Dni chwieją się miedzy rozbuchanym latem, a chcąca się w jesień osunąć przyrodą. Chłodniejsze ranki i wieczory. Jednego dnia punkty dla lata, drugiego jesień zajmuje się światem. W końcu już za tydzień będzie królować oficjalnie.
Tymczasem na polach i ogrodach wykopki. U nas też. Konkretna praca wykonywana co roku. Współistnienie z porami roku. Symbol przemijania i początek gromadzenia zapasów na nadchodzące chłodniejsze dni. Wystarczy pociągnąć za łodygę a naszym oczom pokazuje się cała gromada kartofelków. Po nich przyjdzie czas na marchew, pietruszkę, buraki, skorzonerę, pasternak i wszystko to, co zasialiśmy wiosną. Każdego roku po prostu trzeba to zrobić. Konik , który raz jest Baśką, raz Kaśką… ciągnie ile sił w nogach. Słychać: “Wio…! Wiśta…! Prrr…!”. I tak z każdym rządkiem. Koszyk za koszykiem, wiaderko za wiaderkiem i na wóz.”Zostało jeszcze siedemnaście…!”, a plecy bolą. Teraz już tylko(…???) dziewięć rządków. Coraz bliżej końca. Cieszymy się dwoma polnymi myszkami, które biegają między naszymi nogami i zdezorientowane muszą znaleźć sobie nowe norki, łapiemy malutkie żabki szukając nadziei końca w ich zielonych oczach.
Niecałe 5 godzin. Uff...! Daliśmy radę:). W trakcie mrugnęło do nas słońce, a kpiący deszcz przeszedł bokiem.
Ognisko robimy z łęt. Zapach pieczonych ziemniaków wygrzebywanych z popiołu. Brudzenie sobie rąk zwęgloną skórką i aromat jedyny i niepowtarzalny. Niecierpliwe wygrzebywanie z popiołu, dmuchanie i smak idealny w swojej prostocie. Sparzone dłonie i brudne palce. Cała masa radości dla każdego. Macie takie wspomnienia?
Dwa wozy pełne ziemniaków. Mamine-bio-ziemniaczki. Teraz trzeba je wysuszyć, przebrać i można konsumować. Ktoś ma ochotę?
W takich choćby plackach ziemniaczanych. Najprostszych. Najlepszych. Bo choćbyśmy nie wiem jak wymyślne makarony robili i szukali składników do skomplikowanych sałatek, to zawsze wracamy do smaków znanych, komfortowych, po których dokładnie wiemy czego się spodziewać.
Placki ziemniaczane z sosem śmietanowym z kurkami i pietruszką
dla 2-3 osób
Placki:
8-10-12 ziemniaków
1 duża cebula, albo dwie mniejsze
2 jajka
sól, pieprz
oliva do smażenia
1. Ziemniaki zetrzyj na tarce o dużych oczkach. Posól. Odstaw na 10-15 min, aby odsączyć sok. Odlej go.
2. Dodaj pieprz, sól do smaku( ja próbuję) i jajka. Wymieszaj.
3. Rozgrzej olivę na patelni, ziemniaki nakładaj łyżką i smaż placki do zrumienienia.
Sos:
500g kurek
2 łyżki masła
2 średnie cebule
pęczek pietruszki
szklanka śmietany 30-36%
sól do smaku
1. Oczyść, umyj dokładnie i osusz kurki.
2. Na patelni rozpuść masło.
3. Pokrój i przesmaż cebulę.
4. Wrzuć kurki, posól i smaż aż odparuje z nich woda.
5. Dodaj pokrojoną pietruszkę i smaż jeszcze trochę.
6. Pod koniec wlej śmietanę i zredukuj ją aby zagęścić sos.
Placki podawaj z uśmiechem i z sosem, konsumuj czując więź przyrodą:).
Więcej zdjęć i słów możesz znaleźć w zeszłorocznym poście o wykopkach TUTAJ.
Kurki w sosie robiłam też TUTAJ
~ ~ ♥ ~ ~ Pięknej końcówki lata, Kochani! ~ ~ ♥ ~ ~
WOWOWOOWOWOW!!!:-)*****************
OdpowiedzUsuńpiekny klimat, aż się chce tych placków spróbować:)
OdpowiedzUsuńO ooooo, wykopki, ale dawniej czasy były piękne. Moje dzieci niestety nie wiedzą co to wykopki , aż serce ściska. Miasto daje możliwości rozwoju dziecka, ale uważam , że wieś i praca na roli, czy własnym gospodarstwie uczy prawdziwego życia. Orka koniem, jazda na wozie.... dzięki za piękne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
Iz
a ja o tym ognisku z ziemniaczkami pieczonymi w popiele marzę chyba od początku sierpnia, mam nadzieję że się uda u wujostwa takie coś dla naszych dzieci zrobić ;)
OdpowiedzUsuńkurki w takim sosiku uwielbiam ;)
Czy ktoś ma ochotę??!!
OdpowiedzUsuńA można nie mieć ochoty na takie pyszności?;)
Pieczone w ognisku są boskie,
nie jadłam ich w tym roku...jeszcze.
A placki z sosem kurkowym uwielbiam:)
To prawda, zawsze najlepsza jest klasyka. A żabka urocza, może to zaklęta księżniczka?
OdpowiedzUsuńo matko, jak pieknie i jak wspomnieniowo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńteż pamietam wykopki u Babci, wykopki szkolne :) ja chce powrotu do przeszłości !!!!!!!!!!!!!!!
Cudowne zdjęcia, cudowny przepis na placki, cudowny post!
OdpowiedzUsuńu Ciebie to dopiero sielsko! bardzo mi się podoba, a placki doskonałe:)
OdpowiedzUsuńNiezapomniane smaki z dzieciństwa. Piękne serduszkowe ziemniaczki hodujecie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle ja kocham te Twoje zdjęcia! Jest w nich coś takiego, że nie wiem... magicznego. A na ziemniaki mam ochotę zawsze, więc jak będziesz miała wolny worek to ja chętnie przyjmę przesyłkę kurierską :)
OdpowiedzUsuńWszystko o czym piszesz, ogniska, ziemniaki z popiołu i wykopki to dla mnie wspomnienia dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia i klimat na nich panujący ;)
OdpowiedzUsuńPiękny post, piękne placki.
OdpowiedzUsuńI Ja ziemniaczki z ogniska uwielbiałam niby nic zwykły ziemniak a jak smakował:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam placki i Twoje zdjęcia!!
OdpowiedzUsuńOj Ewelinko, ale moje wspomnienia poruszyłaś i wzruszenie wzbudziłaś :) toż to moje całe dzieciństwo tak wyglądało, na polu, wśród rydlin albo snopków, a zapach palonych łętów i pieczonych ziemniaków niewątpliwie jest zapachem rozpoczynającej się jesieni :)
OdpowiedzUsuńdziękuję ci za to wzruszenie :)
Pamiętam takie wykopki a nawet tęsknię za nimi. Ziemniaczki mniam, mniam.
OdpowiedzUsuńpamietam zbieranie ziemniakow i wyczekiwanie konca, czyli ogniska z pieczonymi ziemniakami i kielbaskami. To byly fajne czasy:)
OdpowiedzUsuńTwoje placuszki wygladaja bardzo apetycznie, a dodatek kurek jeszcze ich bardziej uatrakcyjnia smakowo:)
no po prostu nie wiem co napisac tyle uczuc pcha mi sie pod palce- a ze mi sie Reymont przypomnial i moi ulubieni Chlopi i wykopki, kiedy bylam dzieckiem i poczulam nagle tu gdzie jestem w srodku wielkiego city zapach przekopanej ziemi i ogniska.
OdpowiedzUsuńcudownie Ewelajno- jestem wzruszona, wywolalas we mnie tym postem lawine wspomnien i jeszcze czegos, czego nie potrafie wyrazic- tesknoty,smutku, nostalgii...
Dziękuję
ale cudownie... jak ja bym tak chciała... piękny wpis .. ściskam Kochana..
OdpowiedzUsuńOj tak, pamiętam doskonale, takich rzeczy się nie zapomina. Ile bym dała, żeby móc zabrać moje dziewczynki na właśnie takie wykopki, z koniem, z wozem i ogniskiem z pieczonymi ziemniakami na zakończenie. Dziadek nas jeszcze woził na takim wozie pełnym ziemniaków, im szybciej konik gnał, tym była większa zabawa, a gdzie foteliki ;-)?
OdpowiedzUsuńKochana, niesamowicie piękne ujęcia! Żabka w dłoniach no i pan z koniem, moje ulubione ujęcie!:)
OdpowiedzUsuńTe ziemniaki, placuszki no i serduszko ziemniaczane- wszystko cudownie piękne.
Kocham do Ciebie zaglądać:*
Takie wspomnienia mamy, jak najbardziej. NO i nie mów mi, że to te najprostsze smaki. Ta Twoja wersja to mercedes.
OdpowiedzUsuńAch Ewelina od dziecinstwa moje imie kojarzylo mi sie z koniem :DD chyba dlatego sie zdecydowalam przemianowac na "basie" to teraz kojarzy mi sie czsem z wiewiorka :))
OdpowiedzUsuńA te Twoje placki - takie jak lubie, na grubych oczkach! :*
Czego chcieć więcej? piękne zdjęcia, najbardziej ekscytująca relacja z wykopek jaką w życiu czytałam i do tego tak pomysłowy sposób na podanie placków ziemniaczanych! genialne:)
OdpowiedzUsuńPamiętam doskonale Twoje zeszłoroczne wykopki :)
OdpowiedzUsuńTegoroczne opisałaś równie - jak pisze Goh - ekscytująco.
Oczywiście że mam ochotę na ziemniaczki Twojej Mamy!
A placki wyglądają wyśmienicie!
PS.Zdjęcie ziemniaka serduszkowego mnie rozczuliło :)
Uuuuu, i tak bez maki ślicznie wychodzą? No zaskoczona jestem strasznie! :)
OdpowiedzUsuńpiękne,rodzinne tradycje wokół wiejskiej rzeczywistości.bardzo dobrze mi znane i lubiane:)
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tych klimatycznych zdjęciach.tak bardzo żałuję,że w mej okolicy podobnego konia ze święcą szukać..niesamowity/zdrowy i dostojny:)
Przepiękne zdjęcia!! Cudowna atmosfera na blogu :-) bardzo lubię tu zaglądać.. o plackach nie wspomnę nawet .. takie są przepyszne z wyglądu!! a u nas kurek nie ma :-( ale zdjęcie ostanie wycisnęło ze mnie aż łzę.. cudowne!!!!! Pięknie piszesz i przedstawiasz nam tu swój świat :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńOj jak mi sie marza takie ziemniaczki. Prawdziwe. A nie te cuda ze sklepu. Niesamowite jest takie zycie w zgodzie z natura i jej prawami. Tym bardziej, ze udaje Ci sie pogodzic je z pedzaca cywilizacja i jej uproszczeniami. Buziaki, Kochana.
OdpowiedzUsuńA na takie placki to bym sie wprosila :-)
jak ślicznie i apetycznie u ciebie:) wieki nie jadłam kurek-strasznie mam mało czasu na wszystko ostatnio:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia i apetyczny przepisy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Poruszasz w człowieku zapomniane wspomnienia i zapachy dawnych lat....dziękuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie placki ziemniaczane:) ....i Twoje zdjecia też uwielbiam ....i wykopki również:). W tym roku z pewnych przyczyn mnie ominęły, ale w przyszłym sobie nie odmówię ...ale wykopki mają tylko swój urok wtedy kiedy idzis się na pole z koszami, wiadrami itd ...a nie staje na kombajnie i wybiera kamienie z taśmy:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPS. ziemniaczki upieczone w łętach to również przysmak mojego dzieciństwa:)
Syl - :):):):):)
OdpowiedzUsuńsiankoo – zatem tarka i ziemniaki w dłoń…!
RedBull – nasze wykopki to Pikus, przy takich choćby jak w „Nocach i dniach”, tam to dopiero była prawdziwa praca… Praca w ogrodzie, bo u nas roli jako takiej niet…, uczy szacunku do ziemi i jej płodów – racja:), racja:). Pozdrawiam Iz!
Jo – udało się? Mam nadzieję, że tak… Ty dla dzieci zorganizujesz wiele:). I już Cię widzę z aparatem
Konwalie w kuchni - :)
KucharzyTrzech – ja bym wolała księcia:)
Joasiu – ja też… Słuchaj, trzeba poszukać pierścienia Arabelli i ewentualnie zegara z Godziny pasowej róży…:)
koczodajnia – cudownie się kłaniam w pas:)
Maju Skorupska – cieszę się:)
Kamilko – takie serdeczne, prawda? Kiedyś zdarzyło się serce przebite perzem i wyglądało jak przebite strzała – to dopiero widok:)
katarzynko – dziękuję, jak odkryjesz co w nich jest, to daj mi znać, dobra? Jak chcesz worek, to dawaj znać, może można przesłać kurierem – serio – pisz..
Jagodo – ale nie każdy je ma, szczęściaro:)
hibou – cieszę się, że tak to widzisz:). A ja cieszę się, że pracę w ogrodzie i na polu można pokazać, tak, że się podoba:)
Moniko – dziękuję:)
igo – tak, tak, właśnie, niby nic, a tyle radości i smaku:)
linko - :):):):):)
iko – nie ujęłabym tego ładniej…:) Zapach pieczonych ziemniaków może być zapachem rozpoczynającej się jesieni, ale tylko dla tych, którzy go znają:)
barbaratojo – dobrze mieć takie wspomnienia:)
aga – Ty tez tak wspominasz? Czyli jest nas więcej, które znają i wiedzą jak pachnie ziemniak z ogniska po wykopkach:)
Ziemolinko – dla mnie bardziej Noce i dnie, ale Chłopi też. Wiesz, że czytałam ich dopiero tydzień przed samą maturą…
Cieszę się jeśli poruszę struny czyjegoś, w tym przypadku Twojego, serca. Takie smutki, tęsknoty i nostalgie rozszerzają nam serce, czynią nas dobrymi , a czasem skłaniają do zmian:). Ściskam Cię mocno!
monique – znajdź sąsiada, któremu trzeba pomóc:), będziesz miała:)
OdpowiedzUsuńMagdaleno – jak chcesz możecie w przyszłym roku przyjechać do nas, mam nadzieję, ze nic do tego czasu się nie zmieni… Serdecznie Cię zapraszam:). Uciekanie od polnych myszek i łapanie żabek bezcenne:)
Majanko – a ja kocham to, że kochasz:) Masz w sobie naturalny dar zachwytu:) – bezcenny:)
kabamaigo – cudnie to mieć i cudnie mieć takie wspomnienia, choć faktycznie to ciężka praca. Mercedes, mówisz? Toć tam tylko cebula i ziemniaki:) i jajko od szczęśliwej kury:)
buruuberii – a wiesz, że ja nigdy bym tych dwóch nie skojarzyła? Nigdy…, Az do tej pory. Naprawdę. A my to już w końcu nie wiem, czy konik to Baśka, czy Kaśka, bo żona pana Z. jest Basia… To dopiero, prawda? Na grubych najlepsze:)
goh. – dziękuję, ale oglądałaś tez zdjęcia z poprzedniego roku? Tam więcej szczegółów. Tu już nie chciałam się powtarzać… Tam możesz zobaczyć „buziaka” Kaśki z bliska:)
GIZURDEME FLOC – gracias! Saludos!
Yba – fajnie, że zajrzałaś:). I ciesze się, że pamiętasz:) I jeszcze, że Ci się podoba:), bo pochwały od Ciebie to miła sprawa:). Wcześniej pisałam,że kiedys było serducho przebite perzem:). To dopiero widok:)
Anonimowy – bez – nic, a nic maki:)
Moniko – z jednej strony tradycje, z drugiej konieczność, bo to juz czas, więc trzeba wybrać dzień, umówić się z panem Z., zastanowić się kto będzie, przygotować obiad dzień wcześniej, mieć nadzieję na pogodę… Cieszę się, że Kasieńka Ci się podoba:)
Iwono – ona ma siłę – lubię jak tu zaglądasz i lubię Twoją wrażliwość. Kurek też u Was nie ma…??? Osz, biedaku… To masz za czym tęsknić ( i masz co dopisywać do swojej „listy”…), ale porzeczki to sobie spraw na przyszły rok:). Serdeczności, Iwonka!
anno – ja widzisz, pół na pół, chociaż na co dzień cywilizacja i mam za czym tęsknić, to w weekendy (niektóre) mogę wcielić tę tęsknotę w życie:). Jak być chciała tych ziemniaków i miała jak zabrać, to tylko daj znać…, bo chyba będziesz na WŚ?
Placki to ja Ci zawsze, ale ostatnio tez pyszne zrobiłaś:)
Mocno Cię ściskam i dziękuję za prezent:)
piegusku1976 – dziękuję, ja mam tak samo.. Właściwe chwile łapię miedzy chwilami i jak złapie równowagę, to mam nadzieję, ze już na zawsze…, a później znów się wszystko wywraca do góry nogami… Ech…, ale staram się każdym razem:). Powiem Ci, że wcześniejsze chodzenie spać mi w tym pomaga, bo wtedy, w ciągu dnia mam więcej energii i siły na wszystko, pomysłów i zadowolenia też. To chyba jest patent:)
Magdaleno znajdzprzepisy.pl – dziękuję ślicznie! I ja Cię pozdrawiam serdecznie!
Agnell – cieszę się naprawdę i mocno Cię pozdrawiam!
Jolu Szyndlarewicz – uwielbiam, że uwielbiasz, Wesoła Dziewczyno:). Na kombajnie to ja nigdy nie byłam, więc nawet nie wiem jak to jest. Wiele lat miałam „przyjemność” kopać motyką, wrzucać do koszy, później do worków i na własnych plecach nosić wszystko na taczkę i zwozić. Teraz, jak ludków w domu mniej i, na szczęście, jest Kaśka-Baśka, to nam pozostaje zbieranie:)
Dobrze mieć wspomnienia, to one nas konstytuują:). Dobrze mieć takie smaczne wspomnienia, dzięki nim mamy do czego tęsknic i co wspominać:)