Przyglądając się śnieżnikom marzę…(marzenia też są takie jakby niebieskie, prawda?)
O jakimś niezwykłym miejscu…
I tak żebym miała czas.
Na wszystko.
Żeby mi się nigdzie nie spieszyło.
I spokój żeby był.
I moje powolne spojrzenie w dal… I delikatne głaski słońca na ramionach…
I mogłabym połazić – ot tak, po prostu, nawet się zagubić, wypić cydr gruszkowy…Ech…
Do tego trochę słońca, krótkie spodenki i lekki sweterek po zachodzie słońca…
Też macie takie myśli kiedy 6 stopni na termometrze, a w powietrzu mimo wszystko wiosną pachnie?
Zimno, ciemno i do domu… Tfu…, w domu to ja jestem (za mało…), ale też zimno.
Do tego wciąż w niedoczasie i niestety na ostatnią chwilę.
Chociaż od tygodnia jakby więcej się staram – próbuję troszkę wyprzedzać i zwolnić tok myśli. Nie biegnę kiedy powinnam (i mogę!) iść. Zauważyłam nawet, że to się udaje:).
Ze spokojem pokonuję korek w okolicach piętnastej i docieram do mojego ulubionego centrum ogrodniczego. Rozmarynu szukam, bo swój “zagłodziłam” i wysechł biedaczek…, a ja mam plan… Zaglądam we wszystkie uliczki na których do tej pory były zioła i tylko jakaś “zdechła” mięta straszy wyglądem. W przyszłym tygodniu będzie - słyszę od sprzedawcy. Ale jak w przyszłym, kiedy ja teraz potrzebuję…? Rozczarowana, powoli udaję się w kierunku wyjścia i nagle zauważam duży krzak rozmarynu. Naprawdę bardzo duży. I bardzo piękny. Z ceną podobną do wzrostu…Przecież nie kupię olbrzyma… Hmm…, i co teraz? Nagle tuż obok przechodzi sympatyczna pani, która czasem mnie obsługuję. Zamieniamy słów parę i udaje mi się wyprosić gałązeczkę. Najpierw jednak pada pytanie:
- Do czego?
- Do ciasta.
- ...???
Nawet nie wiecie jak byłam szczęśliwa…! Wyszłam z gałązką “za pazuchą”, bo to było “po cichu” – tak, aby nikt nie widział… pod warunkiem przyniesienia przepisu. Łowy udane! Plan został zrealizowany:). Dla Was ( i dla siebie ma się rozumieć), mam ciasto z nutą upolowanego rozmarynu. Tym bardziej cennego. Całego nie zużyłam, bo nie wiem, czy moje kubki smakowe wytrzymałyby taką próbę. Teraz stoi, wygląda pięknie i cieszy oczy:)
A ciasto jest ciekawe, bo rozmarynu nie czuć, natomiast pierwsi degustatorzy odnieśli wrażenie obecności karmelu, którego nie ma ani odrobiny. A kiedy dowiedzieli się, że w środku jest rozmaryn i morele – zdziwieniom nie było końca… Do kawy, do herbaty, ale bez szaleństw – takie spokojne, choć intrygujące ciasto. Na to zimno i deszcz i na spełnienia, które przyjdą razem z ciepłą wiosną… – polecam!
Kwadraty z Nadzieniem Morelowym
(na podstawie przepisu na „Apricot Rosemary Squares” z „Baked: Explorations„;znalezione na blogu Minta Eats)
190 g mąki
szczypta soli
2 1/2 łyżeczki zmielonego rozmarynu ( ja użyłam 2 płaskich łyżeczek posiekanego świeżego rozmarynu-E.)
170 g masła
60 g cukru pudru
1 łyżeczka esencji waniliowej
2 szklanki suszonych moreli
300 ml wody
115 g cukru (dałam 3 łyżki – E.)
3 łyżki miodu
2 łyżki brandy
100 g brązowego cukru
75 g posiekanych orzechów pekan (możesz zastąpić włoskimi-E.)
60 g mąki
45 g masła
Nagrzej piekarnik do 175 stopni Celsjusza. Wysmaruj olejem blaszkę do pieczenia i wyłóż ją pergaminem, tak, by zachodził na ścianki formy.
Przygotuj ciasto: utrzyj masło z cukrem na gładką, puszystą masę. W misce wymieszaj mąkę z solą i rozmarynem. Powoli dodaj mąkę do masy maślanej, cały czas ucierając. Dodaj esencje waniliową i wymieszaj. Przełóż ciasto do przygotowanej formy i równomiernie rozłóż na dnie (tak, by miało ok. 1 cm grubości. Schowaj blaszkę z ciastem do lodówki na ok. 30 minut.
Wyjmij ciasto z lodówki, nakłuj widelcem i piecz ok. 25 minut, aż do zezłocenia. Wyjmij z piekarnika i odstaw do przestudzenia(nie wyłączaj piekarnika).
Przygotuj nadzienie: do małego rondelka włóż morele, wodę, cukier, miód i brandy. Gotuj na małym ogniu, aż morele będą zupełnie miękkie i wchłoną niemal całą wodę. Wyłącz ogień odstaw do przestudzenia, a następnie zmiksuj na jednolita masę. Odstaw na bok.
Przygotuj kruszonkę: w misce wymieszaj mąkę, cukier, posiekane orzechy i szczyptę soli. Dodaj pokrojone masło i szybko rozetrzyj palcami, by powstały okruszki.
Na podpieczonym spodzie równomiernie rozsmaruj masą morelową. Posyp na wierzchu kruszonką.
Włóż do piekarnika i piecz przez 25 – 30 minut, aż kruszonka się zezłoci.
Wyjmij ciasto z piekarnika i odstaw do wystudzenia. Pokrój.
Smacznego!
Jeśli lubicie rozmaryn i inne przyprawy w słodkościach polecam dżemik rabarbarowy, który niebawem będzie można znów zrobić:)
Tymczasem…! A ja czekam na piątek, kiedy pojadę po świeże zioła do mojego "ogródka"i spełnię swoją obietnicę.
och , Ewelino, śliczne to Twoje ciasto, wyobrażam sobie jego zapach:)
OdpowiedzUsuńa u mnie po mroźnej i długiej zimie nastąpiło od razu lato, jak dla mnie odrobinę za szybko;)
Az mi pachnie to ciacho! a co za poswiecenie, mysle, ze dreszczyk emocji przy chowaniu galazki za pazuche rozgrzal cie, ze zapomnialas o zimnie ;))
OdpowiedzUsuńbasiuP - dziękuję:);ciesz się zatem Basieńko, ciesz, bo u nas naprawdę zimno.U Ciebie jeszcze perspektywa miłego i długiego wieczoru..., a ja zmykam spać...
OdpowiedzUsuńarku - Tobie też pachnie:) - pewnie, że był dreszczyk, a później w długim korku powrotnym zapomniałam o rozmarynie i zastanawiałam się co tak pachnie...;). Sierotka...;)
U Ciebie dopiero po godzinie zero... Ale zaraz pewnie tez się wybierasz... Najpiękniejszych zatem, takich, które przerodzą się w takie jak ostatnie Twoje spotkania:)
Ewelinko, jak zawsze u Ciebie ślicznie i miło:) Ciasto bardzo mi się podoba, jestem ciekawa smaku :)
OdpowiedzUsuńFajnie,ze udało Ci się zdobyc rozmaryn, śliczna ta gałązka jest.
Ach, tak wiosennie u Ciebie, choc jak mówisz,zimno.
U mnie dziś tylko 2 stopnie za oknem, brrr...
Buziaczki Kochana:*
Ewelina,nasze marzenia się łączą.Często są właśnie takie.Staram się ,żeby było wolniej i spokojniej choć trochę.
OdpowiedzUsuńTakie śnieżniki rosną w moim ogrodzie na wsi,a ja w mieście wiosny wyczekuję...
Ciasto bardzo kuszące.Z rozmarynem wspaniale musi smakować.Śliczna ta podarowana gałązka.
Miłego dnia!
Bardzo intrygujący przepis, jeszcze nigdy nie dodawałam rozmarynu do ciasta. Czas spróbować, piękne zdjęcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż mam takie myśli ;) I niebieskie marzenia o tym, aby było choć trochę cieplej.
OdpowiedzUsuńPiękne kwiatki, jak moje na Anielewicza
OdpowiedzUsuńpiękna relacja...i piękne zdjęcia..a dżemik też polecam..eh..stworzyłaś piękną atmosferę..dziękuję Ci:)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygujaco. U nas juz przekwitly magnolie, forsycje dawno temu, na szczescie jeszcze piekniej japonska wisnia. A i bzy juz na drzewach a rabarbar w sklepach...jest cieplej, wiec szybciej wszystko rozkwita...Usciski serdeczne,
OdpowiedzUsuńPS. Napisz, prosze :-)
O czym marze? O tym, zeby doba wydluzyla sie do 48 godzin. I o tym, zeby slonce czesciej sie do mnie usmiechalo. O wiosnie marze. Takiej wiecznej.
OdpowiedzUsuńA ciasto bardzo intrygujace! Wyglada tak zwyczajnie, domowo, ale jestem pewna, ze dzieki rozmarynowi jest naprawde niezwykle.
jakże to ciasto musiało pachnieć! wygląda jak zwykle obłędnie! dodatek rozmarynu też mnie intryguje i to bardzo :D
OdpowiedzUsuńu mnie rozmaryn (o dziwo!) ma się świetnie, bo te dotychczasowe to padały po tygodniu... a ten już trzeci dzielnie się trzyma :) i do tego puszcza nowe listki... niedługo jak zrobi się cieplej i przestanie tak strasznie wiać zostanie przesadzony do dużej donicy i wyląduje na balkonie obok lawendy :)))
Miłego dnia!
Nie zmieściłam się w poprzednim okienku ;)
OdpowiedzUsuńA marzę jak zwykle o tym żeby było cieplej i to już! Żebym mogła wyjść po pracy na balkon, rozsiąść się wygodnie w fotelu, rozprostować nogi, które promienie słońca będą grzać i z książką w ręku zapomnę o reszcie świata! O tak, to mi się marzy teraz...
Miłego dnia jeszcze raz!
Nie tylko świetnie wygląda, ale ten rozmaryn jest tak intrygujący, że mam chęć biec do kuchni!
OdpowiedzUsuńA ciepełko by się przydało:)
Swój pierwszy rozmaryn dostałam w kopercie, przesłany z drugiego krańca Polski. Jakoś przeżył ;) Teraz mam dwie samotne gałązki, które ku mojej uciesze powoli (bardzo, bardzo) się rozrastają. Przepis jak znalazł, gdy ma się w zapasach morele! Ostatnie zdjęcie jest cudowne, a marzenia faktycznie niebieskie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
mi i tak najbardziej podoba się to morelowe nadzienie ciasta... :)
OdpowiedzUsuńPiękne te śnieżniki. Gdzie dokładnie one rosną?Jestem ciekawa, bo u mnie w Łodzi jest park w którym jest największe skupisko cebulic syberyjskich i śnieżników lśniącychw Polsce http://pumba.wlodarczyki.net/?p=1533. Uwielbiam te niebieskie dywany.
OdpowiedzUsuńPo obserwacji takich kwiatków, uzyskaniu pięknej gałązki rozmarynu i upieczeniu tego apetycznego ciasta miałabym na pewno dobry nastrój :) Fajna historia
http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
Piękne zdjęcia. Takie klimatyczne... A ciasto - musi byc przepyszne :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Majanko - smak ciekawy, moja mama wciągała ciasteczka jedno po drugim:). A W Gdyni jak byłam było cieplutko:)i bardzo słonecznie, ale Ty wtedy w szkole siedziałaś... Cierpliwości dla Ciebie i dla mnie:)
OdpowiedzUsuńAmber - o, to wiesz o co chodzi. Zwalniam myśli i od rzu pracuję spokojniej:)
Masz śnieżniki w ogrodzie...? Sczęściara:). Ja te w takiej ilości widziałm pierwszy raz:). Są zniewalające:). Dziękuję i niechaj Twoj rózwnież będzie przyjemny, Aniu!
Kamilko - dziękuję:)Ciekawa jestem Twoich wrażeń jeśli spróbujesz połączyc rozmaryn ze słodkościami. Czas spróbować...:)
Ewo - pewnie nie jednej, i nie jednemu z nas towarzyszą:)
Staroświecki Zakątek - ale masz fajnie:)
smaczny dom - dziękuję Ci za Twoje słowa:)i emocje, które odczytuję:),a ja cieszę sie, że dziś do Ciebie zajrzałam:)
anno Kochana - to u Ciebie inny świat...! U nas forsycje w połowie kwitnienia...:( MOŻE za dwa, trzy tygodnie nastąpią TAKIE w pełni wiosenne ZJAWISKA. Ślicznie tam macie w takim razie - zazdroszczę...:)
NApiszę:)Wszystko na dobrej drodze:)
Maggie - dziękuję Ci za Twoje marzenia, a z tą dobą to u mnie też tak - mogłaby się wydłużyć... A niezwykłośc w masie morelowej:)
EVE - moja Droga, ja o tym balkonie tez marze i o nogach wyciągnietych na poręczy... Kiedyż to kiedy...? POzdrawim Twój rozmaryn kolejny, który, jak widać, lepiej rokuje niż poprzaenie i z niecierpliwością czekam na swój nowy.
Miło mi, że się nie zmieściłaś:).
Pięknego dnia!I cierpliwości - dla Ciebie i dla mnie:)
korniczku - cos mi sie wydaje, że i tak pobiegniesz... Niekoniecznie dla tego wypieku, ale jak Cię znam to... Ty chyba mieszkasz w kuchni;)
Ciepełka i pięknych dni!
Praline - ja też pamiętam swój pierwszy rozmaryn... Napisze kiedyś... Zapas moreli obowiązkowy:). Gałązkom cudownego wzrostu, a Tobie słońca i radości!
P.S. Jak widzę Twój kwiatek to jakoś sama radość w sercu:)
Paula - to tak, jak mi:) To ciasto mogłoby być samym nadzieniem, choc wtedy juz ciastem przestałoby być;)
mopswkuchni - te snieżniki są z Berlina:)z przed półtora tygodnia:). Po prostu ze skwerku w mieście - słonecznym, pełnym ciepła i ludzi biegjących z krótkimi rękawkami... Znów zatęskniłam... Wiesz, ze ja widziałąm je pierwszy raz? Zajrzę do Ciebie:)
Cudowne Ewelajno. Ciacha z rozmarynem jeszcze nie jadłam, a takie przydałoby się dzisiaj do kawy po południu. Podeślesz?
OdpowiedzUsuń:) Marzenia o spokoju, o tym by żyć bez tego narzuconego z góry tempa, o tym by przeżywać każdą chwilę, cieszyć się słońcem, równym miarowym oddechem. Zwykłe i niezwykłe. Na wyciągnięcie ręki, a tak niedostępne na co dzień.
OdpowiedzUsuńŚnieżniki piękne! A ciasto wygląda ślicznie, aż chciałabym skosztować:) Szczególnie teraz, w taki szary dzień.
Pozdrawiam:):)
ale fajne ciacho, a ten dodatek rozmarynu mnie ciekawi. Nabralam ochoty na takie pysznosci:)
OdpowiedzUsuńTe suszone owoce, to prawdziwe cwaniaki, ot co! Jestem pewna, że niejeden nabrałby się na ich pozorną "karmelowość". ;) A dodatek rozmarynu... O tak, bardzo intrygujący.
OdpowiedzUsuńBuziak!
PS Ja ostatnio też w niedoczasie. Z własnej winy. I sama sobie się dziwię...
kabamaiga - jak miło przeczytać taki ciepły komentarz:). Podawaj adres - zobaczymy co się da zrobić:)
OdpowiedzUsuńRoszpunek - na wyciągnięcie.., a tak niedostępne... Na szczęście jest do czego tęsknić:). Kosztuj, Słoneczko!
aga - właśnie dlatego ono powstało - bo ciekawił i mnie:)
Zaytoon - uhm:):):)tak to jest z tymi suszkami:)
Olivuś czasu i Tobie i sobie!. Ciepło CIę pozdrawiam:)
kasiaaaa24 - "uciekłaś mi, bo pisałyśmy komentarz w tym samym czasie... Miło mi, że do mnie zajrzałaś:). Dziękuję za Twoje słowa:) I ja pozdrawiam i owocnych babkowych testów Ci życzę!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Ewelajno ! I ciasto super - bardzo apetycznie wygląda, ciekawa jestem, jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńu mnie pada śnieg i zimno okrutnie.
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia cudowne i paterka gości.
Pozdrawiam ciepło i dobrego weekendu kochana i duuuużo słońca!
Buźka!
abbra - takie słowa od Ciebie to bardzo wartościowe słowa:). Teraz to i ja jestem ciekawa jak smakuje, bo śladu nie ma...:)
OdpowiedzUsuńMimi - jak ja się cieszę kiedy do mnie zajrzysz...! Nawet nie wiesz jak bardzo...! Paterka od Mimi gości, a jakże...:)
Tobie tez, Kochana słońca, słońca jak najprędzej...!!! I dla Ciebie i dla mnie!
Ciasto morelowo-rozmarynowe - brzmi i wygląda jak mały słodki hymn na przywitanie wiosny.:)
OdpowiedzUsuńA mnie takie oczekiwanie na nią nigdy nie męczy - czyż nie jest najlepiej tak, jak jest teraz - "między ustami a brzegiem pucharu"?
Wspaniały przepis, wspaniały wypiek i piękne zdjęcia.:)
A mężczyźni - dziwni.;)
Bardzo jestem ciekawa smaku tego ciasta... Na zdjeciach wyglada wprost cudownie :) Dodatek rozmarynu to swietny i oryginalny pomysl (cale szczescie, ze udalo Ci sie wyprosic te jedna galazke:))
OdpowiedzUsuńP.S. Mimo, ze u nas troche cieplej to te pierwsze Twoje slowa moglabym uznac za swoje :))
Usciski.
Ojej, jakbym czytała o sobie, wiesz? Choć nie do końca, bo mnie te krótkie spodenki nie kuszą :D Za to zielone bojówki.
OdpowiedzUsuńI tak, żeby nikt nic ode mnie nie chciał. I żeby plecak dobrze leżał na ramionach, a w schronisku było pusto. Kilka osób, takich jak ja - żadnych turystów. Żadnego przymusu - chcę, to idę, nie chcę - zostaję. Siedzę. Gapię się. Wdycham zapach rosy...
Choć w tym roku to po prostu jestem samotna.
A ciacho ciekawe wielce i choć czasu nadal brak, to sobie zapiszę, może w wakacje...
Pozdrawiam serdecznie
lekka - hymn...? Wesoła babeczka jesteś, Lekka:). Wiesz zawsze mówiłam, ze najbardziej lubię oczekiwania, ale to na tegoroczną wiosnę to ciągnie się i ciągnie - wytrzymać już nie można....:)
OdpowiedzUsuńmajko - majeczko smak spokojny, bez szaleństw, jak to takie kruche ciasto. Trochę nawet mazurkowo smakuje. Cieszę sie
jak do mnie "wpadasz":):):). Od razu pogoda się poprawia...:)
Usagi - jak mnie rozumiesz... Ale z plecakiem to też bym wzięła bojówki:). Koniec maja byłby idealny... Z tą samotnością to u mnie jakoś tak samo...:(. I ja Cię serdecznie pozdrawiam i przytulam... jak to coś da:),
a do Sz-na to chyba po świętach...
Czyli krótko mówiąc, rozmaryn nie nie narzuca się delektującym... Czasem człowiek wiele zrobi, by zdobyć odrobinę czegoś... do ciasta... Morele? U mnie dziś pieczeń indycza z morelkami, choć inny plan miałam. Mnie jednak nie udało się kupić tego magicznego coś... Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńIntrygujące połączenie, dlatego chętnie wypróbuję!
OdpowiedzUsuńCiasto z rozmarynem brzmi bardzo interesująco :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe ciacho!! Musi być pysznie:)
OdpowiedzUsuńAle fajnie połączenie. Takie nietypowe, nie spodziewałabym się :) I jaki prześliczny kwiatuniek. Na trawie.
OdpowiedzUsuńmikimamo - nie narzuca się. W wytrawnym bardziej go czuć. Cieszę się tą zdobyczą:)
OdpowiedzUsuńBardzo miło taki uścisk dostać:):):). I ja Cię ściskam mocno!
Kucharzy Trzech - jak ja Was dawno widziałam...! Mnie tez intrygowało, stąd ten wypiek:)
Evitaa - :)
Słodziutkie Okazje - :):):)
Kuchareczka - za kwiatuniek szósteczka;)
Jeśli chodzi o rozmaryn to ja polecam olbrzyma, odporny na przesuszenie, wygląda ślicznie (mój jest nie zaduży niestety i żal mi go podszczykiwać) a pasuje.. na prawdę do wszystkiego! Apetyczne ciasto!
OdpowiedzUsuńAtrio C. - on się nazywa OLBRZYM? U mnie zawsze widzę tylko nazwę rozmaryn i... nic więcej.
OdpowiedzUsuń