Wiosna wlała się do miasta piękną zielenią. Z dnia na dzień obfitszą i coraz zieleńszą. Wiatrem łagodnym włosy rozwiewa, rozplątuje apaszki i szale, sweterki i bluzy każe zdejmować. Ciepłymi promieniami słońca w oczy zagląda i razem ze mną wsiada na rower. I cóż, że czasem w kurtce przeciwdeszczowej…
A ja na początku sezonu jak dziecko cieszę się, że wsiadłam na mój sportowy jednoślad i... zaraz przewracam się na nim. Ze zdartym kolanem, ale całymi spodniami (...??? jak to możliwe), z wielkim plastrem na ranie prowadzę 3 godzinki fitnessu. "Instruktor nie zna zmęczenia..., instruktor zawsze ma siłę..." przypominam sobie słowa z dawnych szkoleń... Teraz już dobrze, zostało tylko lekko czerwone wspomnienie na nodze, ale ciężki plecak i “branie” krawężnika pod katem, ostrym zrobiło swoje. W każdym razie żyję…, uważniej wjeżdżam na krawężniki i jeżdżę dalej.
Wiosna, to taki coroczny spektakl, który zachwyca mnie co roku od nowa. Spektakl z przerwami na noc. Spektakl, który po tej krótkiej przerwie przynosi coś nowego i znów zaskakującego. Bo oto niezapominajki, bo konwalie już w pączkach, bo bzy się rozwijają…, że co już po żonkilach i narcyzach…? I mlecze zamieniły się w dmuchawce? Azalie? Teraz azalie królują? No tak, całe osiedle w pączkach. Wiem, że w przyszłym roku też będę się zachwycać, patrzeć okrągłymi oczami i niedowierzać, że to już…, że są… że takie piękne. I pająkom cieplej, bo rozsnuwają swoje drabinki między moimi tujami. Gra świateł w pajęczynach jest też ulotnie urocza i nie do powtórzenia w takim samym wydaniu. Dziwna z tą wiosna sprawa, bo przychodzi co roku i nikogo nie nudzi. Biało-różowy kwiat jabłoni roztkliwia, a pierwsza tęcza, nawet u tych zatwardziałych, co to niby się nie wzruszają…, wywołuje uśmiech. Rozlewa się to piękno kwiatami jabłoni w sadach i wiśni ozdobnych w parkach, rozlewa się tulipanami na trawnikach w moim mieście, kusi rabarbarem, pierwszymi prawdziwymi rzodkiewkami na ryneczku, zieloną sałatą i szparagami. A ja się tej wiośnie poddają, bo trwa tak krótko i jest tylko raz w roku. Poddaję się i kosztuję jej smaków z ogromną przyjemnością.
Tym razem szparagi w wersji pieczonej. Kruchutkie i rozpływające się w ustach. Do tego jajko w koszulce, czyli jajko gotowane bez skorupki do momentu ścięcia się białka, z płynnym żółtkiem według wskazówek Julii Child. Niby wcześniej robiłam tak samo, ale zawsze to było losowanie wyjdzie-nie wyjdzie… Kluczem było słowo LEKKO wrząca woda… (którą kiedyś gotowałam na full) i bezpośrednie uderzanie jajkiem o rant garnka tak, aby jajko rozbiło się na dwie równe części. Od tej pory wszystko się zmieniło, każde jajko, które przygotowuję posiada idealną koszulkę i pyszne płynne wnętrze.
Szparagi z migdałami w towarzystwie jajka w idealnej koszulce
przekąska, obiad dla 1 –2 osób
pęczek szparagów
garść płatków migdałowych
garść całych migdałów
1/4 szklanki oliwy z oliwek
kilka plasterków masła
sól
woda do spryskania szparagów (najlepiej ze spryskiwacza)
Piekarnik nagrzej do 180°C. Szparagi umyj i oczyść. Włóż do żaroodpornego naczynia. Na spód wylej oliwę, na wierzch połóż plasterki masła, posyp solą, migdałami całymi i w płatkach. Piecz 20 min. spryskując w trakcie dwa razy wodą (kilka “psiknięć”).
Oeufs poché – jajko w koszulce po francusku
bardzo świeże jajka, 5 cm wody, ocet, garnek o średnicy 20-25cm, łyżka cedzakowa, minutnik, miska z zimną wodą
PRZYGOTOWANIE: zagotuj wodę. Na każdy litr wody dodaj łyżkę octu (czyli jakieś 1,5 łyżki w tym przypadku).
Ocet przyspiesza ścinanie białka wokół żółtka.
Do LEDWIE WRZĄCEJ wody włóż jajka w skorupkach na 8-10 sekund i zaraz wyjmij.
GOTOWANIE:
1. nastaw minutnik na 3,5 min.- zapewne 30 sek. zajmie wyjmowanie jajka, a każde z nich powinno się gotować 4 min.
2. rozbija jako o rant rondla uderzając stanowczym, ale niezbyt mocnym ruchem, aby pęknięcie było równe. Trzymając jajko jak najbliżej powierzchni wody, szeroko rozewrzyj skorupkę, Jeśli białko nie otoczy szczelnie żółtka, delikatnie obróć jajko przy ściance rondla, pomagając sobie łopatką.
Woda przez cały czas musi wrzeć..
WYJMOWANIE: gdy zadzwoni minutnik, wyłów pierwsze jajko i zanurz je w misce z zimną wodą – dzięki czemu zatrzymasz gotowanie i spłuczesz ocet. Wyjmij jedno po drugim używając łyżki cedzakowej i osusz tocząc w tę i z powrotem po złożonym ręczniku
Jeśli chcesz ugotować więcej jajek, możesz użyć tej samej wody.
Jeśli nie zamierzasz od razu wykorzystać jajek, wstaw miskę bez przykrycia do lodówki, gdzie jajka mogą być zupełnie spokojnie przechowywane przez 2-3 dni. Jeśli chcesz podać je na gorąco, odcedź jajka i umieść je na minutę w bardzo osolonej wodzie, aby się podgrzały. Wyjmij jedno po drugim jak wyżej.
Gorące szparagi podaj z wciąż jeszcze ciepłym jajkiem. Posyp solą do smaku.
Pięknej soboty i niedzieli, moi Drodzy!
Czy u Was też będzie rabarbar?
Ale masz czaderską tą formę Ewelinka :))) Jak ze skansenu :)
OdpowiedzUsuńNo i szparagi, hmm.. Niby za nimi nie szaleję, (tzn. b. lubię ale zawsze mam wrażenie że to podróbka młodego groszku;)), ale i tak z pierwszego pęczka cieszę się jak głupia :) Że to już, że zaraz będą wszystkie owoce pyszne, młode warzywka, ach :)))
Co Ty, jak z mazurskiej wsi:)
UsuńJa szparagi ostatnio na surowo wcinałam, no pycha, mówię CI:). Wiosna niesie takie bogactwo, że nie sposób się nacieszyć:)
Jak Ty to wszystko potrafisz opisać i pokazać cudnie !!!
OdpowiedzUsuńWiosna to zdecydowanie najbardziej kolorowa z pór roku i najpiękniej pachnąca :)
Wspaniałego weekendu rabarbarowego :)
Olga, staram się:) i dziękuję:), ze tak to odbierasz, bo to najmilsza odpowiedź na to, co robię, jak może się przydarzyć. Serce mi rośnie jak jest taki odzew:)
UsuńDziękuję jeszcze raz! Tobie również fantastycznego czasu!
Akurat mam zielone szparagi ;) kupiłam dziś na straganie i miałam je robić jutro :) Zrobię wg. Twojego przepisu Ewelino bo i migdały i płatki mam :) A ten stary stolik z szufladką to u Ciebie w kuchni? Pokaż nam kiedyś swoją kuchnię. Baaardzo proszę! :) pozdrawiam Aśka :)
OdpowiedzUsuńAsia, super:), mam nadzieję, że Ci posmakuje:).
UsuńTen stół, to stół kuchenny moich dziadków z 61 roku:), których już nie ma, stoi u mamy na werandzie :)
A Twoja kuchnia?... :) Będzie jakiś mały rąbek tajemnicy uchylony? ;) pozdrawiam Aśka
UsuńEwelino przepis na szparagi pyszny :) Były miękkie, niełykowate. Zrobiłam też "Pyszny orkiszowy placek z rabarbarem" wg Twojego starszego posta. Zrobiłam go na zwykłej białej mące i wyszedł rewelacyjny :) Rabarbar tak mi posmakował, że mam pytanie. Czy wiesz może jak zrobić rabarbar do słoików żeby zimą móc go używać do ciast? pozdrawiam i dziękuję :) Aśka
UsuńAsia, ciesze się :), ja tez robiłam ten placek niedawno. Polecam Ci zamrozić łodygi rabarbar, będą idealne :)
UsuńAch! Uwielbiam zielone szparagi, a jak na złość u nas w sklepach ich nie widać... Może jutro na targu upoluję:) Przepiękne zdjęcia Kochana!
OdpowiedzUsuńNatalia, u nas Lidl serwuje :) i stragany :) Wszędzie są:) Poluj!
UsuńDziękuję, słowa uznania od Ciebie to wielka rzecz:)
wygląda smacznie:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDziękuję za przepis!
OdpowiedzUsuńW lodówce czekają dwa piękne pęczki szparagów na dogodzenie podniebieniom.
A ja, jako, że ja z tych zupełnie niekuchennych kobiet jestem dopiero, gdy widzę tak apetyczny wpis nabieram ochoty na kucharzenie.
Proszę, ale jeju... już po szparagach, a ja dopiero odpowiadam...Czas Cię zmieni, to już się dzieje :)
UsuńNigdy nie robiłam jajek w koszulkach, to dla mnie jakaś wiedza tajemna... A Twoje takie piękne...
OdpowiedzUsuńZa to mam rabarbar, będzie ciasto :)
Gin, garnek, ocet, łyżka, minutnik i wiedza tajemna stanie się dostępna dla Ciebie!
UsuńWiesz, zew ogrodach jest jeszcze rabarbar? Pewnie tak :)
Rzeczywiscie piekne, idealne te Twoje jajka... nowoscia dla mnie jest to obgotowanie wczesniejsze jajek w calosci... Musze sprobowac tak nastepnym razem... No i to spryskiwanie szparagow woda podczas pieczenia. Teraz wydaje sie to oczywiste, tyle ze wczesniej sie na to nie wpadlo :-)
OdpowiedzUsuńUwazaj na siebie, na tym rowerze, Kochana, bardzo Cie prosze...
Ja kiedys tez tak pod katem wzielam kraweznik... co tam kolana, dziurawe spodnie, obdarte do krwi wierzchy dloni... rower! rower ledwie dal sie poprowadzic do serwisu... nigdy tego nie zapomne...
Te tuje, widze je :-)
Buziakow moc, u nas azalie juz przekwitly...
Anna
Dla mnie też było, więc zastosowałam, przekonałam się jestem zachwycona:)
UsuńKrawężniki "biorę" z większym rozmysłem:)
Teraz co dzień myślę o Tobie , co Ty tam teraz porabiasz w tej Lizbonie:)
Uwielbiam jajka w koszulce. Ostatnio wychodzą mi trochę chropowate z wyglądu, chociaż ścięcie jest OK. Muszę wypróbować ten sposób.
OdpowiedzUsuńWypróbowany?
Usuń:) Pięknie ubrałaś w słowa opis wiosny...czytałam i wręcz widziałam to wszystko oczyma wyobraźni...
OdpowiedzUsuńDanie wygląda smakowicie, czas upolować szparagi:))
Serdeczności ślę:)
Ps ..taaak, i u mnie dzisiaj rabarbar gościł:)
Skończyły się szparagi, rabarbar dogorywa..., a ja dopiero teraz. Dziękuję za słówko :) i cieszę się, że Ci się podoba:)
Usuńmuszę nauczyć się robić jajka w koszulkach :-)
OdpowiedzUsuń:) Kwestia wprawy :)
Usuńi mi bardzo podoba się ta forma! i pomyśleć, że wczoraj na zakupach spotkałam białe szparagi i zastanawiałam się czy wziąć, czy nie :)
OdpowiedzUsuńPewnie wzięłaś następnym razem:)
Usuńoch jak ja lubię tu zaglądać!
OdpowiedzUsuńmiami, jak miło, ze mi to piszesz, dziękuję :)
UsuńJa też rozpoczęłam sezon na zielone szparagi i ba! nauczyłam się robić jajko w koszulce, ale Twój przepis wyśmienity, chyba jeszcze raz popełnię szparagi :)
OdpowiedzUsuńUściski
Szparagi pewnie popełnione i zapomniane, lato w pełni...., a ja tu z podziękowaniami za Pani wizytę:)
UsuńDla mnie te jajka to też zawsze była czarna magia :). Szparagi uwielbiam, a ciasta z rabarbarem produkuję ostatnio na potęgę. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTeraz biała magia:)
UsuńWłaśnie to zrobiłam... odpoczęłam i upiekłam ciasto z rabarbarem....
OdpowiedzUsuńJak Ty cudnie potrafisz fotografować proste rzeczy.... choćby takie szparagi... jest w Twoich zdjęciach zmysłowość i prostota zarazem. Trudno oderwać oczy....
:) :) :) Uwielbiam detale:) Najzwyklejsze:)
UsuńTo Ciasto to chyba dla Ciebie, albo gości, bo przecież Twoi nie jadają, prawda?
Dziękuję pięknie za tak fachową instrukcję . Rzadko robię jajo w koszulce bo nie wychodzi mi właśnie takie fajne. A tak lubię takie jaja i mam ekologiczne w lodówce...Jutro będę na placu to kupię szparagi bo pasuja do jaja idealnie:-) A Ty uważaj na siebie i na krawężniki ;-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńozzie, bierz przepis i rób, szparagi to prehistoria:), nad krawężnikami teraz myślę:), co nie znaczy, że zatrzymuję, ale bez rozmachu:)
UsuńSerdeczności,Ozzziku!
Jak ja lubię sobie Ciebie....poczytać :)
OdpowiedzUsuńi pooglądać....jak zawsze uczta u Ciebie...
i mi to piszesz - merci wielkie jak Niebo!
UsuńMarze o takiej brytfance do pieczenia, Kiedyś taką miała na stanie moja Babcia, ale gdzieś bezpowrotnie przepadła :(
OdpowiedzUsuńJak nie odnajdziesz to targ staroci:)
Usuń