Wydaje mi się, że cały czas biorę udział w wyścigach. Staram się jak mogę, aby choć zrównać się z moim przeciwnikiem, ale ciągle pozostaję z tyłu. On - czas - zawsze wygrywa. Choćbym nie wiem jak się starała… A może za mało…? Staram się uświadomić sobie i ciągle na nowo przypominać, że tak naprawdę mam tylko TĘ CHWILĘ. Chwilę, w której mogę COŚ… zrobić. Świadomą chwilę... Ta chwila to teraźniejszość, która staje się przeszłością…. I dla każdego ma inny kolor. Bo przeszłość dla mnie ma kolor spełnionych marzeń, nieba nad Tatrami, ostróżek, jaśminu, niezapominajek i słońca zachodzącego nad ciepłym morzem. Przyszłość jest pastelowa, blada, niepewna, przyszłość nabierze koloru dopiero wtedy, kiedy się spełni, kiedy przyjdzie. I to się dzieje właśnie w TEJ CHWILI… Łapię zatem te chwile, uświadamiam sobie jak są ważne…
Teraz już wtorek i nowe chwile… Dopiero była niedziela… Niedziela, której barwy zatrzymałam w kadrze, niedziela, której kolor głaszcze moje serce.
Niedziela była od obiadu zielona za sprawą szczawiowej mojej mamy. Może mało niedzielna zupa, ale dla mnie niedzielna. Mama wie, że bardzo ją lubię:) Niby prosta, ale ta mamy zawsze smaczniejsza… Najsmaczniejsza...:)
Przepis – u mamy “jak kto woli i ile czego chce", tak na oko…” Uhm, powiesz… Tak to z mamami jest, nie trzymają się przepisów, używają, soli, pieprzu… i wszystko smakuje wyśmienicie:)
ZUPA SZCZAWIOWA (mojej Mamy-moja ulubiona)
woda, ziemniaki – według uznania
2-3 marchewki
DOBRA garść szczawiu
jajko – tyle, ile osób
pół pudełeczka śmietany(bierz jaką chcesz, ale najlepsza ta, która ma napisane: do zup)
Gotujesz wodę, trochę solisz, dodajesz pokrojone ziemniaki i marchewką. Jak się ugotują dajesz umyty i pokrojony szczaw. Bierzesz śmietanę, dolewasz do niej zupy i później wlewasz do garnka zupą. Do tego jajko pokrojone albo w gruba kostkę(bezpośrednio do garnka) albo w ćwiartki(na talerz)
Ot i cała filozofia…
Po zupie była kawa w ogrodzie.
Po kawie, zapraszam na przechadzkę…
Przepis na ogród…
Pomyśleliście kiedyś, że przepis na ogród jest jak przepis na na dobry chleb…???
Potrzebujemy ziemię. To jest nasz zakwas. Tą ziemią trzeba się opiekować tak samo jak zakwasem, tak zakwas, jak i ziemię dokarmiać trzeba, nawozić, podlewać... I tutaj tez przede wszystkim trzeba mieć czas, cierpliwość i zamiłowanie…
Żegnam Was dzisiaj niecierpliwym na pomidory…
oczekiwaniem…
Czuję się jak zaczarowana :)
OdpowiedzUsuńEwalejno, pięknie tam. Czarujesz bardzo :)
OdpowiedzUsuńŚliczne fotki, to była piękna zielona niedziela. Sama zjadłabym taką zieloną zupkę szczawiową. Nie pojechałam na targ bo padało rano. A przecież mogłam kupić szczawiu no i świeżej fasolki zielonej. Byle do piątku.....
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona! Całym postem i zdjęciami, ale zwłaszcza urzekło mnie zdanie, że "przepis na ogród jest jak a dobry chleb". Cudowne i jakże prawdziwe!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia z ogrodu! co do szczawiowej, przepis klasyk, moja mama też taki robiła i zawsze mi smakowało, zwłaszcza z jajkiem. Ostatnio zaczęłam gotować szczawiową na mięsie i muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczyła. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńchwila tak często niedoceniana
OdpowiedzUsuńpiękne obrazki
i talerz zupy..
Ewelino,
OdpowiedzUsuńcudnie i czarownie, szczawiowa jak za dawnych latach i kot o siedmiu zyciach i ogrod jak chleb..., sciskam, anna
Twoje zdjęcia przeniosły mnie w zupełnie inny świat. Nawet szczawiowa, której osobiście nie lubię wygląda fenomenalnie!
OdpowiedzUsuńZupka wyglada pysznie, chodź jadłam może taką zupkę dwa razy w swym życiu,pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPoluś, ja jak tam jestem i wezmę aparat, tez tak się czuję:)
OdpowiedzUsuńAgatko, tam jest pięknie, prosto i swojsko:)
Anonimowy to rzeczywiście była piękna niedziela, a na rynku(u mnie mówi się rynek, chociaż to o targ chodzi...) byłam dzisiaj i wrócę tam we wtorek:)
Anno-Mario dziękuję i zawsze zapraszam:)
Olu, dziękuję:) Tez jadłam szczawiowa "na mięsku", ale wolę klasyk:)
Asiejko - :):):)
anno Kochana - kot o siedmiu życiach...:):):) Mogłabym uściskać go(no, ją, bo to kotka, na którą dziadek woła"Kocie..!") za to zdjęcie:)
Panno Malwinno, bo to jest inny świat!
antysjux - to biegnij na łakę i szczawiu szukaj, albo migusiem we wtorek na targ vel rynek i w całe 15 minut, no... 20 masz zupkę:)