“Słońce już gasło,
niebo zdawało się zniżać, ścieśniać
I coraz bardziej do ziemi przybliżać.
Aż naprzeciw księżyca gwiazda jedna,
druga błysnęła, już ich tysiąc, już milion mruga…” a my w ten jeden wieczór, 11 lat temu, razem z siostrą i młodszym z braci piekliśmy pierniki. Kuchenne światło, ciepło piekarnika, muzyka z “Kasprzaka” i mnóstwo foremek, z których uparcie wybieraliśmy grzybki, gwiazdki i serduszka. Był to czas, kiedy trochę wcześniej, w październiku na ekrany kin wszedł “Pan Tadeusz”. Moja siostra zakochana była w muzyce z tego filmu, a ściślej mówiąc na kasecie (!) pięć, albo sześć razy miała nagrane “Wspomnienie” Michała Żebrowskiego śpiewającego z Anną Marią Jopek(a raczej śpiewającej Ani z recytującym Michałem…). Zatem chcąc, nie chcąc słuchaliśmy razem z nią. Zaczęło nam się podobać i zaczęliśmy podśpiewywać pod nosem. Przerodziło się to w trio kuchenne odgrywające swego rodzaju teatr przed sobą. Bo wyobraźcie sobie mnie śpiewająca w kierunku brata: “
"Niewdzięczny, Szukałeś wzroku mego, teraz go unikasz,
Niewdzięczny...”
Albo 11 – letniego chłopaczka recytującego: “Czym kochał? Krótkie z sobą spędziliśmy chwile, I choć one mnie przeszły tak słodko, tak mile…”
Do tego moją siostrę (6 razy w kółko ta sama piosenka…): “Jesteś mężczyzną, znajdziesz kochankę godniejszą, znajdziesz bogatszą, piękniejszą... I tylko dla mej pociechy, niech wiem przed rozstaniem, że twoja skłonność była prawdziwym kochaniem…”
A na koniec wszyscy razem:
"Ale niech słowo "kocham" jeszcze raz usłyszę,
Niech je w sercu wyryję i w myśli zapiszę…!!!”
A później jeszcze raz od początku…!
Nie zapomnimy tego czasu nigdy! Myślę, że nasi rodzice i sąsiedzi również…;) Cudny, wspaniały, rewelacyjny wieczór…!!!
Tym razem spotkałyśmy się tylko z siostrą na wspólnym pieczeniu pierników. Królowały serduszka i gwiazdki, był też jeden łoś, którego łaskawie dołączyłyśmy do grona tych wdzięcznych wzorów.
Pierwszymi były pierniczki alpejskie. Zrobiłam z połowy porcji. Jedną część wypełniłam dżemem wiśniowym, drugą moją konfiturą brzoskwiniową. Część oblałam tez rozpuszczoną czekoladą mleczną( całkowicie alpejski smak...). Wyszły pyszne ciasteczka, których część siostra zawiozła mamie, a część poszła do niespodzianek świątecznych… A dziś przez telefon usłyszałam od mamy: “ Ty wiesz jakie smaczne? Ja jeszcze w życiu takich dobrych ciastek nie jadłam…” - miód na serca dwa…:). Bardzo polecam. Jeszcze zdążycie…
Pierniczki jak Alpejskie (źródło: Moje wypieki)
Składniki:
1 kg mąki pszennej
8 żółtek
3 białka
1,5 szklanki cukru (dałam mniej)
3 łyżki kakao
200 ml gęstej, kwaśnej śmietany
3 łyżeczki sody
4 łyżeczki przypraw (2 cynamonu, 1 goździków, 1/2 kawy rozpuszczalnej, 1/2 pieprzu), można dodać przyprawę do pierników
1 kostka masła/margaryny (250 g)
1 słoik miodu (400 g)
Dzień przed pieczeniem:
Kakao wymieszać z mąką w dużej misce, odstawić. Miód zagotować z przyprawami, odstawić, włożyć masło, poczekać aż się rozpuści, a potem wystygnie. W śmietanie rozpuścić sodę, odstawić - śmietana zwiększy swą objętość (powinna mieć temperaturę pokojową). Białka ubić na pianę, dodać cukier, ubijając, dodawać żółtka. Ubite jaja wlewać do mąki i delikatnie wymieszać, wlać miód i dalej mieszać. Na koniec dodać śmietanę z sodą. Ciasto będzie dość rzadkie. Odstawić je przykryte w chłodne miejsce, w ciągu 24 godzin zgęstnieje.
W dniu pieczenia:
Ciasto podsypać mąką, rozwałkować na grubość 3 mm (nie cienko, najsmaczniejsze są te grubsze pierniczki) i wykrawać pierniczki. Mocno podsypywać mąką.
Blachę wyłożyć papierem lub folią aluminiową, pierniczki ułożyć w pewnej odległości od siebie.
Piec w temperaturze 180ºC przez 7-12 minut (w zależności od grubości i wielkości, ja piekłam 7 minut). Studzić na kratce. Można pierniczki polukrować lub ozdobić. Jeśli mają być błyszczące, przed pieczeniem posmarować roztrzepanym białkiem.
Smacznego :)
* pierniczki są mięciutkie jak są ciepłe, przechowywane w puszce przez tydzień nadal pozostają miękkie, potem lekko twardnieją, są mięciutkie znowu po 2 tygodniach (czyli piec minimum 2 tygodnie przed świętami); przechowywać w szczelnym pojemniku
Z radia płynęła Trójkowa Lista a my wspominałyśmy różne swoje minione Boże Narodzenia… Później z lodówki wyjęłam drugie, wcześniej przygotowane ciasto na ciasteczka imbirowe. Ale o tym następnym razem…
Ale śliczne. I tak ładnie się błyszczą:)
OdpowiedzUsuńŚlinka cieknie na takie pierniczki :-)
OdpowiedzUsuńRzadko mi się zdarza śpiewać czytając post, a tu - proszę :) Pysznie i śpiewająco.
OdpowiedzUsuńNa sobotę jesteśmy umówieni z przyjaciółmi na wspólne pieczenie pierniczków. Już wiem, jakie ciasto przyniosę!
wiosenko27 - posmarowane tylko białkiem, a efekt , jak dla mnie rewelacyjny!
OdpowiedzUsuńDag - robić, robić, moja Droga Dag!
Bellis - a widzisz...:) . Weź to ciasto, bo warto, polecam z obiema rękami na sercu!
Podpisuję się obiema rekami bo...zrobiłam z tego samego przepisu!! znikające pierniki ;)
OdpowiedzUsuńU mnie resztka ocalonych przed pożarciem czeka na lukrowanie przedświąteczne :)
A wspólne - że tak powiem - "pierniczenie" z siostra bezcenne! Szkoda że mam niekulinarnego brata ;)
Ewelajno, one sa absolutnie i-d-e-a-l-n-e! Wygladaja naprawde niesamowicie na tych zdjeciach... Juz od roku kusi mnie ten przepis (oslawione pierniczki autorstwa Kaeru z Mniama), wiec chyba i ja sie jednak w tym roku skusze. Wszak wszyscy wokol je zachwalaja ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie bardzo serdezcnie!
Ewelajno, robiłam pierniczki jak alpejskie dwa lata temu i w roku ubiegłym :) Są rewelacyjne:) Dzieki, ze mi przypomniałaś o tym przepisie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Aniku - czyli razem piekłyśmy:)ja siostra i Ty - to już sześć rąk bardzo się cieszę:). Sama byłam zadziwiona ich miękkością i smakiem!
OdpowiedzUsuńMoi bracia też byli niekulinarni, ale jak siostry zasiadały to i bracia do nich dołączali...
Serdeczności!
Bea - dziękuję! Takie komplementy od Ciebie to naprawdę wielki zaszczyt! One naprawdę są najlepsze ze wszystkich pierniczków jakie do tej pory robiłam. Skuszaj się skuszaj jeśli tylko czas Ci pozwoli.
I ja serdecznie Cię pozdrawiam!
Piegowata - to jesteś kolejna, po Anik, do... kolekcji Alpejskich Piekarek...;) Z radością:)
I ja pozdrawiam!!!
Uwielbiam takie wspólne pieczenia, gotowania! Tyle pięknych wspomnień jest potem,wracania do tych chwil, śmiechu...
OdpowiedzUsuńA pierniczki wspaniałe Ewelino, bardzo. I pięknie pokazane.
Całusy!
Wlasnie wyslalam Ci maila...
OdpowiedzUsuńA u mnie wspólne pichcenie dopiero za kilka dni :)
OdpowiedzUsuńPierniczki wyglądają super, a fotka mnie zauroczyła :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Pamiętam ten szał na muzykę z "Pana Tadeusza"! Sama, pomimo naprawdę młodego wieku, śpiewałam z Anną Marią Jopek i recytowałam z Michałem Żebrowskim. I tak, dokładnie tę piosenkę! Świetna sprawa. Tylko pierniczków okraszonych śmiechem i gwarem brak. Zarówno wtedy, jak i dzisiaj...
OdpowiedzUsuńŚciskam, Ewelinko!
Ale się ślicznie błyszczą! też piekłam ostatnio z siostrą pierniczki i chyba mamy nawet te same foremki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Pierwsze zdjęcie jest piękne, piękne dłonie!
OdpowiedzUsuńA pierniczki wyglądają idealnie, aż chce się po nie wyciągnąć dłoń i zajadać:)
Moje ciasto czeka, może dziś, może jutro ale też niedługo będę mieć swoje. Twoje wyglądają pięknie! Mam nadzieję, że wyjdą mi równie ładne i smaczne :)
OdpowiedzUsuńwyglądają pięknie! takie szkliste... błyszczące.
OdpowiedzUsuńpiękny szlafrok! uwielbiam fioletowy kolor. pierwsze zdjęcie mnie urzekło.
Amber - to był naprawdę wspólny czas:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! I za całusy dziękuję! Odwzajemniam całą masę całusów!!!
Bea - odpisałam:)
olivio - to ciesz się i czekaj z radością:)Bardzo przyjemnego pierniczkowego spotkania życzę! I ja mocno pozdrawiam!
Zaytoon - śpiewałaś...? Pamiętasz? Ale fajnie:) To następnym razem przyjeżdżaj do nas na wspólne pieczenie!
I ja ściskam:)
Napisałam...
korniczku - dłonie siostry:)Cóż jak się ma takie to można...:). Porywaj i zajadaj!
flusso - dziękuje:). Jeśli to to samo ciasto to na pewno wyjdą:). Zatem życzę Ci, aby takie właśnie były! Pozdrawiam ciepło!
Praline - pieczenie z siostrą to fajna sprawa:). Ta foremka z łosiem to Ikea, a serduszko to jakiś samotnik.
OdpowiedzUsuńI ja pozdrawiam!
To już 11 lat minęło? :)
OdpowiedzUsuńA jeśli przepis taki rewelacyjny, to biorę go w ciemno :)
Wielka masa wspomnień! 11 lat temu... No ja nie miałam z braćmi takiej tradycji. Za duża różnica wieku. W kuchni żądziła mama. Nie należało mamie przeszkadzać, więc tłukliśmy się po pokojach.
OdpowiedzUsuńA piosenka zawsze bardzo mi się podobała, bo jest nastrojowa i łatwo wpada w ucho... i zmysłowa jak scena z Telimeną i mrówkami z filmu...
Ewelajno, coś mi się wydaje, że piekłyśmy pierniczki w tym samym czasie - bo ja też przy Trójkowej liście przebojów! :D Twoje pierniczki alpejskie wyglądają tak wspaniale, że chętnie zamieniłabym się na nie za porcję moich lukrowanych ;) To jedyny rodzaj pierniczków, który tak naprawdę lubię :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńEwelino Droga,
OdpowiedzUsuńjakie cudne... i pierniczki ichwile...i piosenke tez lubilam tamtego czasu...A u nas wlasnie spadl snieg na pocwatku z deszczem i chwycil mroz i momentalnie wszystko oblepione jest krysztalkami bialego puchu...chyba pobiegne robic zdjecia bo napatrzec sie nie moge...wreszcie zima jak trzeba...usciski serdeczne,
Anna
Ewelinko tak cudnie napisałaś,że łezka się w oku zakręciła :))
OdpowiedzUsuńPiękne te pierniczki, śliczne zdjęcia, urzekające :)
A wiesz, ja dziś z synkiem robiłam pierniczki :) Napierniczyliśmy ich mnóstwo, teraz czekają na zdobienie :))
Pozdrawiam Cię ciepło Kochana:*
podoba mi się ta ich puchatość :)
OdpowiedzUsuńAż poczułam się, jakbym w Waszej kuchni była i się Waszym śpiewom przysłuchiwała :) cudne wspomnienie!
OdpowiedzUsuńA pierniczki - zauroczyły mnie - wyglądają cudownie!
magdo - ano 11, aż 11...! Ja tez się nad każdym zastanawiam, ale tutaj widzisz cała rzesza krzyczy, że fajny i, że też jest bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńmikimamo - u nas tez spora różnica weku, przewijało się tych gości małych, prowadzało do przedszkola..., dalej piekło się razem różne pierniki i babki, a później "świadkowało" na ślubie tych "maluchów". Mam królowała, ale "goniła" do kuchni:)
A Telimena i mrówki - też pamiętam!
Komarko - o, widzisz, pieczenie przy Liście to taki specjalny rodzaj pieczenia:):):) Zatem fajnie, że razem słuchałyśmy Niedźwiedzia:).
A TY tu nie bądź taka, moja droga, bo Twoje pierniczki są tak cudne, że aż dech zapiera...! Może i są do oglądania, niekoniecznie do jedzenia, ale jakie to wrażenie estetyczne! A smak tych moich serdóchów rzeczywiście bezcenny...:)
I ja pozdrawiam!
anno - ja piosenkę właściwie lubię dalej, choć wolę nową Anię:). Myślałam, że u Was śnieg tez już dawno... Pewnie był tylko mało, prawda? Mam nadzieję, ze w końcu zdjęcia się udały...
Ściskacze serdeczne na cały pracowity dzień!
Majanko - no coś Ty, Dziewczynko...? Naprawdę? Przecież tam sam teatr i wygłupy dzieciaków(no..., dwie panny były...;:) w kuchni. Fajnie, ze pierniki CI się podobają - zrób w przyszłym roku, bo... to już niedługo - będziesz zadowolona. A pieczenie z synkiem bezcenne:)
I ja pozdrawiam najserdeczniej, Majanko!
Paula - a wiesz, że mi trochę mniej, bo próbowałam zrobić cieńsze i dać im więcej nadzienia , ale one "puchacieją" podczas pieczenia i nadzienia jest mniej niż chciałabym. Zakręciłam... chodzi o to, że wolałabym, aby ich puchatość była w większości z ilości nadzienia - dżemu - a nie z rośnięcia.
amarantko - o to właśnie chodziło! Pierniczki dziękują za komplementy i gdyby mogły choć trochę zarumieniły by się z radości!
o tak to ten sam przepis , u ciebie te serca wyglądają po prostu Wow
OdpowiedzUsuńREWELACYJNE!!! Mięciutkie, wyrośnięte, pyszne, dzieci kursowały do kuchni i podjadały :) Najlepsze, jakie jadłam!!!
OdpowiedzUsuń(piekłam je dziś, wczoraj z przyjaciółmi pieklismy domki piernikowe z jakiegoś podłego ciasta ze sklepu. Tu w przepisie stoi jak byk że ciasto ma stac 24 godziny żeby zgęstniało, ja sprawdziłam - po 5 godzinach, nawet na szwedzkim, zimnym bakonie, nie nadaje sie do wykrawania ciastek ;) i dobrze, upiekłam dziś i więcej zostało dla nas ;)))
Jeszcze dodam, że udały się nawet na śmietanie owsianej i margarynie bezmlecznej :P
OdpowiedzUsuńmargot - najsmaczniejsze jakie jadłam i robiłam - jak do tej pory:). A mnie się podobały Twoje ozdóbki:)
OdpowiedzUsuńBellis - zatem świetnie, że właśnie na nie się zdecydowałaś. Uuu..., to kiepsko z tym szwedzkim ciastem... To następnym razem weź tylko wykrojniki szwedzkie, a ciasta poszukaj na polskich stronach:). Na śmietanie owsianej...? Ale cuda... Nawet nie wiedziałam, ze takie coś istnieje. Ja tylko się zachwycam 3,9 procentowym mlekiem szwedzkim, ale widać u Ciebie to niemożliwe.
Moc ciepła do Ciebie, Stokrotko, bo u mnie pada, więc tylko minus 5!
Idealne!!! Mistrzostwo!!!
OdpowiedzUsuńKsiążkowe pierniczki. W życiu takich nie zrobię.
Piękny tekst.
I ta ostatnia fotka. Cudo!
mimi - w Twojej kuchni wyszłyby jeszcze piękniejsze, a gdybyśmy jeszcze razem robiły to już w ogóle...:)Bo wiesz..., siła 4 rąk, które się lubią, jest większa:)
OdpowiedzUsuńWiesz jak miło mi się czyta Twoje komentarze...? Bardzo:)
Poezja... robiłam je wpólnie z 12-letnia córką, tydzień przed świetami. Super przepis, super zabawa w kuchni z dzieckiem. Pierniczki wyszły idealne, samkowały wszystkim i domownikom, i gościom na święta i rówieśnikom Igi w szkole, jej znajomym w teatrze i naczucielce francuskiego, itd. Suuper ;-)
OdpowiedzUsuńPierniczków wyszło dość sporo, ciasta nie należy rozwłkowywać za cieńko, bo te grubsze rzeczywiście lepiej samkują. Nasze brązowe maleństwa przez dwa tyg. przechowywane w metalowych pojemnikach nie stwardniały... a potem juz ich nie było ;-(
Serdecznie pozdrawiam. K.
Droga K. - bardzo się cieszę! Nawet nie wiesz jak...! I dziękuję, że chciałaś się tym ze mną podzielić:) Wielu równie udanych wypieków - jeśli inspiracją będzie moja strona, tym bardziej się ucieszę! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńEwelinko - kolejne święta z pierniczkami z Twojego przepisu. Jedna porcja nie starcza, trzeba piec z podwójnej :) To juz mój osobisty przydział - na Boże Narodzenie rodzinie mam przywieźć TE pierniczki. Dziękuję i życzę Ci świętych Świąt!
OdpowiedzUsuńjej, Bellis, jak ja za Tobą ostatnio patrzyłam, ale blog nieaktynwy, a z profilu nic się nie wywiedziałam. Słuchałam Sofi Janok (szukałam u nas jej płyt, ale marne szanse...) i myślałam o Tobie :). Jak się cieszę, że się odezwałaś!!!!! Te pierniczki są pyszne! Dziękuję za życzenia :)
UsuńPięknych i błogosławionych Świąt i dla Ciebie !
No to ja się odezwę do Ciebie na fb, będziesz wiedzieć więcej :P
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten wpis. Pozdrawiam panią :-)
OdpowiedzUsuń