twoje zdjęcia sa piękne, a ciasto bardzo kusi. Zapisuje przepis ,bo bardzo mi sie podoba:))
OdpowiedzUsuńPieknie również opisujesz.
Pozdrowienia slę:)
Majana
Ewelino Droga,
OdpowiedzUsuńzazdroszcze Ci tej ksiazki, oj bardzo...Moja babcia rowniez miala wszystkie przepisy w glowie a miare w rekach, wszystko bylo na oko... przetrwalo kilka najcenniejszych przepisow, ktore spisalysmy z mama podgladajac Babcie przy pracy i warzac wszystkie te garsci...Niestyte nie zachowaly sie zadne przepisy na slodkosci, ale chce sprobowac je odtworzyc z pamieci o ich smakach. Ciasto upieke koniecznie, bo jak dla mnie miara dobrej szarlotki jest uzyta ilosc jablek. Zobaczymy wiec. Zdjecia jak zwykle cudenka, szczegolnie to z jablkiem i ksiazka. Napisze, jak tylko znajde dluzsza chwile, na razie tylko usmiech ale przezywam wszystko juz teraz po lekturze...Buziaki serdeczne,
Anna
majko - ta książka ma kilka zdjęć, może kiedyś pokuszę się o przybliżenie. Myślę, ze bardziej cenna stanie się wtedy, kiedy okaże się, ze przepisy w niej zamieszczone są tak dobre jak ten tutaj.
OdpowiedzUsuńA wgryzaj się, Dziewczynko, bo wciąż jeszcze jest w co:)
Kaś - takie słowa to cudny komplement:)
korniczku - to moja pierwsza przekładana szarlotka:) Dziękuję:)
Amber - dobrze jak nie wiem co...!!!
Anno - Mario - jam ci to była! Tam jeden kawałek... Gdzieżbym mogła jeden... Czy ja wyglądam na kogoś, kto dla Ciebie odłożyłby jeden kawałek...??? Są dwa i to duże, Wysoka Dziewczynko:)
Anik - zaglądamy sobie do okien... Ja zajrzę przez Twoje:)
POlko - ale Ty nie próbowałaś jeszcze nic mojego... Nie wiem z jakiego roku moja, bo strona tytułowa zagubiona:(.A książki takie cudnie mieć, prawda?
Pięknie pracujesz, aby dobrą gospodynią być więc wszystko na dobrej drodze:)
Babcia Sabinka:*tez ładnie:)
Ewa - te Twoje Babcie to pewnie juz z głowy..., jak to z babciami zazwyczaj bywa. Jak będziesz babcią... to też wszystko będzie jasne:)
joanno_kuchareczko - :)
viri - taka przejrzystość w zeszyciku to super sprawa - zatem czekam na szarlotkę u Ciebie:)i na sernik również:):)::)
Bea - dziękuję pięknie:):):) Taka to sprawa z tymi babciami... Często zbyt późno zdajemy sobie z tego sprawę... I ja pozdrawiam bardzo:)
poswix - to ja się oduśmiecham do Ciebie:)i dziękuję najmocniej za komplementy:)
majanko - to daj znać jak zrobisz...I ja ślę dużo pozdrowień:)
anno - :*
jeśli chodzi o jedzenie to u mojej babci było bardzo prosto, ale chleb... od tamtej pory nie odnalazłam jego smaku... A córki(jak jest ich 5) nigdy jej nie prosiły o przepis... Drożdżowe też było pyszne... Zatem jak zrobisz coś babciowego to dawaj znać:)
Ściskam po śniadaniu z Twoim avokado i przed takim samym obiadem:):):)
zobaczyłam Twój 'notes' i zachwyciłam się, a później wyczytałam, że to wspaniała książka! oj jak bardzo zazdroszczę! ja mam 'młodą' babcię i 'nowoczesną', książek takich nie posiada, tajemniczych przepisów do zdradzania też nie ma... ale może gdzieś kiedyś, taką książkę od jakiejś "OBCEJ" babci uda mi się wycyganić :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna szarlotka, Ewelinko! Chętnie wpadłabym do Ciebie na jej duuuuży kawałek. Bez wątpienia smakuje genialnie.
OdpowiedzUsuńJa mojej 'domowej skarbnicy przepisów' jeszcze nie odkryłam. Ale wciąż szukam...
Ściskam!
Heh i ja nie mam takiej rodzinnej pamiątki.. Gdyż z tego co wiem, takowa po prostu nie istnieje;(( A szkoda.. Strasznie dużo oddałbym za taki skarb. Tym bardziej, że w środku są takie cudowne przepisy. Muszę spróbować, podoba mi się tyle smakowitych warstw..
OdpowiedzUsuńJuz nie wiem w co rece wsadzic, tyle pysznosci sie pokazalo z okazji Dnia Jablka, ze "zakladkuje" na potege i bede kupowac jablka hurtowo - ten twoj jablecznik wyglada jak jedno z moich marzen :)
OdpowiedzUsuńEmmo - to dopiero jeden wypiek, zobaczymy jak będzie wyglądał ciąg dalszy. Babcia nowoczesna też ma swoje zalety:) A z obcą może się uda... Byle nie z chińską, bo... trudno to będzie odczytać;)
OdpowiedzUsuńZytoon - to wpadaj, bo ciągle jeszcze jest! Szukaj...:):):):) Ale... sama już jesteś Skarbnicą Przepisów:):):)
spencer - spróbuj, nie pożałujesz...:) I ciesz się jeszcze przez chwile labą...
Olasz - wiesz, ze pisałyśmy do siebie w tym samym czasie?:)
Podobno marzenia są po to, aby je spełniać:)
Ola, jakie Ty masz piękne zdjęcie!
Co tu pisać - piękny ten placek i chętnie zjadłbym kawałek mimo, że pora już dość późna... Ja niestety przegapiłem Święto Jabłka, co mam odrobić w weekend.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piękne zdjęcia i cudowny wpis. Przypomniałaś mi nim o książce kucharskiej mojej mamy, którą dostała z okazji ślubu, a to było blisko 50 lat temu. Pięknie wygryzasz jabłka.
OdpowiedzUsuńKuba - gdybyś tu był... placek jest w zasięgu ręki:) Odrabiaj, odrabiaj a później pokaż co zmalowałeś:) I ja ...:)
OdpowiedzUsuńlo - :) Pięknie Ci dziękuję:) Wiesz, że lubię zaglądać do Ciebie:).
Chciałabym powiedzieć to leć i zaglądaj do książki, a póżniej serwuj nam u siebie te pyszności, ale wiem, że tyle jest przepisów i tyle mamy pomysłów, ale to się tak nie da... Ja chciałbym i całą babci książkę "przerobić" i kupić PH i... jeszcze tyle innych...
cudowne ciasto i cudowne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńmniam
ulciku - merci beaucoup:):):)
OdpowiedzUsuńEwelino,
OdpowiedzUsuńza 10 minut wyciagam z piekarnika i biore taka goraca blache prosto na piknik, u nas dzis pieknie, choc niezbyt cieplo. Wroce dopiero wieczorem, zdam relacje. Buziaki, anna
Ewelino Droga,
OdpowiedzUsuńmusisz koniecznie znalezc jakas inna nazwe dla tego ciasta, bo ani placek ani nawet szarlotka nie sa wystarczajace. Ono jest po prostu rewelacyjne, boskie, nieebiansko pyszne, sama nie wiem, slow brakuje, bo usta pelne. Dziekuje Ci za ten przepis. Wilgotne, ale wypieczone, kwasnawe, puszyste, z dominanta jablek, mhhhhhhhh
Buziaki
Anna
Aniu Kochana - ja dopiero teraz ... Na piknik...??? A ja...??? Ale Wam zazdroszczę...!
OdpowiedzUsuńNaprawdę tak smakowało? Wiesz, jak się cieszę... Bardzo:):):) - to zdaje się trzecie ciasto upieczone z mojego bloga...
Ale ono w książce nazywa się "Placek..." i co teraz...?...;)
:*
przepyszne ciasto!! bede je piekla na pewno nie raz! o tym jak je wychwalilam przeczytasz dzis u mnie, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudawianki - normalnie cuda wianki..., czyli najlepsze są te stare przepisy - jesteś kolejną osobą, która mnie w tym utwierdza... COŚ w nich jest..., może to, co mówi mój dziadek: Dawniej było lepiej...
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Tobą, że ciasto smakowało i najserdeczniej Cię pozdrawiam:)